Średnia Ocena:
Serce ciemności: spolszczenie Jacek Dukaj
Transfuzja ciemności czyli Joseph Conrad piszący w głowie Jacka Dukaja "Heart of Darkness" Najważniejszy i najodważniejszy projekt literacki roku! Kiedy czytamy w 2017 roku "Serce ciemności", czytamy inną książkę niż Brytyjczycy w roku 1899. Te same zdania otwierają w nas inne przeżycia. Inne słowa klucze pasują bowiem do czytelników coraz odleglejszych od świata i kultury oryginału. Wszystko trzeba zmienić, żeby najistotniejsze – przeżycie zadane przez autora – pozostało takie samo. Co robi Marlow na łodzi, płynącej nocą po Tamizie? „Wżywa” w siebie słuchaczy mocą własnej opowieści – tak jak on „wżył” się w Kurtza. Jaka dzisiaj jest rola literatury transferu przeżyć? Jak dokonać masowej transfuzji Conradowej ciemności do serc współczesnych czytelników? I czy jest to jeszcze w ogóle możliwe poprzez słowa zastępujące wrażenia zmysłowe? Projekt-obsesja, wyzwanie, które prześladowało Jacka Dukaja od kilkunastu lat, a zarazem eksperyment z przekładalności prozy i przeżycia. To nie jest nowe tłumaczenie, to coś znacznie więcej. "Albowiem takie zadanie przed sobą postawiłem: słowem pisanym sprawić, byś usłyszał, byś poczuł, a nade wszystko – zobaczył. Tyle i nic więcej, tyle – gdyż w tym jest wszystko". Joseph Conrad "Nie jestem tłumaczem. Jestem autorem Josepha Conrada piszącego 'Heart of Darkness' dla dwudziestopierwszowiecznych polskich czytelników". Jacek Dukaj
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Serce ciemności: spolszczenie Jacek Dukaj |
Autor: | Conrad Joseph |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Serce ciemności: spolszczenie Jacek Dukaj PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
„Serce ciemności” to literacki eksperyment Jacka Dukaja, polegający na spolszczeniu znanego „Jądra ciemności” Josepha Conrada. Na pewno prowokacyjny, intrygujący i jedyny w swoim rodzaju. Czy udany? Przyznam, że podeszłam do odsłony Dukaja z wielkim dystansem. Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak ma wyglądać nowa, uwspółcześniona odsłona typowego opowiadania. Czy można dostosowywać klasykę do języka, stylu i wyobrażeń przeciętnego czytelnika XXI wieku? Jeśli czytelnik ów nie radzi sobie z pierwowzorem, może nie dorósł do niego i powinien darować sobie lekturę? Czy zabieg zwany spolszczeniem nie okaże się profanacją i nie zaprzepaści albo nie wynaturzy idei utworu? Te i inne podobne zapytania towarzyszyły mi podczas lektury pierwszych stron lektury w wydaniu Dukaja. A później niespodziewanie się przełamałam i zaczęłam porównywać zapamiętaną conradowską wersję z tym, co stworzył współczesny polski pisarz. Niemalże w tym samym momencie przypomniałam sobie dość już odległe, lecz stale mile wspominane czasy pracy w liceum ogólnokształcącym, gdy z różnorakimi wynikami próbowałam przekonać własnych uczniów, że „przeszłość do dziś”. Z ręką na sercu przyznaję, że częściej i lepiej udawało mi się zarazić licealistów podziwem i miłością do twórczości Mickiewicza czy Norwida niż przekonać do prozy Conrada. Zarówno „Lorda Jima” jak i „Jadro ciemności” czytali nieliczni, a ci, którzy przebrnęli przez lekturę, najczęściej lub twierdzili, że niewiele do nich dotarło, lub narzekali na ciężki styl i język. A jak by było, gdyby mogli wtedy poznać wersję w wydaniu Dukaja? – spytałam samą siebie. I szczerze musiałam przyznać, że na pewno podeszliby do niej z większym przekonaniem i zrozumieniem. Tak, tak… Już słyszę słowa krytyki z ust zagorzałych fanów prozy Conrada i ortodoksyjnych obrońców klasyki. Być może, gdybym nie sięgnęła po „Serce ciemności” również znalazłabym się w ich gronie. Jestem niereformowalną przeciwniczką poznawania utworów we elementach i skracania ich w iście zbójecki sposób nawet o połowę (i więcej), jak czyni się ostatnio z niektórymi powieściami Charlesa Dickensa. Jacek Dukaj nie ograbił jednak opowiadania Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego z treści i przesłania. To stale zapadająca w pamięć opowiadanie Charlesa Marlowa, który wyruszył w garstką przyjaciół w rejs po Tamizie. Były kapitan niedużego statku wspomina niebezpieczną podroż do afrykańskiej dżungli, jaką odbył rzeką Kongo. Narrator ma dużo wspólnego z autorem, który także wojażował po Czarnym Kontynencie, nabierając coraz bardziej krytycznego stosunku do kolonialnej działalności, w której dominowały bezwzględność względem tubylców, chciwość, fałszywie pojmowana duma i skrzętnie skrywana korupcja. Kluczową postacią w opowiadaniu okazuje się Kurtz, osławiony handlarz kością słoniową, który w głębi interioru stworzył swoje państewko i obwołał się absolutnym władcą. Znamy Kurtza nie tylko z oryginalnej odsłony Conrada, gdyż stał się on inspiracją dla wielu późniejszych tekstów kultury, z których najbardziej słynny okazał się obsypany nagrodami film Francisa Coppoli „Czas apokalipsy”. To postać uosabiająca wszystkie wynaturzenia człowieka, który dorwał się do władzy, który w wypaczony sposób pojmuje związki z naturą i odcięcie się od cywilizacji. Tak naprawdę bowiem Kurtz stworzył swoje imperium, niewiele różniące się od europejskich królestw. Tę ideę i towarzyszące jej refleksje na temat kolonializmu a także miejsca człowieka w świecie odnajdujemy też w prozie Dukaja. Ma ona, oczywiście, inny charakter. Zamiast rozbudowanych i skomplikowanych opisów odnajdziemy w niej łatwe relacje, w których przeważają zdania pojedyncze. Jeśli złożone – to na pewno nie wielokrotnie i nie w barokowy, finezyjny, ozdobny sposób. Bohaterowie dukajowskiej odsłony nie prowadzą zawiłych dialogów. Ich rozmowy bardziej przypominają krótkie wymiany zdań i mailowe zapiski niż prozatorskie popisy. Nie stronią również od wulgaryzmów i myślowych skrótów. W ujęciu Conrada – nie do pomyślenia! A jednak do współczesnego czytelnika ta świeża odsłona przemawia całkiem przekonująco! Cóż, dałam się uwieść uwspółcześnionej, czy – jak kto woli – spolszczonej odsłony „Jądra ciemności”. To eksperyment udany, chociaż kontrowersyjny i niebezpieczny. Jacek Dukaj wyszedł z niego obronną ręką i być może zachęci do sięgnięcia po oryginalną wersję, chociażby w ramach porównania i zwykłej czytelniczej ciekawości. Oby! BEATA IGIELSKA