15565

Szczegóły
Tytuł 15565
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

15565 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 15565 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 15565 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

15565 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

THOMAS BERNARD �WYMAZYWANIE� Telegram Po rozmowie z moim uczniem Gambettim, z kt�rym spotka�em si� dwudziestego dziewi�tego na wzg�rzu Pincio, �eby uzgodni� majowe terminy lekcji, pisze Murau, Franz-Josef, i kt�rego wysok� inteligencj� jestem zaskoczony r�wnie� teraz, po powrocie z Wolfsegg, ba, kt�r� by�em zachwycony w spos�b na tyle od�wie�aj�cy, �e ca�kiem wbrew swojemu zwyczajowi, nakazuj�cemu mi od razu przez Via Condotti i�� na Piazza Minerya, a tak�e w coraz pogodniejszym nastroju dzi�ki my�li, i�, prawd� m�wi�c, ju� od dawna w Rzymie, a nie w Austrii czuj� si� jaku siebie w domu, poszed�em przez Flaminia i Piazza del Popolo, wzd�u� ca�ego Corso do swojego mieszkania, gdzie oko�o drugiej w po�udnie otrzyma�em telegram, informuj�cy mnie o �mierci moich rodzic�w i mojego brata Johannesa. Rodzice i Johannes zgin�li tragicznie w wypadku. Caecilia, Amalia. Trzymaj�c telegram w r�ku, spokojnie i z jasnym umys�em podszed�em do okna w gabinecie i popatrzy�em w d� na zupe�nie pusty Piazza Minerva. Da�em Gambettiemu pi�� ksi��ek, co do kt�rych jestem przekonany, �e w ci�gu najbli�szych tygodni b�d� mu przydatne i konieczne, i poleci�em, �eby przestudiowa� te pi�� ksi��ek jak najuwa�niej i we wskazanym w jego przypadku wolnym tempie: Siebenkasa Jeana Paula, Proces Franza Kafki, Amrasa Thomasa Bernharda, Portugalk� Musila, Escha, czyli Anarchii Brocha, i pomy�la�em teraz, otwar�szy okno, by swobodniej oddycha�, �e moja decyzja o wr�czeniu Gambettiemu w�a�nie tych, a nie innych, pi�ciu ksi��ek by�a s�uszna, poniewa� w trakcie naszych lekcji zaczn� nabiera� w jego oczach coraz wi�kszej wagi, i �e wystarczaj�co dyskretnie da�em mu do zrozumienia, i� nast�pnym razem zamierzam podyskutowa� z nim o Powinowactwach z wyboru, nie za� o �wiecie jako woli i wyobra�eniu. R�wnie� tego dnia po mozolnych, ci�kich rozmowach z rodzin� z Wolfsegg, sprowadzaj�cych si� do codziennych, ca�kowicie prywatnych i przyziemnych potrzeb, rozmowa z Gambettim okaza�a si� dla mnie po raz kolejny ogromn� przyjemno�ci�. Niemieckie s�owa ci��� j�zykowi niemieckiemu jak o�owiane ci�arki, powiedzia�em do Gambettiego, i w ka�dej sytuacji popychaj� ducha na szkodliw� dla niego p�aszczyzn�. Niemiecka my�l, podobnie jak niemiecka mowa, zaczyna bardzo szybko kule� pod niegodnym cz�owieka ci�arem jego w�asnego j�zyka, kt�ry t�amsi ka�d� pomy�lan� my�l, zanim jeszcze w og�le zostanie wypowiedziana; my�l niemiecka rozwija�a si� zawsze z wielkim trudem pod brzemieniem j�zyka niemieckiego i nigdy nie rozwin�a si� w pe�ni, w przeciwie�stwie do my�li roma�skiej rozwijaj�cej si� pod wp�ywem j�zyk�w roma�skich, czego dowodzi historia wielowiekowych usi�owa� Niemc�w. Chocia� wy�ej ceni� hiszpa�ski, prawdopodobnie dlatego, �e jest mi bli�szy, to jednak tego przedpo�udnia Gambetti po raz kolejny udzieli� mi cennej lekcji na temat �atwo�ci, lekko�ci i niesko�czono�ci j�zyka w�oskiego, kt�ry pozostaje w takim samym stosunku do niemieckiego, jak wzrastaj�ce w pe�nej swobodzie dziecko z zamo�nego i szcz�liwego domu do t�amszonego, bitego i dzi�ki temu nie w ciemi� bitego dziecka z domu biednego, najubo�szego. O ile wy�ej zatem, powiedzia�em do Gambettiego, nale�y ceni� dokonania naszych Filozof�w i pisarzy. Ka�de s�owo, powiedzia�em, niechybnie �ci�ga ich my�l w d�, ka�de zdanie ci��y ku ziemi bez wzgl�du na to, co o�miel� si� pomy�le�, wskutek czego wszystko ci��y zawsze ku ziemi. Dlatego r�wnie� ich filozofia, a tak�e to, co tworz�, jest jakby z o�owiu. Nagle wyg�osi�em do Gambettiego Schopenhauerowskie zdanie ze �wiata jako woli i wy- obra�enia najpierw po niemiecku, a nast�pnie po w�osku, usi�uj�c jemu, Gambettiemu, dowie��, jak ci�ko opad�a szala wagi na mojej lewej r�ce wyobra�aj�cej szal� niemieck�, podczas gdy, by tak rzec, szala w�oska, wyobra�ana praw� r�k�, szybko skoczy�a w g�r�. Ku mojemu i Gambettiego zadowoleniu wyg�osi�em kilka Schopenhauerowskich zda�, najpierw po niemiecku, p�niej w swoim w�asnym t�umaczeniu na w�oski, i po�o�y�em je, niejako wyra�nie widoczne dla ca�ego �wiata, ale przede wszystkim dla Gambettiego, na szalach wag wyobra�anych przez moje r�ce, po czym wda�em si� w doprowadzon� przeze mnie z biegiem czasu do ostatecznych granic zabaw�, kt�ra wreszcie sko�czy�a si� zdaniami z Hegla i aforyzmem Kanta. Niestety, powiedzia�em do Gambettiego, ci�kie s�owa nie zawsze s� najbardziej wa�kie, podobnie jak nie zawsze najbardziej wa�kie s� ci�kie zdania. Jednak ta zabawa wkr�tce mnie wyczerpa�a. Przystan�wszy przed hotelem Hassler, zda�em Gambettiemu kr�tk� relacj� z podr�y do Wolfsegg, kt�ra to relacja mnie samemu wyda�a si� w ko�cu zbyt rozwlek�a, a nawet, prawd� m�wi�c, zbyt przegadana. Stara�em mu si� unaoczni�, jak wygl�da por�wnanie naszych dwu rodzin, przeciwstawi� niemiecki pierwiastek mojego rodu w�oskiemu pierwiastkowi rodu Gambettiego, w rezultacie jednak wygra�em tylko swoj� rodzin� przeciw jego rodzinie, co musia�o moj� relacj� zniekszta�ci�, a Gambettiego, zamiast o�wiecaj�co pouczy�, tylko w nieprzyjemny spos�b zrazi�. Gambetti jest dobrym s�uchaczem i ma bardzo wytrawne, wyszkolone przeze mnie ucho na prawd� danego wywodu i jego logik�. Gambetti jest moim uczniem, i na odwr�t, ja sam jestem uczniem Gambettiego. Ucz� si� od Gambettiego co najmniej tyle, ile Gambetti uczy si� ode mnie. Nasza wzajemna relacja jest idealna, raz bowiem ja jestem nauczycielem Gambettiego, a on moim uczniem, to znowu Gambetti jest moim nauczycielem, a ja jego uczniem, i bardzo cz�sto dochodzi do tego, �e �aden z nas nie wie, czy w danej chwili Gambetti jest uczniem, a ja nauczycielem, czy te� odwrotnie. Do�wiadczamy wtedy stanu idealnego. Oficjalnie jednak to ja jestem zawsze nauczycielem Gambettiego i za swoj� dzia�alno�� pedagogiczn� otrzymuj� od niego, a �ci�le m�wi�c, od ojca Gambettiego, zap�at�. Dwa dni po powrocie ze �lubu mojej siostry Caecilii z fryburskim fabrykantem kapsli do wina, teraz jej m�em, a moim szwagrem, musz� ponownie spakowa� rozpakowan� dopiero przed po�udniem torb� podr�n�, kt�rej jeszcze wcale nie opr�ni�em do ko�ca, lecz zostawi�em j� na krze�le obok biurka, i uda� si� z powrotem do w�a�ciwie obrzyd�ego mi w ci�gu ostatnich lat Wolfsegg, pomy�la�em, ci�gle jeszcze patrz�c przez otwarte okno na opustosza�y Piazza Minerva w dole, a pow�d nie jest teraz �mieszny ani groteskowy, tylko straszny. Zamiast rozmawia� z Gambettim o Siebenkasie i o Portugalce, b�d� musia� pa�� pastw� czekaj�cych na mnie w Wolfsegg si�str, powiedzia�em do siebie, zamiast z Gambettim o Powinowactwach z wyboru, b�d� musia� rozmawia� z siostrami o pogrzebie rodzic�w i brata oraz o spu�ci�nie po nich. Miast przechadza� si� z Gambettim tam i z powrotem, b�d� zmuszony spe�ni� obowi�zek p�j�cia do magistratu, na cmentarz i na plebani�, a potem b�dzie mnie czeka� sp�r z siostrami na temat formalno�ci pogrzebowych. Pakuj�c ponownie bielizn�, kt�r� dopiero przed wieczorem wypakowa�em, usi�owa�em uprzytomni� sobie jasno konsekwencje, jakie poci�gnie za sob� �mier� rodzic�w i �mier� brata, ale nie doszed�em do �adnego wniosku. By�em jednak naturalnie �wiadom, czego wymaga teraz ode mnie fakt �mierci tych trojga ludzi, najbli�szych mi przynajmniej na papierze: mojej ca�ej si�y, ca�ej si�y woli. Spok�j, z jakim bez po�piechu wpycha�em do torby rzeczy nieodzowne w podr�y, r�wnocze�nie uwzgl�dniaj�c w swoich rachubach najbli�sz� przysz�o��, zachwian� wskutek tego niew�tpliwie straszliwego nieszcz�cia, wyda� mi si� niesamowity dopiero d�ugo po tym, kiedy zamkn��em torb�. Pytanie, czy kocha�em rodzic�w i brata, pytanie, kt�remu od razu da�em odp�r s�owem naturalnie, pozosta�o bez odpowiedzi nie tylko co do swej istoty, lecz tak�e co do stanu faktycznego. Ju� od dawna nie mia�em ani z rodzicami, ani z bratem tak zwanych dobrych stosunk�w, by�y one raczej napi�te, a w ostatnich latach raczej oboj�tne. Ju� od dawna nie chcia�em nic wiedzie� o Wolfsegg, a wi�c r�wnie� o nich, ale i odwrotnie, oni o mnie te�, taka jest prawda. Ta �wiadomo�� tylko ograniczy�a nasze wzajemne stosunki, sprowadzaj�c je mniej lub bardziej do kontakt�w w najwa�niejszych �yciowo kwestiach. Pomy�la�em: dwadzie�cia lat temu rodzice wyrzucili ci� nie tylko z Wolfsegg, do kt�rego chcieli ci� do�ywotnio przyku�, lecz r�wnocze�nie ze swoich serc. W ci�gu tych dwudziestu lat brat nieustannie zazdro�ci� mi rozwoju duchowego, mojej megaloma�skiej samodzielno�ci, jak si� kiedy� wyrazi� w rozmowie ze mn� tej bezwzg�dnej wolno�ci, z powodu kt�rej mnie nienawidzi�. Siostry posuwa�y si� w swojej nieufno�ci wobec mojej osoby znacznie dalej, ni� to jest dopuszczalne mi�dzy rodze�stwem; od chwili, kiedy wyjecha�em z Wolfsegg, a tym samym odwr�ci�em si� do si�str plecami, one tak�e prze�ladowa�y mnie swoj� nienawi�ci�. Taka jest prawda. Podnios�em torb�, by�a jak zwykle za ci�ka, pomy�la�em, �e w istocie jest ca�kiem zbyteczna, gdy� przecie� w Wolfsegg mam wszystko. Po co targam ze sob� t� torb�? Postanowi�em pojecha� do Wolfsegg bez torby, wi�c z powrotem wypakowa�em spakowane wcze�niej rzeczy i wszystko po kolei wsadzi�em do komody. To normalne, �e kochamy swoich rodzic�w, i tak samo naturalne jest, �e kochamy rodze�stwo, pomy�la�em, znowu stoj�c przy oknie i patrz�c na ci�gle jeszcze opustosza�y Piazza Minerva w dole, nie zauwa�amy jednak, �e od pewnego okre�lonego momentu zaczynamy ich nienawidzi�, bez udzia�u naszej woli, ale w ten sam naturalny spos�b, w jaki wcze�niej kochali�my ich ze wszystkich tych powod�w, kt�re u�wiadamiamy sobie dopiero lata, a nierzadko dziesi�tki lat p�niej. Nie potrafimy ju� okre�li� dok�adnie chwili, kiedy to przestajemy kocha� rodzic�w i rodze�stwo, i nawet nie sta- ramy si� jej odtworzy�, jako �e w gruncie rzeczy zwyczajnie si� tego boimy. Kto opuszcza cz�onk�w swojej rodziny wbrew ich woli, i do tego jeszcze w najbardziej bezlitosny spos�b, tak jak ja to uczyni�em, musi liczy� si� z ich nienawi�ci�, im wi�ksza wi�c by�a pocz�tkowo ich mi�o�� do nas, tym wi�ksza jest, kiedy pojmiemy, co�my sobie poprzysi�gli, ich nienawi��. Przez dziesi�tki lat cierpia�em wskutek tej nienawi�ci, powiedzia�em teraz do siebie, ale od lat ju� z tego powodu nie cierpi�, przywyk�em do ich nienawi�ci i ju� mnie nie rani. A ta ich nienawi�� do mnie sta�a si� niechybnie powodem mojej nienawi�ci do nich. Jednak�e oni r�wnie� przestali w ostatnich latach cierpie� wskutek mojej nienawi�ci. Pogardzali swoim rzymianinem, podobnie jak ja pogardza�em nimi jako wolfsegganami, i prawd� m�wi�c, w og�le o mnie nie my�leli, podobnie jak i ja przez wi�kszo�� minionego czasu w og�le o nich nie my�la�em. Zawsze nazywali mnie szarlatanem i gadu��, paso�ytem wykorzystuj�cym ich oraz ca�y �wiat. Ja za� mia�em na ich scharakteryzowanie wy��cznie jedno s�o- wo: g�upcy. �mier�, cho�by to nawet by� jedynie wypadek samochodowy, powiedzia�em do siebie, nic tu nie zmienia. Nie powinienem ba� si� w�asnego sentymentalizmu. Gdy czyta�em ten telegram, ani przez chwil� nie zadr�a�y mi r�ce, a przez moje cia�o ani przez chwil� nie przebieg� dreszcz. B�d� musia� powiadomi� Gambettiego o tym, �e moi rodzice oraz brat nie �yj� i �e na kilka dni b�d� musia� przerwa� nauczanie, pomy�la�em, tylko na kilka dni, gdy� nie zamierza�em zatrzyma� si� w Wolfsegg d�u�ej ni� na kilka dni; tydzie� wystarczy, nawet gdyby zasz�y jakie� nieprzewidziane, komplikuj�ce spraw� formalno�ci. Przez moment pomy�la�em o tym, czyby nie zabra� Gambettiego ze sob�, odczuwa�em bowiem strach przed ogromn� przewag� wolfseggan i ch�tnie mia�bym u boku przynajmniej jednego cz�owieka, w kt�rego obecno�ci m�g�bym obroni� si� przed ich natarciem, odpowiadaj�cego mi cz�owieka i partnera w sytuacji rozpaczliwej, a by� mo�e bez wyj�cia, ale natychmiast porzuci�em t� my�l, chc�c oszcz�dzi� Gambettiemu konfrontacji z wolfsegganami. Zobaczy�by wtedy, �e wszystko, co w ostatnich latach opowiada�em mu o Wolfsegg, to fraszka w por�wnaniu z prawd� i rzeczywisto�ci�, kt�r� by ujrza�, pomy�la�em. Chwilami by�em przekonany, �e powinienem zabra� Gambettiego ze sob�, to znowu, �e nie powinienem. W ko�cu postanowi�em go nie zabiera�. Z Gambettim wywo�am zbyt wielkie, najprawdopodobniej w og�lnym rozrachunku przykre dla mnie i sensacyjne zainteresowanie, pomy�la�em. Takiego cz�owieka jak Gambetti ju� w og�le w Wolfsegg nie zrozumiej�. Ca�kiem niefrasobliwych obcych przybysz�w przyjmowali zawsze z niech�ci� i nienawi�ci�, zawsze odrzucali wszystko, co obce, nigdy nie zadali si� z czym� obcym lub z kim� obcym, jak ja to mam w zwyczaju. Zabra� Gambettiego do Wolfsegg oznacza�oby dla mnie zrazi� go do siebie i w efekcie bardzo bole�nie zrani�. Ja sam ledwo potrafi� upora� si� z Wolfsegg, a co dopiero cz�owiek o takim usposobieniu jak Gambetti. Konfrontacja Gambettiego z Wolfsegg mog�aby zaiste doprowadzi� do katastrofy, pomy�la�em, kt�rej niechybn� ofiar� sta�by si� w�wczas jedynie Gambetti. Wszak�e ju� wcze�niej mog�em by� zabra� go ze sob� do Wolfsegg, pomy�la�em, jednak zawsze z jakich� wa�nych powod�w odst�powa�em od tego pomys�u, chocia� cz�sto sobie powtarza�em, �e podr� do Wolfsegg mo�e by� po�yteczna nie tylko dla mnie, lecz tak�e dla samego Gambettiego. Relacje na temat Wolfsegg, kt�re przedtem sk�ada�em Gambettiemu, zyska�yby wtedy dzi�ki jego osobistym obserwacjom na autentyczno�ci, niedaj�cej si� uzyska� w �aden inny spos�b. Znam Gambettiego ju� pi�tna�cie lat i ani raz nie zabra�em go ze sob� do Wolfsegg, pomy�la�em. By� mo�e Gambetti ma na ten temat inne zdanie ni� ja, powiedzia�em teraz do siebie, bior�c pod uwag� niezwyk�o��, jak� naturalnie jest nie zaprosi� i nie zabra� ze sob� cz�owieka, z kt�rym od pi�tnastu lat utrzymuj� mniej lub bardziej za�y�e stosunki, ani razu w ci�gu tych pi�tnastu lat do miejscowo�ci b�d�cej miejscem mojego pochodzenia. Dlaczego w istocie przez te wszystkie pi�tna�cie d�ugich lat nie pozwoli�em Gambettiemu zajrze� w karty moich stron rodzinnych? pomy�la�em. Bo zawsze napawa�o mnie to l�kiem i ci�gle jeszcze ten l�k odczuwam. Bo przede wszystkim pragn� uchroni� si� przed wiedz� Gambettiego na temat Wolfsegg, a zatem r�wnie� przed jego wiedz� na temat mojego pochodzenia, i nawet jego samego chc� uchroni� przed tak� wiedz�, kt�ra prawdopodobnie wywar�aby na niego wy��cznie zgubny wp�yw. W ci�gu trwaj�cych pi�tna�cie lat naszych stosunk�w nigdy nie chcia�em wyda� Gambettiego na pastw� Wolfsegg. Mimo i� zawsze by�oby mi niezwykle mi�o nie je�dzi� do Wolfsegg samotnie, lecz w towarzystwie Gambettiego, to wci�� wzdraga�em si� przed zabraniem go tam ze sob�. Naturalnie Gambetti w ka�dej chwili pojecha�by ze mn� do Wolfsegg. Ca�y czas przecie� czeka� na moje zaproszenie. Ja go jednak nie zaprasza�em. Pogrzeb jest nie tylko smutn�, lecz tak�e nader nieprzyjemn� okazj�, powiedzia�em teraz do siebie, wi�c akurat z tej okazji nie poprosz� Gambettiego, by pojecha� ze mn� do Wolfsegg. Powiadomi� go o tym, �e moi rodzice nie �yj�, chocia�, powiem, nie mam potwierdzenia, i� wraz z moim bratem zgin�li w wypadku samochodowym, ale ani s�owem nie napomkn�, by si� tam ze mn� wybra�. Jeszcze dwa tygodnie temu, zanim pojecha�em na wesele siostry, w wielu surowych s�owach opisywa�em Gambettiemu moich rodzic�w, a brata nazwa�em ni mniej, ni wi�cej tylko cz�owiekiem pod�ego charakteru i beznadziejnym g�upcem. Wolfsegg opisywa�em jako siedlisko t�poty. Okropny klimat, jaki zawsze panowa� w okolicy Wolfsegg i zawsze wszystko opanowywa�, przenosi si� na ludzi, kt�rzy s� zmuszeni do �ycia albo dok�adniej: do wegetowania w Wolfsegg, i podobnie jak ten klimat charakteryzuj� si� nieomal mordercz� bezwzgl�dno�ci� wobec innych. Przy tym jednak wspomina�em r�wnie� o nies�ychanych zaletach Wolfsegg, o pi�knych jesiennych dniach, o ukochanym przeze mnie, niemaj�cym sobie podobnego zimowym ch�odzie i o zimowej ciszy w okolicznych lasach i dolinach. A tak�e o tym, �e jest tam wprawdzie bezwzgl�dna, lecz na wskro� nieskalana i wspania�a natura. Ale i o tym, �e mieszkaj�cy w�r�d niej ludzie w og�le nie zauwa�aj� owej na wskro� czystej i wspania�ej natury, gdy� nie pozwala im na to ich t�pota. Gdyby nie by�o tam cz�onk�w mojej rodziny, tylko same mury, w kt�rych �yj�, powiedzia�em w�wczas do Gambettiego, musia�bym czu�, �e Wolfsegg to szcz�liwe dla mnie zrz�dzenie losu, gdy� jak �adna inna miejscowo�� odpowiada mojemu duchowi. Nie mog� jednak wymaza� mojej rodziny ze �wiata tylko dlatego, �e tego chc� powiedzia�em. Wyra�nie s�ysz� siebie wypowiadaj�cego to zdanie, a groza, jaka wkrad�a si� w nie teraz wskutek rzeczywistej �mierci rodzic�w i brata, kaza�a mi, nadal stoj�cemu przy oknie i patrz�cemu w d� na Piazza Minerva, wypowiedzie� je jeszcze raz g�o�no. Poniewa� za� owo zdanie Nie mog� jednak wymaza� mojej rodziny ze �wiata tylko dlatego, �e tego chc� wyg�oszone w�wczas do Gambettiego z najwy�sz� odraz� wobec ludzi, do kt�rych si� odnosi�o, powt�rzy�em teraz do�� g�o�no i nieomal teatralnie, tak jakbym by� aktorem, kt�ry maj�c obowi�zek wypowiedzenia takiego zdania przed wi�kszym audytorium, musi si� w tym najpierw wy�wiczy�, momentalnie pozbawi�em je ostro�ci. Naraz przesta�o mie� niszcz�c� si��. Jednak�e to zdanie Nie mog� jednak wymaza� mojej rodziny ze �wiata tylko dlatego, �e tego chc� niebawem zn�w wysun�o si� na plan pierwszy i zaw�adn�o mn�. Usi�owa�em co� zrobi�, �eby zamilk�o, ale nie pozwoli�o si� zd�awi�. Nie tylko je wypowiada�em, papla�em to zdanie raz po raz pod nosem, by je o�mieszy�, lecz mimo pr�b zd�awienia go i o�mieszenia stawa�o si� z ka�d� chwil� gro�niejsze. Naraz uzyska�o tak� wag�, jakiej jeszcze nie mia�o �adne inne moje zdanie. Z tym zdaniem nie mo�esz si� mierzy�, powiedzia�em do siebie, z tym zdaniem b�dziesz musia� �y�. To stwierdzenie momentalnie przynios�o mi ukojenie. Jeszcze raz wypowiedzia�em zdanie Nie mog� jednak wymaza� mojej rodziny ze �wiata tylko dlatego, �e tego chc� tak, jak je wyg�osi�em wcze�niej do Gambettiego. I naraz uzyska�o takie samo znaczenie jak w�wczas, gdy wyg�osi�em je do Gambettiego. Na Piazza Minerva nie by�o, opr�cz go��bi, �ladu �ycia. Nagle zrobi�o mi si� zimno i zamkn��em okno. Usiad�em przy biurku. Le�a�a na nim jeszcze poczta, mi�dzy innymi list od Eisenberga, list od Spadoliniego, arcybiskupa i kochanka mojej matki, oraz kartka od Marii. Zaproszenia od r�nych rzymskich instytucji kulturalnych, a tak�e wszystkie inne od os�b prywatnych wrzuci�em natychmiast do kosza, r�wnie� kilka list�w, kt�re ju� po ca�kiem pobie�nych ogl�dzinach wyda�y mi si� listami z pogr�kami lub z pro�bami o ja�mu�n�, od ludzi, kt�rzy albo chcieli ode mnie pieni�dzy, albo o�wiecenia w kwestii, co w istocie zamierzam osi�gn�� swoim sposobem my�lenia i �ycia, od ludzi odwo�uj�cych si� do kilku artyku��w w gazetach, kt�re w ostatnim czasie opublikowa�em i kt�re tym ludziom nie odpowiadaj�, poniewa� s� naturalnie pomy�lane i napisane przeciw nim wszystkim, oczywi�cie listy z Austrii, pisane przez ludzi prze�laduj�cych mnie swoj� nienawi�ci� a� w Rzymie. Od lat otrzymuj� takie listy, kt�rych, jak pocz�tkowo s�dzi�em, nie pisz� bynajmniej wariaci, tylko naprawd� dojrza�e osoby, by tak rzec, bez zarzutu pod wzgl�dem prawnym, te osoby gro�� mi mi�dzy innymi prze�ladowaniami i �mierci� za moje publikacje w najrozmaitszych gazetach i czasopismach, nie tylko we Frankfurcie i Hamburgu, lecz tak�e w Mediolanie i Rzymie. Ci ludzie powiadaj�, �e nieustannie obrzucam Austri� b�otem, �e w najbardziej bezwstydny spos�b l�� ojczyzn� i gdzie tylko i kiedy mog�, pomawiam Austriak�w o pod�e i nikczemne katolicko-narodowosocjalistyczne przekonania, mimo i�, jak pisz� ci ludzie, w rzeczywisto�ci nie spotyka si� ju� podobno w Austrii takich pod�ych i nikczemnych katolicko narodowosocjalistycznych przekona�. Austria nie jest pod�a ani nikczemna, zawsze by�a po prostu pi�kna, pisz� ci ludzie, a nar�d austriacki jest zacny. Takie listy zawsze natychmiast wyrzuca�em, dzisiaj rano te�. Zatrzyma�em jedynie list od Eisenberga, zaproszenie od mojego kolegi ze studi�w, obecnego rabina Wiednia, na spotkanie w Wenecji, gdzie pod koniec maja, jak pisze, b�dzie mia� r�ne zaj�cia i chcia�by wybra� si� ze mn� do teatru, nie tak jak przed rokiem, jak pisze, nie na co� takiego jak Opowie�� o �o�nierzu Strawi�skiego, lecz na Tankreda Monteverdiego. Oczywi�cie przyjm� zaproszenie Eisenberga, natychmiast mu odpowiem, pomy�la�em, ale natychmiast oznacza po powrocie z Wolfsegg. Przechadzki z Eisenbergiem po Wenecji by�y dla mnie zawsze ogromn� przyjemno�ci�, pomy�la�em, podobnie jak w og�le przebywanie z Eisenbergiem. Zawsze gdy przyje�d�a do W�och, cho�by tylko na kilka dni do Wenecji, zapowiada si�, pomy�la�em, zaprasza mnie, i to zawsze na, jak sam m�wi, wysoce artystyczn� uczt�, niew�tpliwie Tankred w Fenice jest tak� uczt�, pomy�la�em. Przys�ali mi egzemplarz okazowy �Corriere della Sera�, w kt�rym wydrukowano m�j kr�tki esej o Leoszu Janaczku. Pe�en niecierpliwo�ci otworzy�em gazet�, ale �w esej nie by� po pierwsze zamieszczony na czo�owym miejscu, co natychmiast wprawi�o mnie w z�y humor, po drugie ju� podczas pobie�nej lektury odkry�em w nim szereg niewybaczalnych b��d�w drukarskich, a wi�c najstraszliwsz� rzecz, jaka mog�a mi si� przytrafi�. Rzuci�em �Corriere� w k�t i ponownie przeczyta�em, co napisa�a na kartce Maria. Moja wielka poetka pisze, �e w sobot� wieczorem pragnie wybra� si� ze mn� na kolacj�, jedynie z tob�, napisa�a zreszt� nowe wiersze, dla ciebie, jak pisze. Moja wielka poetka jest w ostatnim czasie bardzo p�odna, pomy�la�em i wyci�gn��em szuflad�, w kt�rej przechowuj� kilka fotografii cz�onk�w mojej rodziny. Bardzo uwa�nie przyjrza�em si� zdj�ciu, na kt�rym moi rodzice wsiadaj� w�a�nie na londy�skim dworcu Victoria do poci�gu do Dover. Zrobi�em im t� fotografi� bez ich wiedzy. Przyjechali do mnie, kiedy w tysi�c dziewi��set sze��dziesi�tym roku studiowa�em w Londynie, i po dwutygodniowym pobycie w Anglii, kt�ry zawi�d� ich a� do Glasgow i Bristolu, udali si� podr� do Pary�a, gdzie oczekiwa�y ich moje siostry, kt�re z kolei po odwiedzinach u naszego wuja Georga przyjecha�y do Pary�a z Cannes, �eby spotka� si� tam z rodzicami. Przynajmniej w roku tysi�c dziewi��set sze��dziesi�tym zachowywa�em si� jeszcze do�� przyzwoicie wobec rodzic�w, pomy�la�em. Pragn��em studiowa� w Anglii, a oni w najmniejszym stopniu si� temu nie sprzeciwiali, zak�adaj�c najwidoczniej, ze po studiach w Anglii wr�c� do Wiednia, wreszcie za� do Wolfsegg, aby spe�ni� ich pragnienia i wraz z bratem uprawia� ziemi� oraz zarz�dza� gospodarstwem w Wolfsegg. Ale ja ju� wtedy nie mia�em zamiaru wraca�, prawd� m�wi�c, wyje�d�a�em z Wolfsegg do Anglii, do Londynu, z mocnym postanowieniem, �e nigdy wi�cej tam nie wr�c�. Nienawidzi�em rolnictwa, pasji mojego brata i ojca. Nienawidzi�em wszystkiego, co wi�za�o si� z Wolfsegg, poniewa� chodzi�o tam zawsze wy��cznie o ekonomiczne korzy�ci dla rodziny, o nic wi�cej. W Wolfsegg, odk�d ono istnieje i znajduje si� w r�kach mojej rodziny, zajmowano si� wy��cznie gospodarstwem i tym, jakby tu w przysz�o�ci ci�gn�� coraz wi�ksze zyski z jego produkcji rolnej, a wi�c z upraw, nawet jeszcze dzisiaj obejmuj�cych b�d� co b�d� dwana�cie tysi�cy hektar�w, a tak�e z kopal�. Tylko jedno im by�o w g�owie: jak najwi�ksza eksploatacja swojej w�asno�ci. Wprawdzie zawsze udawali, �e powoduje nimi co� wi�cej ni� tylko ��dza zysk�w finansowych, udawali, �e ceni� kultur�, a nawet r�ne rodzaje sztuki, ale rzeczywisto�� by�a zawsze przygn�biaj�ca i zawstydzaj�ca. Mieli wprawdzie tysi�ce ksi��ek w pi�ciu a� wolfseggskich bibliotekach i z absurdaln� regularno�ci� odkurzali te biblioteki trzy czy cztery razy do roku, ale nigdy nie czytali ksi��ek ze swoich bibliotek. Wszystkie te biblioteki by�y zadbane w najwy�szym mo�liwym stopniu, �eby je mogli bez wstydu pokazywa� go�ciom, che�pi� si� przed nimi i prezentowa� drogocenne druki, ale osobi�cie z wszystkich tych tysi�cy, ba, dziesi�tk�w tysi�cy drogocennych druk�w nigdy nie robili u�ytku, jaki wydawa�by si� oczywisty. Pi�� bibliotek w Wolfsegg, cztery w g��wnym budynku i jedn� w oficynach, za�o�yli ju� moi praprapradziadowie, rodzice natomiast nie dokupili do tych zbior�w nawet jednego tomu. M�wi si�, �e wszystkie nasze biblioteki razem wzi�te s� r�wnie cenne jak �wiatowej s�awy biblioteka biskupstwa w Lambach. Ojciec nie przeczyta� w �yciu ani jednej ksi��ki, matka czasem tylko przegl�da�a stare publikacje przyrodnicze, by napawa� si� widokiem zdobi�cych je sztych�w o wspania�ych barwach. Siostry w og�le nie zachodzi�y do �adnej z bibliotek, chyba tylko po to, �eby pokaza� je go�ciom, gdy ci wyrazili �yczenie obejrzenia naszych zbior�w. Fotografia, kt�r� zrobi�em rodzicom na dworcu Victoria, ukazuje ich w wieku, gdy jeszcze wypuszczali si� w podr�e i nie dokucza�y im �adne choroby. Mieli na sobie kupione dopiero co u Burberryego p�aszcze od deszczu, a w r�kach dzier�yli nowe parasole, r�wnie� od Burberryego. Jako typowi mieszka�cy kontynentu starali si� wygl�da� bardziej angielsko od Anglik�w, przez co robili wra�enie raczej groteskowe ni� eleganckie i wytworne, tote� na widok tej fotografii nigdy nie mog�em powstrzyma� si� od �miechu, tym razem jednak nie mia�em ochoty si� �mia�. Moja matka mia�a nieco zbyt d�ug� szyj�, kt�r� raczej trudno by by�o nazwa� pi�kn�, w chwili za� gdy robi�em to zdj�cie, wyci�gn�a j�, jako �e w�a�nie wsiada�a do poci�gu, jeszcze o kilka centymetr�w bardziej ni� zazwyczaj, co podwoi�o komizm tej fotografii. M�j ojciec z kolei zachowywa� zawsze postaw� kogo�, kto nie potrafi ukry� przed �wiatem nieczystego sumienia i z tego powodu jest bardzo nieszcz�liwy. W chwili gdy robi�em owo zdj�cie, ojciec mia� na g�owie kapelusz wci�ni�ty na czo�o nieco g��biej ni� zwykle, co ukazuje go o wiele bardziej nieporadnym, ni� by� w rzeczywisto�ci. Nie wiem, dlaczego zachowa�em akurat t� fotografi� rodzic�w. Pewnego dnia dojd� do tego, co mn� powodowa�o, pomy�la�em. Od�o�y�em zdj�cie na biurko i zacz��em szuka� innego, zrobionego dopiero przed dwoma laty na brzegu jeziora w Wolfsegg, a ukazuj�cego mojego brata na w�asnej �agl�wce, kt�r� przez ca�y rok trzyma w Sankt Wolfgang w budce dzier�awionej od Furstenberg�w. M�czyzna na fotografii to zgorzknia�y cz�owiek, kt�rego zniszczy�o sta�e przebywanie wy��cznie w towarzystwie rodzic�w. Sportowy str�j z trudem maskuje choroby, kt�re ju� ca�kowicie bratem zaw�adn�y. Jego u�miech jest, jak to si� m�wi, udr�czony, a fotografi� m�g� zrobi� tylko jego brat, czyli ja. Kiedy da�em mu odbitk� tego zdj�cia, podar� j� bez s�owa. Zdj�cie brata po�o�y�em obok fotografii, na kt�rej rodzice wsiadaj� w Londynie do poci�gu do Dover, i jaki� czas przygl�da�em si� obu odbitkom. Kocha�e� tych ludzi tak d�ugo, p�ki oni ciebie kochali, a potem znienawidzi�e� ich w chwili, kiedy i oni ciebie znienawidzili. Nigdy oczywi�cie nie my�la�em, �e ich prze�yj�, wr�cz przeciwnie, zawsze by�em zdania, �e to ja pewnego dnia umr� pierwszy. O sytuacji, kt�ra teraz powsta�a, nigdy nie my�la�em, o wszystkich innych mo�liwo�ciach natomiast my�la�em raz po raz, nigdy jednak o tej. Bardzo cz�sto wyobra�a�em sobie � i bardzo cz�sto te� marzy�em o tym, �eby umrze�, zostawi� ich, zostawi� samych beze mnie, uwolni� ich od siebie przez swoj� �mier�, ale nigdy o tym, �e to oni mnie zostawi�. Fakt, i� to oni teraz nie �yj�, a nie ja, by� dla mnie w pierwszej chwili nie tylko najbardziej nieprzewidywalny, lecz wr�cz sensacyjny. Zaszokowa� mnie �w sensacyjny element, owa sensacyjna elementarno��, a nie sam w sobie fakt, �e nie �yj�, i to nieodwo�alnie. Rodzice jako para, prawd� m�wi�c, zawsze we wszystkim nieporadna, chocia� w moich oczach przez ca�e �ycie demoniczna, skurczyli si� raptem, skurczyli si� nagle do rozmiar�w tej groteskowej i �miesznej fotografii, kt�ra le�y teraz przede mn� na biurku i kt�rej przygl�dam si� z najwi�ksz� wnikliwo�ci� i bezwstydem. Podobnie jak fotografii brata. Tych ludzi ba�e� si� przez ca�e �ycie tak bardzo, jak niczego innego na �wiecie, pomy�la�em, i z tego l�ku uczyni�e� najwi�ksz� potworno�� swojego �ycia, powiedzia�em sam do siebie. Od tych ludzi przez ca�e �ycie nie potrafi�e� si� odsun��, chocia� raz po raz podejmowa�e� takie pr�by, ale wszystkie twoje pr�by by�y koniec ko�c�w skazane na pora�k�, pojecha�e� do Wiednia, �eby odsun�� si� od rodzic�w i brata, do Londynu, �eby si� od nich odsun��, pojecha�e� do Pary�a, Ankary, Stambu�u, a wreszcie do Rzymu, nadaremnie. Musieli zgin�� tragicznie i skurczy� si� do rozmiar�w tego �miesznego �wistka papieru zw�cego si� fotografi�, by nie m�c ci ju� d�u�ej szkodzi�. Mania prze�ladowcza si� sko�czy�a, pomy�la�em. Nie �yj�. Jeste� wolny. Na widok fotografii ukazuj�cej mojego brata na �agl�wce w Sankt Wolfgang po raz pierwszy poczu�em dla niego wsp�czucie. Wygl�da� teraz o wiele �mieszniej ni� dawniej, gdy ogl�da�em to zdj�cie. Przerazi�o mnie moje nieprzejednanie zrodzone pod wp�ywem tej obserwacji. R�wnie� rodzice na fotografii ukazuj�cej ich na dworcu Victoria byli komiczni. �adne z tych trojga, le��cych teraz przede mn� na biurku, nie mia�o nawet dziesi�ciu centymetr�w wzrostu, a w modnych strojach i groteskowych postawach cia�a, pozwalaj�cych wnioskowa� o r�wnie groteskowych postawach ducha, ka�de z nich wygl�da�o jeszcze komiczniej ni� dawniej, gdy ogl�da�em te zdj�cia. Fotografia utrwala jedynie groteskowy i komiczny moment, pomy�la�em, nie pokazuje cz�owieka, jakim, og�lnie rzecz bior�c, by� za �ycia, fotografia jest podst�pnym, perwersyjnym zafa�szowaniem, ka�da fotografia, bez wzgl�du na to, przez kogo zrobiona, bez wzgl�du na to, kogo przedstawia, jest absolutnym pogwa�ceniem ludzkiej godno�ci, potwornym zafa�szowaniem natury, pod�ym barbarzy�stwem. Z drugiej strony obie fotografie sprawia�y wra�enie niezwykle wprost charakterystycznych dla utrwalonych na nich ludzi, zar�wno dla rodzic�w, jak i brata. To s� oni, powiedzia�em do siebie, tacy, jacy s� w rzeczywisto�ci, to byli oni, tacy, jacy byli w rzeczywisto�ci. Mog�em by� zabra� ze sob� z Wolfsegg i przechowa� r�wnie� inne fotografie rodzic�w oraz brata, ale zabra�em i przechowa�em w�a�nie te, poniewa� oddaj� zar�wno rodzic�w, jak i brata w chwili, w kt�rej je zrobi�em, takimi, jacy s� w rzeczywisto�ci, zar�wno rodzice, jak i brat. Stwierdziwszy to, nie odczu�em cienia wstydu. To nie przypadek, �e nie zniszczy�em akurat tych fotografii, a nawet zabra�em je ze sob� do Rzymu i przechowa�em w swoim biurku. Tutaj nie mam wyidealizowanych rodzic�w, powiedzia�em do siebie, tutaj mam rodzic�w, jakimi s�, jakimi byli, poprawi�em si�. Tutaj mam brata, jakim by�. Wszyscy troje s� tacy zal�knieni, tacy podli, tacy komiczni. Nie �cierpia�bym wszak�e w swoim biurku, pomy�la�em, zafa�szowanego obrazu rodzic�w i brata. Tylko faktyczne, prawdziwe wizerunki. Tylko to, co absolutnie autentyczne, cho�by by�o nie wiem jak groteskowe, a mo�e nawet wstr�tne. I w�a�nie te fotografie z moimi rodzicami i moim bratem na nich pokaza�em kiedy� Gambettiemu, przed rokiem, pami�tam jeszcze gdzie, w kawiarni na Piazza del Popolo. Przyjrza� si� tym fotografiom i s�owem ich nie skomentowa�. Przypominam sobie tylko, �e przyjrzawszy si� im, zapyta�: czy twoi rodzice s� bardzo bogaci? Odpowiedzia�em na to: tak Pami�tam te� jeszcze, �e czu�em si� p�niej bardzo podle, i� w og�le pokaza�em mu te zdj�cia. Nigdy nie powiniene� by� pokazywa� Gambettiemu akurat tych zdj��, powiedzia�em w�wczas do siebie. By�o to g�upot�. Istnia�y i istniej� niezliczone fotografie, na kt�rych moi rodzice s� przedstawieni naprawd�, jak to si� m�wi, serio, ale nie odpowiadaj� one obrazowi, jaki w ci�gu ca�ego �ycia wytworzy�em sobie na ich temat. Istniej� te� fotografie serio mojego brata, ale i one s� zafa�szowaniami. Nigdy bym nie pokaza� Gambettiemu �adnego z tych zafa�szowa�. Poza tym niemal niczego na �wiecie nie nienawidz� tak bardzo, jak pokazywania zdj��. Nie pokazuj� �adnych i �adnych nie pozwalam sobie pokazywa�. To, �e pokaza�em Gambettiemu zdj�cie rodzic�w na dworcu Victoria, by�o wyj�tkiem. Jaki mia�em w tym cel? Gambetti te� nigdy nie pokazywa� mi �adnych fotografii. Oczywi�cie, ja znam jego rodzic�w i rodze�stwo, wi�c pokazywanie mi ich zdj�� nie mia�oby sensu. Gambetti nigdy nie wpad�by nawet na taki pomys�. W gruncie rzeczy nienawidz� fotografii i sam przez ca�e �ycie nie wpad�em na pomys�, by je robi�; pomijaj�c �w londy�ski wyj�tek, Sankt Wolfgangi Cannes, nigdy nie posiada�em aparatu fotograficznego. Pogardzam lud�mi, kt�rzy nieustannie zajmuj� si� fotografowaniem i ca�y czas biegaj� wko�o z aparatami zawieszonymi na szyi. Nieustannie poszukuj� motyw�w i fotografuj� wszystko i wszystkich, nawet najbardziej bezsensowne rzeczy. Maj� w g�owie tylko to, �eby nieustannie przedstawia� samych siebie, zawsze w najbardziej odpychaj�cy spos�b, czego jednak nie s� �wiadomi. Utrwalaj� na fotografiach perwersyjnie zniekszta�cony �wiat, niemaj�cy z rzeczywistym nic wsp�lnego poza tym, �e jest jego perwersyjnym zniekszta�ceniem, kt�remu wy��cznie oni s� winni. Fotografowanie to pospolita mania, kt�ra z biegiem czasu ogarn�a ca�� ludzko��, gdy� ludzko�� jest nie tylko zakochana, lecz wr�cz zadurzona w zniekszta�ceniu i perwersyjno�ci, i rzeczywi�cie wskutek tego nieustannego fotografowania zaczyna z wolna postrzega� zniekszta�cony i perwersyjny �wiat jako jedyny prawdziwy. Ci, kt�rzy fotografuj�, pope�niaj� jedno z najnikczemniejszych przest�pstw, jakie mog� pope�ni�, zmieniaj�c natur� na swoich zdj�ciach w perwersyjn� grotesk�. Ludzie na fotografiach s� �miesznymi, zmienionymi nie do poznania, ba, okaleczonymi manekinami, t�po i ohydnie patrz�cymi w t� pod�� soczewk�. Fotografowanie jest nikczemn� nami�tno�ci�, kt�ra ogarn�a wszystkie cz�ci �wiata i wszystkie warstwy ludno�ci, chorob� na kt�r� zapad�a ca�a ludzko�� i z kt�rej nigdy nie zdo�a si� wyleczy�. Wynalazca sztuki fotograficznej jest wynalazc� sztuki najbardziej ze wszystkich mo�liwych wrogiej ludziom. Jemu to zawdzi�czamy ostateczn� deformacj� natury i cz�owieka, sprowadzenie ich do postaci perwersyjnych g�b. Jeszcze na �adnej fotografii nie widzia�em naturalnego, a to znaczy prawdziwego i rzeczywistego cz�owieka, podobnie jak jeszcze na �adnej fotografii nie widzia�em prawdziwej i rzeczywistej natury. Fotografia to najwi�ksze nieszcz�cie dwudziestego wieku. Ogl�daj�c zdj�cia, zawsze czu�em obrzydzenie, jak do niczego innego. Ale, powiedzia�em teraz do siebie, jakkolwiek zniekszta�ceni s� rodzice i brat na tych jedynych fotografiach zrobionych przeze mnie aparatem nale��cym do mojego brata, to im d�u�ej na nie patrz�, widz�, �e poza perwersyjno�ci� i zniekszta�ceniem ukazuj� jednak prawd� i rzeczywisto�� tych, by tak rzec, sfotografowanych, poniewa� ja nie przejmuj� si� zdj�ciami i nie widz� przedstawionych na nich ludzi takimi, jakimi fotografia ukazuje ich w tym niegodziwym zniekszta�ceniu i perwersyjno�ci, lecz takimi, jakimi ja ich widz�. Moi rodzice na dworcu Victoria w Londynie napisa�em na odwrocie fotografii. Na drugiej za�, ukazuj�cej brata w Sankt Wolfgang: M�j brat na �aglach w Sankt Wolfgang. Si�gn��em do szuflady i wyj��em zdj�cie, na kt�rym moje siostry Amalia i Caecilia stoj� upozowane przed will� w Cannes, kupion� przez wuja Georga, brata mojego ojca, za pieni�dze, kt�rymi ojciec po �mierci moich dziadk�w raz na zawsze, jak to si� m�wi, sp�aci� go, a on tak sprytnie ulokowa� kilka pakiet�w akcji w r�nych cz�ciach Francji, �e m�g� z nich zawsze �y� nie tylko dobrze, lecz nawet w pewnym, dogadzaj�cym mu luksusie. On, pomy�la�em, przygl�daj�c si� fotografii, na kt�rej moje siostry ukazuj� swoje mniej lub bardziej szydercze twarze, wyci�gn�� lepszy los w przeciwie�stwie do swojego brata, a mojego ojca. Wuj Georg zmar� cztery lata temu r�wnie nagle jak jego brat, m�j ojciec, tyle �e na zawa� serca, kt�ry zaskoczy� go w parku okalaj�cym will�, gdy w�a�nie wybiera� si� na inspekcj� hodowli r�, b�d�cych w p�niejszych latach �ycia jego jedyn� nami�tno�ci�. W wieku trzydziestu pi�ciu lat uda�o mu si� wreszcie odbi� od Wolfsegg i z mn�stwem pieni�dzy i stosem ksi��ek schroni� na Riwierze. Kocha� literatur� francusk� i morze, oba te zami�owania ca�kowicie go poch�on�y. Cz�sto my�l�, �e mam wiele z wuja Georga, w ka�dym razie wi�cej ni� z ojca. R�wnie� ja przez ca�e �ycie kocha�em literatur�, ksi��ki i morze. R�wnie� ja odszed�em z Wolfsegg, nawet w m�odszym wieku ni� on. Moje siostry Amalia i Caecilia przed will� wuja Georga napisa�em na fotografii. Po raz ostatni by�em w Cannes w tysi�c dziewi��set siedemdziesi�tym �smym. Przynajmniej raz do roku odwiedza�em wuja Georga. Kilka dni sp�dzanych z nim w jego willi zawsze dobrze mi robi�o. Jedynym spadkobierc� uczyni�, ku przera�eniu naszej rodziny, swojego dozorc�, kt�ry zawsze wiernie mu s�u�y� i kt�rego zawsze z czu�o�ci� nazywa�: m�j zacny Jean. Wuj Georg by� kilkakrotnie w Rzymie, mie�cie, kt�re, podobnie jak ja, kocha� najbardziej i ceni� najwy�ej ze wszystkich miast �wiata. Gambetti i wuj Georg dobrze si� rozumieli, kiedy przez wiele wieczor�w na �wie�ym powietrzu na Piazza del Popolo albo, gdy pada�o, w kawiarni Greco wiedli rozmowy o wszystkim, co tylko mo�liwe, zw�aszcza jednak o sztuce i malarstwie. Wuj Georg by� zapalonym kolekcjonerem dzie� sztuki i z tego, co wiem, wi�kszo�� dochodu z procent�w od swojego maj�tku wydawa� na zakup obraz�w i rze�b wsp�czesnych artyst�w. Maj�c dobry gust i absolutnie nadzwyczajny instynkt w wybieraniu dziel sztuki, dzi�ki wrodzonej kolekcjonerskiej pasji powi�kszy� niebawem sw�j pierwotny maj�tek o drugi, bardzo znaczny, o kt�rym mo�na spokojnie powiedzie�, �e jest wart miliony. Nieznani, a popierani przeze� arty�ci stawali si� naprawd� s�awni zaraz po tym, gdy on ich odkry�, kupuj�c ich prace i r�wnocze�nie czyni�c je znanymi. Wuj Georg nie lubi� prymitywnego ducha interesu mojej rodziny, w istocie nienawidzi� tej corocznie wyzyskiwanej na wsi natury i gardzi� wszystkimi wielowiekowymi tradycjami Wolfsegg, czy to chodzi�o o produkcj� mi�sa i t�uszczu, sk�ry, drewna i w�gla, czy te� o polowania, kt�rych nienawidzi� z ca�ej duszy, kt�rym jednak jego brat, a m�j ojciec, oraz jego bratanek, a m�j brat, oddawali si� jako pierwszej ze wszystkich mo�liwych nami�tno�ci. Spo�r�d wszystkich pasji godnych nienawi�ci wuj Georg z naj�g��bszej g��bi swojej duszy nienawidzi� polowa�. Chocia� jego rodzice, a moi dziadkowie, ulegali pasji �owieckiej, podobnie jak ulega� jej te� m�j ojciec, jego brat, on ci�gle wzbrania� si� przed uczestniczeniem w polowaniach. Tak samo jak ja nie jada� dziczyzny i w czasie, kiedy jego rodzina by�a na polowaniu, zamyka� si� w jednej z bibliotek, aby pogr��aj�c si� w intensywnej lekturze, nie my�le� o �owieckich ekscesach swoich najbli�szych, podczas gdy oni odstrzeliwali jelenie, ja siedzia�em w bibliotece za dobrze zamkni�tymi oknami �eby nie musie� s�ysze� strza��w, powiedzia� kiedy�, i czyta�em Dostojewskiego. Wuj Georg, podobnie jak ja, kocha� literatur� rosyjsk�, przede wszystkim Dostojewskiego i Lermontowa, i cz�stokro� opowiada� wiele m�drych rzeczy o tych rosyjskich pisarzach, zajmowa� si� te� r�wnie cz�sto dwoma rewolucjonistami - Kropotkinem i Bakuninem, kt�rych, co si� tyczy tak zwanej literatury pami�tnikarskiej, ceni� najwy�ej, i to w�a�nie on wprowadzi� mnie w literatur� rosyjsk� jako nies�ychanie bieg�y w niej specjalista, kt�ry pos�ugiwa� si� rosyjskim r�wnie p�ynnie jak francuskim i kt�remu ja sam zawdzi�czam mi�o�� do literatury rosyjskiej, a p�niej tak�e do francuskiej. Zreszt� w og�le wi�ksz� cz�� swojego bogactwa intelektualnego zawdzi�czam wujowi Georgowi. On, wuj Georg, bardzo wcze�nie otworzy� mi, by tak rzec, oczy na reszt� �wiata, zwr�ci� uwag� na to, �e poza Wolfsegg i Austri� istnieje jeszcze co innego, co� o wiele wspanialszego, o wiele bardziej niesamowitego, i �e �wiat sk�ada si� nie tylko, jak si� powszechnie mniema, z jednej jedynej rodziny, lecz z milion�w rodzin, nie tylko z jednej jedynej miejscowo�ci, lecz z milion�w takich miejscowo�ci, nie tylko z jednego jedynego narodu, lecz z wielu setek i tysi�cy narod�w i nie tylko z jednego jedynego kraju, lecz z wieluset i wielu tysi�cy krain, z kt�rych ka�da jest najpi�kniejsza i najwa�niejsza. Ca�a ludzko�� wydaje si� niesko�czona ze wszystkimi swymi urokami i mo�liwo�ciami, mawia� wuj Georg. Jedynie t�pak uwa�a, �e �wiat ko�czy si� tam, gdzie on sam si� ko�czy. Wuj Georg wprowadzi� mnie jednak nie tylko w literatur�, otwieraj�c j� przede mn� jako bezkresny raj, on wprowadzi� mnie r�wnie� w �wiat muzyki i otworzy� mi oczy na wszelkie rodzaje sztuki. Dopiero kiedy ju� dysponujemy nale�ytym poj�ciem sztuki, dysponujemy te� nale�ytym poj�ciem natury, mawia�. Dopiero gdy z poj�cia sztuki umiemy zrobi� w�a�ciwy u�ytek, czyli delektowa� si� ni�, mo�emy r�wnie� zrobi� w�a�ciwy u�ytek z natury i delektowa� si� ni�. Wielu ludzi nigdy nie dochodzi do poj�cia sztuki, nawet do najprostszego, wskutek czego nigdy nie s� w stanie poj�� natury. Idealna kontemplacja natury zak�ada istnienie idealnego poj�cia sztuki, mawia�. Ludzie, kt�rzy udaj�, �e widz� natur�, ale obce jest im poj�cie sztuki, postrzegaj� natur� niezwykle powierzchownie, nigdy idealnie, a to znaczy, �e nie widz� jej nigdy w jej ca�ej niesko�czonej wspania�o�ci. Cz�owiek duchowy ma szans�, najpierw, przez natur�, dotrze� do idealnego poj�cia sztuki, by poprzez idealne poj�cie sztuki dotrze� do idealnej kontemplacji natury. Podczas naszych podr�y w�oskich wuj Georg nie biega� za inn�, jak m�j ojciec, od jednej kolumny do drugiej, od jednego pomnika do drugiego, od jednego ko�cio�a do drugiego, od jednego Micha�a Anio�a do drugiego, w og�le nie prowadza� mnie do �adnych dzie� sztuki. Swoje rozumienie sztuki zawdzi�czam wujowi Georgowi w�a�nie dlatego, �e mnie nie popycha�, jak rodzice, od jednego arcydzie�a do nast�pnego, lecz zawsze zostawia� ze wszystkimi tymi arcydzie�ami same- go, ci�gle tylko zwracaj�c mi uwag� na to, �e istniej� i gdzie mo�na je znale��, a nie post�powa� tak, jak robili to ze mn� rodzice, kt�rzy co chwila popychali m�j umys� ku jakiej� kolumnie lub rzymskiej b�d� greckiej ruinie. Wskutek tego, �e cz�onkowie mojej rodziny, z wyj�tkiem wuja Georga, ju� od wczesnego dzieci�stwa popychali m�j umys� ku tak zwanym s�ynnym zabytkom �wiata staro�ytnego, z w�a�ciw� tej�e rodziny cz�onkom prostack� bezwzgl�dno�ci�, bardzo wcze�nie doprowadzili do tego, i� m�j umys� nader szybko sta� si� ca�kiem niewra�liwy na jakikolwiek rodzaj sztuki; nie zbli�yli mnie do niej, tylko mi j� zohydzili. Musia�em po�wi�ci� wiele lat na to, �eby doprowadzi� do porz�dku sw�j umys�, ot�pia�y od popychania go przez nich ku setkom i tysi�com dzie� sztuki. Gdybym od dziecka, w kt�re rodzice nie wahali si� nigdy, a� do bezgranicznej przesady, �adowa� wszystkiego ca�kiem jak popadnie, znajdowa� si� by� pod wp�ywem wuja Georga, pomy�la�em, odni�s�bym z tego ogromn� korzy��. Najpierw jednak, kr�tko m�wi�c, rodzice musieli mnie pra- wie ca�kowicie zniszczy�, po to, �ebym potem, gdy by�em ju� ponad dwudziestoletnim m�czyzn� beznadziejnie, jak si� zdawa�o, straconym, wuj Georg zdo�a� mnie mimo wszystko uzdrowi�. Z rozwag� i przezorno�ci�. Kiedy poj��em, ile wuj Georg znaczy� dla mnie, dla moich post�p�w i ca�ego mojego rozwoju, na leczenie by�o ju� prawie za p�no. Sile w�asnej woli, nakazuj�cej mi wydosta� si� ze z�owrogiego Wolfsegg, czyli wyzwoli� z nieuleczalnego z�a, jakie wyrz�dzili mi rodzice, a tak�e przenikliwo�ci wuja Georga zawdzi�czam ostatecznie swoje ocalenie. �e jako doros�y nie musia�em wie�� �ywota podobnego do �ywota wszystkich cz�onk�w mojej rodziny, poza wujem Georgiem, lecz przeciwnie do nich wie�� taki, jaki wi�d� wuj Georg. Przez ca�e �ycie nienawidzili wuja Georga, a w ostatnich dziesi�cioleciach wcale tego nie ukrywali, z czasem zacz�li traktowa� go tak samo jak mnie, my�le� o nim tak samo jak o mnie, oszukiwa� go tak samo jak mnie. On jednak nie musia� si� z nimi liczy�. Uporz�dkowawszy wpierw swoje sprawy finansowe, wsiad� pewnego dnia w poci�g i pojecha� do Nicei. Tam postanowi� si� najpierw porz�dnie przez kilka tygodni wyspa�, �eby p�niej, ca�kowicie od�wie�ony, co bardzo cz�sto podkre�la�, rozejrze� si� za korzystnym dla siebie miejscem. Owo miejsce musia�o znajdowa� si� nad morzem, w du�ym ogrodzie, powietrze za� musia�o tam by� najlepsze, jednocze�nie musia�o to by� w punkcie korzystnie po�o�onym pod wzgl�dem komunikacyjnym. Pierwsze widok�wki od wuja Georga odbierano w Wolfsegg z rozgoryczeniem. Wyobra�ano go sobie, jak leniwie przeci�ga si� na s�o�cu, spaceruj�c nad brzegiem morza we wszystkich mo�liwych, szytych ma si� rozumie� na miar� paryskich garniturach z lnu, a w snach cz�onk�w mojej rodziny, kt�re naturalnie by�y wy��cznie koszmarami sennymi, on, ca�e �ycie nazywany przez nich nic niewartym �ajdakiem, pojawia� si�, raz po raz wchodz�c do bank�w w wytwornych miejscowo�ciach na Riwierze, by pobiera� odsetki od samoistnie rosn�cego z dnia na dzie� maj�tku. Byli zbyt g�upi, �eby bodaj uwierzy� w co� takiego jak �ycie duchowe. Wuj Georg wi�d� �ywot intelektualisty, czego dowodzi kilkaset notatnik�w zapisanych od pierwszej do ostatniej strony. Ciasnota horyzont�w mieszka�c�w Europy �rodkowej, kt�rzy, jak si� wszak�e m�wi, �yj�, aby pracowa�, zamiast pracowa�, aby �y�, przy czym jest ca�kowicie oboj�tne, co nale�y rozumie� przez prac�, ju� od dawna denerwowa�a wuja Georga, tote� wyci�gn�� wnioski ze swoich rozmy�la�. Dreptanie w miejscu to nie by�a rzecz dla niego. Cz�owiek musi wietrzy� g�ow�, powtarza� zawsze, co znaczy, �e bez ustanku, dzie� w dzie�, musi wpuszcza� do g�owy �wiat. W Wolfsegg nigdy nie wietrzono g��w, a wi�c i nie wpuszczano do nich �wiata. Wszyscy trwali nieust�pliwie na swojej ojcowi�nie, tak jak byli do tego stworzeni, jedynie po to, by pilnowa�, �eby ta ojcowizna, czyli gigantyczna bry�a maj�tku, umacnia�a si� jeszcze bardziej i bardziej i �eby si� nie rozpad�a. Z czasem zacz�li stopniowo przejmowa� od tej bry�y maj�tku jej bezruch, sta�o�� i absolutn� twardo��, sami tego nie zauwa�aj�c. Zawsze byli stopieni z t� bry�� maj�tku w budz�c� groz� i obrzydzenie jedno��, czego jednak nie dostrzegali. Ale wuj Georg to dostrzeg�. Nie chcia� mie� nic wsp�lnego z t� bry�� maj�tku. Czeka� tylko na stosowny, przypuszczalnie nawet idealny moment, �eby wyrwa� si� z tej wolfseggskiej bry�y maj�tku. Zaproponowali mu, jak mi wiadomo, �eby nie wycofywa� swojego spadku z Wolfsegg, lecz w mniejszym lub wi�kszym stopniu zadowoli� si� swego rodzaju rent�. Przenikliwo�� ustrzeg�a wuja Georga przed pope�nieniem tego g�upstwa. Tacy ludzie jak cz�onkowie mojej rodziny s�, gdy co do czego przychodzi, najbardziej pozbawieni skrupu��w przede wszystkim w stosunku do swoich najbli�szych. W ostateczno�ci nie cofn� si� przed �adn� nikczemno�ci�. Pod p�aszczykiem chrze�cija�skich uczu�, wspania�o�ci i towarzysko�ci s� po prostu chciwi i id�, jak to si� m�wi, po trupach. Wuj Georg od samego pocz�tku nie pasowa� do ich plan�w. W g��bi duszy bali si� go, bo wcze�nie ich przejrza�. Ju� jako dziecko przy�apywa� ich na okropie�stwach i zawsze, nieustraszenie, zwraca� im na nie uwag�, dzielnie wytyka� im te okropie�stwa, by� podobno, jak m�wi�, dzieckiem, kt�rego najbardziej obawiano si� w Wolfsegg. Z natury przenikliwy, wcze�nie rozbudzi� w sobie nami�tno�� do kompromitowania swoich najbli�szych. Ju� jako ma�e dziecko szpiegowa� ich i konfrontowa� z ich ohydztwami. Pono� �adne dziecko w Wolfsegg nie zadawa�o tylu pyta�, nie ��da�o tylu odpowiedzi. Mnie samemu cz�onkowie mojej rodziny zarzucali zawsze, �e upodabniam si� do wuja Georga. Jakby chodzi�o o najbardziej odstraszaj�cego ze wszystkich ludzi, m�wili do mnie co chwila: robisz si� jak wuj Georg. Ale te ostrze�enia przed wujem Georgiem w og�le nie poskutkowa�y, od samego pocz�tku bowiem nikogo bardziej od niego w Wolfsegg nie kocha�em. Tw�j wuj Georg to potw�r! mawiali cz�sto. Tw�j wuj Georg to paso�yt! Tw�j wuj Georg przynosi nam wstyd! Tw�j wuj Georg to przest�pca! Lista tych strasznych inwektyw, jakie zawsze mieli w pogotowiu na okre�lenie wuja Georga, nigdy nie odnosi�a w moim przypadku po��danego przez nich skutku. Co kilka lat wuj Georg przybywa� do nas z Cannes z kilkudniow� wizyt�, rzadko na kilka tygodni, i wtedy by�em najszcz�liwszym z ludzi. Gdy wuj Georg przyje�d�a� do Wolfsegg, prze�ywa�em wielkie dni. Nagle Wolfsegg przestawa�o by� powszednie. W jednej chwili robi�o si� �wiatowe. Naraz wietrzono biblioteki, ksi��ki w�drowa�y tam i z powrotem, muzyka wype�nia�a pokoje, kt�re zazwyczaj by�y zimnymi, ponurymi, ca�kiem niemymi jaskiniami. Te pokoje, w wyobra�eniu ws

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!