16762

Szczegóły
Tytuł 16762
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

16762 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 16762 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 16762 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

16762 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Krentz Jayne Ann Jak Woda Na Pustyni Prolog Avalon, Arizona Dwana�cie lat wcze�niej... Wpad� do domu z parnej pustynnej nocy, czarnoksi�nik m�ciciel z mrocznych kanion�w, dzier��cy w pi�ciach piorun i b�yskawic�. Aleksa zmartwia�a u szczytu schod�w, gdy us�ysza�a jego g�os w sieni. Zrobi�a to instynktownie, by�a to odruchowa reakcja �ywej istoty na obecno�� drapie�nika. - Nie wiem, Kenyon, czy mojego ojca zabi�e� ty, czy Guthrie - powiedzia�. - A w�a�ciwie nie. O ile wiem, zaplanowali�cie to razem. Noc by�a ciep�a, ale Aleksa, ukryta w mroku na pi�trze, mimo woli zadr�a�a. John Laird Trask by� m�ody, z pewno�ci� dopiero niedawno sko�czy� dwadzie�cia lat, lecz stalowego ch�odu, kt�rym maskowa� furi�, nie powstydzi�by si� cz�owiek dwa razy starszy. 5 Juyne Ann Krentz - Pos�uchaj mnie, synu, i to dobrze. -Lloyd Kenyon odezwa� si� spokojnym, lecz stanowczym tonem, w kt�rym pobrzmiewa�o wsp�czucie dla m�odzie�ca. - Nikt nie zamordowa� twojego ojca. Kiedy och�oniesz i spokojnie to przemy�lisz, pogodzisz si� z faktami. To by� tragiczny wypadek. - G�wno prawda. Tata by� dobrym kierowc� i znal t� drog�. Nie zwali� si� z Avalon Point przypadkiem. Kt�ry� z was zepchn�� go z drogi. Aleksie nagle zakr�ci�o si� w g�owie. Ogarn�o j� takie przera�enie, �e zabrak�o jej tchu. Trask grozi� Lloydowi. A by� od niego nie tylko znacznie m�odszy, lecz r�wnie� wy�szy, chocia� Lloydowi zosta�y jeszcze krzepa i mi�nie z czas�w, gdy by� brygadzist� na budowie. Ten nag�y l�k o bezpiecze�stwo Lloyda bardzo j� zaskoczy�. Do dzi� wiecz�r by�aby gotowa przysi�c, �e nie �ywi do niego �adnych osobistych uczu�. Razem z matk� wprowadzi�a si� do tego domu po jej rozwodzie, p�tora roku temu. Bardzo uwa�a�a, �eby zachowa� ch�odny dystans do krzepkiego, ma�o interesuj�cego, niez�omnego biznesmena, kt�rego po�lubi�a jej matka. Na ka�dym kroku dawa�a ojczymowi do zrozumienia, �e nigdy nie b�dzie m�g� zaj�� miejsca charyzmatycznego bohatera, kt�ry by� jej prawdziwym ojcem. Min�� rok, odk�d Crawford Chambers zgin�� od ku�i snajpera. Zawsze przez co najmniej po�ow� roku ugania� si� po ca�ym �wiecie z aparatem fotograficznym, uwieczniaj�c sceny z licznych ma�ych i brutalnych wojen domowych. Dzi�ki temu sta� si� legend� w kr�gach dziennikarskich. Crawford mia� w sobie to wszystko, czego brakowa�o Lloydowi; by� pe�nym fantazji, przebojowym cz�owiekiem, kt�ry nieustannie ociera� si� o �mier�. Aleksa pomy�la�a, �e ojciec umia�by poradzi� sobie z Tra-skiem. Ale stateczny, flegmatyczny Lloyd prawdopodobnie nie mia� najmniejszej szansy. T�umaczy�a sobie, �e oskar�enia m�odego cz�owieka s� czcz� gadanin�. Lloyd nigdy nikomu nie wyrz�dzi�by krzywdy. 6 Jak woda na pustyni Musia�a dosta� si� do telefonu. Najbli�szy aparat by� u podn�a schod�w. Wielkim wysi�kiem woli pokona�a chwilowy parali�. W milczeniu, ostro�nie zesz�a po schodach. - Tamtej nocy pada� deszcz. - G�os Lloyda by� spokojny, argumentacja logiczna. - O tej porze roku czeslo zdarzaj� si� ulewy. Ten odcinek drogi jest bardzo zdradliwy. Wszyscy o tym wiedz�. Zawsze twierdzi�em, �e podczas burzy drog� na ska�ach powinno si� zamyka� dla ruchu. - Deszcz przesta� pada�, zanim tata wsiad� do samochodu -odpaii Trask. - Sprawdzi�em to u glin. - Ale droga jeszcze by�a wilgotna. Nawet najlepszy kierowca czasem pope�nia b��d. - To nie by� b��d kierowcy. Wiem wszystko o waszej sp�ce. I o ofercie od tej sieci hotelowej. Tat� zamordowano, bo kto� chcia�, �eby nie przeszkadza� w interesach. Aleksa u�wiadomi�a sobie, �e Trask wierzy w ka�de swoje s�owo. Ona wiedzia�a, �e si� myli, przynajmniej co do Lloyda. Ale m�ody cz�owiek by� �wi�cie przekonany, �e jego ojca zamordowano. Wyczu�a, �e za jej plecami, na schodach, stoi matka. Zerkn�a przez rami�. Vivien przys�uchiwa�a si� k��tni m�czyzn, a rysy jej kszta�tnej surowej twarzy �ci�gn�� niepok�j. - Uwa�asz, �e wda�em si� w spisek, �eby zg�adzi� twojego ojca? - Z g�osu Lloyda bi�o niedowierzanie. - To bezczelno��. - Dzi� po po�udniu przegl�da�em papiery ojca. S�ysza�em o k��tni, do jakiej dosz�o w klubie w wiecz�r poprzedzaj�cy jego �mier�. Nie musia�em d�ugo my�le�, �eby wszystko posk�ada� do kupy. - Partnerzy w interesach czasem miewaj� r�ne pogl�dy. Takie jest �ycie, synu. - Ta k��tnia by�a czym� wi�cej ni� zwyk�� r�nic� pogl�d�w. Rozmawia�em z barmanem w klubie. Powiedzia�, �e wy trzej omal si� nie pobili�cie. - Guthrie bywa w gor�cej wodzie k�pany, kiedy zaczyna 7 Javne Ann Krentz pi� - przyzna� Lloyd. - Ale go powstrzyma�em. Nie dosz�o do r�koczyn�w. - Wtedy mo�e nie, Ale ty i Guthrie wiedzieli�cie, �e tata nigdy nie zgodzi si� na sprzedanie Avalon Mansion sieci hotelowej. - Do diab�a, do�� tego - uci�� Lloyd stanowczo. - Staram si� by� cierpliwy. Wiem, �e masz za sob� kilka okropnych dni i �e spad�a na ciebie wielka odpowiedzialno��. Ale posuwasz si� zdecydowanie za daleko. - Wierz mi, Kenyon, �e to dopiero niewinna przymiarka do tego, co nast�pi, - Najpierw musisz uporz�dkowa� swoje sprawy, Trask. Przede wszystkim zajmij si� bratem. On ma dopiero siedemna�cie lat i nikogo na �wiecie opr�cz ciebie. - Dzi�ki tobie i Guthriemu. - To k�amstwo. Kiedy wr�ci ci rozs�dek i troch� och�oniesz, sam to zrozumiesz. Tymczasem lepiej zacznij my�le� o przysz�o�ci. Roboty masz po �okcie. - Nie wtr�caj si� do mojej roboty, ty sukinsynu. - Lepiej, �eby kto� ci to u�wiadomi�. Musisz si� upora� z nast�pstwami bankructwa ojca i jednocze�nie zaopiekowa� si� bratem. To jest zadanie godne prawdziwego m�czyzny. Powiniene� si� na tym skupi� i nie rozprasza� si�. Nie wolno ci traci� energii na tropienie jakiego� wydumanego spisku. - Nie potrzebuj�, �eby� dyktowa� mi, co mam robi�. Zajm� si� Nathanem i sob� te�. Ale kt�rego� dnia odkryj�, co naprawd� sta�o si� na Avalon Point tego wieczoru, gdy zgin�� tata. Aleksa zesz�a z ostatnich stopni schod�w, M�czy�ni, poch�oni�ci sob�, nie zwr�cili na ni� uwagi. Lloyd stai odwr�cony do niej plecami i wpatrywa� si� w swego rozm�wc�. Pierwszy raz widzia�a Johna Lairda Traska, Ze s��w ojczyma wiedzia�a, �e jego rodzina pochodzi z Seattle. Harry zamierza� przekszta�ci� dawny Avalon Mansion w luksusowy hotel. W zwi�zku z tym projektem by� przez ostatni rok cz�stym go�ciem w Avalon. Jego dw�ch syn�w pozostawa�o w Seattle. 8 Jak woda na pustyni Do tej pory Aleksa ma�o si� interesowa�a zawodowymi sprawami Lloyda, mimo �e zarz�dza� r�wnie� jej spadkiem po babce. Dlatego niewiele wiedzia�a o Harrym Trasku i jeszcze mniej o jego synach. By�a j e d n a k przekonana, �e po tym wieczorze nigdy w �yciu nie zapomni Johna Lairda Traska. Z miejsca, gdzie sta�a, wydawa� si� wielki. Ciep�e �wiat�o lej�ce si� z �yrandola nad jego g�ow� bynajmniej nie �agodzi�o gniewnych, ostrych rys�w, W�ciek�o�� Traska by�a niemal namacalna. Ju� tylko krok dzieli� j� od telefonu. Zaczerpn�a tchu, wyci�gn�a r�k� i podnios�a s�uchawk�. -- Panie Trask, je�li natychmiast pan nie wyjdzie, wezw� policj� - powiedzia�a z determinacj�, kt�ra zaskoczy�a nie tylko wszystkich obecnych, lecz r�wnie� j�. Obaj m�czy�ni raptownie odwr�cili si� do niej. Zafascynowa�o j� niez�omne spojrzenie zie�onoz�otych oczu Traska. Przez chwil� sta�a jak zakl�a, zaciskaj�c d�o� na s�uchawce. - Nic si� nie sta�o, Alekso - odezwa� si� Lloyd �agodnie. -Panuj� nad sytuacj�. Nasz go�� ju� wychodzi. Mam racj�? Trask wpatrywa� si� w Aleks� jeszcze przez dwie, mo�e trzy sekundy, jakby chcia� oceni�, ile warta jest ona i jej gro�ba. Potem szybko si� odwr�ci�, przesy�aj�c jej na po�egnanie pogardliwe spojrzenie, od kt�rego mog�y przej�� po plecach ciarki. - Tak, Kenyon, ju� id� - powiedzia�. - Ale kt�rego� dnia wr�c�, �eby si� dowiedzie� ca�ej prawdy. I wtedy kto� za to zap�aci. Mo�esz by� tego pewien. - Z tymi s�owami wyszed� w mrok. Przez nast�pne sekundy w domu panowa�a cisza. Potem Lloyd g�o�no odetchn�� i cicho zamkn�� drzwi na dw�r. Krzepi�co u�miechn�� si� do pasierbicy. - Nie martw si�, on sam nie wierzy w te bzdury. Aleksa pomy�la�a o bezwzgl�dnej determinacji, kt�r� widzia�a w oczach Traska. 9 Jayne Ann Krentz - Owszem, wierzy. Na zewn�trz zaterkota� silnik furgonetki. Vivien powoli zesz�a na parter. - On m�wi� powa�nie, Lloyd. Czy s�dzisz, �e mo�e jeszcze wr�ci� i narobi� k�opot�w? - Nie. Przez tego m�odzie�ca przemawia� b�l po stracie ojca. - Lloyd otoczy� �on� ramieniem. Spojrza� ciep�o na jej c�rk�. - Ty wiesz, co on teraz prze�ywa, prawda, moja droga? Aleksa u�wiadomi�a sobie, �e wci�� trzyma s�uchawk�, i od�o�y�a j� na wide�ki, - Tak - powiedzia�a. - Chyba wiem. - Po prostu musia� si� wy�adowa� i wykorzysta� w tym celu pierwsz� osob�, kt�r� mia� pod r�k�, czyli akurat mnie. -Pokr�ci� g�ow�. - Ma przed sob� trudny okres. Jego ojciec potrafi� pi�knie marzy�, ale nie umia� przek�ada� swoich projekt�w na pieni�dze. Finanse zotawi� w op�akanym stanie. A przecie� Trask musi te� zaopiekowa� si� m�odszym bratem. - S�dzisz, �e sobie poradzi? - spyta�a niespokojnie Vivien. -Ma tylko dwadzie�cia trzy lata. - Wszystko b�dzie dobrze. - Lloyd uni�s� krzaczaste siwe brwi. - Ale rano skontaktuj� si� z adwokatem, kt�ry zajmuje si� nieruchomo�ciami Harry'ego, i sprawdz�, czy mog� jako� pom�c w kwestiach finansowych. Aleksa ze skrzy�owanymi ramionami s�ucha�a oddalaj�cego si� warkotu samochodu. - On nie we�mie od ciebie pieni�dzy, Lloyd - powiedzia�a. - Jak troch� och�onie i zrozumie, na co si� porywa, sam dojdzie do wniosku, �e to jedyne rozs�dne wyj�cie - odpar� jej ojczym. - Nie. - Aleksa pomy�la�a o zaciek�o�ci, kt�r� zobaczy�a w oczach Traska. - On nie przyjmie �adnej pomocy. Ani od ciebie, ani od nikogo innego. - Dzi�ki Bogu, �e sobie poszed� - szepn�a Vivien. - Nie b�d� ubywa�, �e mnie przestraszy�. 10 Jak woda na pustyni - Gdy znajdzie si� w Seatle, och�onie i zajmie tym, co dla niego wa�ne - powiedzia� Iloyd. Aleksa zatrzyma�a na nim wzrok. Zna�a go kr�tko, przekona�a si� jednak, �e zwykle wydaje bardzo trafne sady o ludziach. Zdziwi�o j�, �e tyra razem ojczym przeoczy� co� oczywistego. - Mylisz si� - powiedzia�a. - On tymczasem zrezygnowa�, ale kt�rego� dnia na pewno tu wr�ci. Rozdzia� pierwszy Seattle Tera�niejszo��... Do diab�a, J.L., tu nie chodzi o to, �eby otworzy� nast�pny hotel, tylko o to, �e dyszysz ch�ci� zemsty, - Nathan po�o�y� d�onie na szkle przybywaj�cym biurko i spojrza� kwa�no na Traska przez soczewki drucianych okular�w. - Za to, co sta�o si� z tat� wiele lat temu. Przyznaj si�. - M�wi� ci ostatni raz. Jad� do Avalon wy��cznie w interesach firmy. - Trask usiad� wygodniej na krze�le obitym szar� sk�r� i spl�t� d�onie. -My�la�em, �e wyra�am si� jasno. Tylko Nathan, zwracaj�c si� do niego, wci�� jeszcze u�ywa� inicja��w J.L. Dla reszty pracownik�w i dla ca�ego �wiata by� po prostu Traskiem, prezesem i dyrektorem naczelnym firmy Avalon Resorts, Inc. Tak by�o od pi�ciu lat, odk�d odszed� z sieci Carrington-Towne Hotels i postanowi� spr�bowa� si� samodzielnie. 12 Jak woda na pustyni - Nie podoba mi si� to. Nathan odsun�� si� od biurka i wcisn�� r�ce do kieszeni spodni. Z chmurn� min� zacz�� przygl�da� si� przez okno m�awce si�pi�cej nad Seattle. -Masz obsesj� na punkcie tej nieruchomo�ci w Arizonie od samego pocz�tku, to znaczy od dw�ch lat, kiedy kupi�e� j� od Carringtona. - Mam wobec niej konkretne plany, a nie obsesj� na jej punkcie. To jest r�nica. - Niew�tpliwie. Dlatego m�wi� ci, �e tw�j stosunek do tego projektu zas�uguje na miano obsesji. Przede wszystkim nie mieli�my najmniejszego powodu, �eby kupi� Avalon Mansion. - Owszem, mieli�my - sprzeciwi� si� Trask. - To by� zakup za bezcen. Nathan parskn�� pod nosem. - Bo dot�d ka�da firma hotelarska, kt�ra pr�bowa�a przy�o�y� r�k� do tej nieruchomo�ci, ponosi�a finansow� kl�sk�. Nawet Carrington zdecydowa�, �e nie warto pru� starej rudery, �eby zamieni� j� w hotel. - My nie poniesiemy kl�ski - o�wiadczy� z niezbit� pewno�ci� Trask. Nie by� marzycielem pokroju ojca, wiedzia�, �e jest naprawd� dobry w swojej bran�y. - Tata zawsze powtarza�, �e Avalon b�dzie nast�pn� Sedon�. Mia� racj�. Wyprzedzi� swoje czasy o dwana�cie lat, ale mia� racj�. Natan wlepi� wzrok w sufit, wyra�nie szukaj�c w g�rze �r�d�a niewyczeipanej cierpliwo�ci. - Z tym nie b�d� si� sprzecza�. I nie twierdz�, �e ten nowy hotel nie wypali. W odr�nieniu od taty na pewno jeste� w stanie go uruchomi� i utrzyma�. - W�a�nie. Jestem w stanie go uruchomi� i utrzyma�. -Trask nie poczuwa� si� do obowi�zku zachowania skromno�ci, skoro fakt by� niepodwa�alny. - Mo�e nie jestem szczeg�lnie tw�rczym typem, ale solidne marzenie potrafi� pozna� na pierwszy rzut oka. Tym przecie� handlujemy. Marzeniami. Miejscowo�� Avalon w stanie Arizona, ze swym surrealistycznym pejza�em, na kt�ry sk�ada�y si� fantazyjne czerwone 13 Jayne Ann Krentz. ska�y, tajemnicze kaniony z piaskowca i niezapomniane zachody s�o�ca, ju� do�� dawno zwr�ci�a uwag� artyst�w, pisarzy, emeryt�w i zwolennik�w New Age. Dlatego od kilku lat w Avalon dzia�a�o z powodzeniem kilka hotelik�w i pensjonant�w, a tak�e modny o�rodek dla amator�w metafizyki, znany pod nazw� instytutu Dimensions. Avalon Resort & Spa mia� sta� si� pierwszym wielkim, luksusowym hotelem, przyci�gaj�cym coraz wi�cej turyst�w, kt�rzy odkryli uroki regionu. - Przez najbli�sze kilka iat Avalon b�dzie na fali. - Trask spojrza� na chmurne niebo za oknem i pomy�la� o tamtej parnej nocy w Arizonie sprzed dwunastu lat. - A my si� przygotujemy i z t� fal� pop�yniemy. - Naprawd� nie w�tpi� w tw�j nos do takich interes�w. -Nathan spojrza� na niego zak�opotany. - Mam jednak przeczucie, �e ta nieruchomo�� znaczy dla ciebie co innego ni� pozosta�e. Im bli�ej jeste�my otwarcia, tym dziwniej si� zachowujesz. - Nie ma nic dziwnego w tym, �e jad� na inauguracj� nowego hotelu. Jestem na wszystkich takich uroczysto�ciach. - Jasne, tylko nie zatrzymujesz si� potem w takim hotelu na miesi�c albo dwa. - Ju� do�� dawno doszed�em do wniosku, �e powinienem sp�dza� wi�cej czasu w rozjazdach. Sara to wiesz. - Trask u�miechn�� si�. -Jaki jest sens utrzymywania biura i piywatnego apartamentu w ka�dym hotelu, je�li nigdy si� z niego nie korzysta? Nathan raptownie si� odwr�ci� i zmru�y� bystre oczy. - Um�wmy si� wobec tego, �e to ja pojad� na otwarcie w Avalon, J.L. Trask cicho przebiera� palcami po biurku, zastanawiaj�c si�, jak� taktyk� przyj�� wobec brata. Nathan sko�czy� architektur� na Uniwersytecie Stanu Waszyngton. To on tw�rczo rozpracowywa� wystr�j wn�trz wszystkich hoteli sieci Avalon Resorts. 14 Jak woda na pustyni Matka, kt�ra zmar�a wkr�tce po jego narodzinach, pozostawi�a w spadku m�odszemu synowi nie tylko artystyczne talenty, lecz r�wnie� jasnokasztanowe w�osy i ciep�e piwne oczy. Kobiety uwa�a�y, �e Nathan jest przystojny. Nigdy nie brakowa�o mu ch�tnych do nawi�zania bli�szej znajomo�ci. Ale on odnosi� si� do kobiet z uprzejm� oboj�tno�ci�, dop�ki nie zakocha� si� po uszy w Sarze Howe. Pobrali si� po czterech miesi�cach. Trask mia� pewne zastrze�enia wobec tego ma��e�stwa, przede wszystkim to, �e Nathan by�, jego zdaniem, za m�ody. Z drugiej strony, co on w�a�ciwie wiedzia� o ma��e�stwie? Jego zwi�zek by� skutkiem wywa�onej decyzji, kt�r� podj�� w ten sam spos�b, w jaki decydowa� o wszystkich sprawach zawodowych. Okaza� si� jednak ca�kowit� katastrof�. Natomiast Nathan i Sara wydawali si� bardzo szcz�liwi. No, i lada dzie� mieli zosta� rodzicami. Rodzicami. Dziwnie by�o Traskowi my�le� o tym, �e m�odszy brat b�dzie ojcem. Znienacka powr�ci�o do niego przykre wspomnienie z pogrzebu Harry'ego. Wtedy pierwszy raz przemkn�o mu przez g�ow�, �e od tej pory to na nim spoczywa odpowiedzialno�� za Nathana. Do niego nale�a�o zapewnienie m�odszemu bratu dachu nad g�ow� i dopilnowanie, by zdoby� wykszta�cenie i mia� odpowiedni �yciowy start. Trask wiedzia�, �e nigdy nie zapomni strachu, kt�ry go wtedy opanowa�. Wcze�niej by� u adwokata i tam wyja�niono mu, �e ojciec zgin��, b�d�c u progu bankructwa. Wszystkie jego nieruchomo�ci, z domem w Seattle w��cznie, mia�y powa�nie obci��on� hipotek�. Z pewnym wysi�kiem Trask wy��czy� ekran w g�owie. Zacz�� si� zastanawia�, czy powinno go niepokoi� to, �e obrazy z przesz�o�ci wracaj� do niego coraz cz�ciej. Jeszcze niedawno s�dzi�, �e te stare fotografie, utrwalone 15 Jayne Ann Krentz w umy�le, wyblak�y i s� ju� tylko odleg�ymi wspomnieniami. Przez ostatnie lata rzadko mu si� przypomina�y, mo�e dlatego �e zajmowa�y go liczne kryzysowe sytuacje. Najpierw rozwi�zywa� podstawowy problem zapewnienia sobie i Nathanowi �r�de� utrzymania. Jednocze�nie musia� podtrzyma� za�amanego brata na duchu i upora� si� z w�asnym gniewem oraz poczuciem winy. Gdy wreszcie przezwyci�y� skutki bankructwa, skupi� uwag� na d�ugoterminowym celu: stworzeniu firmy Avalon Resorts, Inc. Przez kilka lat pracowa� tu i tam na budowach, podejmowa� si� ci�kich, lecz dobrze p�atnych prac, dzi�ki kt�rym m�g� sfinansowa� edukacj� swoj� i Nathana. Potem zatrudni� si� w sieci Carrington-Towne. Sukces, jaki odni�s� w tym dynamicznym hotelowym konglomeracie, pom�g� mu powo�a� do �ycia sp�k� Avalon Resorts, Inc. Praca by�a dla niego darem opatrzno�ci nie tylko w znaczeniu finansowym. Da�a bowiem upust jego niespo�ytej energii i zepchn�a strz�pki wspomnie� na peryferie umys�u. Teraz jednak przykre obrazy z przesz�o�ci znowu stawa�y si� ostrzejsze i coraz cz�ciej do niego wraca�y. Wszystkie mia�y jedn� cech� wsp�ln�: ��czy�y si� ze �mierci� ojca. Nie potrzebowa� psychoterapeuty, by wiedzie�, �e to plan powrotu do Avalon tak o�ywi� jego pami�� i podsyci� wyrzuty sumienia, kt�re niezmiennie towarzyszy�y strz�pkom przesz�o�ci, wy�wietlanym na ekranie w jego g�owie. Nathan z ponur� min� spojrza� w okno. - Nie podoba mi si� to, J .L. Wola�bym, �eby� tam nie jecha�. Mam z�e przeczucia. - Wiesz przecie�, �e Glenda za�yczy�a sobie mojej obecno�ci. Podobno hotelowa kolekcja sztuki �ci�gnie masy dziennikarzy, wi�c mam wykorzysta� sytuacj�. - Wiem. - Nathan rozmasowa� sobie kark. - B�d� o nas mn�stwo pisa� dzi�ki tej kolekcji. - Mam nadziej�, �e si� nie mylisz. Kiedy pomy�l� o tym, ile zap�acili�my konsultantowi... 16 Jak woda na pustyni Nathan u�miechn�� si� kwa�no. - Edward Vale by� wart ka�dego wydanego na niego centa. Jest jednym z najlepszych fachowc�w w kraju, Ma kontakty w �wiecie sztuki, a tego w�a�nie potrzeba, �eby stworzy� dobr� kolekcj� dla potrzeb firmy. - Mnie interesuje tylko to, �eby inwestycja si� zwr�ci�a. - Czy nigdy nie przysz�o ci do g�owy, �e by� mo�e troch� za bardzo skupiasz si� na finansach, J.L.? Trask przez chwil� rozwa�a� odpowied�. - Nie. - Chodzi o sztuk�. Opr�cz pieni�dzy s� inne czynniki, kt�re wsp�tworz� dobr� kolekcj�. - Nie dla du�ej firmy. - A presti�? - Natan gestykulowa� coraz bardziej przej�ty swoimi teoriami. - A wz�r przedsi�biorcy obywatela? Zobowi�zania wobec spo�eczno�ci lokalnej? Starszy brat burkn�� co� niezrozumia�ego. - A �wiadomo��, �e Avalon Resorts, Inc. zgromadzi wspania�� kolekcj� dzie� sztuki i rzemios�a, dost�pn� dla tysi�cy ludzi, kt�rzy inaczej, by� mo�e, nigdy nie mieliby okazji obejrzenia czego� podobnego? - ci�gn�� Nathan. - A obowi�zek zachowania najbardziej interesuj�cych dzie� sztuki dwudziestego wieku dla przysz�ych pokole�? - Jeste�my w�a�cicielami sieci hotelowej. Decyduj�cym czynnikiem s� dla nas dokonane rezerwacje. Nathan przes�a� bratu spojrzenie pe�ne irytacji. - Mnie nie martwi kolekcja, tylko twoja obsesja na punkcie nowego hotelu. Masz mi przysi�c na stert� bilans�w kwartalnych Avalon Resorts, Inc., �e nie wracasz tam po to, �eby szuka� zemsty. - Wracam tam, �eby otworzy� w Avalon hotel, o kt�rego stworzeniu marzy� ojciec - odpar� cicho Trask. Nie powiedzia� Nathanowi o prywatnym detektywie, kt�rego zatrudni� p� roku wcze�niej. Nie chcia� pog��bia� niepokoju 17 Jayne Ann Krentz Nie wracam po to, �eby szuka� zemsty, pomy�la�. Wracam, bo chc� odkry� prawd�. Gdy znajd� odpowiedzi na swoje pytania, b�d� mia� mn�stwo czasu, �eby zaplanowa� zemst�. Rozdzia� drugi Avalon w stanie Arizona Tera�niejszo��... Aleksa Chambers wolno obesz�a smuk�� rze�b� z br�zu, przedstawiaj�c� satyra, ustawion� na zielonej marmurowo-drewnianej podstawie. Przystan�a, by przesun�� d�oni� po muskularnych tylnych ko�czynach p� cz�owieka, p�l konia. Jej wzrok pad� na misternie wyrze�bione genitalia. Skrzywi�a si� i szybko przenios�a wzrok wy�ej. By�aby gotowa przysi�c, �e satyr pu�ci� do niej oko. Co� j� razi�o w tej rze�bie, R�ka tw�rcy wyda�a jej si� podejrzanie znajoma. Zapa�a�a gniewem, lecz jako profesjonalistka stara�a si� zachowa� pozory ch�odu. Zbyt wiele zale�a�o od powodzenia tej kolekcji. Nie mog�a teraz wszystkiego zepsu�. - To jeden z lepszych falsyfikat�w, jakie kiedykolwiek widzia�am, Edwardzie - powiedzia�a 19 Jayne Ann Kreutz beznami�tnie. - Ale na pewno jest to falsyfikat. Z ca�� pewno�ci� nie stoimy przed dzie�em Icarusa Ivesa. - Falsyfikat? - Edward Vale a� otworzy� usta ze zdumienia. - Oszala�a�? Za Ta�cz�cego satyra zap�aci�em Paxtonowi Forsythowi fortun�. - Z funduszy Avalon Resorts, a nie w�asnych. Zatelefonuj do Forsytha, powiedz mu, �e da�e� Satyra do oceny niezale�nemu rzeczoznawcy i chcesz go zwr�ci�. Edward na chwil� zamkn�� oczy. Zdawa�o si�, �e jego eleganck� posta� przeszy� dreszcz. - Wiesz, �e to nie wchodzi w gr�. R�wnie dobrze m�g�bym powiedzie� Forsythowi, �e da� si� oszuka�. Albo jeszcze gorzej, �e celowo wetkn�� mi t� rze�b�. Tak czy owak, je�li si� dowie, �e zakwestionowa�em jego opini�, wpadnie we w�ciek�o��. I nigdy wi�cej nie b�dzie chcia� robi� ze mn� interes�w. Aleksa pochwyci�a wzrok Edwarda ponad rogiem stercz�cym z g�owy satyra. - Chcesz, �ebym z nim porozmawia�a? - Nie, na mi�y B�g, nawet o tym nie my�l. - Bez�adnie zatrzepota� r�kami, zwracaj�cymi uwag� fachowym manikiu-rem. - Je�li zadzwonisz do Forsytha, �eby mu powiedzie�, �e twoim zdaniem Ta�cz�cy satyr jest, hm, kopi�... - Nie jest kopi�, Edwardzie, Jest falsyfikatem. Zwyk�ym oszustwem. - Tego nie wiemy. - Edward zerkn�� na rze�b�. - To mo�e by� kopia wykonana w dobrej wierze. Na przyk�ad dzie�o z�o�one w ho�dzie Icarusowi Ivesowi, kt�re przed wieloma laty przypadkowo wzi�to za orygina�. - Je�li w to wierzysz, to mam oryginalny avalonski przyrz�d do dostrajania wir�w energetycznych i mog� ci go sprzeda�. Edward j�kn��. - Oboje wiemy, �e nie mo�esz zatelefonowa� do Paxtcna Forsytha. Je�li to zrobisz, nabierze podejrze�, �e by�a� moim rzeczoznawc� od art deco przy realizacji tego projektu. To mnie wyko�czy. 20 Jak woda na pustyni Aleksa opar�a si� o gipsowa replik� rzymskiej kolumny i skrzy�owa�a ramiona. - Wyko�czy? - B�d�my szczerzy, Alekso. Ani ciebie, ani mnie nie sta� na ryzyko w tak delikatnej sytuacji. Trask jest podobno bardzo czu�y na punkcie wydawania j e g o pieni�dzy. Przyj�� mnie jako konsultanta tego projektu dzi�ki mojej reputacji w �wiecie sztuki. Je�li kto� mu szepnie, �e mi pomagasz, mo�e si� bardzo zdenerwowa�. - Cholernie przykra sprawa, co? Edward przeni�s� ci�ar cia�a na palce eleganckich be�owych pantofli i przeszy� Aleks� ponurym spojrzeniem. - Przede wszystkim najprawdopodobniej mnie wyrzuci i wtedy oboje zostaniemy bez zlece�. Aleksa wyd�a wargi. - Domy�lam si�, �e to jest konkret, kt�rego mamy si� trzyma�? - Jasne. M�wi�, �e Trask interesuje si� wy��cznie konkretami. - Edward spojrza� na ni� b�agalnie. - Przypuszczalnie nie mam co liczy� na twoj� b��dn� ocen� Ta�cz�cego satyra? Aleksa bardzo nieelegancko parskn�a. - Sam dobrze si� przypatrz. - Przypatrzy�em si�, kiedy kupowa�em t� rze�b� od Forsytha. Nie widz� w niej nic z�ego ani podejrzanego. - Edward gniewnie zerkn�� na br�zowy pos�g. - Wspania�y satyr. Podr�cznikowy przyk�ad francuskich wp�yw�w na ameryka�sk� rze�b� okresu art deco. - W tym rzecz - powiedzia�a cicho Aleksa. - Satyr jest przedobrzony. Edward zamruga�, a potem zrobi� bardzo z�� min�. - S�ucham? Aleksa lekcewa��co machn�a r�k� w stron� rze�by. - Popatrz, jak misternie uk�adaj� si� te zygzakowate linie we w�osach. I jak idealnie wywa�ono u�o�enie ramion na wz�r egipski. I jak dynamicznie zakomponowano stopy, kopyta 21 Jayne Ann Krentz czy co tarn ma satyr. A co powiesz na jego. nazwijmy to. lubie�ne rysy? - Wyrafinowana zmys�owo�� jest klasycznym elementem stylu art deco - przypomnia� jej Edward. - Zmys�owo�� art deco jest lodowato zimna i mroczna. To jest za ciep�e, za bardzo �ywe. Poza tym orygina�y Ivesa s� mniej wycyzelowane... - Aleksa urwa�a, szukaj�c w�a�ciwego s�owa - ch�odniejsze. - Czy jeste� pewna? -Edward badawczo przyjrza� si� dzie�u. - Absolutnie. - Nie by�o powodu do zachowywania ostro�no�ci. W tych sprawach prawie nigdy si� nie myii�a. Edward wiedzia� o tym lepiej ni� ktokolwiek inny. - Pochodzenie dzie�a jest nie do zakwestionowania. -Powiedzia� to tak, jakby bardziej chcia� przekona� samego siebie ni� j�. - Przecie� ta rze�ba by�a wystawiona w galerii Paxtona Forsytha. A on od trzydziestu lat ma do czynienia z najpowa�niejszymi kolekcjonerami sztuki na �wiecie. Jego reputacja... - Wiem, wiem - przerwa�a mu Aleksa. - Jego reputacja jest inna ni� moja. Edward si� wyprostowa�. Naprawd� robi� du�e wra�enie w lekko pogniecionej popielatej marynarce i dopasowanych do niej spodniach, zaprasowanych w kant. Aleksa pozwoli�a sobie na chwil� zazdro�ci. Nale�a� do tych niecz�sto spotykanych ludzi, kt�rzy dzi�ki wrodzonemu poczuciu stylu mog� nosi� letnie garnitury i nie przypominaj� w nich rozgrzebanego ��ka. - Szczerze m�wi�c, tak - przyzna�. - Twoja reputacja nie jest najlepsza i oboje o tym wiemy. Do diab�a, Alekso, s� sytuacje, kiedy jako ludzie z bran�y powinni�my rozwa�y� praktyczny aspekt sprawy. - Praktyczny? - Wiesz, co pr�buj� powiedzie�. Trask zleci� stworzenie tej kolekcji dla potrzeb swojej finny. Oboje wiemy, �e tacy faceci kupuj� dzie�a sztuki, �eby zdoby� publicity i zrobi� wra�enie na swoich konkurentach. To po prostu sprawa image'u. 22 Jak woda na pustyni - Ju� go widz� na polu golfowym z podobnymi wa�niakami jak on - podj�a w�tek Aleksa. W moim liololu mam lepsz� kolekcj� sztuki ni� ty w swoim. Edward si� skrzywi�. - Brutalne, ale trafne. Kolekcje dziel s/luki przypisane do firm s� my�liwskimi trofeami ich naczelnych dyrektor�w, podobnie jak nowe m�ode �ony. Kr�tko m�wi�c, Trask, i nie tylko on, nigdy nie zakwestionuje autentyczno�ci dzie�a kupionego za po�rednictwem galerii Paxtona Forsytha. - Bo reputacja Forsytha jest nieposzlakowana. - W�a�nie. Nie obra� si�, ale Trask ma wszelkie podstawy, by zlekcewa�y� twoj� opini�. - Wskaza� zat�oczone zaplecze sklepiku Aleksy. - Sama popatrz, z czego ostatnio �yjesz. Natychmiast przychodzi na my�l s�owo kicz. Aleksa nie da�a po sobie pozna�, jak bole�nie zosta�a trafiona. Nawet si� nie skrzywi�a. U�wiadomi�a sobie za to, �e ma ju� du�� wpraw� w zachowywaniu niewzruszonej twarzy, gdy wyp�ywa kwestia jej przesz�o�ci. Min�o niewiele ponad rok, odk�d skandal z fa�szerstwami zniszczy� jej rozpoczynaj�c� si� karier� rzeczoznawcy dwudziestowiecznej sztuki. W okamgnieniu Aleksa straci�a sw�j najwi�kszy atut w bran�y, reputacj� uczciwego sprzedawcy. Po upokarzaj�cej kl�sce niegdy� presti�owej galerii McClelland w Scottsdale wr�ci�a do Avalon, by liza� rany i planowa� powr�t do bran�y. Pierwszym etapem jej wielkiego planu by�o przeczekanie, a� ucichn� najgorsze plotki. Sklepik pod nazw� Elegant Relic byi dla niej jedynie �rodkiem tymczasowym, maj�cym zaj�� czas i umo�liwi� wy�adowanie energii w okresie po�wi�conym na przygotowanie chwalebnego come backu. Sklepik specjalizowa� si� w tanich replikach staro�ytnych i �redniowiecznych dzie� sztuki. Sprzedawa�a sw�j towar mi�o�nikom New Age i metafizyki, a tak�e ludziom zafascynowanym symbolik� przesz�o�ci. Uzna�a, �e nie mo�e narzeka�. Nauczy�a si� nawet czerpa� 23 Jayne Ann Kreutz pewn� satysfakcj� z obecnego zaj�cia. Lloyd s�usznie przewidzia�, �e przy okazji b�dzie mog�a si� wiele dowiedzie� o prowadzeniu biznesu. W ka�dym razie niew�tpliwie przesz�a d�ug� drog� od dnia upadku galerii McClelland. Bior�c wz�r ze sprzedawanych przez siebie replik, umia�a bardzo zr�cznie pokazywa� �wiatu nieprawdziwy obraz swojej osoby. O wcze�niejszej karierze wyra�a�a si� z ch�odn� nonszalancj�. Ale w g��bi duszy marzy�a tylko o powrocie do dawnego �ycia. Edward Vale i kolekcja art deco dla hotelu Avalon Resorts & Spa to by� bilet powrotny do �wiata, za kt�rym t�skni�a. Nie wolno jej by�o zmarnowa� tak wspania�ej okazji. - Co mam ci powiedzie�, Edwardzie? Zap�aci�e� mi, �ebym wyda�a opini� o Ta�cz�cym satyrze, wi�c j� wyda�am. Wiesz, �e mam racj�, Edward rozsun�� po�y popielatej marynarki i wspar� r�ce na biodrach. Zn�w spojrza� ze z�o�ci� na rze�b� z br�zu. - A niech to szlag trafi! Aleksa zmierzy�a go wzrokiem. - Co z tym zrobisz? - Nie wiem. - Edward zerkn�� na ni� z ukosa. - Musz� to przemy�le�. Aleksie przebieg� po karku niepokoj�cy dreszcz. - O czym tu my�le�? Falsyfikat i kropka. - Wed�ug ciebie ~ mrukn��. Jej niepok�j przerodzi� si� w panik�. - Edwardzie, dobrze wiesz, �e w tych sprawach nigdy si� nie myl�. Wolno odwr�ci� od niej wzrok. - Nikt nie jest nieomylny. Gdyby powsta�a kontrowersja, zdanie Forsytha przeczy�oby twojemu. Jako specjalista zatrudniony przez Avalon Resorts, Inc. Mara wszelkie prawo oprze� si� na werdykcie Forsytha. W gruncie rzeczy wiai'a w jego kompetencje jest dla mnie kwesti� zawodowej odpowiedzialno�ci. 24 Jak woda na pustyni Aleksa gwa�townie odsun�a si� od rzymskiej kolumny i stan�a wyprostowana. - Tylko mi nie m�w, �e zamierzasz do��czy� to dzie�o do kolekcji w hotelu, - Czemu nie? - Twarz Edwarda, wyra�nie opalona w solarium, przybra�a zaci�ty wyraz. - Dzie�o zaopiniowa� pozytywnie nie kto inny jak Paxlon Forsyth. - Do diabla, Edwardzie! Nie mo�esz umie�ci� Ta�cz�cego satyra w hotelowej kolekcji. - Podaj mi chocia� jeden wa�ny pow�d. Stan�a przed nim o krok. - Poda�am ci najlepszy mo�liwy. To nie jest dzie�o Icarusa Ivesa. - Ty tak twierdzisz. - Owszem, tak twierdz�. Zaskoczy�o j�, jak niewiele jej brakuje do wybuchu, Co za idiotyzm! Przecie� musia�a zachowa� daleko posuni�t� ostro�no��, �eby nie straci� wszystldego, co mia�a nadziej� zyska� tym przedsi�wzi�ciem. T�umaczy�a sobie, �e Edward naprawd� ma prawo przed�o�y� opini� Forsytha nad jej werdykt. S�usznie zreszt� zauwa�y�, �e wi�kszo�� ludzi uzna�aby za jego zawodowy obowi�zek danie pierwsze�stwa renomowanej galerii. To s� interesy, powt�rzy�a sobie w my�lach. Stawk� by�a jej przysz�o��. Musia�a zachowa� spok�j. Na pewno nie wolno by�o zniszczy� nawi�zanej od nowa wsp�pracy z Edwardem Vale'em. Znali si� jeszcze z czas�w galerii McClelland. Gdy Aleksa dowiedzia�a si�, �e dosta� lukratywne zlecenie wybrania dzie� sztuki z okresu ait deco do nowego hotelu Avalon Resorts, zaproponowa�a mu, �e anonimowo zaopiniuje wszystkie dzie�a. Edward skorzysta� z tej okazji. Nikt tak dobrze jak on nie wiedzia�, jakim wspania�ym rzeczoznawc� jest Aleksa. Poza tym mia� do sp�acenia d�ug wdzi�czno�ci. To dzi�ki niej nie 25 Jayne Ann Krentz sta� si� jeszcze jedn� ofiar� galerii McClelland. Dobrze rozumia�, �e nie wolno mu o tyrn zapomnie�. Zawarli umow�. Aleksa potajemnie zaopiniowa�a wszystkie eksponaty jego hotelowej kolekcji. W�a�nie sko�czy�a prac�, a teraz splendory, przynajmniej na pocz�tku, mia�y sp�yn�� na Edwarda. Gdyby wszystko u�o�y�o si� po ich my�li i recenzje by�y sprzyjaj�ce, Edward mia� rozpu�ci� pog�osk�, �e Aleksa pomaga�a mu w dokonywaniu wyboru. Autorzy recenzji i inni ludzie, uwa�aj�cy si� za ekspert�w od art deco, nie mogliby ju� wtedy odwo�a� swoich autorytatywnych opinii o kolekcji bez nara�enia si� na �mieszno��. Przed Aleks� zamajaczy�a wizja r�owej przysz�o�ci. Przy odrobinie szcz�cia recenzje i artyku�y w najwi�kszych gazetach i czasopismach czytywanych przez fachowc�w ze �wiata sztuki mog�y zapewni� jej nast�pne zlecenia. Zaczn� si� do niej dobija� prywatni kolekcjonerzy. Znowu b�d� dzwoni� kustosze muze�w i w�a�ciciele galerii. Naturalnie to wszystko musia�o jeszcze potrwa�. Aleksa by�a jednak zdecydowana ostatecznie uwolni� si� od pom�wienia o fa�szerstwo, kt�re zaszkodzi�o jej karierze. Wszystko zale�y od powodzenia hotelowej kolekcji, pomy�la�a. Efektowne przyj�cie inauguracyjne, kt�re zaplanowa� zarz�d hotelu, musia�o przyci�gn�� t�umy wa�nych osobisto�ci nie tylko z bran�y turystycznej, lecz r�wnie� z najr�niejszych muze�w i galerii na po�udniowo-zachodnim i zachodnim wybrze�u. Edward wspomnia� jej, �e ma by� obecny nawet dziennikarz z �Twentieth-Cen tury Artifact", magazynu uwa�anego za bibli� amator�w sztuki dwudziestego wieku. W�a�nie autor sta�ej rubryki tego pisma, zatytu�owanej �Notatki dobrze poinfor-mowanego1', najbardziej zaszkodzi� reputacji Aleksy po upadku galerii McClelland. Nie, stanowczo nie by�o jej sta� na k��tni� z Edwardem Vale'em. 26 Jak woda na pustyni Z drugiej strony nie mog�a te� dopu�ci� do umieszczenia Ta�cz�cego satyra w hotelowej kolekcji. Zainwestowa�a w ni� zbyt wiele czasu, energii i bezinteresowne) pasji. To by� idea�, a przede wszystkim jej kolekcja. - Rozumiem twoje stanowisko. Postara�a sic wyczarowa� jak najpi�kniejszy u�miech, kt�ry m�g�by za�agodzi� sytuacj�. - Ale sam powiedzia�e�, �e na otwarcie hotelu przyjedzie mn�stwo specjalist�w z naszej bran�y. Po co kusi� los? Przecie� kt�ry� z nich mo�e si� zorientowa�, �e Ta�cz�cy satyr jest falsyfikatem. Edward pokr�ci� g�ow�. - Trudno to sobie wyobrazi�, skoro fa�szerz zwi�d� nawet Paxtona Forsytha. Jakie jest prawdopodobie�stwo tego, �e w t�umie go�ci znajdzie si� kto� obdarzony twoim instynktem? Nigdy nikogo takiego nie spotka�em. Nie mia�a nic do stracenia. C� jej pozosta�o? Mog�a tylko b�aga�. - Edwardzie, prosz� ci�. Zdaj� si� na twoj� �ask�. Przez wzgl�d na mnie wy��cz t� rze�b� z kolekcji. Spojrza� na ni� zbola�ym wzrokiem. - To s� interesy. Na Ta�cz�cego satyra po�wi�ci�em niema�� cz�� ca�ego funduszu na kolekcj�. Trask mo�e nie zna� si� na sztuce, ale na pewno zna si� na pieni�dzach. Pr�dzej czy p�niej kto� przejrzy wszystkie rachunki. Co mam wtedy powiedzie�? �Przepraszam, panie Trask, ale wyda�em plik pa�skich pieni�dzy na falsyfikat, kt�ry musia�em wyrzuci�"? - Mamy czas. - Aieksa postanowi�a poszuka� drogi po�redniej mi�dzy pochlebstwem i perswazj�, - Trask na pewno nie b�dzie sprawdza� rachunk�w osobi�cie. To jest projekt jego firmy. On pewnie nawet nigdy nie zobaczy rachunku. Tym zajmie si� ksi�gowo��, a to oznacza wiele miesi�cy biurokracji. Edward si� zawaha�, - Nie wiem, Alekso. Z tego, co s�ysza�em, on osobi�cie nadzoruje wszystkie piony swojej firmy. Rozpaczliwie szuka�a dobrego wyj�cia. 27 Jayne Ann Krentz - Pos�uchaj, zawrzemy umow�. Obiecaj mi, �e w��czysz Ta�cz�cego satyra do kolekcji dopiero po otwarciu hotelu. - Alekso... - Niech krytycy sztuki i bywalcy galerii obejrz� pierwszego wieczoru tylko to co dobre. Daj dziennikarzom szans� napisania recenzji. Poczekaj, a� �Twentieth-Century Artifact" powie ca�emu �wiatu, �e w hotelu Avalon Resorts & Spa znajduje si� wystawa art deco godna najlepszych muze�w. A potem mo�esz gdzie� wstawi� t� cholern� rze�b�, je�li naprawd� uwa�asz, �e jest orygina�em. Edward zaduma� si� nad propozycj� i przez chwil� prze-st�powa� z palc�w na pi�t�. Aleksa czeka�a, ws�uchuj�c si� w g�o�ne bicie swego serca. - Pomy�l� o tym - zdecydowa� w ko�cu. Odetchn�a i nieco si� rozlu�ni�a, - Dzi�kuj� ci. -U�miechn�a si�. -Wy�wiadczysz przys�ug� sobie samemu, je�li usuniesz t� rze�b�. Jak powiedzia�am, nie warto ryzykowa�, �e kto� odkryje falsyfikat. - Jeste� jedyn� osob�, kt�ra uwa�a, �e to nie jest autentyk Ivesa. - Podci�gn�� r�kaw popielatej marynarki i wzdrygn�� si� zaskoczony na widok srebmo-czarnej tarczy zegarka. - S�uchaj, musz� ju� biec. Mam milion spraw do za�atwienia przed przyj�ciem. - Rozumiem. - Pomo�esz mi to za�adowa�, prawda? - Edward pochyli� si� i z�apa� Ta�cz�cego satyra za tylne ko�czyny. - Jasne, - Aleksa zacisn�a d�onie na g�owie stwora. - Pfuj. Nie jest lekki. ~ Nie, - Edward zacz�� wycofywa� si� ostro�nie mi�dzy stertami towar�w do tylnych drzwi zaplecza. - Aha, dzi� rano dojecha�y czajniczki do herbaty Clarice Cliff. B�d� wspaniale wygl�da� w gablocie we wschodnim skrzydle. - Och, wiem. Sama je wybiera�am, pami�tasz? Stworzenie reprezentatywnego zestawu kosztowa�o ranie wiele miesi�cy pracy. A potem musia�am jako� wy�udzi� je od kolekcjoner�w. 28 Jak woda na pustyni - Chcia�a� powiedzie�: przekupi� kolekcjoner�w. - Dobre okazy rzadko s� tanie. D�wigaj�c swoj� po��wk� rze�by, przesuwa�a si� za Edwardem w labiryncie artystycznie strzaskanych kolumn, postument�w ze spiralnymi zdobieniami i skrzydlatych lw�w. - Edwardzie, jeszcze co do Ta�cz�cego satyra... - Otw�rz drzwi, dobrze? - Prosz� bardzo. Opu�ci�a rze�b� na pod�og� i wymin�a Edwarda, by otworzy� drzwi wychodz�ce na ty�y sklepiku. Rozejrza�a si� po alejce, kt�ra s�u�y�a wszystkim u�ytkownikom sklep�w i galerii, znajduj�cych si� przy Avalon Plaza. Pora by�a zbyt wczesna, by cokolwiek ju� funkcjonowa�o, lecz Aleksa mimo wszystko wola�a si� upewni�, �e nikt nie kr�ci si� w pobli�u. Nie by�oby dobrze, gdyby kto� zauwa�y�, �e razem z Edwardem wynosz� du�� rze�b� w stylu art deco z zaplecza Elegant Relic. Naturalnie wcale nie ukrywali swojej znajomo�ci, ale o dawnej i obecnej wsp�pracy oboje milczeli jak gr�b. - Droga wolna. Znowu z�apa�a za g�ow� rze�by. Jako� dod�wigali j� do nieoznaczonej bia�ej furgonetki, stoj�cej w alejce. Tym razem to Edward postawi� sw�j koniec rze�by na ziemi i otworzy� drzwi z boku samochodu. - Gotowa? - spyta�. - Gotowa. Wsun�li satyra do wn�trza furgonetki i Edward szybko zatrzasn�� drzwi. Aleksa otrzepa�a r�ce z kurzu. - Edwardzie? - Tak? - Wyj�� z kieszeni kluczyki i szed� ju�, by usi��� za kierownic�. - Jeszcze jedno - powiedzia�a bardzo zdecydowanie. Edward nieufnie zerkn�� przez rami�. - Co takiego? 29 Jayne Ann Krentz ~ Nie dosta�am zaproszenia na otwarcie hotelu. Powinno ju� nadej��. - To prawda. - Mog�abym skorzysta� z tego, kt�re dostali moja matka i Lloyd, bo wyjechali na miesi�c na Maui. Ale tam jest wyra�nie napisane, �e zaproszenie dotyczy pana i pani Kenyon. - Sprawdz� - obieca� ze zwracaj�c� uwag� skwapliwo�ci�. - Obieca�e� mi. - W tej kwestii nale�a�o twardo obstawa� przy swoim. Edward mia� wielk� wpraw� w wykr�caniu si� od niemi�ych obowi�zk�w, je�li da�o mu si� cho�by najmniejsz� okazj�. - To by�a cz�� naszej umowy, pami�tasz? Westchn��. - Wiem, wiem, ale w ten spos�b ryzykujemy. Co b�dzie, je�li Trask ci� pozna i jako� skojarzy ze spraw� fa�szerstw w galerii McClelland? - Powiedzia�am ci, �e on widzia� mnie raz w �yciu. Dwana�cie lat temu i tylko przez kilka minut. By�am wtedy chuderlaw� nastolatk�, a on mia� co innego na g�owie. Na pewno mnie sobie nie przypomni, nawet je�li przypadkiem spotkamy si� na przyj�ciu. Poza tym nie mo�e skojarzy� mnie ze spraw� galerii McClelland, chyba �e kto� mu o tyrn wcze�niej powie. - Nie jestem pewien. - Edward zdawa� si� pow�tpiewa�. -S�ysza�em, �e jest absolutnie bezlitosny wobec tych, kt�rych pos�dza o oszustwo. - Nikt go nie oszuka�. Dostaje to, za co zap�aci�. - Tak, naturalnie - powiedzia� szybko Edward. - Ale sama dobrze wiesz, �e w naszej bran�y reputacja jest wszystkim. Je�eli cho�by przemknie mu przez my�l, �e kto� go robi w konia, jeste�my zgubieni. - Nawet je�li dziwnym zrz�dzeniam losu zauwa�y mnie na przyj�ciu, nawet je�li mnie pozna i w dodatku skojarzy ze skandalem w galerii McClelland, co jest wyj�tkowo ma�o prawdopodobne, jako �e sztuka go nie interesuje, to i tak nie b�dzie wiedzia�, �e jestem rzeczoznawc�, kt�ry wybiera� eksponaty do jego nowego hotelu. 30 Jak woda na pustyni - Hm... - Nie pisn�am nikomu ani s��wka o tym, �e dla ciebie pracuj�, a wiem, �e ty te� trzyma�e� j�zyk za z�bami. No wi�c kto mia�by powiedzie� Traskowi? - Chyba masz racj�. Wyczuwaj�c s�abo�� przeciwnika, Aleksa przyst�pi�a do ataku. - Pos�uchaj, daj� ci s�owo, �e ubior� si� na czarno ib�d� przez ca�y czas chowa� si� za ro�linami w doniczkach. Na przyj�cie zjedzie si� mn�stwo ludzi. Trask w og�le si� nie dowie, �e tam jestem. Edward popatrzy� na ni� z do�� niezwyk�ym dla siebie b�yskiem w jasnoszarych oczach. - Jeste� pewna, �e chcesz tam by�? - �arty sobie stroisz? - Spojrza�a na niego oburzona. -W�asn� krwawic� budowa�am t� kolekcj�. To oczywiste, �e chc� by� na inauguracyjnym przyj�ciu. Od pocz�tku m�wi�am ci, �e to jest dla mnie wa�ne. - My�la�em, �e mo�e zmieni�a� zdanie - wymamrota�. - Sk�d, u licha, przysz�o ci to do g�owy? Edward wzruszy� ramionami. Wida� by�o, �e marynarka jest w tym miejscu dyskretnie watowana. - Od kilku dni dochodz� do mnie wie�ci, �e nie wszyscy w Avalon s� zachwyceni przyjazdem Traska, nawet kr�tkim -wyja�ni� zak�opotany. - I co z tego? Otwieraj�c drzwi szoferki, spojrza� Aleksie prosto w oczy. - Jednym z ludzi, kt�rzy woleliby, �eby go tu nie by�o, jest podobno tw�j ojczym. - Lloyd nie jest moim ojczymem - odpar�a machinalnie. -Jest m�czyzn�, kt�rego matka po�lubi�a po rozwodzie z moim ojcem. To stanowi r�nic�, przynajmniej z mojego punktu widzenia. A skoro ju� o tym mowa, chcia�abym widzie�, co s�ysza�e� o Trasku i Lloydzie? - Bardzo niewiele, s�owo daj�. - Edward przes�a� jej zza kierownicy znacz�ce spojrzenie. - Znasz moj� dewiz�. Nie 31 Jayne Ann Kreniz interesuj si� zanadto klientem. Nie mam zamiaru popa�� w szale�stwo. - Edwardzie, kto ci powiedzia� o Lloydzie i Trasku? Znacz�co sk�oni� g�ow�, wskazuj�c tylne wej�cia do dw�ch pawilon�w znajduj�cych si� dalej przy tej samej alejce. - Pods�ucha�em rozmow� Joanny Bell z Dylanem Fennem, tym facetem, kt�ry prowadzi ksi�garni�. Odnios�em wra�enie, �e Trask ma jakie� pretensje do ludzi, kt�rzy kiedy� byli w sp�ce z twoim ojcem. Zgadza si�? Aleksa zerkn�a w kierunku wskazanym przez rozm�wc�. Jeden z pawilon�w mie�ci� popularn� galeri� Joanna's Crystal Rainbow, sprzedaj�c� bi�uteri� z kamieni i kryszta�u. Aleksa pozna�a Joann� wkr�tce po otwarciu Elegant Relic. Nie zaprzyja�ni�y si�, aie utrzymywa�y dobros�siedzkie kontakty. Joanna by�a przyrodni� siostr� charyzmatycznego Webstera Bella, w�a�ciciela i guru modnego o�rodka metafizycznego, znanego pod nazw� instytutu Dimensions. W drugim pawilonie mie�ci�a si� ksi�garnia Spheres, wyspecjalizowana w tematyce metafizycznej. Prowadzi� j� Dylan Fenn, b�d�cy zarazem jej w�a�cicielem. Aleksa zn�w zwr�ci�a si� do Edwarda: - Jak�kolwiek plotk� us�ysza�e�, jest sp�niona przynajmniej o dziesi�� lat. Nie za�miecaj sobie umys�u. - Ch�tnie pos�ucham tej rady. - Edward przekr�ci� kluczyk w stacyjce. - Jak powiedzia�em, ho�duj� polityce nieintereso-wania si� klientem. - Edwardzie, je�li chodzi o moje zaproszenie... - Dobrze ju�, dobrze. - U�miechn�� si�, pokazuj�c rz�d r�wnych bia�ych z�b�w, dzie�o dentysty. - Je�li koniecznie chcesz i�� na bal, Kopciuszku, za�atwi� ci wst�p. Pami�taj tylko, �eby� nie rzuca�a si� w oczy. Wiem z dobrych �r�de�, �e Trask na pewno nie jest ksi�ciem. - Nie szukam ksi�cia. Chc� tylko robi� to samo co dawniej. Rysy twarzy Edwarda z�agodnia�y. Jak woda na pustyni - Wiem, Alekso. Tak trzyma�. Potrafisz dopi�� swego, je�li istnieje cho�by cie� szansy. Sta�a i patrzy�a �ladem wolno odje�d�aj�cej furgonetki. Po chwili obr�ci�a si� i schroni�a na zat�oczonym zapleczu swojego sklepiku. Zastanawia�a si�, dlaczego nie powiedzia�a Edwardowi, �e Ta�cz�cy satyr jest nie tylko doskona�ym falsyfikatem. Jest r�wnie� dzie�em Harriet McClelland. Mac znowu wzi�a si� do pracy. 2 � Jak woda na pustyni Rozdzia� trzeci Najpierw zobaczy�a d�ipa. Do jego ciemnozielonej karoserii przylgn�a warstwa zaschni�tej gliny, co mog�o �wiadczy� o d�ugiej je�dzie. Samoch�d sta� na poboczu drogi przy Avalon Point. Na jego widok Aleksa raptownie przystan�a. Nie by�o nic niezwyk�ego w tym, �e zatrzyma� si� tutaj turysta. Wkr�tce mia�o zaj�� s�o�ce, a o zachodzie widok, jaki rozci�ga� si� z tego miejsca na czerwone slupy skalne i kaniony, nie mia� sobie r�wnych. Aleksa rozejrza�a si� w poszukiwaniu kierowcy. Zauwa�y�a go dopiero po d�u�szej chwili. Sta� w g��bokim cieniu skalnego grzyba. Natychmiast u�wiadomi�a sobie, �e obcy znalaz� si� po niew�a�ciwej stronie niewysokiej metalowej barierki, kt�r� postawiono przed kilkoma laty dla 34 Jak woda na pustyni bezpiecze�stwa turyst�w. Wpad�a w przera�enie. By� stanowczo za blisko kraw�dzi ska�y. Wydawa� si� zreszt� ca�kiem oboj�tny na czarodziejskie pi�kno okolicy, p�on�cej blaskiem zachodz�cego s�o�ca. Aleksa widzia�a, �e wpatruje si� zadumanym wzrokiem w g��b zaro�ni�tego kanionu. W jego skupieniu by�o co� mrocznego, jakby zajmowa� si� czytaniem przepowiedni. Zdarza�o si�, �e nadgorliwi amatorzy fotografowania przesadnie ryzykowali w poszukiwaniu doskona�ego uj�cia zachodu s�o�ca. - Przepraszam - odezwa�a si� g�o�no. - Ta barierka stoi tutaj nie bez powodu. Niebezpiecznie jest j� przekracza�. M�czyzna stoj�cy w cieniu bez po�piechu odwr�ci� si� w jej stron�. W pierwszej chwili odnios�a takie wra�enie, jakby zszed� prosto z obrazu Tamary �empickiej. Artystka, kt�ra zyska�a s�aw� jako najwa�niejsza portrecistka art deco, zachwyci�aby si� takim modelem. Tale przynajmniej uzna�a Aleksa. �empicka wspaniale odmalowywa�a mroczn�, z�owrog�, niepokoj�c� energi� emanuj�c� z przedstawionych na obrazie postaci. Umia�a tchn�� w nie skondensowan� zmys�owo�� i otoczy� je lodowato zimn�, tajemnicz� aur�. Ale w tym przypadku artystka nie musia�aby tworzy� z�owrogiej iluzji, pomy�la�a Aleksa. Wystarczy�oby uchwyci� niepokoj�cy realizm tej sceny. Nagle rozpozna�a m�czyzn� i z wra�enia zatrzyma�a si� w p� kroku. Trask. Dwana�cie lat starszy, sro�szy, bardziej niebezpieczny, ale bez w�tpienia ten sam. Wydawa� si� nawet pot�niejszy ni� wtedy, gdy go ostatnio widzia�a. Smuk�y, lecz dobrze zbudowany, nadal zajmowa� du�o miejsca. A� dziw bierze, �e �wiat�o nie za�amywa�o si�, by otoczy� go aureol�. Przez chwil� jej si� przygl�da�. - Dzi�kuj� za ostrze�enie - powiedzia�. Jayne Ann Krentz Nie zrobi� jednak �adnego ruchu, �eby wr�ci� na w�a�ciw� stron� barierki. To mi do niego pasuje, pomy�la�a. Ten cz�owiek przywyk� do stania na kraw�dzi urwiska. Wystarczy�o na niego popatrze�, by si� o tym przekona�. U�wiadomi�a sobie, �e z zapartym tchem czeka, czy j� pozna. Ale nie pokaza� po sobie, �e pami�ta j� ze sceny, kt�ra rozegra�a si� w domu Lloyda przed dwunastoma laty. Odetchn�a z ulg�. Podmuch wiatru wytr�ci� j� z transu. Uda�o jej si� jednak zatrzyma� na twarzy u�miech przeznaczony dla nieznajomego turysty. - Powinien pan mimo wszystko wr�ci� na t� stron� barierki. - Przerazi� j� jej chrapliwie brzmi�cy g�os. Trzymaj si�, Alekso. - Czy nie widzia� pan znaku? - Owszem, widzia�em. - M�wi� cicho, lecz d�wi�cznie, jak cz�owiek, kt�ry nie musi grzmie�, �eby zwr�ci� na siebie uwag�. Kto� przyzwyczajony do wydawania rozkaz�w i pil- nowania, by je wykonywano. Nale�a�o sko�czy� z kuszeniem losu. Aleksa wiedzia�a, �e powinna odej��, zanim Trask j� pozna. Nie by�o sensu ryzykowa�. Szybko opracowa�a taktyk� odwrotu. - Czy pan si� zgubi�? Mo�e wskaza� panu drog�? - zaproponowa�a. Wydal si� rozbawiony. - Wiem, gdzie jestem- odpar�. - W takim razie ju� p�jd� - powiedzia�a. - Robi si� p�no. - Czy mo�na pani� podwie��? - S�ucham? Nie. - Zaskoczona, cofn�a si� o krok, chocia� m�czyzna wcale nie pr�bowa� do niej podej��. - Chcia�am powiedzie�, �e dzi�kuj�. Mieszkam niedaleko. Z tej �cie�ki korzystam, �eby troch� si� rozrusza�. - Bo�e,

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!