186

Szczegóły
Tytuł 186
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

186 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 186 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 186 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

186 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

tyt�: "OSTATNI NIE�MIERTELNY" autor: Gabriela G�rska INSTYTUT WYDAWNICZY �NASZA KSI�GARNIA' WARSZAWA 1988 Ziemi, gdzie ufno�� i strach pod�y mi�o�ci� �ycia, zbyt nam droga, Rz�dz� dzi�kczynne �lemy mod�y Bogom, co gdzie� tam istnie� mog�, Za to, �e �ycie nie trwa wieki, �e nikt nie wraca z mgie� dalekiej Krainy �mierci, a nurt rzeki Zawsze na morza spocznie progu. (A.CH. SWINBURNI) CZʌ� PIERWSZA ... b�l stawa� si� nie do zniesienia, d�awi� oddech i odbiera� przy-tomno��. Mimo to usi�owa� prze� dalej przez �cian� p�ynnego ognia: ju� nie dlatego, ze za ni� znajdowali si� ludzie: co� w nim wci�� pami�ta�o, �e je�li i tym razem nie zdo�a do nich dotrze�, b�dzie musia� raz jeszcze stawi� czo�o �arowi i potwornej, rozwleczonej na nie ko�cz�ce si� minuty agonii - a chwila odpoczynku, regene-racji na wp� spalonych tkanek, b�dzie jedynie przerwa, nie licz�ca si� prawie wobec konieczno�ci powt�rzenia tej m�ki Os�ab�. Na pr�no usi�owa� chwyci� g��boki oddech: nap�ywaj�ce przewodami, rozpalone powietrze zdawa�o si� by� p�ynnym me-talem. rozsadza�o tchawic�. B�l rozleg�ych poparze� uderzy� zn�w w�ciek�� fala: pr�bowa� zacisn�� z�by, z�by przynajmniej st�umi� j�k odbijaj�cy si� bliskim echem w ciasnej bani rozgrzanego ju� tak�e he�mu, ale nie m�g�: przy ka�dym ruchu mi�sni p�ka�a po-parzona sk�ra twarzy. W s�uchawkach skrzekliwie odezwa� si� czyj� g�os. natr�tnie dopytywa� o co�; prawdopodobnie stanowisko kontroli postanowi�o sprawdzi�, czy jeszcze jest przytomny - jak-by nie mieli przed sob� wska�nik�w aparatury. Nie odpowiedzia�. pogr��ony w piekle samotnego konania. Tym razem dotar� dale; ni� zdo�a�y doj�� automaty, zanim temperatura rozkojarzy�a ich programy: na o�lep, bo �ar uszkodzi� JU� rog�wk� obydwu oczu, spr�bowa� podci�gn�� si� jeszcze troch� do przodu. R�kami po-zbawionymi sk�ry i zmys�u dotyku natrafi� na co�, co wyda�o mu si� wystarczaj�cym oparciem: ale to tak�e okaza�o si� ogniem, przed kt�rym nie chroni�y d�oni strz�py �aroodpornych, silidurito-wych r�kawic. Krzycza�: w�asny krzyk dociera� do� jakby z bardzo daleka; wszystko w nim by�o ju� tylko b�lem pal�cego si� cia�a, �ywych, zw�glanych tkanek. Umiera�... WIADOMO�CI KOSMICZNE, SERWIS POZAUKt-ADOWY: Sk�adaj�ca si� z pi�ciu statk�w: ..Thalii". ..Euterpe". ..Erato". ..Uranii" i admiralskiej ..Klio". pierwsza w dzie-jach ludzko�ci ekspedycja pozagalaktyczna kontynuuje lot w kierunku oddalonego o 55000 parsek�w Ma�ego Ob�oku Magellana, najbli�szej z wchodz�cych w sk�ad Lokalnej Grupy Galaktyk. Eskadra w dniu dzisiejszym opu�ci�a Uk�ad S�oneczny i o dwudziestej trzeciej siedemna�cie czasu Greenwich rozwinie pierwsz� pr�dko�� nad�wietln�. a cz�onkowie za��g zostan� poddani g��bokiej mnemobiozie. maj�cej chroni� ich organizmy przed negatywnymi skutkami przekroczenia pr�dko�ci �wiat�a: pozostawa� w niej b�d� do ko�ca lotu przez nasz� Galaktyk�. Stan zdrowia i samo-poczucie kosmonaut�w s� nadal bardzo dobre. SERWIS UK�ADOWY. TYTAN: Na najwi�kszym z dziesi�ciu ksi�yc�w Saturna przyst�piono do budowy czwartej stacji-redy kosmicznej, przystosowanej do cu-mowania statk�w pozauktadowych powracaj�cych z system�w innych gwiazd. Jak donosi nasz specjalny wys�annik, lodowa pow�oka ksi�yca ani metanowa atmosfe-ra nie hamuj� post�pu prac, przebiegaj�cych, jak dot�d, zgodnie z harmonogramem. Wed�ug opinii nadzoruj�cych roboty specjalist�w, wst�pna faza przygotowawcza zostanie uko�czona najdalej za pi�� miesi�cy: otwarcie redy dla statk�w pozaukta-dowych powinno nast�pi� w ko�cu przysz�ego roku. ORBITALNA BAZA TRANSFEROWA RIDER II: Po zako�czonej akcji �Salamandra" powraca dzi� na Ziemi� Ray Gordon. Nie�miertelny. Prom orbitalny ..Kopernik", na kt�rego pok�adzie znajdzie si� ju� za godzin�, wyl�duje o jedenastej dwadzie�cia osiem czasu lokalnego na kosmodromie ,,0ver", sk�d transmitowa� b�dziemy... � Mist' Gordon, co s�dzi pan o ostatniej pr�bie nawi�zania Kon-taktu z cywilizacjami z innych galaktyk? Czy jest pan zdania, �e jakie� cywilizacje poza nasz� we Wszech�wiecie istniej�? � Czy zdarzy�o si� panu kiedykolwiek w czasie wykonywania zada� tak zwane spotkanie trzeciego stopnia? � Czy, pa�skim zdaniem, inni mieszka�cy Wszech�wiata s� od nas r�ni, czy przeciwnie - podobni? S� istotami o konstrukcji bia�kowej czy na przyk�ad krzemowej7 O zwierz�cym czy tez ro�linnym metabolizmie9 � Mist' Gordon, jestem przedstawicielem ..Earth Miror". Czy by�by pan tak uprzejmy - kilka s��w dla naszych spektator�w? � Czy rzeczywi�cie,,. W chwili otwarcia w�azu i zaraz potem, gdy szed� dudni�c� me-talicznie pod stopami duritalow� schodni�, czu� zapach wilgotnej po nocnym deszczu ziemi, wi�dn�cych li�ci, gorzkawy, ledwie uchwytny - skoszonej, schn�ce; w upale po�udnia trawy. S�ysza� pogwizdywanie kos�w. Teraz by� tylko ha�as, trzask flesz�w i ogrom-ne znu�enie. Dziesi�tki nieznanych twarzy i te pytania: z braku innych temat�w w sezonie letnim wykorzystywano do�� ch�tnie w popo�udniowych wydaniach i ten. od dawna wyeksploatowany. jakim dla spektatorow byt on: mo�e zreszt� �w wzrost popularno�� spowodowa�a og�lna ekscytacja wi���ca si� z wystaniem poza-galaktycznej eskadry � Mist' Gordon. czy wie pan ju� o tym. ze Rada Ziemi odm�wi�a przekazania ao pa�skie) dyspozycji pozagalaktycznego statku7 Czym motywuje si� tak� decyzj�? Krok id�cego sta� si� na chwil� mniej rytmiczny Tak to wygl�da�o w ekranach sferowizorow Dziennikarze obst�pili go znowu � Mist' Gordon, czy nie zechcia�by pan podzieli� si� z odbior-cami magazynu ..Worid' swoimi wra�eniami z uko�czonego w�a�nie zadania? Czy akcja ..Salamandra" nastr�cza�a panu jakie� trud-no�ci7 l czy to prawda, ze � Jakie uczucia g�ruj� w panu po zako�czeniu takiej jak ta akcji? Duma? Zadowolenie z siebie7 Poczucie dobrze spe�nionego obo-wi�zku wobec ludzko�ci7 � Czy kiedykolwiek my�l�c o sobie samym, u�y� pan s�owa; bohater? � Za kogo pan si� uwa�a7 Za jednego z nas czy tez... za nad-cz�owieka7 � Jak czuje si� pan po akcji - psychicznie i fizycznie7 Czy zdarzy�o si� panu cos nadzwyczajnego7 Przystan��. � Dzi�kuj� Akcja przebiega�a zgodnie z harmonogramem Nic. o czym uwa�a�bym za s�uszne pan�w poinformowa� Po prostu - jeszcze jedno zadanie Takie samo jak wszystkie. � Naprawd� nie zdarzy�o si� nic takiego, o czym chcia�by pan m�wi�7 � Nie Staro�wiecki, elektronowy czasomierz wydzwoni� dziewi�tna�cie takt�w niemodnej melodyjki oznajmiaj�c si�dm�. Thea Alvarez poruszy�a si� w wysokim mi�kkim fotelu prostuj�c odruchowo wci�� jeszcze smuk�e plecy: g�adko sczesane w�osy zal�ni�y srebrno w roz-proszonym wieczornym �wietle, ten sam, metaliczny po�ysk prze-sun�� si� po jej popo�udniowej sukni Podnios�a r�ce. ma�ymi do-tkni�ciami nieznacznie dr��cych palc�w sprawdzi�a, czy jaki� kosmyk nie wysun�� si� z ciasno spi�tego w�z�a. Potem powon opu�ci�a d�onie na por�cze fotela; nieruchoma, patrzy�a znowu na pust� �cie�k� biegn�c� mi�dzy dwoma rz�dami portulaki i sza-firowo-bia�ych .,marsja�skich oczu", nape�niaj�cych ciep�e po-wietrze swoim ulotnym, dziwnie smutnym zapachem. Poprzez decybelostop nie dociera�y tutaj �adne odg�osy miasta. selektor widma poch�ania� nawet najl�ejszy odblask jaskrawych, rozwirowanych �wiate�: siedz�c w zapadaj�cym zmroku mog�a patrze�, jak gasn� ostatnie blaski zachodu, a niebo zdaje si� ula-tywa� coraz wy�ej, ze z�otawego staj�c si� lawendowe. Zaciskaj�c palce na g�adkich, ciep�ych oparciach stara�a si� nie my�le� o ni-czym, po prostu obserwowa� owe powolne odp�ywanie dnia w noc Czarny kot nagle pojawi� si� na �cie�ce, zwinnie wyskakuj�c spomi�dzy p�askich, sztywnych, jakby wyci�tych z blachy li�ci. Chwil� patrzy� na ni� okr�g�ymi, zielono �wiec�cymi �lepiami, po-tem odwr�ci� g�ow� i d�ugimi susami pop�dzi� w stron� domu. nie wywo�uj�c najl�ejszego szelestu st�paniem mi�kkich �apek. �ma t�po uderzy�a w grawibarier� otwartego okna. trzepota�a przez moment na wysoko�ci oczu - wielka, szarosrebrzysta: ten zmierzch. �ma i niewidoczny ju� kot mog�y r�wnie dobrze nale�e� do innego wieczoru, jednego z tych, dla kt�rych warto by�o znosi� uci��liwo�� dziel�cej je codzienno�ci. Thea zsun�a r�ce z por�czy, splot�a ;e i zacisn�a palce, Jak gdyby z oddalenia przygl�da�a si� wysch�ej, przejrzystej sk�rze, wypuk�ym �y�om i znacz�cym wierzch d�oni brunatnym plamom. Nie pami�ta�a ju�, jak wygl�da�y owego upal-nego. puertorykahskiego lata. kiedy rozleg�e niebo i iskrz�ce si� w s�o�cu morze zdawa�y si� obiecywa� wszystko - ich widok na-suwa� tylko wspomnienia z ostatnich lat. wype�nionych czekaniem. Us�ysza�a skrzyp furtki, trza�niecie zamka i zaraz - zgrzytanie �wiru pod szybkimi krokami Podnios�a g�ow�: by� ju� w po�owie �cie�ki - ciemna sylwetka, zbli�aj�ca si� tak samo lekko, z tak� sam� swobod� co zawsze. Dopiero teraz poczu�a poprzez gorzka-wy zapach b��kitno-bia�ych kwiat�w rze�ko�� wieczornego po-wietrza. Kiedy zerwa�a si�. z�by mu p�j�� naprzeciw, porusza�a si� tak, jakby wci�� jeszcze mia�a dwadzie�cia lat. Jednak automat od�wierny ubieg� j�. zapalaj�c lampy i otwie-raj�c szeroko drzwi, Stan�a, zmru�y�a oczy, by przywyk�y do �wiat�a. Nie musia�a go widzie�, by wiedzie�, jak wygl�da: niezmiennie czterdziestoletni, wspaniale zbudowany m�czyzna, od sze��dzie- si�ciu lat poruszaj�cy si� z tak� sam�, nieomal nonszalanck� ela-styczno�ci�, ze �niad�, ironiczn�, nie starzej�c� si� twarz�, na kt�rej pierwsze, ledwie widoczne zmarszczki ko�o ciemnobr�zowych oczu nie zd��y�y si� ju� pog��bi� - jak nigdy nie mia�a zmieni� swojego kszta�tu pojawiaj�ca si� w pewnych chwilach bruzda w k�ciku ust. � Jeste� - powiedzia�a mi�kko. - Ciesz� si�, �e zn�w ci� widz�, Ray. Jego g�owa nadal rysowa�a si� ciemno na tle �wiate�: tylko g�os zdradzi� znu�enie; � Dosta�a� moje wideo? Wiesz, ba�em si�... - urwa�, przesun�� d�oni� po twarzy, jak gdyby chcia� co� z niej zetrze�, usun��, zanim mog�aby to zauwa�y�. Pomy�la�a: niepokoi� si�, �e tym razem m�g�-by ju� mnie nie zasta�... Oczy przywyk�y do blasku, nareszcie przyj-rza�a mu si� dok�adniej. � Wygl�dasz... jakby� wraca� z bardzo daleka, Ray. Westchn�� - czy tylko jej si� zdawa�o? � Ja zawsze wracam z bardzo daleka... Poczu�a nag�y, ostry skurcz b�lu - pod �ebrami, pod mostkiem.. Wiedzia�a, ze jego zadania wykonywane by�y w warunkach, w jakich musia�by umrze� ka�dy zwyczajny cz�owiek. �e zawsze wtedy, kiedy w sferowizji pojawia�a si� wzmianka o jeszcze jednej udanej akcji, w kt�rej Nie�miertelny ocali� innych od uduszenia, zmia�d�enia, sp�oni�cia �ywcem - on... Ale tego tematu nie dotykali nigdy, na-wet przelotnie, na mocy jakiej� milcz�cej umowy: z czasem nauczy-�a si� nawet nie my�le� o tym w�wczas, gdy by�a z nim. U�miechn�� si�, usi�uj�c jej pytaniu i swojej odpowiedzi nada� pozory �artu. � Cho� rzeczywi�cie tym razem, licz�c w kiloparsekach... Zn�w si� u�miechn��, samymi tylko wargami; ten u�miech nie si�ga� oczu. nie zmienia� ich wyrazu: by�o w nich jakie� nieustanne napi�cie, jakby wpatrywa�y si� w co�, co tylko dla niego by�o za-uwa�alne, co� tkwi�cego w mm samym, czego obecno�� wymaga�a nieustannego napi�cia uwagi i nieufnej czujno�ci. Nie po raz pierwszy pomy�la�a, �e on tak bez wytchnienia �ledzi w�asn�, znienawidzon� m�odo��, staraj�c si� wytropi� cho�by najmniejsz� rys� na tej po-zornej doskona�o�ci, s�abo��, kt�ra mog�aby sta� si� zal��kiem nadziej, �e to, co od tak dawna by�o jego przekle�stwem, mog�oby nie by� wieczne. Po raz drugi poczu�a w sobie ostrze b�lu i gorycz bezradno�ci, bo - wiedz�c - w niczym nie mog�a mu pom�c. Odgad�, co w niej si� dzia�o: powiedzia�, zmieniaj�c nagle ton: � Nie m�wmy o tym. Thea. Dobrze jest znowu znale�� si� tutaj Tylko u ciebie czuj� si� jeszcze., w domu Gdyby nie Tamto - jej dom m�g� by� ich wsp�lnym domem na- prawd�. Milcza�a. Pochyli� si� (zawsze musia� si� schyla�) i poca-�owa� ;� w policzek - szybko serdecznie, jak ca�uje si� bardzo dobrych przyjaci� Kiedy� pragn�a w takich chwilach aby nie by�o to a� tak przyjacielskie, by cho� ''a� Ray poca�owa� ja znowu tak jak na pok�adzie ..Ariadny'1, nim obca Si�a wtargn�a pomi�dzy nich. niszcz�c ' to. co by�o. i to. co mog�oby by� Teraz dotkni�cie jego ust me budzi�o ju� takich emocji: zrozumienie i blisko�� z cza-sem sta�y si� r�wnie cenne. Lata. gdy z przera�eniem patrzy�a w lu-stro. przypominaj�ce, ze jego nie starzej�cym si� oczom nie mo�e ju� wydawa� si� pi�kna, nale�a�y do zapomnianej przesz�o�ci W�asne starzenie si� i jego m�odo�� nie wydawa�y si� ju� niespra-wiedliwo�ci� losu - oboje zostali, cho� w inny spos�b, skrzyw-dzeni Otrz�sn�a si� z zamy�lenia. Jakby to wszystko by�o zupe�nie naturalne, powiedzia�a: � Nie st�jmy tutaj Wejd� do pokoju. Ray. �agodne �wiat�o �lizga�o si� po meblach - niemodnych i so-lidnych. w�r�d jakich oni oboje czuli si� zawsze najlepiej. � Nic si� tu nie zmieni�o - zamrucza�, rozgl�daj�c si� - Takie jak zwykle i tak jak zwykle - l. pozornie bez zwi�zku - Wiesz umar� Kew. Kew Raiford. chyba go pami�tasz9 - A potem z gorycz� nie tylko w g�osie, pog��biaj�c� tak�e t� bruzd� ko�o ust co spra-wi�o. ze na chwil� przesta� by� uosobieniem m�skiej urody i si�y - By� ode mnie dziesi�� lat m�odszy. A wi�c mia� dziewi��dziesi�t Zbyt cz�sto widywa�a jego rozpacz, spowodowan� niemo�no�ci� pozbycia si� niechcianego daru. by nie wyczu� teraz narastaj�cego w nim rozdra�nienia. Odwr�ci� si�, przeszed� przez pok�j i przysiad� na por�czy fotela Siedzia� zupe�nie nieruchomo, tylko oczy mu pociemnia�y patrz�c w jego przystojn�, niemal zawsze naznaczon� ogromnym znu�e-niem twarz. Thea pomy�la�a, ze mo�e wcale me to. co jej wydawa�o si� najstraszliwsze, jest mu najtrudniej znie�� Wszystko, co pize-zywa�a wraz z nim ws�uchuj�c si� w oszcz�dne, przemilczaj�ce prawd� komunikaty - by�o tym. co sam wybra�, jedyna rzecz� tak naprawd� uzale�nion� od mego Mo�e o wiele gorsze by�o to - czego nie m�g�9 Tylko ze to wyobrazi� soi-iie by�o ju� du�o trud- 10 niej: ona przecie� prze�y�a swoje �ycie tak. jak to cz�owiekowi po-winno by� dane: od dzieci�stwa, poprzez dojrza�o��, kt�ra sta�a si� wreszcie spokojem, pogodzeniem . Jemu to wszystko zosta�o odebrane. � Przepraszam - przerwa� milczenie Ray. - Sam nie wiem. po co zacz��em o tym m�wi�. Kewa zna�a� tak ma�o.. Wybacz mi. Thea. Po tylu latach nie m�g� jej ju� oszuka� W jego napi�tym g�osie us�ysza�a co� nowego, cos. czego dot�d w nim me by�o � Nie, nie tak. Ray. Nie przepraszaj Powiedz mi. co si� sta�o Bo sta�o si� cos. prawda7 Tym razem nie pr�bowa� os�onie przygn�bienia u�miechem � Powinienem by� wiedzie�, ze si� domy�lisz... - Urwa�, a gdy my�la�a, ze nic wiece; nie powie, dorzuci� nagle, z hamowan� pa-sj�: - Najwy�sza Rada odm�wi�a mi znowu .. � Nie.. nie rozumiem Dlaczego7 Przecie� statki pozagalaktyczne wysz�y ju� z fazy pr�b. Mieli ich dosy�, z�by wys�a� t� wielk�, kon-taktow� eskadr�.. Budu;e si� dalsze � No c�. m�j lot nie przyni�s�by ludzko�ci nic. Nie mam prze-cie� wr�ci�, nie prowadz� �adnych bada�. Gdyby mi si� powiod�o swoich... do�wiadcze� tak�e bym nie przekaza�, me zd��y� Rozumia�a, czym ta odmowa - kt�ra z kolei? - musia�a by� dla niego. Pami�ta�a, z jakim napi�ciem �ledzi� od siedemnastu lat od chwili skonstruowania pierwszego prototypu, post�py prac nad statkami zdolnymi pokonywa� mi�dzygalaktyczne przestrzenie ich pierwsze pr�by sprawno�ci - widzia�a nadludzk� prawie cierpli-wo��. z jak� czeka� na to. co mog�o sta� si� dla� szans� wyzwo-lenia... Odmowa Rady przekre�la�a wszystkie jego plany � To nie mo�e by� ostateczna decyzja. Ray Musisz si� odwo-�ywa�... Przeci�gn�� r�k� po twarzy tym samym, pe�nym zm�czenia ru-chem, jakim zrobi� to w drzwiach Zaciska� z�by widzia�a mi�nie szcz�k w�l�ce si� pod g�adko wygolon� sk�r� policzk�w Gdy odezwa� si� znowu, w jego g�osie nie by�o nadziei: � To si�dma odmowa, Thea - Zamilk� na kilka sekund, a po- tem podj�� z gorzkim szyderstwem - Tak. oczywi�cie, b�d� si� odwo�ywa�. Do Rady Najwy�szej od decyzji te)�e Rady Najwy�szej Tak przecie� mo�na praktycznie w niesko�czono��. Wsta�, podszed� szybko ku oknu. Zatrzyma� si� przy mm kilka 11 sekund, patrz�c - czy tez tylko udaj�c zapatrzenie - w ciemr ogromne ..oczy b��kitno-bia�ych kwiat�w, dziwnych, istotnie prz'] pominaj�cych jakie� nieziemskie stworzenia; widzia�a tylko sz< rokie. obci�gni�te bia�ym stylarem plecy, s�ysza�a urywany oddeci Tak odwr�cony powiedzia� cicho, na poz�r ca�kiem spokojnie -tylko ze to by� spok�j, jakim pokrywa si� bliski, gwa�towny w\ buch: � Rozumiesz, mog� min�� dziesi�tki lat. zanim b�d� m�g� w' startowa�, A ja ju� teraz nie.,. Milczenie - ci�kie, trudne do przezwyci�enia - zapad�o p tych me wypowiedzianych s�owach. Trwa�o wci�� jeszcze, gdy c pokoju wtoczy� si� ma�y robot, pchaj�c przed sob� zastawior stolik. Pokr�ci� si� przez chwil� pob�yskuj�c lampami, wreszci nie doczekawszy si� �adnego polecenia, powoli, jakby niech�tni potoczy� si� ku drzwiom. � Je�eli masz co� tak niemodnego jak whisky - powiedzie odwracaj�c si�, Ray. Jakie s�owa by�yby pad�y, gdyby doko�czy�^ ,. A ja ju� teraz nie..." � ..Nie mog�"? ,,Nie mam si�"? Niewa�ne - przecie� znaczy�yby samo, Teraz ona musia�a zdoby� si� na wysi�ek, by powiedzie� tak. jaki: si� nic nie sta�o: � Nalejesz i mnie tak�e? Patrzy�a, jak schyla si� nad sto�em: o tym, jak kruchy by� jec spok�j, �wiadczy�o tylko wyostrzenie si� rys�w twarzy i wci�� jeszc; zw�lone mi�nie szcz�k. Poda� jej szklank�, sam tez usiad� w fi telu: wypi� od razu. l�d zagrzechota� o dno i �cianki naczynia. � Wiesz, kiedy my�l�, jak to wygl�da od strony tamtych, z Rady zacz��, raz jeszcze sil�c si� na spok�j - to nawet trudno si� i dziwi�. Facet, kt�remu nagle zachciewa si� transgalaktycznec statku! �eby w dwudziestym drugim wieku wcieli� w �ycie bajl' o g�upim Jasiu, wyruszaj�cym przed siebie w poszukiwaniu �rod wiecznego �ycia... Bajk�, jakiej dzi� nie chcia�oby ju� s�ucha� zadr dziecko... - Ani na chwil� nie odrywa� oczu od szklanki, pozom poch�oni�ty bez reszty potrz�saniem w niej kostek lodu: w przi wrotno�ci, z jak� drwi� z siebie, by�a zaciek�o�� - jakby z wszys kich, z wszystkiego, siebie nienawidzi� najbardziej. Pomy�la�a: ..J �eli b�dzie w ten spos�b zachowywa� si� dalej, zaczn� krzycze�". �nie - w ciemme- ^lamami majaczy�y 'ych. istotnie przy- odzia�a tylko sze- urywany oddech. ^em spokojnie � '. gwa�towny wy- n b�d� m�g� wy- a - zapad�o po Jeszcze, gdy do 'oba zastawiony ipami. wreszcie, akby niech�tnie, ~ powiedzia�. '�terazme..."-- znaczy�yby to ^zie� tak. jakby "cny by� Jego wci�� Jeszcze ' usiad� w fo- iczynia. ^ch.zRady� rudno si� im alaktycznego �ycie bajk� 'vaniu �r�d�a JCha� �adne k1. pozornie du: w prze- 'V z wszyst- y�la�a; ,,Je- 'zyczec". � Prosz� ci�, przesta�. Nadal unikaj�c spojrzenia w oczy, zas�oni� si� jeszcze jednym szyderstwem: � W dodatku g�upi Janek, odwrotnie ni� to zdarza�o si� w baj-kach, chcia�by t� swoja krety�sk� Odysej� rozpocz�� wcale me po to, aby dla siebie czy kogokolwiek uzyska� wieczne �ycie. Prze-ciwnie, aby... � Przesta�. Je�li naprawd� nie masz odrobiny lito�ci dla siebie samego, to mo�e jednak spr�bowa�by� znale�� cho� troch� wzgl�-d�w dla... innych. Wsta�, znowu nape�ni� szklank�. � Szkoda, ze ty tez nie lubisz takich bajek - powiedzia� lekko: tylko �renice, udr�czone i ciemne, przeczy�y jego s�owom. l nagle, zupe�nie niespodziewanie, ta poza opad�a ze�; znieru-chomia�. � Dobrze - powiedzia� bardzo cicho, jako� bezradnie. - Wi�c co mam robi�? Jaki mam by�? - przygryz� usta, lewy policzek za-drga� gwa�townym skurczem. Dopiero po d�u�szej chwili dorzuci�: - Wybacz, tobie nie chcia�em zrobi� przykro�ci. Thea Ale ju� nie panowa� nad sob�. Rozgoryczenie, poczucie bezsil-no�ci narastaj�ce w nim przez sze��dziesi�t lat sprawi�y, �e jego sztuczny spok�j opu�ci� go w jedne; chwili. Wybuchn��: � Wiem, powinienem jecha� do Instytutu, stara� si� doj�� do jakiego� porozumienia z Rad�. Zmusi� ich. Postawi� im warunki Tylko �e ja me umiem prowadzi� takich przetarg�w. Powiedzie�: je�li nie obiecacie mi pomocy, nie liczcie na mnie wi�cej. Widzisz. nie mo�na. ;a w ka�dym razie nie potrafi� handlowa� w�asn� agoni�. Wiesz, ze nie robi�bym tego. co robi�, tylko na polecenie Rady, robi� to tylko dlatego, ze jaki� inny cz�owiek... Urwa� gwa�townie, zbyt p�no orientuj�c si�, ze powiedzia� wi�cej, nj� chcia�. Thea patrzy�a na niego uwa�nie. Dopiero teraz mog�a w pe�ni zrozumie�, czym by�a dla� ta odmowa. Zebra�a ca�� odwag�: wyprostowa�a si�. jej ma�a. g�adko uczesana g�owa zal�ni�a srebrem, jakby na chwil� skupi�a ca�e rozproszone w pokoju �wiat�o. � Ray, nigdy nie m�wili�my o tym. ale dzi� sam zacz��e�. Po-wiedz. dlaczego. . dlaczego ty godzisz si� robi� to. co robisz? Waha� si� - pozna�a to po niech�tnym, p�ytkim �ci�gni�ciu sze-rokich, ciemnych brwi. Mo�e �a�owa� wypowiedzianych niebacznie s��w? �eby zyska� na czasie si�gn�� do jednej z kieszeni bluzy. 13 wydoby� w�skie pude�ko, bardzo d�ugo wybiera� papierosa O�le-piaj�c� biel� sto�kowatego promienia b�ysn�a zapalniczka. Przez chwil� zaci�ga� si� w milczeniu, tylko oczy z ka�dym wydechem stawa�y si� ciemniejsze. Przestraszy�a si� nagle tego milczenia. powiedzia�a po�piesznie; � Je�li tak bardzo nie chcesz m�wi� o tym - nie m�w. Poruszy� g�ow� - w pierwszej chwili nie by�a pewna: potakuj�co czy tez gestem przeczenia. � Nie. to nie to. ze nie chc�... Zastanawiam si�. jak powiedzie� ci to najpro�ciej Widzisz, kiedy�, na samym pocz�tku jeszcze. �udzi�em si�. ze zdo�am pozby� si� jako� tego przekl�tego ..daru". Nie mog�em uwierzy�, ze to naprawd� jest - wieczne Nawet po tej pierwszej, wynikaj�ce; z nie�wiadomo�ci pr�bie, kt�ra narobi�a tyle ha�asu; facet wali sobie z lasera w g�ow�, po czym okazuje si�. �e ;est nie�miertelny Eksperymentowa�em - tak bym to teraz nazwa� W nadziei, ze jednak musi by� jaki� spos�b, ze je�li podda� moje cia�o trwa�emu dzia�aniu czego�, co nie dopuszcza�oby re-generacji tkanek: st�ony kwas. s�oneczne temperatury, wiesz. �e w�wczas mog� nie istnie� przynajmniej, p�ki zewn�trzne warunki nie ulegn� zmianie. Ale to nic nie da�o. W ten spos�b doszed�em tylko do zrozumienia idei piek�a - nie ko�cz�cego si� b�lu Do-wiedzia�em si�. ze jest cos we mnie - nazwa�em to sobie o�rodkiem koordynuj�cym - czego nie mo�na zniszczy� niczym, nawet anty-materi� Co� w rodzaju zapisu, niezale�nego od struktur material-nych. wed�ug kt�rego tkanki odbudowuj� si� znowu, w ka�dych warunkach, nawet po ca�kowitym unicestwieniu: co� takiego, jak dusza w starych mitach kt�ra mia�a po �mierci zn�w obleka� si� cia�em S�ucha�a go ze zgroz�: przera�aj�cy by� spos�b, w jaki m�wi� o pr�bach zniszczenia siebie, przekraczaj�cych wszystko, o czym kiedykolwiek s�ysza�a Nie mia�a si�y si� odezwa�, kiedy na chwil� zamilk� Siedzia� bez ruchu, czerwona kropla �aru przygasa�a pod nara-staj�cym s�upkiem popio�u Wreszcie podni�s� r�k�. czerwony ognik rozjarzy� si� gwa�townie i kr�tko, o�wietlaj�c umykaj�cym bla-skiem p� twarzy � Potem, kiedy przesta�em ju� mie� nadziej�, zrozumia�em. Widzisz, je�eli tylko jeden cz�owiek posiada tak� w�a�ciwo�� . je�li si� jest tym jedynym, kt�ry na pewno nie zginie, dotrze wsz�dzie 14 i zniesie wszystko. Je�li w dodatku �yje si� po�r�d ludzi, jest si� nadal jednym z nich nie mo�na odmowie. Thea Po prostu - nie ma si� prawa. Zamilk� - tym razem ju� na dobre Cisza - ogromna, nieomal dotykalna, wype�ni�a pok�j: s�ysza�o si� w nie) w�asny oddech, czu�o powolne, bolesne, ci�kie potykanie si� w�asnego serca. Po raz pierwszy w ci�gu trwaj�ce; tyle lat przyja�ni Thea pomy�la�a, ze nie na ludzkie si�y jest nawet pr�ba wsp�odczuwania z kim� takim jak on. l po raz pierwszy nie by�o JU� mc wi�cej do powiedzenia: oboje byli jednakowo znu�eni, czuli w sobie t� sam� pustk�; drgn�li. gdy w cisz� nagle wdar� si� odg�os zegara. A jednocze�nie - nie-omal z ulg� - przyj�li ten powr�t do codzienno�ci, sprawiaj�cej. �e nawet nie�miertelno�� zaczyna�a wydawa� si� czym� tak nie-konkretnym, ze a� nieprawdopodobnym. Kiedy przebrzmia�a sta-ro�wiecka melodia. Thea spyta�a cicho: � l co zamierzasz teraz robi�7 � Nie mam poj�cia. Nie potrafi� d�u�ej czeka� me wiedz�c, jak d�ugo to potrwa. Chyba porozmawiam z O^onnorem. przewod- nicz�cym Rady Nadzorczej Instytutu. A potem. C�, to b�dzie zale�a�o od tego. co us�ysz� Kiedy domawia� tych s��w. na niewielkiej tabliczce umieszczonej nad kieszeni� na jego lewej piersi zap�on�o pomara�czowe, pulsu-j�ce �wiate�ko. Wiedzia�a, co to oznacza. Zapyta�a: � Musisz ju� i��? Nie reagowa� na wezwanie. �wietlny punkcik pulsowa� coraz bardziej nagl�co � Nie odbierzesz? Przechyli� g�ow�, przez chwil� przygl�da� si� sygna�owi niech�t-nie - po jego ustach przemkn�� drobny, ledwie zauwa�alny gry-mas. � Nie warto. Wiem. o czym chc� mnie zawiadomi�. - Wsta� - Ale i�� rzeczywi�cie ;uz trzeba Nie widzia�em si� jeszcze z nikim przyjecha�em do ciebie prosto z kosmodromu Zwyczajno�� zagarnia�a ich znowu. ;ak gdyby przed chwil� nie dotkn�li spraw me mieszcz�cych si� w ludzkim �yciu, w cz�owie-czym sposobie odczuwania. Zwyk�e by�o nawet to. ze Thea me zapyta�a, kiedy zobacz� si� znowu: wiedzia�a, ze ich niecz�ste spotka-nia zalez� nie tylko od mego, od dawna pogodzona z ich nag�o�ci� i swoim na nie czekaniem Wyci�gn�a r�k�. dotkn�a lekko jego 15 r�kawa; by� to jeden z tych gest�w, w kt�rych mo�na zawrze� wi�< ni� w s�owach. � Odprowadz� ci�. dobrze? Wyszli w ciep��, granatow� ciemno��. �wir �cie�ki chrz�ci� ciche pod stopami, nap�ywa� zapach ostatnich kwiat�w lata. Nie by�o ict' ju� wida�: tworzy�y tylko ciemniejsze pasy wzd�u� �cie�ki, g��bsz' ni� w innych miejscach zg�szczenie mroku. Thea poczu�a nagi ma�e uk�ucie �alu za wszystkim, co by� mog�o, a nie zdarzy�o si nigdy. Ciemno�� zaciera�a twarze, pozwala�a nie widzie� jej siwyc^ w�os�w, zmarszczek i dr��cych r�k; w op�ywaj�cym j� mroku m�g�; by� znowu sob� dawn� - dwudziestoletni� The� z ,,Ariadny", kt�re mocno bi�o serce na sam widok Raya. Czy tylko ciemno�� sprawia�a �e czas zdawa� si� cofa�? Ray milcza�; jego sylwetka ja�nia�a nie wyra�nie w mroku. Wysoki i barczysty, w swoim bia�ym kombine �onie sprawia� wra�enie znacznie pot�niejszego, ni� by�; jak w�w czas, na ,,Ariadnie", czu�a si� przy nim spokojna i bezpieczna. N; chwil� zapomnia�a o jego nie�miertelno�ci, o tym czym� - zdu miewaj�cym, nieludzkim - co tak�e by�o nim. � Wiesz, Thea - powiedzia� nagle cichym, zmienionym g�o sem - my�la�em nieraz, �e skoro mo�esz mnie znosi�, ty. kt�r; wiesz o mnie tak wiele, to znaczy, �e chyba wci�� jestem cz�owie kiem. Drgn�a - tak niespodziewane by�y te s�owa. � Cz�owiekiem...?' A czym�e innym mia�by� by�? Milcza� przez chwil�, a potem odezwa� si� tak, jakby odpowiada swoim w�asnym w�tpliwo�ciom: � Czy na pewno mo�na tak nazwa� kogo�, kto jest wieczny' Wieczny - w tym niewyobra�alnym dla cz�owieka poj�ciu: ktc b�dzie �y� zawsze, nawet wtedy, gdy zga�nie S�o�ce, gdy zacznif zamiera� nasz Wszech�wiat? Czy pomy�la�a� kiedykolwiek o mni< w ten spos�b? Z ogr�dka Thei. ukrytego za potr�jn� os�on�: grawibariery, se lektora �wiate� i decybelostopu, przeszed� nagle w zgie�k wielo milionowego miasta. Przystan��, o�lepiony jaskrawymi �wiat�ami Ha�as t�umu, zape�niaj�cego trzypoziomowe ulice, wspinaj�ce si< stromymi �ukami przej�cia, eskalatory i ruchome chodniki, og�uszy go: po�piesznie w��czy� psychoselektor. Granicz�ce "2 agresji podra�nienie zel�a�o. Zacz�� i�� szybko, wypatruj�c zatoki grawister�w: 0'Connor ' mieszka� w do�� dalekiej dzielnicy. Jedno- i wieloosobowe pojazdy sun�y nieprzerwanym potokiem szerok�, zat�oczon� jezdni� - co kilka sekund kt�ry�, nim m�g�by powsta� korek, wyrywa� si� ze �cisku i z sykiem przypominaj�cym odg�os wydawany przez prze-ci��one urz�dzenia pneumatyczne wznosi� si� na wy�szy poziom, w niewidoczn� st�d luk�, dostrze�on� przez komputery dzielnico-wej stacji kontroli ruchu. Cho� o tej porze prawie wszystkie grawi-stery by�y zaj�te, Ray nie w�tpi�, �e sygna� wezwania w zastrze�o-nym i opatrzonym znakiem priorytetu pa�mie ,,1" spowoduje, �e automaty kontrolne skieruj� w jego stron� najbli�szy wolny po-jazd. Czu� si� obco w kolorowym, gwarnym t�umie. Znacznie cz�ciej przebywa� w bazach satelitarnych ni� na Ziemi, a w czasie swoich tu pobyt�w wi�kszo�� godzin sp�dza� w murach Institute of Immor-tality; gdyby potrafi� jeszcze �y� tak jak inni, to i tak czu�by si� r�wnie wyobcowany z ziemskiego spo�ecze�stwa, jak niegdy� kosmonauci powracaj�cy z lot�w mi�dzygwiezdnych, w czasach kiedy kon-wencjonalny, j�drowy nap�d statk�w nie pozwala� na osi�gni�cie nawet pr�dko�ci przy�wietlnej i ka�dy lot trwa� dziesi�tki lat. Ale chodzi�o nie tylko o to, �e zmiany, jakie zasz�y w przeci�gu �ycia trzech pokole�, zaskakiwa�y go i dra�ni�y: gorzej, �e nie interesowa-�o go ju� to wszystko, co stanowi sens �ycia zwyk�ych ludzi. Nie zaradza�y temu seanse psychohipnozy - wtrenowane dzi�ki nim zespo�y zachowa� nie by�y ju� jego w�asnymi, jak otaczaj�cy go �wiat od dawna ju� nie by� jego �wiatem; coraz cz�ciej czu� si� w nim zagubiony, oszo�omiony, niepewny. Teraz te� zwolni� kroku. pomimo psychoselektora napi�ty, walcz�c z nonsensown� ch�ci� ucieczki, z pragnieniem zaszycia si� gdziekolwiek - byle dalej od ca�ej reszty ludzi. Z daleka dostrzeg� ciasno st�oczony t�um przy wej�ciu do total--iluzjonu. Rozedrgana reklama zagarnia�a przechodni�w w ma-giczny �wiat z�udzenia: dawny, na wp� ju� zapomniany odruch niespodziewanie ockn�� si� w Rayu: wej��, usi���, pozwoli�, by iluzja t�oczona przemoc� za po�rednictwem wszystkich zmys��w zaw�adn�a odczuciami, ka�d� my�l� - mo�e w ten spos�b, cho-cia�byDrz�z godzin�, m�g�by przesta� by� Nie�miertelnym, �wiat skuJi^M^f^.do zwyk�ych ludzkich l�k�w, nadziei, wra�e� Ale errabwana tegiwjnia superiluzja obfitowa�a wida� w brutalne efekty. [y hlic ^t 17 bo czekaj�cy, zale�nie od swych predyspozycji psychicznych, zwi- gic: ja�i si� jak bici lub tez reagowali w spos�b typowy dla kogo�, komu kie sprawia niek�amane) przyjemno�� walenie innych po mordzie. Za- t czat wi�c ostro�nie wymija� t� grup�, aby nie znale�� si� w zasi�gu chi reklamowego pola - nie mia� najmniejszej ochoty na prze�ywanie \^ kt�rego� z tych dw�ch dozna�. ' ^c Raptem poczu�, ze kto� dotyka z ty�u jego ramienia Odwr�ci� si� b�yskawicznie: nawet rzadko ogl�daj�c sfero-, stereo- czy pa-noramowizj�. wiedzia� wystarczaj�co wiele o metodach dzia�ania w jung-gang�w czy evil-zlep�w. Ale to nie by� napad: to by�a tylko P dziewczyna, z Nawet wed�ug obecnych kryteri�w wydawa�a si� niewielka i drob-na. Niebieskofioietowe w�osy by�y prawdopodobnie niegdy� jedwa- c biste i mi�kkie, zanim zosta�y pracowicie skudlone w zbite, mato- r we str�czki po bokach twarzy, za to czerwona, stercz�ca sztywna ' szczotk�, kilkucentymetrowa szczecina na czubku wygolonego cie-mienia z w�osami nie mia�a mc wsp�lnego, by�a elektrowszczepem. Nadmiernie rozszerzone oczy zawdzi�cza�y swa mlecznoturkusow� barw� kropli kenihuany, a po�yskliwe jak z�ote druciki rz�sy za-czyna�y si� powoli odlepia�, ukazuj�c depilowane powieki, �a�o�nie nagie mimo pokrywaj�cej je grubo warstwy karminu. Ma�e dzwo-neczki pobrz�kiwa�y przy kostkach n�g i nadgarstkach. Te nie-zdarne wysi�ki, by - id�c z nurtem mody - jednocze�nie wyr�nia� si� czym� w�r�d Innych, budzi�y politowanie, wzruszaj�c jedno-cze�nie. Wzruszaj�ce by�yby tak�e jej usta. nieporadne i mi�kkie, gdyby linii ich g�rnej wargi nie zniekszta�ca� plips, zwieszaj�cy si� z modnie przedziurkowanej przegrody nosowej. Spr�bowa�a u�miechn�� si� do Raya i zaraz, jakby nie ufaj�c swojemu u�mie-chowi, nerwowo obliza�a wargi � Hija' - zacz�a, na o�lep wybieraj�c pozdrowienie w jung--si�ngu. - Hija, wygl�dasz bardzo samotnie, kosmonauto. Je�eli chcesz, mog� tego wieczoru dotrzyma� ci towarzystwa. Milcza�: to tak przecie� banalne wydarzenie odczu� jak co� z inne-go, nie maj�cego ju� nic wsp�lnego z nim. �wiata. Afe nie tylko dla-tego: takie jak ta sytuacje wprawia�y go w za�enowanie. W czasach. kt�re nazywa� swoimi, do m�czyzny, nie do kobiety, nale�a�a inicja-tywa i nigdy nie zdo�a� przyzwyczai� si�, �e teraz .jest inaczej. Po-czu� si� nagle stary i �miertelnie zm�czony, swoje sW^SSU nigdy dot�d: istota ludzka starzeje si� nie tylko dlan^o, ze r < 18 Psychicznych,^, Y^ kogo�, kom J ' PO mordzie 2a ezc s'? w zasi�gu ^ ^ Prze�yj l ^'^a. Odwr�ci� ^eo- czy pa- ,oda^ dz,aJ,a u: t0 b^ tylko '^^a i drob- ^Sdys iedwa- w ^'te. mato- ^aca sztywna '9�'onego c,e- ^szczepem '�^^rkusowa lk1 ^esy za- 'ek1' Bo�nie M^e dzwo- ch- Te n,e- e wyr�nia� ^c Jedno- ' mi�kkie. ^szayacy Pr�bowana nu usmie- ' ^ ^ung- ^ Jezed s z inne- ^o d;a- 'zasach, 3 'nieja- ki. Po- ^ gicznie zamiera jej cia�o - to tak�e przemijanie czasu, kt�ry si� f kiedy� uwa�a�o za sw�j.. j Dziewczyna zn�w obliza�a usta, rozci�gn�a je w zalotnym u�mie-] chu; jej przes�oni�te mgie�k� kenihuany oczy patrzy�y wyczeku-1 j�co, z napi�ciem, jakie widzi si� czasem w spojrzeniu g�odnego kota. ,,G�odnego i bezpa�skiego" - pomy�la� Ray. � Dlaczego s�dzisz, �e jestem kosmonaut�? Podnios�a r�k� - dzwoneczki zabrz�cza�y przera�liwie i cienko - wskazuj�c w odpowiedzi tabliczk� diagnostyczn� nad jego lew� piersi�. Postanowi� niczego nie prostowa�, nie wyprowadza� jej z b��du. � No dobrze, zgad�a�. Ale wr�ci�em dzisiaj i nie zd��y�em jeszcze odebra� swoich szton�w. Nie sta� mnie nawet na kieliszek pestelli, nie m�wi�c ju� o mescyotlu Jak widzisz, nie nadaj� si� na towa-rzysza wieczoru. Jej oczy pociemnia�y mimo kenihuany � Za kogo ty mnie uwa�asz? Przecie� wcale nie chodzi o twoje sztony. Zn�w czego� nie zrozumia�, bezwiednie pope�ni� niezr�czno��. mo�e obrazi� j� nawet. Mimo to zrobi�a krok w jego stron�, czepia-j�c si� r�kawa z zadziwiaj�c� si��: powiedzia�a szybko, prawie z prze-strachem, najwidoczniej boj�c si�, ze chce si� jej wymkn��: � To przecie� ja ci� zapraszam. Po prostu b�d� dzi� ze mn�... Zapomnia�, �e to zmieni�o si� tak�e - razem ze zwi�kszaj�c� si� z roku na rok liczb� samotnych dziewcz�t, snuj�cych si� po zat�o-czonych ulicach metropolii, gotowych zgodzi� si� na wszystko. byleby tylko na jeden chocia� wiecz�r zyska� z�udzenie czyjej� obecno�ci w swym �yciu. Ogromny odsetek m�czyzn zabiera� te-raz kosmos - ju� nie tylko systemowe czy pozauk�adowe wyprawy oraz g�sto rozsiane w przestrzeni oko�oziemskiej bazy satelitarne, ale i - maj�ca wci�� jeszcze zbyt pionierskie warunki, by mo�na by�o my�le� o zak�adaniu nowych rodzin - miasto-kolonia w Punk-cie Libracyjnym Lagrange'a. Milcza�, przygl�daj�c si� jej bezbronnej, pomimo dolepionych rz�s i wyzywaj�cego wisiorka, twarzy. Sp�ywa�y po niej zielone, ��te, b��kitne, fioletowe �wiat�a reklamy totalu, kt�r� mia� za ple-cami. Kiedy tak patrzy�, ostatni krwistoczerwony akord symfonii pe�gaj�cych kolor�w zatopi� w swoim blasku pas szczeciny ster-cz�cej na ciemieniu, nada� niebieskim w�osom niemal normalny 19 wygl�d: przez chwil� nie r�ni�a si� prawie od kobiet z czas�w jego - odleg�ej m�odo�ci. Nonsensowno�� sytuacji - ze ze swoj� pro- Ried pozycja zwr�ci�a si� do niego - przestawa�a go razie: jeszcze si� �luz waha�, ale by� coraz bli�szy spe�nienia JCJ oczekiwa�. Mia�o go to �abi kosztowa� tak ma�o: od�o�enie na kilka godzin rozmowy z 0'Conno- U rem, cz�� wieczoru, okruch czasu z jego nie ko�cz�cego si� trwa- �e r ni�. Cho� nie potrafi�by ju� dzieli� �adnego z jej uczu�, zapragn�! - nagle zrobi� co� dla tej samotnej i niepoci�gaj�cej dziewczyny, S zrobi� nie dlatego, ze uzna� to za SW�J obowi�zek, lecz z jedynego -powodu: �e to dla nie; mog�o mie� jak�� warto��, tak Sta�a cicho, me poruszaj�c si� - by� mo�e pr�bowa�a odgadn�� Tr� z wyrazu jego twarzy, jaka b�dzie odpowied�. Co� musia�o j� upew- ter ni�, ze tym razem nie spotka si� z odmow�, bo zapyta�a zalotnie: za< � Zostaniesz ze mn�? tal Przytuli�a si� do mego na chwil�: poczu� nowy przyp�yw wsp�- sk czucia, bc � P�jdziemy na kolacj� czy wolisz i�� do totalu? Emituj� now� cz�� z�ud-serialu o Nie�miertelnym. M�wi� ci, kobaltowa! Ju� p' by�am, ale ch�tnie zobacz� to jeszcze raz, z tob�. \i � O Nie�miertelnym? - By�o to tak nieoczekiwane, ze przez d moment nie by� pewien, czy si� nie przes�ysza�. Przyjrza� si� jej fc dok�adniej, lecz nic nie wskazywa�o, ze go rozpozna�a, f � No, tak. Chyba widzia�e� te dwa pierwsze kawa�ki? Chocia�, l skoro wr�ci�e� dzisiaj... Nie szkodzi, zaraz ci wszystko opowiem, Ogl�da�e� ju� z�udogramy? Id�c oczami za jej gestem spojrza� w to. co by�o �r�d�em pe�ga-j�cego, wielobarwnego �wiat�a. Od chodnika po ud�wignice kolej-nego poziomu rozpo�ciera�y si� panoramiczne hipnogramy zachwa-lanego serialu. Na pierwszym z nich, najbli�szym, ogromny, po-twornie umi�niony cz�owiek, kt�rego bicepsy zdawa�y si� roz-sadza� opi�t�, kus�, jaskrawozielon� bluz�, przygina� za kark do ziemi pomara�czowopurpurowego stwora, sprawiaj�cego wra�enie ohydnie o�liz�ego. lepkiego. Na drugim - ten sam m�czyzna pre-zentowa� w zbli�eniu niskie, niemal po brwi zaro�ni�te czo�o nean-dertalczyka i rozdziawione w wyzywaj�cym �miechu wielkie, czerwone usta: stworzenie, pokonane, wi�o si� pod obcasem jednej z jego szeroko rozkraczonych, wbitych w srebrzystoszafirowe sztyl-py n�g. Na nast�pne obrazy ju� nie spojrza�: jak gdyby z oddale-nia doszed� go g�os rozentuzjazmowanej dziewczyny: 20 � ... nie kiwam: u�miejesz si� jak nigdy. A JU� najlepiej wtedy. kiedy on wpada do tych talon�w z wod�. �lizga si� najpierw na �luzie, kt�ry wypoci� Devin. przewraca - to wszystko wygl�da tak zabawnie... Ucisk w gardle - nieznaczny, a przecie� dokuczliwy - sprawi�, �e musia� prze�kn�� �lin�, nim zdo�a� si� odezwa�: � Do... do jakich talon�w? Kto wpada? Nie�miertelny? Spojrza�a na niego jak na kogo� wyj�tkowo t�pego. � No tak. tak przecie� m�wi�. Na tym ksi�ycu. Fojbojsie - tak, tak si� ten ksi�yc nazywa. Nie nasz. ziemski - Urana. A mo�e Transplutona? - to ty powiniene� wiedzie�. Niewa�ne, No wi�c ten wulkan wybucha, robi si� cholernie gor�co i woda w talonach zaczyna si� gotowa�. Ale on przecie� jest nie�miertelny, w serialu tak jak naprawd�... l kiedy Z�y Devin si� we wrz�tku gotuje - piszczy, skr�ca si� i robi zupe�nie czarny - on tylko pruje crawlem przez b�ble, co lec� z dna. i daje takie �mieszne skoki, jak delfin... Czu�, jak rozrasta si� w nim lodowate zimno - czu� je w klatce piersiowej, na policzkach i w czubkach palc�w. Zatrz�s� si� z pasji - jak �miano z jego �ycia robi� te bzdurne i trywialne historie? Cho-dzi�o nie tylko o to, �e akcja ratunkowa na Phobosie nie mia�a w so-bie naprawd� nic �miesznego, �e nie by�o tam �adnego Devina ani talon�w z gotuj�c� si� wod�, �e zanim zdo�a� j� doprowadzi� do ko�ca, umiera� a� trzykrotnie, rozdzielon� pauzami regeneracji, na godziny rozwleczon� agoni� - lecz przede wszystkim o zro-bienie trywialnego serialu z ca�ego jego �ycia, taniej sensacji z tego. co... Bardzo spokojnie, tylko nieznacznie zdrewnia�ymi palcami, za-cz�� odczepia� od swojego r�kawa trzymaj�c� go d�o�, � Co si� sta�o? - dziewczyna by�a wyra�nie zaskoczona. � Nie chcesz i�� na ten serial? To jest naprawd� �mieszne. Przeko-nasz si�, zobaczysz... � Wierz� - powiedzia� p�askim i g�uchym g�osem. - Cholernie �mieszne, bez trudu potrafi� to sobie wyobrazi�. Na pewno bawi�-bym si� tak dobrze jak ty. - Z niedawnej �yczliwo�ci pozosta�a ju� tylko ch�� wycofania si� w taki spos�b, by nie sprawi� nie-potrzebnej przykro�ci, nie upokorzy�. - Ale, widzisz, zupe�nie nie mam czasu. Zapomnia�em... Nie uwierzy�a: pr�bowa�a zajrze� mu w oczy. Jej twarz, jak za-wieszona w powietrzu ��ta, czerwona czy fioletowa maska, poja- 21 wia�a si� przed nim i mkn�a w mroku nalewaj�cym czerni� oczodo�y i otwarte w zdumieniu usta. � Co si� sta�o? Przedtem nic me m�wi�e�, ze si� spieszysz � Po prostu zapomnia�em Pomara�czowy punkcik osobiste; ��czno�ci nagle rozjarzy� si� na jego piersi, miga� nagl�co, kr�tko. Tym razem pojawi� si� jak na zam�wienie, sam nie zdo�a�by nic lepszego wymy�li�. Doko�czy�: � Sama widzisz - me mog�. Wzywaj� mnie. C� robi�, kosmo- nauci, nawet na Ziemi, nie mog� dysponowa� swym czasem. Odwr�ci� si�. zacz�� i�� szybko przed siebie. Nie my�la� - dok�d. chcia� tylko jak najpr�dzej by� sam, wreszcie si� od niej uwolni�. Ale dogoni�a go w chwili, gdy by� ju� prawie pewien, ze zrezygno-wa�a. � Wi�c mo�e jutro? - Nie w oczach, p�askich pod warstw� narko-tyku: w ma�ych, wra�liwych ustach, w skrzywieniu ich k�cik�w by�o nie skrywane rozczarowanie. Pr�buj�c jeszcze co� wytargowa�. powt�rzy�a b�agalnie: - Jutro, w tym samym miejscu, o tej samej porze. . B�d� na pewno Przyjdziesz? Przyspieszy� kroku. By�o JCJ trudno nad��y�, podbieg�a raz i dru-gi, potykaj�c si� na wymy�lnych obcasach � Przyjdziesz? Powiedz' - Znowu usi�owa�a zajrze� mu w oczy. - Przecie� me zrobi�am nic, co by ci� mog�o urazi�, prawda? - do-maga�a si� natarczywie - prawda, �e nie? � Nie, - Odwr�ci� si�: chcia� sko�czy� z tym jak najpr�dzej. - Nie, ty nic nie zrobi�a�. Ale nie warto, �eby� jutro czeka�a, W ka�dym razie: nie na mnie Tym razem ju� nie pr�bowa�a go goni�. Mo�e dlatego, �e teraz nie szed� - bieg� prawie. Jakby ucieka�: przed ni�, przed sob� i przed widokiem ogromnej, idiotycznie u�miechaj�cej si� twarzy, jak� re-�yser serialu da� jemu. Rayowi Gordonowi. Bieg�, roztr�caj�c ludzi, prawie na o�lep; dopiero po d�u�szej chwili zwolni�. D�awi�a go w�ciek�o��, sam sobie wydawa� si� �a-�osny i �mieszny: naiwny dure�, po�wi�caj�cy si� dla jakiej� og�lno-ludzkiej lojalno�ci w morderczych akcjach, kt�re - dla innych - by�y tylko sensacj�. Nie oczekiwa� wdzi�czno�ci, wszystko, co robi�, rozumia�o si� samo przez si�: ale to. czego dowiedzia� si� przed chwil�, to by�o jednak zbyt du�o. Wyzywaj�co zacz�� przy-gl�da� si� twarzom mijanych ludzi: kim byli, aby w jego losie do-patrywa� si� tylko czego� zabawnego, kim byli. aby mogli si� nim 22 pos�ugiwa� w ka�dym zagro�eniu? Szuka� potwierdzenia, �e ludzie '-� nie s� tego warci, a �e szuka�, znajdowa�: pulsowanie ulicznych � ^ �wiate� wy�awia�o z anonimowo�ci t�umu czyje� t�pe spojrzenie, '.� bezmy�lny u�miech, wyraz ma�ostkowego samozadowolenia. Teraz to w�a�nie by�a dla niego ludzko��: grupy ha�a�liwych wyrostk�w . ,-oblegaj�cych z wyzywaj�cymi minami porno- albo agresjomaty, , , przetaczaj�ce si� w r�nych kierunkach bez celu zbraty grupsex�w, '*. pexomani, przepychaj�cy si� do w�skich budek clean-shop�w, ^, aby, po spiesznym oczyszczeniu krwiobiegu z nadmiaru narko- , tyk�w, m�c zn�w rozpocz�� kolejn� fan-podr�, neopury�ci wty- -kaj�cy natr�tnie w r�ce przechodni�w transkasety z ckliwymi pro- -gramami moralnego oczyszczenia i zatopieni w hermetycznej izo- -,^ lacji od wszystkich i wszystkiego alonemani, prze�ywaj�cy za za- ., s�on� swojego psychopola wci�� od nowa w�asne doznania, uinten- ,., sywnione za pomoc� samorecorder�w. W swoim wzburzeniu dostrze- 7 ga� tylko te najmniej ciekawe cechy ludzkie, wyolbrzymione, bo _ rzucaj�ce si� w oczy poprzez sw� powtarzalno��, zwielokrotnione ,, , liczb� twarzy i anonimowo�ci� t�umu, w kt�rym - z wyj�tkiem rzadkich moment�w uniesienia p�yn�cego ze wsp�prze�ywania zbiorowych uczu� - trzeba dopiero odnale�� jedn� twarz, kt�rej wyraz, spojrzenie, u�miech przypomn� o cz�owiecze�stwie. Nie tylko jej - wszystkich, p Potr�ci� silnie kogo� i to go otrze�wi�o. Wymrucza� przeprosiny, . kt�rych tamten prawdopodobnie w og�le nie dos�ysza�, i zwolni� . kroku. Uczucia, kt�rych przed chwil� do�wiadczy�, umocni�y w nim decyzj� rozm�wienia si� z 0'Connorem. Tym razem nie pozwoli zby� si� niekonkretnymi, m�tnymi obietnicami. Rada b�dzie musia�a ^�reszcie podj�� zobowi�zanie, okre�li� jaki� termin. Musi mie� pewno��, �e od nonsensu dalszego �ycia na Ziemi b�dzie si� m�g� uwolni�, Dostrzeg� z daleka zatok� grawister�w i skierowa� si� w tamt� . stron�: id�c nacisn�� sygna� wezwania pojazdu. Od p�yn�cego jezdni� potoku oddzieli� si� ciemny kszta�t; gdy tylko znierucho-mia�, Ray wcisn�� w zamek p�ytk� identyfikacyjn�. W l�ni�cym boku pojazdu zaczernia� otw�r natychmiast po stwierdzeniu zgodno�ci z kodem wezwania. Wskoczy� do �rodka, w przyjazny mrok roz�wietlony s�abym po-blaskiem kontrolek automatycznego pilota�u, nieomal z ulg�. W od- 24 (fiedzi na s�u�biste pytanie poda� cel przelotu i naraz zda� sobie raw�, �e to, na co zdecydowa� si� wreszcie, powinien by� zrobi� l bardzo dawno. A� do dzi�, pod�wiadomie, zwleka�. Dlaczego? pzy�by w jaki� spos�b obawia� si� tego, co us�yszy? Nonsens. Chcia� zruszy� ramionami, ale przyspieszenie startera wgniot�o go w mi�k-fotel - pojazd od razu nabra� du�ej pr�dko�ci, wznosz�c si� asko nad zat�oczon� jezdni� i kieruj�c ku trzeciemu poziomowi. strze�onemu dla po�piesznego ruchu, 0'Connor mieszka� w dzielnicy ciesz�cej si� renom� bar- Idzo spokojnej. Istotnie, by�a spokojna - ju� w chwili l�dowania Bflay spostrzeg�, �e na szerokich chodnikach nie ma wcale przechod-�fti�w. Ulice o�wietla�y tylko lampy, nie widzia�o si� reklam. Ale dom pO'Connora by� tak�e ciemny i cichy: najwidoczniej nie by�o w nim |nikogo. j Nim zdecydowa� si� zawr�ci�, drugi pojazd opu�ci� si� tu� obok. j Z otwieraj�cych si� drzwi wychyn�a kr�pa i zwalista sylwetka: ten ci�ki tu��w na przykr�tkich nogach i widoczny z daleka czub bia�o-fioletowych w�os�w mog�y nale�e� tylko do lana 0'Connora. � Nie wierz� w�asnym oczom: czy to naprawd� ty, Ray? - w po-zornej jowialno�ci Przewodnicz�cego czai�a si� czujno��, tak jak w u�cisku szerokiej, ci�kiej r�ki wyczuwa�o si�, pomimo staran-nego jej ukrywania, nieszczero��. Prawie natychmiast, nie daj�c Rayowi czasu na odpowied�, 0'Connor przeszed� do ataku: - Nie by�e� w Instytucie. Sekretarze szukaj� ci� od kilku godzin. Dlaczego si� nie zg�asza�e�? Nie by� obowi�zany t�umaczy� si� z ka�dego kroku - na taki pomys� Rada Nadzorcza jeszcze jako� nie wpad�a. Korzystaj�c z owego, jednego z nielicznych, przywileju, nie odpowiedzia�. Po prostu wzruszy� ramionami. Bez �yczliwo�ci przygl�da� si� zmie-szaniu 0'Connora, kr�tkiemu, bo tamten - jak zawsze w�wczas, gdy napotka� czyj� op�r - znowu zmieni� taktyk�. � Poleci�em, by dor�czono ci, natychmiast po powrocie, uchwa-�� Rady Najwy�szej, Bo pewnie czekasz na ni� z niecierpliwo�ci�. Co by�o w powolnym, rozwlek�ym g�osie Irlandczyka? Udawane wsp�czucie? Pob�a�liwo��? Drwina? � Jestem ci niewymownie wdzi�czny za troskliwo��. Ale ju� znam tre�� uchwa�y. Od dziennikarzy - odpowiedzia� Ray z umy�ln� arogancj�. 0'Connor pu�ci� pierwsze dwa zdania mimo uszu; mia� wrodzony 25 talent niestyszenia tego, czego us�ysze� me chcia�, Odpowiedzia�. ^ (JQ jakby dotar�y don tylko ostatnie s�owa by�o l � Od dziennikarzy7 Mam nadziej�, ze nie udzieli�e� wywiadu __ tym.. tym orbiciarzom stawi Ach, wi�c o to chodzi�o? Ray wyobrazi� sobie perne oburzenia - artyku�y kt�re oczywi�cie nie pomog�yby )e"'u nie sprawi�yby Do�( Radzie nieco k�opotu rnni( � Nie udzieli�em wywadu A.o m^ traconego Mog� z'J::),c to rot>\ jutro, zd��y�bym nawet dzisiaj, � � Nie zrobisz tego wsz � Tak s�dzisz7 Nie C^Connor milcza� przez kilka sekuna ^g � To nie jest fair wobec Rady � A wy? Wy gracie ze mn� fair'7 -g Tym razem cisza trwa�a d�u�ej Wreszcie w mroku rozleg� si� ^ znowu rozwlek�y g�os Irlandczyka, ,�/g � O co ci choazi. Ray7 � Chc� wreszcie wiedzie� kiedy dostane statek na kto- p^ rym m�g�bym opu�cie Ziemi�, Od siedemnastu lat �udzicie mnie frazesami o chwilowych trudno�ciach ekonomicznych, o niedo- Q skona�osci pozagalaKtycznycn statk�w kt�re wci�� jeszcze wy- ^ magaj� technicznego dopracowania. Mog�em w to wierzy� za c pierwszym, drugim razem, Ale nie dzisiaj Wys�ali�cie przecie� kil-ka dni temu ca�� eskadr� buduje si� .Kall.ope' Nie dam zwodzie c si� d�u�ej,, 0'Connor zwleka� z oapo^iedzia Prawdopodobnie rozw-aza� czy t lepiej postawie spraw� jasno czy ryzy.Kowac ze Ray zacznie do- , chodzie prawdy za pomoc� kt�rego� z poluj�cych na sensacje dziennik�w, W,da� to drugie uzna� za w'ek3ze z'o, postanowi� osa-dzie Raya natychmiast Powedz^-i� twardo � Dobrze Za��my, ze mogliby�my aac ci ten statek A'e jakie masz prawo domaga� s;c- by Ziemia to zrobnc-.7 Nikt n.igay nie onie-cywa�. ze R, a d a n�dzie wyaziia ze skory z e b', c' p o n"! o c Mamy wa�niejsze sprawy na g<cw;e Nieodparta logika 'e. o d;;, o w11'd z, w^Uacata bron z r e k; � Rzeczywi�cie, n:Kt m; n.e onit;�ywa< - powiedz at Ray ci�-ko. - Ale przez tyle l,;* pozwaia::sc,& m, wierzy� Urwa�, by n,e zdradzie s;e ' ���gcl[�-:'^aca go ''^g-e �A?.�.e'\foscia i zawiedziona nadzieja B;ciko..aio �����.., s\,.\ A� do te; ^�.11, wierzy* dobr� wol� Rady. Teraz zaczyna� pojmowa�, ze jego zaufanie rfo bez pokrycia. 0'Connor wykorzysta� t� chwil� milczenia � Nikt z nas nie mo�e odpowiada� za to, w co t y wierzy�e�. Nie Stawia�e� warunk�w. � Uwa�asz, �e powinienem'?' S�dzi�em.. niewa�ne. Mam do�� E)o�� wykonywania zada� niewykonalnych dla innych, traktowania |�nie jak przedmiotu bada� naukowych i wszystkiego, co musz� .Obi� na Ziemi tak d�ugo, dop�ki tu jestem � Zaskakujesz mnie. Nigdy dotychczas nie protestowa�e�, we ifszystkich swoich akcjach bra�e� udzia� zupe�nie dobrowolnie �lie sprzeciwia�e� si� prowadzonym na tobie., nad w�a�

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!