2084
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 2084 |
Rozszerzenie: |
2084 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 2084 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 2084 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
2084 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Christoph Hein
Dziki ko� spod kaflowego pieca
Pi�kna i gruba ksi��ka o Jakubie Borgu i jego przyjacio�ach
Prze�o�y�a
IZABELLA KORSAK
Ilustrowa�
MANFRED BOFINGER
Nasza Ksi�garnia Warszawa 1988
Tytu� orygina�u niemieckiego
DAS WILDPFERD UNTERM KACHE
ILUSTRACJE
przedrukowane z wydania niemieckiego
� Altberliner Yerlag, Berlin 1984 � Copyright for the Polish edition
by I.W. �Nasza Ksi�garnia", Warszawa 1988
f
Rozdzia� pierwszy � ,!:) s-� >� u
w kt�rym zawieram znajomo�� ""'"'"''''^C.'^ z Jakubem Borgiem JJ ^ i dowiaduj� si� o rozbitym statku . s i o starej, autentycznej ..-<?.-' Tajnej Mapie Skarb�w
Pierwszy raz spotka�em Jakuba Borga w kwietniu.
By�o to w pi�tek. Zaparkowa�em auto w bocznej uliczce i poszed�em na poczt� dowiedzie� si�, czy mo�e kto� napisa� do mnie list albo przynajmniej widok�wk�. Jednak�e nikt nie pami�ta� o mnie.
Kiedy wr�ci�em, przy moim samochodzie sta� ch�opiec, kt�ry z wyra�n� przyjemno�ci� otwiera� i zamyka� z trzaskiem drzwiczki.
� Trzaska ca�kiem fajnie � zauwa�y� mimochodem, trzasn�wszy ponownie.
� Aha � mrukn��em niech�tnie. '
� To twoje auto? � zapyta�. Skin��em g�ow�.
� To pewnie nie jeste� zadowolony, �e je ruszam, co? � zapyta� z ciekawo�ci�.
� Istotnie, nie jestem � potwierdzi�em.
Trzasn�� drzwiczkami po raz ostatni i odszed�, skr�caj�c za r�g. Kiedy przeje�d�a�em obok niego, siedzia� na kraw�niku i obserwowa� sikork� wydziobu-j�c� z ziemi robaka.
Kilka dni p�niej spotka�em go znowu.
Pada� deszcz.
Pada� rz�sisty deszcz. ,
Tytu� orygina�u niemieckiego
DAS WILDPFERD UNTERM KAC
ILUSTRACJE
przedrukowane z wydania niemieckiego
(C Altberliner Yerlag, Berlin 1984 C Copyright for the Polish edition
by I.W. �Nasza Ksi�garnia", Warszawa 1988
-"-:&#
P
Rozdzia� pierwszy w , s ^m � -
. <^c �-�" -.W- ! w kt�rym zawieram znajomo�� , ' ,( {
z Jakubem Borgiem \"'"""'"''.
- $*\ '���*""�*�* "VV~i , . �
i dowiaduj� si� o rozbitym statku * , K -I i o starej, autentycznej ." Tajnej Mapie Skarb�w
Pierwszy raz spotka�em Jakuba Borga w kwietniu.
By�o to w pi�tek. Zaparkowa�em auto w bocznej uliczce i poszed�em na poczt� dowiedzie� si�, czy mo�e kto� napisa� do mnie list albo przynajmniej widok�wk�. Jednak�e nikt nie pami�ta� o mnie.
Kiedy wr�ci�em, przy moim samochodzie sta� ch�opiec, kt�ry z wyra�n� przyjemno�ci� otwiera� i zamyka� z trzaskiem drzwiczki.
� Trzaska ca�kiem fajnie � zauwa�y� mimochodem, trzasn�wszy ponownie.
� Aha � mrukn��em niech�tnie.
� To twoje auto? � zapyta�. Skin��em g�ow�.
� To pewnie nie jeste� zadowolony, �e je ruszam, co? � zapyta� z ciekawo�ci�.
� Istotnie, nie jestem � potwierdzi�em.
Trzasn�� drzwiczkami po raz ostatni i odszed�, skr�caj�c za r�g. Kiedy przeje�d�a�em obok niego, siedzia� na kraw�niku i obserwowa� sikork� wydziobu-j�c� z ziemi robaka.
Kilka dni p�niej spotka�em go znowu.
Pada� deszcz.
Pada� rz�sisty deszcz.
Jakub Borg sta� pod drzwiami jakiego� domu. W zielonym p�aszczu przeciwdeszczowym wpatrywa� si� pos�pnie w ka�u��.
� Jak leci? � zagadn��em go. � Nie nudzisz si�?
� Ja si� nigdy nie nudz� � odpar� nie spojrzawszy na mnie.
Grzebi�c w ka�u�y patykiem, pr�bowa� przek�u� tworz�ce si� na wodzie p�cherzyki powietrza.
� Czy nie masz przyjaci�, z kt�rymi m�g�by� si� bawi�?
� Pewnie, �e mam.
� Koleg�w ze szko�y? � dopytywa�em dalej. Ale Jakub potrz�sn�� g�ow� przecz�co.
� Nie, oni nie chodz� do szko�y. � Przez chwil� zastanawia� si� i doda�: � W ka�dym razie nie chodz� do niej zbyt cz�sto. Nie uwa�aj� szko�y za zbyt interesuj�c�, rozumiesz?
� Taaak, to mog� zrozumie�. A gdzie s� twoi przyjaciele teraz?
� Na g�rze � odpar�.
� Na g�rze?
� Tak, w moim pokoju. Kalinka i Orle Pi�rko, Rzekomy Ksi��� i Panadel Kloszard, i O�lak.
Na kawa�ku drewna p�ywaj�cym w ka�u�y posadzi� czarnego chrz�szcza.
� Masz bardzo wielu przyjaci� � stwierdzi�em b�d�c pod wra�eniem tej wyliczanki.
� Tak � odpar� wpatruj�c si� z uwag� w ka�u��, po kt�rej �eglowa�a ��d� czarnego chrz�szcza.
� Sk�d ich wszystkich znasz? � pyta�em dalej. Jakub zastanowi� si�.
� Ach, to by�o r�nie. Kloszarda znalaz�em na le�nej drodze.
� Znalaz�e�? � przerwa�em mu.
� Spotka�em go tam � odpar� � ale to d�uga
historia.
� Opowiesz mi?
Jakub umocowa� na �odzi czarnego chrz�szcza kawa�ek drewienka, kt�re w razie potrzeby mog�o s�u�y� jako ��dka ratunkowa, a potem pozwoli� zawin�� �odzi czarnego chrz�szcza do portu i zarzuci� tam kotwic�. I wreszcie rozpocz�� sw� opowie�� o tym:
Jak O�lak pozna� Panadela Kloszarda i sam przy tym zosta� odkryty
Kt�rego� popo�udnia Jakub Borg poszed� z Rzekomym Ksi�ciem i O�lakiem na spacer za miasto. Posuwali si� poln� drog� wiod�c� do brzozowego lasku, zwanego Laskiem Blabla�skim. Wzd�u� drogi ros�y z obu stron krzaki je�yn i dzikich malin. Jakub Borg szed� przodem, nie ogl�daj�c si� za siebie, a Rzekomy Ksi��� z ledwo�ci� nad��a� za nim. Rzekomy Ksi��� by� ciemnosk�rym Afryka�czykiem, kt�ry kiedy� pojawi� si� u Jakuba i od tego czasu u niego mieszka�. Odziewa� si� niezmiennie w zielony turban, bia�e, jedwabne spodnie oraz czerwon� kamizelk�. Odznacza�
si� ponadto �agodnym, mi�ym g�osem i kiedy �piewa� akompaniuj�c sobie na pianinie � a gra� doskonale � Katinka wr�cz wpada�a w zachwyt. Utrzymywa�a, �e zostanie on prawdziwym artyst�. Dlaczego Rzekomy Ksi��� nazwany zosta� w�a�nie tak, nikt nie umia� wyja�ni�. Kiedy pytano go o to, mawia�: �To proste. Ja nie jestem prawdziwym ksi�ciem, lecz fa�szywym. I dlatego w�a�nie tak si� nazywam".
Ale to oczywi�cie nie wyja�nia�o wiele.
Tak wi�c obaj przyjaciele szli poln� drog�, a O�lak bieg� za nimi wolnym truchtem. Na szyi mia� zawieszon� mena�k�, kt�r� zawsze zabiera� na spacery, na wypadek, gdyby po drodze da�o si� zebra� co� jadalne-
go na zimowe zapasy. O�lak zrywa� z obu stron drogi najpi�kniejsze i najczarniejsze je�yny, lecz nie wrzuca� ich do mena�ki, tylko natychmiast zjada�. O�lak chodzi� bowiem nieustannie g�odny. W�a�ciwie nie m�g� przypomnie� sobie, �eby kiedykolwiek najad� si� do syta. Taki by� w ka�dym razie jego pogl�d na t� spraw�. I rzeczywi�cie, nawet po najbardziej obfitym posi�ku nie by�by w stanie odm�wi� zjedzenia czekoladowego wafla czy porcji budyniu karmelowego. Tylko �e nikt mu tego nie proponowa�. Teraz wi�c lasowa� w�r�d krzak�w i pr�bowa� nie my�le� bez przerwy
o burcz�cym �o��dku. Od czasu do czasu, gdy pozosta� zbyt daleko w tyle, puszcza� si� galopem na wszystkich czterech ko�czynach i dogania� przyjaci�, rzucaj�c przy tym �a�osne spojrzenia na porzucane krzaki pe�ne je�yn.
Jakub Borg wybija� kr�tkie, energiczne kroki, m�wi�c przy tym g�o�no przed siebie. Tego popo�udnia by� wyj�tkowo z�y.
� Pi�� irytacji w ci�gu jednego dnia to doprawdy za du�o. Najpierw ci wi�ksi popchn�li mnie na �cian�. Potem dozorca zbeszta� mnie, jakbym by� czemu� winien. A potem nauczycielka i ca�a klasa �mia�y si� ze mnie, �e nie mia�em odwagi przebiec po takiej g�upiej, idiotycznej belce. A na pauzie jedna dziewczyna nazwa�a mnie okularnikiem. A w domu tata od razu powiedzia�, �e mam zachowywa� si� cicho i nie przeszkadza�. Pi�� irytacji w ci�gu jednego jedynego dnia, wyobra� sobie, Ksi���.
Przy ostatnich s�owach Jakub odwr�ci� si� i cisn�� tak w�ciek�e spojrzenie, �e Rzekomy Ksi��� nie wydoby� z siebie ani s�owa.
� B�d� szcz�liwy, �e nie musisz chodzi� do tej g�upiej szko�y! � wrzasn�� Jakub.
Rzekomy Ksi��� pospiesznie przytakn�� skinieniem g�owy, cho� w rzeczywisto�ci bardzo ch�tnie chodzi�by
10
do szko�y. Cz�sto marzy�, by m�c chocia� przez tydzie� lub cho�by przez jeden dzie� ucz�szcza� do szko�y. Pomy�la� o Katince, kt�ra teraz by�a w domu, a kt�ra powiedzia�a mu kiedy�: �Szko�a, m�j drogi, jest czym� najpi�kniejszym na �wiecie. Najch�tniej chodzi�abym do szko�y przez ca�e �ycie".
Jakub Borg zabiera� j� bowiem codziennie do szko�y, ona za� pomaga�a mu w domu w odrabianiu lekcji.
W ten spos�b obaj przyjaciele rozmawiali o tym, ile to przykro�ci trzeba znosi� na tym �wiecie i jakie to dziwne, �e r�ni ludzie maj� tak r�ne pogl�dy na jedn� i t� sam� spraw� � na przyk�ad na szko��. A kiedy O�lak odrywa� si� od je�yn i dogania� ich galopem, stwierdza�, �e w og�le nie zauwa�yli jego nieobecno�ci. Rozmawiali nieprzerwanie o szkole i �aden z nich nie my�la� o nim.
O�lak by� zirytowany. Je�eli czym� mo�na go by�o dotkn��, to jedynie niezwracaniem uwagi na jego osob�. A rozm�w o szkole nie cierpia� szczeg�lnie.
� Aach taak � u�ali� si� O�lak. � Moim zdaniem szko�a i to co� tam nie jest a� tak wa�ne. Na szcz�cie s� jeszcze w �yciu inne rzeczy.
My�l o lekcjach, a zw�aszcza o liczeniu w pami�ci, wywo�ywa�a u niego g�si� sk�rk�, je�eli jest to w og�le u os�a mo�liwe. Katinka mianowicie usi�owa�a nauczy� go rachunk�w. Zadawa�a mu niemi�e pytania i by�a przy tym bardzo surowa. �No wi�c ile jest dwa plus jeden?" � pyta�a bezlito�nie.
A kiedy O�lak przewraca� oczami, macha� zrozpaczony ogonem i spoziera� bezradnie na przyjaci�, m�wi�a uszczypliwie: �No, d�ugo jeszcze, O�laku?"
11
f!'
�A>y
Odpowiadaj�c, O�lak nigdy nie by� zbyt pewny swego.
�Na pewno jest nie wi�cej ni� cztery czy pi�� � mrucza� zak�opotany. I �eby udobrucha� Katink�, dorzuca� szybko: � Wiem dobrze, ile to jest, tylko nie przychodzi mi to w tym momencie na my�l. Mo�e dwa?"
Katinka krzywi�a si�, robi�a przera�on� min�. Ale c� O�lak m�g� na to poradzi�, �e kiedy zadawa�a mu. co� do liczenia, zaczyna�o mu burcze� w brzuchu. A kiedy si� jest g�odnym, trudno w�a�ciwie my�le� o czymkolwiek innym. A ju� na pewno nie, je�li jest si� ma�ym osio�kiem i jest si� w dodatku g�odnym, tak jak tylko osio� g�odnym by� potrafi.
Nie, rozm�w o szkole O�lak nie lubi�. Ale nie by� zauwa�anym by�o czym� jeszcze okropnie j szym.
Tak rozmy�laj�c dotar� do skraju Lasku Blabla�-skiego, gdzie wi� si� strumie�. W�a�ciwie niewielki strumyk. �eby przej�� na drug� stron�, wystarczy�o zrobi� jeden jedyny krok. To by� doprawdy ma�y strumyczek.
O�lak po�o�y� si� w wysokiej trawie i odda� rozmy�laniom bez reszty. �Aach taak, zapomnieli o mnie. Po prostu zapomnieli o swoim O�laku � stwierdzi� przygn�biony. � B�d� tu tak le�a� i nikt nie odczuje mego braku".
My�la� i my�la�, i by� coraz bardziej nieszcz�liwy. �Pewnie tu umr� i nikt nie uroni ani jednej �zy. Mo�e nawet umr� z g�odu i nikt, nikt si� o mnie nie zatroszczy. Aach taak, aach taak".
Czu� si� coraz n�dzniej. Wielekro� skar�y� si� swoim
13
K
�Aach taak", jak to czyni� os�y. �eby si� pocieszy�, pr�bowa� przywo�a� wspomnienie smaku chlebka z rodzynkami, kt�ry jad� w zesz�ym tygodniu. Ale wtedy zrobi�o mu si� ju� ca�kiem sm�tnie. Muchy bzyka�y, trzmiele brz�cza�y, a strumyk pluska�. O�lak chcia� w�a�nie wsadzi� do pyszczka prawe przednie kopytko i troch� je pocmokta�, bo wtedy mo�na najsnadniej zapomnie� o k�opotach, kiedy nagle zabrzmia� w pobli�u dziwaczny, chrapliwy �piew:
Do szcz�cia �eglarzom nie trzeba zbyt wiele, Wystarczy im �agiel i wicher, co dmie, I rumu bary�ka, hej, hej, o-he! I rumu bary�ka, hej, hej, o-he!
O�lak zerwa� si� i ostro�nie pocz�apa� w stron�, sk�d dochodzi� �piew. Przed nim le�a� na trawie do��
oberwany typek, w p�aszczu pe�nym �at, z wypchanymi do ostateczno�ci kieszeniami. Na jego g�owie tkwi� powyginany kapelusz przyozdobiony czerwonym makiem.
By� to Panadel Kloszard.
Kloszardzi �yj� we wszystkich zak�tkach �wiata, czuj� si� wsz�dzie jak u siebie w domu. Nie posiadaj� pieni�dzy ani �adnej w�asno�ci, ani nawet grzebienia. Tylko troch� ga�gan�w. Ale im jest wszystko jedno. Nie chc� niczego posiada�, chc� jedynie �y� i by� wolnymi. Najch�tniej ca�y dzie� �aziku j �, le�� na trawie i wystawiaj� si� do s�o�ca. Maj� nieustaj�cy urlop.
Kiedy wda� si� z nimi w rozmow�, twierdz�, �e s� kr�lami �wiata. I w pewnym sensie jest to prawd�. W pewnym sensie s� i kr�lami, i dyrektorami cyrku, lotnikami czy maszynistami kolejowymi.
�yj� z tego, co znajd�, a �ywi� si� chlebem i serem. M�wi si�, �e niekt�rzy kloszardzi s� milionerami, bardzo bogatymi lud�mi. Kiedy ich o to spyta�, �miej� si�. Pieni�dzy nam nie potrzeba � m�wi� � w ka�dym razie my ich nie mamy. One s� po to, �eby na nie splun��. Nadaj� si� wspaniale do tego � m�wi� � �eby na nie naplu�.
Trzeba te� powiedzie�, �e w kieszeni p�aszcza ka�dego kloszarda tkwi zawsze butelka czerwonego wina. Kiedy kloszard jest nieszcz�liwy, bardzo nieszcz�liwy, zagl�da do butelki. �wiat znowu staje si� pi�kny � m�wi� kloszardzi � kiedy zajrzy si� g��boko, bardzo g��boko, ale to ca�kiem g��boko do butli z czerwonym winem. Kloszardzi s� troch� zapijaczeni. Butelka wina nie pomaga na d�u�ej, o tym wiedz� dobrze, bo nazajutrz rano...
Ale nie m�wmy o tym. Nawet najpi�kniejsza r�a ma ciernie, wi�c i kloszardzi, ci tajemniczy kr�lowie �wiata, nie s� bez wad.
Panadel Kloszard przeci�gn�� si� zdumiony i zapyta� O�laka:
� Sk�d idziesz?
� Z domu � odpar� O�lak nie�mia�o, wskazuj�c przy tym kopytkiem za siebie, na poln� drog�.
Wydawa�o si�, �e Kloszard zadowolony jest z odpowiedzi.
� Ach, a ja ju� obawia�em si�, �e znios�o mnie na bezludn� wysp�.
� Na wysp�? � zdziwi� si� O�lak.
� Tak � skin�� g�ow� Panadel. � Nienawidz� rozbija� si� na bezludnych wyspach. S� takie puste.
16
Brak na nich towarzystwa. Gromady weso�ych przyjaci�, je�li rozumiesz, co mam na my�li.
� Nie s�dz�, �eby�my mieszkali na wyspie � potrz�sn�� g�ow� O�lak. � W ka�dym razie nic o tym nie s�ysza�em.
� A jednak � przerwa� mu Kloszard � a jednak to jest wyspa. I to ja j� odkry�em. B�d� musia� j� jako� nazwa�. Co my�lisz o tym, �ebym j� nazwa� Wysp� Kloszarda?
Wsta� i rozejrza� si� wok�, jakby chc�c obj�� swoj� wysp� spojrzeniem. Potem odwr�ci� si� do O�laka i doda� jakby mimochodem:
� Ciebie te� musz� jako� nazwa�. Pozw�l mi si�
zastanowi�.
2 � Dziki ko�...
17
X
Na to jednak O�lak absolutnie si� nie zgodzi�, zapewniaj�c Kloszarda, �e ju� ma pi�kne imi�. Panadel by� zaskoczony.
� Jak to? Przecie� dopiero co ci� odkry�em. W jaki spos�b masz ju� imi�?
O�lak nie umia� tego wyja�ni�.
� Bardzo dziwne � mrucza� Kloszard pos�pnie. � Wydaje si�, �e ta wyspa pe�na jest tajemnic.
� Co to znaczy, �e mnie odkry�e�? � zapyta� O�lak boja�liwie.
Na my�l o tym, �e jest odkryty, zrobi�o mu si� nieswojo.
Kloszard odpar� niedbale:
� To znaczy, �e ja odkry�em ciebie i twoj� wysp�. I �e ta wyspa nale�y teraz tylko do mnie. Wed�ug przyj�tego zwyczaju jestem odkrywc�, a ty jeste� tubylcem i musisz mnie traktowa� kurtuazyjnie i uprzedzaj�co grzecznie.
Tu zrobi� kr�tk� przerw�, po czym zn�w zagai�:
� Co s�dzisz o ma�ej przek�sce?
� Ja te� o tym my�la�em. Aach taak � zgodzi� si� O�lak i spojrza� wyczekuj�co.
Kieszenie Kloszarda by�y obficie wype�nione i O�lak skupi� swoj� my�l na ich zawarto�ci.
� My�la�em o chlebie z szynk� i serach � podda� Panadel.
� Mo�e jeszcze troch� budyniu � uzupe�ni� O�lak. Kloszard wydawa� mu si� coraz bardziej sympatyczny.
� Ale dobrze przyrz�dzona sa�atka ziemniaczana jest tak�e czym� smakowitym � pouczy� go Kloszard.
18
O�lak przytakn�� i prze�kn�� �lin�, by m�c m�wi�
dalej:
� Zw�aszcza je�li potem przewidziany jest budy� karmelowy.
Kloszard skin�� g�ow� zadowolony.
� Widz�, �e si� rozumiemy. � Zamachn�� si� szerokim gestem, naddzieraj�c przy tym r�kaw pod pach�. Nast�pi�a chwila przerwy, podczas kt�rej obaj popatrywali na siebie wyczekuj�co. W ko�cu Kloszard zapyta�:
� No i co z tym jedzeniem?
O�lak otworzy� swoj� mena�k�, do kt�rej zbiera� zimowe zapasy, i zajrza� do �rodka. By�a r�wnie nieskazitelnie czysta, jak w dniu, w kt�rym Katinka mu j� ofiarowa�a.
� Jest pusta. Nie ma budyniu ani w og�le niczego.
� G�upio, bardzo g�upio � j�kn�� Kloszard. � Moje zapasy posz�y na dno razem ze statkiem. Nie zdo�a�em niczego uratowa�.
� Czy tych zapas�w by�o du�o? � zapyta� O�lak ze zgroz�.
� Tak, statek by� wy�adowany do pe�na.
� Aach taak, aach taak � j�kn�� O�lak i zamilk� na d�u�sz� chwil�. Wreszcie westchn�� g��boko i spyta�:
2* 19
� Co to by� za statek? r^-�
� Przyby�em nim na wysp�. Przez wielk� wod� � odpar� Kloszard wskazuj�c na strumyk.
� Przecie� naszym strumykiem nie mog� p�ywa� �adne statki � sprzeciwi� si� O�lak. � Jest na to za ma�y.
� Wiem � zgodzi� si� ponuro Kloszard. � Dlatego w�a�nie m�j statek rozbi� si�. Na sto tysi�cy kawa�k�w. A ja jestem jedynym, kt�ry si� uratowa�.
� To na pok�adzie byli jeszcze inni ludzie? � chcia� wiedzie� O�lak, ale Kloszard nie pozwoli� sobie przerwa�.
� Nieszcz�sny, n�dzny rozbitek porzucony na samotnej, bezludnej wyspie, g�odny, prawie gin�cy z pragnienia. A na horyzoncie �adnego statku, kt�ry m�g�by go uratowa�.
W oczach Kloszarda pojawi�y si� �zy. Czu� si� bardzo nieszcz�liwy.
� Czy byli jeszcze inni ludzie na pok�adzie? � zapyta� O�lak ponownie.
Panadel spojrza� na niego, zastanowi� si�.
� My�l�, �e nie. W ka�dym razie ja nikogo nie zauwa�y�em.
� To niezwyk�e, �e nie wiesz, czy by�e� na statku sam � dziwi� si� O�lak.
� Nie ma w tym nic niezwyk�ego � zareplikowa� Kloszard. � Jestem zbyt g�odny, �eby m�c zastanawia� si� nad tym.
To O�lak rozumia� znakomicie.
� Je�li jednak dobrze pami�tam � kontynuowa� Kloszard � by�em na statku sam.
20
� Sam z takimi wielkimi zapasami. Aach taak � rzek� O�lak melancholijnie.
� Tak � potwierdzi� Kloszard. � A teraz bardzo odczuwam ich brak. Jak si� ci�ko pracowa�o przez ca�y dzie�, jest si� g�odnym.
� Pracowa�e�? A co robi�e�?
O�lak podejrzewa�, �e Kloszard tylko wylegiwa� si� na trawie i wygrzewa� na s�o�cu, jednak�e Panadel rzek� che�pliwie:
� Och, rozwa�a�em zagadk� znikaj�cych rzeczy.
� Zagadk� znikaj�cych rzeczy? Co to takiego? � zapyta� O�lak bez tchu.
� Ot� � zacz�� Kloszard � ot� zagadka brzmi: Dlaczego niekt�re rzeczy nagle znikaj� i po pewnym czasie r�wnie nagle pojawiaj� si�?
� Czy one rzeczywi�cie tak czyni�? � spyta� O�lak z niedowierzaniem.
� Oczywi�cie. One w�a�ciwie nic innego nie czyni�, tylko znikaj� i pojawiaj� si�. � Panadel �ciszy� g�os i ci�gn�� dalej: � Dzisiaj prawie �e si� potkn��em o swoje lakierki, kt�rych daremnie szuka�em przez ca�y tydzie�. Znik�y. Nagle co� im strzeli�o, �eby tak samo nieoczekiwanie pojawi� si� na tej ��ce. Wsadzi�em je natychmiast do kieszeni mego p�aszcza, ale nie na wiele si� to zda�o. Znowu znik�y.
� To mnie nie dziwi � powiedzia� O�lak. � Musia�y wypa��. Twoje kieszenie s� zbyt wy�adowane. Kloszard niech�tnie potrz�sn�� g�ow�.
� Bzdura. Po pierwsze, wsadzi�em je na sam sp�d. A po drugie, dla ka�dej zagadki znajdzie si� oczywi�cie wyja�nienie, je�li si� nad ni� n i e zastanawia�.
22
dop�ki O�lak nie zaproponowa�: '�?*� :'^ -�* � :- �
� Je�eli jeste� g�odny, powinni�my p�j�� do Jakuba Borga i Katinki. Oni na pewno dadz� ci co� do jedzenia.
� Kto to jest Jakub Borg? I kto to jest Katinka?
� Moi przyjaciele. Mo�emy p�j�� do nich zaraz.
� A wi�c to tubylcy � stwierdzi� Kloszard i podni�s� si�. � No to chod�my.
Kiedy przybyli do domu, O�lak powiedzia� do Orle-go Pi�rka z dum�:
� On mnie odkry�. Kloszard mnie odkry�. Aach taak, aach taak. � Po czym doda� bezradnie: � �ebym tylko wiedzia�, co to znaczy.
Orle Pi�rko, kt�ry chcia�by zosta� kiedy� odkrywc�, tak�e nie wiedzia�.
� Czy my�lisz, �e ja te� kiedy� kogo� odkryj�? ;
� Z ca�� pewno�ci�, Orle Pi�rko. To nic trudnego. Aach taak � uspokoi� go O�lak. Lecz Orle Pi�rko g�owi� si� dalej.
� Przypu��my, �e kogo� spotkam. Sk�d b�d� wiedzia�, czy ja odkry�em tego kogo�, czy te� po prostu go spotka�em?
Tu obaj poczuli si� bezradni.
� Jest w tym co� tajemniczego, �e si� pragnie zosta� odkrywc�.
Orle Pi�rko poci�gn�� nosem, gdy� rzadko miewa� przy sobie chusteczk�, chocia� prawie zawsze by� zakatarzony. Kloszarda �aden z nich nie odwa�y� si� zapyta�.
Wieczorem, ju� po u�o�eniu Kloszarda do ��ka, Jakub Borg powiedzia� sobie: �Jest w moim �yciu wprawdzie wiele przykro�ci, ale jest tak�e sporo niespodzianek". I poczu� si� ca�kiem zadowolony z minionego dnia.
O�lak i Panadel Kloszard spali tu� obok siebie. Do p�nej nocy rozmawiali o przepisach kucharskich. To
znaczy Panadel m�wi� o przyrz�dzaniu omletu na miodzie oraz o pieczeniu tureckiego tortu �liwkowego, a O�lak s�ucha� zachwycony. W my�lach kosztowa� wszystkich tych potraw, powtarzaj�c co jaki� czas:
� Aach taak, na �wiecie pe�no jest cudowno�ci � i dorzucaj�c niekiedy: � A dobra przek�ska jest czym� najpi�kniejszym. Aach taak.
Tej nocy �ni�o si� O�lakowi, �e siedzi za du�ym, nakrytym sto�em i jest ju� omal�e syty, a Panadel Kloszard ci�gle jeszcze przynosi coraz to nowe wspania�e potrawy. I wszystkie one by�y tylko dla niego. Sen by� tak pi�kny, �e O�lak �pi�c zamlaska�.
� A co by�o potem? � zapyta�em.
��d� czarnego chrz�szcza zachybota�a pod nieoczekiwan� fal� � to Jakub skoczy� w swoich gumowych butach do ka�u�y, a� si� rozprys�o.
� Co by�o dalej z Kloszardem?
� Mieszka u mnie � powiedzia� Jakub.
� U ciebie?
� Tak, u mnie i u innych przyjaci�.
� A gdzie oni sypiaj�? � dopytywa�em. � Czy wszyscy w jednym ��ku?
� Wiesz, w�a�ciwie to sypiaj� pod czerwon� kanap� w moim pokoju, ale czasem �pi� tak�e w moim ��ku. A czasem ja �pi� z nimi pod czerwon� kanap�. A czasem oni �pi� w moim ��ku, a ja pod kanap�. To jest r�nie, rozumiesz?
Skin��em potakuj�co. Stali�my w deszczu i obserwowali�my chrz�szcza, kt�ry p�ywa� tam i z powrotem w sw�jej �odzi.
25
K � Opowiedz mi co� jeszcze o swoich przyjacio�ach � poprosi�em.
Jakub wetkn�� r�ce w kieszenie swego przeciwdeszczowego p�aszcza i zacz�� opowiada� o tym:
Jak Jakub Borg wyruszy� na poszukiwanie skarb�w i trafi� na straszliwe trz�sienie ziemi
Jakub Borg mia� czerwon� skrzynk� z wieczkiem, w kt�rej przechowywa� r�ne niezwyk�e rzeczy. Najwspanialsz� z nich by�a jednak autentyczna Tajna Mapa Skarb�w � przedmiot jego szczeg�lnej dumy. Dlatego wszyscy byli bardzo poruszeni, gdy kt�rego� dnia Jakub rzuci� mimochodem:
� My�l�, �e powinni�my wyruszy� w niedziel� na poszukiwanie skarb�w. Niedziela to dobry dzie� na poszukiwania.
Pozostali zgodzili si� z tym i z zapa�em zabrali do przygotowa�. Poniewa� nikt nie wiedzia�, jak daleko znajduje si� skarb, postanowiono, �e ekspedycja wyruszy skoro �wit, to znaczy w dwie minuty po �niadaniu.
Trudno�� polega�a na ustaleniu okolicy, w kt�rej ukryto skarb. Oczywi�cie, posiadali Tajn� Map� Skarb�w, gdzie by�o zaznaczone samo miejsce, ale nie wiedzieli, w jakiej okolicy, w�r�d jakiego krajobrazu
26
nale�y zacz�� szuka�. I to by� istotnie problem, gdy�, jak Kloszard bardzo s�usznie zauwa�y�:
� Krajobraz jest w�a�ciwie wsz�dzie. Mo�na i�� i i��, i wsz�dzie mamy jaki� krajobraz.
Ale przyjaciele byli pe�ni ufno�ci, a Jakub Borg m�wi�:
� Je�li mamy Tajn� Map� Skarb�w, to i odpowiedni krajobraz si� do niej znajdzie.
I to brzmia�o rozs�dnie.
Tak wi�c wy maszerowali. Jakub Borg i Rzekomy Ksi��� ci�gn�li r�czny w�zek, na kt�ry z�o�ono narz�dzia kopaczy skarb�w: szpadel, �opat� i wiadro. Przede wszystkim jednak z�o�ono na w�zek koszyk z �ywno�ci� i butelki z napojami gazowanymi. Koszyk z wiktua�ami nale�y bowiem do nieodzownego wyposa�enia poszukiwaczy skarb�w. I butelki z napojami gazowanymi te�.
� Nie wiem, co my�le� o tych ca�ych poszukiwaniach � powiedzia�a Katinka wynio�le � ale nie chc� psu� ch�opcom rado�ci.
Katinka wygl�da�a bardzo �adnie. Mia�a na sobie r�ow� tiulow� sukienk� i bia�e sanda�ki, we w�osach � bladoniebiesk� kokard�. Mia�a nawet pomalowane paznokcie.
Na jej widok Orle Pi�rko powiedzia� niepewnie:
� Nie wiem, czy to jest odpowiedni str�j do poszukiwania skarb�w.
� Odpowiedni czy nieodpowiedni, w ka�dym razie bardzo �adny � sprzeciwi� si� Rzekomy Ksi���, patrz�c z podziwem na Katink�.
R�wnie� Panadel Kloszard zmieni� si� nie do pozna-
27
ni�. Kalinka ca�� sobot� przeznaczy�a na wylatanie i wyczyszczenie jego odzie�y, a Kloszard musia� si� na to zgodzi�. Teraz szed� wi�c w przyzwoitym ubraniu, prawie bez t�ustych plam, i obuty, chocia� na jednej nodze mia� czarny lakierek, na drugiej za� � bia�y sportowy sanda�. Na jego szyi dynda� krawat, przywodz�cy co prawda na my�l firank� w pokoju Jakuba. Nawet p�kni�ty szew na jego g�owie, z kt�rego wyziera�y trociny, Katinka zaszy�a starannie czerwon� w��czk�. Kloszard prezentowa� si� wr�cz dystyngowanie.
W rzeczy samej Panadel niezbyt by� zadowolony.
� Lata� tak wystrojony to istna granda. Brakowa�o tylko, �eby Katinka zla�a mnie swoimi perfumami.
Podczas gdy Jakub Borg i Rzekomy Ksi��� ocieraj�c pot z czo�a ci�gn�li w�zek � a by� to wyj�tkowo du�y w�zek na wypadek, gdyby znaleziony skarb okaza� si� szczeg�lnie wielki � Orle Pi�rko, Panadel, Katinka i O�lak rozmawiali o maj�cych nast�pi� wydarzeniach.
Nie byli przy tym zgodni co do tego, czym b�dzie �w znaleziony skarb.
� To b�dzie wielka micha budyniu karmelowego, kt�r� kto� tam zakopa� � powiedzia� O�lak z ufno�ci�.
� A mo�e to b�dzie scyzoryk. Taki z trzema ostrzami, no�yczkami i korkoci�giem � powiedzia� Orle Pi�rko, wydmuchuj�c nos w chusteczk�, jako �e zakatarzony by� w�a�ciwie nieustannie.
Kloszard zaoponowa�:
� Z�oto, oczywi�cie, tylko z�oto! Czy nie s�yszeli�cie, �e skarb to olbrzymia, kr�g�a bry�a z�ota? O�lak nie traci� jednak nadziei.
� Ale mo�e to by� tak�e miska z budyniem karmelowym. Przecie� jaka� nieznana osoba mog�a p�j�� do lasu, �eby tam zje�� budy�. I nagle ta nieznana osoba mog�a zmieni� zamiar i zakopa� t� wielk� misk� dok�adnie tam, gdzie zaznaczono na mapie skarb.
�
j? J
Jedynie Katinka pozosta�a oboj�tna.
� Najbardziej ucieszy�abym si�, gdyby ten skarb okaza� si� k��bkiem bia�ej prz�dzy. Kilka dni temu zapodzia�am gdzie� swoj� i nie mog� jej odnale��. Jak bardzo potrzebna jest w domu bia�a prz�dza, wie si� dopiero wtedy, gdy jej zabraknie.
Ekspedycja nie dotar�a jeszcze zbyt daleko, zaledwie do miejskiego parku, kiedy O�lak zaproponowa�:
� My�l�, �e nale�y teraz zje�� to, co mamy w koszyku. W ten spos�b b�dziemy mie� z g�owy wa�n� cz�� wyprawy i po�wi�cimy si� z zapa�em reszcie spraw.
� Owszem, �atwiej b�dzie ci�gn�� w�zek, kiedy koszyk b�dzie pusty � zgodzi� si� Jakub.
A poniewa� park miejski ze swoj� wielk�, przeznaczon� do wypoczynku ��k� i cienistymi drzewami rzeczywi�cie nadawa� si� na piknik, zarz�dzono post�j.
Katinka by�a oczywi�cie temu przeciwna.
� Przecie� to niemo�liwe, �eby w dziesi�� minut po �niadaniu chcia�o si� wam je��.
Wkr�tce jednak, kiedy koszyk zosta� opr�niony, przekona�a si�, �e to by�o mo�liwe. Ca�e mn�stwo
30
kanapek, pieczona kura, sa�atka ziemniaczana i budy� znikn�y tak, jakby ich nigdy nie by�o, po czym wszyscy u�o�yli si� na trawie syci i zadowoleni.
Katinka roz�o�y�a koc troch� na uboczu i wystawi�a si� do s�o�ca.
� My�l�, �e �wie�e powietrze i s�o�ce dobrze mi zrobi� na cer� � powiedzia�a O�lakowi.
� Na co? � spyta� O�lak speszony.
� Na cer�. Nie wiesz, co to jest?
� Aach taak. Oczywi�cie, �e wiem. Te� to kiedy� mia�em.
� Jeste� niem�dry � rozgniewa�a si� Katinka. � Cera to znaczy sk�ra.
Zak�opotany O�lak mrukn�� pod nosem:
� Aach taak. Tak, tak. Ja wiem, tylko zapomnia�em. Zlustrowa� j� od g�ry do do�u i od do�u do g�ry i zapyta� na koniec:
� A co jest z twoj� sk�r�? Co� nie w porz�dku?
Katinka nie odpowiedzia�a. Skrzywi�a si� lekcewa��co i przekr�ci�a na brzuch. O�lak za� podszed� do reszty towarzystwa i rzek� zmartwiony:
� S�uchajcie, ja my�l�, �e Katinka jest chora. Ona m�wi�a co� takiego dziwnego o swojej sk�rze. Katinka, kt�ra dos�ysza�a to, parskn�a ze z�o�ci�:
� Zamknij si� wreszcie, O�laku. Jeste� okropnie g�upim os�em. Nie chc� ju� niczego s�ucha�.
To rzek�szy, zn�w obr�ci�a si� na kocu, �eby poopala� si� ze wszystkich stron.
O�lak by� bezradny. Nie rozumia�, czemu Katinka z�o�ci si� na niego.
� �e z Katinka co� nie jest w porz�dku, zauwa�y�em
31
ju� dawno � pocieszy� go Kloszard, ale szepn�� to tak cicho, �eby Katinka nie us�ysza�a.
Jakub Borg biega� w tym czasie po parku. Wielkimi susami sadzi� od drzewa do drzewa i by� coraz bardziej podniecony. W ko�cu przybieg� do przyjaci� i oznajmi�:
� Znale�li�my!
O�lak, kt�ry le�a� w trawie i rozwa�a� zagadnienie cery, zapyta� sennie:
� Aach taak? Co m�wisz? Co znale�li�my?
� Okolic�, w kt�rej znajduje si� skarb! Znale�li�my to miejsce.
Wszyscy podnie�li si� pospiesznie i zwr�cili w stron� Jakuba. Jedynie Katinka zachowywa�a si� tak, jakby niczego nie us�ysza�a, i dalej le�a�a na kocu.
Jakub Borg rozwin�� Tajn� Map� Skarb�w, po�o�y�
32
na ziemi. Na wielkim arkuszu widnia�y krzy�yki, k�ka, linie i strza�ki. Na dolnym brzegu mapy znajdowa�a si� legenda. Krzy�yki oznacza�y wi�ksze drzewa, k�ka � domy. Poza tym oznaczono jeszcze ko�ci�, dwie szosy, pi�� dr�g polnych i rzek� z mostem. Z boku u g�ry by�a narysowana przera�aj�ca trupia czaszka ze skrzy-
�owanymi piszczelami. Skarb oznaczono czerwon� t�ust� kropk� mi�dzy dwoma narysowanymi grubsz� kresk� krzy�ykami. A wi�c skarb znajdowa� si� pomi�dzy dwomp pot�nymi drzewami. Tajna Mapa Skarb�w by�a bardzo stara; istnia�a prawie od tygodnia. Jakub Borg m i�owa� j� przez ca�e popo�udnie.
Przyjaciele to spozierali na map�, to patrzyli d�ugo na park i por�wnywali go z rysunkiem. Kloszard wyci�gn�� nawet z kieszeni okulary i za�o�y� je na nos.
3 � Dziki ko�...
33
Jakub Borg spojrza� i powiedzia�:
� Twoje okulary s� do niczego. Nie maj� szkie�.
� Tak, usun��em szk�a. S� niebezpieczne, bo mo�na si� nimi skaleczy� � pouczy� go Panadel.
� To po co je nosisz?
� Przypominaj� mi o czym� bardzo pi�knym � odpar� Kloszard rozmarzonym g�osem. � O czym� cudownie pi�knym. Niestety nie pami�tam, co to by�o takiego � wyzna� szczerze.
� Jak mog� przypomina� ci co�, czego nie pami�tasz? � dziwi� si� Jakub.
Kloszard obstawa� przy swoim.
� To jest absolutnie mo�liwe. Kiedy wk�adam okulary, przypomina mi si� moje pi�kne wspomnienie, chocia� ju� zapomnia�em, co to by�o.
� Bardzo dziwne.
� Tak, �ycie jest pe�ne zagadek � powiedzia�
Kloszard sm�tnie.
Potem zn�w zacz�li ogl�da� Map� Skarb�w i por�wnywa� j� z parkiem. Ogarn�y ich w�tpliwo�ci, poniewa� podobie�stw by�o niewiele.
Rzekomy Ksi��� obieg� park i obejrza� go ze wszystkich stron. Kiedy wr�ci�, potrz�sn�� zmartwiony g�ow� i powiedzia� tylko:
� Obawiam si�, obawiam si�...
Ale Jakub Borg upiera� si�, �e to jest w�a�nie to
miejsce.
� Nie zapominajcie, �e Tajna Mapa Skarb�w jest bardzo stara. W ci�gu tego czasu wiele mog�o si�
zmieni�.
� W ci�gu tygodnia wiele mo�e si� zmieni� �
34 .,,
popar� go O�lak. � Przypominam sobie na przyk�ad, �e przed tygodniem mia�em nieprzepart� ch�� na nale�niki z nadzieniem, a dzi� marz� o budyniu karmelowym.
Orle Pi�rko nie dawa� si� przekona�.
� Ale gdzie s� domy? I gdzie jest wie�a ko�cielna?
Rozejrzeli si� wok� po parku, ale nigdzie nie dostrzegli ani ko�cio�a, ani dom�w. Ani nawet �adnej chatki.
� A mo�e by�o tu w zesz�ym tygodniu trz�sienie ziemi? Wtedy nic dziwnego, �e nie wida� �adnych dom�w.
./'/>'
Wszyscy spojrzeli na Jakuba zaskoczeni, a Panadel powiedzia� z podziwem:
� To jest my�l, Jakubie.
Jakub Borg spokojnie skin�� g�ow� i zwr�ci� si� do Kloszarda:
� Mo�e m�g�by� gdzie� dowiedzie� si�, czy w zesz�ym tygodniu by�o w parku miejskim trz�sienie ziemi. Trz�sienie, po kt�rym znik�y cztery domy i ko�ci�.
36
Panadel rozejrza� si� wok�, ale nigdzie nie zauwa�y� cz�owieka, kt�rego m�g�by spyta�, a poniewa� nie by� amatorem dalekich spacer�w, rozstrzygn�� kr�tko:
� Oczywi�cie, �e by�o tu trz�sienie ziemi. Trz�sienie ziemi albo co� w tym rodzaju. Przecie� te domy musia�y w jaki� spos�b znikn��.
Orle Pi�rko mia� jednak w�tpliwo�ci.
� A rzeka? Gdzie podzia�a si� rzeka?
� Tak�e znikn�a w czasie trz�sienia ziemi. Wszystko wtedy znik�o. Ze szcz�tem � powiedzia� Kloszard z zadowoleniem.
� Rzeka nie mo�e tak po prostu znikn��. Gdzie� musi by�.
Wszyscy zacz�li zastanawia� si�, co mog�o sta� si� z rzek�.
O�lak w pewnej chwili uni�s� kopytko i rzek�:
� Mo�e sta�a si� niewidzialna. � Przyjaciele popatrzyli na niego z konsternacj�, ale O�lak ci�gn�� niewzruszenie: � Mo�e pojawi�a si� tu podczas trz�sienia .ziemi jaka� czarodziejska wr�ka i zaczarowa�a rzek�?
� Nonsens � burkn�� gniewnie Kloszard. R�wnie� Rzekomy Ksi��� nie by� przekonany.
� Po pierwsze, je�eli mi wiadomo, nie ma na �wiecie �adnych czarodziejek. A po drugie, rzucanie czar�w w czasie trz�sienia ziemi by�oby z jej strony ca�kowit� lekkomy�lno�ci�.
Jakub Borg odpar� po chwili namys�u:
� A ja s�dz�, �e to, co powiedzia� O�lak, nie jest pozbawione racji. Rzeka istotnie jest niewidzialna. Ot� mog�a ona w czasie trz�sienia ziemi znikn�� i teraz
37
p�ynie pod ziemi�. To si� cz�sto zdarza. A my musimy
stwierdzi�, kt�r�dy p�ynie tam w dole. :�;
O�lak gorliwie przytakn�� i rzek� z dum�: K
� Tak w�a�nie przypuszcza�em. Aach taak.
Po czym wszyscy udali si� na ��k� i ka�dy przy�o�y� ucho do ziemi, �eby us�ysze� rzek�.
Dzie� by� pi�kny. W�r�d drzew �wierka� rudzik, s�ycha� by�o stukanie dzi�cio�a szukaj�cego robak�w. S�o�ce �wieci�o, a Katinka przewraca�a si� z boku na bok na kocu i, kr�c�c g�ow�, obserwowa�a przyjaci�, kt�rzy le��c p�asko na ziemi z uchem przyci�ni�tym do trawy nads�uchiwali t�umi�c dech w piersiach.
Nagle O�lak krzykn��:
� S�ysz�! S�ysz� rzek�!
Wszyscy do niego podbiegli, on jednak, wsadziwszy g�ow� g��boko w dziur� w ziemi, da� znak kopytkiem, �eby zachowywali si� cicho.
� Czy s�yszysz plusk czy szmer? � zapyta� Rzekomy Ksi���.
� Raczej warkot.
� Nigdy jeszcze nie s�ysza�em, �eby rzeka warkota�a � powiedzia� Kloszard.
Jednak�e Orle Pi�rko podda� rzecz pod rozwag�.
� Niewiele wiemy o podziemnych rzekach. Te, kt�re znamy, szemrz� i pluskaj�, i p�yn�, pieni� si�. Mo�e podziemne rzeki warkocz�.
O�lak, kt�ry zn�w wsadzi� g�ow� do dziury w ziemi, wierzgn�� nagle zadnimi kopytkami i poderwa� si� przera�ony.
� Warkocze coraz g�o�niej. S�ycha� j� jak samolot. W tej chwili nad ��k� pojawi� si� samolot i z g�o�nym
38
warkotem znikn�� na horyzoncie. Poszukiwacze skarb�w popatrzyli zaskoczeni.
O�lak ponownie wsadzi� g�ow� do dziury i wyt�y� s�uch, a po chwili oznajmi�:
� Ucich�a. Rzeka przesta�a warkota�.
Panadel Kloszard wywr�ci� oczami.
� Tak, O�lino, rzeka przesta�a warkota�. W�a�nie przelecia�a nad drzewami.
� Co? � O�lak zaskoczony wytkn�� g�ow� z dziury. � Co przelecia�o? Podziemna rzeka?
Przez chwil� rozwa�a� co� z przymkni�tymi oczami, a potem powiedzia� wolno:
� Mo�e... � spojrza� z zadum� w �lad za samolotem i mrukn��: � Obawiam si�, �e tu zasz�a pomy�ka. Aach taak.
O�lakowi by�o bardzo nieprzyjemnie.
Jakub Borg zaproponowa�, �eby kt�ry� z nich dowiedzia� si� w mie�cie, czy w zesz�ym tygodniu p�yn�a przez miejski park rzeka. Kloszard, w obawie, �e to jego wy�l� na spytki, zaprotestowa�:
40
� Po co pyta�? Oczywi�cie, �e by�a tu rzeka. Przecie� jest zaznaczona na Tajnej Mapie Skarb�w. To cholerne trz�sienie ziemi wszystko nam pomiesza�o.
J'akub Borg uzna�, �e nale�y Tajn� Map� Skarb�w zmieni� pod k�tem zmian wywo�anych w parku trz�sieniem ziemi.
� Musimy doprowadzi� Tajn� Map� Skarb�w do w�a�ciwego stanu rzeczy � powiedzia�.
� Co to znaczy: do w�a�ciwego stanu rzeczy? � zapragn�� zrozumie� O�lak.
� To znaczy, �e trzeba po trz�sieniu ziemi namalowa� map� na nowo.
� Aach taak � powiedzia� O�lak udaj�c, �e zrozumia�.
Jakub Borg roz�o�y� map� i zacz�� nanosi� zmiany. Ko�o ko�cio�a i czterech dom�w napisa�: Poch�oni�te przez trz�sienie ziemi, a w poprzek rzeki namalowa� napis: Od zesz�ego tygodnia � pod ziemi�. Rzekomy Ksi��� pochyli� si� nad map� i powiedzia� uspokajaj�co:
� My�l�, �e uczynili�my decyduj�cy krok naprz�d.
Kloszard przytakn�� zadowolony, �e ten decyduj�cy krok zrobiono bez jego udzia�u, bez bezsensownych przechadzek.
Jakub Borg postanowi�, �e teraz przyjaciele powinni odszuka� miejsce ukrycia skarbu, to znaczy czerwony punkt na mapie, a on w tym czasie przyholuje na stanowisko w�zek z narz�dziami.
Kiedy wr�ci�, Kloszard, Rzekomy Ksi���, O�lak i Orle Pi�rko stali wok� Katinki, kt�ra ci�gle jeszcze wylegiwa�a si� na kocu.
Wzburzona Katinka m�wi�a ze z�o�ci�:
41
� Mo�ecie nawet na g�owie stan��, a ja si� st�d nie rusz�. Kopcie sobie w ca�ym parku, wsz�dzie, ale nie tu, gdzie ja si� opalam. � To m�wi�c przekr�ci�a si� na brzuch i krzykn�a do O siaka: � A ty, gruby nicponiu, zejd� mi zaraz ze s�o�ca! Nie zas�aniaj!
O�lak tak si� przerazi�, �e a� przewr�ci� si� na grzbiet, i tak pozosta�.
Jakub Borg spyta� po cichu Orle Pi�rko, co si� sta�o, a ten r�wnie cicho wyja�ni�:
� Chodzi o to, �e Katinka le�y dok�adnie w tym miejscu, gdzie jest skarb.
� Je�eli chcecie wiedzie�, to uwa�am, �e zachowuje si� bezwstydnie � dorzuci� Panadel Kloszard. � My szukamy ca�y dzie� skarbu, a ona sobie na nim le�y.
Stali tak w odleg�o�ci metra, ze szpadlem, �opat� i wiaderkiem oraz Tajn� Map� Skarb�w, i nie wiedzieli, co robi�. �aden nie mia� ochoty na k��tnie z Katinka.
42
Jakub Borg wzi�� Kloszarda na stron� i zacz�li szepta�. Potem skin�li na Rzekomego Ksi�cia i Orle Pi�rko, a po chwili dalszych szept�w wr�cili do Katin-ki i stan�li wok� Jsoca.
Panadel Kloszard odchrz�kn�� i rzek� uroczy�cie: � Powiem wam wiersz, kt�ry sam u�o�y�em. M�j wiersz.
Katinka nos upudrowa�a I w trawie ca�y dzie� le�a�a, A� w ko�cu znios�a trzy du�e jajka ;�, �''�'' I na tym ko�czy si� moja bajka.
Wi�c do roboty � ja, ty i wy � � Raz, dwa, trzy!
Na �trzy" przyjaciele chwycili koc za wszystkie cztery rogi i unie�li z miejsca.
Koc trzepota� si� i miota�, poj�kiwa� i wymy�la�, majta� i piszcza�, gdy� Katinka zosta�a uniesiona razem
43
z nim i kilka metr�w dalej ostro�nie opuszczona na ziemi�. Poczuwszy pod sob� pewny grunt, Katinka ucich�a, ale patrzy�a na przyjaci� najbardziej jadowitym wzrokiem, na jaki mog�a si� zdoby�. Usta �ci�gn�a w rogalik, co mia�o znaczy�: �Nie gadam z wami", i w�ciek�a skrzy�owa�a ramiona na piersiach.
Jakub oznaczy� szpadlem na ��ce czworobok, w kt�rym musia� znajdowa� si� skarb, i zacz�li kopa� � �opata za �opat�, szpadel za szpadlem i wiele, wiele wiader.
Kiedy d� by� ju� tak g��boki, �e Orle Pi�rko ca�kowicie w nim znikn��, Rzekomy Ksi��� krzykn�� z rozpacz�:
� Boj� si�, �e nic nie znajdziemy, bo tu nic nie ma!
Jakub Borg kopi�c zawzi�cie, odpowiedzia�:
� Jestem absolutnie pewny, �e tu le�y skarb. Ostatecznie moja Tajna Mapa Skarb�w jest bardzo stara, a ponadto otrzyma�em j� od osoby godnej zaufania.
� Co to znaczy: osoba godna zaufania? � zapyta� O�lak.
� Osoba godna zaufania to kto�, kogo dobrze znasz, i kto by ci nie da� mapy fa�szywej.
� Ale to przecie� ty sam namalowa�e� t� Tajn� Map� Skarb�w � wtr�ci� O�lak.
� Oczywi�cie. W ko�cu ja znam siebie najlepiej i nigdy nie wtryni�bym sobie samemu mapy, z kt�r� nie mo�na czego� znale��.
To wyja�nienie zadowoli�o wszystkich i zn�w zacz�to kopa�. Nagle szpadel Jakuba uderzy� o co� twardego.
44
� Tu co� jest.
� Czy to jest skarb? � zapyta� Rzekomy Ksi���.
� Nie wiem. Jest bardzo twarde i mocno siedzi � odpowiedzia� Jakub Borg.
Kloszard, kt�ry nie s�ucha� uwa�nie, zacz�� wrzeszcze�:
� Mamy! Znale�li�my! Odkryli�my skarb!
� Czy ta miska z budyniem jest du�a czy tylko �rednia? � chcia� wiedzie� O�lak.
_ Czy ten skarb jest ci�ki? Mo�esz go sam wywindowa�?� pyta� Orle Pi�rko. -i nun .\ y<<
45
Nawet Katinka by�a zbyt ciekawa, �eby nadal le�e� obr�cona plecami do poszukiwaczy. Podnios�a si� z koca i podesz�a do stanowiska odkrywczego.
Jakub Borg kopa� ostro�nie dalej, wreszcie powiedzia� zak�opotany:
� Ach, obawiam si�, �e to nie jest prawdziwy skarb � i wyrzuci� na powierzchni� wykopany korze� drzewa.
Poszukiwacze patrzyli speszeni na zbutwia�y kawa�ek drewna.
� Z ca�� pewno�ci� nie jest to z�oto � powiedzia� ze z�o�ci� Kloszard.
Orle Pi�rko wysi�ka� g�o�no nos w chusteczk�, a Katinka powiedzia�a miodowym g�osem:
� Znale�li�cie wspania�y skarb. Gratuluj� wam, ch�opaki.
Rzekomy Ksi��� powiedzia� ze zdziwieniem:
� Nie rozumiem, dlaczego w parku miejskim zakopano jaki� zbutwia�y kawa�ek drewna. Co za ludzie!
� A ja nie rozumiem, dlaczego w parku miejskim wykopano jaki� zbutwia�y kawa�ek drewna. Co za ludzie! � odpar�a Katinka uszczypliwie.
Dumna niczym kr�lowa wr�ci�a na sw�j koc i wyci�gn�a si� na nim. Przygn�bieni poszukiwacze zasypali d� i z�o�yli narz�dzia na w�zek.
W czasie drogi powrotnej do domu Jakub Borg g�o�no rozwa�a�:
� Albo kopali�my w niew�a�ciwym miejscu, albo trz�sienie ziemi poch�on�o r�wnie� skarb.
� Wszystkiemu winne to cholerne trz�sienie ziemi � zgodzi� si� z nim Kloszard. � Je�li pomy�li si�, �e
46
poch�on�o ono cztery domy, ko�ci�, a nawet ca�� rzek�, to nie dziwota, �e mog�o te� zagarn�� skarb.
Jakub Borg wpad� w zadum�. Kiedy znale�li si� pod domem, wyja�ni� przygn�biony:
� Obawiam si�, �e pope�ni�em b��d w Tajnej Mapie Skarb�w. Si�d� zaraz i namaluj� now�.
� �wietnie. Ale we� tym razem tak� okolic�, w kt�rej jakie� idiotyczne trz�sienie ziemi nie pokie�basi wszystkiego rozumnym poszukiwaczom skarb�w � poradzi� Kloszard.
� Czy to znaczy � zapyta� O�lak, robi�c wielkie oczy � �e wkr�tce zn�w urz�dzimy piknik?
� Tak, mo�emy urz�dzi� � stwierdzi� Jakub Borg. O�lak zawaha� si� i w ko�cu powiedzia�:
� Mogliby�my nast�pnym razem urz�dzi� drugi i trzeci piknik jednocze�nie. � A poniewa� nikt si� nie odezwa�, tylko wszyscy na niego patrzyli, ci�gn�� dalej: � Wtedy mieliby�my dwa kosze z prowiantem, prawda?
� To bardzo dobry pomys�, O�laku � zapali� si� Kloszard. � Ja sam nie wymy�li�bym tego lepiej. Poza tym zaoszcz�dzimy mas� czasu, je�li za jednym razem spa�aszujemy prowiant na dwa pikniki.
Wizja ponownej wyprawy na poszukiwanie skarbu przyjemnie ich nastroi�a. Byli te� zadowoleni � mimo tego zbutwia�ego kawa�ka drewna � kiedy wreszcie z �omotem wdrapali si� po schodach do mieszkania. Jedynie Katinka mrucza�a pod nosem:
� Ca�e to szukanie skarbu to czyste wariactwo. Lepiej by zrobili, gdyby poszukali mojej bia�ej prz�dzy.
47
Jakub Borg jeszcze tego samego dnia przyst�pi� do malowania nowej mapy. A do O�laka, kt�ry zagl�da� mu przez rami�, powiedzia� w zamy�leniu:
� Wiesz, ja wierz�, �e to nie takie trudne znale�� jaki� skarb. Na �wiecie pe�no jest skarb�w w g��bi ziemi. Trzeba tylko wiedzie�, gdzie szuka�.
,s Ci�gle jeszcze pada�o.
Czarny chrz�szcz wywr�ci� si� razem ze swoj� �odzi�. Jakub wyratowa� go. Wzi�� chrz�szcza do r�ki i zacz�� na niego chucha�, by podtrzyma� w nim �ycie. , |
� Opowiesz mi co� jeszcze? � zapyta�em.
�ipt,>
48
� Nie mam czasu � powiedzia� Jakub. � Musz� zabra� tego chrz�szcza do domu, bo si� przezi�bi.
� Ale jak si� znowu zobaczymy, opowiesz mi jeszcze jak�� histori�?
� Je�eli b�dziesz chcia� pos�ucha� � odpar� Jakub. A potem pocz�apa� ze swoim chrz�szczem na d�oni. Popatrzy�em za nim. �Miejmy nadziej� � pomy�la�em � �e nie b�d� musia� d�ugo czeka�".
m'-
4 � Dziki ko�...
Rozdzia� drugi -�w^ -- "^> - 3iM �
w kt�rym Rzekomy Ksi��� rozdziera spodnie,
O�lak fika kozio�ki,
Orle Pi�rko zaczyna pisa� dziennik dla potomno�ci,,
a ja rozmawiam z Jakubem Borgiem
o dziwnych doros�ych
Kt�rej� niedzieli zn�w spotka�em Jakuba.
Szli�my we dw�jk� przez miejski park. Zapyta�em o samopoczucie czarnego chrz�szcza i us�ysza�em, �e zaniecha� on ca�kowicie podr�y drog� morsk�, natomiast wyuczy� si� latania na modelach samolot�w.
By�a pi�kna niedziela. �wieci�o s�o�ce, paj�ki rozpina�y w krzakach paj�czyn�, stokrotki i mlecze podnios�y ra�nie g��wki, w drzewach gwizda�y szpaki.
Po�o�yli�my si� na trawie i Jakub zacz�� opowiada� o tym:
Jak Rzekomy Ksi���
stwierdzi� kt�rego� dnia, �e umie lata�
Rzekomy Ksi��� wpada� w marzenia, ilekro� zasiad� do fortepianu. I kiedy tak �wiczy� nudne palc�wki, a Katinka mu si� przys�uchiwa�a, my�la� o tym i owym albo o czym� innym, jeszcze pi�kniejszym.
50 r IV,q.-.
Lubi� wyobra�a� sobie, �e wyst�puje w koncercie. Siedzi oto na o�wietlonej scenie i w�a�nie ko�czy gra� jaki� przepi�kny utw�r. Oczarowana publiczno�� zasypuje go oklaskami. Rzekomy Ksi��� przymyka oczy, powoli schyla si� w uk�onie i wtedy...
I wtedy Katinka powiedzia�a:
� Nie zasypiaj.
� Ja nie �pi�.
� Nie sprzeczaj si� ze mn�. Prawie �e zasn��e�.
� Nie spa�em. Ja tylko...
Chcia� powiedzie�: �sk�ada�em uk�on", ale w por� zorientowa� si�, �e to by�y tylko jego rojenia. I jak to wyt�umaczy� Katince? Tak wi�c gra� dalej, a kiedy mu si� co� szczeg�lnie uda�o, Katinka m�wi�a:
� Przepi�knie, Ksi���. Jeste� prawdziwym artyst�. Ale Rzekomy Ksi��� nie s�ysza� jej, bo zn�w marzy�.
Wyobra�a� sobie, �e umie lata�. Z rozpostartymi ramionami �eglowa� w powietrzu, lecia� ponad drzewami i domami, �ciga� jask�ki, rozkoszuj�c si� ko�ysaniem na wietrze.
Godzina �wicze� na fortepianie min�a tym razem tak szybko, �e ledwie si� spostrzeg�. Rzekomy Ksi��� by� zdumiony, gdy Katinka powiedzia�a:
� Na dzisiaj dosy�. Sam pewnie nigdy by� nie sko�czy�. � Zamkn�a wieko i doda�a: � Wyjd� troch� przed dom. �wie�e powietrze czyni dobrze ka�demu arty�cie.
Rzekomy Ksi��� siedzia� jednak dalej na taborecie i nadal marzy� o lataniu. Ostro�nie poruszy� ramionami, w d� i w g�r�, jak skrzyd�ami. I nagle poczu�, �e jego cia�o unosi si�. Rzeczywi�cie uni�s� si� nieco w g�r�. Ze strachu opad� z powrotem na taboret.
Obejrza� si� wok�, czy nikt go nie obserwuje. Wszyscy przyjaciele byli czym� zaj�ci. Nikt nie zwa�a� na niego.
�Umiem lata� � powiedzia� sobie Rzekomy Ksi��� � naprawd� umiem lata�".
Najch�tniej wszystkim by o tym opowiedzia�, ale potem doszed� do wniosku, �e lepiej b�dzie, je�li jeszcze troch� po�wiczy latanie. Wsta� wi�c, �eby p�j�� do parku.
Na schodach spotka� O�laka.
� Musz� ci co� powiedzie�, O�laku. Co� doprawdy zdumiewaj �cego.
� Rzeczywi�cie? � zdziwi� si� O�lak i zapyta� z zainteresowaniem: � Czy mo�e wieczorem b�dzie budy� karmelowy?
52 **
� To co� znacznie bardziej ciekawego. Chod� ze mn� � i poci�gn�� za sob� O�laka do miejskiego parku.
O�lak rozwa�a� w duchu, czy mo�e by� co� bardziej ciekawego nad budy� karmelowy z piank� ubit� z bia�ek.
Kiedy doszli na miejsce, Rzekomy Ksi��� rozejrza� si� na wszystkie strony, czy nikt ich nie pods�uchuje, a potem pochyli� si� do d�ugiego O�lakowego ucha i szepn��:
� Rzecz przedstawia si� mianowicie tak, �e ja umiem lata�.
� Co umiesz?
� Lata�. Rozumiesz: lata�. Lata� jak ptak.
� Aach taak? � odpar� O�lak z udanym zainteresowaniem, w rzeczywisto�ci bowiem by� rozczarowany; rzecz ciekaw� wyobra�a� sobie ca�kiem inaczej.
Rzekomy Ksi��� ci�gn�� beztrosko dalej:
� Umiem lata�. Uwa�aj. Zobacz, jak ja latam.
Stan�� wyprostowany, zamacha� silnie ramionami, odbi� od ziemi i rzeczywi�cie uni�s� si� w powietrze. Na pocz�tku powoli, nieco niepewnie okr��y� drzewo. Potem unosi� si� coraz wy�ej i wy�ej, wo�aj�c od czasu do czasu:
� Umiem lata�! Widzisz, ja umiem lata�!
O�lak z trudem nad��a� za nim wzrokiem. Wyci�gaj�c szyj�, kr�ci� �bem tam i sam, �eby nie traci� go z oczu.
Rzekomy Ksi��� zatacza� wielkie ko�a nad parkiem. Co jaki� czas uderza� silnie ramionami i wzbija� si� stromo w g�r� albo te� lotem �lizgowym przelatywa� tu� nad ��k�.
53
�ts
W ko�cu wyl�dowa� obok O�laka, �api�c z trudem oddech.
� Widzia�e�, jak lata�em? Czy to nie cudowne?
� Aach taak! � zgodzi� si� O�lak. Po chwili za� namys�u doda� tajemniczo: � Ja ci te� musz� powiedzie� o czym� cudownym.
Zamilk� i odczeka�, p�ki Rzekomy Ksi��� nie sp�j-* r�a� na niego. { 1 � Ja umiem machn�� koz�a.
O�lak wetkn�� g�ow� mi�dzy przednie nogi i wpycha� j� coraz g��biej i g��biej, a� w ko�cu przewr�ci� si� do przodu i tak jakby fikn�� kozio�ka.
Kiedy wreszcie stan�� zn�w na wszystkich czterech ko�czynach, zapyta� Rzekomego Ksi�cia rozpromieniony:
� Widzia�e�? Czy to nie wspania�e? � A potem doda� poj�kuj�c: � Aach taak, rozmasuj mi, prosz�, grzbiet. Machanie koz��w jest bardzo bolesne.
54
� Machanie koz��w! � parskn�� lekcewa��co Rzekomy Ksi���. � C� to trudnego! Ka�de dziecko potrafi fika� kozio�ki. Ale lata�, lata� poza mn� nie umie �aden cz�owiek. Ja jestem jedynym lataj�cym cz�owiekiem, O�laku.
� Tego nie wiedzia�em � powiedzia� O�lak zdumiony.
� Ale� tak! �aden cz�owiek nie umie lata�. Tylko ptaki, pszczo�y, chrab�szcze. No i oczywi�cie ja.
O�lak by� pod silnym wra�eniem tych s��w. Przez chwil� co� rozwa�a�, a potem rzek� w zadumie:
� Och, mo�e... mo�e...
� O co chodzi, O�laku?
� Mo�e... ale to by�oby straszne! Co by Jakub powiedzia� na to?
� Co by�oby straszne? Co masz na my�li?
� Mo�e ty nie jeste� cz�owiekiem? Mo�e jeste� ptakiem?
55
Podekscytowany obieg� Rzekomego Ksi�cia dooko�a i obejrza� go dok�adnie ze wszystkich stron. Potem potrz�sn�� g�ow� i powiedzia� z ulg�:
� Nie, nie jeste� ptakiem. � I �eby go jako� rozczmucha�, doda�: � Mo�esz by� co najwy�ej dziwnym ptakiem.
Rzekomy Ksi��� by� oburzony.
� Z ciebie doprawdy g�upi osio�, O�laku. Oczywi�cie, �e nie jestem ptakiem. Ale lata� umiem. Jak ptak.
A potem odbi� si� od ziemi, zatoczy� kilka �semek nad parkiem, wzi�� rozp�d do lotu nurkowego, wyrwa� si� z niego tu� nad ��k� i zacz�� rado�nie wykrzykiwa�:
� Ja latam! Ja umiem lata�!
I dalej wykr�ca� piruety, zygzaki i spirale. Wykona� p�tl�, przelecia� nad drzewami, zagl�daj�c przera�onym ptakom do gniazd, i wzbi� si� a� do chmur. Na dachu jakiego� domu zrobi� kr�tkie mi�dzyl�dowanie, a potem przemkn�� pod drutami telegrafu.
O�lak przygl�da� mu si� przez jaki� czas, lecz w pewnej chwili zaczai si� nudzi�.
� Aach taak � westchn�� � jeden umie lata�, a drugi z ledwo�ci� wywinie koz�a.
I zacz�� �wiczy� fikanie kozio�k�w, czochraj�c si� od czasu do czasu bol�cym grzbietem o pie� buka.
Rzekomy Ksi��� lata� nad miejskim parkiem a� do zmierzchu. W pewnej chwili niemal zderzy� si� w locie z jak�� jask�k� i musia� przymusowo l�dowa�, rozdzieraj�c przy tym spodnie.
Kiedy przyszli do domu, Katinka zacz�a gdera�:
� Na mi�o�� Bosk�, jak ty wygl�dasz! Znowu co� zmalowali�cie!
� Ale� nie! Rzekomy Ksi��� musia� przymusowo l�dowa� i wtedy w�a�nie spodnie rozdar�y si� � wyja�ni� O�lak z godno�ci�.
� Przymusowo l�dowa�? Co to zn�w za wyg�upy? � spyta�a Katinka.
I Rzekomy Ksi��� musia� wszystko opowiedzie�. Opisa� wi�c, jak lata�, ale nikt nie uwierzy� ani w jedno s�owo. Nikt poza O�lakiem, kt�ry wszystko widzia� na w�asne oczy. W ko�cu Rzekomy Ksi��� stan�� na �rodku pokoju i powiedzia� z wyzwaniem:
� No dobrze. Skoro nikt z was nie wierzy, przekonajcie si� sami.
57
Wszyscy jak zahipnotyzowani wlepili wzrok w Rzekomego Ksi�cia, kt�ry uni�s� ramiona i zamacha� nimi jak ptak. Macha� tak i macha�, coraz gwa�towniej, coraz rozpaczliwiej, je