2400

Szczegóły
Tytuł 2400
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

2400 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 2400 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 2400 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

2400 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Anna Bojarska URBAN Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 Pe�nia ludzkiego szcz�cia le�y w podwy�szonej temperaturze. Odwrotnie ni� w medycynie. Pocieranie termometru nie pomo�e. Jak osi�gn�� gor�czk�? Chcia�bym to wiedzie� r�wnie� na w�asny u�ytek. (Jerzy Urban, �Po Prostu�, 1956) Cholerny, nieunikniony wst�p Urodzi� si� w �odzi, 3 sierpnia 1933, godziny urodzenia nie zna. Z jego horoskopu wynika w tej sytuacji tyle: agresywna inteligencja, szcz�cie w mi�o�ci � oraz �e zostanie zamordo- wany. Kiedy to pisz�, �yje. Na razie �yje. Bez godziny i minuty urodzenia szczeg��w nie zgadn�. Wczoraj Pani-Od-Polskiego mojego dziecka po�wi�ci�a mu ca�� lekcj�. C� to za wspa- nia�y, b�yskotliwy cz�owiek, co za osobowo��, co za talent! Najlepszy z polskich dziennika- rzy! Ile� on ma wsp�lnego z Judymem! Uczniom, przekonanym, �e Judym to pomylony le- karz-spo�ecznik-utopista z �Ludzi bezdomnych� �eromskiego, szcz�ki poopada�y. Gdzie Rzym, gdzie Krym? � To zobaczcie, jak on si� zachowywa� w towarzystwie! Zobaczcie, jak si� zachowywa� wobec wrog�w! � Kto? � Judym, pacany, Judym! Zajrzyjcie do ksi��ki! Urban jak �ywy! Pono� wi�kszo�� zajrza�a do �Ludzi bezdomnych�, tej niegdysiejszej �biblii ka�dego pe- pesowca�. Szko�a mojego dziecka kosztuje maj�tek, ale po takiej lekcji polskiego nawet nie �al. NIEEE-Z�E!!! Naprawd� niez�e. Ja te� zajrza�am do �Ludzi bezdomnych�. Judym-Urban k�ania si� tam �z wrodzonym pl�taniem si� n�g�, informuje �z k�uj�c� satysfakcj�� ka�de eleganckie towarzystwo, �e jego ojciec by� szewcem, a w dodatku lichym szewcem, i do tego przy okropnie z�ej ulicy. Jednych takie wyznania pesz�, innych prowokuj� do z�o�liwo�ci. A c� to szy� papcio, damskie panto- fle czy m�skie kamasze? � Trzewiki � odpowiada urodzony prowokator � g��wnie trzewiki, w do�� odleg�ych jedna od drugiej chwilach przytomno�ci, najcz�ciej bowiem robi� po pijanemu awantury, gdzie si� da�o. A gdy wstrz��ni�ci ludzie gratuluj� mu odwagi (kt� m�wi�by o sobie takie rzeczy, to si� ukrywa!), u�miecha si� szyderczo. Na ustach szyderczy u�miech, w ustach kpiny ze wszystkiego, co akurat �wi�te, w sercu natomiast � paskudne, nieub�agane zrozumienie w�asnej �ni�szo�ci spo�ecznej�, tudzie� nie- ustanny l�k, �eby nie zrobi� czego� �z szewska�. I widzenie wsz�dzie drwiny, widzenie wsz�dzie pogardy. Cho� niby nic go takiego nie spotka�o. �Nie m�g� si� skar�y� na to (nie mia� prawa), �eby ktokolwiek odsun�� si� od niego czy �wiadomie stroni�, ale czu� doko�a siebie pr�ni� i wyzi�b�e miejsce�. Mo�e w�a�nie dlatego, �e z takim uporem uprzedza wszystkich: �Ja jestem z mot�ochu, z ostatniej ho�oty...�. Naj�yczliwsi ludzie maj� go w ko�- cu do��, i trudno im si� dziwi�. Zw�aszcza �e facet jest niezaprzeczalnie wybitny. Mo�e i ge- nialny. Stuli�by wreszcie pysk, w kt�rym obnosi jak tresowany pudel trzewiki pijanego tatu- sia! Tylko �yd go rozumie, bo sytuacja jest diablo podobna. �yd jest wybitnym lekarzem, ce- nionym, szanowanym, ale � ach, panie Judym! Czy pan sobie wyobra�a, jak to jest, by� �y- dem o nazwisku Chmielnicki? Chmielnicki!!! Jak ten hetman kozacki, jak ten demon z Trylo- gii! Chmielnicki, bo z Chmielnika, tak jakiego� przodka ruskie w rejestrach zapisa�y � ale ile� si� taki cz�owiek nacierpi! Syn szewca-pijusa z warszawskich slums�w wzrusza ramionami: ale� to znosi ka�dy! �yd Chmielnicki protestuje: nie, nie ka�dy! Tylko �ydzi! To jest jak garb! To jest � BEZ WINY !!! 5 ------------------------------------------------------------- page 6 Te� co�. Bez przesady. A co on, Judym, zawini�? Urodzi� si� w slumsach, jest synem za- chlanego szewca-�ajdaka, w jego domu trzymano ob��kan� staruszk� na �a�cuchu w kom�rce, �ycie zmarnowane, dusza p�kni�ta na p�, a co on winien? No, co? Mo�e to nie garb? W czym to lepsze ni� by� �ydem? Przesta� robi� z siebie �smy cud �wiata, krajowy cudzoziem- cze, sam jestem krajowym cudzoziemcem, takich jest legion, zamknij si�! Dobrze, znosili to obaj. I jeszcze �adny t�umek innych, za co� tam ukaranych bez winy. Zdarza im si� zaj�� znacznie wy�ej ni� nie garbatym. A je�li ju� wdrapali si� na sw�j Mont Blanc � to dopiero szpas! Teraz dostan� �upnia! �� U nas, niestety, tak zawsze � m�wi doktor Chmielnicki z Chmielnika. � Je�eli kto� wy- rasta nad g�owy t�umu, zaraz go... � Szanowny kolego, ja nie marzy�em o wyrastaniu nad jakiekolwiek g�owy. � Ja wiem, ja rozumiem! M�wi� nie o zamiarze, lecz o fakcie.� M�WI NIE O ZAMIARZE, LECZ O FAKCIE. Tak, tak, �wietn� pani� od polskiego ma m�j synalek. Ca�y Urban! A niech to. Siedz� w domu, popijam gin z tonikiem, i poj�cia nie mam, jak zacz��. Faceta dwa razy w �yciu widzia�am. Mi�y. Naprawd� mi�y. Tyle �e nie w tym, co pisze. W tym, co pisze � kanalia, o�miornica, skorpion, jadowita glista, bestia i ostatnie bydl�. Ja te� taka je- stem. Do ginu doda�am mas� lodu. On te� lubi dodawa� do wszystkiego, co pije, mas� lodu, po wr�by! Machn�� o tym �wietny felieton w czasach niewoli (kt�re dla niego by�y czasami wol- no�ci, niech mu b�dzie, teraz to ju� niewa�ne). Chodzi�o mu o to, �e on lubi� wszystko z lo- dem, a zg�odnia�a ho�ota zapycha�a ciasne zamra�alniki swych lod�wek mi�sem z czarnego rynku, wola�a kotlety dla bachor�w od porz�dnych drink�w, nie mia�a miejsca na pojemniki z lodem, wi�c podawa�a go�ciom ciep�� whisky, ciep�� w�dk�: mowy nie by�o o luksusie i wy- kwintno�ci! Upadek cywilizacji! Ach, nie by�o ju� u kogo bywa� w stanie wojennym, ze- szmacili si� starzy znajomi! Zreszt� zawsze a� kipia�a z niego pogarda dla zwyk�ych, szarych ludzi (je�li istnieje co� takiego jak Zwyk�y, Szary Cz�owiek: pewnie, �e istnieje, nie dzielmy w�osa na czworo!), zawsze cieszy� si� ich naiwnym zdumieniem: jak to, wi�c l�d do drinka mia�by by� wa�niejszy od obiadu? Rozwi�zywanie krzy��wek mia�oby by� zaj�ciem idio- t�w? Kobieta zmieniaj�ca nazwisko po �lubie mia�aby by� ostatni� szmat�, godn� pogardy ka�dego inteligentnego faceta (i baby r�wnie�)? I tak dalej, i tak dalej, bez ko�ca? A kim�e on by�, �eby a� tak gardzi�? Sta� sobie na cokole z bia�� lili� w r�ku? �� To nie twoja rzecz, KRAJOWY CUDZOZIEMCZE� � jak zwr�ci� si� (w my�li) doktor Judym do �yda. Pewnie. Ach, krajowy cudzoziemcze, �wiatowy cudzoziemcze, powszechny cudzoziemcze, co ci� op�ta�o? Moment. O co jeszcze chodzi�o Pani Od Polskiego z tym Judymem? �Zdecydowa� si� i�� drog�, kt�r� sobie by� obra�, no i szed�, rzecz prosta, w niezupe�nie ca�ych butach�. A czemu� to? �Im silniej pracowa�, tym wi�cej czu� w sobie mocy, jakiego� rozmachu i owej pasji, kt�ra pot�nia�a i wyrabia�a si� od trudu jak mi�sie�. (...) Doktor Judym czu� nawet, �e w tym jest mo�e troch� jakiego sentymentalizmu, albo czego tam jeszcze gorszego, ale nie m�g� na to poradzi�. � Pewno, �e tego sentymentu � my�la� � nie mo�na ani kraja� mikrotonem, ani zgo�a obej- rze� pod mikroskopem, ale c� z tego, kiedy sentyment istnieje i jest takim samym faktem spe�nionym, jak najlepiej opisany bakcylus�. No, dobrze. Pani� Od Polskiego w par� dni po tak ekstrawaganckiej lekcji � w�a�ciwie nie za to � wyrzucaj� ze szko�y. Uczniowie podpisuj� listy protestacyjne, ale co to da? 6 ------------------------------------------------------------- page 7 A w og�le � ostatni cytat z �Ludzi bezdomnych�, i niech stary �eremiasz zamilknie na wieki ze swymi �eremiadami. Nawet niez�y cytat. �� Ce sont des flaki z olejem... � rzek� blondyn o twarzy Apollina�. S�usznie. Ce sont des flaki z olejem. Zaczynam jeszcze raz. * Urodzi� si� w �odzi, 3 sierpnia 1933, jako Jerzy Urbach, syn dziennikarza. Nawet redakto- ra naczelnego. Tatu� wydawa� umiarkowanie lewicow� gazet� �G�os P o ra n n y � , a m a t k a � �te� para�a si� pr�niactwem�. Tatu� zwalcza� Hitlera, ale Hitler by� lepszy. Tatu� musia� wia� przed nim, a nie odwrotnie. Uda�o mu si�. Chodzi�o o to, �e... No, w�a�nie. Tatu� by� krajowym cudzoziemcem. Matka by�a krajow� cudzoziemk�. Dziecko � nie maj�ce jeszcze poj�cia, co i jak na tym �wiecie � te� by �o krajowym cudzo- ziemcem. Zreszt� wystarczy�oby lewicowania i libera�owania, wszyscy tacy ekscentrycy w 1939 wiali na wsch�d. Do �wiata Sprawiedliwo�ci Spo�ecznej, Internacjonalizmu i w og�le. Nazi�ci byli takimi sensatami, �e o dogadaniu si� z nimi mowy nie by�o. Jeszcze nie palili kogo popadnie w piecach krematoryjnych, jeszcze nie zamykali kogo popadnie za drutami kolczastymi, przez kt�re puszczali pr�d elektryczny, jeszcze nie chwytali kogo popadnie w ulicznych �apankach, jeszcze nie brali gdzie popadnie zak�adnik�w, �eby ich wiesza� w wi- docznych miejscach (z g�bami zaklejonymi gipsem, aby nie mogli wznosi� niestosownych przed�miertnych okrzyk�w), jeszcze nic takiego, strzelali po prostu, bomby rzucali i uczciwie zapowiadali wszystko, co najgorsze. Wygl�da�o na to, �e ci ze wschodu, ci z Bolszewii, maj� wi�cej POCZUCIA HUMORU. Fatalny b��d! Ma si� sze�� lat, du�e mieszkanie w prowincjonalnym mie�cie, �adne ubranka i s�u�b�. Ma si� ojca na tyle wprowadzonego w wielkie tajemnice tego �wiata, �e ju� na trzy dni przed wybuchem wojny, zanim t�umy wpadn� na to samo, zanim zabraknie benzyny, samochody uciekinier�w stan�, a bombowce nadlec� nad ogarni�te panik� drogi, ucieka si� na wsch�d. Ma si� trzy dni przewagi nad g�upcami, nie�wiadomymi, �e Niemcy zaraz zaatakuj� z zacho- du. Ma si� sze�� dni przewagi nad drug� wojn� �wiatow�. Ma si� dwadzie�cia dni przewagi nad g�upcami, nie�wiadomymi, �e by� tajny uk�ad i Rosjanie uderz� od wschodu. A tak�e nad nie przewiduj�cymi, �e tajny uk�ad zmieni si� z marszu i nowa granica wcale nie b�dzie na Wi�le, tylko znacznie dalej. Co� si� wie albo ma si� szcz�cie, albo jedno i drugie naraz. Do- jecha�o si� do Lwowa, troch� nerw�w, nowa w�adza, nowe mieszkanie i �wi�ty spok�j. Na- zywaj� si� teraz nie �Urbach�, tylko �Urban�, bo Rosjanie nie rozr�niaj� dobrze �aci�skich liter i co� pokr�cili, przepisuj�c nazwisko cyrylic�: tak powiedzia� tata. Tat� zamkn�li, ale zaraz pu�cili, bo kiedy� ten �ajdak Fikus zamie�ci� w swoim szmat�awcu zrobione ukradkiem zdj�cie taty wychodz�cego z paczk� z sowieckiej ambasady i nazwa� tat� agentem, a przecie� tata tylko ksi��ki bra� z ambasady, bo lubi� czyta�. Rosjanie mieli to zdj�cie, wiedzieli wszystko i zwolnili tat�. Wi�c w�a�ciwie niewa�ne, �e si� opowiada�o ma�ej Lubie, kt�rej mama pisze na maszynie w NKWD, jakie pi�kne by�o poprzednie mieszkanie i jak �wietnie si� �y�o w kapitalizmie, ale na przysz�o�� lepiej trzyma� j�zyk za z�bami. Swoj� drog� Tu- wim � to taki poeta, te� z �odzi, tata go zna � jest idiot� albo prowokatorem. �eby przys�a� tu, do Sowiet�w, kartk� z Pary�a! �eby si� chwali�, �e tu si� spotka�o w Pary�u ministra, a tam ksi�cia! Na szcz�cie tata z tego wybrn��, ale trzeba mie� rozum i rozs�dek. Wiedzie�, co mo�na powiedzie� i kiedy. Na razie tata dosta� dobr� posad� w sowieckim Lwowie, my zo- stali�my Urbanami, a tata urbanist�; na razie dobrze jest. Mijaj� dwa lata i przestaje by� dobrze. Niemcy zerwali kolejny uk�ad, przekroczyli kolejn� granic�, i zn�w nadchodz� z zachodu. Miejscowi stawiaj� im bramy triumfalne, bo chc� wolno�ci od Rosjan, ale natn� si� na tym 7 ------------------------------------------------------------- page 8 potwornie: do g��w im nie przysz�o, �e Niemcy uwa�aj� ich za podludzi (szympansa te� mo�- na ubra� w waciak i gumiaki), i �e �adnej wolno�ci dawa� im nie zamierzaj�. C�, ludzie s� g�upi. Rosjanie walcz� z Niemcami, tyle �e to potrwa. A mo�e i nie maj� szans, zobaczymy. W ka�dym razie walcz�. B�d� mogli sobie o tym piosenki uk�ada�, b�d� mogli si� chlubi�. Ich wojna ojczy�niana, ich �wi�ta wojna. Dla nich po prostu pewnego czerwcowego dnia messerszmity niczym wrony rozdar�y cisz� poranka, ale Lo�ka Korolow w�o�y� czapk� na bakier i poszed� na wojn� � kt�ra i dla Lo�ki, i dla George�a Bernarda Shawa w Londynie by�a ju� w tym momencie wygrana. Ale temu chudemu dziwakowi w jaegerowskim ubraniu, GBS, chodzi�o o �wiatow�, �wiatowa trwa od dw�ch lat, wybuch�a w tydzie� po naszym wy- je�dzie z �odzi, niewa�ne. Rosjanie maj� swoj� wojn� za ojczyzn�, swoj� �wi�t� wojn�, Bia- � o r us in i i U k ra i � cy s ta w ia j � N i em c om b ra my t r iu m fa l ne , ta k ja k dwa lata temu Rosjanom (zn�w si� natn�: strasznie g�upi s� ludzie!), a my � a z nami jest zupe�nie inaczej, my nie ma- my wyboru. Musimy ci w ko�cu co� powiedzie�. Co�, o czym nie mia�e� poj�cia. Jeste�my �ydami. No. Jest si� w mieszkaniu, a w mieszkaniu jest lustro. Biegnie si� przed lustro i patrzy na siebie ze zgroz�. Widzia�o si� ju� �yd�w, nosili jarmu�ki i cha�aty, �mierdzieli i szwargotali. I budzili wstr�t, najzwyklejszy fizyczny wstr�t. Jakim cudem mo�na si� sta� w ci�gu jednej chwili kim� takim jak oni? Takie �adne, czyste dziecko, syn redaktora naczelnego: co mo�e mie� wsp�lnego z podobn� ohyd�? A dalej ju� wszystko niewa�ne. M�tne, zagmatwane i niewa�ne. Us�ysza� i gdzie� pobieg�. Wed�ug jednej wersji � z p�aczem przed lustro. Wed�ug drugiej, lepszej, �miesznej, �wiadomej � z rado�ci� na podw�rko, �powiedzie� wszystkim, kt�rzy si� tam bawili, �e jeste�my �ydami i w�a�nie zaczynamy udawa� chrze�cijan. Niestety, moi ro- dzice byli szybsi w uciekaniu ni� biurokraci z gestapo w gonieniu�. Potem by�a wioska pod Trembowl�, gdzie � zupe�nie niepodobni z wygl�du do �yd�w miejscowych � udawali rodzin� normalnego, ukrywaj�cego si� przed Niemcami z powod�w czysto politycznych, sterylnych i eleganckich (jako �ywo, nie pasowa�y do nich wyt�uszczone cha�aty!) sanacyjnego dziennikarza. Niby prawda: by� tatu� sanacyjnym dziennikarzem i mia� od Niemc�w zaoczny wyrok �mierci, ale nie ca�a prawda. Gdyby sekret wyszed� na jaw, wy- da�aby ich okoliczna ludno�� hitlerowcom jak amen w pacierzu, na rozwa�k� albo do obozu i komory gazowej. Potwierdzi�a to zreszt� okoliczna ludno�� po wielu latach, pisz�c do s�aw- nego Jerzego Urbana z pro�b� o pieni�dze i dary: ocalili�my was przecie� we wojn�! Innymi s�owy: gdyby�my wiedzieli, co ukrywacie, to by�my was wydali, ale nie wiedzieli�my i nie wydali�my was, wi�c co� zap�a�cie! Odwdzi�czcie si� jako� za to, �e�my nie wiedzieli! Lekki szlag wtedy trafi� s�awnego Jerzego Urbana, chocia�, w gruncie rzeczy � jakie� to wszystko nudne i b�ahe, z czego tu robi� dramat albo epopej�? �Moje �ydowskie pochodzenie� � napisze � �zwisa mi u przyrodzenia nieobrzezan� gli- st��. Na razie chodzi z mamusi� do ko�cio�a, �egna si�, modli, przyst�puje do pierwszej komu- nii, i ju� dobrze wie, �e ka�dy jest wrogiem. Jakby zobaczyli, �e kl�kasz na oba kolana jak dziewczynki, albo nie na to kolano, co trzeba, albo �e si� �egnasz nie tymi palcami czy nie w t� stron�, to ci ludzie, co s� wsz�dzie dooko�a, donios� na ciebie Niemcom, �eby ci� zabili. Tak sobie wymy�li� B�g tych ludzi, ich Ojciec Kt�ry Jest W Niebie, a oni wszyscy s� na Jego (nie wolno pisa� po prostu �jego�, ma�� liter�, bo ludzie przeczytaj�, donios�, a wtedy Niem- cy spal� ci� �ywcem) � oni wszyscy s� NA JEGO OBRAZ I PODOBIE�STWO. Cz�owiek patrzy i a� go mdli na my�l o pierwowzorze. Ale lepiej udawa� takiego samego jak ta ho�ota ni� umrze� w m�czarniach, prawda? Z dwojga z�ego lepiej i�� do ko�cio�a ni� do gazu. Tyle �e trudno lubi� ko�ci�, je�li ma si� tylko taki wyb�r. Tyle �e ma�a ju� r�nica mi�dzy nim a komor� gazow�, skoro jest tylko taki wyb�r. Mo�e to nie jest wina ko�cio�a, ale w takiej sytu- acji � naprawd� niewa�ne. 8 ------------------------------------------------------------- page 9 Tylko tatu� nie chodzi do ko�cio�a, bo nie: jest przysi�g�ym ateist� i a� tak wyg�upia� si� nie b�dzie, nawet pod gro�b� �mierci. W sumie instynkt dobrze mu doradzi�: gdyby kto� na- wet podejrzewa�, �e jest �ydem, to by przesta�. Ukrywaj�cy si� �yd lata�by po ko�cio�ach z p�metrowym krzy�em na szyi, zamiast popisywa� si� swoj� niewiar�. Ach, niekonwencjo- nalne zachowania mog� by� nie tylko przyjemne, ale i rozs�dniejsze od konwencjonalnych! Wspania�a nauka! Bywa, �e uczciwo�� si� op�aca! �e rzucanie wyzwania spo�ecze�stwu si� op�aca! Fantastyczne! To sobie pomy�limy potem: na razie mamy pierwsz� komuni� i zbiorowe zdj�cie z t� ho- �ot� Na Obraz I Podobie�stwo, i trzeba zrobi� mi�y wyraz twarzy. Ale Hitler przegra, na pew- no przegra. I jeszcze zobaczymy, kto b�dzie g�r�. W sumie � ci�gle jako� si� �yje, a jest si� dzieckiem i nie musi si� wiedzie�, za co si� �y- je: to sprawa taty. W sumie nic nadzwyczajnego: zwyk�e �ycie polskiego �ydowskiego dziec- ka pod niemieck� okupacj�, kiedy to trzeba si� ba� tak samo okupant�w w pi�knych mundu- rach, z trupi� czaszk� na czapkach, z napisem Gott mit uns na paskach z doskonale wypra- wionej sk�ry, z czo�gami, pistoletami, samolotami, bombami, plutonami egzekucyjnymi � kiedy to trzeba si� ich ba� tak samo jak pokr�conych bab w chustach zawi�zanych pod ster- cz�cymi podbr�dkami, zgarbionych ch�op�w z chytrymi ma�ymi oczkami, bosych dzieciak�w ze strupami na kolanach i ich t�ustego ksi�ula. Tyle �e okupanci s� sympatyczniejsi. Czego� chc�, walcz�, zabijaj� i ryzykuj� co chwila w�asne �ycie. Jest w nich � no, dobrze, jest w nich jaka� wielko��. W tej ho�ocie, w�r�d kt�rej kl�czy si� co niedziela na w�a�ciwym kolanie, nie ma niczego. Jakby ci� wydali naje�d�com, jakby ci� wydali na �mier�, jakby ci� zabili cu- dzymi r�kami, mo�e dostaliby nagrod� starczaj�c� na napraw� dachu. Nie dowiedzieli si�, �e mog� przez pos�anie ci� do komory gazowej zarobi� na napraw� dachu, ale zrobiliby to, i potwierdz� to po latach, i nie b�dzie ju� miejsca na w�tpliwo�ci. Albowiem s� NA OBRAZ I PODOBIE�STWO swojego Boga: gratulacje dla Boga! A w og�le � nuda i nieobrzezana glista. Nie ma o czym m�wi�, nie warto m�wi�, nie chce si� m�wi�, s� ciekawsze tematy. Temat na trzy strony, nie wi�cej. Za banalny. Za g�upi. By�o, przesz�o. Da�o troch� wiedzy o ludziach: kanalie. Wrogowie. I dosy�, jak skwitowa� enkawu- dzista odpowied� aresztanta na pytanie, ile ma lat. Starczy, chwatit. * Albo by�o zupe�nie inaczej. Wcale si� nie uciek�o na trzy dni przed wojn�, wcale si� nie odkry�o g�upiej, kr�puj�cej prawdy dopiero po dw�ch latach. Przesz�o si� ca�e piek�o wojny: wyrzucenie z domu, ��te gwiazdy na ubraniach, pocz�tek getta. Doktor Joseph Goebbels, minister propagandy Trzeciej Rzeszy, wpad� w listopadzie do w�a�nie tego, ��dzkiego getta, i a� go zemdli�o ze wstr�tu. �To ju� nie ludzie, to zwierz�ta. Zatem czeka nas zadanie nie tyle humanitarne, co chirurgiczne. Potrzebne s� ci�cia, i to radykalne�. Swoj� drog� �wiat poza gettem te� ministra zbrzydzi�. Ofiary zawsze s� ohydne. Ludzie g�odni, brudni i zmarzni�ci, walcz�cy o �ycie, to paskudztwo. Polacy-nie-�ydzi te� pe�zali po ulicach jak insekty, apatyczni i �podobni do cieni�: �przyt�aczaj�ca beznadzieja�! Wszystko to by�o odra�aj�ce i ka�demu czystemu, sytemu, pachn�cemu, dobrze od�ywionemu cz�owie- kowi z obozu zwyci�zc�w nasuwa� si� ten sam wniosek: im pr�dzej z tym robactwem sko�- czymy, tym lepiej. Cho� bywa robactwo paskudne i robactwo jeszcze paskudniejsze. Ludzie Goebbelsa sfilmuj� w getcie � nie tym, warszawskim � rytualny ub�j byd�a, kluczow� scen� szykowanego od maja filmu �Wieczny �yd�: ludzie b�d� mdle� w kinach! Te um�czone, pe�- ne zgrozy przekraczaj�cej wszelkie poj�cie, zwierz�ta zarzynane powoli, powolutku, sady- stycznie przez �niade, k�dzierzawe pokraki w imi� ich parszywego Moj�esza i cuchn�cego czosnkiem Jehowy: ach, sko�czy� z nimi, sko�czy� z nimi czym pr�dzej! Ka�dy cywilizowa- ny cz�owiek b�dzie b�aga� w�adz�, �eby z tym sko�czy�a � zaraz, natychmiast, nie trac�c ani 9 ------------------------------------------------------------- page 10 chwili! �yczeniom cywilizowanych ludzi stanie si� zado��. Ludzkie pluskwy, ogromne plu- skwy napompowane krwi� swoich niewinnych ofiar, swoich bezbronnych ofiar, zgin� �mier- ci�, na jak� sobie zas�u�y�y. Wystarczy zobaczy� getto w pokonanej wreszcie Polsce, wystar- czy je zobaczy� w kilka tygodni po swoim zwyci�stwie, a ich kl�sce. Pluskwy. Smr�d. Gn�j. Trzeba z tym zrobi� porz�dek, trzeba wyt�pi� robactwo! I w�a�nie wtedy, w�a�nie w listopadzie, pod pe�nym wstr�tu spojrzeniem doktora Goeb- belsa, ucieknie si� z cuchn�cej rze�ni ��dzkiego getta do sowieckiego Lwowa. Od ��tej gwiazdy przyszytej do dziecinnego ubranka pod czerwony sztandar rozwiany na wietrze wol- no�ci. T� wersj� b�dzie Urban przedstawia� w ksi��kach, wydawanych po upadku polskiego socjalizmu, nie rezygnuj�c jednak ze sceny wielkiego szoku, przed lustrem czy nie przed lu- strem: tak, dopiero w 1941 odkry�, pouczony przez rodzic�w, �e jest �ydem. Przedtem, z ��t� gwiazd� na piersi, nawet mu to przez my�l nie przesz�o, a i rodzicom ani si� �ni�o t�uma- czy�. Ot, wojna. Albo w�a�nie wtedy to odkry�. Tak, przeszed� przez getto. Nie, wcale nie przeszed�, bo wyjechali wcze�niej. A jak odkry�, by� wstrz��ni�ty. Nic podobnego, by� rozba- wiony. To by�o dwa lata wcze�niej. To by�o dwa lata p�niej. By�o straszne. By�o �mieszne. By�o takie sobie. No, mo�e to b�dzie najlepsza wersja, mo�e to jednak najlepsza wersja. Nie zrezygnuje z innych, ale t� b�dzie powtarza� najcz�ciej. Dopiero w 1941, po wej�ciu Niem- c�w do Sowiet�w, dopiero kiedy rodzice � na biednego nie trafi�o � op�acili ksi�dza, �eby nauczy� dziecko paciorka, kl�kania na w�a�ciwym kolanie i innych wygibas�w, dopiero wtedy dowiedzia� si�, �e przedtem by� krajowym cudzoziemcem, a potem, teraz, kawa�kiem mi�sa do zagazowania �ywcem w jakiej� wielkiej piwnicy, w jakim� (ohyda!) okropnym �cisku. Mo�e tak by�o, mo�e nie. Mo�e uciekli trzy dni przed wojn�, a mo�e w dwa � trzy miesi�- ce p�niej. Mo�e tatu� by� bardzo wa�ny, wi�c trzy dni przed. Mo�e by� �rednio wa�ny, wi�c trzy miesi�ce po. Trzeba by w to w�azi� z duchem doktora Freuda i homoseksualnym kom- pleksem Edypa: tak czy owak, obie wersje dotycz� redaktora Urbacha, nie redaktora Urbana, ojca, nie syna. Jak by�o, tak by�o: ce sont des flaki z olejem. W pi��dziesi�t lat p�niej przes�awny Jerzy Urban napisze o swoim kumplu z �Polityki�, Danielu Passencie: Jako dziecko by� dzieckiem �ydowskim i w czasie okupacji siedzia� w szafie, poniewa� nazi�ci pragn�li Passenta zabi�. Dziwne, ale zostawi�o to jaki� uraz. Tak to widzia�. Kpi� sobie, ale tak to widzia�. Na pewno fakt, �e kiedy si� by�o dzieckiem, t�umy sprzysi�g�y si�, �eby to dziecko zabi� (�Oni chc� mnie zabi�!� � krzyczy �o�nierz wbrew woli u Vonneguta, a kiedy koledzy pocieszaj� go: �G�upcze, oni chc� zabi� WSZYSTKICH!�, odpowiada logicznie: �No w�a�nie�), na pewno taki fakt naznacza cz�o- wieka. Ale nie pierwszoplanowo. Jako� tak, na drugim albo trzecim dnie. Mo�e w pod�wia- domo�ci. A w og�le dzieci�stwo jest niewa�ne. Karykatura cz�owiecze�stwa. Pierwsza wprawka, bzdura. Liczy si� to, co by�o, odk�d doros�e�. W�asne wybory, w�asna odpowie- dzialno��. Nie to, co przypadkowe albo narzucone. Nie to, co spotka�o embrion albo o�mio- latka. Ce sont des flaki z olejem i licz� si� tylko dla idiot�w. W NIM to wszystko me zosta- wi�o �adnego �urazu�, nudzi go, zwisa w spodniach nieobrzezan� glist�. Skoro dla idiot�w jest wa�ne, czasem si� co� powie idiotom na odczepnego. Jedno Amerykanom do �New Yor- kera�, drugie Spielbergowi do filmu o czasie zag�ady, jeszcze co innego w ksi��ce dla Pola- k�w. �e trzy dni przed wojn� albo dwa miesi�ce po wojnie, �e tak albo inaczej, �e nudne. I to naprawd� jest nudne. Co innego si� liczy, co innego okre�li szczeniaka na zawsze. J�zyk. La langue natale. The native language. Mowa ojczysta. Jeszcze wi�kszy bana� ni� �ydostwo, ale przed tym to ju� naprawd� nie mo�na uciec. Kalectwo i przekle�stwo. 10 ------------------------------------------------------------- page 11 * No, jeszcze raz. Szczeniak ma sze�� lat, jest wojna, rodzice uciekaj� z nim na wsch�d. Rosjanie dogadali si� przedtem z Niemcami i pr� na zach�d: ani si� cz�owiek obejrza�, a kraju, w kt�rym si� urodzi�, ju� nie ma. Ach, wielka jest zmienno�� rzeczy! W�a�ciwie nic w ty m ta kieg o nad- zwyczajnego. Ci�gle co� znika, umiera, zmienia si� w co innego, ledwo zd��y�o powsta�, a ju� si� rozpada: nie nasz pomys�, nie my to wymy�lili�my. Dop�ki si� cz�owiek sam nie roz- leci i nie zgnije, wszystko doko�a wiruje jak na karuzeli: to jedno miejsce, to drugie, ludzie s�, znikaj�, umieraj�, pojawiaj� si� inni; we wszystko mo�na zw�tpi�. Jedno jest sta�e, zupe�ne g�upstwo: j�zyk. M�wi si� w nim, my�li, potem czyta, pisze: niekt�rzy i to potrafi� zmieni�, ale nie ma ich wielu. Szczeniak do nich nie nale�y. Tkwi w j�zyku polskim i b�dzie w nim tkwi� do �mierci. Innego nawet nauczy� si� nigdy nie zdo�a. Tak wi�c jedno mamy okre�lone: Polak z niego. Skazany na kraj, kt�ry w�a�nie, nie po raz pierwszy, znikn�� z map i globus�w. Nie najlepszy kraj. �le po�o�ony, p�aski, brzydki i nieszcz�liwy: bardzo mo�liwe, �e z w�a- snej winy. Kiedy� si� liczy�, potem przez sto kilkadziesi�t lat nale�a� do trzech pan�w, przez dwa dziesi�ciolecia by� wolny, teraz zn�w wpad�, zn�w go rozebrano. Nie najlepsze miejsce urodzenia, cho� na pewno s� i gorsze. Fatalna to�samo��, cho� im kto g�upszy, tym �atwiej da sobie rad� ze z�� to�samo�ci�. Mo�na wzi�� ze swego miejsca urodzenia kilkaset s��w, byle si� porozumie�, mo�na nawet by� g�uchoniemym, i wi�zy zaraz s� l�ejsze. G�upiec w ka�dej chwili mo�e pojecha� do Ameryki, k�a�� tam ceg�y, potem handlowa� ceg�ami na migi, potem poduczy� si� troszk� i handlowa� ceg�ami na wi�ksz� skal�, przy pomocy paru zda� i paru ludzi, potem nawet zrobi� maj�tek i osi�gn�� spe�nienie najwi�kszych marze� m�drali. Bez zbytniego wysi�ku. Cz�owiek m�dry to kretyn. Szczeniak jest ofiar� wie�y Babel: spadn� na niego, ju� spadaj�, tysi�ce s��w, plus prze- cinki, �redniki, kropki, wielokropki, nawiasy i cudzys�owy. Trzeba by mie� inn� rodzin� � albo w og�le trzeba by by� kim innym. To wi�c mamy rozstrzygni�te i okre�lone: ju� go za- kuto w mow� polsk�, a przeznaczenie �atwo go nie uwolni. �Jako cz�owiek, kt�rego warsztatem pracy jest warstwa s��w, a nie czyn�w...� � napisze o sobie w roku 1981... jako taki cz�owiek, by� z g�ry przegrany, od pocz�tku przegrany. Bo te s�owa by�y polskimi s�owami, i sto razy to wa�niejsze od zgrozy dziecka, kt�remu powiedzia- no, �e jest �ydem, i kt�re pyta lustro, czy te� b�dzie takie brzydkie jak �ydzi. Tamto by�o drobiazgiem do ukrycia, do zakamuflowania, do skasowania, gdyby si� cz�owiek upar�. To jest przeznaczeniem. By� cz�owiekiem s�owa � i ugrz�zn�� w �wiszcz�cym, �rodkowoeuro- pejskim j�zyku z siedmioprzypadkow� deklinacj� rzeczownika! Marny los, a o inny trudno. Poza tym, normalnie, �yciowo � jest synem dziennikarza, ma rodzic�w, kt�rzy go kocha- j�, a rodzice maj� troch� sprytu i szcz�cia. Szybsi s� w uciekaniu ni� ich wrogowie w po�ci- gu. I tyle. A on nie ma talentu do j�zyk�w, wi�c nigdy daleko nie odejdzie. Zreszt� przywi�za� si�. * No, i sko�czmy z tym wreszcie. Wojna, ten skarb kombatant�w, dla reszty ludzko�ci jest potwornie nudna. Dzieci�stwo jest studni� bez dna dla psychiatr�w i sentymentalnych staru- szek, ale � u diab�a � nie ono si� liczy. Wojna si� sko�czy�a, dzieci�stwo si� ko�czy, zaczyna si� �ycie. Prawie w tym samym punkcie, w kt�rym si� zacz�o. Tata w 1944 dotar� do polskiego wojska w ZSRR, do IV dy- wizji piechoty imienia Kili�skiego, spotka� dawnych znajomych, z miejsca si� urz�dzi�, dosta� gwiazdk� i gazet�, zabra� � nielegalnie, ale wszyscy to robili, je�li mogli � �on� i syna, i ru- szy� na zach�d. Tata robi� gazet� w ci�ar�wce i grzecznie prosi� szofera, �eby ciszej zmienia� 11 ------------------------------------------------------------- page 12 ko�o, bo pracowa� nie mo�na. Dojechali do Lublina, i tata zosta� pos�em do Krajowej Rady Narodowej, kierownikiem wydzia�u prasy w PKWN, redaktorem tygodnika, sekretarzem klu- bu poselskiego Polskiej Partii Socjalistycznej (kt�r� zaraz si� zmiecie z powierzchni ziemi), a potem dojad� we troje do �odzi, do starego mieszkania (odzyskaj� stare mieszkanie!!!), i za- cznie si� nowe �ycie, w nowych czasach. Sze�� lat stracone, ale wr�ci�o si� do punktu wyj- �cia. Rodzice wr�cili do punktu wyj�cia. On ju� go prawie nie pami�ta. Dla niego zacznie si� �ycie, i ju�. Ma dwana�cie lat, a �ycie trzyma w r�ku czerwony sztandar. 12 ------------------------------------------------------------- page 13 Zaraz, jeszcze nie koniec (Druga wersja pradziej�w Urbana) Naprawd� to by�o tak. Albo mog�o by�. Albo powinno by�. Tata z mam� wpadli samochodem do rowu, w rowie wpadli na siebie, a w dziewi�� mie- si�cy p�niej on si� urodzi�. Reszta potomstwa � braciszkowie i siostrzyczki � zosta�a wyskrobana. Tata z mam� mieli pieni�dze i byli �mieszni. Istna rodzina M�odziak�w z Gombrowicza: ach, by� w awangardzie dziej�w! Ach, Swoboda Obyczaj�w, Epoka, Rewolucyjne Wstrz�sy i Czasy Powojenne! �� Prosz�, Wiktorze, we� soli... Kara �mierci jest prze�ytkiem. � Dzi�kuj�, Joanno... W Brazylii topi� ca�e beczki soli, gdy u nas jest po sze�� groszy gram. � Zuta, je�eli chcesz mie� dziecko nie�lubne, bardzo prosz�! A c� w tym z�ego?� Ach, post�p, mobilizacja i dynamizacja, Russell, Wells, Boy, bolszewicy i dancingi! Zabawny by� dom. Lubi si� taki dom. Mama mia�a mas� kochank�w i w�a�ciwie niewykluczone, �e tatu� nie by� tatusiem. Prze- komiczne. Babka cioteczna w 1905 strzela�a w moskiewskim teatrze do genera�-gubernatora, ale chybi�a. Powieszono j�. Inna babka cioteczna jecha�a z Leninem w 1917 w zaplombowanym wagonie ze Szwajcarii do Petersburga, a potem wysz�a za wiceministra, kt�ry te� by� wtedy w wagonie, ale nie by� jeszcze wiceministrem. W og�le barwne to by�o, pi�kne i wielkie. Tatu� w redakcji wlewa� koledze czerwon� farb� do spluwaczki, �eby kolega pomy�la�, �e pluje krwi� i koniec bliski. Inny kolega kupi� bombonierk� dla ukochanej, a tatu� pozamienia� czekoladki na gumki szkolne. W og�le tatu� by� weso�ym cz�owiekiem. Czasem tak �artowa�, �e o s�d si� to ociera�o. Ale jak go skazano na wp�acenie du�ej sumy na cel dobroczynny, tatu� wymy�li� sobie instytucj�, kt�rej niby zap�aci�, og�osi� to w prasie i nie wpad�. Umia� sobie radzi� w �yciu. Kiedy nia�ka przynios�a szczeniakowi w Wigili� choineczk�, �eby mia� jednak �wi�ta, biedaczek, jak inne dzieci, zosta�a zwolniona. To by� porz�dny i konsekwentny, ateistyczny dom bez choinek, siana pod obrusem i prezent�w, bez mazurk�w, pisanek i koszyczk�w ze �wi�conym. Oczywi�cie, tak�e bez �ydowskich kuczek, szabas�w i innych �miesznych, kom- promituj�cych bzdur. Precz z zabobonami gawiedzi! Jedno tylko �wi�to istnia�o w rodzinie Urbach�w: Prima Aprilis. Dzie� dozwolonych k�amstw, dzie� dopuszczalnych �art�w. Na d�ugo przed pierwszym kwietnia wszyscy si� szykowali do �wi�ta, wymy�lali powiedzenia, sytuacje, fa�szowali listy i depesze. �art mia� by� taki, �eby w niego uwierzono; inaczej si� nie liczy. Wymy�lenie �artu, w kt�ry uwierzono by w rodzinie Urbach�w, by�o niemo�liwe, zbyt wielk� tu osi�gni�to primaaprilisow� perfekcj�, ale z innymi mog�o si� uda�. Zw�aszcza je�eli �art, k�amstwo, intryg� przygotowa�o si� na dzie� inny ni� pierwszego kwietnia. Na dzie�, w kt�rym nikt si� niczego nie spodziewa�. Je�li cz�owiekowi nie wolno zamieni� cze- koladek w bombonierce na szkolne gumki, to co mu w og�le wolno i po co ma �y�? �wiat by�by zbyt ponury, a przecie� powinien by� �mieszny. Ma by� �mieszny. Jest �mieszny. Cre- do rodziny Urbach�w, credo Jerzego U. Ma tylko jedno imi�, nie tak jak inni. Imi� nadane na cze�� kr�la Anglii. Ojciec ma a� dwa imiona: Jan Konrad. Drugie imi� bodaj z Legion�w. Brzmi to patrio- tycznie, romantycznie, symbolicznie, i strasznie polsko. Nazwisko si� z tym k��ci, nazwisko jest �ydowskie. No i w�a�nie: po��czenie imion z nazwiskiem okre�la cz�owieka jak rzadko. Jan Konrad Urbach by� legionist�, oficerem odznaczonym krzy�em niepodleg�o�ci, autorem ksi��ki �Udzia� �yd�w w walce o niepodleg�o�� Polski� � dobrej ksi��ki � i redaktorem na- 13 ------------------------------------------------------------- page 14 czelnym oraz wydawc� gazety �G�os Poranny� (wydawnictwo �G�os Poranny � Jan Urbach i S-ka�) � dobrej gazety. Syn nauczy si� od niego � w nowych czasach � pisa� s�owo ��yd� ma�� liter�, jak przed wojn�, bo� to wyznanie, nie narodowo��. Korektorki doprowadzi tym do rozpaczy, a post�powc�w zgorszy: to obel�ywe! S�owo �Murzyn� te� si� b�dzie po wojnie pisa� du�� liter�, cho� to ani narodowo��, ani wyznanie: chodzi o to, �eby czarnych nie obra- �a�, i niekt�rzy nawet s�owo �czarny� spr�buj� pisa� z majusku�� na pocz�tku. Wielki kult majusku� zapanuje w�r�d post�powc�w, i jeszcze bardziej zagmatwa sprawy i tak m�tne. Bo przecie� nie tylko wyznanie oznacza�o s�owo ��yd� (albo ��yd�). Jan Konrad Urbach by� bezwyznaniowy, t�umy czytelnik�w jego gazety by�y bezwyznaniowe, a przecie� je�eli ci czytelnicy podpisywali si� w listach do redakcji �Anda Rozencwajg� czy �Mosze Cukier- man�, to przecie� byli �ydami (�ydami)? A je�li zmieni� nazwiska na �Agata Rogowska� i �Marcin Cukrzy�ski�, te� nie przestan� by� �ydami. Je�li b�d� chodzi� z medalikami, odma- wia� r�aniec i z najszczerszym wzruszeniem uprawia� adoracje Naj�wi�tszego Sakramentu, i tak pozostan� �ydami (�ydami). Dla hitlerowc�w �ydostwo ko�czy�o si� po trzech pokole- niach bez religii moj�eszowej, ale dla Polak�w nie traci�o mocy i po pi�ciu stuleciach (�Takie nazwiska nadawano przechrztom w czternastym wieku!�), a �y�o si� w Polsce, nie gdzie in- dziej. Wcale nie chcia�o si� �y� gdzie indziej. Jan Konrad Urbach by� weso�kiem, dolewa� czerwonego tuszu do spluwaczki, ale by� te� wznios�y. W swojej ksi��ce umie�ci� motto ze S�owackiego � �Je�eli gryz� co � to sercem gryz�!�. Wielbi� Ko�ciuszk� i walczy� o jego dobre imi� jak lew. Prawica wola�a Stanis�awa Augusta. Prawica oskar�a�a �jedn� z najja�niejszych, najszlachetniejszych postaci �wiata� o wywo�anie g�upiego, romantycznego, sterowanego przez mason�w, nieudanego powstania, a wychwala�a kr�la, kt�ry grzecznie (�patriotycznie�) podpisywa� kolejne akty rozbiorowe, rozs�dnie podda� si� wrogom, skoro byli silni, pot�pia� niem�dre bunty, i wr�czy� Rosji sw�j kraj jak na tacy, �eby go wch�on�a do ostatniego centymetra kwadratowego. Jan Urbach wielbi� buntownika, kt�ry nie zdo�a� uratowa� kraju, ale ocali� jego honor. Nienawidzi� zdraj- cy u w�adzy, s�ugusa wrog�w, woskowej kuk�y i padliny moralnej; ze wszystkich si� nienawi- dzi�! Syn po latach wybierze odwrotnie; zupe�nie odwrotnie. Poprze ugodowca, buntownik�w znienawidzi. Tyle �e b�dzie wtedy chodzi� o co� jeszcze, o � a jak�e � czerwony sztandar. Teraz rzeczywisto�� nie trzyma w r�ku czerwonego sztandaru. Teraz po prostu si� �yje, i bardzo cz�sto mi�o si� �yje. Teraz jedyny nie wyskrobany o kr�lewskim imieniu wyrzuca przez okna co cenniejsze przedmioty, za du�o gada, z francuskiego w przedszkolu ucieka, na fortepianie gra� nie chce i w og�le wydaje si� nieco zap�niony w rozwoju. Mo�e mu to mi- nie. Jan Konrad Urbach dowodzi w swojej ksi��ce, �e mo�na by� jednocze�nie �ydem i wiel- kim polskim patriot�. Cytuje �Dwa Izraele�: �A krzy� Polak�w d�wign�o twe dzieci�/ Za �wi�t� Polsk� odda�o swe �ycie�. Tak, w 1861 to �yd Landy podni�s� podczas manifestacji upuszczany przez kolejnych zabijanych krzy�, i te� trafi�a go rosyjska kula. T�um krzycza� do wojska: �Strzelajcie, mordujcie bezbronnych!�, a wojsko ochoczo spe�nia�o jego �yczenie. Tak, �Gdy krzy� t�ukli carowie, broni� go � �yd� � pisze Urbach. Norwid o tym pisa� w wier- szu ��ydowie polscy�! A pu�k �ydowski u Ko�ciuszki, kiedy magnaci � Branicki, Poni�ski, Kossakowski � zdradzali ojczyzn�? A legion �ydowski Mickiewicza? Udzia� �yd�w w po- wstaniach listopadowym i styczniowym? Pu�k starozakonny wybity do ostatniego �o�nierza podczas rzezi Pragi? Ilu �yd�w posz�o za woln� Polsk� na Sybir, na katorg�? A ten sztandar � prosz�, oto zdj�cie � ten sztandar z or�em i Pogoni�, i z u�ci�ni�tymi r�kami, wyhaftowany przez �Polki-Izraelitki z Kalisza� i ofiarowany w 1963 genera�owi Taczanowskiemu? I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... Dobrze napisane, dobrze zrobione, ale i tak ka�dy zostanie przy swoim zdaniu. Antyse- mita wzruszy ramionami nad jewrejsk� propagand�, filosemita si� wzruszy, �yd albo si� 14 ------------------------------------------------------------- page 15 wzruszy, albo pomy�li, �e do�� ju� tej bezwzajemnej mi�o�ci, basta i szlus. W gruncie rzeczy to ksi��ka dla znajomych. Dla tych, kt�rzy u Urbach�w bywaj�, albo u kt�rych bywaj� Urba- chowie: dla tych, kt�rzy od pokole� nie maj� nic wsp�lnego z �ydowsk� religi� ani j�zykiem, ale w katolicyzm te� nie weszli, �nie zamienili jednej grupy przes�d�w na drug��, wobec czego (�Tylko pod krzy�em, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polsk�, a Polak Polakiem�) nie nale�� nigdzie. Chyba �e do grupy podobnych sobie inteligent�w i bur�uj�w, �wiat�ych i �wiatowych, z Pary�ami, Londynami, Byronami i Proustami, z widmem sprawy Dreyfusa i �agodnym optymizmem, bo sprawa Dreyfusa mia�a jednak happy end. Jan Konrad Urbach najmocniej z nich by� przykuty � jak na Sybirze � do taczek polsko�ci, a i synka te� do nich przyku�. Chcia� tego czy nie � sta�o si�. Tata redagowa� i wydawa� �G�os Poranny� (adres: Piotrkowska 101, ��d�, cena 10 gro- szy, a potem 20, a potem 30 � gospodarka troch� kula�a i ceny ros�y), pisa� wst�pniaki, czu- wa� nad ca�o�ci�, codziennie od 18 do 19 przyjmowa� w redakcji interesant�w. Gazeta by�a super-polska, ale czytana g��wnie przez �yd�w: nazwiska w og�oszeniach by�y przewa�nie �ydowskie. Gazeta by�a lewicowa, ale potrafi�a nie�le przypieprzy� bolszewikom. W sumie: �wiat�a, liberalna i dla ludzi. Imienniczek angielskiego kr�la r�s�, a tata drukowa� w swojej gazecie �Trzech muszkiete- r�w� w bardzo ma�ych odcinkach. Raz na tydzie� dawa� specjalny dodatek dla dzieci, �M�j g�osik�, redagowany przez grub� �on� wsp�lnika taty, kt�ra podpisywa�a si� �Ciocia Mary- sia� i odpowiada�a na pytania dziatwy, a co jaki� czas organizowa�a przyj�cia z nagrodami dla autor�w najciekawszych li�cik�w (�Przyjd� na przyj�cie, to si� poznamy�). Li�ciki pisali i Bella Aronson�wna, i S. Mistenbaum�wna, i �Szepes Lolek�. Do akcji �Piszcie do �G�osi- ka�, koledzy� w��czyli si� i Szepes Lolek, i �Rozenblaum�wna Janka� (wzywaj�ca do pisania przyjaci�k�, Ratk� Rachnor�wn�), i Rapaport�wna, i Goldsztajn�wna, i Kufeld�wna; w��- czy�y si� � wsz�dzie �ydowskie nazwiska i polskie ko�c�wki � Szperlinianka, Mejmejszta- n�wna, Cukierman�wna i Sonia Pozna�ska. W gazecie by�o zabawnie, bardzo zabawnie � prawie do ko�ca. Do numeru z 31 sierpnia 1939, przedednia wojny. Nast�pny ju� si� nie uka- za�. W gazecie by�a na przyk�ad historyjka o Angliku, kt�ry wlaz� do kuchni restauracyjnej, �eby sobie w niej upiec na lunch sw�j w�asny, specjalnie przyniesiony, kawa�ek mi�sa. An- glika wyrzucono. Wr�ci� w towarzystwie glin, bo � wyobra�cie sobie � prawo sprzed 200 lat pozwala�o ka�demu na korzystanie z kuchni publicznych i z kuchni jad�odajni. Anglik piek� zatem swoje mi�so legalnie, ale i tak zosta� oskar�ony o kradzie� z przyw�aszczeniem: prawo sprzed 200 lat nakazywa�o korzystanie z w�asnego paliwa. A potem wypowied� wnuka Marksa, Jeana Longuet, francuskiego dzia�acza socjalistycz- nego, z tytu�em: ��mier� faszyzmu oznacza pok�j�. I og�oszenie: uwaga! Osoby pragn�ce zosta� wsp�za�o�ycielami maj�cej wkr�tce powsta� nowoide- owej og�lno-polskiej organizacji (legalnej) proszone s� o podanie swego dok�adnego adresu do Administracji �G�osu Porannego� pod �Zmiana�. Albo inne og�oszenie: Pan m�ody, powa�ny, w sportowej marynarce gabardinowej w kratk�, kt�ry w czwartek 25 czerwca w po�udnie wsiad� na Piotrkowskiej r�g Zawodzkiej do tramwaju w kierunku pl. Reymonta zechce za wynagrodzeniem poda� sw�j adres lub wskaza� firm�, gdzie mo�na na- by� taki materia� jak w jego marynarce. Od 1937 roku gazeta ma jeszcze jeden dodatek: �Rewia ilustrowana tygodniowa�. Jan Konrad b�dzie w nim w 1938 oddawa� cze�� Komendantowi, Dziadkowi, Ziukowi w artykule 15 ------------------------------------------------------------- page 16 �W 18 rocznic� 18 bitwy�, gdzie bitwa pod Warszaw�, zamykaj�ca czerwonym drog� na za- ch�d, zostanie nazwana zwyci�stwem wolno�ci i demokracji, a w tek�cie znajdzie si� chwal- ba, kt�r� mo�na by te� nazwa� ostrze�eniem: �Tylko wolny, czuj�cy si� r�wnouprawnionym, obywatel, �yj�cy w sprawiedliwie rz�- dzonym ustroju, do upad�ego broni� b�dzie ojczyzny w niebezpiecze�stwie. Patriotyzm ludu polskiego w sierpniu 1920 mo�e dla wielu narod�w pos�u�y� za przyk�ad i ostrze�enie.� A wok� � teksty o Roosevelcie i Fordzie, wspomnienia sekretarza d�Annunzia, moda pa- ryska i rady, jak przyszy� guzik albo udzieli� pierwszej pomocy, i najnowsze wiadomo�ci o ocalonych szcz�tkach rodziny carskiej, wybitej przez bolszewik�w, i og�oszenia: Sprzedam kilka pi�knie �piewaj�cych kanark�w rasy zagranicznej (Jakby kanarki mog�y by� rasy krajowej �cokolwiek to znaczy!) Dw�r izraelicki przyjmuje pensjonariusz�w I tak dalej. I jeszcze og�oszenie w ramce: Ofiara dana �ebrakowi nie przynosi korzy�ci spo�ecze�stwu (Jak�e to kr�lewski imiennik po latach przejmie! Raczej nie z wertowania rocznik�w ga- zety ojca. Wszyscy post�powcy m�wili to swego czasu: precz z indywidualnym mi�osier- dziem, precz z egoistycznym samozadowoleniem ludzi dobrych, trzeba przebudowa� spo�e- cze�stwo, w dobrze zorganizowanym spo�ecze�stwie niepotrzebna jest dobro� indywidualna, dobroczynno�� to plasterek przyklejany gru�likowi, nie uleczy go przecie�, nie dawaj bied- nemu ryby tylko w�dk�... i tak dalej. By�o tego od groma w ka�dym lewicuj�cym domu, wchodzi�o w krew. I Jerzy Urban b�dzie kiedy� wy�miewa� i karci� sentymentalnych ego- centryk�w, pchaj�cych si� ze swoimi paczkami i datkami wsz�dzie, gdzie zdarzy�o si� nie- szcz�cie, �y� nie mog�cych bez wys�ania dw�ch w�asnych swetr�w ofiarom trz�sienia ziemi w Bo�ni czy G�rnej Wolcie: czy�by nie wierzyli, �e Pa�stwo, Socjalistyczne Pa�stwo samo to wszystko za�atwi? I to lepiej ni� oni?) Na razie przysz�y Jerzy Urban jest dzieckiem, a gazeta ojca gani prywatne mi�osierdzie, kt�re dla spo�ecze�stwa jest niczym, albo jeszcze gorzej. Zapisz si� na cz�onka ��dzkiego towarzystwa przeciw�ebraczego * W domu te� by�o zabawnie. Jak u Gombrowicza. Ostro��, trze�wo��, asentymentalizm � jak to �dobrze robi na typ�! I: �Epoka, profesorze, epoka!... G��bokie przemiany. Wielka rewolucja obyczajowa, ten wiatr, kt�ry burzy, podziemne wstrz�sy, a my na nich. Epoka! Wszystko trzeba przebudowa� od nowa!� I francuskie przedszkole dla kr�lewskiego imienni- ka. I: �Nieustannie przy jedzeniu oraz w wolnych chwilach odchodzi�y rozmowy o Swobo- dzie Obyczaj�w, Epoce, Rewolucyjnych Wstrz�sach, Czasach Powojennych etc.� I: �Pracuj! Pracowa�! Pracowa�!� � a wieczorem �wymknij si� na dancing � wymknij si� na dancing � wymknij si� na dancing. Wr�� p�no, za�nij kamiennym snem...�. Mobilizacja, dynamizacja, Russell, Wells i Boy! Europa i Ameryka, awangarda dziej�w � epoka, profesorze, epoka! Je- ste�my w awangardzie dziej�w! Tymczasem Trzecia Rzesza i Zwi�zek Sowiecki podpisuj� pakt o nieagresji, a Jan Konrad Urbach pisze wielki artyku� �Swastyka � sierp i m�ot�. Ca�y �wiat zatrz�s� si� z wra�enia po sowiecko-hitlerowskim pakcie, ale Polska � nie. Dla Polski to nihil novi. Kiedy�, kiedy by�a w niewoli, kiedy znik�a z map, na granicy niemiecko-rosyjskiej wzniesiono pomnik na cze�� �wi�tego przymierza cara Wszechrosji i kr�la Prus �przeciw rewolucjonistom i szermierzom wolno�ci ca�ego �wiata�. Wielka szkoda, �e ten pomnik zburzono. Mo�na by go teraz pos�a� 16 ------------------------------------------------------------- page 17 jednemu z s�siad�w, umieszczaj�c pod wyrytymi pi�knie w kamieniu koronami obu w�adc�w swastyk� oraz sierp i m�ot. Co za r�nica? Rosja rozmawia z Niemcami! Wulgaryzatorzy i przeniewiercy marksizmu �ciskaj� si� z � typowe dla J.K.U. okre�lenie � z �wrogami spadkobierc�w idei wielkiej rewolucji francu- skiej�! Mog�y jako� przej�� w Bolszewii okrucie�stwa Czeki i GPU, �barbarzy�skie prze�la- dowanie socjalist�w�, koszmarne procesy czarownic � �ale �ama�ce ostatnie na pewno g�adko nie przejd��. Obra�ona moralno�� � co� takiego te� istnieje, i zabierze g�os �w najmniej spo- dziewanym momencie�. Na razie � no, doczekali�my si�! Hitlerowski nacjonalizm pod r�k� z bolszewickim kominternem dokonuj� �syzyfowego wysi�ku os�abienia linii obronnej demo- kracji�. Pod spodem w ramkach og�oszenie: Dr Weiskrum powr�ci� (Po co?!!!) I zn�w wst�pniak � nie podpisany: �Wy faszystowskie psy! Wy bolszewickie wyrzutki!� Ale na strome 9 jest mi�o, jest uroczo: �Shirley przesta�a by� dzieckiem�. Ju� lipiec 1939. �Sto procent si� m�skich uzyska Pan, stosuj�c aparat Nr 111�. Wojna nerw�w trwa, ale gazeta powinna by� do ko�ca fachowa. Prasa jest pras� i nie powinna by� niczym innym, i �wietnie, je�li niczym innym by� nie musi. Sierpie�. Pok�j wisi na w�osku � Kopiemy bez przerwy ( r o w y p r z e c i w c z o � g o w e ) � Nies�ychana bezczelno�� niemiecka � Kartki aprowizacyjne w Rzeszy � 36 godzin na wy- ko�czenie row�w � Niezw�oczna budowa schron�w � paskarze ��dzcy w Berezie � Doktor: � C� mam pani da�, siostro Anno, aby wreszcie dosta� od pani ca�usa? � Chloroform, panie doktorze. Ju� tylko dwa dni do wojny. Dwa dni do ko�ca epoki. Trudno przewidzie�, �e akurat dwa dni, ale w redakcji musi ju� by� nerwowo: ten sam tekst �Wsp�lne samob�jstwo czy zbrod- nia?� zosta� wydrukowany dwukrotnie, na stronach 7 i 8; przedtem nie do pomy�lenia! Przedostatni dzie� pokoju. Czort wie, czy naczelny jest jeszcze w redakcji. Czort wie, czy imiennik Jerzego V jest jeszcze w �odzi. Je�eli jest � dotyczy go rozporz�dzenie o szyldzi- kach. Ka�de dziecko powinno mie� szyldzik! To zarz�dzenie ministra opieki spo�ecznej. Wydrukowano je tu� po wiadomo�ci o arse- na�ach broni u Niemc�w ��dzkich. Jurek U., jak ka�de dziecko, powinien mie� przyszyty na spodniej stronie ubrania, na plecach (jak gdyby dziecko, zw�aszcza takie jak on, mia�o tylko jedno ubranie!) p��cienny szyldzik o wymiarach 15 na 8 centymetr�w, z wypisanymi atra- mentem lub o��wkiem kopiowym imieniem (bez zdrobnie�!), nazwiskiem, dat� i miejscem urodzenia, imionami rodzic�w i nazwiskiem rodowym matki, oraz adresem z podaniem wo- jew�dztwa. Niemowl� mo�e ewentualnie mie� szyldzik zawieszony �na szyjce, jak szkaple- rzyk�. �Niezale�nie od powy�szego nale�y ka�de dziecko bez wzgl�du na wiek � o ile pozwala na to jego rozw�j umys�owy � nauczy� recytowa� bezb��dnie te same dane, kt�re przewiduje napis na szyldziku�. O ile pozwala na to jego rozw�j umys�owy! Kiedy Urban stanie si� s�awny i zacznie kre- owa� swoje �ycie, u�ywaj�c klucza gombrowiczowsko-w�asnego, stworzy taki obraz samego siebie, �e ju� te s�owa w zestawieniu z nim wywo�a�yby �miech pusty. Gdzie�by tam sze- �cioletni Jurek U. da� sobie rad� z SZYLDZIKIEM! Z szyldzikiem czy bez, mo�e ju� jest z rodzicami w drodze na wsch�d. Mo�e redaktor Urbach jest ju� w drodze na wsch�d: pomijaj�c pochodzenie, jest za swoje antyhitlerowskie publikacje na niemieckiej czarnej li�cie, pono� ma nawet zaoczny wyrok �mierci. U bolsze- wik�w wyroku nie ma, cho� ostatnie wst�pniaki by�y nad wyraz nieostro�ne. Mo�e wyprawi� na wsch�d �on� z dzieckiem, a sam pr�buje wyci�gn�� pieni�dze z biznesu. Albo zleci� to 17 ------------------------------------------------------------- page 18 �onie i ju� go nie ma. Albo wszyscy s� jeszcze w �odzi, a redaktor Urbach kopie rowy. Tu� obok zarz�dzenia o szyldzikach jest w �G�osie Porannym� wezwanie: DZIENNIKARZE DO �OPAT! Pisze si� jeszcze o Potwornej Zbrodni Doro�karza (zabi� narzeczon�). A kupiec Hersz Rozenberg powiesi� si� na �ydowskim cmentarzu: czy�by k�opoty finansowe? Ostatni dzie� przed wojn�, ostatni numer gazety. Pok�j jeszcze mo�liwy � Zagro�enie Rzeczypospolitej istnieje � Sytuacja jest wysoce powa�na � Dalsze zarz�dzenia obronne � Cztery przykazania obowi�zuj�ce kobiet�, kt�ra pragnie by� pi�kna i m�oda � Ludno�� ca- �uje �o�nierzy � Jutro i we wtorek losowanie premi�wek... Dr med. L. Goldblut powr�ci � (PO CO?!!!) A na ostatniej stronie reklamy ga�nic przeciwpo�arowych, gazoszczelnych drzwi i okien, oraz proszk�w od b�lu g�owy. W kinach graj� �Tr�jk� hultajsk��, �Trzy serca� i �Weso�o �yjemy!� Tak wychodzimy z epoki. Koniec, niczego wi�cej ju� nie b�dzie. Wczoraj jeszcze �Weso�o �yjemy!�, a dzisiaj wojna. Niemcy wkroczyli, Polska si� broni, za siedemna�cie dni ze Wschodu wejd� Rosjanie, ale za nieca�e dwa lata dzisiejszy sojusznik i w nich gruchnie. W og�le potrwa to wszystko prawie sze�� lat i nie b�dzie weso�e. A przecie� �ycie powinno by� weso�e! Nawet je�li tera�niejszo�� jest paskudna, to we wspomnieniu mo- �e zmieni� si� w co� przekomicznego: confetti i fajerwerki! Chyba �e kto� lubi rol� ofiary. Je�li si� naprawd� by�o kiedy� ofiar�, to si� tej roli nie lubi: wszystko, tylko nie to! No, wi�c mia�o si� SZYLDZIK albo nie. Wyjecha�o si� wcze�niej albo p�niej. �wiat si� zawali� albo nie. Przysz�o wielkie �wi�stwo, wielkie poni�enie, a co mo�na lepszego zrobi� z wielkim poni�eniem ni� wypi�� si� na nie go�ym zadkiem? Na kt�rym to zadku mo�e sobie wisie� SZYLDZIK, zmieniony o jedn�-dwie litery, albo i nie zmieniony. To wszystko � sze�� lat wojny � te� by�o �mieszne i b�a

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!