4144

Szczegóły
Tytuł 4144
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

4144 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 4144 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4144 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

4144 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

AUGUST STRINDBERG DO DAMASZKU CZʌ� I WYDAWNICTWO TOWER PRESS GDA�SK 2002 DO DAMASZKU CZʌ� I 1898 OSOBY NIEZNAJOMY PANI �EBRAK LEKARZ SIOSTRA STARY MATKA KSIENI SPOWIEDNIK POSTACIE i CIENIE SCENERIA AKT PIERWSZY Na rogu ulicy; U lekarza. AKT DRUGI Pok�j w hotelu; Nad morzem; Na go�ci�cu; U wej�cia do w�wozu; W kuchni. AKT TRZECIW r�owym pokoju; Azyl; R�owy pok�j; Kuchnia. AKT CZWARTY W w�wozie; Go�ciniec; Nad morzem; Pok�j w hotelu. AKT PI�TY U lekarza; R�g ulicy. 3 Akt pierwszy NA ROGU ULICY R�g ulicy, �awka pod drzewem. Wida� boczny portal ma�ego gotyckiego ko�cio�a, urz�d pocztowy i kawiarenk�, przed kt�r� stoj� krzes�a. I poczta, i kawiarnia s� zamkni�te. S�ycha� zbli�aj�ce si�, a potem oddalaj�ce tony marsza �a�obnego. N i e z n a j o m y stoi na brzegu chodnika jak gdyby zastanawiaj�c si�, w kt�r� stron� i��. Zegar na wie�y zaczyna bi�; najpierw cztery uderzenia, kwadranse, wy�szym tonem, potem trzy uderzenia na oznaczenie godziny, bardziej basowo. Wchodzi P a n i, pozdrawia skinieniem g�owy N i e z n a j o m e g o, chce go min��, ale przystaje. NIEZNAJOMY To pani. Wiedzia�em, �e pani przyjdzie. PANI A wi�c wzywa� mnie pan; czu�am to. � Ale dlaczego stoi pan tu na rogu ulicy? NIEZNAJOMY Nie wiem; musz� gdzie� sta�, kiedy czekam. PANI Na co? NIEZNAJOMY Gdybym umia� powiedzie�. � Od czterdziestu lat na co� czekam. Zdaje mi si�, �e to na co czekam, nazywaj� szcz�ciem, a mo�e to tylko koniec nieszcz�cia. S�yszy pani, zn�w te straszliwe d�wi�ki, prosz� pos�ucha�! Niech pani nie odchodzi, b�agam, niech pani nie odchodzi, l�k mnie ogarnia, kiedy pani odchodzi. PANI Drogi panie! Spotkali�my si� przypadkiem wczoraj po raz pierwszy i rozmawiali�my sam na sam przez cztery godziny. Wzbudzi� pan moje wsp�czucie, nie powinien pan jednak nadu�ywa� mojej �yczliwo�ci. NIEZNAJOMY To prawda, nie powinienem. Ale b�agam pani� na wszystko, prosz� mnie nie zostawia� samego. Jestem tu w obcym mie�cie, nie mam �adnych przyjaci�, a moi nieliczni znajomi wydaj� mi si� zupe�nie obcy, a nawet wrodzy. PANI Wsz�dzie wrogowie; wsz�dzie samotny! Dlaczego odszed� pan od �ony i dzieci? NIEZNAJOMY Gdybym to wiedzia�? � Gdybym w og�le wiedzia� po co istniej�, dlaczego tu stoj�, dok�d mam i��, co pocz��. � Czy wierzy pani, �e s� ludzie pot�pieni ju� za �ycia? PANI Nie, nie wierz�. NIEZNAJOMY Prosz� spojrze� na mnie! PANI Nigdy w �yciu nie zazna� pan rado�ci? 4 NIEZNAJOMY Nie! A gdy zdawa�o mi si�, �e tak, by�a to tylko pu�apka, by mnie skusi� do dalszego znoszenia tej niedoli. Kiedy spada� mi do r�ki z�oty owoc, zawsze by� zatruty albo zgni�y od �rodka... PANI Niech pan wybaczy, �e pytam � jakie jest pa�skie credo? NIEZNAJOMY Takie � �e gdy b�d� mia� do�� tego wszystkiego, odejd�! PANI Dok�d? NIEZNAJOMY W nico��. To, �e moja �mier� � zale�y ode mnie, daje mi niewiarygodne poczucie w�adzy... PANI O Bo�e, pan igra ze �mierci�! NIEZNAJOMY Tak jak igram z �yciem � jestem przecie� poet�. Mimo pos�pnego usposobienia, nigdy nie umia�em bra� niczego zbyt serio, nawet wielkich zmartwie�, i s� chwile, kiedy zaczynam w�tpi�, czy �ycie jest bardziej rzeczywiste ni� moje wiersze (s�ycha� orszak �a�obny �piewaj�cy psalmy: De profundis) Zn�w nadchodz�. Nie rozumiem, dlaczego musz� chodzi� tak w k�ko ulicami! PANI Pan si� boi? NIEZNAJOMY Nie, ale to mnie dra�ni, bo to wszystko wygl�da na czary... � Nie �mierci si� boj�, lecz samotno�ci, bo w samotno�ci cz�owiek kogo� spotyka. Nie wiem czy to kogo� innego wyczuwam, czy siebie samego, ale w samotno�ci nie jest si� samotnym. Powietrze g�stnieje, powietrze kie�kuje i zaczynaj� wyrasta� istoty, kt�re s� niewidzialne, ale wyczuwalne, kt�re �yj�. PANI Pan to dostrzeg�? NIEZNAJOMY Tak, od jakiego� czasu dostrzegam wszystko, ale nie tak jak dawniej, kiedy widzia�em tylko rzeczy i wydarzenia, kszta�ty i kolory. Dzi� widz� my�li i sens! �ycie, kt�re przedtem by�o wielkim nonsensem, nabra�o znaczenia i dostrzegam dzi� celowo�� tam, gdzie dawniej widzia�em tylko przypadek. � Gdy wi�c wczoraj spotka�em pani�, przysz�o mi na my�l, �e znalaz�a si� pani na mojej drodze po to, by mnie uratowa� albo zniszczy�. PANI Dlaczego mia�abym pana zniszczy�? NIEZNAJOMY Bo taka pani rola. PANI Ani mi to przez my�l nie przesz�o. Wzbudza pan we mnie przede wszystkim wsp�czucie... Tak, jeszcze nigdy, nigdy w �yciu nie widzia�am cz�owieka, kt�ry od pierwszego spojrzenia wzrusza�by mnie do �ez... Prosz� wyzna�, co pan ma na sumieniu? Czy zrobi� pan co� z�ego, co nie zosta�o ujawnione lub ukarane? NIEZNAJOMY S�usznie pani pyta! Nie mam na sumieniu wi�cej grzech�w ni� inni, kt�rzy �yj� beztrosko... mo�e tylko tyle, �e nie chcia�em, by �ycie mnie oszuka�o. PANI A w �yciu trzeba da� si� mniej lub wi�cej oszukiwa� � �eby �y�. 5 NIEZNAJOMY To niemal obowi�zek, ja za� chcia�em tego unikn��... jest te� mo�e w moim �yciu jaka� tajemnica, kt�rej nie znam... wie pani, w mojej rodzinie kr��y legenda, �e jestem odmie�cem. PANI Co to znaczy? NIEZNAJOMY Odmieniec to dziecko elf�w zamienione na dziecko zrodzone z cz�owieka. PANI Pan w to wierzy? NIEZNAJOMY Nie, ale uwa�am, �e w tej alegorii co� jest. W dzieci�stwie wci�� p�aka�em, jakbym �le si� czu� na �wiecie. Nienawidzi�em rodzic�w, tak jak oni mnie nienawidzili. Nie znosi�em przymusu, utartych zwyczaj�w, rygor�w i ci�gn�o mnie tylko do lasu i nad morze. PANI Miewa� pan kiedy wizje? NIEZNAJOMY Nigdy! Ale cz�sto zdawa�o mi si�, �e moimi losami kieruj� dwie r�ne istoty: jedna daje mi to, czego pragn�, a druga stoi obok i brudzi dar, kt�ry traci dla mnie wszelk� warto��, tak �e nie chc� go tkn��. To rzeczywi�cie prawda, �e mia�em w �yciu wszystko, czego zapragn��em � ale okaza�o si� to nic niewarte. PANI Dosta� pan wszystko i mimo to jest pan niezadowolony? NIEZNAJOMY To w�a�nie nazywam przekle�stwem... PANI Niech pan nie blu�ni! � Dlaczeg� w takim razie nie wyszed� pan w swoich pragnieniach poza �ycie doczesne i nie si�gn�� tam, gdzie nie ma �adnego brudu? NIEZNAJOMY Bo w�tpi�em w istnienie czego� poza bytem doczesnym. PANI A te elfy? NIEZNAJOMY Przecie� to tylko bajka! � Usi�dziemy chwil� na �awce? PANI Ch�tnie, ale na co pan w�a�ciwie czeka? NIEZNAJOMY Na otwarcie poczty. Le�y tam list, kt�ry miano mi dor�czy�, a kt�ry nie mo�e do mnie dotrze�. (siadaj�) Niech pani opowie co� o sobie? (P a n i wyjmuje rob�tk�) PANI Nie ma o czym m�wi�. NIEZNAJOMY Dziwne, ale ja te� wola�bym o pani my�le� w oderwaniu od osoby, od imienia � nie wiem przecie� nawet jak brzmi pani nazwisko � ch�tnie sam nada�bym pani imi� � prosz� niech mi pani pozwoli si� zastanowi� � ale� tak, powinna si� pani nazywa� Ewa (robi gest w stron� kulis) Fanfary (s�ycha� marsz �a�obny) Znowu ten marsz �a�obny... Od tej chwili ma pani lat trzydzie�ci cztery, wi�c urodzi�a si� pani w tysi�c osiemset sze��dziesi�tym czwartym. Kolej na charakter, bo i tego te� nie znam. Ma pani bardzo dobry charakter, gdy� glos pani brzmi jak g�os mojej zmar�ej matki � m�wi�c o matce mam na my�li abstrakcyjne poj�cie Matki, bo moja matka nigdy mnie nie pie�ci�a, pami�tam tylko, �e mnie bi�a. Tak, tak, widzi pani, ja jestem wychowany w nienawi�ci. W nienawi�ci! Wet za wet! Oko za oko! Prosz� spojrze� na t� blizn� na czole, to od siekiery, kt�r� skaleczy� mnie brat, kiedy wybi�em mu kamieniem przedni z�b. Nie by�em na pogrzebie ojca, 6 poniewa� kaza� mnie wyrzuci� z wesela mojej siostry. Urodzi�em si� z nieprawego �o�a po bankructwie ojca, w czasie kiedy rodzina nosi�a �a�ob� po samob�jstwie jednego z wuj�w. Teraz zna pani moj� rodzink�. Niedaleko pada jab�ko od jab�oni! Z trudem tylko unikn��em ci�kich rob�t � ��cznie czternastu lat � i dlatego mam wszelkie powody by� wdzi�czny tym elfom, cho� mo�e niezbyt mnie one uszcz�liwiaj�... PANI Ch�tnie s�ucham tego, co pan m�wi, ale niech pan nie miesza w to elf�w; to mi sprawia przykro��, ogromn� przykro��! NIEZNAJOMY Szczerze m�wi�c nie bardzo w nie wierz�, jednak zawsze powracaj�. Czy nie s� to dusze pot�pione, kt�re nie dost�pi�y odkupienia? C�! W takim razie jestem tak�e dzieci�ciem trolla. Raz s�dzi�em ju�, �e odkupienie jest bliskie, dzi�ki kobiecie, ale to by�a ogromna pomy�ka, gdy� w�a�nie wtedy zacz�o si� najgorsze piek�o. PANI Ee, pan tak tylko m�wi. No dobrze, jest pan pot�piony, ale jest na to rada. NIEZNAJOMY Uwa�a pani, �e d�wi�k dzwon�w i �wi�cona woda przynios� mi ukojenie... Pr�bowa�em, ale nic mi to nie pomog�o. Czu�em si� jak diabe� na widok znaku krzy�a. M�wmy teraz o pani! PANI To zbyteczne! � Czy zarzucono panu kiedy� �e �le wykorzystuje pan swoje zdolno�ci? NIEZNAJOMY Zarzucano mi wszystko. Nikt w moim mie�cie nie by� tak znienawidzony jak ja, otoczony tak� odraz�. By�em w zupe�nym odosobnieniu. Gdy wchodzi�em do jakiego� lokalu, ludzie odsuwali si� ode mnie. Gdy chcia�em wynaj�� pok�j, zawsze by� ju� zaj�ty. Kap�ani wyklinali mnie z ambony, nauczyciele z katedry, a rodzice w domu przeklinali. Rada ko�cielna chcia�a mi kiedy� odebra� prawo opieki nad moimi dzie�mi. Wtedy zbuntowa�em si� i podnios�em pi�� � przeciw niebu. PANI Dlaczego pana tak nienawidzono? NIEZNAJOMY Nie wiem! Przecie� nie mog�em patrze� jak ludzie cierpi� � i wzywa�em, pisa�em: wyzw�lcie si�, ja wam dopomog�. M�wi�em do biednych: nie dajcie si� wyzyskiwa� bogaczom! A do kobiet m�wi�em: nie pozw�lcie, by m�czy�ni nak�adali wam jarzmo. Do dzieci za�, i to by�o najgorsze, m�wi�em: nie s�uchajcie polece� waszych rodzic�w, je�li s� niesprawiedliwi. A jakie konsekwencje? Ca�kiem niepoj�te, bo mam przeciwko sobie i bogatych i biednych, m�czyzn i kobiety, rodzic�w i dzieci! Potem za� przysz�y choroba i ub�stwo, ha�bi�ca �ebranina, rozw�d, procesy, wygnanie, samotno�� a teraz, ostatnio � my�li pani, �e oszala�em? PANI Nie, nie s�dz�... NIEZNAJOMY W takim razie jest pani na pewno jedyn� osob�, kt�ra tak nie my�li, ale to dla mnie tym cenniejsze. PANI (wstaje) Musz� pana opu�ci�... NIEZNAJOMY Pani te�! PANI Ale nie powinien pan tutaj zostawa�. 7 NIEZNAJOMY Wi�c dok�d mam p�j��? PANI Do domu, pracowa�! NIEZNAJOMY Nie jestem robotnikiem, jestem poet�. PANI Nie chcia�am pana urazi�. Ma pan s�uszno��: poezja to dar, kt�ry si� otrzymuje, ale kt�ry mo�na utraci�. Niech go pan nie zmarnuje! NIEZNAJOMY Dok�d pani idzie? PANI Musz� co� za�atwi�... NIEZNAJOMY Czy jest pani osob� religijn�? PANI Ja jestem niczym. NIEZNAJOMY Tym lepiej, w takim razie zostanie pani czym�. Och, jak bardzo chcia�bym by� pani starym �lepym ojcem, prowadzi�aby mnie pani na jarmarki, �ebym zarabia� �piewem, ale nieszcz�cie w tym, �e nie mog� si� zestarze� � tak w�a�nie jest tak�e z dzie�mi elf�w, nie rosn�, g�owy im tylko puchn�. I krzycz�... Chcia�bym by� czyim� psem, za kim� chodzi�, tak �eby nigdy ju� nie by� samotnym � czasem troch� jedzenia, od czasu do czasu kopniak, jedna pieszczota, dwa uderzenia szpicrut�. PANI Musz� ju� i��! Do widzenia! NIEZNAJOMY (z roztargnieniem) Do widzenia! (siedzi dalej na �awce; zdejmuje kapelusz, ociera pot z czo�a. Potem rysuje lask� na piasku) �EBRAK (wchodzi. Wygl�d ma nader dziwny; szuka czego� w rynsztoku) NIEZNAJOMY Co tam zbieracie, �ebraku? �EBRAK Po pierwsze � o co chodzi? A poza tym nie jestem �ebrakiem � czy pana prosi�em o cokolwiek? NIEZNAJOMY Przepraszam, do�� trudno oceni� ludzi po wygl�dzie. �EBRAK Zapewne. Potrafi pan na przyk�ad odgadn�� kim jestem? NIEZNAJOMY Nie, ani nie potrafi�, ani nie chc�; po prostu zupe�nie mnie to nie interesuje. �EBRAK Kto mo�e z g�ry wiedzie�. Zainteresowanie przychodzi zwykle dopiero potem, kiedy ju� jest za p�no. Virtus post nummos! NIEZNAJOMY Co� takiego! �ebrak m�wi�cy po �acinie. �EBRAK Widzi pan, zainteresowanie ju� si� budzi. Omne tulit punctum qui miscuit utile dulci. Mnie udawa�o si� wszystko, co tylko przedsi�wzi��em, z tej mianowicie przyczyny, �e nigdy nic nie robi�em. Chcia�bym nazwa� si� Polikratesem, tym, co to rzuci� do morza sw�j pier�cie�. Czy 8 wie pan, �e dosta�em od �ycia wszystko, czego chcia�em? Ale ja nigdy niczego nie chcia�em i znu�ony powodzeniem wyrzuci�em pier�cie�. Teraz na staro��, �a�uj� tego i szukam go w rynsztokach, ale poniewa� poszukiwania mog� trwa� d�ugo, nie gardz�, w braku z�otego pier�cienia, paroma niedopa�kami cygar. NIEZNAJOMY Nie wiem, czy pan �ebrak kpi, czy brak mu pi�tej klepki. �EBRAK Widzi pan, ja tego te� nie wiem. NIEZNAJOMY A wie pan, kim ja jestem? �EBRAK Nie mam poj�cia; i wcale mnie to nie interesuje. NIEZNAJOMY Zainteresowanie przychodzi zwykle dopiero potem... To nies�ychane! Doprowadzi� mnie pan do tego, �e powtarzam pa�skie s�owa. Przecie� to tak jakby pali� po kim� niedopa�ki cygar. Pfe! �EBRAK (uchyla kapelusza) A pan nie chce moich niedopa�k�w? NIEZNAJOMY Co to za blizn� ma pan na czole? �EBRAK Pami�tka po jednym bliskim krewnym. NIEZNAJOMY Strach mnie ogarnia. Musz� dotkn�� tego cz�owieka, �eby sprawdzi�, czy naprawd� istnieje. (dotyka ramienia � e b r a k a) Tak, on istnieje naprawd�! � Prosz�, oto skromny datek! W zamian za to obieca mi pan, �e b�dzie pan szuka� pier�cienia Polikratesa w innej dzielnicy, (podaje monet�) post nummos virtus... No prosz�, zn�w zaczynam prze�uwa�! Prosz� odej��! Prosz� odej��! �EBRAK Odejd�, ale doprawdy da� mi pan za du�o. Zwracam panu trzy czwarte, w ten spos�b jeste�my sobie winni tylko przyjacielski upominek! NIEZNAJOMY Przyjacielski upominek? Nie jestem pa�skim przyjacielem! �EBRAK Ale ja pa�skim. Gdy si� jest samotnym na �wiecie, nie wolno tak bardzo przebiera� w ludziach. NIEZNAJOMY Pan wybaczy, �e po�egnam pana kr�tko! Pfe! �EBRAK Ale� prosz�, prosz� bardzo; tylko gdy si� znowu spotkamy, b�d� mia� w pogotowiu przywitanie znacznie d�u�sze. (odchodzi) NIEZNAJOMY (siada i rysuje ko�cem laski na piasku) Niedzielne popo�udnie! D�ugie, szare, smutne niedzielne popo�udnie, kiedy to we wszystkich domach zjedzono ju� piecze� wo�ow� z kwa�n� kapust� i kartoflami. Starzy ucinaj� sobie poobiedni� drzemk�. M�odzi graj� w szachy i pal� cygara. S�u�ba posz�a na nieszpory. Sklepy pozamykane. Och, to d�ugie zab�jcze popo�udnie, dzie� odpoczynku, gdy dusza przestaje si� porusza�, gdy r�wnie niemo�liwe jest spotka� znajom� twarz jak wcisn�� si� do knajpy. 9 PANI (wraca; ma kwiat przy dekolcie) NIEZNAJOMY No prosz�! Wystarczy, bym otworzy� usta i powiedzia� cokolwiek, a natychmiast �ycie zadaje mi k�am! PANI Jeszcze pan tu siedzi? NIEZNAJOMY Chyba oboj�tne czy pisz� na piasku tu, czy gdzie indziej, bylebym pisa� na piasku. PANI A co pan pisze? Prosz� pokaza�? NIEZNAJOMY Widzi pani, o tu!... Ewa, 1864... Nie, niech pani po tym nie depcze... PANI Bo co? NIEZNAJOMY Spotka pani� nieszcz�cie i mnie te�. PANI Sk�d pan wie? NIEZNAJOMY Po prostu wiem! I wiem tak�e, �e ta r�a wigilijna, kt�r� nosi pani przy dekolcie, to mandragora. Symbolizuje z�o�liwo�� i oszczerstwo, a w medycynie leczono tym dawniej ob��d. Czy da mi j� pani? PANI (z wahaniem) Jako lekarstwo? NIEZNAJOMY Tak! � Czyta�a pani moje utwory? PANI Przecie� pan wie, �e je czyta�am, �e panu zawdzi�czam wolno�� od przes�d�w i wiar� w ludzkie prawa i ludzk� godno��! NIEZNAJOMY W takim razie nie zna pani moich ostatnich ksi��ek... PANI Nie, i je�li s� niepodobne do poprzednich, nie chc� o nich s�ysze�! NIEZNAJOMY �wietnie! Prosz� mi wi�c przyrzec, �e nigdy ju� nie otworzy pani �adnej mojej ksi��ki. PANI Musz� si� wpierw zastanowi�! � Dobrze, przyrzekam! NIEZNAJOMY Tylko prosz� nie z�ama� obietnicy? Pami�ta pani, co sta�o si� z �on� Sinobrodego, gdy ciekawo�� skusi�a j� do otwarcia zakazanego pokoju... PANI Czy pan nie widzi, �e ju� si� pan zachowuje jak Sinobrody? Zapomnia� pan, �e jestem m�atk�, �e m�j m�� jest lekarzem i pa�skim wielbicielem, i �e w jego domu mo�e pan si� zjawi�, kiedy pan tylko zechce. NIEZNAJOMY Robi� wszystko, �eby o tym zapomnie�, i tak to zatar�em w pami�ci, �e straci�o znamiona rzeczywisto�ci. PANI Je�li tak, mo�e odprowadzi mnie pan wieczorem do domu? 10 NIEZNAJOMY Nie! Ale mo�e pani p�jdzie ze mn�? PANI Dok�d? NIEZNAJOMY W �wiat, dok�dkolwiek! Nie mam domu, tylko walizk�. Pieni�dze miewam czasem, ale rzadko � to jedyna rzecz, kt�rej �ycie z uporem mi odmawia, mo�e dlatego, �e nie pragn��em ich dostatecznie mocno PANI Hm! NIEZNAJOMY No wi�c, o czym pani my�li? PANI Dziwi mnie, �e nie czuj� si� dotkni�ta pa�skim �artem. NIEZNAJOMY Wszystko jedno czy to �art, czy ni �art... S�yszy pani! Odezwa�y si� organy; to znaczy �e nied�ugo otworz� knajp�. PANI Wi�c to prawda, �e pan du�o pije? NIEZNAJOMY Du�o! Wino wyzwala moj� dusz� z cielesnej pow�oki. Wzlatuj� w przestworza, widz� to, czego nikt inny nawet nie przeczuwa i s�ysz�, czego nikt nigdy nie s�ysza�... PANI A na drugi dzie�? NIEZNAJOMY Mam przepi�kne wyrzuty sumienia, odczuwam zbawienne uczucie winy i �alu. Rozkoszuj� si� cierpieniem cia�a, podczas gdy dusza jak mg�a unosi si� nad czo�em. Jest mi tak, jakbym by� mi�dzy �yciem i �mierci�, gdy duch czuje, �e rozwin�� skrzyd�a i mo�e uciec, je�li tylko, zechce. PANI Prosz� wej�� ze mn� do ko�cio�a, cho�by na chwil�; nie us�yszy pan �adnego kazania, tylko pi�kn� muzyk� nieszpor�w. NIEZNAJOMY Nie, do ko�cio�a nigdy! To by mi sprawi�o b�l, przypomnia�o, �e nie ma tam dla mnie miejsca, �e jestem pot�piony i �e ju� nigdy wi�cej nie b�d� m�g� tam wej��, tak jak nie mog� sta� si� na nowo dzieckiem. PANI Naprawd� ma pan takie my�li? NIEZNAJOMY Do tego doszed�em! Czuj� si� tak, jak gdybym le�a� posiekany w kotle Medei i gotowa� si� na wolnym ogniu; albo p�jd� na myd�o, albo zostan� wskrzeszony, powstan� odm�odzony, z w�asnego bulionu! Wszystko zale�y od zr�czno�ci Medei. PANI To brzmi jak wyrocznia. Zobaczymy, czy nie mo�e pan sta� si� dzieckiem na nowo? NIEZNAJOMY W takim razie wszystko musia�oby zacz�� si� od ko�yski � a na �wiat musia�by przyj�� ten w�a�ciwy. 11 PANI W�a�nie! � Prosz� na mnie chwil� poczeka�. Wst�pi� tylko do kaplicy �wi�tej El�biety. Gdyby kawiarnia by�a otwarta, poprosi�abym pana, �eby pan nie pi�! Ale na szcz�cie jest zamkni�ta. NIEZNAJOMY (siada i zaczyna rysowa� na piasku) Wchodzi sze�ciu odzianych na br�zowo karawaniarzy i �a�obnik�w. Jeden niesie chor�giew z insygniami cechu cie�li owini�t� br�zow� krep�; inny du�y top�r umajony ga��zkami �wierczyny; trzeci poduszk�, na kt�rej le�y m�otek przewodnicz�cego. Zatrzymuj� si� przed kawiarni� i czekaj�. NIEZNAJOMY Wolno zapyta�, kim by� nieboszczyk? PIERWSZY �A�OBNIK To by� cie�la! (wydaje d�wi�k przypominaj�cy cykanie zegara) NIEZNAJOMY Prawdziwy cie�la czy taki, co siedzi w drewnianych �cianach i cyka1? DRUGI �A�OBNIK I jedno i drugie, ale raczej taki, co siedzi w drewnianych �cianach i cyka � jak on si� w�a�ciwie nazywa? NIEZNAJOMY (do siebie) Spryciarz! Chce mnie nabra�, �ebym powiedzia� ko�atek, ale ja mu odpowiem inaczej, �eby si� z nim podroczy�. My�li pan o tykotku? DRUGI �A�OBNIK Nie, wcale nie to mam na my�li. (znowu s�ycha� cykanie zegara) NIEZNAJOMY Chcecie mnie nastraszy�, czy te� nieboszczyk robi cuda? Prosz� wi�c przyj�� do wiadomo�ci, �e ani si� nie boj�, ani nie wierz� w cuda. W ka�dym razie wydaje mi si� troch� dziwne, �e �a�obnicy odziani s� na br�zowo, dlaczego nie na czarno, co jest i tanio, i �adnie, i praktycznie? TRZECI �A�OBNIK Dla nas, prostak�w, ten kolor jest czarny, ale je�li wielmo�ny pan tak ka�e, mo�e by� br�zowy. NIEZNAJOMY Doprawdy cudaczne z was towarzystwo i czuj� niepok�j, kt�ry najch�tniej przypisywa�bym wczorajszemu upiciu si� mozelskim winem. A je�li powiem, �e top�r przybrany jest �wierczyn� us�ysz�, �e to jest � no tak, co to takiego? PIERWSZY �A�OBNIK To winna latoro�l. NIEZNAJOMY Przeczuwa�em, �e to nie b�dzie �wierczyna. Ale, ale � otwieraj� knajp� � nareszcie! G o s p o d a r z otwiera kawiarni�. N i e z n a j o m y zajmuje stolik i dostaje wino. � a � o b n i c y siadaj� przy wolnych stolikach. 1 W oryginale gra s��w oparta na nazwach trzech owad�w. C i e � l a �timmerman� to po szwedzku i rzemie�lnik i �uk �tycz cie�la� (Acanthocinus aedilis, �yje w drewnie). K o � a t e k po szwedzku �d�dsur� dos�. �zegar �mierci� to �uk Anobium pertinax � ko�atek uparty, dr��y w suchym drewnie. Jako trzeci w osmal� wyst�puje �guldsmed�, tj. �z�otnik� jako rzemie�lnik, a �kruszczyca z�otawka� (Cetonia aurata) jako nazwa owada. W przek�adzie niemo�liwe jest odda� podw�jne znaczenie. Dla nawi�zania do gry s��w zast�piono go �tykotkiem� (�uk Tykotek rudow�os � Xestobium rufovillosum, atakuje belki i krokwie). St�d �cyka� i �cykanie� � bo o zegarze i o �wierszczach (przyp. t�um.) 12 NIEZNAJOMY Widz�, �e to jaki� weso�y nieboszczyk skoro �a�obnicy id� si� upi� zaraz po ostatniej pos�udze. PIERWSZY �A�OBNIK Tak, tak, to by� nicpo�, kt�ry nie m�g� si� nauczy� traktowa� �ycia powa�nie. NIEZNAJOMY I prawdopodobnie nadu�ywa� trunk�w? DRUGI �A�OBNIK W�a�nie! TRZECI �A�OBNIK A utrzymanie �ony i dzieci zostawia� innym. NIEZNAJOMY Bardzo nie�adnie. Pewnie dlatego jego przyjaciele tak pi�knie o nim m�wi� na pogrzebie. Prosz� nie tr�ca� mego stolika, kiedy pij�. PIERWSZY �A�OBNIK Kiedy ja pij�, nic mi to nie przeszkadza... NIEZNAJOMY A mnie przeszkadza, bo jest wielka r�nica mi�dzy mn� a wami! �A�OBNICY (szemrz�) �EBRAK (wchodzi) NIEZNAJOMY Znowu ten �ebrak, kt�ry grzebie w rynsztokach! �EBRAK (zajmuje stolik i zamawia wino) Prosz� o wino! � Mozelskie! GOSPODARZ (przychodzi z arkuszem papieru w r�ku) Niech pan si� st�d zaraz wynosi! Nic pan tu nie dostanie, bo nie zap�aci� pan podatk�w. Prosz�, oto nakaz s�dowy, a tu pa�skie nazwisko, wiek i rysopis. �EBRAK Omnia serviliter pro dominatione! Jestem wolnym cz�owiekiem z akademickim wykszta�ceniem, zaniecha�em p�acenia podatk�w, bo nie mam najmniejszej ochoty ubiega� si� o stanowisko deputowanego. � Mozelskie! GOSPODARZ Je�li pan st�d natychmiast nie wyjdzie � zabior� pana i odstawi� gratis do przytu�ku! NIEZNAJOMY Mo�e panowie za�atwiliby t� spraw� gdzie indziej. Przeszkadzacie go�ciom. GOSPODARZ Tak, ale pan za�wiadczy, �e wszystko odbywa si� jak nale�y... NIEZNAJOMY Nie! Ca�y ten incydent jest nader przykry! Nawet je�li kto� nie p�aci podatk�w � hm � ma chyba prawo do drobnych przyjemno�ci w �yciu! GOSPODARZ Ach to tak! Pan pewnie z tych, co �wyzwalaj� �ajdak�w� od ich powinno�ci. NIEZNAJOMY Dosy�! Tego ju� za wiele! Nie wiecie, �e jestem cz�owiekiem s�awnym? GOSPODARZ I �A�OBNICY (wybuchaj� �miechem) 13 GOSPODARZ Mo�e os�awionym! S�uchajcie no, trzeba sprawdzi�! Rysopis zgadza si�: lat trzydzie�ci osiem, w�sy, oczy niebieskie; bez sta�ego zatrudnienia; dochody nieokre�lone; �onaty, ale porzuci� �on� i dzieci; znany z wywrotowych pogl�d�w i robi wra�enie nie w pe�ni poczytalnego... Zgadza si�! NIEZNAJOMY (podnosi si� od stolika, blady i zdruzgotany) Och! A to co znowu! GOSPODARZ Jak Boga kocham, zgadza si�! �EBRAK Wi�c to mo�e o niego chodzi, a nie o mnie. GOSPODARZ Chyba tak! A teraz we�cie si� panowie pod r�k� i wyno�cie si� st�d obydwaj. �EBRAK (do N i e z n a j o m e g o) Chod�my! NIEZNAJOMY My? � To ju� jaka� intryga! Dzwoni dzwon z wie�y ko�cielnej; s�o�ce przebija si� przez chmury i o�wietla kolorow� rozet� okienn� nad portalem, kt�ra otwiera si� i ods�ania wn�trze ko�cio�a; s�ycha� gr� na organach i �piew: Ave Maris Stella. PANI (wychodzi z ko�cio�a) Gdzie pan jest, co pan robi? Dlaczego pan zn�w mnie wo�a? Czy musi pan jak dziecko czepia� si� kobiecej sp�dnicy? NIEZNAJOMY Tak, boj� si�! Dziej� si� tu rzeczy, kt�rych, nie da si� wyt�umaczy� w spos�b naturalny. ANI Przecie� m�wi� pan, �e si� nie boi niczego, nawet �mierci! NIEZNAJOMY Nie, �mierci si� nie boj�, ale czego� innego! Czego�, co nieznane! PANI Prosz� mi poda� r�k�, zaprowadz� pana do lekarz�, bo pan jest chory, m�j przyjacielu! Chod�my! NIEZNAJOMY By� mo�e. Ale najpierw musz� o co� spyta�! Czy to karnawa�, czy jest tak, jak powinno by�? PANI Z tymi tutaj chyba jest wszystko w porz�dku... NIEZNAJOMY Ale ten �ebrak? To na pewno jaki� okropny cz�owiek. Czy to prawda, �e jest do mnie podobny? PANI Tak, je�li b�dzie pan dalej pi�, stanie si� pan podobny do niego. A teraz prosz� wst�pi� na poczt� i odebra� sw�j list; potem p�jdzie pan ze mn�. NIEZNAJOMY Nie, nie p�jd� na poczt�. Ten list zawiera pewnie tylko dokumenty s�dowe. Na pewno. PANI A je�li nie? 14 NIEZNAJOMY Na pewno s� w nim tylko nieprzyjemne sprawy. PANI Jak pan chce; nikt nie uniknie swego losu. Mam takie wra�enie, jak gdyby wy�sze moce odby�y narad� nad nami i powzi�y decyzj�. NIEZNAJOMY Pani to te� czuje?! Wie pani, w�a�nie s�ysz�, jak stuka m�otek przewodnicz�cego, odsuwaj� krzes�a od sto�u, wysy�aj� wo�nych... Och, ten l�k... Nie, ja z pani� nie p�jd�. PANI Co pan ze mn� zrobi�... tam, w kaplicy, nie mog�am si� modli� w nale�ytym skupieniu! �wieca zgas�a na o�tarzu i zimny wiatr owia� mi twarz, w�a�nie w chwili, gdy us�ysza�am pa�skie wo�anie. NIEZNAJOMY Nie wo�a�em! Tylko bardzo za pani� t�skni�em... PANI Pan wcale nie jest s�abym dzieckiem, jakie pan udaje, w panu drzemi� nies�ychane si�y. Boj� si� pana... NIEZNAJOMY Gdy jestem sam, czuj� si� jak sparali�owany. Ale gdy tylko znajd� w kim� oparcie, staj� si� silny! Teraz chc� by� silny i dlatego p�jd� z pani�! PANI Niech pan tak uczyni, a mo�e zdo�a pan uwolni� mnie od wilko�aka. NIEZNAJOMY Wilko�aka? PANI Tak go nazywam... NIEZNAJOMY Dobrze! Id� z pani�! Bi� si� z czarownikami, oswobadza� ksi�niczki, zabija� wilko�aki, to znaczy �y�! PANI Chod�, m�j wyzwolicielu! Spuszcza woalk� na twarz, ca�uje go spiesznie w usta i wybiega. NIEZNAJOMY (stoi przez chwile zaskoczony i oszo�omiony) Z ko�cio�a s�ycha� wysoki wielog�osowy akord g�os�w kobiecych, bliski krzyku. O�wietlona rozeta okienna nagle ga�nie; drzewo nad �awk� dr�y; �a�obnicy zrywaj� si� z miejsc i patrz� ku niebu, jak gdyby zobaczyli tam cos niezwyk�ego i przera�aj�cego. NIEZNAJOMY (wybiega za P a n i �) U LEKARZA Podw�rze, otoczone trzema d�ugimi budynkami, jednopi�trowymi, drewnianymi domami krytymi dach�wk�. We wszystkich trzech budynkach ma�e okienka. Na prawo oszklone drzwi werandy. Na lewo przed oknami r�any �ywop�ot i ule. Po�rodku podw�rza stos drewna, w kszta�cie orientalne) kopu�y; obok studnia. Ponad �rodkowym budynkiem wida� wierzcho�ek du�ego orzecha. W prawym rogu furtka do ogrodu. Przy studni du�y ��w. Na prawo wej�cie do piwniczki. Skrzynia z lodem i beczka na �mieci. Ko�o werandy st� i krzes�a. 15 SIOSTRA (wychodzi z drzwi werandy z telegramem) Nieszcz�cie spada na ten dom, braciszku! LEKARZ A kiedy go w nim nie by�o, moja droga? SlOSTRA Ale tym razem � och! � Ingeborga wraca do domu przywo��c ze sob� � no, zgadnij kogo? LEKARZ Poczekaj chwilk�! Ju� wiem! Dawno to przeczuwa�em i pragn��em tego. Podziwiam tego autora, uczy�em si� od niego i chcia�em go pozna�! A wi�c powiadasz, �e przyje�d�a! Gdzie te� Ingeborga go spotka�a? SIOSTRA Pewnie w mie�cie. W jakim� literackim salonie. LEKARZ Cz�sto zastanawia�em si�, czy ten cz�owiek nie jest moim koleg� z gimnazjum. Nazwisko to samo. Wola�bym, �eby tak nie by�o, bo tamten mia� w sobie co� z�owieszczego, a przez tyle lat te fatalne zadatki musia�y si� w nim bardzo rozwin��. SIOSTRA Nie wpuszczaj go do domu! Wyjed�! Wym�w si� jak�� wizyt�! LEKARZ Nie! Nie mo�na uciec od swego losu... SIOSTRA I ty, kt�ry nigdy nie ugi��e� si� przed niczym, ulegasz chimerze, kt�r� nazywasz losem. LEKARZ �ycie mnie tego nauczy�o. Trwoni�em czas i si�y na walk� z nieuniknionym. SIOSTRA Dlaczego pozwalasz swojej �onie w��czy� si� i kompromitowa� siebie i ciebie? LEKARZ Wiesz przecie� sama! Gdy sk�oni�em j� do zerwania zar�czyn, obiecywa�em jej ca�kowit� swobod�, zupe�ne przeciwie�stwo wi�zienia, kt�rym by�o jej �ycie. A zreszt� nie m�g�bym jej kocha�, gdyby mi �lepo ulega�a we wszystkim. SIOSTRA No i w rezultacie jeste� w przyja�ni z w�asnym wrogiem. LEKARZ No, no, nie przesadzaj! SIOSTRA I pozwalasz jej wci�gn�� do swego domu kogo�, kto ci� zniszczy. Och, gdyby� wiedzia�, jak bezgranicznie nienawidz� tego cz�owieka. LEKARZ Wiem, wiem! Jego ostatnia ksi��ka jest ohydna, ale ods�ania te� pewn� psychoz�. SIOSTRA Tote� powinni go byli wsadzi� do domu wariat�w... LEKARZ Nie ty jedna tak m�wisz, ale ja osobi�cie nie widz�, by przekroczy� granic�... SIOSTRA Bo sam jeste� dziwak! I przebywasz stale z �on� zupe�n� wariatk�. LEKARZ Nie przecz�, �e maniacy zawsze mnie silnie poci�gali, a oryginalno�� nie jest przynajmniej banalna... (s�ycha� syren� statku) Co to! Kto� krzycza�! 16 SIOSTRA Nerwy, braciszku! To tylko parowiec... B�agam ci�, wyjed�! LEKARZ Mo�e bym i wyjecha�, ale jestem jak przygwo�d�ony... Wiesz, z tego miejsca widz� jego portret w moim gabinecie... A blask s�o�ca rzuca cie�, kt�ry zniekszta�ca ca�� jego posta�, tak �e przypomina mi... to okropne. Widzisz, do kogo on jest podobny? SIOSTRA Do diab�a! � Uciekaj! LEKARZ Nie mog�! SIOSTRA Przynajmniej bro� si�... LEKARZ Robi� to zazwyczaj. Tym razem jednak mam takie uczucie, jak gdyby nadchodzi�a burza. Ile� razy chcia�em si� st�d przenie��, ale nie mog�em. Jakby ten grunt by� rud� �elazn�, a ja ig�� magnetyczn�... i je�li spadnie nieszcz�cie, nic na to nie poradz�... W tej chwili weszli przez bram�. SIOSTRA Nic nie s�ysza�am! LEKARZ Ale ja, ja s�ysz�! I teraz tak�e widz�! To on, m�j kolega z dzieci�stwa. Sp�ata� w szkole g�upiego figla... wina spad�a na mnie i zosta�em ukarany. A do niego przylgn�o przezwisko Cezar, nie wiem dlaczego! SIOSTRA I ten cz�owiek... LEKARZ Tak, takie jest �ycie! � Cezar! PANI (wchodzi) Dzie� dobry! Przyprowadzi�am mi�ego go�cia. LEKARZ Wiem, wiem. Dom m�j stoi dla niego otworem! PANI Zosta� w go�cinnym pokoju, �eby si� troch� od�wie�y�. LEKARZ Zadowolona� ze swego podboju? PANI On jest na pewno najnieszcz�liwszym cz�owiekiem, jakiego w �yciu spotka�am. LEKARZ To istotnie du�o! PANI Tak, starczy�oby dla wszystkich. LEKARZ Na pewno. Id�, siostrzyczko, i poka� naszemu go�ciowi drog�. S i o s t r a wychodzi. Podr� by�a ciekawa? PANI Tak, spotka�am du�o dziwnych ludzi... Mia�e� jakich� pacjent�w? LEKARZ Nie, dzi� by�o pusto. Wygl�da na to, �e moja praktyka si� kurczy. 17 PANI (�yczliwie) Biedaku... S�uchaj no, czy nie nale�a�oby zabra� ju� stosu drewna pod dach? Nasi�ka tylko wilgoci�! LEKARZ (bez �ladu wyrzutu w glosie) Pewnie, trzeba by to zrobi�, a tak�e wybi� pszczo�y, zerwa� owoce w ogrodzie, ale nie mog� si� na nic zdoby�... PANI Jeste� zm�czony! LEKARZ Zm�czony wszystkim. PANI (bez goryczy) No i masz niedobr� �on�, kt�ra w niczym ci nie pomaga! LEKARZ (�agodnie) Nie powinna� tak m�wi�, skoro ja tak nie my�l�. PANI (zwr�cona ku werandzie) Nareszcie! N i e z n a j o m y ubrany inaczej, wygl�da m�odziej ni� w pierwszej scenie; wychodzi z drzwi werandy z wymuszon� swobod�; wida�, �e poznaje Lekarza, staje zaskoczony i wstrz��ni�ty, ale zaraz si� opanowuje. LEKARZ Witam w moim domu! NIEZNAJOMY Dzi�kuj�, panie doktorze! LEKARZ Przynosi pan pi�kn� pogod�. Bardzo si� przyda, bo mamy tu deszcze od sze�ciu tygodni... NIEZNAJOMY A nie od siedmiu? Zwykle pada przez siedem tygodni, je�li jest deszcz na siedmiu braci �pi�cych... ale co ja wygaduj�, przecie� jeszcze nie by�o siedmiu braci �pi�cych! LEKARZ Panu, przywyk�emu do wielkomiejskich! przyjemno�ci, nasze proste wiejskie �ycie wyda si� pewnie monotonne. NIEZNAJOMY O nie, czuj� si� tutaj r�wnie dobrze jak w mie�cie... Prosz� wybaczy� pytanie od rzeczy Czy my przypadkiem nie spotkali�my si� kiedy� dawniej, w m�odo�ci? LEKARZ Nigdy. PANI (usiad�a przy stole i szyde�kuje) NIEZNAJOMY Jest pan pewny? LEKARZ Ca�kowicie! �ledzi�em pa�sk� karier� literack� od samego pocz�tku i, jak pan zapewne wie od mojej �ony, z najwy�szym zainteresowaniem. Gdyby�my wi�c znali si� przedtem, przypomnia�bym sobie przynajmniej nazwisko. � Wracaj�c do tematu, widzi pan teraz, jak si� wiedzie prowincjonalnemu lekarzowi. NIEZNAJOMY Gdyby pan m�g� sobie wyobrazi�, jak si� wiod�o tak zwanemu wyzwolicielowi, na pewno by mu pan nie zazdro�ci�. 18 LEKARZ Domy�lam si�, gdy� wiem, jak bardzo ludzie kochaj� swoje kajdany. Mo�e tak ma by� skoro ju� tak jest! NIEZNAJOMY (nas�uchuje) To dziwne: kto to gra w s�siedztwie? LEKARZ Nie mam poj�cia! A mo�e ty wiesz, Ingeborgo? PANI Nie! NIEZNAJOMY �Marsz �a�obny� Mendelssohna! Ta melodia mnie prze�laduje. Sam ju� nie wiem, czy tylko d�wi�czy mi w uszach, czy... LEKARZ Miewa pan z�udzenia s�uchowe? NIEZNAJOMY Nie, z�udzenia chyba nie, ale wci�� mnie prze�laduj� powtarzaj�ce si� drobne wydarzenia... Czy pa�stwo te� s�ysz� t� muzyk�? LEKARZ i PANI Oczywi�cie! Kto� gra... PANI I to Mendelssohna... LEKARZ Nic dziwnego! Jest przecie� w modzie... NIEZNAJOMY Tak, wiem o tym, ale �e kto� go gra w�a�nie tutaj, na w�a�ciwym miejscu, we w�a�ciwej chwili... (wstaje) LEKARZ �eby pana uspokoi�, zapytam siostr�... (wchodzi na werand�) NIEZNAJOMY (do P a n i) Dusz� si� tutaj! Nie sp�dz� ani jednej nocy pod tym dachem. M�� pani wygl�da jak wilko�ak, a pani zmienia si� w jego obecno�ci w s�up soli. W tym domu pope�niono morderstwo, tu straszy. Uciekn� st�d, pod byle jakim pretekstem. LEKARZ (wychodzi na dw�r) Tak, na fortepianie gra�a panienka z poczty... NIEZNAJOMY (nerwowo) W porz�dku! Wi�c wszystko jest tak, jak by� powinno! � Jaki pan ma oryginalny dom, panie doktorze! Wszystko tu takie niezwyk�e. Cho�by ten stos drewna... LEKARZ Aha, ju� dwa razy uderzy� w niego piorun. NIEZNAJOMY To okropne; i mimo to trzyma pan go tu dalej? LEKARZ W�a�nie dlatego, a w tym roku podwy�szy�em go jeszcze o dwa �okcie, �eby latem dawa� mi cie�. To m�j bluszcz taki jak ten, kt�ry wyr�s� nad g�ow� Jonasza2... Z nadej�ciem jesieni przenosi si� go do drewutni... NIEZNAJOMY (rozgl�da si�) A... ma pan r�e wigilijne... Gdzie je pan zdoby�, i jak to si� dzieje, �e kwitn� latem... Wszystko tu jest na opak... 2 W oryg. dynia � Por. Biblia, Jonasz IV. 6, w przek�. Wujka, kt�ry w przypowie�ci o os�aniaj�cej Jonasza ro�linie zast�pi� dyni� bluszczem (przyp. t�um.) 19 LEKARZ Ach tak, chodzi panu o te kwiaty... Mam u siebie pacjenta troch� chorego umys�owo... NIEZNAJOMY Tu, w tym domu? LEKARZ Tak, ale to cz�owiek o spokojnym usposobieniu, kt�ry oddaje si� rozmy�laniom nad brak�em celowo�ci w naturze. A poniewa� uwa�a za niedorzeczne, by r�e zimowa�y w �niegu i marz�y, przechowuje je w piwnicy i sadzi na wiosn�. NIEZNAJOMY Trzyma pan wariata w domu? To nadzwyczaj nieprzyjemne. LEKARZ No c�, by� mo�e! Ale on jest taki spokojny. NIEZNAJOMY Dlaczego wi�c zwariowa�? LEKARZ Ba, sk�d mo�na wiedzie�. To choroba umys�owa, a nie �adna przypad�o�� fizyczna. NIEZNAJOMY Jedno pytanie: czy on jest gdzie� tu w pobli�u? LEKARZ Ten wariat! Tak, chodzi swobodnie po ogrodzie i poprawia dzie�o stworzenia. Ale je�li jego obecno�� panu przeszkadza, zamkniemy go w piwnicy. NIEZNAJOMY Dlaczego takich biedak�w nie pozbawia si� �ycia? LEKARZ Nigdy nie wiadomo, czy dojrzeli... NIEZNAJOMY Do czego? LEKARZ Do �ycia przysz�ego! NIEZNAJOMY Nic takiego nie istnieje! Pauza. LEKARZ Kto wie! NIEZNAJOMY Nie wiem dlaczego, ale jako� tu strasznie. Mo�e ma pan tu tak�e trupy? LEKARZ Ale� oczywi�cie! W tej skrzyni z lodem trzymam kilka odci�tych ko�czyn, kt�re musz� pos�a� do w�adz... (wyjmuje nog� i r�k�) Niech pan spojrzy. NIEZNAJOMY Zupe�nie jak u Sinobrodego. LEKARZ (ostro) Co pan chce przez to powiedzie�? (patrzy przenikliwie na P a n i �) My�li pan, �e morduj� moje �ony? NIEZNAJOMY Ale� sk�d! Przecie� wida�, �e pan tego nie robi. � W tym domu pewnie tak�e straszy? LEKARZ Jeszcze jak! Niech pan spyta mojej �ony! 20 Wycofuje si� za stos drewna, tak �e jest niewidoczny dla P a n i i N i e z n a j o m e g o. PANI (do N i e z n a j o m e g o) Mo�emy rozmawia� g�o�no, bo m�j m�� �le s�yszy, tylko po ruchu ust odgaduje, co si� m�wi! NIEZNAJOMY Skorzystam wi�c z okazji i powiem, �e przykrzejszej p� godziny jeszcze nigdy nie prze�y�em. Stoimy tu i pleciemy straszliwe g�upstwa, tylko dlatego, �e nikt nie ma odwagi powiedzie�, co my�li. Przed chwil� tak cierpia�em, �e chcia�em wyj�� scyzoryk i otworzy� sobie �y�y, by si� och�odzi�. Ale teraz mam ochot� wygarn�� mu prawd� w oczy i doprowadzi� go do wybuchu... Powiedzmy mu, �e wyje�d�amy, i �e pani ma ju� do�� jego bzik�w! PANI Je�li b�dzie pan tak m�wi�, znienawidz� pana. Nale�y w ka�dym razie zachowa� si� przyzwoicie. NIEZNAJOMY Och, jaka pani dobrze wychowana! LEKARZ (wysuwa si� zza stosu drewna, staje si� widoczny dla obojga rozmawiaj�cych, kt�rzy kontynuuj� rozmow�) NIEZNAJOMY Ucieknie pani ze mn� jeszcze przed zachodem s�o�ca? PANI Prosz� pana...! NIEZNAJOMY Dlaczego mnie pani wczoraj poca�owa�a... PANI Prosz� pana...! NIEZNAJOMY A je�li on nas s�yszy... wygl�da na takiego fa�szywca...? LEKARZ Czym mogliby�my rozerwa� naszego go�cia? PANI Nasz go�� nie ma wielkich wymaga� je�li chodzi o rozrywki, bo nie mia� �ycia us�anego r�ami... LEKARZ (gwi�d�e na gwizdku) W ogrodzie pojawia si� W a r i a t, ma na czole wieniec laurowy i jest dziwacznie wystrojony. LEKARZ Cezar! Chod� tutaj! NIEZNAJOMY (niemile dotkni�ty) On si� nazywa Cezar? LEKARZ Nie, to przezwisko, kt�re mu nada�em, bo mi przypomina jednego z koleg�w szkolnych. NIEZNAJOMY (zaniepokojony) Jak to? LEKARZ No tak, to by� taki niezwyk�y wypadek. On nabroi�, a win� zwali� na mnie. PANI (do N i e z n a j o m e g o) S�ysza� kto, �eby dziecko mog�o by� tak zepsute? 21 NIEZNAJOMY (stoi jak na m�kach) WARIAT (wchodzi) LEKARZ Chod� no bli�ej, Cezar, i uk�o� si� wielkie mu pisarzowi. WARIAT To on jest ten wielki? PANI (do L e k a r z a) Dlaczego wo�asz tu wariata skoro to sprawia przykro�� naszemu go�ciowi? LEKARZ Cezar, masz by� uprzejmy, bo dostanie lanie! WARIAT Cezar to on jest, ale wielki nie jest, bo nie wie, co by�o wpierw, kura czy jajo. � A ja wiem. NIEZNAJOMY (do P a n i) Odchodz� st�d! Zwabi�a mnie pani w pu�apk�. Ju� sam nie wiem, co o tym s�dzi�. Za chwil� wypu�ci pewnie pszczo�y, dla mojej rozrywki?! PANI Prosz� mie� do mnie zaufanie, bez wzgl�du na wszystko... i niech pan nie m�wi tak g�o�no... NIEZNAJOMY Ale on nas nigdy nie zostawi samych ten okropny wilko�ak, nigdy! LEKARZ (patrzy na zegarek) Prosz� mi wybaczy�, ale musz� wyj�� na godzin� do pacjenta. Mam nadziej� �e czekanie nie b�dzie si� panu d�u�y�. NIEZNAJOMY Przywyk�em czeka� na to, co nigdy nie przychodzi... LEKARZ (do W a r i a t a) Cezar, chod� no, ty nicponiu! Zamkn� ci� w piwnicy! (wychodzi z W a r i a t e m) NIEZNAJOMY (do P a n i) Co tu si� dzieje? Kto mnie w�a�ciwie prze�laduje? Zapewnia mnie pani, �e jej m�� jest do mnie �yczliwie nastawiony; wierz� w to a przecie� on nie potrafi ust otworzy�, �eby mnie ni urazi�. Ka�de jego s�owo k�u�o mnie jak szyd�o... Zn�w kto� gra tego marsza �a�obnego, gra go rzeczywi�cie... i te r�e wigilijne. � Dlaczego wszystko si� powtarza... trupy i �ebracy, i wariaci, i losy ludzkie i wspomnienia z dzieci�stwa... Chod�my st�d! Chc� wyrwa� pani� z tego piek�a! PANI W�a�nie dlatego pana tu przyprowadzi�am, a tak�e po to, by nikt nie m�g� powiedzie�, �e ukrad� pan cudz� �on�. Ale musz� zapyta� o jedno: czy mog� na panu polega�? NIEZNAJOMY My�li pani o moich uczuciach... PANI O nich nie m�wmy, od nich wyszli�my, no i b�d� trwa�y, dop�ki b�d� trwa�y... NIEZNAJOMY Chodzi pani o oparcie materialne! Mam na koncie du�e sumy i wystarczy, �ebym napisa� lub zatelegrafowa�... 22 PANI Wi�c polegam na tym! � Zgoda. (wtyka rob�tk� do kieszeni) Niech pan st�d wyjdzie przez t� furtk�; a potem idzie wzd�u� �ywop�otu z krzak�w bzu, a� do bramki w parkanie. Gdy j� pan otworzy, znajdzie si� pan na go�ci�cu. Spotkamy si� w najbli�szej wiosce! NIEZNAJOMY (waha si�) Wymyka� si� ukradkiem przez furtk�, to nie w moim gu�cie! Wola�bym raczej bi� si� z nim tu na podw�rzu... PANI (z nakazuj�cym gestem) Szybko! NIEZNAJOMY Lepiej prosz� i�� ze mn�! PANI Dobrze! W takim razie p�jd� przodem! (odwraca si�; przesy�a r�k� poca�unek w stron� werandy) Biedny m�j wilko�ak! 23 Akt drugi POK�J W HOTELU N i e z n a j o m y, K e l n e r, P a n i. NIEZNAJOMY (z torb� podr�n� w r�ku) A wi�c nie macie innego pokoju? KELNER Niestety nie! NIEZNAJOMY Ale mnie si� tu nie podoba! PANI Skoro nie ma nic innego, a wszystkie inne hotele s� zaj�te... NIEZNAJOMY (do K e l n e r a) Prosz� nas zostawi� samych! PANI (osuwa si� na krzes�o, nie zdejmuj�c okrycia ani kapelusza) NIEZNAJOMY Masz jakie� �yczenie? PANI Tak, �eby� mnie zabi�! NIEZNAJOMY Rozumiem ci�! Wyrzucani z hoteli, poniewa� nie jeste�my ma��e�stwem, poszukiwani przez policj�, trafiamy w ko�cu do tego hotelu, ostatniego, do kt�rego bym zajecha�, i to akurat do pokoju numer osiem... Kto� walczy przeciwko mnie! PANI Pok�j numer osiem? NIEZNAJOMY Widz�, �e ty te� by�a� ju� tutaj kiedy�? PANI A ty? NIEZNAJOMY Tak! PANI Chod�my st�d, na ulic�, do lasu, dok�dkolwiek... NIEZNAJOMY Ch�tnie! Ale jestem r�wnie zm�czony jak ty po tej dzikiej gonitwie! Czu�em, �e nasza podr� zmierza w tym kierunku: opiera�em si� i chcia�em jecha� w inn� stron� ale poci�gi si� sp�nia�y, nie trafili�my na nie i musieli�my przyby� tutaj, i to akurat do tego pokoju. To sprawka diab�a! Ale ja si� jeszcze z nim porachuj�! PANI Chyba ju� nigdy nie zaznam spokoju! 24 NIEZNAJOMY Nic tu si� nie zmieni�o. Patrz, tam stoi ta zawsze zwi�d�a r�a wigilijna... znowu si� powtarza! � Na �cianie fotografia � Hotel Breuer w Montreux � tam te� kiedy� mieszka�em... PANI By�e� na poczcie? NIEZNAJOMY Czeka�em na to pytanie. Tak by�em, i w odpowiedzi na pi�� list�w i trzy depesze dosta�em tylko jeden telegram: m�j wydawca wyjecha� na dwa tygodnie. PANI Wi�c jeste�my zgubieni. NIEZNAJOMY Nieomal! PANI A za pi�� minut przyjdzie s�u��cy i poprosi o nasze paszporty, potem za� zjawi si� gospodarz i za��da, �eby�my odeszli. NIEZNAJOMY Wtedy pozostanie nam tylko jedno... PANI Jest i drugie! NIEZNAJOMY To drugie jest niemo�liwe. PANI Jakie drugie? NIEZNAJOMY Pojecha� na wie� do twoich rodzic�w. PANI Czytasz w moich my�lach. NIEZNAJOMY Nie mo�emy mie� przed sob� �adnych tajemnic. PANI Wi�c nasz sen si� prze�ni�... NIEZNAJOMY By� mo�e! PANI Zatelegrafuj jeszcze raz! NIEZNAJOMY Powinienem, ale nie mog� ruszy� si� z miejsca; nie wierz� ju� w powodzenie stara� � kto� mnie sparali�owa�. PANI I mnie te�! � Postanowili�my nie m�wi� o przesz�o�ci, a wleczemy j� z sob�. Patrz na te tapety! Ich kwiaty uk�adaj� si� w portret! Widzisz, czyj? NIEZNAJOMY Tak, to on! Wsz�dzie, wsz�dzie on! Ile setek razy... Ale we wzorze serwety widz� kogo� innego... Czy to mo�e by� naturalne? Nie, to tylko z�udzenie! � Czekam, �e lada chwila odezwie si� m�j marsz pogrzebowy, i b�dzie komplet. (nas�uchuje) No tak, ju� graj�! PANI Nic nie s�ysz�! NIEZNAJOMY No to w drog�! PANI Jedziemy do domu? 25 NIEZNAJOMY Chyba w ostateczno�ci! � Przyjecha� tam jako �yciowy rozbitek, �ebrak, nie, to niemo�liwe! PANI Wprawdzie... nie, tego bym nie znios�a! Wr�ci� z ha�b� i wstydem i narobi� zmartwienia staruszkom... znale�� si� w takiej upokarzaj�cej sytuacji. Ju� nigdy nie mogliby�my si� nawzajem szanowa�! NIEZNAJOMY Tak, to by�oby gorsze ni� �mier�. Ale wiesz, czuj� �e to si� zbli�a nieuchronnie. I zaczynam ju� pragn��, by przej�� przez to jak najpr�dzej, skoro to i tak jest nieuniknione. PANI (wyjmuje rob�tk�) A ja wcale nie mam ochoty, by mnie w twojej obecno�ci zniewa�ano... musi si� znale�� jakie� inne wyj�cie. Gdyby�my byli ma��e�stwem... a to mo�na szybko za�atwi�, bo moje poprzednie ma��e�stwo jest formalnie niewa�ne � wed�ug ustaw kraju, w kt�rym zosta�o zawarte... Wystarczy tylko odby� podr� i zawrze� zwi�zek ma��e�ski przed tym samym kap�anem, kt�ry... ale to by�oby upokarzaj�ce dla ciebie... NIEZNAJOMY Nie odbiega�oby od reszty... skoro ta podr� po�lubna przemienia si� w pielgrzymk� lub w bieg przez r�zgi... PANI Masz racj�, za pi�� minut zjawi si� tu gospodarz i wyp�dzi nas! Tote� by sko�czy� z upokorzeniami pozostaje jedynie prze�kn�� to ostatnie... cicho, s�ysz� kroki... NIEZNAJOMY Czuj�, �e ono nas spotka i jestem na nie gotowy... Jestem teraz got�w na wszystko i skoro nie mog� pokona� Niewidzialnego, poka��, ile potrafi� znie��... Zastaw swoj� bi�uteri�, wykupi� j� potem, gdy wr�ci m�j wydawca � je�li nie utonie w k�pieli albo nie zginie w katastrofie kolejowej. Gdy si� pragnie s�awy, tak jak ja, musi si� by� gotowym przede wszystkim po�wi�ci� honor! PANI Skoro wi�c jeste�my zgodni, czy nie s�dzisz, �e lepiej dobrowolnie opu�ci� ten pok�j... O Bo�e! Kto� nadchodzi! Gospodarz! NIEZNAJOMY Chod�my � bieg przez r�zgi mi�dzy kelnerem, pokoj�wkami, pucybutami i portierem... rumieniec wstydu i blado�� gniewu... le�ne zwierz�ta maj� swoje nory, nas jednak zmusza si� do wystawiania na pokaz naszej sromoty. � Opu�� przynajmniej woalk�! PANI To si� nazywa wolno��! NIEZNAJOMY I taki jest wyzwoliciel! Wychodz�. NAD MORZEM Chata na skalnym szczycie nad brzegiem morza. Przed chat� st� i krzes�a. N i e z n a j o m y i P a n i ubrani jasno, wygl�daj� m�odziej ni� w scenie poprzedniej. Pani szyde�kuje. NIEZNAJOMY Trzy dni szcz�cia i spokoju u boku mej �ony i zn�w wraca niepok�j. PANI Czego si� l�kasz? 26 NIEZNAJOMY �e to d�ugo nie potrwa! PANI Dlaczego tak my�lisz? NIEZNAJOMY Nie wiem, zdaje mi si�, �e to si� musi sko�czy�, nagle i fatalnie. Jest co� fa�szywego w tym blasku s�o�ca i ciszy bez wiatru, i czuj�, �e szcz�cie nie jest mi s�dzone w �yciu. PANI Przecie� wszystko zosta�o za�agodzone, rodzice pogodzili si� z sytuacj�, m�j m�� napisa� przyjazny i wyrozumia�y list... NIEZNAJOMY Co to pomo�e, co to pomo�e... los knuje spisek, zn�w s�ysz�, jak stuka m�otek i krzes�a odsuwaj� si� od sto�u � wyrok wydany, ale musia� zapa�� jeszcze przed moim urodzeniem, bo ju� w dzieci�stwie zacz��em odbywa� kar�... Nie ma w moim minionym �yciu niczego, co m�g�bym wspomina� z rado�ci�... PANI I ty, biedaku, twierdzisz, �e mia�e� w �yciu wszystko, czego� zapragn��. NIEZNAJOMY Wszystko, tylko niestety zapomnia�em o z�ocie. PANI Znowu do tego wracasz. NIEZNAJOMY Chyba nic w tym dziwnego? PANI Cicho! NIEZNAJOMY Wci�� szyde�kujesz! Co ty w�a�ciwie robisz? Siedzisz jak Parka i przesuwasz ni� mi�dzy palcami... Ale nie przerywaj sobie. Najpi�kniejszy dla mnie widok to kobieta pochylona nad prac� lub dzieckiem. Co z tego b�dzie? PANI Nic takiego, tylko r�czna rob�tka... NIEZNAJOMY Jakby siatka nerw�w i supe�k�w, gdzie utrwalone zosta�y twoje my�li. Wyobra�am sobie, �e tak musi wygl�da� tw�j m�zg wewn�trz... PANI Och, gdybym mia�a cho� po�ow� tych my�li kt�re mi przypisujesz! Ale ja nie mam �adnych! NIEZNAJOMY Mo�e dlatego czuj� si� tak dobrze w twoim towarzystwie, dlatego uwa�am ci� za tak doskona��, �e ju� nie mog� sobie wyobrazi� �ycia bez ciebie! � Patrz, chmura odesz�a, niebo pogodne, wiatr ciep�y, czujesz, jak pie�ci sk�r�! To jest �ycie! Tak, teraz �yj�, w�a�nie teraz! I czuj�, jak co� we mnie wzbiera, rozci�ga si�, rozcie�cza, staje si� niesko�czone; jestem wsz�dzie, w morzu, kt�re jest moj� krwi�, w g�rach, kt�re s� moim szkieletem, w drzewach, w kwiatach. G�ow� si�gam nieba, patrz� we wszech�wiat, kt�ry jest mn� i czuj� w sobie ca�� moc stw�rcy, bo nim jestem. Chcia�bym wzi�� w d�o� t� mas� i ugnie�� j� na co� doskonalszego, trwalszego, pi�kniejszego... chcia�bym widzie� ca�y �wiat i wszystkie stworzenia � szcz�liwymi: by rodzi�y si� bez b�lu, �y�y bez troski i umiera�y w cichej rado�ci! Ewa! Chcesz umrze� ze mn�, teraz, natychmiast, bo za chwil� zn�w czeka nas cierpienie? PANI Nie, nie jestem jeszcze gotowa umrze�! 27 NIEZNAJOMY Dlaczego! PANI Wmawiam sobie, �e czego� jeszcze nie dokona�am. Mo�e nie cierpia�am dostatecznie. NIEZNAJOMY Czy�by to mia�o by� celem �ycia? PANI Chyba tak! � Prosz� ci� tylko o jedno! NIEZNAJOMY M�w! PANI Nie blu�nij tak niebiosom, jak to uczyni�e� przed chwil�! Nie por�wnuj si� ze Stw�rc�, bo w takich momentach przypominasz mi Cezara, tego u mnie w domu... NIEZNAJOMY (wzburzony) Cezara! Sk�d wiesz... jak mo�esz tak m�wi�... PANI Nie chcia�am powiedzie� nic z�ego! Paln�am g�upstwo u�ywaj�c s��w �u mnie w domu�... daruj! NIEZNAJOMY Mia�a� na my�li tylko te blu�nierstwa? I dlatego por�wnujesz mnie z Cezarem? PANI Tylko to mia�am na my�li! NIEZNAJOMY Dziwne, wierz� w to, co m�wisz, i wierz� �e nie chcia�a� mnie zrani�, a mimo to ranisz mnie, tak jak wszyscy, z kt�rymi si� stykam. Co to znaczy? FANI Ze jeste� przesadnie dra�liwy. NIEZNAJOMY Zn�w ta sama historia! Czy my�lisz, �e ukrywam przed tob� jakie� s�abo�ci, co�, co mo�e mi sprawia� b�l? PANI Ale� sk�d, na Boga! Och, znowu wkrada si� mi�dzy nas duch niezgody i podejrzliwo�ci! Odp�d� go precz, p�ki pora! NIEZNAJOMY Nie m�w, �e blu�ni�, gdy wypowiadam star� znan� prawd�! Widzisz, jeste�my bogami! PANI Och, je�li tak jest, dlaczego nie mo�esz pom�c sobie, pom�c nam? NIEZNAJOMY Nie mog�? Poczekaj tylko, to dopiero pocz�tek. PANI Je�li koniec b�dzie podobny, niech nas B�g ma w swej opiece! NIEZNAJOMY Wiem, czego si� obawiasz. Chcia�em poczeka� troch� z mi�� niespodziank�, ale nie b�d� ci� ju� d�u�ej dr�czy�. (wyjmuje list polecony, nie otwarty) Patrz... PANI Przysz�y pieni�dze! NIEZNAJOMY Dzi� rano! Kto teraz mo�e nas zniszczy�?! PANI Nie m�w tak, wiesz dobrze, kto nas mo�e zniszczy�! 28 NIEZNAJOMY O kim m�wisz? PANI O tym, kt�ry karze ludzk� pych�! NIEZNAJOMY I odwag�! Zw�aszcza odwag�! To by�a moja pi�ta achillesowa, i wszystko mog�em znie�� pr�cz tego fatalnego braku pieni�dzy, kt�ry zawsze godzi� we mnie najdotkliwiej. PANI Wybacz, �e pytam. Ile dosta�e�? NIEZNAJOMY Nie wiem, nie otworzy�em jeszcze listu ale wiem w przybli�eniu, ile mog� si� spodziewa�! Zobaczymy! (otwiera list) Co to! �adnych pieni�dzy, tylko zawiadomienie, �e nie mam nic na koncie. To jaka� nieczysta sprawa! PANI Zaczynam wierzy�, �e jest tak jak m�wisz. NIEZNAJOMY �e jestem przekl�ty, tak! Ale ja bior� to przekle�stwo w dwa palce i odrzucam je z powrotem szlachetnemu ofiarodawcy!... Ot tak! (rzuca list w powietrze) � wraz z moim przekle�stwem. PANI Nie r�b tak! Boj� si� ciebie! NIEZNAJOMY B�j si�, ale nie wolno ci mn� gardzi�. R�kawica rzucona i zobaczysz teraz walk� gigant�w! (rozchyla marynark� i kamizelk� i rzuca ku niebu gro�ne sp

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!