5934

Szczegóły
Tytuł 5934
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

5934 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 5934 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5934 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

5934 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Nie szabl�, lecz pi�rem INSTYTUT BADA� LITERACKICH POLSKIEJ AKADEMII NAUK Nie szabl�, lecz pi�rem Batalie publicystyczne II Rzeczypospolitej Pod redakcj� Darii Na��cz IBL Wydawnictwo 1993 Warszawa Instytut Bada� Literackich O f y. i i."k / Opracowanie wydawnicze El�bieta Modrzewska l Projekt ok�adki \ Jolanta Bar�cz^y Copy editor ''"'-"" ** '' *J':..VJV < / �f> Adam Rysiewicz Sk�ad i �amanie Wydawnictwo Instytutu Bada� Literackich PAN � Copyright by Instytut Bada� Literackich PAN X.;.. Iffeiiti *�r�x�w*. MMTY II 353?^ Wydawnictwo IBL 00-330 Warszawa ul. Nowy �wiat 72 tel. (0-22) 26-21-78 tel. (0-22) 26-52-31 w. 80, 106 ttUfal (0-22) 26-99-45 ISBN 83-85605-23-1 Wst�p Min�o ju� ponad pi��dziesi�t lat od chwili, kiedy kl�ska wrze�niowa tragicznie po�o�y�a kres II Rzeczypospolitej. Odchodz� pami�taj�cy j� ludzie. Wygasaj� emocje zwi�zane z sumowaniem jej dorobku. Bardzo d�ugo bowiem usi�owano przedstawia� Polsk� mi�dzywojenn� wy��cznie w roli negatywnego t�a, z kt�rym kontrastowa�yby dokonania nowej w�adzy. Dzi� zyskuj� popularno�� diametralnie inne oceny. Reakcj� na wieloletnie manipulowanie prawd� historyczn� i na przed�u�aj�cy si� kryzys sta�o si� idealizowanie II Rzeczypospolitej. Jawi si� ona niczym Arkadia: kraj dobrobytu, wybitnych indywidualno�ci, demokracji, nieograniczonych mo�liwo�ci tw�rczych dla spo�ecze�stwa i pelnej suwerenno�ci w stosunkach mi�dzynarodowych. �Czarn�" legend� wypiera �bia�a". Jej korzenie, jak ka�dego mitu historycznego, tkwi� oczywi�cie w tera�niejszo�ci, nie przesz�o�ci. Nie bez znaczenia jest jednak upowszechnianie autentycznej wiedzy o tym okresie. Tak si� zreszt� sk�ada, �e historiografia tej epoki stanowi jedn� z najlepiej rozwijaj�cych si� dziedzin naszego dziejopisarstwa. Jest to jednak wiedza do�� hermetyczna, nie do ko�ca dost�pna dla ka�dego, znacznie s�abiej oddzialywaj�ca na wyobra�ni�, ni� tego mo�na by�oby oczekiwa� wnioskuj�c z jej wysokiego poziomu merytorycznego. W tej sytuacji wa�n� rol� odegra� mog� r�nego rodzaju wydawnictwa �r�d�owe, w kt�rych II Rzeczpospolita mia�aby okazj� przem�wi� do czytelnika w�asnym g�osem, za pomoc� swych najwybitniejszych pi�r. Temu te� celowi s�u�y i ta ksi��ka, prezentuj�ca g�o�ne kampanie publicystyczne tamtych lat. Wbrew wyobra�eniom podsuwanym przez �*':. 1^. NIE SZABL�, LECZ PI�REM 6 �bia��" legend� II Rzeczpospolita a� pulsowa�a odkonflikt�w isprzeczno-�ci. Nie moglo zreszt� by� inaczej w pa�stwie, kt�re odbudowywa�o si� po ponad stuletniej niewoli. Z ogromnymi k�opotami zrasta� si� kraj, �a� z trzech po��wek z�o�ony", by odwo�a� si� do okre�lenia u�ytego w �Przedwio�niu" przez Stefana �eromskiego. Nie chodzi�jyzreszt� tylko o antagonizmy zwi�zane z wyr�wnywaniem r�nic w sferze gospodarki, komunikacji, ��czno�ci, o�wiaty czy nauki, cho� i te by�y ogromne. Ujednolicenia wymaga�y wzory zachowa�, kultura polityczna, sposoby potocznego my�lenia. Polityk wychowany w parlamentarnej monarchii austro-w�gierskiej �le rozumia� i z nieufno�ci� patrzy� na kr�lewiackiego spiskowca i demagoga, zawsze gotowego do rozko�ysania ulicy. Pozna�ski organicznik z trudem znajdowa� wsp�lny j�zyk z przedstawicielem warszawskiej improwizacji, �yj�cym s�omianym cz�sto zapa�em. Na �w spadek po zaborcach nak�ada�y si� ostre konflikty spo�eczne. Do gwa�townych napi�� dochodzi�o zw�aszcza w pierwszym okresie niepodleg�o�ci, kiedy warunki bytowania by�y szczeg�lnie dotkliwe. Nie oznacza to, by w innych okresach stosunki wewn�trzne przypomina�y sielank�. Do znacznej polaryzacji postaw doprowadzi� zw�aszcza wielki kryzys ekonomiczny z pierwszej po�owy lat trzydziestych. Dopiero u kresu II Rzeczypospolitej konflikty wyciszone zosta�y przez zagro�enie ze strony Niemiec. Kraj kipia� te� od najr�niejszych podzia��w politycznych. Odzwierciedla�y one jego zr�nicowanie spo�eczne, dzielnicowe, narodowo�ciowe, cywilizacyjne. Bardzo te� antagonizowa�y spo�ecze�stwo r�nice zda� na temat najbardziej odpowiadaj�cego Polsce ustroju. Do rozstrzygaj�cego starcia dosz�o pomi�dzy zwolennikami demokracji parlamentarnej i autorytaryzmu, ale przecie� nie brakowa�o zwolennik�w najr�niejszych rozwi�za�, od komunizmu poczynaj�c na faszyzmie ko�cz�c. R�ne by�y p�aszczyzny tej konfrontacji. Do najwa�niejszych nale�a�y bez w�tpienia: parlament, organizacje spo�eczne, struktury samorz�dowe, czy wr�cz ulica. Bardzo wa�nym te� miejscem i zarazem �rodkiem artykulacji spor�w sta�a si� prasa. Prze�ywa�a ona w II Rzeczypospolitej okres prawdziwego rozkwitu. Nie kr�powana ju� zaborczym kaga�cem pisa�a niemal�e o wszystkim, staj�c si� ciekawym zwierciad�em swoich czas�w. Ona to w coraz wi�kszej mierze kszta�towa�a pogl�dy i postawy Polak�w. Upowszechnienie wykszta�cenia, nawet tego podstawowego, pomno�y�o kr ag jej odbiorc�w. Na plan dalszy zesz�y �rodki komunikowania oparte na bezpo�rednim przekazie i �ywym s�owie, jak zebranie, wiec czy g�oszone z ambony kazanie. 7 WST�P A jednocze�nie nie zagra�a�y gazetom i czasopismom nowe �rodki masowego przekazu. Telewizja wydawa�a si� jeszcze fantazj�, a i radio, mimo lawinowo rosn�cej liczby odbiorc�w, bardziej bawi�o ni� kszta�towa�o obraz �wiata. " W tej sytuacji ka�dy �wczesny problem, niezale�nie od swej wagi, musia� przewin�� si� przez lamy prasy. I to stanowi przede wszystkim ojej czytelniczej atrakcyjno�ci. Dodatkowym za� atutem s� talenty pisarskie i dziennikarskie wielu �wczesnych publicyst�w. Grono podziwianych do dzisiaj stylist�w i zr�cznych polemist�w, i to zar�wno w pokoleniu �niepokornych", jak i pokoleniu m�odych, wychowanych ju� w niepodleg�ym pa�stwie, by�o relatywnie bardzo szerokie. Ka�dy w zasadzie ob�z polityczny m�g� pochwali� si� kilkoma autentycznie wybitnymi wyrazicielami swych pogl�d�w. Ka�dy te� z gatunk�w dziennikarskiej wypowiedzi mia� swoich utalentowanych przedstawicieli. Mia� wi�c kto i o co si� spiera�. I na pewno warto przypomnie� t� prawdziw� batali� na pi�ra. Zdarza�o si� zreszt�, �e owe �papierowe wojny" prowadzi�y i do autentycznych pojedynk�w, gdzie do g�osu dochodzi�y prawdziwe pistolety i szable. Tych najwytrwalszych zago�-czyk�w publicystycznej i politycznej nami�tno�ci znajdzie czytelnik i w tym zbiorze, by wspomnie� bodaj najg�o�niejszego Wojciecha Stpi-czy�skiego. \ Intencj� autor�w tego wyboru by�o pokazanie jak najr�niejszych batalii publicystycznych. Nie by�o bowiem dziedziny, w kt�rej nie toczy�yby si� takie boje. Najcz�ciej oczywi�cie dochodzi�o do nich z powod�w politycznych. Najg�o�niesza z tych kampanii, wywo�ana niemal�e czyst� gr� o w�adz�, rozgorza�a z okazji wyboru Gabriela Narutowicza na stanowisko prezydenta. Do najtragiczniejszych te� doprowadzi�a nast�pstw, daj�c w efekcie mord polityczny. Wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu �mier� ta nie by�a na r�k� prasowym siewcom nienawi�ci. Krew prezydenta, fatalnie obci��aj�c narodowych demokrat�w , na czas jaki� eliminowa�a ich z gry politycznej, a to, rzecz jasna, by�o ostatni� z ewentualno�ci, jakiej by sobie �yczyli. Takie ju� jednak by�y regu�y tej wojny, �e stosowana w niej bro� zaczyna�a �y� w�asnym �yciem. Komunikowane tre�ci w zale�no�ci od mo�liwo�ci i predyspozycji percepcyjnych odbiorcy nabiera�y r�nego znaczenia, nieraz diametralnie innego ni� by �yczyli sobie pisz�cy teksty. Warto i dzi� o tym pami�ta�, zw�aszcza �e wyd�u�aj�cy si� dystans czasowy nie u�atwia zrozumienia publikacji g��boko osadzonych w zupe�nie innej epoce. NIE SZABL�, LECZ PI�REM 8 W gruncie rzeczy polityki dotyczy� te� referowany w tym zbiorze sp�r o przesz�o��. Wyk��caj�c si� o w�asne zas�ugi w walce o niepodleg�o�� my�lano o wcale prozaicznych i dora�nych interesach. Wychodzono bowiem z nader rozs�dnego za�o�enia, �e je�li kto� znakomicie sprawdzi� si� w przesz�o�ci, to i aktualnie najbardziej jest godzien sprawowania rz�d�w. Dlatego, �e ju� wcze�niej udowodni� swe kwalifikacje i zdolno�ci, jak te� ze wzgl�du na poniesione zas�ugi. Bodaj�e najmniej zwi�zany z polityk� by� sp�r rozp�tany przez Tadeusza Boya-�ele�skiego, dotycz�cy szeroko poj�tej sfery obyczaju i moralno�ci. Wida� na jego przyk�adzie, jak wiele by�o w Polsce do zrobienia, by uczyni� z niej kraj prawdziwie nowoczesny, wolny od r�nego rodzaju Ciemnogrod�w, kt�rych bastiony ujawni�y si� w najr�niejszych �rodowiskach. Nie mniejsze emocje wywo�a�a dyskusja na temat utworzenia obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Jak zreszt� ka�da z przytoczonych tu batalii i ta posiada�a sw�j podtekst. Nie chodzi�o bowiem tylko o ustosunkowanie si� do konkretnego dekretu prezydenta, daj�cego w�adzy now� mo�liwo�� represjonowania przeciwnik�w. Wymiana zda� dotyczy�a szerszej oceny rz�d�w pomajowych. Powraca� w niej problem ustosunkowania si� do dyktatury i zakre�lenia granic wolno�ci obywatelskich. W pewnym sensie korespondowa�a z t� dyskusj� polemika, jaka rozgorza�a wok� wojny domowej w Hiszpanii. Na nowo stawiano pytania o legitymizm w�adzy, o granice podporz�dkowania si� jej przez poszczeg�lne jednostki i cale grupy obywateli. W kraju, w kt�rym od dziesi�ciolecia sprawowa�a rz�dy ekipa wyniesiona do w�adzy w wyniku zamachu stanu, nie by�y to pytania retoryczne. Zw�aszcza �e niedawno uchwalona konstytucja nie dawa�a opozycji �adnych szans na legalny powr�t do w�adzy. By�a te� wojna w Hiszpanii dogodn� okazj� do wyra�enia w�asnego stosunku do faszyzmu, jak te� do przedstawienia pogl�d�w na rozw�j sytuacji mi�dzynarodowej. W por�wnaniu z tym rozleg�ym horyzontem europejskim lwowski zjazd pracownik�w kultury wydawa� si� wydarzeniem za�ciankowym, a jednak wyzwoli� wcale nie mniejsze emocje. I nic dziwnego. Zaskoczy� opini� radykalizmem g�oszonych hase�. Zaniepokoi�, bo jeszcze nie przerazi�, rysuj�c� si� wizj� porozumienia na lewicy. Tym zreszt� mo�na t�umaczy� fakt pozornie paradoksalny, �e najsilniejszy atak przypuszczano na zje�dzie nie na najbardziej zawsze krytykowanych komunist�w, a na uczestnik�w wywodz�cych si� z szeroko poj�tych w�asnych szereg�w. Dlatego chyba tak zdecydowane i brutalne by�y w tej kampanii akcenty personalne. WST�P Ma�o kiedy zreszt� polemi�ci kr�powali swobod� swych wypowiedzi kanonami grzeczno�ci. Takie okre�lenia jak �kabotyn" i �mato�", nie nale�a�y do najsurowszych. I to w ca�ym dwudziestoleciu, a nie tylko w latach trzydziestych, kiedy to ka�da niemal�e dziedzina �ycia zosta�a zbrutalizowana. To szersze zjawisko ukazano w niniejszym wyborze na przyk�adzie g�o�nej sprawy zaj�cia My�lenic w czerwcu 1936 r. przez boj�wki kierowane przez dzia�acza endeckiego, Adama Doboszy�skiego. Ma�o kto wprawdzie Doboszy�skiego broni�, ale wielu sk�onnych by�o go zrozumie� i wyt�umaczy�. Przy okazji rozgorza�a oczywi�cie dyskusja na temat kwestii �ydowskiej, do�� specyficznej, ale przecie� b�d�cej tylko cz�ci� owej kwadratury ko�a II Rzeczypospolitej, zwi�zanej z jej wielonarodowym charakterem. Nie by�o tu bowiem rozwi�zania, kt�re wszystkich, czy cho�by wi�kszo��, mog�o satysfakcjonowa�. Znacznej cz�ci polityk�w sp�dza�o to sen z oczu, ale przed publicystami otwiera�o tym wi�ksze pole do dyskusji i polemik. Prasowa batalia o ocen� czynu Doboszy�skiego zbieg�a si� w czasie z ostr� wymian� zda� na temat ch�opskiej demonstracji w Nowosielcach. Zar�wno oczekiwania z ni� zwi�zane, jak i do�� niespodziewany fina� pozwala�y na liczne i bardzo r�ni�ce si� interpretacje. I niekt�rym sanatorom, i pewnym dzia�aczom ch�opskim marzy�o si� cz�ciowe nawi�zanie wsp�pracy, a przynajmniej zmniejszenie dotychczasowej wrogo�ci. Powa�ne zmiany zachodz�ce w obozie rz�dz�cym, w tym awans Edwarda Rydza-�mig�ego, b�d� co b�d� ministra w �ludowym" rz�dzie lubelskim z listopada 1918 r., nadawa�y takim iluzjom pozory prawdopodobie�stwa. W tej sytuacji politycznym spekulacjom mo�na by�o oddawa� si� bez ko�ca. Przynajmniej do czasu, dop�ki pr�ba owego zbli�enia nie zako�czy�a si� niemal jawnym skandalem, tj. wcze�niejszym opuszczeniem przez Rydza honorowej trybuny w Nowosielcach. I ta reakcja prosi�a si� o komentarze, cho� utrzymane ju� w zupe�nie innym tonie. Ka�dy wi�c uznawa� za stosowne zabra� glos i przedstawi� w�asne zdanie. Przy okazji dotykano spraw o znacznie szerszym znaczeniu, w tym fundamentalnej kwestii roli ch�opa i ruchu ludowego w pa�stwie. Zreszt� wszyscy autorzy niniejszej antologii mieli do czynienia z nadmiarem, nie ub�stwem tekst�w. Jak zwykle w takich sytuacjach stal przed nimi dylemat: jak zaprezentowa� dane zjawisko. Czy dok�adnie, wr�cz kompletnie przedstawi� jaki� jego fragment, czy na zasadzie reprezentatywnych pr�bek d��y� do zilustrowania ca�o�ci. Mo�na przecie� wskaza� na dodatnie i ujemne strony ka�dego z tych uj��. W wi�kszo�ci NIE SZABL�, LECZ PI�REM 10 przypadk�w zdecydowano si� na t� drug� drog�, wychodz�c z za�o�enia, �e bardziej przybli�a i uplastycznia autentyczny wizerunek II Rzeczypospolitej, pozwalaj�c odda� ca�e jej zr�nicowanie. Jedynie w prezentacji tekst�w powsta�ych w zwi�zku z wyborem na prezydenta Gabriela Narutowicza pos�u�ono si� innym rozwi�zaniem, gros miejsca po�wi�caj�c publicystyce Stanis�awa Stro�skiego. Wydawa�o si� bowiem wskazane, by na tym w�a�nie przyk�adzie czytelnik mia� okazj� zobaczy�, z jakich to wi�kszych ca�o�ci wydobyto gdzie indziej prezentowane pr�bki publicystyki. Cho� gwoli prawdy trzeba powiedzie�, �e nie ka�dy publicysta i nie w ka�dej sprawie tak d�ugo i wszechstronnie atakowa� swoich przeciwnik�w, jak w�a�nie Stro�ski Narutowicza. Warto te� zaznaczy�, �e przeci�tny czytelnik prasy II Rzeczypospolitej rzadko kiedy mia� okazj� zapoznania si� z tak szerok� gam� pogl�d�w, jak zaprezentowana w niniejszym wyborze. Z do�� prozaicznych zreszt� wzgl�d�w. Wy��czaj�c ludzi zawodowo zainteresowanych tre�ci� publikacji prasowych, na og�l si�gano w tych czasach do jednego, dwu tytu��w, czytaj�c pisma w�asnego obozu. Tak wi�c wi�kszo�� wsp�czesnych w przedstawionych tu bataliach mia�a okazj� �ledzi� jeden tylko oddzia� czy poszczeg�lnych bojownik�w. Ten partykularyzm zainteresowa� oslabil nieco pasj� polemist�w, kt�rzy bardziej koncentrowali si� na odzwierciedleniu w�asnego stosunku do meritum sprawy, ni� na krytykowaniu pogl�d�w adwersarzy. R�nie zreszt� z tym bywa�o i niekiedy batalie publicystyczne przypomina�y zaciek�� walk� wr�cz, a innym razem lu�n� wymian� pogl�d�w, wi���c� si� w ca�o�� tylko dzi�ki ��czno�ci tematycznej. Jak w ka�dym wyborze i tu zabrak�o wielu zjawisk godnych uwzgl�dnienia. Autorzy antologii nie pretendowali do osi�gni�cia jakiej� kompletno�ci, uwzgl�dniaj�cej cho�by najg�o�niejsze spory. Starali si� jedynie, by czytelnik mia� okazj� zapoznania si� z najr�niejszymi aspektami �ycia II Rzeczypospolitej. By jej najwybitniejsze pi�ra jak najpe�niejszym g�osem przem�wi�y w sprawach, co do kt�rych nie by�o kiedy� zgody. Wypada te� zaznaczy�, �e autorom wyboru nie chodzi�o o tak� selekcj� tekst�w, by niejako przekona� czytelnika do zdecydowanego opowiedzenia si� po jednej z polemizuj�cych stron. Nie rozdano w tej batalii broni tak, by z g�ry wy�oni� zwyci�zc�. Inna sprawa, �e niejednokrotnie przes�dzi� o tym dalszy bieg zdarze�. Nadu�ywanie tej wiedzy dla pokrzykiwania na niekt�rych uczestnik�w sporu by�oby chyba jednak nie na miejscu. Za zasad� przyj�to drukowanie tylko pe�nych tekst�w, co umo�liwi�o ca�o�ciowe przedstawienie sposobu rozumowania autor�w, cho� skaza�o 11 WST�P na pomini�cie materia�y przekraczaj�ce obj�to�ciowo mo�liwo�ci tej ksi��ki. Nie czyniono te� w zamieszczonych materia�ach �adnych ingerencji, a jedynie uwsp�cze�niono pisowni�, zgodnie z powszechnie przyj�tymi zasadami edytorskimi. Dana Nal�cz '"�^�^"-"'.�Hl t***.' . �.�a�.y.''"'**^,^"-?"?* '.^*^ �L** �mier� Prezydenta � grudzie� 1922 Wydarzenia polityczne jesieni roku 1922 � pocz�wszy od kampanii wyborczej do sejmu, a� po tragiczn� �mier� Pierwszego Prezydenta PvP, Gabriela Narutowicza, ujawni�y, na skal� przedtem nieznan�, obyczaje polityczne m�odej, polskiej demokracji. Wybory 1922 r. by�y do�wiadczeniem w dziejach Drugiej Rzeczypospolitej szczeg�lnym; by�y jak �adne inne, i �pe�ne", i �normalne". Wzi�a w nich udzia� znakomita wi�kszo�� dzia�aj�cych w pa�stwie partii politycznych (wybory w 1919, 1935 i 1938 r. by�y bojkotowane przez wiele stronnictw), spos�b ich przeprowadzenia nie by� nigdy kwestionowany, w przeciwie�stwie do wybor�w 1928 i tzw. wybor�w brzeskich. Na scen� wyst�pi�o wiele stronnictw i grup, kt�re przedstawi�y swoje programy, w rozmaitych kolorach i odcieniach, od jaskrawej czerwieni po g��bok� czer�. Przeci�tnemu obywatelowi trudno by�o zorientowa� si� w tej mozaice politycznej, wra�enie chaosu pog��bia�o si� przy lekturze prasy, ulotek, rozmaitych publikacji, w kt�rych �onglowano cz�sto s�owami z �atwo�ci� kuglarza. Takie okoliczno�ci pozwalaj� rozwin�� si� �wiadomo�ci politycznej, ale te� sprzyjaj� formowaniu si� psychiki sympatyka czy cz�onka partii, �lepo wierz�cego w jej has�a i idee, czytaj�cego tylko pras� swojego stronnictwa. Postawy fanatyczne, podobnie jak indyferencja polityczna, mia�y �cis�y zwi�zek z poziomem rozwoju �wiadomo�ci spo�ecznej i narodowej, z niezbyt g��bok� i szerok� wiedz� o rzeczywisto�ci. Jeszcze 10 lat p�niej znany dziennikarz Witold Gie��y�ski zauwa�y z przera�eniem, �e wyst�puj�cy w charakterze �wiadk�w na procesie brzeskim tzw. przeci�tni obywatele reprezentuj� �enuj�cy poziom wiedzy politycznej. �e nie odr�niaj� pa�stwa od rz�du, �e nie widz� r�nic mi�dzy partiami, �e nie znaj� poj�cia �opozycja", �e nie wiedz�, w jakim �yj� kraju ani w jakim czasie. R>;.' [*t ''���'*Os'**<J-l,:'<**'�i"'5�V'" � b^.; %^'^^^*''^*g^. . * <;*'�. K?^ NIE SZABL�, LECZ PI�REM 14 W kampanii przed i po wyborach 1922 r. prasa dala dobitne �wiadectwo zaawansowanej �polaryzacji afektowanej", charakterystycznej dla walki politycznej u progu Drugiej Rzeczypospolitej. Jej cechami by�o postrzeganie konkurenta politycznego w kategorii wroga, a nie przeciwnika, przedstawianie walki politycznej jako starcia dw�ch, biegunowo innych, ca�kowicie sobie obcych oboz�w: prawicy i lewicy. Z jednej wi�c strony wyst�powa�y si�y �endecko-klerykalno-paskarskie", z drugiej � �socjalistyczno-komunistyczno- -grynbaumowsko-niemieckie". W tej dychotomii nie by�o miejsca dla postaw centrowych, dla programu � jakby�my to dzisiaj powiedzieli � consensusu. �adna ze stron konfliktu nie przebiera�a w �rodkach. Ton i styl prasy by�y emocjonalne, odwo�ywano si� do uczu�, wywo�ywano odruchy ksenofobii � narodowej i klasowej, straszono bolszewizmem, operowano antysemityzmem. W r�ny spos�b dawano wi�c �wiadectwo frustracjom i kompleksom narodowym, a tak�e miernemu stanowi �wiadomo�ci spo�ecznej. Kultura polityczna znajdowa�a si� na bardzo niskim poziomie, co dostrzega�o wielu �wiadk�w epoki. Spotka� si� mo�na by�o z opiniami, �e �prasa nasza zatruwa dusz� narodu", �e wi�kszo�� artyku��w w kampanii wyborczej to �g�upie i najcz�ciej w z�ej woli pisane elukubracje analfabet�w dziennikarskich z prasy codziennej, stoj�cej zaiste na bardzo niskim poziomie intelektualnym i moralnym". I tak z prawa na lewo i z lewa na prawo � wzajemnie � oskar�ano si� o zdrad�, o �kupczenie interesami", o niszczenie pa�stwa, nadu�ycia i anarchizm. Przeciwnicy prze�arci byli �rozk�adem i gangren�", mieli �brudne r�ce", to byli po prostu �bandyci", �trutnie", �aposto�owie �apownictwa", to byli �ludzie interesu, karierowicze, aferzy�ci, spekulanci polityczni", to by�a �szajka". Dziennikarze walczyli na pierwszej linii frontu. Pras� przeciwnika nazywali oczywi�cie, ju� tradycyjnie, �gadzinow�", ale nie brak by�o i bardziej wyszukanych epitet�w. Szydzono z �wypocin" i �krzywizn m�zgowych" � �stra-ganiarzy dziennikarskich" i �garstki wyrostk�w dziennikarskich", a �Robotnik" by� �Rebe-tnikiem". Pobici zostali m. in. dziennikarze Stanis�aw Rymar i Adolf Nowaczy�ski, obiektami napad�w by�y drukarnie �G�osu Lubelskiego" i �Kuriera Cz�stochowskiego" oraz redakcja �Kuriera Porannego". Dla o�mieszenia lub zohydzenia przeciwnika przekr�cano nazwiska: Korfan-ty by� nazwany �Korfantkiem", Wanda �adzina � �W�azin�", Adolf Nowaczy�ski � �Fonsiem". Znanym politykom nie szcz�dzono wyzwisk (�mato�" o Arturze �liwi�skim, �kabotyn" o Romanie Dmowskim, �p�g��wek" o Zygmuncie Jastrz�bskim). Pojawi�y si� wyszydzaj�ce skr�ty nazw partii b�d� list wyborczych: PPS 15 �MIER� PREZYDENTA � �pepejsowcy", NPR � �Na Pa pRali", Demokratyczno-Narodowa Unia Pa�stwowa � �DUP-nicy" i Chrze�cija�ski Zwi�zek Jedno�ci Narodowej - �Chjena". Bezsprzecznie �afektowana polaryzacja" sprzyja�a metodom politycznego gwa�tu i wci�ga�a w swoj� orbit� wszystkich bez ma�a uczestnik�w walki politycznej. Nie jest przecie� prawd�, �e udzia� w niej brali tylko �wyrobnicy" pi�ra � trywialni propagandzi�ci, autorzy anonimowych tekst�w z prasy codziennej. Animatorami kultury politycznej, i to o najwi�kszej w istocie sile oddzia�ywania, byli politycy i publicy�ci o g�o�nych nazwiskach, ciesz�cy si� w swoich obozach wielkim autorytetem. Najbardziej spektakularnym przyk�adem takiej aktywno�ci by�a publicystyka Stanis�awa Stro�skiego z jesieni 1922 r., a przede wszystkim z grudnia tego roku. Stanis�aw Stro�ski (1882-1955), profesor, polityk i publicysta w�druj�cy mi�dzy partiami prawicy, najd�u�ej by� zwi�zany z obozem narodowym Romana Dmowskiego. By� autorem wielu artyku��w i wiele z nich wesz�o do historii prasy polskiej. By� mi�dzy innymi tw�rc� poj�cia �cud nad Wis��". Najbardziej znanymi jego artyku�ami by�y jednak te z grudnia 1922 r., kt�re u�o�y�y si� w ca�� kampani� skierowan� przeciwko wyborowi Gabriela Narutowicza na prezydenta Rzeczypospolitej. Zamieszczone w �Rzeczypospolitej" sta�y si� z czasem (s� przywo�ywane w wielu opracowaniach i podr�cznikach) symbolem i symptomem agresywnej propagandy nacjonalistycznej. Ju� w�wczas, w grudniu 1922 r., cieszy�y si� swoist� s�aw�. Podsyca�y nastroje, wyprowadza�y ludzi na ulice... Teksty Stro�skiego sta�y si� znane dlatego � cho� podobnej tre�ci tekst�w w prasie by�o mn�stwo � �e zosta�y napisane przez dziennikarza wybitnego. �wietnie w�ada� pi�rem, by� przewrotny i cyniczny, b�yskawicznie orientowa� si� w sytuacji i zr�cznie si� do niej dostosowywa�. Przedstawiam cykl artyku��w Stanis�awa Stro�skiego z �Rzeczpospolitej" zaczynaj�c od Ich Prezydenta, pomieszczonego 10 grudnia, nazajutrz po wyborze, a� po Ciszej nad t� trumn�! � opublikowanego nazajutrz po zab�jstwie prezydenta. Temperatur� batalii prasowej oddaj� ze strony przeciwnik�w politycznych artyku�y �Robotnika". S� w�r�d nich teksty anonimowe, jest jeden podpisany przez Tadeusza Ho��wk�, polityka blisko zwi�zanego z J�zefem Pi�sudskim, oraz jeden sygnowany pseudonimem Prosper (Stanis�aw Posner). Wyb�r uzupe�nia artyku� Cata, czyli Stanis�awa Mackiewicza, redaktora naczelnego �S�owa", dziennika zwi�zanego ze �rodowiskiem wile�skich konserwatyst�w. Wies�aw W�adyka m:-.' "^^S�>'::': NIE SZABL�, LECZ PI�REM 16 �Rzeczpospolita" 10 XII 1922, nr 337] Stanis�aw Stro�ski: ICH PREZYDENT Obce narodowo�ci, �ydzi, Niemcy, Ukrai�cy, g�osami swymi, w liczbie 103, do��czonymi do mniejszo�ci g�os�w polskich, w liczbie 186, .narzuci�yj wczoraj wi�kszo�ci polskiej, w liczbie 256, mianowicie 227 � za p. Maurycym Zamoyskim i 29 kartek bia�ych, wyb�r p. Gabriela Narutowicza na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Te liczby trzeba dobrze zapami�ta�. G�os�w polskich 256 przeciw p. Narutowiczowi, g�os�w polskich tylko 186 za p. Narutowiczem, czyli o pe�nych 70 mniej g�os�w polskich, ale za to dodatek 103 g�os�w obcych narodowo�ci, �ydowsko-niemiecko-ukrai�-skich, kt�re rozstrzygn�y i narzuci�y wi�kszo�ci polskiej w Zgromadzeniu Narodowym i narodowi polskiemu p. Narutowicza na prezydenta. To zestawienie liczb trzeba te� szczeg�owo zna� z przebiegu g�osowania. W pierwszym g�osowaniu otrzymuj� kandydaci g�osy tych grup, kt�re ich zg�osi�y, z wielk� dok�adno�ci�, mianowicie: Zamoyski 222 g�os�w Chrze�cija�skiego Zwi�zku Jedno�ci Narodowej, kt�ry mia� 217 g�os�w obecnych, wraz z kilkoma g�osami lu�nymi. Wojciechowski 105 g�os�w PSL, kt�re ma 87 g�os�w, wraz z g�osami NPR; Narutowicz 62 g�osy, tj. Wyzwolenia 55 i kilka lu�nych; Daszy�ski 49 g�os�w PPS; Baudouin de Courtenay 103 g�osy narodowo�ci obcych. W drugim g�osowaniu ju� narodowo�ci obce wszystkie swe g�osy z wyj�tkiem dziesi�ciu, czyli oko�o 90, do��czaj� do g�os�w p. Narutowicza, a PPS na razie swoje g�osy oddaje p. Wojciechowskiemu, co daje wynik: Zamoyski 228 (Chrze�cija�ski Zwi�zek Jedno�ci Narodowej i lu�ne), Wojciechowski 151 (PSL, NPR, PPS), Narutowicz 152...(Wyzwolenie, �ydzi, Niemcy, Ukrai�cy), Baudouin de Courtenay 10 (resztka dla utrzymania jeszcze nazwiska do odpadni�cia), Daszy�ski l (dla odpadni�cia). W trzecim g�osowaniu pozosta�ych kilka g�os�w obcych narodowo�ci pada na p. Narutowicza, kt�ry w ten spos�b wysuwa si� ju� stanowczo przed p. Wojciechowskiego: 17 �MIER� PREZYDENTA Zamoyski 228, Wojciechowski 150, Narutowicz 158, Baudouin de Courtenay 5, bia�e kartki 3. W czwartym g�osowaniu wszystkie g�osy obcych narodowo�ci padaj� ju� na p. Narutowicza, do czego do��cza si� kilka lu�nych z lewicy polskiej: Zamoyski 224 (Chrze�cija�ski Zwi�zek Jedno�ci Narodowej); Wojciechowski 146 (PSL, NPR, PPS), Narutowicz 171 (Wyzwolenie i kilka lu�nych, razem 68 polskich, a 103 �yd�w, Niemc�w, Ukrai�c�w), bia�e kartki 4. I tak oto p. Narutowicz dostaje si� do rozstrzygaj�cego g�osowania jako kandydat 193 g�os�w �yd�w, Niemc�w i Ukrai�c�w z dodatkiem zaledwie 68 g�os�w polskich! W pi�tym, tym rozstrzygaj�cym, g�osowaniu wynik: Zamoyski 228 g�os�w, bia�ych 29 g�os�w polskich z lewicy wzdragaj�cych si� g�osowa� na kandydata obcych narodowo�ci. Narutowicz 186 g�os�w polskich i 103 �ydowsko-niemiecko-ukrai�skich, razem 289. P. Maurycy Zamoyski, kt�ry od pierwszego od razu g�osowania a� do ostatniego mia� stale wi�kszo�� g�os�w polskich, czyli kandydat wi�kszo�ci polskiej, przepada, a p. Narutowicz, kt�ry dosta� si� do ostatniego g�osowania jako kandydat 193 g�os�w �yd�w, Niemc�w i Ukrai�c�w z dodatkiem tylko 68 g�os�w polskich, zostaje wybrany ostatecznie wi�kszo�ci�, w kt�rej g�os�w polskich jest tylko 186 przeciw 256 innym g�osom polskim, mianowicie 228 p. Zamoyskiego i 29 bia�ym. To m�wi� suche, ale druzgoc�ce liczby o wyborze p. Narutowicza. M�wi� one tak�e wszystko, co tylko wiedzie� trzeba, o op�akanej Jia�bie PSL �Piasta". Stronnictwo to, kt�re wraz z Chrze�cija�skim Zwi�zkiem Jedno�ci Narodowej wsp�dzia�a�o w stworzeniu polskiej wi�kszo�ci dla wyboru Marsza�k�w Sejmu i Senatu, obecnie do ostatniej chwili oci�ga si� i nie chce wej�� w porozumienie w sprawie wyboru Prezydenta. Ostatecznie tu� przed g�osowaniem wysuwa kandydatur� p. Wojciechowskiego, kt�r� mu jednak w czwartym g�osowaniu obalaj� �ydzi, Niemcy i Ukrai�cy, rzucaj�c swe g�osy na p. Narutowicza. I w�wczas polska grupa PSL-Piasta, kt�ra nie chcia�a si� porozumie� z polsk� wi�kszo�ci� 220 g�os�w, ugina si� kornie, haniebnie, n�dznie, pod wol� 103 g�os�w �yd�w, Niemc�w i Ukrai�c�w i g�osuje na ich kandydata i przez nich do ostatniego g�osowania doprowadzonego. Rzadko zdarza si� r�wnie jawne i r�wnie niskie poha�bienie si�. l?fei*i IMtttitt �6-04* *�r�K�w�. M�wv ** NIE SZABL�, LECZ PI�REM 18 Kogo za� w ten spos�b �ydzi, Niemcy i Ukrai�cy narzucili Polsce na Prezydenta? P. Narutowicza, kt�ry w r. 1917 og�osi� w �Neue Zuricher Zeitung" z pe�nym podpisem i pt.: Nastr�j w Polsce owe zdumiewaj�ce pami�tne uwagi: �Bezmy�lna to legenda, jakoby Polacy wci�� jeszcze kierowali si� z�udzeniem co do dobrych zamiar�w pa�stw zachodnich wzgl�dem nich i, nie uznaj�c aktu 5-go listopada, byli przeci�ci nienawi�ci� do Niemiec... C� otrzymali Polacy w ci�gu przesz�o dwu lat od rzekomo tak �yczliwie dla nich usposobionych mocarstw, od Francji i Anglii? Nic, absolutnie nic, pr�cz pustych beztre�ciowych frazes�w. Kto natomiast otworzy� polskie szko�y i polski Uniwersytet, kto wypowiedzia� to s�owo, przez d�ugie czasy upragnione w duszy polskiej: niepodleg�o��? Niemcy i Austria... Istniej� jeszcze mi�dzy Polakami a Niemcami rachunki nie wyr�wnane, ale to s� �rzeczy przej�ciowe. Zasadniczo weszli Niemcy wobec Polak�w na drog� ^#Vpolityki rozumnej... Na tym Polacy opieraj� dzi� swoj� przysz�o��, a nie na ^^ pustych obietnicach zachodnich pseudo-przyjaci�". ^ I wiele, wiele jeszcze gorszych i jeszcze bardziejjiiejdprzeczn^cjiuwag, I dzisiaj, gdy Polska opierasi�"ca�k^wicie na wsp�dzia�aniu z pa�stwami zachodnimi, co wi�cej, w tej chwili, gdy gotuj� si� w Londynie wa�ne dla Europy postanowienia sprzymierzonych, _rjpjityk._nieborak, kt�ry ^szyderstwami obsypywa� Francj� i Angli�, a wdzi�czy� si� dziecinnie do Niemiec, zostaje pierwszym Prezydentem Rzeczypospolitej Polski za spraw�. �yd�w, Niemc�w i Ukrai�c�w, a przeciw wi�kszo�ci pos��w jjolskich. Czy p. Gabriel Narutowicz nie ma poczucia niewys�owionej y krzywdy wewn�trznej, jak� wyrz�dza narodowi polskiemu, przyjmuj�c ;�' , wyb�r tak dokonany z podeptaniem najs�uszniejszych zasad tego narodu, ' kt�ry walczy� z pokolenia na pokolenie, aby sam, naprawd� sam, o swych losach rozstrzyga�, oraz czy nie ma poczucia ogromu krzywdy i szkody, jakie wyrz�dza mu na zewn�trz wobec jego sprzymierzonych, kt�rych l�y� \ i z kt�rych szydzi�, narzucaj�c si� obecnie g�osami �ydowsko-niemiecko-^-ukrai�skimi na przedstawiciela Pa�stwa Polskiego wobec zagranicy? Wyb�r ten, zdumiewaj�co bezmy�lny, wyzywaj�cy, j�trz�cy, wytwarza stan rzeczy, z kt�rym wi�kszo�� polska musi walczy� i na podstawie kt�rego �adn� miar� nie stanie do pracy pa�stwowej, bo to by�oby tylko utrwaleniem rozstroju i zag�ad� podstawowych poj��, kt�rymi stoj� narody. '.rr~' 19 �MIER� PREZYDENTA __ _ ___ ________[�Rzeczpospolita" 12 XII 1922, nr 339] Stanis�aw Stro�ski: OB�UDA Po stronie lewicy jakby ze zdumieniem, ba, nawet z oburzeniem, m�wi si� o tym, �e ludno�� kraju, a w pierwszym rz�dzie stolicy, kt�ra pierwsza o tym si� dowiedzia�a, jest do g��bi poruszona, rozgoryczona i wzburzona tym, �e p. Narutowicz narzucony zosta� wi�kszo�ci polskiej na prezydenta Rzeczpospolitej g�osami obcych narodowo�ci, �yd�w, Niemc�w i Ukrai�c�w. Wszak to takie proste i pi�kne, takie s�uszne i zrozumia�e. P. Narutowicz dostaje si� do ostatniego g�osowania 103 g�osami obcych narodowo�ci z lichym dodatkiem zaledwie 68 g�os�w polskich, a zatem wybitnie jako kandydat �ydowsko-niemiecko-ukrai�ski, a nast�pnie przeciw wi�kszo�ci polskiej 256 g�os�w, w czym 227 na p. Zamoyskiego i 29 kartek bia�ych, zostaje wybrany tylko mniejszo�ci� 186 g�os�w polskich, a zatem o 70 mniej, ale za to z dodatkiem 103 g�os�w �yd�w, Niemc�w i Ukrai�c�w, kt�rzy rozstrzygaj� i narzucaj� wi�kszo�ci polskiej i pa�stwu polskiemu prezydenta. I p. Narutowicz przyjmuje taki wyb�r. Wszystko w porz�dku. Oczywi�cie. �ydzi, na czele obcych narodowo�ci, czuj� si� zwyci�zcami, nie ukrywaj� tego, od razu wyci�gaj� r�ce po dalsze zdobycze. � Posz�o z Prezydentem, p�jdzie i z Rz�dem! �ydowski �Nasz Kurier" z niedzieli wo�a�: �Wyb�r prezydenta nie rozja�ni� jeszcze zupe�nie horyzontu politycznego. Pozostaje jeszcze nie mniej wa�ne zagadnienie stworzenia rz�du. Wczorajszy wyb�r pokaza�, �e istniej� mo�liwo�ci tw�rczej wsp�pracy stronnictw polskich z mniejszo�ciami narodowymi". A �ydowski �Moment" niedzielny: �Polityka mniejszo�ci narodowych, zw�aszcza �yd�w, odnios�a �wietne zwyci�stwo, Piast musia� si� przeprosi� z lewic�, a o ile tylko Narutowicz przyjmie prezydentur�, to wi�cej ni� pewne, �e utworzy si� te� rz�d, kt�ry b�dzie mia� tak�e mandat niepolskich przedstawicieli w Sejmie". Sfr�snr NIE SZABL�, LECZ PI�REM 20 �wietne zwyci�stwo polityki mniejszo�ci narodowych! Czy na lewicy wyobra�ano sobie, �e tak�e w spo�ecze�stwie polskim b�dzie takie samo zadowolenie, gdy kandydata 103 g�os�w obcych i tylko 68 polskich narzuci si� wi�kszo�ci 256 g�os�w polskich w ostatnim jeszcze g�osowaniu tylko 186 g�osami polskimi i 103 g�osami �yd�w, Niemc�w, Ukrai�c�w, kt�rzy rozstrzygaj�? Co w�a�ciwie tam na lewicy my�l� sobie o spo�ecze�stwie polskim? Czy my�l�, �e ono nie s�dzi i nie ma prawa s�dzi�, i� gospodarzem w Polsce jest nar�d polski? Czy my�l�, �e na to przez 150 lat pokolenia polskie, dr�czone lub zdradzane przez te same narodowo�ci obce, cierpia�y i walczy�y z bezprzyk�adn� ofiarno�ci� o niepodleg�o�� i pa�stwo, aby w tym odzyskanym niepodleg�ym pa�stwie polskim jego g�ow� wi�kszo�ci Polak�w narzucali �ydzi, Niemcy, Ukrai�cy? Czy my�l�, �e ten nar�d nie ma poczu� takich samych jak angielski, francuski, w�oski, jakikolwiek inny, z wyj�tkiem mo�e w tej chwili rosyjskiego, kt�re by czego� takiego �adn� miar� nie znios�y, oraz �e nie ma takich samych jak one praw istotnego w�adania we w�asnym pa�stwie? Mniejsza ju� nawet o te obce narodowo�ci, kt�re g�osz� swe zwyci�stwo i wyzyskuj� wi�kszo�� narodu i cia�a ustawodawczego polskiego w spos�b niew�tpliwie nieopatrzny, a wywo�uj�cy niezawodnie skutki wzmo�onej niech�ci i wzmocnionego odporu. Ale niech�e stronnictwa lewicy, kt�re w takim wyborze p. Narutowicza uczestniczy�y, zrozumiej�, �e one to rzuci�y wyzwanie spo�ecze�stwu polskiemu, one dotkn�y je w najzdrowszych poj�ciach i najs�uszniejszych uczuciach, one urz�dzaj� sobie niegodziwe igraszki i haniebne wystawienie na pr�b� jego cierpliwo�ci. Nar�d, w kt�rego �y�ach p�ynie krew, a nie gnoj�wka, musi siej wzburzy�, gdy mu si� bezczelnie i szyderczo pokazuje, �e o najwa�niej-j szych i najdro�szych dla� urz�dzeniach odzyskanego w m�ce i ofierzei pa�stwa niepodleg�ego rozstrzygaj� wrogo wobec polsko�ci wyst�puj�ce narodowo�ci obce. """ Kto �mie w og�le por�wnywa� zuchwa�� i na zimno pope�nion� zbrodni� takiego szarpania uczu� narodowych z wykroczeniami wzburzonej m�odzie�y na ulicy? Lecz to nie koniec jeszcze ob�udy. 21 �MIER� PREZYDENTA W niedziel�, nazajutrz po wyborze haniebnie j�trz�cym, ludno�� stolicy w olbrzymim zgromadzeniu pod go�ym niebem i pochodzie da�a wyraz swym uczuciom spokojnie, powa�nie, uroczy�cie, pod wzgl�dem prawnym nienagannie. W poniedzia�ek, gdy ju� manifestacja by�a nie tak powszechna, do��czy�o si� do tego niew�tpliwe wykroczenie, gdy� robiono trudno�ci pos�om i senatorom, id�cym do sejmu, a na niekt�rych, co jest ju� daleko posuni�tym wyst�pkiem, podniesiono r�k�. Ale poskromienie tego by�o rzecz� w�adz, skoro tylko opatrzy�y si�, �e dziej� si� takie rzeczy. Zamiast zwr�ci� si� do w�adz, przyw�dcy PPS przyzwali przeciw m�odzie�y i ludno�ci uzbrojon� boj�wk�, kt�ra zacz�a strzelanin� zupe�nie jak w bitwie. Rozlew krwi, dziki zupe�nie, spada na sumienia tych w�a�nie, kt�rzy najg�o�niej wrzeszcz�. Ta ob�udna gra nie powiedzie si� i myl� si� przyw�dcy lewicy, je�li s�dz�, �e uda im si� prawd� zakry� i zakrzycze� bezczelnie. Naprz�d targaj� haniebnie naj�wi�tszymi uczuciami st�sknionego do istotnej niepodleg�o�ci i do w�adania na swej ziemi narodu, kt�ry do�� mia� ju� rz�d�w narzucanych przez obcych, potem na wybryki m�odzie�y odpowiadaj� strza�ami �wiadomie na rozlew krwi przyzwanej boj�wki, a potem jeszcze wrzeszcz� wniebog�osy, jakby pokrzywdzeni. Walka o prawa narodu polskiego toczy� si� b�dzie prawnie, bez wykrocze�, kt�re s� zgub� i nieszcz�ciem, ale tak�e nie w cieniu k�amstwa i ob�udy, lecz w jasnym �wietle prawdy, ukazuj�cej winowajc�w wyzywaj�cych uczucia narodowe. [�Rzeczpospolita" 13 XII 1922, nr 340] Stanis�aw Stro�ski: PRAWO I JEGO ISTOTA Sobotni wyb�r p. Narutowicza na stanowisko Prezydenta Rzeczypospolitej, dokonany przeciw znacznej wi�kszo�ci pos��w polskich w liczbie 256 przez mniejszo�� pos��w polskich w liczbie 186 z pomoc� 103 g�os�w �ydowsko-niemiecko-ukrai�skich, wywo�a� w�r�d spo�ecze�stwa wzburzenie, kt�re wyrazi�o si� w zaj�ciach na ulicach miasta. Zaj�cia te, jak ka�dy wybuch dora�ny uczu� szerszego og�u, na szcz�cie ju� min�y. NIE SZABL�, LECZ PI�REM 22 Nie jest to bowiem w�a�ciwy grunt i w�a�ciwy spos�b za�atwiania tak donios�ych, najdonio�lejszych, spraw �ycia narodowego. Oburzenie spo�ecze�stwa jest najzupe�niej s�uszne i zrozumia�e, nie przebrzmi te� ono w ci�gu paru dni, b�dzie trwa�o poty, p�ki trwa przyczyna, ale wyra�a� si� ono b�dzie w uchwa�ach zgromadze� obywatelskich, w g�osach pism, w stanowisku stronnictw, a nie w zaburzeniach ulicznych. By�aby to bowiem wobec zdarzenia politycznego wielkiej wagi odpowied� zbyt nik�a. , Wyb�r sobotni si�ga do g��bi podstaw naszego odrodzonego �ycia pa�stwowego i wstrz�sa najistotniejszymi poj�ciami narodowo-polity-cznymi og�u polskiego. Narodowo-politycznymi, a nie prawnymi. Wyb�r jest bowiem na wskro� prawny. P. Narutowicz uzyska�, zgodnie z art. 39 Konstytucji, bezwzgl�dn� wi�kszo�� g�os�w Zgromadzenia Narodowego. Takich czy innych g�os�w, o tym Konstytucja oczywi�cie nie m�wi. Wyb�r jest prawny. Ale Konstytucja w og�le nie wszystko m�wi, co jest s�uszne i samo przez si� zrozumia�e, zostawiaj�c niejedno, bo wi�cej ni� niejedno, bo sam� istot� rzeczy, jak w ka�dym prawie, woli i rozumowi ludzi, kt�rzy si� tym prawem rz�dz�. Nie m�wi Konstytucja, jaki ma by� Prezydent. Nie m�wi, �e powinien by� uczciwy, rozumny, zdolny. A jednak nie jest to zapewne bezprawiem, je�li ��danie tych w�a�ciwo�ci, prawnie wcale nie zastrze�onych, uzna si� za nakaz sumienia obywatelskiego. Nie m�wi te� Konstytucja, jak� wi�kszo�� powinien mie� za sob� Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Nie m�wi, �e powinna to by� wi�kszo�� polska. Lecz znowu nie b�dzie to bezprawiem, je�li ��danie takiej wi�kszo�ci polskiej w pa�stwie polskim uzna si� za nakaz sumienia obywatelskiego zar�wno dla wybieraj�cych Polak�w, jak dla wybra�ca Polaka. Bo Konstytucja, jak ka�de prawo, nie wszystko m�wi. Zostaj� wierzenia, uczucia, s�dy i wola. Na obszarze pa�stwa polskiego �yj� obywatele obcych narodowo�ci. Obco�� sw� zaznaczaj� oni sami bardzo dobitnie, o wiele dobitniej ni� podobni obywatele, np. �ydzi w jakimkolwiek kraju Europy, lub np. Niemcy w Stanach Zjednoczonych, obco�� sw� zaznaczaj� gdzie indziej. 23 �MIER� PREZYDENTA tefc�*. Chc� by� obcy, taka ich wola, tak te� jest. Co wi�cej, znamionuje ich wszystkich wybitna niech�� ku polsko�ci, kt�ra wyra�a�a si� tym, �e odbudowania niepodleg�ego pa�stwa polskiego wcale nie pragn�li, a gdy ono powsta�o, tylko patrz�, jakby je podwa�a� i rozstraja�, wcale nie dbaj�c o jego dobro i pot�g�. Nar�d polski to widzi. A widz�c to, nie mo�e chyba w siebie wmawia�, �e wzmo�enie wp�ywu tych narodowo�ci obcych na bieg praw pa�stwowych wzmocni pa�stwo. Skoro za� to widzi, zmys� samozachowawczy ka�e mu pilnie strzec swego rozstrzygaj�cego wp�ywu na losy pa�stwa, a nie oddawa� go tym, kt�rzy radziby to pa�stwo os�abi�. Samob�jstwa �adne prawo spo�ecze�stwu polskiemu w Polsce nie nakazuje. Szczeg�lnie wa�ne jest to w okresie obecnym, gdy pa�stwo dopiero si� tworzy i gdy od wp�yw�w, jakie dzia�a� tu b�d�, zale�y, czy b�dzie to pa�stwo jednolite i przez nar�d polski rz�dzone, czy te� zlepek r�nych narodowo�ci austriackim wzorem. Wszystko u nas jest jeszcze p�ynne, jeszcze nie ustalone, jeszcze niepewne. Je�li w tym okresie nie zdob�dziemy si� na wi�kszo�� polsk�, ale uzale�nia� si� b�dziemy w najwa�niejszych sprawach od narodowo�ci obcych, nie zbudujemy pa�stwa jednolitego, zwartego, polsk� my�l� polityczn� o�ywionego. I tu w�a�nie zarysowuje si� wielk� odpowiedzialno�� za sobotni wyb�r i za jego przyj�cie. S� to prawdy tak proste, tak oczywiste, tak bezwzgl�dnie s�uszne, �e og� polski musia� odczu� narzucenie wi�kszo�ci polskiej Prezydenta Rzeczypospolitej przez obce narodowo�ci w po��czeniu z mniejszo�ci� jako niebezpiecze�stwo i jako poni�enie. Co tu du�o m�wi�: S� Polacy, nie tylko na prawicy, ale i na lewicy, kt�rzy by takiego wyboru nie przyj�li uznaj�c, �e, je�li si� jest Polakiem i ma si� by� pierwszym urz�dnikiem w Polsce, trzeba mie� zaufanie wi�kszo�ci Polak�w, bo inaczej zrywa si� bezcenne w�z�y spoisto�ci i godno�ci narodowej. Takie jest niew�tpliwie zdanie tak�e cz�ci tych polskich pos��w i senator�w, w szczeg�lno�ci z PSL, kt�rzy przypuszczali, �e p. Narutowicz, je�li nie b�dzie mia� wi�kszo�ci polskiej, wyboru nie przyjmie. NIE SZABL�, LECZ PI�REM 24 St�d zdumienie, coraz bardziej rosn�ce, w miar� jak staje si� rzecz� jasn�, �e nie wszyscy to rozumiej�, i� nar�d polski nie by�by godny nazwy narodu, gdyby w pa�stwie polskim nie chcia� sam by� gospodarzem. JJRzeczpospoIita^M4XII^1922, nr 341] Stanis�aw Stro�ski: ZAWADA Wyb�r p. Narutowicza na stanowisko Prezydenta Rzeczypospolitej wstrz�sn�� tak pot�nie uczuciami i my�lami og�u polskiego przede wszystkim dlatego, �e narzucony on zosta� wi�kszo�ci polskiej przez lewicow� mniejszo�� z waln� pomoc� obcych narodowo�ci, czym sponiewierano haniebnie zasad� samodzielno�ci i niezale�no�ci narodowej, drog� ka�demu Polakowi. Ale nie tylko dlatego. Opr�cz tego bowiem kraj odczu� doskonale, �e p. Narutowicz osob� sw� zawali� drog� ku naprawie gospodarczo-skarbowej w pa�stwie, kt�ra ju�-ju� prze�wieca�a przed oczyma w�r�d otch�ani rozstroju. Nie ma naprawy bez odpowiedzialnej wi�kszo�ci w sejmie i opartego na niej silnego i tak�e odpowiedzialnego rz�du. Okres nierz�du, bez wi�kszo�ci sejmowej i bez jakiejkolwiek wyra�nej odpowiedzialno�ci, da� si� spo�ecze�stwu dostatecznie we znaki, bo nie ma dzisiaj nikogo, kto by nie czu�, ile nas ten nie�ad kosztowa� i jak g��boko nas zepchn�� w przepa�� n�dzy gospodarczej. R�ni� si� ludzie szeroko w kraju w przekonaniach i d��eniach politycznych, ale w tym jednym s� zgodni, �e musi by� odpowiedzialna wi�kszo��. Nikomu te� ani si� �ni�o, by mog�a to by� wi�kszo�� inna ni� polska, bo trudno wzmacnia� budow� pa�stwa przy pomocy tych, kt�rym roi si� ustawicznie jego rozsadzanie. Po wyborach, gdy okaza�o si�, �e lewica jest w mniejszo�ci, b�kni�to tu i tam po jej stronie o mo�liwo�ci wsp�dzia�ania z obcymi narodowo�ciami. Ale te g�osy pr�bne zamiera�y na ustach. Odraza spo�ecze�stwa do takiej sp�ki by�a zbyt widoczna. Wkr�tce sta�o si� rzecz� dla wszystkich jasn�, �e jedna jest tylko mo�liwa wi�kszo�� polska. Prawica listy 8 z PSL- Piastem i mo�e z NPR, podczas gdy skrajna lewica, Wyzwolenie i PPS, sk�ania�a si� raczej ku obj�ciu stanowiska opozycji. Gotowo�ci swej w tym kierunku prawica 25 �MIER� PREZYDENTA Chrze�cija�skiego Zwi�zku Jedno�ci Narodowej nie ukrywa�a wcale, ale przeciwnie wprost o�wiadcza�a, �e stworzenie takiej wi�kszo�ci polskiej i udzia� w niej uwa�a za pierwszy sw�j obowi�zek. Tak�e w grupie PSL-Piasta ujawni�a si� d��no�� w tym kierunku, a podobnie i w NPR uznawano konieczno�� takiego za�atwienia. W wyborze marsza�k�w, p. Tr�mpczy�skiego w Senacie i p. Rataja w Sejmie, przeprowadzonym w drodze porozumienia tych grup, zarysowa�a si� po raz pierwszy wi�kszo�� ta w dzia�aniu. v! �� r W kraju powitano to ze szczerym zadowoleniem i uczuciem ulgi. Nareszcie co� uchwytnego! Zacznie si� praca i odpowiedzialno��! Nie by�o k�tka ziemi polskiej, gdzie by sobie tego nie m�wiono. Cel by� wielki. Wi�kszo��, odpowiedzialno��, sta�o��, �ad na zewn�trz, a przywr�cenie zaufania za granic�, jako podstawy niezb�dne twardej pracy nad uzdrowieniem stosunk�w gospodarczo-skarbowych i odzyskaniem poczesnego miejsca na gruncie mi�dzynarodowym. Jaki� o�ywczy pr�d zdrowia powia� w kraju po ponurym okresie przesile�, samowoli, w�tpliwo�ci i ci�g�ej niepewno�ci jutra. Po wyborze marsza�k�w oczekiwano wsp�dzia�ania tej samej wi�kszo�ci w wyborze prezydenta Rzeczypospolitej i nast�pnie tworzeniu rz�du, bo jest rzecz� jasn�, �e wszystkie te czynniki �ycia pa�stwowego, kt�rych ci�g�a wsp�praca jest niezb�dna, musz� by� obj�te porozumieniem. Nagle nieoczekiwane za�amanie. W g�osowaniu na prezydenta Rzeczypospolitej porozumienie zerwa�o si�. P. Narutowicz dostawszy si� do rozstrzygaj�cego wyboru jako skromny wybraniec 103 g�os�w �ydowsko-niemiecko-ukrai�skich, a tylko 68 polskich, jednak uzyskuje wi�kszo��, bo PSL-Piast popiera raczej narzuconego przez obce narodowo�ci kandydata ni� kandydata prawicy. W dniu wyboru rzecz ca�a wygl�da na z�o�liwy przypadek i przewa�a przypuszczenie, �e p. Narutowicz wyboru nie przyjmie. Ale okazuje si� zaraz, �e przyjmuje, a w dalszym ci�gu, �e uparcie trwa w tym postanowieniu. I wtedy oczy wszystkim si� otwar�y. Wi�c to nie przypadek? Kt� to na drog� wiod�c� ku wi�kszo�ci polskiej, ku odpowiedzialno�ci, ku ludowi, ku uzdrowieniu, rzuci� ten kloc nieczu�y, oci�a�y, nieruchawy, t�py? NIE SZABL�, LECZ PI�REM 26 Poznano w tej robocie dobrze znajom� r�k�. To p. Pi�sudski odchodz�c i, zdawa�o si�, otwieraj�c swym odej�ciem drog� ku lepszym czasom, na odchodnym rzuci� na t� drog�, jako niezawodn� zapor�, p. Narutowicza, wybranego g�osami lewicy i obcych narodowo�ci. Sam nie m�g� narazi� si� na taki wyb�r, bo czu�, �e poderwa�by sobie w ten spos�b wszelki grunt pod nogami. Zawali� drog� ku stworzeniu wi�kszo�ci polskiej p. Narutowiczem, a teraz, gdy znowu wytworzy� si� zam�t, w kt�rym p. Pi�sudski zawsze czu� si� jak w swym �ywiole, o�wiadcza on w chwili �egnania si� z dotychczasowym rz�dem, �e zabiera si� do bardzo czynnego �ycia. I ju� si� s�yszy o p. Pi�sudskim jako ministrze spraw wojskowych i zarazem prezesie ministr�w bliskiego rz�du. Zawada jest skuteczna. Pierzch�y widoki uzdrowienia gospodarczo--skarbowego i wzmocnienia stanowiska za granic�. Zamiast tego wynurza si� po staremu p. Pi�sudski. Naj bud� jak bywa�o. To znaczy ta zawada. Czy p�d kraju do �ycia i zdrowia nie otworzy drogi ku odpowiedzialno�ci, polskiej wi�kszo�ci, pracy i lepszej przysz�o�ci? _______[�Rzeczpospolita^' 15 XII 1922, nr 342] Stanis�aw Stro�ski: WINOWAJCY Obrachunek z zaj�� poniedzia�kowych w stolicy zarysowuje si� ju� ca�kiem wyra�nie i nieodwo�alnie jako ci�kie oskar�enie przeciw lewicy z PPS na czele. Obraz jest dzisiaj ju� dok�adny, nast�pstwo wydarze� ustalone, szczeg�y znane, k�amstwa wykryte, nowe wiadomo�ci uzyskane, tak �e tego obrazu nic ju� nie zatrze. W sobot� wieczorem Warszawa, kt�ra w uroczystym naprawd� skupieniu oczekiwa�a wiadomo�ci o wyborze pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej, dowiedzia�a si�, �e p. Narutowicz, przeprowadzony do rozstrzygaj�cego g�osowania wy��cznie jako kandydat 103 g�os�w obcych narodowo�ci z dodatkiem zaledwie 68 polskich, tak�e w tym ostatnim g�osowaniu mia� przeciw sobie powa�n� wi�kszo�� 256 g�os�w polskich, a przeszed� jedynie wskutek dorzucenia 103 g�os�w obcych narodowo�ci do mniejszo�ci 186 g�os�w polskich. 27 �MIER� PREZYDENTA Jak grom spad�a ta wiadomo�� na Warszaw� i na ca�� Polsk�. I tylko ludzie nikczemni, ludzie spodleni w poj�ciach, ludzie wyzuci ze zmys�u narodowego mog� nie rozumie�, �e ka�dy Polak musia� to odczu� jako ha�b� i krzywd�, �e w Polsce nie wi�kszo�� polska rozstrzyga o tym, kto ma by� pierwszym dostojnikiem i przedstawicielem pa�stwa i narodu polskiego na zewn�trz, ale obce narodowo�ci, nie tylko obce, ale polsko�� na ka�dym kroku podkopuj�ce. Wi�c spo�ecze�stwo polskie ma uzna� za rzecz s�uszn�, by narodowo niekarne i godno�ci narodowej pozbawione stronnictwa lewicy dopuszcza�y do tego, �e �ydzi, kt�rzy w czasie wojny ��czyli si� stale z wrogami Polski, a po wojnie podziemnie ryli przeciw powstaniu wielkiego pa�stwa polskiego, �e Niemcy z b. zaboru pruskiego, kt�rzy s� �yw� pozosta�o�ci� okresu wynaradawiania tam polsko�ci przez bicie dzieci za modlitw� polsk� i przez wyw�aszczenie, �e Ukrai�cy, kt�rym obca jest my�l o ��czno�ci z Polsk�, �e wszystkie te obce narodowo�ci narodowi polskiemu, kt�ry tak t�skni� do niepodleg�o�ci i w�adania u siebie, narzucaj� pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej. Lecz nieprawd� by by�o, gdyby kto� twierdzi�, �e to tylko wzburzone uczucie przem�wi�o w Warszawie i w ca�ej Polsce. Nie tylko uczucie, proste, godne, �wi�te, ale tak�e rozum polityczny, kt�rego nie mieli za�lepieni politycy z lewicy, a kt�ry ma og� polski, musia� si� wzburzy� przeciw tej kra�cowej lekkomy�lno�ci, by obecnie, w okresie tworzenia si� pa�stwa polskiego, nie opiera� si� na wi�kszo�ci polskiej, ale uzale�nia� si� od obcych narodowo�ci, kt�re zupe�nie jawnie przeciwne s� spoisto�ci i pot�dze pa�stwa polskiego. W niedziel� wielotysi�czna rzesza ludno�ci stolicy w spokojnym i powa�nym pochodzie, po wys�uchaniu m�wc�w z prawicy, kt�rzy wyra�nie i dobitnie nawo�ywali wy��cznie do walki prawnej przeciw temu grzebaniu polsko�ci w odrodzonym pa�stwie polskim, da�a wyraz swym uczuciom, co nie tylko jej wolno, ale co jest jej zas�ug�, w przeciwstawieniu do ci�kiej winy politycznej lewicy, a wara komukolwiek odmawia� spo�ecze�stwu polskiemu w Polsce podstawowego prawa obywatelskiego wyra�ania swych uczu�, my�li, pogl�d�w, woli. W poniedzia�ek gor�tsza cz�� spo�ecze�stwa, m�odzie�, r�wnie� o�ywiona tymi uczuciami, kt�rych nikt uczciwy pot�pi� nie zdo�a, t� sam� my�l� polityczn�, kt�r� g�ruje nad za�lepie�cami politycznymi NIE SZABL�, LECZ PI�REM 28 z lewicy, t� sam� trosk� o polsko��, kt�ra �wiadczy o tym, �e ta m�odzie� jest co� warta i �e �yje czym� wznios�ym i szlachetnym, m�odzie� ta, jak wsz�dzie i zawsze na �wiecie, pop�dliwa i mniej rozwa�na, da�a wyraz swemu wzburzeniu w spos�b prawnie niedopuszczalny, bo nastawa�a na pos��w i senator�w, ho�duj�cych innemu ni� ona pogl�dowi. Takie wyst�pienia m�odzie�y, takie zaczepki, takie wybuchy, zdarzaj� si� we wszystkich pa�stwach, i to nawet dosy� cz�sto. S� one mimo to karygodne, musz� by� pow�ci�gane, nie mog� sta� si� czym�, co wchodzi w zwyczaj, pod groz� rozstroju i zwyrodnienia �ycia politycznego. Dlatego te� musi si� uzna� za rzecz bardzo nagann�, �e pobito pos�a rabina Kowalskiego i senatora Deutschera, �e szarpano pos�a Szyd�ow-skiego, �e pobito r�wnie� pos�a Piotrowskiego. Ale zarazem ju� samo to dok�adne wyliczenie, do kt�rego nie zdo�ano doda� ani jednego dalszego nazwiska, wskazuje, �e to wyst�pienie m�odzie�y nie zatoczy�o szerszych kr�g�w. Pos��w i senator�w jest 555, w tym z lewicy i z obcych narodowo�ci oko�o 300. Wszyscy przeszli do Sejmu spokojnie b�d� to * sami, b�d� pod opiek� policji, a wykroczenia dotkn�y na szcz�cie tylko kilku cz�onk�w Zgromadzenia Narodowego. Ka�dy taki wypadek jest sam przez si� bardzo naganny, ale wida� z ca�o�ci obrazu, �e nie by� to ruch gro�ny, lecz raczej dorywcze wybryki, kt�rych rozszerzeniu si� policja zdo�a�a na og� zapobiec. Wielkie z�o zacz�o si� dopiero sk�din�d w spos�b zgo�a nieoczekiwany. Zjawi�a si� ko�o godziny pierwszej uzbrojona boj�wka PPS i zacz�a dzia

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!