7681

Szczegóły
Tytuł 7681
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

7681 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 7681 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7681 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

7681 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

AGATHA CHRISTIE ZAB�JSTWO ROGERA ACKROYDA TYTU� ORYGINA�U: THE MURDER OF ROGER ACKROYD PRZE�O�Y� JAN ZAKRZEWSKI ROZDZIA� PIERWSZY DOKTOR SHEPPARD PRZY �NIADANIU Pani Ferrars zmar�a w czwartek, w nocy z szesnastego na siedemnasty wrze�nia. Po mnie pos�ano w pi�tek, siedemnastego, o godzinie �smej rano. Nic ju� nie mog�em poradzie. Pani Ferrars nie �y�a od ki�ku godzin. Do domu wr�ci�em par� minut po dziewi�tej i w�asnym kluczem otworzy�em drzwi z zamka. �wiadomie zwleka�em do�� d�ugo w przedpokoju, wieszaj�c kapelusz i lekki p�aszcz, kt�ry roztropno�� kaza�a mi w�o�y� przed wyj�ciem w ch�odny, jesienny poranek. Prawd� powiedziawszy, by�em wytr�cony z r�wnowagi i zaniepokojony. Nie mam zamiaru twierdzi�, �e w owej chwili ju� przewidywa�em rozw�j wypadk�w nast�pnych tygodni. Ani mi to przez my�l nie przesz�o. Prawdopodobnie jednak instynkt ostrzega� mnie przed niezwyk�ymi wydarzeniami, jakie mia�y nast�pi�. Ze sto�owego, dok�d wchodzi�o si� z hallu w lewo, dobiega�o mnie szcz�kanie fili�anek i suchy, urywany kaszel mojej siostry Karoliny. ��Czy to ty, James?! � zawo�a�a. Zb�dne pytanie, gdy� nikt inny nie m�g� przyj��. Prawd� powiedziawszy, w�a�nie z powodu Karoliny tak si� oci�ga�em. Mottem ichneumon�w, jak powiada Kipling, jest has�o: �Id� i w�sz�. Je�li Karolina kiedykolwiek przyjmie herb, powinien nim by� w�a�nie ichneumon, stoj�cy na tylnych �apach. Z motta mo�na by opu�ci� nawet pierwsz� cz��, Karolina bowiem potrafi wyw�szy� wszystko bez chodzenia, siedz�c skromniutko w domu. Nie wiem, jak jej si� to udaje, ale tak jest. Podejrzewam, i� s�u��ce i ch�opcy od sklepikarzy tworz� jej s�u�b� wywiadowcz�. Kiedy Karolina wychodzi z domu, to nie po to, by zbiera� plotki, ale by je rozsiewa�. I jest w tym zdumiewaj�co wprawna. Ostatnia z jej wy�ej wymienionych cech by�a w�a�nie przyczyn� mojego niepokoju. Wiedzia�em, �e cokolwiek powiem Karolinie o �mierci pani Ferrars, stanie si� to publiczn� tajemnic� ca�ego miasteczka w ci�gu p�torej godziny. Jako lekarz musz� pami�ta� o zachowywaniu dyskrecji. Dlatego te� przyj��em zasad� nieinformowania mojej siostry w�a�ciwie o niczym. Ona i tak dowiaduje si� o wszystkim, ale ja mam spokojne sumienie, �e nie ode mnie. Min�� ju� rok od �mierci m�a pani Ferrars i Karolina twierdzi uparcie � bez najmniejszych ku temu podstaw � �e �ona go otru�a. Pogardliwie traktuje moj� niezmienn� odpowied�, �e pan Ferrars zmar� na wrz�d �o��dka i w wyniku chronicznego nadu�ywania napoj�w wyskokowych. Objawy �mierci z powodu, p�kni�cia wrzodu i otrucia arszenikiem s�, i z tym si� zgadzam, dosy� podobne, ale w tym wypadku Karolina opiera swoje oskar�enie na czym� zupe�nie innym. ��Wystarczy tylko spojrze� na pani� Ferrars � s�ysza�em wielokrotnie. Pani Ferrars, osoba nie pierwszej m�odo�ci, by�a jednak przystojn� kobiet�, a stroje, cho� skromne, le�a�y na niej �wietnie. Wiele kobiet ubiera si� w Pary�u i to wcale nie musi by� powodem trucia m��w. Kiedy tak sta�em niezdecydowany w hallu i wszystkie te my�li przebiega�y mi przez g�ow�, us�ysza�em ponownie g�os Karoliny, tym razem zabarwiony ostrzejsz� nut�: ��C� ty tam robisz, James? Dlaczego nie usi�dziesz do �niadania? ��Ju� id�, moja droga � powiedzia�em po�piesznie. � Wiesza�em p�aszcz. ��Przez ten czas m�g�by� powiesi� z p� tuzina p�aszczy! � Karolina mia�a racj�. M�g�bym. Wszed�em do jadalni, jak zwykle cmokn��em Karolin� w policzek i zasiad�em do jajek na bekonie. Bekon by� ju� nieco zimny. ��Wezwano ci� dzi� wcze�nie � zauwa�y�a Karolina. ��Aha � odpar�em. � Do King�s Paddock. Pani Ferrars� ��Wiem � powiedzia�a. ��Sk�d wiesz? � zapyta�em. ��Powiedzia�a mi Annie. Annie jest pokoj�wk�. Mi�a dziewczyna, ale straszna gadu�a. Nast�pi�a chwal� ciszy. W dalszym ci�gu jad�em jajka na bekonie. Koniuszek nosa mojej siostry, d�ugi i cienki, drga� lekko, co zdarza si� zawsze, kiedy Karolina jest czego� ciekawa albo czym� podniecona. ��No i co? � spyta�a. ���le. Nic ju� nie mog�em poradzi�. Zmar�a we �nie. ��Wiem � powiedzia�a po raz drugi Karolina. Tym razem ju� mnie to rozz�o�ci�o. ��Nie mo�esz wiedzie�! � warkn��em. � Ja sam nic nie wiedzia�em, p�ki tam nie poszed�em. I do chwili obecnej nie wspomina�em o tym �ywej duszy. Je�li ci to powiedzia�a Annie, jest chyba jasnowidz�ca. ��Nie Annie, tylko mleczarz. Us�ysza� od kucharki Ferrars�w. Jak ju� m�wi�em, Karolina nie musi wychodzi� z domu, by o wszystkim wiedzie�. Siedzi w kuchni i wiadomo�ci same do niej przychodz�. ��Na co umar�a? Atak serca? � pyta�a dalej. ��A co, mleczarz ci nie powiedzia�? � rzuci�em zjadliwie. Zjadliwo�� jest bezcelowa w stosunku do Karoliny. Przyjmuje j� ona powa�nie i powa�nie odpowiada. ��Nie wiedzia� � wyja�ni�a. Wcze�niej czy p�niej Karolina i tak by si� dowiedzia�a. Tym razem nie sprawia�o mi r�nicy, �e dowie si� ode mnie. ��Wzi�a nadmiern� dawk� weronalu. Ostatnio za�ywa�a go na bezsenno��. Po prostu si� omyli�a. Pewnie� ��Bzdura! � odpar�a natychmiast Karolina. � Ona naumy�lnie za�y�a tyle. Nie przekonasz mnie. Jakie to dziwne, �e kiedy cz�owiek nosi w sercu jak�� w�asn� tajemn� teori�, do kt�rej w�a�ciwie nie chce si� przyzna�, a us�yszy j� z ust kogo� innego, z pasj� jej zaprzecza. Dlatego te� i ja wybuchn��em oburzony: ��Znowu zaczynasz! � krzykn��em. � Wyci�gasz bezsensowne wnioski bez najmniejszych ku temu podstaw! Po c� pani Ferrars mia�aby pope�ni� samob�jstwo? Wdowa, jeszcze do�� m�oda, w �wietnej sytuacji materialnej, ciesz�ca si� dobrym zdrowiem, bez �adnych k�opot�w. Absurd! ��Wcale nie. Chyba i ty zauwa�y�e�, jak ona si� przez te ostatnie p� roku zmieni�a. Wygl�da�a okropnie, jakby j� zmora trapi�a. I sam przed chwil� przyzna�e�, �e �le sypia�a. ��A wi�c jaka� jest twoja diagnoza? � spyta�em cierpko. � Pewno nieszcz�liwca mi�o��? Karolina potrz�sn�a g�ow�. ��Wyrzuty sumienia � powiedzia�a z satysfakcj�. ��Wyrzuty sumienia? ��Tak. Nie chcia�e� mi nigdy wierzy�, kiedy ci m�wi�am, �e otru�a m�a. Teraz jestem tego bardziej pewna ni� kiedykolwiek. ��To troch� nielogiczne � zaoponowa�em. � Je�li kobieta potrafi pope�ni� morderstwo, to starcza jej chyba zimnej krwi, by cieszy� si� owocami zbrodni, i nie ulega tak sentymentalnym s�abo�ciom jak �al za grzechy. Karolina znowu potrz�sn�a g�ow�. ��Prawdopodobnie s� takie kobiety, ale pani Ferrars do nich nie nale�a�a. By�a k��bkiem nerw�w. Jaki� przemo�ny impuls kaza� jej uwolni� si� od m�a, bo nie by�a istot� zdoln� cierpie� zbyt d�ugo. A nie ulega chyba w�tpliwo�ci, �e �ona takiego cz�owieka jak Ashley Ferrars musia�a wiele cierpie� Skin��em g�ow�. ��Ale od tego czasu prze�ladowa�o j� wspomnienie pope�nionej zbrodni. Bardzo jej wsp�czuj�. Nie przypomina�em sobie, aby za �ycia pani Ferrars Karolina kiedykolwiek jej wsp�czu�a. Teraz, kiedy pani Ferrars znalaz�a si� tam, gdzie prawdopodobnie nie nosi si� paryskich modeli, moja siostra by�a gotowa p�awi� si� w tak subtelnych uczuciach jak lito�� i zrozumienie. Odpar�em stanowczo, �e podobne domys�y s� bzdurne. Sprzeciwia�em si� im tym bardziej, �e w g��bi duszy zgadza�em si� co najmniej z ich cz�ci�. Ale czy� mog�em si� zgodzi�, by Karolina dochodzi�a prawdy jedynie metod� natchnionego zgadywania? Nie mia�em zamiaru tego pochwala�. Rozgada wszystko po ca�ym miasteczku, a ludzie b�d� my�leli, �e czyni to na podstawie lekarskiej diagnozy brata. �ycie jest ci�kie! ��Bzdura! � powt�rzy�a Karolina w odpowiedzi na moje protesty. � Zobaczysz! Stawiam dziesi�� do jednego, �e pani Ferrars pozostawi�a list, w kt�rym wszystko wyznaje. ��Nie zostawi�a �adnego listu � odpar�em ostro, nie dostrzegaj�c pu�apki, w jak� wpadam. ��Oo! � wykrzykn�a Karolina. � A wi�c dowiadywa�e� si�? Wiesz, James, wydaje mi si�, �e w g��bi duszy my�lisz to samo co ja. Jeste� stary kr�tacz. ��Zawsze trzeba bra� pod uwag� mo�liwo�� samob�jstwa � odpar�em ostro�nie. ��Czy b�dzie dochodzenie s�dowe? ��Mo�e b�dzie. To zale�y. Je�li stwierdz�, �e jestem ca�kowicie przekonany, i� za�ycie nadmiernej dawki weronalu nast�pi�o przypadkowo, by� mo�e obejdzie si� bez dochodzenia. ��A czy jeste� ca�kowicie przekonany? � spyta�a przebiegle. Wsta�em od sto�u bez s�owa. ROZDZIA� DRUGI �MIETANKA KINGFS ABBOT Nim opowiem dalej, co Karolina us�ysza�a ode mnie i co ja us�ysza�em od Karoliny, musz� w og�lnych zarysach opisa� lokalne stosunki. Nasze miasteczko, King�s Abbot, nie r�ni si� chyba niczym od innych ma�ych miasteczek. Najbli�szym wi�kszym o�rodkiem jest oddalone o dziewi�� mil Cranchester. Mamy du�y dworzec kolejowy, ma�y urz�d pocztowy i dwa konkuruj�ce ze sob� sklepy towar�w mieszanych. Energiczni m�odzi ludzie s� raczej sk�onni wcze�nie opuszcza� rodzinne strony, pozostaje nam natomiast mn�stwo starych panien i oficer�w w stanie spoczynku. Nasze rozrywki i pasje daj� si� stre�ci� w jednym s�owie � plotki. W ca�ym miasteczku s� tylko dwa domy, na kt�rych koncentruje si� ca�a uwaga. Jeden to King�s Paddock, pozostawiony pani Ferrars przez m�a, drugi, Fernly Park, nale�y do Rogera Ackroyda. Ackroyd zawsze budzi� moje g��bokie zainteresowanie, b�d�c cz�owiekiem znacznie lepiej imituj�cym ziemianina, ni� potrafi� to czyni� jakikolwiek ziemianin. Przypomina� mi wysportowanych d�entelmen�w o czerwonych twarzach, kt�rzy zawsze zjawiali si� na pocz�tku pierwszego aktu staromodnej komedii muzycznej, na tle dekoracji przedstawiaj�cej miejscowe pastwisko, i �piewali piosenk� o wyje�dzie do Londynu. Obecnie mamy tylko rewie i ziemianie nie s� ju� modni w �wiecie muzycznych rozrywek. Oczywi�cie Ackroyd nie jest prawdziwym ziemianinem. Jest natomiast �wietnie prosperuj�cym fabrykantem � je�li si� nie myl� � k� do wagon�w. Ma lat prawie pi��dziesi�t, purpurow� twarz i mi�e obej�cie. Zawar� sojusz z miejscowym proboszczem, wspomaga hojnie bud�et parafii (chocia� kr��� pog�oski, �e w wydatkach na dom jest sk�py), popiera mecze krykieta, kluby m�odzie�y oraz organizacje inwalid�w wojennych. Jednym s�owem, jest g��wn� osob� naszego sennego miasteczka. Kiedy Roger Ackroyd mia� lat dwadzie�cia jeden, zakocha� si�, a nast�pnie o�eni� z pi�kn� kobiet�, pi�� czy sze�� lat od niego starsz�. Nazywa�a si� Paton, by�a wdow� i mia�a dziecko. Losy tego ma��e�stwa byty kr�tkie i smutne. M�wi�c bez ogr�dek, pani Ackroyd okaza�a si� alkoholiczk�. W cztery lata po �lubie uda�o si� jej wreszcie zapi� na �mier�. Ackroyd nie okazywa� p�niej ch�ci rzucenia si� w now� ma��e�sk� przygod�. Syn z pierwszego ma��e�stwa pani Ackroyd mia� lat siedem, kiedy matka jego zmar�a. Teraz ma lat dwadzie�cia pi��. Ackroyd zawsze uwa�a� go za w�asnego syna i w tym duchu wychowa�. Ch�opak jest rozpuszczony � wieczne �r�d�o zmartwie� i k�opot�w ojczyma. Niemniej wszyscy w King�s Abbot lubimy Ralfa Patona. Przede wszystkim jest wyj�tkowo przystojny. Jak ju� powiedzia�em, bardzo ch�tnie plotkujemy w naszym miasteczku. Wszyscy te� zd��yli�my zauwa�y�, �e Ackroyd i pani Ferrars �yj� w wielkiej przyja�ni. Po �mierci pana Ferrarsa przyja�� ta sta�a si� jeszcze bardziej widoczna. Cz�sto widywano ich razem i przypuszczano, �e po okresie �a�oby pani Ferrars zostanie pani� Ackroyd. Uwa�ano to za rzecz najzupe�niej s�uszn�: �ona Rogera Ackroyda zmar�a � co nie by�o tajemnic� � od nadu�ywania alkoholu. Ashley Ferrars ju� wiele lat przed �mierci� by� pijakiem. Dlaczego te dwie ofiary alkoholu nie mia�yby wynagrodzi� sobie wzajemnie tego wszystkiego, co niegdy� wycierpia�y od poprzednich ma��onk�w? Ferrarsowie sprowadzili si� do King�s Abbot dopiero przed rokiem, natomiast Ackroyda otacza�a aura plotek ju� od wielu lat. W czasie gdy Ralf Paton wyrasta� na m�czyzn�, gospodarstwem Ackroyda zarz�dza�a kolejno ca�a sfora gospody�, a ka�da by�a przyjmowana przez Karolin� i jej wsp�plotkarzy z wielk� podejrzliwo�ci�. Nie przesadz�, je�li powiem, �e przynajmniej od pi�tnastu lat ca�e miasteczko �y�o w oczekiwaniu, kiedy Ackroyd po�lubi jedn� ze swoich gospody�. Ostatnia z nich, wzbudzaj�ca postrach panna Russell, rz�dzi�a niezachwianie ju� od pi�ciu lat, dwa razy d�u�ej ni� kt�rakolwiek z jej poprzedniczek. Powszechnie uwa�ano, �e gdyby nie pojawienie si� pani Ferrars, Ackroyd tym razem by nie umkn��. To w�a�nie � i jeszcze jeden czynnik, a mianowicie nieprzewidziany przyjazd z Kanady i zamieszkanie w Fernly Park szwagjerki Rogera Ackroyda, pani Cecilowej Ackroyd, wdowy po niezbyt zamo�nym jego m�odszym bracie, i jej c�rki Floty � przyczyni�o si�, zgodnie z opini� Karoliny, do os�abienia wp�yw�w panny Russell. Nie wiem dok�adnie, na czym polega �os�abienie wp�yw�w� � brzmi to przygn�biaj�co i nieprzyjemnie � ale wiem, �e panna Russell chodzi po miasteczku z zaci�ni�tymi ustami i z czym�, co mog� okre�li� jedynie jako kwa�ny u�miech, i wyra�a najwy�sz� sympati� dla �biednej pani Ackroyd, �yj�cej z ja�mu�ny szwagra�. �Darowany chleb jest gorzki, nieprawda�? Ja by�abym bardzo nieszcz�liwa, gdybym nie mog�a zapracowa� na �ycie!�. Nie mam poj�cia, co pani Ackroyd my�la�a o ca�ej tej sprawie, kiedy znalaz�a si� ona na tapecie, ale bez w�tpienia by�o dla niej korzystniejsze, by Ackroyd nie �eni� si� powt�rnie. Niemniej by�a zawsze mi�a � a nawet czaruj�ca � dla pani Ferrars. Karolina twierdzi, �e to niczego nie dowodzi. Oto czym zajmowali�my si� w King�s Abbot przez ostatnie kilka lat. Obgadywali�my Ackroyda i jego sprawy na wszelkie mo�liwe sposoby. A potem pani Ferrars wskoczy�a na swoje miejsce w gotowy ju� obraz lokalnych stosunk�w. Obecnie w kalejdoskopie nast�pi�a zmiana obrazu. Zostali�my oderwani od lekkich rozm�w na temat ewentualnych prezent�w �lubnych i rzuceni w sam �rodek tragedii. Rozmy�laj�c o tych i innych sprawach, wyruszy�em na obch�d pacjent�w. Tego dnia nie czeka�y mnie �adne interesuj�ce przypadki � mo�e to i lepiej, gdy� my�lami ci�gle wraca�em do tajemnicy �mierci pani Ferrars. Czy sama odebra�a sobie �ycie? Przecie� gdyby to uczyni�a, znaleziono by jaki� list wyja�niaj�cy tragedi�. Z do�wiadczenia wiem, �e kobiety, je�li ju� zdecyduj� si� pope�ni� samob�jstwo, przewa�nie pragn� wyzna�, co je doprowadzi�o do tak dramatycznego rozwi�zania. Kobiety zawsze d��� do s�awy, nawet po�miertnej. Kiedy widzia�em si� z ni� po raz ostatni? Chyba nie dalej jak tydzie� temu. Jej zachowanie by�o do�� normalne, przyjmuj�c, no� uwzgl�dniaj�c sytuacj�. Nagle jednak przypomnia�em sobie, �e widzia�em j�/ chocia� z ni� nie rozmawia�em, jeszcze wczoraj. Sz�a w towarzystwie Ralfa Patona. Zdziwi�em si� nawet, bo nie mia�em poj�cia, �e ten m�ody cz�owiek przebywa w King�s Abbot. S�ysza�em o jakim� nieporozumieniu mi�dzy nim a ojczymem. Nikt go tu nie widzia� od prawie sze�ciu miesi�cy. Pani Ferrars i Ralf Paton szli, pochyliwszy ku sobie g�owy, a pani Ferrars �ywo co� opowiada�a. Prawd� m�wi�c, ju� wtedy mia�em jakie� przeczucie tego, co potem nast�pi�o. Nie by�o to na razie nic okre�lonego, jedynie m�tna �wiadomo�� nieoczekiwanych wypadk�w. Odnios�em niemi�e wra�enie z owego najwidoczniej wa�nego t?te�?�t?te Ralfa Patona i pani Ferrars. Jeszcze o tym rozmy�la�em, kiedy stan��em oko w oko z Rogerem Ackroydem. ��Sheppard! � wykrzykn��. � W�a�nie pana szuka�em. Co za straszny wypadek! ��Ju� pan s�ysza�? Skin�� g�ow�. Widzia�em, �e odczu� ten cios bardzo bole�nie. Jego du�e, czerwone policzki jakby si� zapad�y; sprawia� wra�enie cienia w�asnej tryskaj�cej zwykle zdrowiem osoby. ��Sprawa przedstawia si� gorzej, ni� pan to sobie wyobra�a � powiedzia� spokojnie. � Doktorze Sheppard, musz� z panem porozmawia�! Mo�e pan wpa�� do mnie teraz? ��To niemo�liwe. Zosta�o mi jeszcze trzech chorych, a od dwunastej przyjmuj� pacjent�w u siebie. ��W takim razie po po�udniu� albo nie, niech pan przyjdzie do mnie na kolacj�. O wp� do �smej. Odpowiada panu? ��Tak. Chyba b�d� m�g�. Ale co si� sta�o? K�opoty z Ralfem? Sam nie wiem, dlaczego spyta�em o Ralfa � mo�e dlatego, �e Ralf by� tak cz�sto przyczyn� k�opot�w Ackroyda. ��Z Ralfem? � spyta�, jakby nie rozumiej�c. � Ale� nie, nie! Ralf jest w Londynie� O psiakrew! Idzie stara panna Ganett! Nie chc�, �eby mnie przy�apa�a i zacz�a rozmow� na ten straszny temat. Wi�c do wieczora. Wp� do �smej! Skin��em g�ow� i Ackroyd szybko odszed�. Zacz��em si� zastanawia�: Ralf w Londynie? Ale przecie� z pewno�ci� widzia�em go w King�s Abbot poprzedniego dnia! Musia� wr�ci� do Londynu wieczorem albo dzi� wcze�nie rano. Jednak�e zachowanie Ackroyda dawa�o mi podstawy do zupe�nie innych wniosk�w. M�wi� tak, jakby Ralfa nie by�o tu od wielu miesi�cy. Nie mia�em jednak czasu na dalsze rozwa�ania. Panna Ganett ju� mnie dopad�a, ��dna informacji. Panna Ganett ma wszystkie cechy mojej siostry, brak jej jedynie owej bezb��dnej intuicji i umiej�tno�ci wyci�gania ostatecznych wniosk�w, co nadaje cech� wielko�ci taktyce Karoliny. Gnana ciekawo�ci� panna Ganett zamieni�a si� w znak zapytania. Czy� to nie straszny wypadek z t� biedn�, drog� pani� Ferrars? Wielu znajomych m�wi, �e od lat by�a zapami�ta�� narkomank�. Jak�e to nie�adnie ze strony niedobrych ludzi m�wi� podobne rzeczy! A mimo wszystko, i to jest najgorsze, w takich fantastycznych przypuszczeniach bywa zwykle ziarenko prawdy. Nie ma dymu bez ognia. Ludzie m�wi� te�, �e pan Ackroyd dowiedzia� si� o tym i zerwa� zar�czyny � bo podobno oni byli zar�czeni! Ona, panna Ganett, ma na to wiarygodne dowody. Naturalnie ja, jako doktor, na pewno wiem o tym. Lekarze zawsze wiedz�, tylko nigdy nic nie m�wi�. Wszystko to wypowiada�a, przeszywaj�c mnie ostrym spojrzeniem paciorkowatych oczu. Chcia�a zobaczy�, jak zareaguj� na jej s�owa. Na szcz�cie do�wiadczenie nabyte w obcowaniu z Karolin� nauczy�o mnie zachowywa� oboj�tno�� przy tego rodzaju rozmowach i mie� na podor�dziu nic nieznacz�ce odpowiedzi. Pogratulowa�em pannie Ganett, �e nie do��czy�a si� do grona plotkarzy rozpuszczaj�cych r�ne z�o�liwe pog�oski. Pomy�la�em sobie, �e raczej zr�cznie odpar�em atak. Pozostawi�em pann� Ganett w rozterce; nim zdo�a�a zebra� nowe si�y, poszed�em w swoj� drog�. Wr�ci�em do domu zamy�lony. W poczekalni zasta�em ju� spor� grupk� pacjent�w. Zdawa�o mi si�, �e odprawi�em ostatniego, i mia�em w�a�nie zamiar sp�dzi� przed obiadem kilka chwil w ogrodzie, kiedy zauwa�y�em jeszcze jedn� osob�. By�a to kobieta. Wsta�a i zbli�y�a si� do mnie. Spogl�da�em na ni� nieco zdziwiony. Sam nie wiem, dlaczego by�em zdziwiony, chyba tylko dlatego, �e o ile wiem, panna Russell ma prawdziwie ko�skie zdrowie i nic sobie nie robi ze wszystkich chor�b na �wiecie. Gospodyni Ackroyda jest wysok� niewiast�, przystojn�, ale bardzo nieprzyst�pn�. Spojrzenie ma surowe, usta zaci�ni�te. Gdybym by� pokoj�wk� podlegaj�c� jej rozkazom, tobym chyba ucieka� gdzie pieprz ro�nie na odg�os jej krok�w. ��Dzie� dobry, doktorze Sheppard � powiedzia�a. � Czy by�by pan �askaw rzuci� okiem na moje kolano? Rzuci�em na nie okiem, ale mimo to nie sta�em si� wiele m�drzejszy. Panna Russell opisywa�a mi m�tnie jakie� bolesne objawy, ale brzmia�o to dosy� nieprzekonuj�co. Gdyby chodzi�o o kobiet� mniejszych cn�t, podejrzewa�bym, �e po prostu k�amie. Nawet i teraz przebieg�a mi przez g�ow� my�l, i� �wiadomie opisuje ona nieistniej�cy b�l kolana, aby przy okazji dowiedzie� si� czego� o okoliczno�ciach zgonu pani Ferrars. Szybko jednak zorientowa�em si�, �e czyni� pannie Russell krzywd�, podejrzewaj�c j� o co� podobnego. Raz tylko, i to przelotnie, zahaczy�a o spraw� tragicznego wypadku. Niemniej zwleka�a z odej�ciem i ch�tnie przeci�ga�a rozmow�. ��Dzi�kuj� za lekarstwo, panie doktorze � powiedzia�a wreszcie. � Chocia� nie wierz�, �eby to bardzo pomog�o. Ja r�wnie� w to nie wierzy�em, ale zaprotestowa�em z obowi�zku. W ka�dym razie nie mog�o zaszkodzi�, no a lekarz powinien by� lojalny wobec narz�dzi swego zawodu. ��Nie wierz� w �adne lekarstwa � o�wiadczy�a panna Russell, wodz�c z lekcewa�eniem oczami po rz�dach butelek. � Lekarstwa czyni� wiele z�ego. Na przyk�ad niech pan pomy�li o kokainie� ��No, je�li o to idzie� ��W�a�nie, ile� ma ofiar w lepszych sferach�! Jestem pewien, �e panna Russell du�o lepiej ni� ja zna �ycie wy�szych sfer. Nie pr�bowa�em wi�c polemizowa� z ni� na ten temat. ��Niech pan mi powie, doktorze � odezwa�a si� po chwili. � Przypu��my, �e jest si� niewolnikiem narkotyku. Czy s� sposoby wyleczenia? Trudno w paru s�owach odpowiedzie� na podobne pytanie, wyg�osi�em wi�c ma�y referat, a panna Russell s�ucha�a ze skupion� uwag�. Ci�gle jeszcze podejrzewa�em, �e przysz�a dowiedzie� si� szczeg��w �mierci pani Ferrars. ��Na przyk�ad weronal� � ci�gn��em. Ale cho� dziwne mo�e si� to wydawa�, panna Russell nie interesowa�a si� weronalem. Przerwa�a mi i zmieni�a temat. Spyta�a, czy to prawda, �e nie mo�na czasami wykry� dzia�ania rzadko spotykanych trucizn. ��Ha! Widz�, �e czytuje pani powie�ci kryminalne � odpar�em. Przyzna�a, �e czytuje. ��Najwa�niejsze w powie�ci kryminalnej jest zastosowanie rzadkiej, je�li to mo�liwe, jakiej� po�udniowoameryka�skiej trucizny, o kt�rej nikt nigdy nie s�ysza�, czego�, czego dzikie plemiona tubylc�w u�ywaj� do zatruwania strza�. �mier� jest natychmiastowa, a nauka europejska staje wobec niej bezsilna i nie potrafi jej wykry�. O to pani chodzi? ��Tak, czy taka trucizna w og�le istnieje? Z �alem potrz�sn��em g�ow�. ��Niestety nie. Naturalnie jest kurara. Poda�em kilka szczeg��w dotycz�cych kurary, ale zainteresowanie panny Russell znowu os�ab�o. Spyta�a tylko, czy mam kurar� w szafie z truciznami, a gdy odpowiedzia�em przecz�co, straci�em, jak mi si� wydaje, bardzo wiele w jej oczach. Powiedzia�a wreszcie, �e musi ju� i��, odprowadzi�em j� wi�c do drzwi gabinetu w�a�nie w chwili, gdy rozleg� si� gong obiadowy. Nigdy nie podejrzewa�bym gospodyni Ackroyda o zami�owanie do powie�ci kryminalnych. Bawi mnie bardzo my�l, �e panna Russell wychodzi na przyk�ad ze swego pokoju, by zwymy�la� opiesza�� pokoj�wk�, a potem zabiera si� ze spokojem do �Tajemnicy si�dmej �mierci� albo czego� takiego. ROZDZIA� TRZECI CZ�OWIEK, KT�RY HODUJE DYNIE W czasie obiadu powiedzia�em Karolinie, �e na kolacj� jestem zaproszony do Fernly Park. Moja siostra nie wyrazi�a sprzeciwu. Wr�cz odwrotnie. ��Wspaniale � powiedzia�a. � Wszystkiego si� dowiesz. Aha, skoro o tym m�wimy, co to za k�opoty z Ralfem? ��Z Ralfem?! � zawo�a�em zdziwiony. � Nie ma �adnych k�opot�w. ��No to dlaczego mieszka w gospodzie Pod Trzema Dzikami, a nie w Fernly? Nawet mi przez g�ow� nie przesz�o, by przeczy� twierdzeniu Karoliny, �e Ralf Paton przebywa w miejscowej gospodzie. Skoro Karolina tak powiedzia�a, to tak by� musia�o. ��Ackroyd co� wspomnia�, �e Ralf jest w Londynie � odpar�em. Zaskoczony zapomnia�em o cennej zasadzie niedzielenia si� z siostr� wiadomo�ciami. ��Ach, tak! � wykrzykn�a Karolina. Pewnie si� nad tym zamy�li�a, gdy� drga� jej koniuszek nosa. ��Wczoraj rano przyjecha� do gospody Pod Trzema Dzikami � wyja�ni�a. � I nadal tam przebywa. A wieczorem widziano go z dziewczyn�. To mnie zupe�nie nie zdziwi�o, gdy� Ralf � a powinienem by� o tym wspomnie� � sp�dza wi�kszo�� swoich wieczor�w z dziewczynami. Zastanawia�em si� tylko, dlaczego do ulubionego zaj�cia wybra� sobie King�s Abbot, a nie weso�� stolic�. ��Kt�ra� z barmanek? � spyta�em. ��Nie. W�a�nie, �e nie. Wiem, �e wyszed� na spotkanie, lecz nie wiem z kim. (Jak�e ci�ko musi by� Karolinie przyznawa� si� do podobnej pora�ki.) ��Ale domy�lam si� � ci�gn�a moja niezmordowana siostrzyczka. Milcza�em cierpliwie. ��Ze swoj� kuzynk�! ��Z Flor� Ackroyd?! � wykrzykn��em zdumiony. Oczywi�cie Flora Ackroyd nie jest �adn� krewn� Ralf a Patona, ale poniewa� od tak wielu lat wszyscy w okolicy uwa�aj� go za syna Rogera Ackroyda, przyj�o si� r�wnie� nazywa� ich kuzynami. ��Z Flor� Ackroyd � potwierdzi�a Karolina. ��Przecie� m�g� i�� do Fernly, gdyby chcia� si� z ni� widzie�! ��Oni s� po kryjomu zar�czeni � wyja�ni�a Karolina, promieniej�c zadowoleniem. � Stary Ackroyd nie chce o niczym podobnym s�ysze� i dlatego m�odzi musz� spotyka� si� ukradkiem. W rozumowaniu Karoliny dostrzega�em wiele b��d�w logicznych, nie chcia�em ich jednak wskazywa�. Niewinna uwaga o naszym nowym s�siedzie spowodowa�a zmian� tematu. S�siaduj�cy z naszym dom, tak zwany Modrzewiowy Dworek, wynaj�ty zosta� ostatnio przez kogo� obcego. Ku swemu wielkiemu utrapieniu Karolina dowiedzia�a si� tylko tyle, �e jest on cudzoziemcem. Jej s�u�ba wywiadowcza zawiod�a na ca�ej linii. Prawdopodobnie nowy s�siad kupuje mleko, mi�so, jarzyny i od czasu do czasu ryby, jak wszyscy inni ludzie, ale dostawcy tych artyku��w nie zdo�ali niczego si� o nim dowiedzie�. M�czyzna �w nazywa si� podobno Porrott � nazwisko to brzmi jako� bardzo nieprawdziwie. Mimo trudno�ci zdo�ali�my dowiedzie� si� jednej rzeczy o tym panu: z zapa�em hoduje on dynie. Niestety, nie jest to informacja z kategorii po��danych przez Karolin�, kt�ra chcia�aby wiedzie�, sk�d przyjecha�, co robi, czy jest �onaty, kim by�a lub jest jego �ona, czy ma dzieci, jak brzmi nazwisko panie�skie jego matki i tym podobne. My�l�, �e kwestionariusz paszportowy opracowywa�a jaka� dusza pokrewna mojej siostrze. ��Droga Karolino � powiedzia�em � chyba nie ma w�tpliwo�ci co do zawodu tego pana. Z pewno�ci� jest emerytowanym fryzjerem. Sp�jrz tylko na jego w�sy. Karolina nie zgodzi�a si� ze mn�. Gdyby �w cz�owiek by� fryzjerem, mia�by w�osy faluj�ce, a nie proste. Wszyscy fryzjerzy maj� faluj�ce w�osy. Wymieni�em wielu znanych mi osobi�cie fryzjer�w, kt�rzy mieli w�osy proste, ale Karolina nie da�a si� przekona�. ��Zupe�nie nie mog� go rozgry�� � powiedzia�a z �alem. � Par� dni temu po�yczy�am od niego kilka narz�dzi ogrodniczych. By� bardzo uprzejmy, lecz niczego si� nie dowiedzia�am. Spyta�am go wprost, czy jest Francuzem. Odpowiedzia� tylko, �e nie, i jako� nie mia�am odwagi dalej pyta�. Moje zainteresowanie tajemniczym s�siadem znacznie wzros�o. Cz�owiek, kt�ry� Karolin�, niby kr�low� Saby, potrafi zmusi� do milczenia, odprawi� z kwitkiem, musi by� wybitn� jednostk�. ��Zdaje mi si� � powiedzia�a Karolina � �e on ma elektroluks nowego typu. W oczach siostry zauwa�y�em b�ysk zdradzaj�cy my�l o mo�liwo�ci po�yczania elektroluksu. Skorzysta�em z tego i wymkn��em si� z domu. Dosy� lubi� prac� w ogrodzie. Poch�oni�ty by�em pieleniem korzeni brodawnika, kiedy nagle us�ysza�em ostrzegawczy krzyk i ko�o ucha przelecia� mi jaki� ci�ki pocisk, upadaj�c z kla�ni�ciem prosto pod nogi. By�a to dynia. Spojrza�em w g�r� ze z�o�ci�. Ponad murem, troch� na lewo, pojawi�a si� jajowata g�owa, w cz�ci pokryta podejrzanie czarnymi w�osami, ozdobiona par� pot�nych w�s�w i przenikliwymi oczami. By� to nasz tajemniczy s�siad, pan Porrott. Natychmiast zacz�� wylewnie przeprasza�. ��Tysi�ckrotnie b�agam o wybaczenie, monsieur. Nie mam wyt�umaczenia. Jest ju� wiele miesi�cy, jak hoduj� dynie. Dzisiejszego ranka ogarn�� mnie gniew na moje dynie. Wys�a�em je do stu diab��w, ha! Nie tylko w my�lach, ale w rzeczywisto�ci. Chwyci�em najwi�ksz�. Wyrzuci�em j� przez mur. Przepraszam, monsieur. Korz� si�. Po tak licznych s�owach �alu m�j gniew musia� ust�pi�. Ostatecznie przekl�ta bania mnie nie trafi�a. Niemniej mia�em szczer� nadziej�, i� przerzucanie dy� przez mur nie nale�y do sta�ych rozrywek mojego s�siada. Dziwny �w cz�owieczek jak gdyby czyta� w moich my�lach. ��Ach, nie � wykrzykn��. � Mo�e pan by� spokojny. To nie jest sta�y m�j zwyczaj. Rozumie pan jednak, monsieur, �e cz�owiek czasami po�wi�ca si� zdobyciu jakiego� celu, w pocie czo�a d��y do zorganizowania sobie nowego trybu �ycia, ��cz�cego odpoczynek i prac�, a potem mimo wszystko dochodzi do wniosku, �e ci�gnie go ku dawnym, pe�nym �wietno�ci czasom, ku dawnemu zaj�ciu, kt�re tak bardzo chcia� porzuci�. ��Rozumiem � odpowiedzia�em w zamy�leniu. � Wydaje mi si� nawet, �e to cz�ste zjawisko. Ja sam mo�e jestem tego przyk�adem. Rok temu otrzyma�em spadek, dostatecznie du�y, by spe�ni� moje marzenie. Zawsze chcia�em podr�owa�, zobaczy� ca�y �wiat. Jak m�wi�, by�o to rok temu, i oto ci�gle jestem tutaj. M�j s�siad skin�� g�ow�. ��Okowy przyzwyczajenia, monsieur. Pracujemy, by osi�gn�� cel. Osi�gn�wszy cel, stwierdzamy, �e brak nam codziennych k�opot�w i zaj��. A musi pan wiedzie�, �e mia�em ciekaw� prac�. Najciekawsz� prac� na �wiecie. ��Tak? � spyta�em zach�caj�co. Na chwil� zago�ci� we mnie duch Karoliny. ��Studia nad ludzkim charakterem, monsieur. ��Aha! � powiedzia�em wyrozumiale. Bez w�tpienia, emerytowany fryzjer. Kt� poznaje ludzki charakter lepiej ni� fryzjerzy? ��Mia�em r�wnie� przyjaciela. Przyjaciela, kt�ry przez wiele lat stale mi towarzyszy�. Czasami okazywa� g�upot�, �e a� mnie strach ogarnia�. Niemniej, monsieur, m�j przyjaciel by� mi bardzo bliski. Prosz� sobie wyobrazi�, �e brak mi nawet tej jego g�upoty. Jego naiwno��, nastawienie na uczciwo�� �udzi! Przyjemno��, jak� odczuwa�em, gdy mog�em zaskoczy� go wielko�ci� mojego talentu! Ach, monsieur, tego mi brak, prosz� mi wierzy�! ��Zmar�? � spyta�em wsp�czuj�co. ��Ale� nie! �yje i powodzi mu si� dobrze. Na drugiej p�kuli. Jest teraz w Argentynie. ��W Argentynie � powt�rzy�em z zazdro�ci�. Zawsze pragn��em pojecha� do Ameryki Po�udniowej. Westchn��em i podnios�em oczy. Pan Porrott przygl�da� mi si� z sympati�. Wyrozumia�y cz�owieczyna. ��Pojedzie pan tam, nie? � spyta�. Z westchnieniem potrz�sn��em przecz�co g�ow�. ��Mog�em pojecha� � odpar�em. � Rok temu. Ale okaza�em si� szalony, gorzej ni� szalony, bo chciwy. Chwyta�em cienie zamiast rzeczywisto�ci. ��Pojmuj� � rzek� pan Porrott. � Gra� pan na gie�dzie? Pokiwa�em ze smutkiem g�ow�, ale w g��bi duszy bawi�em si� nawet. Ten �mieszny cz�owieczek by� tak niesamowicie uroczysty. ��Mo�e kupowa� pan akcje p�l naftowych Porcupine? � spyta� nagle. Spojrza�em zdumiony. ��Prawd� powiedziawszy, my�la�em o nich, ale w rezultacie wpakowa�em si� w zachodnioaustralijskie kopalnie z�ota. M�j s�siad popatrzy� na mnie z dziwnym wyrazem, kt�rego nie potrafi�em zg��bi�. ��Oto los! � powiedzia� wreszcie. ��Los? � spyta�em ze z�o�ci�. ��M�j los, �e zamieszka�em w s�siedztwie cz�owieka, kt�ry powa�nie rozmy�la� nad zakupem akcji p�l naftowych Porcupine oraz zachodnioaustralijskich kopal� z�ota. Prosz� mi powiedzie�, monsieur, czy� pan ma r�wnie� s�abo�� do rudych w�os�w? Otworzy�em usta ze zdumienia, a pan Porrott wybuchn�� �miechem. ��Nie, nie, ja nie cierpi� na chorob� umys�ow�. Prosz� nie okazywa� niepokoju. W istocie zada�em panu g�upie pytanie, ale w�a�nie m�j m�ody przyjaciel, o kt�rym wspomina�em, uwa�a�, �e wszystkie kobiety to anio�y i �e prawie wszystkie s� pi�kne. Ale pan, m�czyzna w �rednim wieku, lekarz, cz�owiek, kt�ry rozumie poj�cie �mieszno�ci i wzgl�dn� warto�� rzeczy w tym naszym �yciu! No, jeste�my s�siadami. Tysi�ckrotnie b�agam o przyj�cie w formie prezentu dla pana wybitnej siostry, monsieur, tej oto najwi�kszej dyni! Pochyli� si� i pi�knym gestem poda� mi olbrzymiego przedstawiciela dyniego rodu, kt�rego przyj��em r�wnie uprzejmie, jak mi go ofiarowano. ��W istocie, nie jest to dzie� stracony � powiedzia� weso�o pocieszny cz�eczyna. � Pozna�em pana, a pan mi w pewnych cechach przypomina nieobecnego tu przyjaciela. Ale, przy okazji! Pragn� zada� panu pytanie. Bez w�tpienia zna pan, monsieur, wszystkich ludzi w miasteczku. Kim jest m�ody cz�owiek o ciemnej czuprynie, ciemnych oczach i przyjemnej twarzy? Chodzi z g�ow� wysoko podniesion� i na ustach ma mi�y u�miech. Opis nie pozostawia� �adnych w�tpliwo�ci. ��To na pewno kapitan Ralf Paton � powiedzia�em wolno. ��Nie widzia�em go nigdy przedtem. ��Od wielu miesi�cy go tu nie by�o. Jest synem, w�a�ciwie adoptowanym synem pana Ackroyda z Fernly Park. M�j s�siad niecierpliwie machn�� r�k�. ��Ach, naturalnie, powinienem by� odgadn��. Pan Ackroyd m�wi� mi o nim wielokrotnie. ��Pan zna Rogera Ackroyda? � spyta�em troch� zdziwiony. ��Pozna�em pana Ackroyda w Londynie. Gdy zaprowadzi�a mnie tam moja praca. Prosi�em go, aby tutaj nic nie wspomina� o moim zawodzie. ��Pojmuj� � odpar�em raczej rozbawiony tym widomym objawem snobizmu, gdy� tak to rozumia�em. Ale m�j malutki s�siad ci�gn�� nieomal z wynios�ym u�miechem: ��Lepiej tu mieszka� incognito. Nie szukam oklask�w. Nawet nie trudz� si�, aby poprawi� lokaln� wersj� mojego nazwiska. ��Ach tak! � odpar�em, nie wiedz�c w�a�ciwie, co powiedzie�. ��Kapitan Ralf Paton � mrukn�� pan Porrott. � A wi�c jest zar�czony z bratanic� pana Ackroyda, urocz� pann� Flor�! ��Kt� to panu powiedzia�? � zapyta�em zdumiony. ��Pan Ackroyd. Jaki� tydzie� temu. Bardzo jest zadowolony. Od dawna pragn��, aby do tego zwi�zku dosz�o. Tak w ka�dym razie zrozumia�em. Wydaje mi si� nawet, �e wywar� w tym kierunku pewien nacisk na m�odego cz�owieka. To nie jest nigdy rzecz� roztropn�. M�ody cz�owiek powinien si� �eni�, z kim mu si� podoba. Ale nie z kim si� podoba jego ojczymowi, po kt�rym oczekuje spadku. Moje dotychczasowe teorie zosta�y ca�kowicie rozbite. Nie wyobra�a�em sobie, by Ackroyd zwierza� si� z podobnych spraw fryzjerowi i omawia� z nim ma��e�stwo swojego pasierba i bratanicy. Ackroyd jest bardzo przychylny ni�szym klasom, ale ma wysokie poczucie w�asnej godno�ci. Zacz��em podejrzewa�, �e pan Porrott nie jest jednak fryzjerem. By ukry� zdziwienie, zada�em pierwsze lepsze pytanie, jakie mi przysz�o do g�owy: ��Co zwr�ci�o pana uwag� na Patona? Jego uroda? ��Nie, nie tylko to� cho� musz� przyzna�, �e jest on niezwykle przystojny jak na Anglika. Wasze pisarki okre�li�yby go mianem greckiego boga. Ale nie, w tym m�odym cz�owieku jest co�, czego nie rozumiem. Ostatnie zdanie powiedzia� pe�nym zamy�lenia tonem, kt�ry wywar� na mnie du�e wra�enie. Zupe�nie jakby chcia� rozgry�� m�odego cz�owieka na podstawie jakich� nieznanych mi osobi�cie informacji. Z tym wra�eniem odszed�em od muru, gdy� us�ysza�em g�os siostry wzywaj�cej mnie z g��bi domu. Karolina mia�a kapelusz na g�owie i, jak mi si� wydawa�o, wr�ci�a w�a�nie z miasteczka. Zacz�a bez wst�p�w: ��Spotka�am pana Ackroyda. ��I co? � spyta�em. ��Oczywi�cie zatrzyma�am go, ale si� bardzo spieszy� i szybko si� po�egna�. Co do tego nie mia�em w�tpliwo�ci. Jego stosunek do Karoliny musia� by� taki sam jak do panny Ganett albo mo�e jeszcze mniej ch�tny, gdy� Karoliny trudniej si� pozby�. ��Zapyta�am go od razu o Ralfa. By� zdumiony. Nie mia� poj�cia, �e ch�opak tu przyjecha�. Nawet pr�bowa� mi wm�wi�, �e si� myl�. Ja bym si� mia�a myli�! ��W istocie, �mieszne przypuszczenie � przytakn��em. � Jak�e m�g� co� podobnego o tobie pomy�le�! ��Natomiast powiedzia� mi, �e Ralf i Flora s� zar�czeni. ��Wiem o tym � odpar�em z pewn� dum�. ��Kto ci powiedzia�? ��Nasz nowy s�siad. Karolina zupe�nie wyra�nie zawaha�a si� chwil�, tak jak kulka ruletki waha si� na granicy dw�ch liczb. Wreszcie jednak zrezygnowa�a z pokusy pytania mnie o cokolwiek. ��Powiedzia�am panu Ackroydowi, �e Ralf mieszka w gospodzie Pod Trzema Dzikami. ��Karolino! � zwr�ci�em si� do niej surowo. � Czy nigdy nie zastanawiasz si� nad tym, ile z�ego mo�esz zrobi�, powtarzaj�c to wszystko bez zastanowienia? ��Bzdura! � obruszy�a si� Karolina. � Bardzo dobrze, gdy ludzie wszystko wiedz�. Informowanie ich uwa�am za sw�j obowi�zek. Pan Ackroyd by� mi bardzo wdzi�czny. ��No i co? � spyta�em tylko, gdy� Karolina najwidoczniej by�a gotowa m�wi� dalej. ��Zdaje mi si�, �e pan Ackroyd poszed� prosto do gospody Pod Trzema Dzikami. I naturalnie nie zasta� tam Ralfa. ��Nie? ��Nie. Bo jak wraca�am przez las, to� ��Wraca�a� przez las? � przerwa�em. Nawet Karolina musia�a si� zaczerwieni�. ��Dzie� by� taki �adny! � wykrzykn�a. � Chcia�am si� troch� przej��. Drzewa w swojej jesiennej szacie s� takie pi�kne. Karolin� nic nie obchodz� drzewa o �adnej porze roku. Las jest dla niej zawsze miejscem, gdzie mo�na sobie przemoczy� nogi lub gdzie na g�ow� mog� spa�� cz�owiekowi r�ne nieprzyjemne rzeczy. Nie, do miejscowego lasu poprowadzi� j� zdrowy instynkt ichneumona! Jest to jedyne miejsce w pobli�u King�s Abbot, gdzie nie b�d�c widzianym przez ca�e miasteczko, mo�na porozmawia� sobie z dziewczyn�. Las ten przylega do posiad�o�ci Fernly Park. ��No, m�w dalej! � zach�ci�em j�. ��Jak ju� powiedzia�am, sz�am w�a�nie przez las, kiedy us�ysza�am g�osy� ��I co dalej? ��Jednym z rozmawiaj�cych by� Ralf Paton. Pozna�am go od razu. Drugi g�os nale�a� do dziewczyny. Naturalnie nie mia�am zamiaru pods�uchiwa� ��Naturalnie, �e nie � popar�em j� zjadliwie. Jak zwykle zjadliwo�� ta nie wywar�a na Karolinie �adnego wra�enia. ��Ale po prostu nie mog�am nie s�ysze�, o czym m�wili. Dziewczyna powiedzia�a co�, nie dos�ysza�am co, a Ralf odpowiedzia�. By� chyba bardzo z�y. M�wi�: �Moja droga, czy nie zdajesz sobie sprawy, �e stary z pewno�ci� zostawi mnie bez szylinga przy duszy? On ju� od paru lat krzywo na mnie patrzy. Jeszcze taka jedna sprawa, a b�dzie mia� dosy�. A nam potrzeba pieni��k�w, moja droga. Zostan� bogatym cz�owiekiem, kiedy stary wykituje. Sk�py to on jest jak rzadko, ale p�awi si� w forsie. Nie mam zamiaru ryzykowa� zmiany testamentu. Zostaw to mnie i o nic si� nie martw�. Dok�adnie tak powiedzia�! Pami�tam doskonale! Na nieszcz�cie st�pn�am na such� ga��zk� czy co� takiego i oni oboje zni�yli g�os i poszli gdzie� w g��b lasu. Naturalnie nie mog�am ich goni�, wi�c nie wiem, kim by�a ta dziewczyna. ��To musi by� dla ciebie straszne � zauwa�y�em. � Przypuszczam jednak, �e� pop�dzi�a do gospody Pod Trzema Dzikami. Tam zrobi�o ci si� s�abo, wi�c wesz�a� do baru na kieliszek koniaku, dzi�ki czemu mog�a� zobaczy�, czy obie barmanki s� za kontuarem. ��On nie rozmawia� z barmank� � bez chwili wahania odpar�a Karolina. � W�a�ciwie jestem prawie zupe�nie pewna, �e to by�a Flora Ackroyd, tylko �e� ��Tylko �e to wszystko nie mia�oby sensu, co? � doko�czy�em. ��Ale je�li nie Flora, to kto to m�g� by�? Moja siostra szybko przebieg�a nazwiska wszystkich panien mieszkaj�cych w okolicy, przy ka�dym wymieniaj�c uzasadnienie �za� lub �przeciw�. Kiedy przerwa�a dla nabrania oddechu, b�kn��em co� o pacjencie i wymkn��em si�. Mia�em zamiar uda� si� do gospody. By� mo�e, Ralf Paton ju� wr�ci�. Zna�em Ralfa bardzo dobrze, mo�e nawet lepiej ni� ktokolwiek w King�s Abbot, gdy� nasza znajomo�� datowa�a si� od chwili jego urodzenia. A przedtem zna�em ju� jego matk�. Dlatego te� rozumia�em go dobrze w tych wypadkach, kt�re dziwi�y innych. W pewnym sensie Ralf Paton jest ofiar� dziedzictwa. Co prawda nie odziedziczy� po matce nieszcz�snego zami�owania do alkoholu, niemniej w jego charakterze objawi�y si� r�ne s�abo�ci. Tak jak to o�wiadczy� dzi� po obiedzie m�j nowy s�siad, Ralf by� nadzwyczaj przystojnym m�odym cz�owiekiem. Oko�o metra osiemdziesi�ciu wzrostu, doskonale zbudowany, o zgrabnych ruchach atlety, brunet podobnie jak matka, o twarzy przyjemnej, smag�ej, zawsze skorej do u�miechu. Nale�a� do ludzi, kt�rzy z wrodzon� �atwo�ci� zdobywaj� sympati� otoczenia. Styl �ycia mia� ekstrawagancki, nie lubi� sobie niczego odmawia� i niczego na �wiecie nie darzy� szacunkiem. Niemniej nie mo�na go by�o nie lubi�, a wszyscy jego przyjaciele byli mu nies�ychanie oddani. Czy mo�na by jako� wp�yn�� na tego ch�opaka? Doszed�em do wniosku, �e mo�na. W gospodzie dowiedzia�em si�, �e kapitan Paton w�a�nie wr�ci�. Odszuka�em jego pok�j i wszed�em bez zapowiadania. Pami�taj�c, co mi m�wiono i co sam przypadkowo widzia�em, �ywi�em pewne obawy: jakie przyj�cie mnie czeka? Obawy te jednak okaza�y si� p�onne. ��Doktor Sheppard! Jak�e si� ciesz�! � wykrzykn�� Ralf na m�j widok. Podszed� z wyci�gni�t� r�k�, szeroki u�miech rozja�ni� mu twarz. ��Jedyny cz�owiek, kt�rego witam z przyjemno�ci� w tej cholernej mie�cinie! Podnios�em brwi. ��A c� ci ta mie�cina zawini�a? Ralf za�mia� si� nerwowo. ��D�uga historia. Niezbyt dobrze mi si� ostatnio wiod�o, doktorze. Napije si� pan czego�? ��Owszem, prosz�. Nacisn�� dzwonek i rzuci� si� na krzes�o. ���eby nie owija� sprawy w bawe�n� � odezwa� si� ponuro. � Jestem w cholernych opa�ach. Gorzej: nie wiem zupe�nie, jak z tego wybrn��! ��C� si� sta�o? � spyta�em serdecznie. ��M�j przekl�ty ojczym! ��Co takiego zrobi�? ��Nie o to chodzi, co zrobi�, ale co prawdopodobnie zrobi! Zjawi� si� s�u��cy i Ralf zam�wi� napoje. Kiedy zostali�my sami, Ralf zgarbi� si� w krze�le i zmarszczy� czo�o. ��Czy to naprawd� tak powa�na sprawa? � spyta�em. Skin�� g�ow�. ��Tym razem nie do rozwi�zania � odpar� trze�wo. Niespotykana powaga jego g�osu przekona�a mnie, �e m�wi prawd�. Wielkich trzeba by�o k�opot�w, by Ralf sta� si� powa�ny. ��Sprawa jest tak skomplikowana � ci�gn�� dalej � �e nie ma wyj�cia z sytuacji. Absolutnie! ��Mo�e m�g�bym pom�c � zaofiarowa�em si� niepewnie. Ale Ralf zdecydowanie pokr�ci� g�ow�. ��Dzi�kuj�, doktorze. Ale nie mog� pana w to miesza�. T� gr� musz� rozegra� sam. Przez minut� siedzia� w milczeniu, a potem powt�rzy� nieco innym tonem: ��Tak, t� gr� musz� rozegra� sam� ROZDZIA� CZWARTY KOLACJA W FERNLY Par� minut po wp� do �smej naciska�em dzwonek przy frontowych drzwiach Fernly Park. Drzwi zosta�y otwarte ze zdumiewaj�c� szybko�ci� przez lokaja Parkera. Wiecz�r by� tak pi�kny, �e przyszed�em pieszo. W wielkim czworok�tnym hallu Parker odebra� ode mnie p�aszcz. W tej samej chwili zobaczy�em Raymonda, sekretarza Rogera Ackroyda, id�cego z plikiem papier�w do gabinetu pana domu. ��Dobry wiecz�r, doktorze! Przyszed� pan na kolacj� czy te� z wizyt� zawodow�? My�l o zawodowej wizycie musia�a mu narzuci� czarna torba, kt�r� po�o�y�em na d�bowej skrzyni. Wyja�ni�em, �e w ka�dej chwili spodziewam si� wezwania do rodz�cej, dlatego te� jestem przygotowany na wszelki wypadek. Raymond skin�� g�ow� i poszed� w swoj� stron�, rzucaj�c jeszcze przez rami�: ��Prosz� do salonu, doktorze! Zna pan drog�. Panie za chwil� zejd�. Musz� zanie�� te papiery panu Ackroydowi. Powiem mu, �e pan ju� jest. Parker znikn�� z chwil� pojawienia si� Raymonda, tak �e znalaz�em si� w hallu sam. Poprawi�em krawat, spojrza�em w wielkie lustro na �cianie i wszed�em w drzwi na wprost, kt�re � jak wiedzia�em � prowadzi�y do salonu. Naciskaj�c klamk�, us�ysza�em ze �rodka jaki� odg�os � jakby kto� spuszcza� okno. �wiadomo�� moja zarejestrowa�a to zupe�nie mechanicznie. Jeszcze nie ��czy�em tego z niczym wa�nym. Otworzy�em drzwi i wpad�em nieomal na pann� Russell, kt�ra w�a�nie wychodzi�a. Zacz�li�my si� wzajemnie przeprasza�. W�a�ciwie po raz pierwszy zwr�ci�em baczniejsz� uwag� na gospodyni� i pomy�la�em sobie, �e niegdy� musia�a by� bardzo przystojn� kobiet�, a w pewnym sensie jest ni� nadal. W�r�d czarnych w�os�w trudno by�o dostrzec cho� jedno siwe pasmo, a kiedy na jej twarz wyst�powa�y rumie�ce, tak jak na przyk�ad w tej chwili, ostre spojrzenie nie rzuca�o si� tak w oczy. Zupe�nie pod�wiadomie doszed�em do wniosku, �e panna Russell wr�ci�a z dworu, gdy� oddycha�a szybko, jakby sk�d� bieg�a. ��Zdaje si�, �e przyszed�em za wcze�nie � powiedzia�em. ��Och, wcale nie, ju� jest po wp� do �smej, doktorze! ��Przerwa�a na chwal�, by zaraz doda�: � Nie wiedzia�am, �e ma pan by� dzi� na kolacji. Pan Ackroyd nic mi o tym nie wspomina�. Odnios�em nieokre�lone wra�enie, �e moja wizyta w jaki� spos�b nie odpowiada pannie Russell, ale nie mog�em dociec dlaczego. ��Jak kolano? � spyta�em. ��Bez zmian, doktorze, dzi�kuj�. Musz� ju� i��. Pani Ackroyd zaraz zejdzie. Ja tu przysz�am tylko po to, �eby� sprawdzi�, czy s� kwiaty. Odesz�a szybkim krokiem. Zbli�y�em si� do okna, rozmy�laj�c, dlaczego panna Russell tak bardzo chcia�a usprawiedliwi� swoj� obecno�� w saloniku. Jednocze�nie zaobserwowa�em � co mog�em ju� od dawna wiedzie�, gdyby mnie to obchodzi�o � �e okna w pokoju si�gaj� ziemi i otwieraj� si� na taras. Ha�as, jaki poprzednio s�ysza�em, nie m�g� wi�c by� chyba odg�osem spuszczania okien. Zupe�nie bezcelowo, raczej z ch�ci odegnania przykrych my�li ni� z jakiegokolwiek innego powodu zabawia�em si�, pr�buj�c odgadn�� �r�d�o us�yszanych przed wej�ciem d�wi�k�w. Polana na kominku? Nie, to nie ten rodzaj szmeru. Szuflada w biurku nagle zasuni�ta? Nie, nie to. Nagle wzrok m�j pad� na tak zwany srebrny st� z podnoszonym szklanym blatem, przez kt�ry wida� zawarto�� gablotek pod spodem. Podszed�em i zacz��em si� przygl�da� ustawionym tam przedmiotom � par� srebrnych bibelot�w, pantofelek Karola I z okresu dzieci�stwa, chi�skie jaspisowe figurynki oraz sporo afryka�skich przedmiot�w codziennego u�ytku i ozd�b. Chc�c lepiej przyjrze� si� jednemu z jaspisowych cacek, podnios�em szklany blat. Wy�lizn�� mi si� z r�k i zatrzasn��. Natychmiast rozpozna�em d�wi�k us�yszany poprzednio; po prostu kto� ostro�niej ni� ja zamkn�� ten sam st�. Powt�rzy�em do�wiadczenie par� razy i zyska�em ca�kowit� pewno��. Wreszcie podnios�em blat, by dok�adniej obejrze� ustawione pod nim przedmioty. By�em wci�� nachylony nad srebrnym sto�em, gdy do pokoju wesz�a Flora Ackroyd. Wiele os�b nie lubi Floty Ackroyd, ale ka�dy musi podziwia� jej urod�. Dla przyjaci� potrafi by� czaruj�ca. Pierwsza rzecz, kt�ra w niej uderza, to nadzwyczaj jasne w�osy. Flora ma prawdziwie skandynawsk� urod�: w�osy o bladoz�otym odcieniu, oczy niebieskie jak wody norweskiego fiordu, sk�r� niby p�atki r�, ramiona proste, ch�opi�ce, biodra w�skie. Lekarzowi, kt�ry ma ci�gle do czynienia z chorymi, przyjemnie jest napotka� podobny okaz zdrowia. Prosta, szczera angielska dziewczyna. Mo�e jestem staromodny, ale dla mnie ten typ urody wytrzymuje konkurencj� z miejskimi pannami. Flora podesz�a do srebrnego sto�u i wyrazi�a blu�niercz� w�tpliwo��, czy Karol I kiedykolwiek nosi� �w pantofelek. ��A poza tym � ci�gn�a � rozczulanie si� nad jakimi� rzeczami, bo kto� je nosi�, wydaje si� szczytem nonsensu. Teraz ich nikt nie nosi i nikomu nie s� potrzebne. Albo pi�ro, kt�rym George Eliot pisa�a �M�yn nad Floss��, i tym podobne przedmioty. Pi�ro jest zawsze tylko pi�rem. Je�li kto� przepada za George Eliot, to niech kupi �M�yn nad Floss�� w tanim wydaniu i niech sobie czyta. ��Pani pewno nie lubi tak staromodnych powie�ci, panno Floro? ��Myli si� pan, doktorze. Uwielbiam �M�yn nad Hoss��. Jej uznanie dla George Eliot sprawi�o mi przyjemno��. Ksi��ki, kt�rymi dzisiaj zaczytuj� si� m�ode kobiety, wzbudzaj� moje oburzenie. ��Pan mi jeszcze nie sk�ada� gratulacji, doktorze � powiedzia�a Flora. � Nie wie pan nic? Wyci�gn�a lew� r�k�. Na trzecim palcu zobaczy�em pier�cionek z kosztownie oprawion� per��. ��Wychodz� za Ralfa, nie s�ysza� pan? � ci�gn�a. � Stryjek bardzo si� cieszy. Dzi�ki temu pozostan� �w rodzime�, jak to si� m�wi. Uj��em obie jej d�onie. ��Mam nadziej�, moja droga, �e b�dzie pani bardzo szcz�liwa! � powiedzia�em. ��Jeste�my zar�czeni ju� od miesi�ca � m�wi�a dalej Flora beznami�tnie � ale podali�my to do wiadomo�ci dopiero wczoraj. Stryj chce odnowi� dla nas Cross�Stones. B�dziemy tam mieszkali i udawali farmer�w. Ale w rzeczywisto�ci ca�� zim� b�dziemy polowa�, w sezonie mieszka� w Londynie, a potem par� miesi�cy sp�dza� na jachcie. Uwielbiam morze! No i naturalnie b�d� bra�a udzia� w �yciu naszej parafii i nigdy mnie nie zabraknie na zebraniach Stowarzyszenia Matek. W tym momencie, szeleszcz�c sukni�, wesz�a do saloniku pani Ackroyd i przeprosi�a za sp�nienie. Przykro mi si� przyzna�, �e nie znosz� pani Ackroyd. Sk�ada si� ona z �a�cuch�w, z�b�w i ko�ci. Bardzo nieprzyjemna kobieta. Ma niebieskie, wyblak�e, przenikliwe oczy i chocia� z jej ust p�yn�� mog� najwylewniejsze s�owa, spojrzenie pozostaje zawsze zimne i badawcze. Pozostawi�em Flor� przy oknie i poszed�em si� przywita�. Pani Ackroyd poda�a mi do u�ci�ni�cia kolekcj� umocowanych razem pier�cionk�w i ko�ci, po czym zacz�a szczebiota� z satysfakcj�: ��Czy s�ysza� pan o zar�czynach Flory? Jak�e to pod ka�dym wzgl�dem korzystny zwi�zek! S�odkie dzieciaki zakocha�y si� od pierwszego wejrzenia. Jaka z nich doskona�a para: on � ciemny brunet, ona � jasna blondynka. Doktorze, trudno mi wyrazi� s�owami rado�� i ulg� matczynego serca. Pani Ackroyd westchn�a � by� to ho�d oddany matczynemu sercu. Oczy jej przez ca�y czas z uwag� spoczywa�y na mojej twarzy. ��Zastanawia�am si� Pan jest takim przyjacielem Rogera, doktorze! Wiemy, jak bardzo ceni on pa�skie opinie i rady. To takie trudne dla mnie, w moim po�o�eniu�! Pan rozumie, jako wdowie po biednym Cecilu. Jest tyle skomplikowanych spraw do za�atwienia� umowy, zapisy, wie pan! Jestem pewna, �e Roger my�li o zapisie na rzecz Flory, ale jak pan wie, on jest taki dziwny, gdy idzie o sprawy finansowe. Podobno to zwyk�a rzecz mi�dzy przemys�owymi tytanami. Tak s�ysza�am. Zastanawia�am si�, czy nie m�g�by pan wybada� go po prostu na temat jego zamierze�. Flora tak pana lubi! Uwa�amy pana za naszego wielkiego przyjaciela, starego przyjaciela, chocia� w�a�ciwie znamy si� dopiero od dw�ch lat� Potok wymowy pani Ackroyd zosta� przerwany ponownym otwarciem drzwi do saloniku. By�em z tego bardzo zadowolony. Nie znosz� wtr�cania si� do cudzych spraw i nie mia�em najmniejszego zamiaru wspomina� Ackroydowi o �adnych zapisach na rzecz Flory. Jeszcze chwila, a by�bym zmuszony tymi mniej wi�cej s�owy powiedzie� to pani Ackroyd. ��Pan zna majora Blunta, doktorze? ��Oczywi�cie � odpar�em. Wiele os�b zna Hektora Blunta; w ka�dym razie zna go ze s�yszenia. Zastrzeli� chyba wi�cej dzikich zwierz�t w najbardziej zakazanych zak�tkach �wiata ni� ktokolwiek inny. Gdy wymienia si� jego nazwisko, ludzie m�wi�: �Blunt? A, ten my�liwy, prawda?�. Jego przyja�� z Ackroydem by�a dla mnie zawsze niezrozumia�a. Obaj panowie tak si� o

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!