7858

Szczegóły
Tytuł 7858
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

7858 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 7858 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7858 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

7858 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Na dw�ch planetach Frantisek Behounek PROLOG Przygoda statku "Waikiri" Komunikacja lotnicza, obs�uguj�ca w rejonie Atlantyku p�nocnego tras� z Europy i Afryki do Ameryki i z powrotem dawno ju� zepchn�a na drugi plan podr�owanie statkami transoceanicznych linii �eglugowych, natomiast w cz�ci po�udniowej tego Oceanu � podobnie zreszt� jak i w po�udniowej cz�ci Oceanu Spokojnego � komunikacja ta przedstawia si� zupe�nie inaczej. Nie tylko znacznie zmniejszy ruch pasa�erski, lecz przede wszystkim brak odpowiednio po�o�onych wysp � gdzie samoloty mog�yby l�dowa� po drodze dla uzupe�nienia paliwa lub dokonania w razie potrzeby niezb�dnych reperacji maszyn � sprawia, �e Ttiwet dzi� jeszcze trudno m�wi� o regularnej komunikacji lotniczej w tych rejonach. Tu statki pasa�erskie zachowa�y swe prerogatywy i prawdopodobnie utrzymaj� je jeszcze przez czas d�u�szy, mimo i� tak znaczne odleg�o�ci domagaj� si� wprost, by pokonywa� je samolotem odrzutowym, lec�cym z przeci�tn� szybko�ci� o�miuset kilometr�w na godzin�. Podr� z Sydney w Australii do portu Yalparaiso, odleg�ego o 11 019 km, powinna normalnie trwa� nieca�e dwa tygodnie, wliczaj�c w to tak�e kr�tki post�j w porcie Wellington na Nowej Zelandii. Lecz pasa�erski statek �Waikiri", nale��cy do South Australian Shipping Company, zazwyczaj skraca� czas trwania podr�y �rednio o p� dnia. By� to nowoczesny statek o dwudziestu tysi�cach ton wyporno�ci, a cztery motory Diesla zapewnia�y mu przeci�tn� szybko�� dwudziestu pi�ciu w�z��w na godzin�. Jakkolwiek komplet pasa�er�w wynosi� tylko tysi�c pi��set os�b, za�oga za� liczy�a pi�ciuset ludzi, to jednak statek by� nie mniej wygodny ni� znane kolosy morskie jak ,,Queen Elisabeth" czy �Queen Mary", kt�rych �ywot w s�u�bie pasa�erskiej by� ju� u schy�ku.. Wczesnym popo�udniem dnia 30 pa�dziernika 19... roku �Wai-kiri" przemierza� ostatni odcinek drogi z Sydney do Valparaiso. Pogoda by�a wyj�tkowo pi�kna jak na t� por� roku � odpowiednik wiosny na p�kuli p�nocnej � a tak�e jak na t� cz�� Oceanu Spokojnego, gdzie zazwyczaj od bieguna po�udniowego wiej� ostre, zimne wiatry, p�dz�c raz po raz g�ste, szare chmury, kt�re przez wi�kszo�� dnia zas�aniaj� ca�e niebo: od zenitu a� po kra�ce olbrzymiego kr�gu horyzontu. Tego dnia niebo by�o lazurowe i bezchmurne, s�o�ce grza�o cudownie, dokuczliwy po�udniowy wiatr zmieni� si� w �agodny powiew, lekko tylko marszcz�cy d�ug�, p�ytk� fal� powierzchni� morza. Nic wi�c dziwnego, �e przy tak pi�knej pogodzie wi�kszo�� pasa�er�w opu�ci�a po obfitym obiedzie jadalnie i saloniki: na wszystkich pok�adach pe�no by�o ludzi. Stewardzi nie mogli nastarczy� le�ak�w, pasa�erowie z klasy turystycznej wyci�gali si� po prostu na pok�adzie � tak wyszorowanym, �e wprost l�ni�cym czysto�ci� � i opar�szy si� o nadbud�wki pok�adowe, zadowoleni z siebie i z ca�ego �wiata, wpatrywali si� w nieustannie zmieniaj�c� si� gr� fal. Statek znajdowa� si� w�a�nie tu� obok punktu, gdzie czterdziesty r�wnole�nik po�udniowy przecina dziewi��dziesi�ty po�udnik zachodni, odleg�ego o prawie dwa tysi�ce kilometr�w od Valpa-raiso, celu swej podr�y, gdy zdarzy� si� �w niezwyk�y wypadek, kt�ry obudzi� zainteresowanie ca�ego �wiata. Jego moment pocz�tkowy i ko�cowy uda�o si� dok�adnie ustali� wed�ug zapisu logu mechanicznego, kt�rego wskaz�wka szybko�ci spad�a prawie do zera, poniewa� podczas ca�ego zaj�cia maszyny statku zastopowa�y. W chwili zatrzymania si� turbin �Waikiri", by�a godzina druga dwadzie�cia pi�� czasu miejscowego. W tym samym momencie wszystkich znajduj�cych si� na pok�adzie statku ludzi � tak pasa�er�w jak za�og� � ogarn�� ci�ki, kataleptyczny sen, trwaj�cy blisko godzin�. Na ca�y ten czas statek "Waikiri" zmieni� si� w p�ywaj�cy zamek ��pi�cej Kr�lewny": kiedy fale elektromagnetyczne, wys�ane z niewidocznego jeszcze w�wczas na wysokim niebie samolotu dotar�y do w�a�ciwych o�rodk�w w korze m�zgowej ludzi � wszyscy zasn�li w takich pozycjach, w jakich si� w danym momencie znajdowali. Z r�k graj�cych w bryd�a wypad�y karty, a g�owy opad�y bezw�adnie na zielone sukno stolik�w, sk�adaj�cy raport kapitanowi oficer pok�adowy usn�� stoj�c w s�u�bowej postawie z r�k� przy daszku czapki, marynarz przy sterze zwin�� si� na miejscu w k��bek, ale ko�a sterowego nie wypu�ci� z r�k. Spali podr�ni na wszystkich pok�adach, spa� radiotelegrafista w swej kabinie, kucharze przy kuchniach elektrycznych, maszyni�ci przy turbinach i zbiornikach ropy. Nie kierowany przez nikogo statek, niesiony �agodnym pr�dem morskim, leniwie sun�� naprz�d ko�ysz�c si� z boku na bok. Samolot cicho i bezszelestnie opu�ci� si� nad statek, potem nad jego cz�ci� dziobow� zatrzyma� si� na wysoko�ci kilkudziesi�ciu metr�w. Rozmiarami by� od statku znacznie mniejszy, ogon jego nie si�ga� nawet pierwszego komina, chocia� by�a to maszyna z typu olbrzym�w, bior�ca na pok�ad stu trzydziestu pasa�er�w. W oczach ka�dego przygodnego �wiadka � gdyby si� taki znalaz� � manewrowanie samolotu wzbudzi�oby podejrzenie. Wygl�da�o to tak, jakby mi�dzy samolotem a statkiem powsta�a nagle niewidoczna lecz bardzo mocna wi�: maszyna wykonywa�a dos�ownie te same ruchy co �Waikiri", w spokojnym powietrzu posuwa�a si� r�wnie powoli naprz�d, chyboc�c si� na boki jak statek. To jednak nie koniec dziw�w � wypadki toczy�y si� dalej. W ogonie samolotu otworzy�y si� drzwiczki, wysz�o przez nie kolejno dziesi�ciu ubranych w lotnicze kombinezony m�czyzn. Sylwetki ich by�y drobne, cera twarzy ciemna. I chocia� mi�dzy samolotem a pok�adem �Waikiri" nie by�o ani drabinki, ani liny, ludzie ci powoli zeszli na pok�ad. Przystan�li na kr�tk� chwil� rozmowy, potem rozeszli si� po pok�adzie. Za p� godziny spotkali si� znowu wszyscy w tym samym miejscu, sk�d nast�pi� powr�t do samolotu. Droga powrotna przebiega�a podobnie jak zej�cie na pok�ad: powoli, w zupe�nej ciszy, jeden po drugim m�czy�ni unosili si� w g�r� ku drzwiczkom i znikali kolejno w kad�ubie maszyny. Gdy ci�kie drzwi zamkn�y si� za ostatnim przybyszem, samolot szybko pocz�� si� wznosi� pionowo w g�r�, nie czyni�c przy tym najmniejszego ha�asu, mimo i� by� to normalny, czteromotorowy samolot odrzutowy, wyposa�ony podobnie jak wszystkie maszyny transoceaniczne. Po chwili by� ju� tylko niewielkim punktem zanikaj�cym na tle b��kitnego nieba. �pi�cy na statku ludzie zacz�li przeciera� oczy. W dziesi�� minut p�niej, gdy ju� na dobre ockn�li si� ze snu, wszcz�li gor�czkowe rozmowy na temat tego zupe�nie niespodziewanego ataku powszechnej �pi�czki. Pierwsze podejrzenie pad�o rzecz prosta na kucharzy i steward�w: najprawdopodobniej wsypano do potraw � przypadkowo czy rozmy�lnie � jaki� preparat usypiaj�cy. Chocia� lekarz okr�towy od razu wyklucza� takie podejrzenia argumentuj�c, �e �aden �rodek usypiaj�cy nie m�g�by jednakowo i w tym samym czasie podzia�a� na tysi�c czterysta pi��dziesi�t sze�� os�b � tyle bowiem by�o na statku pasa�er�w wraz z za�og� � jednak�e pobrano natychmiast pr�bki wszelkich pokarm�w i napoj�w, podawanych tak w jadalni pierwszej klasy, jak i klasy turystycznej, i zabezpieczono je w kasie pancernej administracji statku. Wykonane p�niej przez chemik�w w San tiago de Chile analizy wykaza�y, �e wszystko by�o w absolutnym porz�dku i �e lekarz na statku mia� racj�. W trakcie pobierania i zabezpieczania pr�bek potraw i napoj�w pierwszy oficer zameldowa� kapitanowi, �e pan John Thomas z Melbourne w Australii, w�a�ciciel fabryki motor�w elektrycznych, stwierdzi� brak paszportu, kt�ry podczas obiadu z ca�� pewno�ci� mia� przy sobie. � Nie zg�osi� �adnej innej straty? � spyta� rozdra�niony kapitan, kt�remu na my�l o czekaj�cych go konsekwencjach i nieprzyjemno�ciach, nerwy zaczyna�y ju� odmawia� pos�usze�stwa. Oficer ruszy� ramionami. � Na razie zauwa�y� tylko brak paszportu � odpar� uprzejmie. � A oto i on sam! Fabrykant jednak nie by� sam, obok niego drepta� ma�y, szczup�y cz�owieczek, przybrany w surow� czer� duchownego. Wnet si� okaza�o, �e by� nim istotnie: przedstawi� si� jako pastor Edward Nares z Birmingham, czasowo w podr�y po rozmaitych o�rodkach ko�cio�a metodyst�w, do kt�rego nale�a�. Zirytowany fabrykant pierwszy wyst�pi� ze skarg�, �e pr�cz paszportu stwierdzi� tak�e brak 1165 dolar�w. Kapitan bezradnie roz�o�y� r�ce. Bo jak�e szuka� na statku jego straty? Wszystkie banknoty s� jednakowe... chyba, �e w�a�ciciel ma zanotowane numery posiadanych banknot�w... Tu okaza�o si�, �e jakkolwiek fabrykant wiedzia� dok�adnie, ile mia� pieni�dzy w portfelu, nie zna� jednak numeru nawet banknotu tysi�cdola-rowego. � Wi�c jak pan sobie wyobra�a, jak mog� ustali�, �e to pa�skie pieni�dze? � pyta� bezradny kapitan. � Ale w gr� wchodzi tak�e m�j paszport zagraniczny � protestowa� dotkni�ty obywatel z Melbourne. � Ma�a, cieniutka ksi��eczka, na statku takim jak �Waikiri"! Znajdzie si� na ni� tysi�ce skrytek � kapitan zby� jego pretensje. � Nie wymaga pan chyba, bym kaza� ca�y statek prze�wietla� promieniami rentgena? I to nawet zrobi�bym ch�tnie, gdybym tylko wiedzia� jak! Na t� ironiczn� uwag� fabrykant parskn�� gniewnie i ju� gotowa� si� do jakiej� niemi�ej odpowiedzi, gdy pierwszy oficer przeszkodzi� mu zwracaj�c si� z pytaniem do pastora: � Czy i panu, panie pastorze, tak�e co� zgin�o? Tamten, wyra�nie zak�opotany, wsun�� palec za niski, sztywny ko�nierzyk, par� razy pokr�ci� g�ow� i po tym niemym wst�pie o�wiadczy�, �e portfel z pieni�dzmi znalaz� w innej kieszeni, ni� nosi go zazwyczaj; mia� w nim znaczn� ilo�� pieni�dzy w angielskich banknotach, z kt�rych na pewno troch� brakuje. Nie umia� jednak ustali� sumy, poniewa� mia� w portfelu zar�wno w�asne pieni�dze, jak i sumy pochodz�ce ze zbi�rki na misje w�r�d Indian Ameryki Po�udniowej. � To �adnie pan przechowuje powierzone panu pieni�dze! � zgromi� go surowo fabrykant z Melbourne. Pastor nie zdo�a� jeszcze zareagowa� w odpowiedni spos�b, gdy drzwi kajuty kapitana otwar�y si�, bez pukania wszed� zaaferowany kierownik biblioteki: � Panie kapitanie, melduj�, �e z czytelni pierwszej klasy zni-kn�y wszystkie czasopisma, magazyny i tygodniki... a tak�e pe�ny komplet Encyclopaedia Britannica! Dwadzie�cia cztery tomy plus dwa tomy uzupe�nie�, ostatnie wydanie z 1959 roku, to, kt�re�my nabyli w�a�nie niedawno, przed odp�yni�ciem z Sydney! Ten przyd�ugi nieco meldunek wyrecytowa� jednym tchem, bez zatrzymania, tak �e zdenerwowanemu kapitanowi wyda�o si�, i� us�ysza� jedno nies�ychanie d�ugie i zawi�e s�owo. � Benson, czy pan oszala�? � wybuchn�� odzyskawszy g�os. � A kt�by krad� encyklopedi� z czytelni pierwszej klasy? � Kiedy ja m�wi� prawd�, panie kapitanie � broni� si� ura�ony kierownik biblioteki. � Niech pan sam p�jdzie, zobaczy i zasi�gnie opinii obu steward�w, kt�rzy utrzymuj� porz�dek w czytelni... Jeszcze podczas obiadu wszystkie ksi��ki i pisma by�y na miejscu! � No prosz�, ca�a encyklopedia, to ju� nie cieniutka ksi��eczka, kt�r� mo�na schowa� w tysi�cach skrytek � zauwa�y� jadowicie australijski fabrykant. � Nie trzeba ju� b�dzie nawet rentgena, by j� znale��... Przypuszczam, �e dwadzie�cia sze�� du�ych tom�w oprawnych w sk�r� wa�y co najmniej sto pi��dziesi�t funt�w! Kapitan cisn�� mu gro�ne spojrzenie, lecz nie uzna� za w�a�ciwe odpowiedzie� na z�o�liwe uwagi. � Panie Morgan! Prosz� zarz�dzi� rewizj� statku! � warkn�� pod adresem pierwszego oficera i odwr�ci� si� plecami do obecnych w kajucie, na znak, �e do�� ju� ma wszelkich rozm�w z nimi. Go�cie kolejno opu�cili kajut�. Nast�pnie przez trzy godziny trwa�a rewizja statku; by�a ona o tyle dok�adna, o ile mo�na to przeprowadzi� na terenie ma�ego, p�ywaj�cego miasteczka, sk�adaj�cego si� sponad czterystu kabin i z g�r� tysi�ca przer�nych zakamark�w wszelkich kszta�t�w i wymiar�w. Rewizja ta nie da�a �adnych rezultat�w. Gdy statek przyby� do Valparaiso i wszyscy uczestnicy rejsu na wy�cigi zacz�li opowiada� o niezwyk�ej przygodzie, prasa �wiatowa na serio zainteresowa�a si� ca�� spraw�. Wysnuwano najprzer�niejsze domys�y, wszystkie by�y jednak ma�o prawdopodobne; ostatecznie zgodzono si� na konkluzj�, �e by� to po prostu kiepski dowcip. Zupe�nie normalna drzemka w s�o�cu uros�a do wymiar�w jakich� tajemniczych, kataleptycznych wp�yw�w nieznanych mocy. Ten fabrykant prawdopodobnie przegra� pieni�dze w karty i ba� si� do tego przyzna� �onie � uzasadniali autorzy niezbyt m�drych kawa��w � natomiast ten pastor sam ostatecznie nie wiedzia� dok�adnie, ile mia� przy sobie pieni�dzy. Kwesti� za� zaginionego paszportu fabrykanta zupe�nie zbagatelizowano, a co do spraw czasopism, to przecie� jest rzecz� og�lnie znan�, �e pasa�erowie cz�sto zabieraj� je do kabin i nikomu na my�l nie przyjdzie kwalifikowa� tego faktu jako kradzie�. � Tak�e i encyklopedie zabieraj�? � zg�asza� kto� zastrze�enia. I na to pytanie znalaz�o si� wiele odpowiedzi. Po prostu kierownik si� omyli�, mo�e zostawi� encyklopedi� u introligatora w Sydney, a kto wie czy j� w og�le kupi�, przecie� i w�r�d kierownik�w bibliotek te� mog� si� znale�� ludzie niezbyt uczciwi; wreszcie mo�e kto� z czytelnik�w, zirytowany informacjami encyklopedii, w ataku w�ciek�o�ci ca�� s�ynn� Encyklopedi� Brytyjsk� wyrzuci� po prostu za burt� � argumentowa� jaki� dowcipni�. Gdy wreszcie ha�as wok� przygody statku �Waikiri" przycich� nieco, prasa poda�a kolejn� sensacyjn� wiadomo��, a sprytni reporterzy od razu po��czyli j� z afer� na ,,Waikiri". Do Vancouver, portu na zachodnim wybrze�u Kanady, przyp�yn�� niezbyt szybki szkuner motorowy �Hans Egede" z za�og� norwesko-kanadyjsk�. Statek �owi� na wodach antarktycznych dla wielkiej kanadyjskiej firmy futrzarskiej specjalnie cenny gatunek fok, p�ywaj�c g��wnie w okolicach archipelagu Palmera. Po zako�czeniu kampanii, przez cie�nin� Drake'a i wschodni Pacyfik powraca� do rodzimego portu. Tego samego dnia, gdy na statku �Waikiri" mia�a miejsce owa dziwna przygoda, �Hans Ege-de" znajdowa� si� o sto mil na p�noc od kursu wielkiego, pasa�erskiego statku. Fakt ten potwierdzi�o ponad wszelk� w�tpliwo�� por�wnanie dziennik�w pok�adowych obu statk�w. Korzystaj�c z wyj�tkowo pi�knej pogody dnia 30 pa�dziernika mechanik szkunera przyst�pi� do przegl�du i oliwienia maszyn. Za zgod� kapitana wy��czy� silnik, na szkunerze zapanowa�a zupe�na cisza. Warto ten fakt podkre�li�, by w�a�ciwie zrozumie� ca�y p�niejszy przebieg wydarze�. Popo�udniow� wacht� pe�ni� zast�pca kapitana, a wraz z nim norweski marynarz Harald Skjelder. Znudzony marynarz rozgl�da� si� apatycznie po statku, chwilami zamy�lony przechodzi� na ruf�, by stwierdzi�, �e i tam tak�e nic si� nie dzieje, a tymczasem oficer tkwi� w miniaturowej kabinie nawigacyjnej, mieszcz�cej si� na r�wnie miniaturowym mostku kapita�skim: nanosi� na map� po�o�enie statku, kt�re zgodnie z przepisami ustali� o godzinie czternastej. Prac� t� przerwa� mu wachtowy, kt�ry wpad�szy zameldowa� w wielkim podnieceniu, �e za praw� burt� jaki� wielki samolot opada w morze. � Niech�e to piorun strzeli! Teraz w�a�nie, kiedy silnik wy��czony! � zakl�� oficer i porzuciwszy mapy wybieg� na mostek. Tu zawaha� si� chwil�: da� rozkaz do maszynowni, by jak najszybciej uruchomiono silnik? Ko�o sterowe by�o zamocowane, marynarz pe�ni�cy funkcj� sternika przebywa� pod pok�adem i najspokojniej popija� sobie herbat� z rumem � skoro silnik by� wy��czony nie mia� przecie� nic do roboty. � No, trzeba si� temu najpierw przyjrze� � zdecydowa� oficer, widz�c, �e przy sterze nie ma sternika. Zdj�� lornet� z wieszaka, szarpn�� drzwiczki i niemal zjecha� po stromej drabince na pok�ad. Harald Skjelder bieg� tu� za nim. � Istotnie, tak to wygl�da, jakby chcia� wodowa� � mrukn�� oficer obserwuj�c przez lornet� pi�kny, bia�y samolot, kt�ry poziom� spiral� opuszcza� si� nad powierzchni� morza. W tej chwili by� zaledwie pi��set st�p od grzbiet�w fal. Przez lornet� doskonale by�o wida� wszystkie szczeg�y maszyny, mo�na by nawet odczyta� napisy, gdyby si� tam znajdowa�y. � Odrzutowiec � zupe�nie zb�dnie informowa� marynarz, bo przez lornetk� wida� by�o �wietnie wszystkie cztery dysze samolotu. � Czy�by? Nie domy�li�bym si� tego do samej �mierci � dziwi� si� drwi�co oficer. � No, dosy� ju� tego gapienia si�, �ci�gnijcie mi tu Nielsa, niech szybko s�ucha, co ci tam nadaj�! W tym w�a�nie czasie radiotelegrafista szkunera Niels spoczywa� s�odko w obj�ciach Morfeusza. Poniewa� szkuner nie jest wytwornym parowcem, zatrudnia wi�c jednego tylko �radzika", a ten tak�e musi mie� par� godzin odpoczynku. Skjelder ju� szed�, gdy zatrzyma� go okrzyk oficera: � Sp�jrzcie no, przecie� on leci bez silnik�w! W ostatniej chwili samolot przeszed� na lot poziomy i powoli mija� szkuner stale na tej samej odleg�o�ci. � Przeszed� na lot �lizgowy � oboj�tnie zauwa�y� Harald. � �lizgowy?... � skrzywi� si� szyderczo oficer. � Ale� z was m�drala, Skjelder. A czy� to szybowiec? � To jak pan s�dzi: nie skrzyd�a go nios�? � ci�gn�� spokojnie flegmatyczny Norweg. � Skrzyd�a, a jak�e: skrzyd�a!... � parska� zirytowany oficer. � �aden samolot odrzutowy na skrzyd�ach si� nie utrzyma! A to przecie� jest Douglas C8, ma 130 miejsc pasa�erskich, wi�cej wa�y, ni� nasz szkuner mo�e wzi�� �adunku. Znam te samoloty jak w�asn� kiesze�, mieszkam tu� przy lotnisku i stale im si� z przyjemno�ci� przygl�dam, jak l�duj�. � No to chyba idzie na silnikach � upiera� si� marynarz. � Nie mo�na si� z wami dogada� � westchn�� oficer, wci�� uwa�nie obserwuj�c samolot, aby m�c p�niej zainteresowanym poda� dok�adny opis maszyny. � A czy wy co� s�yszycie?... Marynarz musia� przyzna�, �e pr�cz uderze� fal o kil szkunera, nie s�yszy nic. � No naturalnie, �e nic nie s�ycha�! A te odrzutowce rycz� przecie� od chwili w��czenia motor�w jak ca�e stada mors�w! � To mam i�� po Nielsa? � spyta� marynarz. � Uwa�am, �e szkoda fatygi, ci tam na g�rze doskonale panuj� nad swoim samolotem � zdecydowa� jego prze�o�ony. � Na maszynie jest znak PAA � doda� po chwili marynarz. � S� tak�e i jakie� inne znaki, jest znak rozpoznawczy Stan�w Zjednoczonych. To z ca�� pewno�ci� Amerykanin � zako�czy� niech�tnie oficer. By� Kanadyjczykiem i nie bardzo kocha� Amerykan�w. Z czas�w dawnej przesz�o�ci, gdy jeszcze by� m�odym marynarzem, utkwi�a mu w pami�ci jaka� bardzo nieprzyjemna historia z ameryka�skimi celnikami; by�o to jeszcze w�wczas, gdy w Stanach obowi�zywa�a prohibicja, a szmuglowanie alkoholu przez granic� przynosi�o znacznie wi�ksze zyski, ni� niejedna ma�o wydajna kopalnia z�ota. � Nic ju� nie rozumiem... Niech pan spojrzy, co on robi! � zawo�a� nagle Norweg. Niezwyk�y wyczyn samolotu skruszy� szybko skorupk� zoboj�tnienia: maszyna nagle znieruchomia�a, dobrych par� sekund tkwi�a zawieszona w jednym punkcie, potem szybko zacz�a si� wznosi� po linii prostej pionowo w g�r�, wtopi�a si� w b��kit nieba i w ci�gu minuty znikn�a z oczu. Nawet lorneta oficera nie mog�a jej ju� wypatrzy�. Wszystko to rozegra�o si� w absolutnej ciszy � po prostu jakby jaka� niewidzialna si�a wci�ga�a samolot prosto w niebo. Najbardziej jednak zdumia�a obu m�czyzn olbrzymia fala, jaka podnios�a si� w chwili, gdy samolot ruszy� w g�r�, opad�a za� dopiero wtedy, gdy maszyna znik�a gdzie� wysoko w chmurach. Morze wzburzy�o si� tak mocno, �e z trudem utrzymali si� na nogach; spod pok�adu szkunera wypad�o kilku przera�onych m�czyzn z kapitanem na czele. � John, co si� tu dzieje? � rzuci� pytanie kapitan. � I ja te� chcia�bym to wiedzie�, kapitanie � odpar� podniecony oficer ocieraj�c r�kawem pot, jaki nagle zrosi� mu czo�o. � Jaki� nowoczesny �lataj�cy Holender", ale tym razem w powietrzu. Otaczaj�cej go grupie zdumionych m�czyzn opowiedzia� co widzia�, powo�uj�c si� na �wiadectwo marynarza Norwega, kt�ry zdo�a� ju� powr�ci� do swej normalnej oboj�tno�ci. � A jak�e, tak w�a�nie by�o, jak pan opowiada � potwierdzi� z flegm�. � To pewnie jaki� nowy wynalazek, czy co� podobnego. Na tym zako�czy�a si� ca�a przygoda; w dzienniku pok�adowym zanotowano wszystkie, dotycz�ce jej szczeg�y z podaniem czasu co do sekundy. Gdy szkuner wr�ci� do portu wiadomo�� o ca�ej sprawie wywo�a�a sporo r�nych kontrowersji i to � rzecz dziwna � przede wszystkim w�r�d zachodnich sprzymierze�c�w. Tym razem kamie�, kt�ry zam�ci� niezbyt spokojne wody opinii publicznej, rzucili Francuzi, obra�eni na sprzymierze�c�w za odmow� przyj�cia ich do �klubu atomowego". �La confiance existe-t-elle au sein de NATO" *) � postawi� sm�tne pytanie dziennik �Le Figaro", naczelny organ bur�uazyj-nej prawicy, daj�c na nie zarazem odpowied�, �e zasadniczo nale�y w to w�tpi�. Oto USA wypr�bowuj� now� bro�, o kt�rej francuskiego sprzymierze�ca nie poinformowano ani s�owem. Tu dziennikarz poda� wszelkie znane ju� szczeg�y. *) Czy w �onie NATO istnieje zafufanie? Przedstawiciele bloku pa�stw socjalistycznych tak�e skupili uwag� na nowym zagadnieniu. �Czy Stany Zjednoczone istotnie powa�nie traktuj� problem rozbrojenia?" � pytali ich przedstawiciele w komisji rozbrojeniowej ONZ, powtarzaj�c to pytanie w rozmaitych formach. Przedstawiciel USA na pytania reagowa� gwa�townie i z irytacj�. Tym razem nie m�g� podanych fakt�w okre�li�, jako �wymys� komunistyczny" � co z upodobaniem czyni� cz�sto tak jak i jego koledzy � poniewa� wszystkie informacje w kwestionowanej sprawie pochodzi�y z prasy zachodniej; ostatecznie w pewnym skr�cie powiedzia� tylko tyle, �e chyba wariat m�g�by dokonywa� pr�b z nowym, bezg�o�nym samolotem o nieznanej sile nap�dowej nad tak licznie nawiedzan� przez statki cz�ci� Pacyfiku. � Nie tak znowu licznie � oponowali przeciwnicy � przecie� �Hans Egede", w chwili gdy dostrze�ono samolot, znajdowa� si� w odleg�o�ci stu mil od �Waikiri"... � Ta maszyna mia�a znaki USA � dodawali inni. � Oczywi�cie, bo samolot bez oznakowania budzi�by znacznie wi�ksze podejrzenia � podsuwali nieufni. � Skandal, samolot ze znakami USA atakuje statek sprzymierze�c�w z SEATO i w spos�b nieudolny kradnie na nim encyklopedi�... � To by�y �wiczenia w ataku na konw�j, a do takiego celu nie m�g� im przecie� s�u�y� statek radziecki � upierali si� oponenci. � A z t� encyklopedi� w�a�ciwie nie wiadomo jak by�o. Do�� d�ugo trwa� huczek wok� ca�ej tej sprawy, a kiedy wreszcie przycich� zdarzy� si� fakt, o kt�rym dowiedzia� si� tylko bardzo ma�y kr�g ludzi. Na skutek tego faktu pewno�� siebie Pentagonu ogromnie zmala�a, natomiast napi�cie mi�dzynarodowe znacznie zel�a�o. Cz�� pierwsza By� albo nie by�? 1. Katastrofa Wed�ug nieznanych praw przyrody, od milion�w ju� lat dokonywa� si� we wn�trzu planety rozpad nuklearny. Mimo daleko posuni�tej cywilizacji i techniki, mieszka�com planety nie uda�o si� praw tych zmieni�. Wyzwalaj�ce si� przy tym rozpadzie ciep�o przenika�o w lodowaty kosmos tylko poprzez cienk�, otaczaj�c� planet� skorup�, kt�r� jej mieszka�cy poprzecinali g�st� sieci� kana��w, nawadnianych wodami z p�ytkich m�rz. Ale ju� na g��boko�ci dwudziestu czy trzydziestu kilometr�w ciep�o gromadzi�o si� od wielu milion�w lat. W g��bokich warstwach l�d�w i pod morzami temperatura wzrasta�a nieustannie. Jej przyrost roczny by� co prawda tak nieznaczny, �e nawet najbardziej precyzyjny termometr mieszka�c�w tej planety nie zdo�a�by go wymierzy�, ale lata sk�ada�y si� na stulecia, stulecia na tysi�clecia, te z kolei na miliony lat, podczas kt�rych temperatura stale wzrasta�a. Si�gn�a ju� takiej wysoko�ci, �e topi�y si� w niej granity na l�dach i bazalty pod oceanami. Przez kratery wulkan�w na l�dy i dna m�rz zacz�a si� wylewa� p�ynna lawa. Mieszka�c�w planety ogarn�� strach. Wiedzieli ju� od wielu lat, co si� w g��bi pod nimi dzieje, nie przywi�zywali jednak zbyt wielkiego znaczenia do podziemnego ognia. Zesp� geofizyk�w opracowa� bardzo wnikliw� analiz� sytuacji, kt�ra po dyskusji w ko�ach fachowych zosta�a przez czynniki oficjalne przyj�ta. Planecie nie mo�e grozi� wielkie niebezpiecze�stwo � g�osi�a opinia fachowc�w � kiedy bowiem zasi�g podziemnego morza ognia zwi�kszy si�, a ci�nienie zgromadzonych nad nim gaz�w si� pod- niesie, gazy same przebij� sobie drog� na zewn�trz w takich' punktach, gdzie twarda skorupa jest najcie�sza. Wed�ug wszelkich teorii oraz na zasadzie przeprowadzonych w r�nych punktach pr�bnych sondowa�, najcie�sze warstwy skorupy znajduj� si� na dnie ocean�w. Kiedy skorupa p�knie � prawdopodobnie w wielu miejscach r�wnocze�nie � p�on�ca lawa wyleje si� w morza, a w zetkni�ciu z wodami natychmiast ostygnie i stwardnieje. Rzecz prosta: przy tym wiele wody wyparuje, powstanie wi�c powt�rnie w mniejszym zakresie zjawisko, okre�lane przez dawne legendy jako �potop �wiata". Tylko obecnie ju� nie garstka ludzi b�dzie na prymitywnej arce szuka�a wraz ze swymi zwierz�tami domowymi schronienia przed gniewem bo�ym � jak to opisywa�y legendy. Teraz, gdy ludno�� planety idzie w miliony, a poziom techniki jest tak wysoki, mo�na b�dzie ka�dego rodzaju pow�d� w ka�dym punkcie planety opanowa� przy pomocy g�stej sieci kana��w i zbiornik�w wodnych... Kiedy jednak mno�y�y si� sygna�y alarmowe, gdy o�y�y dawno wygas�e wulkany i wyst�pi�y notowane po raz ostatni przez sejsmografy przed wieluset laty trz�sienia ziemi, pojawi�y si� pierwsze oznaki pop�ochu. W�adze wykonawcze, doszed�szy do wniosku, �e geofizycy kierowali si� zbytnim optymizmem, poleci�y natychmiastowe wykonanie niezb�dnych prac zabezpieczaj�cych. Zadanie by�o stosunkowo proste: wywierci� w odpowiednich punktach szereg dostatecznie szerokich i g��bokich otwor�w, kt�re si�gn�wszy do centr�w wrz�cej lawy spowoduj� odp�yw jej nadmiaru. Inaczej powiedziawszy nale�a�o otworzy� wentyle w przegrzanym kotle. Dla ludzi, kt�rzy dzi�ki energii j�drowej mogli opanowa� ka�d� materi�, nie stanowi�o problemu szybkie wykonanie potrzebnych g��binowych szyb�w wiertniczych. Rezultaty ich da�y doskona�e wyniki: p�ynna lawa, pod wp�ywem wysokiego ci�nienia wewn�trznego, trysn�a pot�nymi gejzerami przez wszystkie otwory, podziemne ci�nienie zmniejszy�o si�, wygl�da�o na to, �e gro�ny �ywio� podziemnego ognia przycich�. Mieszka�cy planety odetchn�li z ulg� przekonani, �e niebezpiecze�stwo zosta�o definitywnie za�egnane. Na przysz�o�� nale�a�o tylko pilnowa� sp�tanego olbrzyma, a ilekro� oka�e si� potrzeba zapewni� mu chwile swobodnego oddechu drog� odpowied niego zastosowania szyb�w. Na szcz�cie planeta posiada�a tylko dwa niezbyt wielkie satelity, skonstruowane przez mieszka�c�w planety dla nocnego o�wietlenia planety. Masa ich jednak by�a tak nieznaczna, �e ich przyci�ganie nie mog�oby spowodowa� pot�nych fal przyp�ywowych p�ynnej lawy, kt�re stanowi�yby powa�n� gro�b� dla wszystkiego co �yje na powierzchni planety. Uwaga mieszka�c�w planety zwr�ci�a si� wi�c znowu ku innym wa�kim problemom. Nad rozwi�zaniem pierwszego z nich � ujarzmieniem grawitacji � pracowano ju� od wielu lat. Pocz�tkowo starano si� kwesti� rozwi�za� teoretycznie: co to za si�a to ci��enie, kt�re si�ga najdalszych odleg�o�ci? Czy rozchodzi si� falami, tak jak inne rodzaje energii?... W ostatnich jednak czasach specjali�ci przeszli ju� od teorii do eksperyment�w, dokonywanych na razie w skali laboratoryjnej w g��bokich, podziemnych tunelach. Uda�o im si� znie�� pole grawitacyjne w okre�lonych granicach. Fakt ten � o ile dalsze badania przebiega� b�d� pomy�lnie i uda si� ujarzmi� si�y grawitacji � stwarza� nies�ychane perspektywy. Przeludnienie planety domaga�o si� jakiego� radykalnego rozwi�zania problemu. Poniewa� w tym czasie wy�ywienie jej mieszka�c�w opiera�o si� na klasycznym systemie gospodarki rolnej, a energia s�oneczna wykorzystana by�a ju� do ostatecznych granic, ekonomi�ci z niepokojem obliczali, �e ju� nied�ugo gospodarka rolna, do jakiej przywykli od stuleci, nie zdo�a wy�ywi� miliard�w obywateli. Jednocze�nie z przed�u�eniem przeci�tnej wieku mieszka�ca, ilo�� urodzin wzrasta�a w post�pie geometrycznym. Do rozwi�zania kwestii populacji wiod�y trzy drogi. Pierwsza, naj�atwiejsza na poz�r, natrafi�a na najbardziej zdecydowane opory. Chodzi�o o uregulowanie liczby urodzin drog� surowych przepis�w w�adz najwy�szych, maj�cych na celu zahamowanie nadmiernego wzrostu ludno�ci. Kto .zechce mie� jeszcze jedno dziecko, musi otrzyma� specjalne pozwolenie komisji kontroli populacji. Kiedy projekt ten zacz�to propagowa�, wyst�pili przeciw niemu nawet ci, kt�rym nawet na my�l nie przysz�o mie� wi�cej ponad dwoje dzieci. � To ju� jest nielogiczne! � protestowali zwolennicy ustawy o regulacji urodzin. � Z jakiego tytu�u wyst�pujecie przeciwko projektowanej ustawie? � zapytywali projektodawcy. � Poniewa� wprowadza ona ograniczenie jednego z najbardziej zasadniczych praw cz�owieka, prawa do rozmna�ania si�! � pada�a odpowied�. Drugim sposobem rozwi�zania zbli�aj�cego si� nieuchronnie kryzysu by�o podj�cie produkcji sztucznych artyku��w spo�ywczych. Przy tak wysokim stopniu rozwoju cywilizacji i daleko posuni�tej wiedzy w zakresie biochemii i chemii organicznej sprawa nie by�a wcale trudna. I tu tak�e wrodzony konserwatyzm budzi� powszechny op�r, jakkolwiek chemicy przemys�u spo�ywczego bardzo szybko wyprodukowali sznycle ze sztucznego tworzywa, w niczym nie ust�puj�ce ciel�cym, jak r�wnie� sztuczn� �mietan�, przewy�szaj�c� pod ka�dym wzgl�dem jej najlepsze gatunki pochodzenia zwierz�cego. Tym, kt�rzy nie chcieli si� pogodzi� z namiastkami artyku��w spo�ywczych, niespodziewanie przyszli z pomoc� ekonomi�ci: obliczyli bowiem, �e sztucznie produkowana �ywno�� b�dzie dro�sza od naturalnej. Dalej, �e na produkcj� tej �ywno�ci nie mo�na liczy� bez ogranicze�. Pozostawa�a jeszcze trzecia droga, cho� z g�ry by�o wiadomo, �e b�dzie kosztowna: spo�r�d kr���cych wok� gwiazdy centralnej, dawczyni energii, r�nych cia� niebieskich wyszuka� takie, kt�re pod wzgl�dem wielko�ci, atmosfery, si�y przyci�gania, sk�adu skorupy zewn�trznej i innych w�a�ciwo�ci by�oby przydatne do osiedlenia przez ludzi. Przeciw takiemu rozwi�zaniu zagadnienia populacji podnios�y si� tak�e liczne g�osy protestu. � Nasze �r�d�a energii nie s� nieograniczone � m�wili krytycy- � �atwo obliczy�, jak bardzo trzeba by zwi�kszy� stan liczebny naszej floty kosmicznej, by mog�a ona przewie�� na now� planet� tylu mieszka�c�w, ilu ich przybywa w ci�gu roku. Akcja taka przyczyni�aby si� oczywi�cie do obni�enia stopy �yciowej wszystkich mieszka�c�w naszej planety. Je�eli ju� po tylu latach stabilizacji gospodarczej mamy obni�y� poziom �ycia, doprowadzi� do pogorszenia si� jego og�lnych warunk�w, to przenoszenie gdzie� cz�ci ludno�ci wcale nie jest potrzebne. Wystarczy tylko odpowiednio obni�y� powszechny standard �ycia, a zdo�amy wy�ywi� znacznie wi�cej obywateli, ni� mamy ich obecnie. � C� dopiero m�wi� o tym, �e nikomu przecie� nie mo�na nakaza� przeniesienia si� w inne warunki, na niego�cinn� planet�. Powinna to by� akcja dobrowolna. Ilu takich amator�w uda si� znale��? � dowodzili przeciwnicy planu emigracji. A jednak plan ten mia� tak�e wielu zwolennik�w. Ostatecznie Rada zadecydowa�a, �e celem rozwi�zania problemu emigracyjnego zostanie przygotowany plan odpowiednich bada�. Jako nadaj�cy si� do akcji osiedle�czej teoretycy w kr�tkim czasie wskazali jednego z satelit�w najwi�kszej planety rodzimego systemu s�onecznego. Upatrzona planeta wymiarami przypomina�a ich w�asn� planet�, panuj�ce na niej ci��enie nieznacznie tylko odbiega�o od tego, w jakim �yli dotychczas; r�ny natomiast by� sk�ad atmosfery, lecz przystosowanie go do potrzeb ludzkich nie przedstawia�o wielkich trudno�ci. Po ustaleniu tych wst�pnych danych wys�ano na satelit� statek kosmiczny, kt�ry mia� bezpo�rednio na miejscu przeprowadzi� dalsze badania dla uzupe�nienia informacji, jakich astrofizycy nie mogli ustali� na odleg�o��: przede wszystkim stwierdzi� stan flory i fauny w nowym na iejscu osiedlenia. Zanim jednak �w statek kosmiczny zdo�a� powr�ci� do bazy, na planecie dosz�o do nies�ychanego kataklizmu, jakiego nie umia� przewidzie� nikt z miliard�w stworze� my�l�cych, �yj�cych na jej powierzchni. Oto z g��bin kosmosu wynurzy�o si� cia�o niebieskie, przedstawiaj�ce si� pocz�tkowo jako gwiazda najmniejszej wielko�ci, ledwie widoczna przy pomocy elektronowego teleskopu. Kontroluj�cy stale niebo robot astrofizyczny zwr�ci� jednak�e niebawem uwag� na jej niezwyk�� pr�dko�� i dokona� oblicze� hiperboli jej orbity. Zdawa�o si�, �e w gr� wchodzi zjawisko, jakie ju� wyst�powa�o nie raz w przesz�o�ci. Oto jaki� od�amek materii w danym systemie s�onecznym, wy�oniwszy si� z kosmicznych przestworzy, ruszy� po orbicie wyznaczonej mu przez nieub�agan� si�� przyci�gania olbrzymiej gwiazdy centralnej, kt�r� obleci w niewielkiej odleg�o�ci trac�c przy tym p�on�ce gazy, formuj�ce si� w d�ugi, jasno �wiec�cy lecz bardzo rzadki warkocz, potem za� powr�ci w kosmos, sk�d przyszed�. Kiedy owo nieznane cia�o niebieskie min�o w pewnej odleg�o�ci najwi�ksz� planet� rodzimej gwiazdy centralnej, a jego orbita nie uleg�a przy tym zasadniczej zmianie, fachowcy fakt ten * przyj�li z ogromnym zdumieniem. Planeta ta � nosz�ca od niepami�tnych czas�w nazw� Najwi�kszej, tak jak inna zn�w nazw� Najja�niejszej � znana by�a jako ��owca" takich przybysz�w z kosmosu. W��cza�a je w liczny r�j swych satelit�w � z kt�rymi one mas� sw� w �adnym wypadku nie mog�y si� r�wna� � i zgodnie z prawem przyci�gania zmusza�a do kr��enia wok� niej. Tym razem jednak si�a przyci�gania Najwi�kszej zawiod�a: nowe cia�o niebieskie min�wszy j�, mkn�o dalej po swej hiperbolicznej orbicie. M�zgi elektroniczne natychmiast obliczy�y dane cyfrowe. By�y to warto�ci graniczne wyznaczaj�ce mas� cia�a niebieskiego, kt�re otrzyma�o tymczasow� nazw� Nieznana i dat� bie��cego roku. Dolna granica by�a niezwykle wysoka, co ju� obudzi�o w�r�d astrofizyk�w zdumienie, natomiast g�rna granica wywo�a�a w�r�d nich po prostu przestrach. W rocznikach astronomicznych nie napotkano takiego przyk�adu � masa Nieznanej przewy�sza�a wielokrotnie mas� najwi�kszego z cia� niebieskich, jakie kiedykolwiek przyw�drowa�o z kosmosu w kr�tkie odwiedziny do gwiazdy centralnej... Wkr�tce si�a �wiat�a Nieznanej powi�kszy�a si� znacznie. Uda�o si� ju� �ci�lej okre�li� jej mas�. By�a znacznie bli�sza g�rnej granicy ni� dolnej! Sytuacja stawa�a si� alarmuj�ca. Teraz, przy do�� dok�adnej znajomo�ci masy Nieznanej, m�zgi elektroniczne na ��danie astrofizyk�w obliczy�y, �e si�a przyci�gania ich planety rodzimej przez Nieznan� b�dzie przej�ciowo znacznie wi�ksza, ni� si�a przyci�gania gwiazdy centralnej, wok� kt�rej przebiega�a jej orbita. Ustalono tak�e, �e fakt ten wp�ynie w pewnym sensie na deformacj� tej�e orbity, co jednak b�dzie mia�o stosunkowo nieznaczny wp�yw na �ycie na planecie, poniewa� dotychczasowa orbita eliptyczna zmieni si� w orbit� zbli�on� do ko�a, po jakiej kr��y na przyk�ad druga, najbli�sza centralnej gwiazdy, planeta. � A co b�dzie z oceanem lawy pod naszymi stopami?... Tego rodzaju pytania pada�y r�wnocze�nie z wielu stron. W stosunkowo kr�tkim czasie z k� fachowych nadesz�a na nie konkretna odpowied�. Oto kiedy Nieznana b�dzie przechodzi�a w do�� bliskiej odleg�o�ci obok ich planety, podnios� si� nie tylko pot�ne fale ocean�w, ale i fale p�on�cej lawy. Fale te, pos�uszne ruchom Nieznanej oraz rotacji planety wok� w�asnej osi, powoli zaczn� okr��a� planet�. Na brzegach m�rz nale�y oczekiwa� lokalnych, przej�ciowych wylew�w, likwidowanych jednak szybko przez g�st� sie� kana��w. � Jakie skutki mie� b�dzie ruch fal p�on�cej lawy, poruszaj�cych si� na nieznacznej g��boko�ci pod oceanami i l�dami? Odpowied� og�lnikowa by�a do�� �atwa, natomiast szczeg�owa bardzo trudna, brak by�o bowiem zasadniczych parametr�w, jak na przyk�ad grubo�� skorupy powierzchniowej planety, na kt�rej koncentrowa�o si� ca�e �ycie. A co najgorsze: brak ju� by�o czasu na przeprowadzenie pomiar�w i bada�. Naczelny astrofizyk powo�any zosta� przed Rad� dla wyra�enia swej opinii. � Mo�e doj�� do tragicznej katastrofy � o�wiadczy�. � Jak dalece?... W jakim zasi�gu?... � naciskano na� pytaniami. Ruszy� tylko bezradnie ramionami. Zdyscyplinowanie jednak tych ludzi by�o tak niezwyk�e, �e tylko niewiele gro�nych wie�ci dotar�o do wiadomo�ci publicznej. Rada nie podj�a �adnych prac zabezpieczaj�cych, wiedz�c, �e na jakiekolwiek skuteczne akcje brak ju� czasu. W�r�d jej cz�onk�w panowa�o przekonanie, �e prowadzenie jakich� niezwyk�ych prac mog�oby wywo�a� powszechn� panik�, kt�rej skutki przewy�szy-�yby wszelkie kl�ski, spowodowane spotkaniem planety z Nieznan�. Jedynie dow�dcy statk�w kosmicznych, znajduj�cych si� poza planet�, otrzymali dok�adne informacje o sytuacji wraz z poleceniem, by starali si� mo�liwie na najdalszy termin przesun�� powr�t do baz. Odmawiaj�c wypowiedzi na temat przypuszczalnych zniszcze�, wywo�anych spotkaniem z Nieznan�, specjali�ci post�pili s�usznie. Kataklizm bowiem, jaki mia� miejsce na planecie, przeszed� rozmiarami wszelkie najbardziej fantastyczne przewidywania. Dzie�o zniszczenia rozpocz�y fale przyboju ocean�w. Wysoko�� ich si�gn�a ponad dachy wszelkich budynk�w na wybrze�ach, a nap�r mas wodnych by� tak olbrzymi, �e na ich drodze nie osta�o si� nic. Pas zniszczenia wybrze�y si�gn�� daleko w g��b l�d�w. W ci�gu doby fale gro�nego przyboju obieg�y ca�� planet�, a kiedy rozp�yn�y si� wreszcie w sieci kana��w, na ich drodze pozosta�y miliony trup�w i ludzi bez dachu nad g�ow�. Lecz nie by� to jeszcze koniec tragedii mieszka�c�w planety � zniszczenie wywo�ane przez fale w�d stanowi�y tylko prolog do powszechnej zag�ady. Wzdymaj�ce si� masy gor�cej lawy da�y zna� o sobie powszechnym, przez d�ugie godziny trwaj�cym trz�sieniem ziemi, kt�re poczyni�o nie mniejsze szkody, ni� fale morskie na wybrze�ach. Si�a wstrz�s�w jednak mala�a, trz�sienie ziemi s�ab�o. Przera�eni mieszka�cy planety odetchn�li z ulg�, pocieszaj�c si� my�l�, �e to ju� koniec wszelkich udr�k. Ale -by� to tylko kr�tki moment przerwy � nadszed� tragiczny epilog. P�k�a w wielu miejscach skorupa l�d�w i dna ocean�w, powsta�y szerokie na mil� i d�ugie na setki mil przepa�cie, si�gaj�ce w g��b nieprzebranych mas p�on�cej lawy, kt�ra olbrzymimi stru mieniami o temperaturze tysi�ca dwustu stopni zala�a l�dy i dna morskie. Wi�kszo�� siedzib ludzkich zgin�a wraz z mieszka�cami w przepastnych otch�aniach. Kataklizm przybiera� coraz straszliwsze rozmiary: oto wody ocean�w i zniszczonych kana��w stan�y do walki z �ywio�em ognia. Pokona� go nie zdo�a�y: olbrzymie masy w�d �ar lawy zamieni� w par�, powsta�y g�ste chmury przes�aniaj�ce niebo, a niesione w g�r� ciep�ym pr�dem powietrza, rozpostar�y si� wysoko ponad powierzchni� planety, na kt�rej ogie� nadal prowadzi� nieub�agane dzie�o zniszczenia. Wygrawszy za� walk� z wod�, zacz�� teraz gwa�townie poch�ania� tlen z powietrza i ��czy� go z roztopionymi ska�ami. Ludzie, kt�rzy prze�yli potop, trz�sienie ziemi i inwazj� ognia, teraz stwierdzili, �e coraz trudniej im oddycha�. Umierali straszliw� �mierci� dusz�c si� powoli. �mier� dosi�gn�a nawet tych, kt�rzy w przestworzach pr�bowali prze�y� katastrof�. Kiedy szalona panika si�gn�a szczytu, a instynkt samoobrony zrywa� wszelkie tamy, t�um, gnany jedyn� my�l�: ucieka� z tej skazanej na zag�ad� planety, wdar� si� si�� na lotniska rakietowe. Tu wsz�dzie jednak natrafi� na niez�omne kordony policji porz�dkowej � Rada wyda�a surowy zakaz start�w. W statkach kosmicznych zmie�ci� si� m�g� tylko nieznaczny odsetek mieszka�c�w planety, niepodobna wi�c by�o ocali� kilka tysi�cy ludzi � je�li nawet, to wed�ug jakiego doboru? � a miliardy skaza� na niechybn� �mier�. Tak�e cz�onkowie Rady i Komitetu Specjalist�w, aczkolwiek reprezentowali zesp� najzdolniejszych m�zg�w ca�ej planety, odrzucili mo�liwo�� ucieczki w kosmos. Tak wi�c nikt, kto przebywa� na planecie, nie prze�y� spotkania z Nieznan�. Kataklizm ten, jeden z wielu, jakie co sekunda maj� miejsce w kosmosie, chocia� prawdopodobnie nie zawsze dotycz� istot my�l�cych, wydarzy� si� setki tysi�cy lat przed nasz� er�. Gwiazdozbi�r Kasjopea � pi�kne W, widoczne noc� na naszym niebie � by� wtedy nieregularn� lini� falist�, za� Gwiazda Polarna le�a�a tak daleko od ziemskiego bieguna p�nocnego, �e kto chcia�by na powierzchni Ziemi wed�ug niej ustali� kierunek p�nocny, na pewno by zab��dzi�. Prawd� m�wi�c, nikt z mieszka�c�w kuli ziemskiej nie by� w�wczas na takim stopniu rozwoju inteligencji, by m�g� wed�ug gwiazd ustala� kierunek. Prawdopodobnie wtedy w�a�nie ma�polud od niedawna dopiero zdecydowa� si� chodzi� na dw�ch nogach i zaczyna� si� interesowa� ogniem. Po wielu tysi�cach lat, nagromadziwszy ju� pewien zas�b wiedzy, zacz�� studiowa� ruchy planet, a jednej z nich, odznaczaj�cej si� jasnym, czerwonym blaskiem, nada� nazw� Marsa. Kiedy fizycy oraz technicy dali astronomii ziemskiej wielkie teleskopy, astronomowie odkryli w�wczas dwa niewielkie ksi�yce Marsa; nazwali je: Fobos i Deimos. P�niej jeszcze, gdy astrofizyka osi�gn�a ju� pewien poziom, specjali�ci zacz�li zastanawia� si� nad pytaniem: dlaczego na Marsie nie ma tlenu, czy te� jest go tak ma�o? Przecie� jego si�a przyci�gania doskonale potrafi utrzyma� tlen przy planecie, kt�ra zreszt� tak bardzo jest podobna do Ziemi, zar�wno d�ugo�ci� rotacji doko�a w�asnej osi, jak i nachyleniem tej osi do .p�aszczyzny orbity, po kt�rej kr��y doko�a S�o�ca. Uczeni doszli do wniosku, �e najprawdopodobniej na powierzchni planety tlen po��czy� si� z metalami, zw�aszcza z �elazem, co da�o planecie ow� czerwon� barw�; jak si� to jednak sta�o i dlaczego � tego ju� wyja�ni� nie zdo�ali. Zreszt� Mars kry� w sobie dla nich tak�e szereg innych zagadek, z kt�rych wcale nie �atwa do rozwi�zania by�a na przyk�ad sprawa tajemniczych kana��w, pojawiaj�cych si� na jego powierzchni i znikaj�cych zn�w po jakim� czasie. 2. Na nowej planecie Podczas gdy na Rodzimej planecie, w�r�d powodzi, trz�sienia ziemi, p�on�cych m�rz lawy i braku tlenu gin�o �ycie, w kosmosie znajdowa�y si� cztery rakiety marsja�skie. Najszybsza z nich mia�a za zadanie zbadanie najbli�szych okolic systemu s�onecznego. Nigdy ju� si� nie zjawi�a, nie przekaza�a �adnych wiadomo�ci o sobie. Ci, kt�rzy byli wys�ani w rakiecie na Wenus, prze�yli katastrof�. Przypuszczali, �e prawdopodobnie rakieta dalekiego zasi�gu nie otrzyma�a wiadomo�ci z gin�cej planety lub te� wracaj�c w tym czasie do bazy posiada�a tyle tylko materia��w p�dnych, �e starczy�o na l�dowanie. Za�oga jej, stwierdziwszy wsz�dzie tylko �lady zniszczenia, nie mia�a innego wyboru, jak l�dowa� na jednym z dw�ch ma�ych ksi�yc�w Marsa. Trudno zgadn��, jak d�ugo jeszcze potem pozosta�a przy �yciu. Zreszt� ca�a ta teoria o losach rakiety mia�a wielu przeciwnik�w; wskazywali oni s�usznie, �e nigdy nie uda�o si� odebra� od tamtej za�ogi jakichkolwiek sygna��w. Druga rakieta nale�a�a w�a�ciwie do typu heliograficznych statk�w kosmicznych, wysy�anych od czasu do czasu przez Marsjan dla inspekcji substancji s�onecznej. Dla ich planety S�o�ce by�o dawc� �ycia, niezmiernie wa�ne by�o wi�c obserwowanie, jak w jego wn�trzu przebiegaj� zmiany sk�adu jego substancji, zachodz�ce nieustannie skutkiem reakcji j�drowych, kt�re s� w�a�ciwym �r�d�em wszelkiej energii, tak szczodrze rozrzucanej w otch�aniach wszech�wiata. Marsjanom uda�o si� skonstruowa� specjalny typ rakiety, kt�ra po dotarciu do masy S�o�ca zamie- nia�a wysok� temperatur� jego warstw wewn�trznych na energi� elektryczn�. A tej w�a�nie energii u�ywano do ch�odzenia rakiety, co pozwala�o na oszcz�dzanie energii j�drowej, klasycznego materia�u nap�dowego, jakiego w tych czasach jeszcze u�ywa�o si� do rakiet. Katastrofy statk�w s�onecznych zdarza�y si� do�� cz�sto, dlatego te� ich za�oga sk�ada�a si� zwykle z ludzi bardzo odwa�nych. Jedynym mo�liwym sposobem przedostania si� statku do wn�trza S�o�ca, by�o wykorzystanie pot�nych, lejkowatych wir�w elektromagnetycznych, wyst�puj�cych cz�sto na powierzchni S�o�ca, kt�re obserwuj�cy je zda�a okre�laj� jako plamy. Silne pola elektromagnetyczne tych olbrzymich otch�ani w kszta�cie lejk�w, si�gaj�cych daleko w g��b S�o�ca, wymaga�y od dow�dcy statku znacznych zdolno�ci i umiej�tno�ci. Zdarza�o si� cz�sto, �e nim jeszcze statek dotar� do powierzchni S�o�ca, lejek si� zamyka�, co normalnie oznacza�o strat� rakiety, a jej za�oga nie mia�a nawet mo�liwo�ci przekazania jakich� informacji o swym losie. Wszelkie bowiem pr�by nadawania sygna��w z wn�trza plam s�onecznych pozostawa�y bez rezultat�w, mimo i� pr�by te podejmowano na falach najrozmaitszej d�ugo�ci i mocy. W g��bi plam s�onecznych znajdowa�o si� tyle �adunk�w elektrycznych i p�l magnetycznych, �e �adna fala nie mog�a przebi� si� przez nie i wydosta� si� w kosmos. Fakt, �e wys�any w okresie kataklizmu Rodzimej planety na gwiazd� centraln� statek s�oneczny ju� si� w og�le nie odezwa�, nie zdziwi� nikogo z za��g trzeciej i czwartej rakiety. Trzecia rakieta otrzyma�a wiadomo�� o pocz�tkowej fazie kataklizmu na Rodzimej planecie, a tak�e zakaz powrotu, w�a�nie w chwili, gdy w drog� do bazy wystartowa�a z jowiszowego ksi�yca, Kallisto. Mia�a w zapasie tylko tyle materia��w p�dnych, co wystarcza�o na powr�t do bazy, plus dwadzie�cia pi�� procent normalnego, �elaznego zapasu. Dow�dca jej natychmiast skonfrontowa� po�o�enie wzajemne planet gwiazdy centralnej: odleg�o�� do Najja�niejszej by�a taka sama jak do planety Rodzimej. Istnia�a tam w�a�ciwa atmosfera oraz �ycie ro�linne, ale si�a przyci�gania by�a niemal trzy razy wi�ksza od tej, do jakiej przywykli, a to w znacznej mierze utrudnia�o im �ycie. Dlatego te� lepiej by�oby pozosta� na satelicie, kt�ry w�a�nie opu�cili � jakkolwiek �yj�ce na jego powierzchni potwory wcale nie by�y przyjemne. Z drugiej strony istnia�a nadzieja, �e na Najja�niejszej za�oga trzeciej rakiety zdo�a pr�dzej czy p�niej po��czy� si� z za�og� czwartej rakiety, kt�rej zadaniem by�o urz�dzenie stacji na Drugiej Najbli�szej planecie. Sta�y kontakt radiowy potwierdza�, �e pierwsz� cz�� zadania za�oga wykona�a dobrze: wyl�dowawszy szcz�liwie rozpocz�a budow� stacji. A teraz, gdy nieszcz�sna Rodzima planeta gin�a w morzu wody i ognia, poczucie wi�zi wzmog�o si� w ludziach znacznie, nie chcieli �y� w tak wielkiej od rodak�w odleg�o�ci, marzyli, by si� z nimi po��czy�. Ostatecznie dow�dca powzi�� decyzj�: wyl�duj� na ksi�ycu Najja�niejszej. Znali go szczeg�owo, wiedzieli, �e tlenu i wody ma bardzo ma�o, �e natomiast jego si�a przyci�gania jest o po�ow� mniejsza od tej, do jakiej byli przyzwyczajeni, a to stworzy im zno�ne warunki �ycia. Z Najja�niejszej za� do Drugiej Najbli�szej, gdzie przebywali ich towarzysze, w pewnych okresach czasu jest znacznie bli�ej, ni� na ich Rodzim� planet�, st�d mogli wi�c �ywi� nadziej�, �e mo�e uda si� im w jaki� spos�b tam przedosta� i po��czy� si� z rodakami. Ca�a za�oga by�a tego samego zdania, rakieta ruszy�a wi�c ku Ksi�ycowi. Wyl�dowa�a na odwr�conej od Ziemi cz�ci � pewne szczeg�y jej los�w podajemy na innym miejscu.*) Tylko pi�ciu najm�odszych cz�onk�w za�ogi doczeka�o tego momentu, gdy wyl�dowa�a u nich rakieta z nowej ojczyzny, by zabra� ich na pok�ad, dziewi�tnastu innych zmar�o na niego�cinnym satelicie Najja�niejszej. Czwarta i ostatnia rakieta Marsjan mia�a najliczniejsz� za�og�, z�o�on� z m�czyzn i kobiet. Liczy�a sto czterdzie�ci cztery osoby, z kt�rych wi�kszo�� mia�a pozosta� w stacji, urz�dzonej na L�dzie P�nocnym Drugiej Najbli�szej, inni mieli powr�ci� do domu. Kataklizm Rodzimej spowodowa� zmian� pierwotnego planu: pozostali wszyscy i na Drugiej najbli�szej za�o�yli now� ojczyzn�. Wybrali na ni� tereny najch�odniejsze, lecz mimo to wypad�o im �y� w klimacie znacznie gor�tszym ni� ten, z jakim z�yli si� na Rodzimej. Ich nowa planeta � zwana przez mieszka�c�w Ziemi Wenus � czerpa�a z gwiazdy centralnej � okre�lanej przez mieszka�c�w Ziemi nazw� S�o�ca � prawie pi�ciokrotnie wi�cej �wiat�a i ciep�a ni� ich dawna planeta. Ale by�a te� bardziej *) v. �Akcja L". szczodra ni� Rodzima, dostarcza�a bowiem pi�� razy wi�kszych zasob�w energii. Do obfito�ci tych dar�w musieli si� dopiero przyzwyczai�. W atmosferze pr�cz tlenu by�o du�o dwutlenku w�gla. Pracy i wysi�ku kilku generacji wymaga�o skondensowanie go w chmury i wypchni�cie przy pomocy generator�w grawitacyjnych wysoko ponad powierzchni� planety, a� tam, gdzie ju� nie przeszkadza� im w oddychaniu, a ochrania� przed nadmiernym ciep�em s�onecznym. Wiele tysi�cleci p�niej ten w�a�nie dwutlenek w�gla budzi� zdumienie w�r�d astrofizyk�w ziemskich. Nadmierne ilo�ci energii s�onecznej i nie nadaj�ce si� do oddychania powietrze to jeszcze nie wszystkie czekaj�ce ich trudno�ci � g��wnym �r�d�em k�opot�w dla wielu pokole� by�a przesz�o dwukrotnie wi�ksza ni� na Rodzimej grawitacja. Walczyli z ni� zar�wno przy pomocy lek�w, jak i sztucznej, dzia�aj�cej w odwrotnym kierunku grawitacji, jednak�e oba te sposoby uwa�ali za przej�ciowe, tymczasowe rozwi�zanie sprawy. Starali si� wychowa� nowe pokolenie, zdolne do przystosowania si� do nowych warunk�w �ycia. Po tysi�cach lat uda�o im si� to ostatecznie. Wygl�d ludzi zmieni� si� znacznie: wzrost mieli wy�szy, ko�ciec mocniejszy, bardziej rozwini�te mi�nie, a zw�aszcza mi�sie� sercowy, tak�e inn� krzepliwo�� krwi, wy�sz� temperatur� cia�a i szybsze t�tno. Topografi� Drugiej Najbli�szej dobrze znali jeszcze z dawnych wypraw, wi�c na miejsce osiedlenia wybrali L�d P�nocny, jakkolwiek nie by� tak go�cinny jak L�d Po�udniowy. Ten pierwszy mia� jednak znacznie korzystniejsze warunki sejsmiczne: wulkan�w by�o tam niewiele. W por�wnaniu z L�dem Po�udniowym, na P�nocnym rozw�j �wiata zwierz�cego by� do�� op�niony: �y�y tam tylko niezbyt rozwini�te gatunki stosunkowo drobnych ryb i ssak�w, ptactwo zaczyna�o si� dopiero tworzy�. Ale brak by�o wielkich, z�o�liwych p�az�w morskich, kt�re na L�dzie Po�udniowym by�y wszechw�adnymi panami. Oczywi�cie przy wysokiej technice Marsjan, likwidacja tych szkodliwych, wstr�tnych bestii nie by�a problemem trudnym, lecz pocz�tkowo � co oznacza�o �ycie kilku pokole� � tyle mieli pracy z osiedleniem

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!