8352

Szczegóły
Tytuł 8352
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

8352 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 8352 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8352 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

8352 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Bruce bethke ZDERZENIE CZO�OWE Jack Burroughs. Jedni m�wi�, �e by� najlepszy. Inni nazywali go kompletnym �wirem. Jeszcze inni twierdz�, �e by� najbardziej opanowanym cyber- netycznym surferem, jaki kiedykolwiek zwali� si� na �eb Wielkiej Autostrady Informacyjnej. Niekt�rzy uwa�ali go za strace�ca, kt�remu ca�kiem obca jest nawet podstawowa higiena osobista. Inni utrzymuj�, �e by� wirtualnym b�stwem: istot� o nieprze- ci�tnej inteligencji, kt�rej prawdziwy potencja� umys�owy ujaw- nia� si� dopiero po pod��czeniu do ProctoProd� i za�adowaniu swoich procedur m�zgowych szerokopasmowym ��czem do dwu- dziestogigabajtowej laserowej przestrzeni danych. Podobno gdy Marsha Vang, ta zgrabna ma�a brunetka z Dzia�u Przetwarzania Dokument�w, um�wi�a si� z nim kiedy� na randk�, zaprosi� j� do swego pokoju w piwnicy domu matki i przez cztery godziny bez przerwy puszcza� jej z ta�my W�ciek�ego Ala Yan- kovica. Ale s� i tacy, co m�wi�: �Jack Burroughs! Zna�em go, gdy jeszcze..." A inni pytaj�: �Kto?" Wreszcie pojawi�a si� okazja rozwiania wszelkich w�tpli- wo�ci. Przez d�ugi czas tu, w �wiecie zewn�trznym, mogli�my 0 Jacku jedynie snu� domys�y na podstawie jego dzia�a� w Sieci 1 pojawiaj�cych si� od czasu do czasu przeciek�w z wydzia�u bez- piecze�stwa Federalnej Agencji Informacyjnej. A� nagle kt�rego� dnia w publicznym biuletynie e-mailowym w Tangerze poja- wi� si� ten plik tekstowy skompresowany w starym formacie ARGL_BARGL, wys�any jeszcze z dwudziestowiecznego syste- mu rezerwacji hotelowej na Hawajach. Zatem mo�emy si� w ko�cu dowiedzie� prawdy o Jacku Bur- roughsie � o jego �yciu i nieuniknionej �mierci, niezwyk�ych, najcz�ciej wymy�lonych sekskapadach, jego diabelskim, dla wie- lu po prostu dziecinnym, charakterze, jak r�wnie� o tej ostatniej, desperackiej walce z przewa�aj�cymi si�ami krwio�erczego mro- ku wielkich korporacji, kiedy to zosta� zdradzony i opuszczony przez tych, kt�rym ufa� najbardziej. Tak wi�c, dla jasno�ci, a raczej wy��cznie dla dobra spo�ecz- nego, przedstawiamy tu prawdziw� histori� Jacka Burroughsa. Potraktujcie j�jak lekcj� pogl�dow� na temat bezgranicznego, po- zbawionego kontroli, absolutnego z�a wsp�czesnego �wiata boga- tych korporacji mi�dzynarodowych. PS Zainteresowani nabyciem praw do filmowej i/lub hiperme- dialnej wersji tej historii proszeni s� o kontakt z naszym agentem pod adresem [email protected]. INIT Bo�e, strasznie mi brakuje mojego hipertekstera. Gdybym go jeszcze mia�, m�g�bym przewali� to wszystko do formatu RTF, naszpikowa� skr�tami klawiaturowymi oraz ��cza- mi programowymi i sprawi�, �e mieliby�cie na ekranie prawdziwy czad. Gdyby�cie chcieli wiedzie�, od czego to si� zacz�o, klikn�- liby�cie sobie ikonk� na marginesie i myk, w prawym g�rnym rogu pojawia si� w okienku Carl Sagan i m�wi: �Cztery i p� mi- liarda lat temu gigantyczna chmura gor�cych gaz�w przypomi- naj�ca mow� prezydenta Gore'a po reelekcji 2004 roku..." Mo�e to zbyt odleg�a analogia. No wi�c z g�o�nik�w pop�yn��by p�minutowy fragment Uchod�cy Toma Petty'ego, a w okienku drobnym drukiem ukaza�oby si� wyja�nienie, jak to mama z tat� spotkali si� na koncercie Heartbreakers�w w hali Civic Center w roku 1980, czego efektem by�em ja w roku '81, moja siostra w '84, �lub w '85 i rozw�d niemal dok�adnie p� roku p�niej. Na ko�cu tekstu da�bym skr�t do bazy danych Mitchell Motor Vehic- le z wyr�nieniem obecnej szacunkowej warto�ci kolekcjoner- skiej idealnie utrzymanego pontiaca trans-ama, rocznik 1979, �e- by�cie mieli poj�cie, jak tata by� w�ciek�y, gdy musia� go zamieni� na co� z tylnym siedzeniem, gdzie da�oby si� zamontowa� foteliki dla dzieci. Nic z tego. Zmuszony jestem pracowa� z tym g�upim, parszywym, prymi- tywnym edytorem i wpalcowywa� liniowy plik tekstowy � na Boga, zwyk�y plik sekwencyjny! � dlatego potrzebny mi solidny punkt zaczepienia na pocz�tek, potem klasyczne rozwini�cie te- matu... Mo�ecie mnie nazwa� paranoikiem z przepalonymi bezpiecz- nikami, ale jestem ca�kiem pewien, �e ju� kto� inny b�dzie musia� dopisa� zako�czenie. Od czego wi�c zacz��? Gdybym mia� dost�p cho�by do naj- prostszej animacji, da�bym na pocz�tek przesuwaj�cy si� szybko za oknami wirtualnego helikoptera panoramiczny widok gigantyczne- go korka na Superautostradzie Informacyjnej albo do��czy� nagra- nie wiadomo�ci, kt�r� Gunnar zostawi� na mojej sekretarce tego wieczoru, zanim rozp�ta�o si� piek�o. (�Spotkajmy si� jutro w klu- bie o 23.00. Twoje �ycie od tego zale�y"). To zreszt�nic wielkiego. Wiadomo�ci od Gunnara zawsze by�y krety�skie i dramatyczne. W tej sytuacji najlepiej chyba b�dzie, jak zwyczajnie zatkn� tyczk� i wyznacz� pocz�tek w czasoprzestrzeni: Poniedzia�ek, 15 maja 2005 roku. Dzie� by� paskudny, ciemne chmury gna�y tu� nad ziemi�, wiatr przedziera� si� przez nie w gwa�townych pory- wach, a wiosenny deszcz t�uk� wielkimi zimnymi kroplami. Nasz wspania�y zarz�d korporacji MDE oci�ga� si� z napraw� zniszcze� po wybuchu bomby przed zachodnim wej�ciem (kt�r� terrory�ci z PPLF pod�o�yli 15 kwietnia, po czym wyja�nili, �e chcieli wysa- dzi� pobliski urz�d skarbowy, tyle �e nie byli w stanie tego zro- bi�), dlatego musia�em zaparkowa� moj� toyot� rdzewiaka rocz- nik '95 na samym ko�cu po�udniowego placu, wci�gn�� na buty kondomy i w lodowatej ulewie lawirowa� p� kilometra do wej�- cia po�udniowego mi�dzy zdech�ymi glistami. Widzia�em ju� przed sob� drzwi, gdy jak spod ziemi wyros�a Melinda Sharp w nowym b�yszcz�cym dodge'u �Deathmaster", wjecha�a w najwi�ksz� na parkingu ka�u��, rozpryskuj�c j� na mnie. Z piskiem hamulc�w stan�a na zarezerwowanym podw�j- nym miejscu dla cz�onk�w zarz�du, wyskoczy�a z samochodu i pogna�a sprintem do wej�cia, os�aniaj�c przed deszczem wspa- nia�e blond w�osy egzemplarzem �Wall Street Journal"; nie da�a mi nawet szansy, �eby jej wyrwa� t� cholern� gazet�. Nim do- bieg�a, dodge automatycznie zamkn�� drzwi, zgasi� �wiat�a, opu- �ci� kierownic�, wysun�� nad desk� uzbrojenie... i zacz�� straszy� ulew�. UWAGA! COFN�� SI�! TEN POJAZD JEST STRZE�ONY PRZEZ OGNIOWY SYSTEM ANTY W�AMANIOWY! Przyprawi�o mnie to o pusty �miech, od razu przesta�em si� za- stanawia�, co Melinda robi tak wcze�nie w pracy. I pomy�le�, �e jeszcze trzy auta wcze�niej w jej nowym nabytku nie da�o si� stwierdzi�, czy alarm uruchomi� z�odziej czy wiatr i ulewa. Je�li r�wnie� by� to model z najnowszymi zabezpieczeniami, m�g� naj- wy�ej automatycznie przez telefon kom�rkowy wezwa� policj� i po pi�ciu minutach na parkingu zaroi�oby si� od w�ciek�ych gli- niarzy w przesi�kni�tych deszczem kamizelkach kuloodpornych. Kilka tygodni wcze�niej �przypadkowo" dosta�em si� do bazy danych osobowych i obejrza�em sobie wydatki s�u�bowe Melindy. Je�li nawet by�a traktowana w spos�b szczeg�lny, lada dzie� zarz�d powinien j� zmusi�, by z w�asnej kieszeni p�aci�a policyjne rachunki za fa�szywe alarmy, inaczej najdalej w lipcu trzeba by og�osi� bankructwo firmy. Osobi�cie mia�em troch� na pie�ku z Melind� i nie mog�em si� doczeka�, kiedy wreszcie zacznie po- nosi� konsekwencje swoich czyn�w. Pocieszony i rozgrzany t� my�l� przecz�apa�em ostatnie pi��- dziesi�t metr�w do drzwi. Mia�em ju� da� nura pod daszek nad wej�ciem, a tym samym znale�� si� w polu widzenia kamer syste- mu bezpiecze�stwa, gdy k�tem oka dostrzeg�em jakie� porusze- nie. Kto� kry� si� za jednym z filar�w! Zadzia�a�em instynktownie. Mam br�zowy pas w sztuce obron- nej schwartztortco i w u�amku sekundy m�j oddech sta� si� p�ytszy i szybszy, nogi natychmiast ugi�y si� lekko w kolanach, a r�ce zupe�nie bezw�adnie opad�y wzd�u� cia�a. Wszystkie zmys�y auto- matycznie prze��czy�y si� w tryb rejestrowania, zako�czenia czu- ciowe nerw�w wyostrzy�y si� niemal do b�lu, a przed oczyma wy- obra�ni pojawi� si� alfabetyczny spis telefon�w adwokat�w wyspecjalizowanych w sprawach uraz�w cielesnych. Jezu, gdy- bym tylko sta� si� ofiar� napadu na terenie macierzystej firmy, by�bym ustawiony do ko�ca �ycia! Jak na zwolnionym filmie zza filaru wy�oni� si� niski facet o �niadej cerze. Kto to mo�e by�?, przemkn�o mi przez my�l. Za- b�jca? Szpieg przemys�owy? Kolejny (chocia� dziwnie wychu- dzony) terrorysta z PPLF? Nie. To by� m�j szef, Hassan Tabouli. Kr�ci� si� niespokojnie z nisko pochylon� g�ow� i postawionym ko�nierzykiem marynar- ki. Przylepione do sk�ry przerzedzone czarne w�osy i szpakowata broda ocieka�y wod�, grube soczewki okular�w w drucianej oprawce ca�kowicie mu zaparowa�y. Usi�uj�c jedn� r�k� os�oni� si� zar�wno przed wiatrem i deszczem, jak i przed obiektywami kamer bezpiecze�stwa, drug� nerwowo podni�s� do ust i gwa�tow- nie zaci�gn�� si�... M�j Bo�e! Papierosem! Przed oczyma duszy przemkn�� mi inny spis adwokat�w, wyspecjalizowanych w sprawach �wiado- mego zanieczyszczania powietrza, zanim wreszcie otrz�sn��em si� ze stanu napi�tej uwagi i zn�w zacz��em zachowywa� jak nor- malny cz�owiek. � Dzie� dobry, Hassanie. By�em pewien, �e mnie wcze�niej zauwa�y�, myli�em si� jed- nak. Na brzmienie mego g�osu podskoczy�, jakby zahaczy� ty�kiem o drut elektrycznego pastucha. Wci�gn�� gwa�townie po- wietrze, ukry� papierosa w d�oni i w panice rozejrza� si� na boki. � Och!... � Rozpozna� mnie, rozlu�ni� si� szybko i lekko skin�� g�ow�. � Uff... uff... � Zakrztusi� si� dymem. Zrozu- miawszy, �e jego sekret ju� si� wyda�, z ulg� wypu�ci� z p�uc stru- mie� gor�cego, rakotw�rczego dymu. � Cze��, Jack. Ja w�a�- nie... � Spojrza� na papierosa w palcach i bezradnie roz�o�y� r�ce. � Pewnie si� zastanawiasz... tego... No wi�c w�a�nie to znalaz�em... � wskaza� gdzie� za siebie � ...tam, w krzakach, j... wiesz... mia�em zaraz o tym zameldowa�... Connie, tej z Dzia�u Zdrowia �rodowiskowego... Tabouli nale�y do kierownictwa, ale jego akurat lubi�. Chyba nawet m�g�bym go zaliczy� do swoich przyjaci�. Nie patrz�c na papierosa w jego palcach, zapyta�em: � O czym chcesz zameldowa�, Hassanie? Niczego nie wi- dzia�em. Zmarszczy� brwi, spojrza� na mnie podejrzliwie i podni�s� d�o� z papierosem. � W�a�nie o tym... � Wreszcie zrozumia�. � Naprawd� nie widzia�e�? � Nie. � Pokr�ci�em g�ow�. Wyszczerzy� po��k�e z�by w szerokim u�miechu. � No c�, w takim razie... � �apczywie przyssa� si� do ust- nika mniej wi�cej tak samo, jak moja matka robi�a to ze smuk�� szyjk� budweisera. Zaci�gn�� si� g��boko, wypu�ci� dym z g�o�- nym westchnieniem i u�miechn�wszy si� jeszcze szerzej, skin�� mi g�ow�. � Tylko tak dalej, Jack. Zaraz ci� dogoni�. � Odwr�- ci�em si� ju� do wej�cia, gdy zawo�a�: � Aha! Dzi�kuj�, �e przy- szed�e� w sobot� i sko�czy�e� �r�dkwartalny raport statystyczny! Duffer by� pod wra�eniem! � Po chwili doda� pod nosem, jakby tylko do siebie: � Pewnie nie zrozumia� ani s�owa, ale bardzo mu si� podoba�. By� mo�e m�wi� co� jeszcze, ale ju� go nie s�ysza�em, bo prze- szed�em przez drzwi... Najpierw bramka wykrywacza metali, czy nie wnosz� jakiej� ukrytej broni. Potem pulsowa klatka Faradaya, �ebym nie przemy- ci� �adnego wrogiego oprogramowania. Nast�pnie aparat zapa- chowej analizy powietrza pozwalaj�cy wykry� wszelkie nielegal- ne �rodki farmaceutyczne, wreszcie szybki skan mojej karty z wypo�yczalni wideo, aby sprawdzi�, czy podczas weekendu nie ogl�da�em jakich� podejrzanych film�w. P�niej lew� r�k� wsun��em plakietk� identyfikacyjn� do szczeliny czytnika, r�w- nocze�nie u�o�y�em praw� d�o� na skanerze linii papilarnych i wy- trzeszczy�em oczy do laserowego czytnika wzoru siatk�wki, pod- skakuj�c jednocze�nie na lewej nodze i gwi�d��c cztery pierwsze takty Rzeki starego cz�owieka. Zabrzmia� gong, wewn�trzne drzwi �luzy rozsun�y si� z szu- mem i stan��em oko w oko z Carlem � ostatni� i najskutecz- niejsz� lini� obrony, prototypem cz�owieka dwudziestego pierw- szego wieku, najsilniej zaimplantowanym ochroniarzem w ca�ej Ameryce i, jak podejrzewam, pracownikiem numer 00000002. Ka�dego ranka wygl�da�o to identycznie. Carl, wysoki i barczy- sty, nienaturalnie wypr�ony (dzi�ki dodatkowym serwomotorom zamontowanym w sztucznych kolanach i stawach biodrowych), z rozrusznikiem serca i pompk� insuliny wyra�nie poskrzypu- j�cymi w rytmie trzech czwartych sekundy, z trupio wychud�� praw� r�k� opart� na antycznej kaburze pistoletu, sparali�owan� lew� wyci�ga� po moj� plakietk� identyfikacyjn�, kt�r� poda�em mu tak szybko, jakby to by� wierc�cy si� �ywy skorpion, a on spod przymru�onych powiek spogl�da� za�zawionymi oczami na moje zdj�cie, pr�buj�c przez katarakt� oceni�, czy jestem podobny do cz�owieka z fotografii, czy mo�e powinien mnie od razu zastrzeli� i oszcz�dzi� sobie dalszych wysi�k�w. Zazwyczaj w oczekiwaniu na jego decyzj� zabawia�em si� w dzieci�c� gr� odgadywania ukrytego rysunku, w my�lach ��cz�c liniami plamy w�trobowe na jego twarzy. Najcz�ciej wychodzi� mi konik na biegunach. Wreszcie Carl u�miecha� si�, demonstruj�c akrylowe uz�bie- nie, wr�cza� mi z powrotem plakietk�, z g�o�nika syntezatora mowy dolatywa�o: �Dzie� dobry, panie Burroughs" (podobno straci� krta� od palenia cygar), odsuwa� si� z brz�kiem i przepusz- cza� mnie do holu. M�wi�c szczerze, bardzo lubi�em to jego �panie Burroughs". Zaledwie par� os�b nazywa�o mnie po imieniu, Jack. Z powod�w, kt�rych nigdy nie zrozumiem, wi�kszo�� pracownik�w MDE zwraca�a si� do mnie �Pyle". Tylko stary Carl zawsze m�wi� �pa- nie Burroughs" i traktowa� mnie jak cz�owieka, a nie jak dwudzie- stotrzyletniego komputerowego �wira prosto po college'u. Tego ranka zasz�o jednak co� niezwyk�ego. Przeszed�em przez bramk�, klatk� i analizatory, jak zwykle omal nie wpad�em na Car- la, us�ysza�em jego przemi�e: �Dzie� dobry, panie Burroughs" i ruszy�em przez hol, przypinaj�c sobie plakietk� do kieszonki ko- szuli. Skr�ci�em za r�g, kieruj�c si� do windy, i... Stan��em jak wryty przed radosn� i przymiln�, doskonale zr�wnowa�on� rasowo i obrzydliwie zgran� ekip� sonda�u opinii publicznej. � Cze��! � zawo�a�a atletycznie zbudowana seksowna blon- dynka. � Jeste�my z Wydzia�u �ywno�ci Ekologicznej EarthNice Foods i mamy dla ciebie specjaln� ofert�! Odskoczy�em jak oparzony. Rzuci�em si� pod przeciwleg�� �cian�, gdzie omal nie zosta�em zbodiczkowany przez pulchn� starsz� Murzynk�. � Dobrze wiemy, jak to jest! � powiedzia�a. � Na pewno z samego rana chcia�by� wypi� co� gor�cego i aromatycznego! Zrobi�em zw�d w prawo, da�em nura w lewo i natkn��em si� na sko�nookiego m�odzie�ca. � Ale jako w pe�ni �wiadomy konsument � rzuci� � chcia�- by� mie� pewno��, �e kupujesz wy��cznie produkty, kt�re nie szkodz� �rodowisku... Muskularny czerwonosk�ry Amerykanin poci�gn�� mnie na �rodek, tak silnie �cisn�wszy za r�k�, �e pociemnia�o mi w oczach. Kolana si� pode mn� ugi�y. � ...i nie zawieraj� �adnych szkodliwych dodatk�w! Udaj�c s�abo��, zdzieli�em go po nerkach. A� sapn�� z b�lu. Rozlu�ni� jednak u�cisk, wyrwa�em si� wi�c i skoczy�em na nogi. Ale szczapowaty ch�opak na w�zku inwalidzkim wykr�ci� gwa�townie i przypar� mnie do �ciany. � W�a�nie z tych powod�w Wydzia� �ywno�ci Ekologicznej z rado�ci� pragnie zaprezentowa�... Straszliwie oty�a kobieta z symptomem zespo�u Downa za- cisn�a pulchne paluchy na mojej szyi i przygwo�dzi�a moj�g�ow� do �ciany. � .. .t� now�, rewelacyjn� mieszank� �niadaniow�! Unios�a drug� r�k� i podetkn�a mi pod nos fili�ank� z jakim� gor�cym, paruj�cym p�ynem. Wykr�ci�em g�ow� i z ca�ej si�y za- cisn��em wargi. Kilka kropel pociek�o mi po brodzie za ko�nierzyk koszuli. Zza zakr�tu korytarza wy�oni� si� uzbrojony stra�nik w mun- durze i stan�� tak blisko, �e poczu�em wo� sma�onego bekonu w jego oddechu. Chrapliwym g�osem warkn�� gro�nie: � Oni chc� tylko, �eby� grzecznie wypr�bowa� ten nowy to- war.. . � zerkn�� na moj� plakietk�, po czym doda� z pogard�: � ...Jack. Popatrzy�em mu w oczy, obrzuci�em szybkim spojrzeniem ca�� ekip�, wreszcie zerkn��em w g��b korytarza, maj�c nadziej� na jak�� pomoc. Ale przed wind� sta�a tylko gromadka przygarbio- nych, zastraszonych wymoczk�w, typowych pracownik�w MDE. U�miechn��em si� do stra�nika. � Z przyjemno�ci��wysapa�em. W grupie zapanowa�o o�ywienie. Gruby babsztyl odklei� �ap- sko od mojej szyi i ponownie uni�s� naczynie z p�ynem. Zamk- n��em oczy, prze�kn��em �lin�, rozchyli�em usta i powoli wy- ci�gn��em szyj�, a� poczu�em na wargach fili�ank�. Ostro�nie poci�gn��em male�ki �yczek. � To nap�j bezkofeinowy i bez cukru! � oznajmi�a blon- dynka. � Nie zostawia osadu na z�bach � doda�a Murzynka. � I jest w stu procentach naturalny � podkre�li� Azjata. � Nie zawiera �adnych produkt�w z d�ungli amazo�skiej � wyja�ni� Indianin. __ A co najwa�niejsze � dorzuci� ch�opak na w�zku inwa- lidzkim � podczas opracowywania technologii nie wykonywano �adnych test�w na zwierz�tach! � Co o tym my�lisz? � zapyta� babsztyl, kt�ry trzyma� mnie za gard�o. � Tylko szczerze � ostrzeg� stra�nik, zeskanowuj�c z pla- kietki m�j numer identyfikacyjny do przeno�nego komputera. Otoczyli mnie ciasnym p�kolem, jak gromada wyg�odnia�ych s�p�w. � Mog� wypi� jeszcze troch�? � zapyta�em. Stra�nik prychn�� ironicznie. Olbrzymia baba zn�w unios�a fi- li�ank�. Tym razem poci�gn��em wi�kszy �yk. Dok�adnie zwil- �y�em p�ynem usta, wyczekuj�c reakcji kubeczk�w smakowych i receptor�w w�chowych. � To ciep�a woda � powiedzia�em w ko�cu. � Nic podobnego! � zaprotestowali ch�ralnie. � To kawa CLEAR�! Babsztyl skrzywi� si� pogardliwie, odsun�� w bok i pchn�� mnie w g��b korytarza. Ca�a ekipa zawr�ci�a do jego wylotu, aby zastawi� pu�apk� na nast�pn� bezbronn� ofiar�. Przez chwil� roz- gl�da�em si� za swoj� teczk�, zanim sobie przypomnia�em, �e jej dzi� nie zabra�em. Poprawi�em koszul� pod szyj� i ju� chcia�em ruszy� do windy, gdy stra�nik zn�w da� o sobie zna�. Najpierw poczu�em dusz�cy zapach jego wody toaletowej, do- piero potem go zobaczy�em. Mia�em wra�enie, �e s�ysz� g�o�ne nawo�ywania tych czterech ostatnich, osamotnionych szarych ko- m�rek, poszukuj�cych si� nawzajem wewn�trz pustego �ba. Zn�w zast�pi� mi drog�. � Nie podoba mi si� twoja postawa... � zerkn�� z ukosa na moj� plakietk� �... Jack. Chyba b�d� musia� zwr�ci� na ciebie uwag�. � Dzi�kuj�, to bardzo mi�o z pa�skiej strony. � Chcia�em go wymin��, ale przesun�� si� w bok, blokuj�c mi przej�cie. � Co z tob�? Uwa�asz si� za takiego spryciarza... � znowu zerkn�� na moj� plakietk� � .. Jack? Chcesz sobie narobi� k�opo- t�w? � Nie, prosz� pana. Tym bardziej nie chcia�bym sprawia� k�opot�w panu. Jeszcze raz spr�bowa�em go wymin��, teraz z drugiej strony, ale znowu zast�pi� mi drog�. � O co chodzi, do cholery... � po raz kolejny spojrza� na moj� plakietk�, po czym wyj�� d�ugopis i zapisa� sobie imi� na le- wej d�oni � .. Jack? Czy�by� chcia� oberwa�? Odsun��em si� o krok i u�miechn��em nerwowo. � Nic podobnego, prosz� pana. � Wi�c dlaczego, do pioruna, nie zejdziesz mi z drogi?! Przylgn��em do �ciany. Prychn�� jeszcze raz i z dumnie unie- sion� g�ow� pomaszerowa� korytarzem. Uk�ad jego czo�a wzgl�- dem p�aszczyzny twarzy wyra�nie sugerowa�, �e powinien si� roz- gl�da� za jak�� ga��zi� do pohu�tania i bananami do zjedzenia. Zanim zd��y�em si� odwr�ci�, przez g�ow� przemkn�o mi kilka dowcipnych i celnych komentarzy. Postanowi�em jednak zachowa� je dla siebie. M�ZGO�CIEK * M�ZGOSCIEK * M�ZGO�CIEK � M�ZGO�CIEK * M�ZGO�CIEK * M�ZGO�CIEK * CEL: Przybli�enie natury tego krowiego placka, na kt�rym Nasz Bohater ma w�a�nie postawi� stop�. MDE = Monolithic Diversified Enterprises Monolithic Diversified Enterprises to bogata korporacja. Bardzo bogata. Ma wi�kszy kapita� ni� Doch�d Narodo- wy Brutto wielu kraj�w. W�r�d pracownik�w kr��� na- wet plotki, �e rz�d Sumatry jest w ca�o�ci tylko jedn� z filii MDE. (Podobne plotki kr��� te� poza firm�, ale szefo- stwo zabrania rozmawia� z kimkolwiek na ten temat). MDE wpycha swoje lepkie paluchy w przera�aj�co wielki i bezsensownie rozleg�y wachlarz ga��zi przemys�u; ana- litycy z Wall Street powtarzaj� w k�ko, �e kryje si� za tym jaki� fantastycznie subtelny i genialnie skryty plan, ale oni po prostu k�ami�, �eby utrzyma� si� na swoich sto�kach. Okre�lenie �bizantyjska" jest za s�abe, aby opi- sa� struktur� zarz�dzania, hierarchi� s�u�bow� i w�- dr�wk� sprawozda� w MDE, bo w por�wnaniu z nimi schemat elektroniczny uk�adu scalonego 1786 wydaje si� bagatelnie prosty. INH = InterNational Holdings, Ltd. Zgodnie z prawami �a�cucha pokarmowego MDE z ko- lei w ca�o�ci nale�y do INH, konsorcjum inwestycyjnego za�o�onego przez niewielk� grup� obrzydliwie bogatych PanEuropejczyk�w, Arab�w i Obywateli Obrze�a Pacyfi- ku. Najwa�niejszym z tych p�bog�w finansjery jest sir Morton Pinkney Ashcroft St. James Eauxbridge d'Kola- czinski, dla przyjaci� �sir Ed". Nam, zwyk�ym �miertelni- kom, sir Ed ukazuje si� raz do roku podczas bezpo�red- niego przekazu satelitarnego z jego domu na szczycie Mount Olympus, kiedy to odbieramy �yczenia �wi�tecz- ne, zach�ty do dalszej pracy i inne podobne wzruszenia, ale �adnej premii. MKF = Miyoku Kwan Fujitomo Sir Ed � a w ka�dym razie ta cz�� jego anatomii, do kt�rej jest szczeg�lnie przywi�zany � w po�owie nale�y z kolei do jego by�ej �ony, Miyoku Fujitomo, pocho- dz�cej z Hokkaido. Ma�o kto o niej pami�ta. L Je�li p�jdziemy w przeciwnym kierunku, stwierdzimy, �e MDE z kolei jest w�a�cicielem osza�amiaj�cej liczby firm rozlokowanych w bardzo wielu pa�stwach i zajmuj�cych niewyobra�aln� liczb� budynk�w, z kt�rych wszystkie s� identycznie umeblowane jasnoszarymi modu�owymi sprz�tami i ozdobione takimi samymi rododendronami 0 palczastych li�ciach, rosn�cymi w olbrzymich doni- cach. Specjalnej uwadze odbiorc�w tego pliku po�wi�- cam Budynek 305 (B305) nad malowniczym jeziorem Elmo w Minnesocie, gdy� w�a�nie tam pracuj� ja, Jack Burroughs. Z tego, co mi wiadomo, nikt w B305 nie robi niczego konkretnego. Mie�ci si� tu centrala zarz�dzania kilkunastoma przedsi�biorstwami w ca�o�ci podlega- j�cymi MDE. (Ich liczba zmienia si� z dnia na dzie� w za- le�no�ci od tego, czy s� po�ykane b�d� wypluwane przez inne niezale�ne korporacje, czy prezesi sp�ek dorabiaj� si� maj�tk�w lub bankrutuj�, czy wysi�ki pracownik�w s� bezsensownie roztrwonione albo marnotrawione w bez- kresie nudy). Najwa�niejsze z tych firm to: GEF = Global EthniFoods Wsp�lnie z EarthNice Foods (o kt�rej lepiej nawet nie wspomina�) GEF pilotuje na rynku kompletny zestaw li- cencjonowanych z czci� produkt�w �ywno�ciowych, obej- muj�cy Wyj�tkowy Sos Barbecue Sipke'a Lee�, Dosko- na�y Bia�y Chleb Rodziny Marilyn Quayle'", Tradycyjne Odpustowe Filety-z-Tu�czyka-na-Ruszt Russella Meana� 1 Klasyczne Piero�ki-do-Kuchenek-Mikrofalowych Bory- sa & Gorbiego�, nie wspominaj�c ju� o bogatej ofercie wysokokalorycznych mro�onych gotowych da� sprzeda- wanych pod egid� Ma�ego Czerwonosk�rego Ch�opca z Chanhassen�. Wszystkie wyroby GEF s� produko- wane w sieci zak�ad�w w Arkansas, z wyj�tkiem filet�w z tu�czyka, kt�re przygotowuje si� w Meksyku z p�pro- dukt�w kanadyjskich. PIP = Dynamie Infotainment Products To jeden z ostatnich nabytk�w korporacji, b�d�cy ewi- dentn� pr�b� wykiwania urz�du skarbowego i wykorzy- stania w ostatniej chwili ulgi podatkowej na rozw�j drob- nej przedsi�biorczo�ci. DIP stworzy� i wprowadzi� na ry- nek niewielki zestaw rewelacyjnych aplikacji software'o- wych i baz danych dost�pnych w systemach interaktyw- nego wideo, CD-ROM-�w, rzeczywisto�ci wirtualnej i lo- kalnych sieciach serwisowych. Do tej pory najwi�kszym sukcesem okaza�a si� wydana na CD-ROM-ach interak- tywna seria Khpo�y Zdrowotne Gwiazd�, zawieraj�ca najwi�kszy bestseller ostatnich czas�w, Madonna Ko- mentuje Swoje Szczeg�owe Badanie Jamy Brzusznej1", i utrzymuj�cy si� na drugim miejscu listy przeboj�w Prze- bieg Operacji Prostaty Sylvestra Stallone'a�. Ju� czte- rech specjalist�w marketingu popad�o w g��bok� depres- j�, usi�uj�c rozwik�a� tajemnic� spo�ecznego uznania dla tej ostatniej pozycji. Wszystkie produkty DIP s� opra- cowywane i programowane w W�wozie Krzemowym w Wyoming, a wytwarzane w dusznych barakach w Ma- kao i Hongkongu. STS = Sanguinary TechSystems ST5 okupuje � w znaczeniu militarnym �� dwie dolne kondygnacje zachodniego skrzyd�a B305. Poza tym wszystko obj�te jest tajemnic� s�u�bow�, do kt�rej nie mam dost�pu. Prawdopodobnie STS co� gdzie� produ- kuje, komu� to sprzedaje i czerpie z tego krociowe zyski. Ca�e kierownictwo firmy je�dzi terenowymi HumVee. DTP s Dead Trees Publishing Pomijaj�c fakt, �e jest to naturalny �miertelny wr�g Dynamie Infotainment i wy��czna domena Melindy Sharp, DTP zarz�dza sieci� ksi�gar� Druk-na-Poczeka- niu R.W. Emersona�, wydaje seri� kawiarnianych aibu- MIS m�w Ostentacyjnie Kosztowne�, dotowan� seri� litera- tury faktu Uderzaj�co Presti�owe� i fantastycznie do- chodow� seri� horror�w Wiadra Krwawych Wymiocin� (kt�ra, jak zaznacza si� z dum�, ma najwy�szy wsp�- czynnik filmowalno�ci spo�r�d wszystkich firm wydawni- czych). Niemniej DTP jest powszechnie uwielbiana za znane ka�demu z dzieci�stwa ksi��ki z serii Ca�kowicie Neutralne Opowie�ci dla M�odych Ludzi'". Nie wiem, jak wy, ale ja wci�� wspominam z rozrzew- nieniem, jak mama bra�a mnie na kolana i czyta�a Pliso- wan� Pelerynk� c/o Jazdy Konnej dla Czerwonego Kap- turka. Na zawsze utkwi�y mi w pami�ci ko�cowe sceny, kiedy to wilk zmusza Kapturka do przyznania, �e by� oceniany wed�ug standard�w humanocentrycznych, a w �wietle wilczo-ameryka�skiego systemu warto�ci po�arcie babci jest nie tylko wybaczalne, ale wr�cz mo- ralnie konieczne, jak te� p�niej, kiedy pojawia si� le�ni- czy i ujawnia, �e babci� z wilkiem w rzeczywisto�ci ��czy�a przyja�� i �e du�o wcze�niej babcia wymusi�a na wilku obietnic�, i� po�re j�, kiedy wyra�nie si� obni�y po- ziom jej �ycia, a ona zacznie by� jedynie ci�arem dla przysz�ych pokole�... Mog� doda� tylko tyle: trzeba by� nie lada twardzie- lem, �eby nie uroni� cho� jednej �ezki nad tak� scen�. Management & Information Services To m�j wydzia�. MIS tworzy parasol ochronny (cho� bar- dziej adekwatnym okre�leniem zdaje si� �wycieraczka do but�w") nad ca�ym hardware'em, software'em, ba- zami danych i dost�pem do sieci wszystkich firm i wy- dzia��w podlegaj�cych MDE. W gruncie rzeczy oznacza to, �e jeste�my skoczkami (�Skocz po to, skocz po tam- to"), d�ubi�cymi bez przerwy za panelami sufitowymi i w�r�d p�k�w kabli w piwnicach B305, byle tylko zlikwi- dowa� pojawiaj�ce si� na ekranach komputer�w komu- nikaty IOHS (o niewystarczaj�cej przepustowo�ci ��cza do przes�ania ��danych informacji). Moim bezpo�red- nim prze�o�onym jest Hassan Tabouli, kt�ry z kolei od- powiada przed Walterem L. Duffem, wiceprezesem do spraw administracyjno-gospodarczych. To oznacza � gotowi? � �e pracuj� w MIS dla MDE w B305 na rzecz DIP, STS, GEF oraz DTP i odpowiadam przed WLD, WP A-G, kt�rego m�zgiem jest MIA. Proste? Aha, jeszcze jedno: ... CCCP = � Tak wygl�da komunikat b��du, kt�ry pokazuj� wszystkie bia�oruskie pecety no kr�tko przed spaleniem p�yty g��wnej. W�a�nie z tego powodu nie kupujemy ju� rosyj- skiego sprz�tu. 1A AWK Zabrzmia� gong i winda oznajmi�a: �Pi�tro drugie". Drzwi roz- sun�y si� z szumem. Z g�o�nym beczeniem i porykiwaniem stado pracownik�w wysz�o z windy i zacz�o si� rozchodzi� do swoich zagr�d, a w rze�kim rannym powietrzu rozleg�o si� g�uche ko�ata- nie dzwonk�w. Przesadzam, rzecz jasna. Nasze s�u�bowe plakietki identyfika- cyjne wcale nie dzwoni�, przynajmniej w zakresie cz�stotliwo�ci s�yszalnych. W ko�cu MDE bazuje na osi�gni�ciach techniki, a my jeste�my cenionymi, budz�cymi zaufanie profesjonalistami. Kierownictwo nie musi wi�c szpiegowa� pracownik�w. Tylko przez przypadek w plakietkach znajduj� si� obwody transponde- r�w, a za panelami sufitowymi B305 odbiorniki rozmieszczone s� tak, jak gdzie indziej spryskiwacze automatycznych system�w przeciwpo�arowych. Nie ma absolutnie �adnego zwi�zku mi�dzy tymi plakietkami, kt�re musimy nosi� bez przerwy, a miesi�cz- nymi raportami otrzymywanymi przez wszystkich kierownik�w, w kt�rych s� szczeg�owe informacje, kiedy i na jak d�ugo ka�dy wychodzi� do toalety, jakie interesuj�ce substancje chemiczne mo�na wykry� w jego moczu i z kim rozmawia w czasie przerw na kaw�. Nawiasem m�wi�c, nie ma te� absolutnie �adnego zwi�zku mi�dzy wypuszczeniem jakiego� przedmiotu z d�oni a jego upad- kiem na ziemi�. Ma�o kto wie, �e tak zwane prawo grawitacji jest tylko jednym z najlepszych dowcip�w sir Isaaca Newtona, na tyle udanym, �e ca�e pokolenia wyk�adowc�w fizyki musia�y po�wi�- ca� �ycie, aby wielka bujda nie wysz�a na jaw. W rzeczywisto�ci co� takiego jak grawitacja wcale nie istnieje. Tylko Wielka Bogini Ziemia wszystko wsysa. Skoro ju� mowa o wsysaniu, z powodu zniszczenia zachodnie- go wej�cia wskutek zamachu bombowego i okupacji dw�ch dol- nych pi�ter przez STS, moja droga do miejsca pracy przedstawia si� nast�puj�co: Od po�udniowego wej�cia chodz� korytarzem do windy, wje�d�am na drugie pi�tro do Dzia�u Przetwarzania Do- kument�w, id� do p�nocnego skrzyd�a przez teren nale��cy do EthniFoods, przej�ciem s�u�bowym wydostaj� si� na zewn�trzn� estakad�, pokonuj� dwie�cie metr�w wzd�u� p�nocnego frontonu budynku do skrzyd�a zachodniego, nast�pnym przej�ciem s�u�- bowym szybciutko przemykam przez �Tymczasowy Czy�ciec" (ogl�daj�c si� nerwowo na boki w obawie przed duchami by- �ych pracownik�w kontraktowych), robi� zdradliwy skr�t przez Dzia� Sprzeda�y i Marketingu Dynamie InfoTainment do wyj�cia ewakuacyjnego, zbiegam dwa pi�tra schodami przeciwpo�arowy- mi i wkraczam do biura MIS, zajmuj�cego parter zachodniego skrzyd�a. Mia�em nadziej�, �e i dzisiaj uda mi si� bez k�opot�w pokona� t� drog�. Scott Uberman, przed fuzj� WP SiM DIP, a obecnie Pe�ni�cy Obowi�zki Kierownika Dzia�u, czyli Ch�opta�-do-Czar- nej-Roboty-w-Nadziei-�e-Z�o�y-Rezygnacj�, siedzia� (jak zwy- kle) z nogami na biurku i czubkami but�w mierz�cymi w sufit, za- czytany w wiadomo�ciach sportowych porannego dziennika. Znad rozpostartej gazety wystawa�a tylko cofni�ta na czubek g�owy ja- sna grzywka, kontrastuj�ca z krzykliwym tytu�em: Wilki mog�po- jecha� do Rangunu. Gdyby uda�o mi si� prze�lizn�� przed jego biurkiem... Moje mokre kalosze zamlaska�y na terakocie. Zdradzieckie szczury. Gazeta opad�a z szelestem. Uberman podni�s� g�ow� i popa- trzy� na mnie. � To ty, Pyle? Dobrze, �e ci� widz�. Sie� znowu pad�a. Stan��em i przywo�a�em na twarz wyraz zatroskania. � Naprawd�? Uberman od�o�y� gazet�, pochyli� si� i postuka� palcem w obu- dow� komputera, jakby to by� salonowy piesek, kt�ry w�a�nie zro- bi� ka�u�� na wyj�tkowo warto�ciowym dywanie. � Jest martwy jak przys�owiowy g�az. � Ale chyba mo�esz pracowa� w sieci lokalnej? Zaczerwieni� si� wyra�nie i wyj�ka�: � Co?... No wi�c... Innymi s�owy nawet tego nie sprawdzi�. To oczywi�cie nic no- wego. � Zaraz si� tym zajm�, panie Uberman. � Chcia�em i�� dalej do wyj�cia ewakuacyjnego. � Chodzi o to... � Odchrz�kn��, poprawi� krawat i zacz�� swoje zwyk�e poranne marudzenie, bo w zasadzie tylko to potrafi� robi�: � Kt�ry to ju� raz? Trzeci od pocz�tku roku? Cofn��em si�. � Mamy k�opoty z pod��czeniem pa�skiej bazy danych do naszego serwera. � Zn�w zrobi�em krok w stron� wyj�cia. � Ca�y problem... � Uberman jeszcze raz postuka� palcem w komputer � .. .�e nigdy nie by�o takich k�opot�w, dop�ki nie przej�o nas MDE. Do pioruna, nasza stara sie� Applied Photonics nigdy nie pada�a! Ani razu! � Tak s�ysza�em. �Nie zlicz�, ile razy! Zreszt� gdybym ja mia� tylko szesnastu u�ytkownik�w w jednej sali, to i moja sie� dzia�a�aby bez zarzutu. � Chodzi o to... � Zamy�li� si� na chwil�, jakby usi�owa� so- bie przypomnie�, na co mo�na jeszcze ponarzeka�. � Chyba mnie rozumiesz? � Jasne. � Pokiwa�em g�ow� i ruszy�em do wyj�cia. Roz- �o�y� z powrotem gazet� i wr�ci� do przerwanej lektury. Si�ga�em ju� do klamki, gdy znowu rozleg� si� g�o�ny szelest. � Hej, Pyle! Stan��em i odwr�ci�em si�. � S�ucham, panie Uberman. � Nie zauwa�y�e�, �e masz jedn� skarpetk� br�zow�, a drug� granatow�? Prawd� m�wi�c, nie zwr�ci�em na to uwagi, ale nie zamie- rza�em go o tym informowa�. � To ostatni krzyk mody, panie Uberman. � Aha. � Po kr�tkim namy�le zdecydowa�, �e ciekawsze s� relacje sportowe. Wyszed�em na klatk� schodow�. Zanim drzwi przeciwpo�arowe zd��y�y si� samoczynnie zamkn��, dolecia� mnie jego g�os: � Gdyby� chcia� wiedzie�, wygl�da to cholernie g�upio. Mlaskaj�c kaloszami, zbieg�em po brudnych betonowych schodach, min��em zamkni�te na g�ucho drzwi biur STS i bez dal- szych przyg�d dotar�em na parter. Ale gdy tylko wkroczy�em do MIS, moje nozdrza porazi�a niezwyk�a mieszanina zapach�w: zimnego wilgotnego powietrza, butwiej�cych li�ci, gazu do zapal- niczek, ozonu i dymu. Takie zapachy w sali komputerowej nie wr�y�y niczego do- brego. Rzuci�em ociekaj�cy wod� p�aszcz obok swojego biurka, na- st�pnie podskakuj�c i zataczaj�c si�, �ci�gn��em kalosze, po czym chwyci�em ga�nic� i kieruj�c si� w�chem, pogna�em w kierunku �r�d�a podejrzanego sw�du. Wybieg�em za r�g korytarza i... To zn�w by� Hassan Tabouli. (Jak on si� tu znalaz� przede mn�?) Sta� w otwartym wyj�ciu ewakuacyjnym, patrzy� na stado kaczek rado�nie mokn�cych w deszczu na zaro�ni�tym pa�kami stawku na ty�ach B3O5 i trzyma� w r�ku zapalonego papierosa, a w drugim jaki� sprytny obw�d, kt�ry bez w�tpienia blokowa� dzia�anie czujnika drzwi przeciwpo�arowych. W jednej chwili przez g�ow� przemkn�� mi szereg chaotycz- nych my�li. By�o to jawne naruszenie... no c�, przede wszystkim przepis�w bezpiecze�stwa, ale tak�e regu� ochrony �rodowiska, polityki zdrowotnej i... Gdy zawodz� inne �rodki, nale�y si� trzyma� tego, co oczywiste. � Hassan? Odwr�ci� si� powoli i spojrza� na mnie. � S�ucham. � Powoli, niemal odruchowo uni�s� papierosa do ust i zaci�gn�� si� g��boko. � Czy... wiesz, �e Sie� znowu pad�a? � Aha. � Zaci�gn�� si� po raz drugi i bez po�piechu wy- dmuchn�� dym. � I co? � Bezpo�rednie polecenie Waltera Duffa � wycedzi�. � Sie� zosta�a od��czona dzi� o sz�stej rano. � Duffer kaza� od��czy� sie�? Dlaczego? Tabouli westchn�� cicho, odwr�ci� g�ow� i popatrzy� na desz- czowy krajobraz. � Sk�d mia�bym wiedzie�? Za pi�� minut mam si� stawi� w jego gabinecie. My�l�, �e wtedy si� wszystkiego dowiem. Nie dotar�o do mnie od razu. � Wezwa� ci� do siebie? � Jeste� jeszcze m�ody, Jack � powiedzia� dziwnie g�u- chym, mi�kkim, nie swoim g�osem. � To twoja pierwsza po- wa�na robota po uzyskaniu dyplomu. Wiele si� jeszcze musisz nauczy�. Jak pob�dziesz troch� w �wiecie zewn�trznym, zrozu- miesz, �e korporacje dzia�aj� wed�ug w�asnego zegara biologicz- nego, kt�rego ka�de uderzenie jest r�wnie pewne, co majowe wy- l�gi j�tek czy tar�o uklei. � Zaci�gn�� si� znowu, po czym spojrza� na zegarek. � Jaki dzisiaj dzie�, Jack? Zaskoczy� mnie tym pytaniem. � Chyba pi�tnasty maja. � A wi�c dok�adnie �rodek drugiego kwarta�u � mrukn�� Tabouli. � Je�li zarz�d planuje jakie� zmiany organizacyjne w po�owie roku, to dzisiaj b�d� musia�y zapa�� decyzje. � Dzi�? Zaci�gn�� si� po raz ostatni i pstrykni�ciem pos�a� na zewn�trz niedopa�ek, kt�ry z sykiem wyl�dowa� w mokrej trawie. Odwr�ci� si� w moj� stron�. � Mi�o si� z tob� pracowa�o, Jack. Nie pozwalaj, �eby ludzie wo�ali na ciebie Pyle, dobra? Jeszcze do mnie nie dotar�o w�a�ciwe znaczenie tych s��w, kie- dy przekaza� mi obw�d blokuj�cy czujnik i ruszy� schodami na g�r�. Wtedy po raz ostatni widzia�em Hassana Tabouliego �ywego. Oko�o dziesi�ciu minut zaj�o mi odkrycie, jak prze��czy� urz�dzenie, nie wywo�uj�c alarmu po�arowego. Gdy dowlok�em si� z powrotem do swego biurka, niemal ca�y personel MIS by� ju� na swoich miejscach. Pok�j Hassana zosta� oczyszczony do go�ych �cian. Ekipa Interwencyjna S�u�by Zdrowia �rodowisko- wego dok�adnie pra�a wyk�adzin� i odkurza�a panele sufitowe, a towarzyszy� temu g�o�ny szelest bia�ych nylonowych kombine- zon�w ochronnych. Przy pierwszym biurku za gabinetem Tabouliego pracowa� Abraham Rubin. Drapa� si� jak kot podczas wyst�pu cyrku pche�, mamrota� co� do siebie i nisko pochylony wodzi� wzrokiem po wydruku jakiego� listingu. Zapuka�em w ram� przepierzenia. Wy- prostowa� si� gwa�townie i zawo�a�: � Zgi�, przepadnij, aniele �mierci! � Dopiero potem si� obejrza� i na m�j widok westchn�� g�o�no. � Ach, to ty, Pyle. Wskaza�em �cian� gabinetu Tabouliego i spyta�em: � Co tam si� sta�o, Bubu? Poskuba� swoj� brod�, podrapa� si� za uchem i zacz�� tarmosi� fr�dzle szalika. � Je�li chcesz mojej rady � rzek� w ko�cu, stukaj�c palcem w plamy jagni�cej krwi, kt�re zdobi�y futryn� jego stanowiska pracy � to wracaj szybko do swojego biurka i bierz si� do roboty. Lepiej, �eby� niczego nie widzia�, niczego nie s�ysza� i o niczym nie my�la�... � Poprawi� jarmu�k� na g�owie i pochyli� si� z po- wrotem nad wydrukiem, mrucz�c pod nosem: � ...Haszem jest jego dziedzictwem, mo�e wi�c odej�� na spoczynek... No c�, to oczywi�cie wyja�nia�o wszystko. Postanowi�em spr�bowa� szcz�cia z pracuj�cym po s�siedzku Juanem Huanem Dongiem. � Cze��, Frank. Podni�s� g�ow� znad klawiatury, pchn�� palcem dwuognisko- we okulary na nasad� nosa i smutno pokiwa� g�ow�. � Ach, Pyle... Konfucjusz m�wi, �e gdy s�onie walcz� mi�- dzy sob�, m�dra mr�wka szuka polnego kamienia i g��boko wcis- ka pod niego sw�j odw�ok. Jasne. Nast�pny by� Charles Murphy urz�duj�cy po drugiej stronie skrzynki ��cznikowej multipleksera. Zawsze czu�em si� przy nim nieswojo, ale w tej sytuacji... Zapuka�em we framug�. � Przepraszam, Charles. Cofn�� si� z w�zkiem elektrycznym od sto�u monta�owego, wykona� zwrot o sto osiemdziesi�t stopni i utkwi� we mnie spoj- rzenie swego jedynego przekrwionego oka. � TAK? CZEGO SOBIE �YCZYSZ? Chryste, znowu przestawi� syntezator mowy na ten nieludzki, maszynowy charkot. W�a�nie to mnie zawsze denerwowa�o. By�em �wiadkiem, jak Frank i Bubu zak�adali mu now� pami�� ROM. Dobrze wie- dzia�em, �e syntezator Charlesajest teraz zdolny do pe�nej modu- lacji i mo�e na�ladowa� g�os Jamesa Earla Jonesa albo Betty Boop. A mimo to Murphy wola� si� pos�ugiwa� chrapliwym skrze- kotem Dalek�w. Zebra�em w sobie ca�� odwag�. � Chodzi mi o Hassana. Nie wiesz przypadkiem... � U�wia- domi�em sobie nagle, �e daj� w�a�nie Charlesowi sposobno��, �eby zn�w zacz�� wrzeszcze�: DOSY�! BASTA! Cofn��em si� o krok. � Nic wa�nego. Przepraszam, �e ci przeszkodzi�em. Oddali�em si� tak szybko, jak tylko by�o to mo�liwe bez utraty godno�ci, i postanowi�em zapolowa� na T'shombe Ryder. Znalaz�em j� w sali sprz�towej. Wsypywa�a bezbarwne krysz- ta�ki kawy rozpuszczalnej Clear do gor�cej wody i przegl�da�a ostatnie wydanie miesi�cznika �Suka!", czekaj�c na rezultaty te- stu diagnostycznego serwera. Kawa w jej kubeczku przypomina�a m�tny �ciek z wodami kopalnianymi. � Sie masz, kurczaczku! Odwr�ci�a si� szybko na krzese�ku i zaszczyci�a mnie opaten- towanym przez Whoopi Goldberg niskotolerancyjnym spojrze- niem spod p�przymkni�tych powiek. � Czy wiesz, Pyle, jak �a�o�nie zabrzmia�o to w twoich ustach? � Przepraszam. -� Zamkn��em za sob� drzwi, usiad�em ci�- ko na drugie krzese�ko i wzruszy�em ramionami. � A co mia�em powiedzie�? Jestem przeci�tnym bia�asem z wy�szych rejon�w �rodkowego Zachodu. Od wczesnego dzieci�stwa t�amszono we mnie geny luzactwa. Tshombe pokr�ci�a g�ow� i prawie niezauwa�alnie u�miech- n�a si� smutno. � Nie oszukuj si�, Pyle. Jeste� bia�ym sztywniakiem ze �rod- kowego Zachodu. Nigdy nie mia�e� ani jednego genu luzactwa. Zamy�li�em si� na kr�tko i przytakn��em. � Tak, chyba masz racj�. � Dla wzmocnienia efektu jeszcze raz wzruszy�em ramionami i g�ow� wskaza�em gabinet kierowni- ka. � Nie wiesz, co si�, do cholery, dzieje u Hassana? T'shombe ostro�nie poci�gn�a �yk kawy, skrzywi�a si� z obrzy- dzeniem i zacz�a dalej wsypywa� kryszta�ki do wody. 29 � Po pierwsze, musisz zrozumie�, �e ca�e MDE jest �wiet- nym przyk�adem funkcjonowania teorii grzybowej w polityce ka- drowej. Zmarszczy�em brwi. � Teorii grzybowej? � Trzyma� w ciemno�ci i u�y�nia� � wyja�ni�a. � Na pew- no si� dowiemy, co zarz�d b�dzie chcia� ujawni� i kiedy to zrobi, 0 ile wcze�niej zapad�a decyzja, �e cokolwiek powinni�my wie- dzie�. Na razie mo�na tylko zak�ada�, �e nie jest to �adna wi�ksza czystka, skoro nie przys�ano na d� uzbrojonych stra�nik�w, �eby zabezpieczyli pliki na naszych serwerach... Jeszcze bardziej zmarszczy�em brwi. Pokiwa�a g�ow�. � Tak w�a�nie by�o przy ostatniej czystce. Dlatego mo�emy r�wnie� zak�ada�, �e chwilowo nic nam nie grozi, poniewa� nie by�o �adnego zebrania w sprawie reorganizacji. � Wyd�a wargi, zamy�li�a si� chwil� i doda�a: � Bior�c pod uwag�, �e mo�emy si� wiele domy�la�, podczas gdy wiemy tak ma�o, najlepszym wy- j�ciem jest da� sobie spok�j i wr�ci� do zwyk�ych zaj��, dop�ki nie otrzymamy innych polece�. Spogl�daj�c na swoje r�ne skarpetki, przemy�la�em to, co po- wiedzia�a, i pokr�ci�em g�ow�. � Nie podoba mi si� to. Naprawd� lubi�em Hassana. Robi mi si� niedobrze na sam�my�l, jak z nim post�pili. S�dzisz, �e by�oby w porz�dku, gdybym, powiedzmy, jeszcze dzi� po po�udniu za- dzwoni� do niego? Zaprzeczy�a energicznie. � Wybij to sobie z g�owy! W ka�dym razie nie dzwo� st�d 1 raczej nie z domu. Zarz�d naprawd� nie lubi, gdy niedobitki reor- ganizacyjne utrzymuj� kontakt z by�ymi pracownikami. Nie mieli- by wi�kszych problem�w z wy�ledzeniem, kto i z jakiego numeru dzwoni�. A ja my�la�em, �e ju� wcze�niej by�em wystarczaj�co zdzi- wiony. � Ale... � Pos�uchaj mnie, Pyle. � Zamiesza�a kaw� w kubeczku, poci�gn�a �yk i omal nie wyplu�a na pod�og�. � Teraz, gdy Has- san jest nikim, m�g�by� nawet zosta� oskar�ony o to, �e z nim roz- mawia�e�. Szczerze m�wi�c, gotowa jestem i�� o zak�ad, �e gliny ju� maj� nakaz rewizji i jad� do �ony Hassana, by szuka� w ich domu skradzionych spinaczy do papieru i d�ugopis�w. � Zmusi�a si�, �eby wypi� troch� kawy, patrz�c na mnie uwa�nie znad kra- w�dzi kubeczka. � Ale... � Na twoim miejscu nie robi�abym �adnych g�upot, Pyle. Do- brze wiem, jak podchodz� do takich spraw. Wci�� nie mog�em uwierzy�. � Jeste� pewna, �e... maj� prawo kontrolowa� moje rozmo- wy telefoniczne? � Przeczytaj sobie dodatkowe postanowienia umowy o pra- c�. Sam si� zdziwisz, na co wyrazi�e� zgod�, podpisuj�c kontrakt z MDE. � Upi�a jeszcze troch� kawy, wzdrygn�a si�, po czym wyla�a reszt� do stoj�cej w k�cie donicy z wielkim rododendro- nem o palczastych li�ciach, kt�re natychmiast obwis�y i zacz�y si� skr�ca�. � Twoja poczta g�osowa, e-mail i ca�a zawarto�� twardego dysku s� pod ci�g�� kontrol�. Wiedzia�e� o tym, prawda? � Owszem, ale... � A po ka�dej wizycie u lekarza do zarz�du MDE trafia kopia twojej karty chorobowej. O tym te� wiedzia�e�, zgadza si�? � Tak, oczywi�cie. � Wzruszy�em ramionami. � �Niezdro- wy tryb �ycia jest powszechnym problemem spo�ecznym". T'shombe pokr�ci�a g�ow� i mrukn�a cicho: � Chryste. Pami�tam czasy, kiedy to by�o zwyk�e has�o pro- pagandowe, a nie dogmat. � S�ucham? � R�nica mi�dzy jednym a drugim nie by�a dla mnie ca�kiem oczywista. Podnios�a g�ow� i obrzuci�a mnie karc�cym spojrzeniem. � Za ka�dym razem, gdy odnawiasz polis� ubezpieczeniow�, musisz poda� przebieg samochodu. Wiedzia�e�, �e firmy ubezpie- czeniowe maj� obowi�zek ujawnia� te dane pracodawcom? To by�o dla mnie co� nowego. � Po co? � Bo MDE musi sk�ada� sprawozdania w Biurze Forsowania Transportu Publicznego Agencji Ochrony �rodowiska � wyce- dzi�a dziwnie spi�tym g�osem. � Bo rada nadzorcza firmy dosta�a s�dowy nakaz, by sze��dziesi�t procent pracownik�w przesiad�o si� z w�asnych samochod�w do kolejki elektrycznej. � W jej oczach pojawi�y si� dzikie b�yski. � Bo Agencja Ochrony �rodo- wiska, na podstawie przebiegu aut pracownik�w i rezultat�w ostatnich pomiar�w toksyczno�ci ich spalin, okre�la wsp�czyn- nik uci��liwo�ci MDE dla otoczenia! � Chwyci�a mnie za koszu- l� pod szyj�, potrz�sn�a jak szmacian� lalk� i �ci�gn�a z krzes�a. � Pyle, do cholery! Jak s�dzisz, dlaczego sp�dzam tyle czasu w tym zasranym pokoju sprz�towym?! � Potrz�sa�a mn� tak sil- nie, �e nawet nie m�g�bym odpowiedzie�. � Bo to jedyne miejsce w ca�ym przekl�tym budynku, kt�re jest ekranowane! Uspokoi�a si� i przesta�a mnie szarpa�. Powoli rozlu�ni�a kur- czowo zaci�ni�te palce i pozwoli�a mi bezsilnie klapn�� na pod�og�. Po chwili usiad�a obok. � Ekranowane! � powt�rzy�a szeptem. � Odporne na pio- runy! Wed�ug klasyfikacji wojskowej ma zabezpieczenia na po- ziomie trzech A! �adnych kamer. �adnych ��czy wideo. �adnych odbiornik�w transponder�w. Nikt nie mo�e nas tu zobaczy�. � Przysun�a si� bli�ej i nachyli�a mi do ucha. � Jest dok�adnie ekranowane � powt�rzy�a napi�tym, lekko chrapliwym szeptem. Zapach jej potu i perfum porazi� moje zmys�y. Ciep�y, wilgot- ny oddech musn�� mi w�oski na sk�rze za uchem, a� przeszy� mnie dreszcz. M�j Bo�e! Je�li to, o czym marzy�em, mia�o si� naprawd� wydarzy�... By�oby wspaniale! W zamkni�tym pokoju w biurze sam na sam z do�wiadczon�, starsz�, atrakcyjn� kobiet�... Czy- ta�em o takich rzeczach na stronie www.penthousemag.com, ale nie wyobra�a�em sobie... To znaczy, wyobra�a�em sobie, ale ni- gdy naprawd� nie wierzy�em... -� Ekranowane � szepn�a ciszej. � �adnych mikrofo- n�w... � Zaryzykowa�em szybki rzut oka za jej dekolt i od razu musia�em si� powstrzymywa�, �eby nie rozpi�� przynajmniej jed- nego guzika bluzki. � Nikt nie mo�e nas us�ysze�, Pyle. � Za- milk�a na chwil�, po czym doda�a ledwie s�yszalnie: � Z wy- j�tkiem naszego Pana. Co� o lodowato zimnych i lepkich �apkach przebieg�o wzd�u� mojego kr�gos�upa do l�d�wi. Zastyg�em z d�oni� na wysoko�ci piersi. � Jakiego Pana, Tshombe? � Ciii. � Przytkn�a mi do warg palec ze starannie polakie- rowanym pa2nokciem, po czym wskaza�a stoj�cy w k�cie rodo- dendron. � Ca�y czas s�ucha. Spojrza�em w tamt� stron�. P�niej popatrzy�em na ni�. I za- mruga�em szybko. Zajrza�em jej g��boko w oczy. � Ta... ro�lina... to nasz Pan? U�miechn�a si� i zachichota�a. � Oczywi�cie, �e nie, g�uptasie. � Odetchn��em z ulg�, szybko t�umi�c rosn�ce przera�enie. W porz�dku, pad�em ofiar� kolejnego zwariowanego �artu T'shombe... � To tylko kawa- �eczek Pana, jeden male�ki fragment olbrzymiego, og�lno�wiato- wego umys�u � wyja�ni�a. Jasne! Powoli i ostro�nie, jakbym przechodzi� przez pole minowe, zacz��em si� prostowa� i odsuwa� od T'shombe. Popatrzy�a z b�- lem w oczach. � Nie b�j si� � powiedzia�a mi�kko. Spojrza�a w bok. Przysz�o mi na my�l, �e nas�uchuje obcych g�os�w w swojej g�owie, i dopiero po chwili zrozumia�em, i� rozgl�da si� tylko po �cianach pokoju. � Tutaj nic nam nie grozi. To ekranowane po- mieszczenie, odizolowane od reszty biura. W�a�nie dlatego tu go ustawi�am. � Zn�w popatrzy�a na mnie. � �eby m�c go w spo- koju obserwowa�. I uczy� si� od niego. Spojrza�em w jej kakaowobrunatne oczy. To, co w nich ujrza- �em, zmrozi�o mnie do szpiku ko�ci. Tshombe by�a szalona i m�wi�a ca�kiem powa�nie. � Ach... tak... � Jakim� cudem zdo�a�em oprze� d�onie na pod�odze, d�wign�� si� na nich i zebra� si�y do sprintu w kierunku drzwi. Zdoby�em si� te� na odwag�, by jeszcze raz rzuci� okiem na rododendron. Dlaczego, do cholery, by� udekorowany �cinkami folii aluminiowej? � Wi�c ten... tw�j Pan lubi by� wystrojony jak �wi�teczna choinka? Zwinnie i cicho jak kot Tshombe przysun�a si� na czwora- kach do mego lewego ramienia. � To maskowanie � szepn�a mi do ucha. Jej ciep�y oddech znowu przeszy� mnie dreszczem. � Folia odbija promieniowanie radarowe. Dosta�am j�od ch�opc�w z STS. Powiedzieli, �e zabez- pieczy mnie przed transmisjami telepatycznymi Pana. Poczu�em ciarki na sk�rze. � Od ch�opc�w z STS? Kiwn�a g�ow� z powa�n� min�. � Oczywi�cie. Oni wiedz� wszystko o Panu. Wi�cej nawet ni� ja. Jasne. Powoli i ostro�nie podnios�em si� z pod�ogi. T'shombe stan�a obok. U�miechn��em si� � szeroko, przyja�nie i absolutnie zwod- niczo. Zareagowa�a na to pozytywnie. � No c�... � b�kn��em, usi�uj�c dobra� jakie� s�owa, bo pomys�u i tak nie mia�em. � Nie powiesz nikomu o tym, co ci m�wi�am? � zapyta�a spi�tym szeptem. Pokr�ci�em g�ow�. � Nie. Oczywi�cie, �e nie. � I w og�le nie b�dziesz o tym wspomina� poza t� sal�? Nie mog�em zdecydowa�, czy lepiej potakn��, czy zaprzeczy� ruchem g�owy, wi�c pokiwa�em ni� w spos�b po�redni. � Przysi�gam na Boga. S�owo honoru. Nie b�d�. Tshombe z uznaniem kiwn�a g�ow�. .� �wietnie. Fragmenty Pana s� wsz�dzie. Nie daj si� zwie�� ich niewinnym wygl�dem. Pokiwa�em g�ow�. � Rozumiem. � Najlepiej b�dzie � ci�gn�a szeptem � jak wr�cisz na swoje miejsce i zaczniesz udawa�, �e o niczym nie wiesz. G�owa porusza�a mi si� mimowolnie. � Jasne. �wietny pomys�. Tak w�a�nie zrobi�. � Dzi�ki, Pyle. � Tshombe u�miechn�a si� i popatrzy�a mi w oczy. Nie mia�em w�tpliwo�ci, �e za jej trze�wym spojrzeniem kryj� si� jakie� szalone my�li. Szybko chwyci�a mnie za ramiona i u�ciska�a gwa�townie. � Wiedzia�am, �e zrozumiesz. � Dzi�ki. � Dobry Bo�e! Wyrwij mnie z tych nawiedzonych �ap! Wyci�gnij mnie st�d! POMӯ MI! Opu�ci�a r�ce, da�a mi kuksa�ca w bok i pu�ci�a oko, zanim si�gn�a do klamki. � Got�w do powrotu na pole bitwy? Nie ufaj�c w�asnemu g�osowi, kt�ry m�g� przej�� w histerycz- ne wycie, energicznie pokiwa�em g�ow�. Otworzy�a drzwi. Nie zwolni�em kroku, dop�ki nie znalaz�em si� przy swoim biurku. Poza pierwsz� godzin� pracy reszta przedpo�udnia up�yn�a w spokoju. Sie� og�lna wci�� by�a od��czona, ale mog�em praco- wa� w lokalnej, w�o�y�em wi�c gogle na g�ow�, wsun��em d�onie w r�kawice cyfrowe i zacz��em si� grzeba� w rozbabranej bazie danych marketingowych DIP. Tacy ludzie jak Uberman s�dz�, �e 35 praca w rzeczywisto�ci wirtualnej nad relacyjnymi bazami danych to zaj�cie ekscytuj�ce i zabawne. Przykro mi, dzieciaki. Halucynacyjne metafory wizua

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!