9819

Szczegóły
Tytuł 9819
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

9819 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 9819 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 9819 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

9819 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Barbara Cortland Princessa Rozdzia� 1 Rok 1869 Ksi�niczka Viktorina Jasmine Eugenija sz�a korytarzem, nuc�c jak�� melodi�. Wybiera�a si� w�a�nie na lekcj� muzyki i jak nazywa�a to jej rodzina - marzy�a na jawie. W tej chwili galopowa�a przez bezkresny step na wspania�ym rumaku, uciekaj�c przed ksi�ciem cyga�skim, kt�ry zamierza� j� uprowadzi� w g�ry. Tego rodzaju historie Tora - bo tak j� nazywano od czasu, gdy jako ma�a dziewczynka w ten spos�b wymawia�a swoje imi� - lubi�a najbardziej i stara�a si� je wyrazi� w muzyce, kt�r� komponowa�a kiedy by�a sama. Przy saloniku, gdzie zazwyczaj odbywa�y si� lekcje, podszed� do niej lokaj w liberii w kolorach jej ojca, wielkiego ksi�cia, i powiedzia�: - Przepraszam najmocniej, ale Wasza Wysoko�� jest natychmiast proszona do Jego Ksi���cej Mo�ci. Ksi�niczka, brutalnie wyrwana z marze�, spojrza�a na lokaja nieprzytomnymi oczami i zapyta�a: Powiedzia�e� "natychmiast", Jovanie? - Tak, Wasza Wysoko��. Na twarzy Tory pojawi� si� grymas niezadowolenia. Nie mog�a sobie wyobrazi�, c� takiego mo�e chcie� jej ojciec, co nie mog�oby poczeka� do ko�ca lekcji? Jedyn� bowiem rzecz�, kt�ra sprawia�a jej najwi�cej rado�ci, by�y lekcje muzyki z profesorem Lazarem Srejovicem, bez w�tpienia najlepszym muzykiem w ca�ym ksi�stwie Radoslav. Profesor by� ju� cz�owiekiem starszym, ale w czasach swojej m�odo�ci �wi�ci� triumfy we wszystkich stolicach europejskich, a tak�e w ksi�stwach i pa�stewkach P�wyspu Ba�ka�skiego. Ksi�niczka by�a bardzo muzykalna i dlatego lekcje z profesorem sprawia�y jej niezwyk�� przyjemno��. I chocia� w wieku osiemnastu lat zako�czy�a ju� edukacj�, a jej nauczyciele zostali odprawieni, nie zamierza�a pozwoli� rodzicom na zwolnienie profesora Srejovica. Od rana oczekiwa�a z niecierpliwo�ci� na spotkanie z nim, aby porozmawia� o nowej muzyce, kt�ra dotar�a do pa�acu a by�a grana w Pary�u przez Offenbacha. Musia�a jednak by� pos�uszna ojcu i dlatego wr�ci�a do centralnej cz�ci pa�acu, w kt�rej znajdowa�y si� bardziej reprezentacyjne pokoje i salony. Przypuszcza�a, �e zastanie ojca w jego, jak to okre�la�, sanktuarium, czyli olbrzymim pokoju, o �cianach zbyt g�sto obwieszonych r�nymi obrazami, kt�re, wed�ug Tory, nale�a�o usun�� ju� wiele lat temu. Ca�y pa�ac by� dok�adnie w takim stanie, w jakim go ksi��� odziedziczy� po swoim ojcu i od tamtego czasu niewiele si� tu zmieni�o. - Powinni�my i�� z duchem czasu - powiedzia�a raz Tora matce. Ale ksi�na odpar�a: - Przecie� wiesz, jak tw�j ojciec nie lubi zmian, wi�c nie ma nawet sensu mu tego proponowa�, gdy� to go tylko zdenerwuje. By�a to prawda, poniewa� ksi��� cz�sto wpada� w z�o��, je�li mia� zrobi� co�, co nie by�o po jego my�li, a na pewno dotyczy�o to wszelkich zmian, kt�rych nie cierpia�. By� przystojnym m�czyzn� i w m�odo�ci wiele serc kobiecych bi�o mocniej na widok jego czaruj�cego u�miechu. Teraz natomiast osiedli� si� w norze, jak twierdzi�a Tora, i za �adne skarby �wiata nie chcia� s�ysze� o jakichkolwiek innowacjach. Jedyn� rzecz�, kt�r� nadal docenia�, by�y pi�kne kobiety. I kiedy teraz jego c�rka wesz�a do pokoju, z satysfakcj� pomy�la�, �e jest nie tylko niezwykle pi�kna, ale i pe�na gracji, niczym baleriny, kt�re zna� w przesz�o�ci. - Chcia�e� mnie widzie�, papo? - spyta�a Tora melodyjnym g�osem, zatrzymuj�c si� przy fotelu ojca. - Tak, Viktorino, chcia�em z tob� pom�wi� - odpowiedzia� oficjalnie wielki ksi���. Tora bardzo zdziwi�a si�, s�ysz�c, jak ojciec zwraca si� do niej po imieniu, kt�rego u�ywa� zazwyczaj podczas rz�dowych uroczysto�ci lub w sprawach wielkiej wagi. - Co si� sta�o, papo? - dopytywa�a si� - Bardzo spiesz� si� na lekcj� muzyki. - Twoja lekcja mo�e zaczeka� - odpar� ksi���. - To, co ci teraz powiem dotyczy twojej przysz�o�ci. Jego g�os brzmia� bardzo powa�nie i dlatego Tora znieruchomia�a, patrz�c na ojca szeroko otwartymi oczami. Ksi�stwo Radoslav le�a�o pomi�dzy Serbi�, Rumuni� i W�grami, nikogo wi�c nie dziwi�o, �e kobiety pochodz�ce z tego ma�ego pa�stewka s� niezwykle pi�kne, gdy� przemieszanie r�nych narodowo�ci doprowadzi�o do powstania rasy ca�kiem odr�bnej i wyj�tkowej w ca�ej Europie. W�osy Tory mia�y rudawy odcie�, co by�o charakterystyczne dla W�gierek, jej oczy skrywa�y pi�kno i tajemniczo�� Rumunek, a karnacja i wdzi�k by�y typowe dla mieszkanek Serbii. ��czy�a si� z tym jeszcze wra�liwo�� i pewien mistycyzm b�d�cy cz�ci� niezwyk�ej osobowo�ci Tory, kt�ra charakter odziedziczy�a w r�wnej mierze po ojcu, cz�owieku stanowczym i trze�wo patrz�cym na �wiat, jak i po matce pochodz�cej z Bo�ni, ale maj�cej w sobie krew rosyjsk�. Tora czekaj�c na to, co powie ojciec, mia�a wra�enie, �e sta�o si� co� niespodziewanego, co nie b�dzie jej si� podoba�o. Zacz�a si� ba�, a strach ten zacz�� si� pog��bia�, kiedy zauwa�y�a, �e ojciec podczas rozmowy nie patrzy jej w oczy. - W�a�nie rozmawia�em z naszym ministrem w Salonie - zacz�� - i przekaza� mi wiadomo�ci, kt�re uwa�am za niezwykle pomy�lne. Co to takiego, papo? - Kr�l Radul da� mu do zrozumienia, �e chcia�by si� z tob� o�eni�! odpar� ksi��� po chwili przerwy. - Kr�l Radul? - powt�rzy�a szybko Tora. - Na pewno masz na my�li jego syna? - Nic podobnego! - odpar� ostro ojciec - Ksi��� Vulkan jest nieudacznikiem i nie utrzymuje kontakt�w ze swym ojcem. Opu�ci� Salon� wiele lat temu i nigdy nie wr�ci�. Zapad�a cisza, kt�r� przerwa�a Tora: - Powiedzia�e�, �e� kr�l chce si� ze mn�� o�eni�. - Jego Kr�lewska Mo�� przedstawi� tak� propozycj�, a to przecie� by�oby bardzo korzystne dla naszego kraju. Chyba nie musz� ci t�umaczy� �e Salona jest du�o wi�ksza od naszego pa�stwa i mog�aby nam pom�c ekonomicznie a poza tym bez protekcji wielkiego kraju mogliby�my zosta� wch�oni�ci przez Cesarstwo Austriackie. Poniewa� Austria by�a tematem, na kt�ry ksi��� m�g� dyskutowa� bez ko�ca, Tora szybko odpar�a: - Ci�gle tego nie rozumiem, papo. Przecie� kr�l jest stary! - Nonsens! - ostro sprzeciwi� si� ksi���. - Jest m�odszy o kilka lat ode mnie, nie mo�e mie� wi�cej ni� pi��dziesi�t pi��, no, mo�e sze��dziesi�t lat. - Ale� papo� ja mam tylko osiemna�cie! - To bez znaczenia. Dla kr�la najwa�niejsze jest to, aby mia� syna, kt�ry by�by jego nast�pc�, gdy� Vulkan nie wchodzi w rachub�. - Czy to znaczy, �e go wydziedziczy�? - Z tego co powiedzia� mi m�j minister wynika, �e Vulkan sam si� wydziedziczy�. Jest jeszcze jeden kandydat do tronu, ale to ciebie nie dotyczy. - Ale� dotyczy! Chyba nie chcesz, abym wysz�a za m�� za cz�owieka a� tyle starszego ode mnie - m�wi�c to usiad�a, poniewa� poczu�a, jak nogi si� pod ni� uginaj�. - Moje drogie dziecko - odpar� ksi��� - nie musz� ci� chyba przekonywa�, �e gdyby� zosta�a kr�low� Salony, mia�oby to niebywa�e znaczenie dla naszego pa�stwa. Podnios�oby rang� Radoslavu na innych dworach, kt�re tak cz�sto daj� nam do zrozumienia, �e jeste�my nic nie znacz�cym pa�stewkiem. - Rosn�cy gniew ksi�cia �wiadczy� o tym, jak bardzo jest rozdra�niony takim traktowaniem Radoslavu przez w�adc�w otaczaj�cych go pa�stw. Tora przypomnia�a sobie, jak niedawno ojciec poczu� si� obra�ony tym, �e na pogrzebie jednego z cz�onk�w serbskiej rodziny kr�lewskiej musia� kroczy� obok kr�la Czarnog�ry, kt�r� uznawa� za pa�stwo ni�szego rz�du. Jednocze�nie pozostawa�a w szoku i zadawa�a sobie raz po raz pytanie, jak mog�aby wyj�� za cz�owieka w wieku jej ojca. Maj�c nadziej�, �e to wszystko, co us�ysza�a, jest nieprawd�, zapyta�a naiwnie: - Papo, nie m�wisz chyba� �e kr�l Radul chce mnie poj�� za �on�? - Chyba pro�ciej nie mog� ci ju� tego wyt�umaczy�! - odpar� ksi���. - I kiedy przyjedzie tu za dwa tygodnie, �eby poprosi� oficjalnie o twoj� r�k�, przyjmiesz jego o�wiadczyny. - Poniewa� c�rka nic nie odpowiada�a, doda�: - Jest tylko kilku nie�onatych monarch�w i powinna� by� wdzi�czna, �e nie musisz zadowoli� si� jakim� miernym ksi�stewkiem, kt�re nie pomog�oby Radoslavowi tak, jak pomo�e mu Salona. Tora ju� mia�a zaprotestowa�, ale powstrzyma� j� ton g�osu ojca. Wiedzia�a, �e je�li podj�� ju� decyzj�, to nie ma sensu si� z nim sprzecza�, gdy� wprawi�aby go tylko w z�o�� i sko�czy�oby si� na wys�uchiwaniu jego krzyku. - Oczywi�cie - ci�gn�� dalej ksi��� - na razie nie rozmawiaj o tym z nikim, z wyj�tkiem matki i mnie. Zaczn� czyni� przygotowania do wizyty kr�la, co na pewno zmobilizuje premiera do utrzymania lepszego porz�dku w�r�d ministr�w! Wielki ksi��� m�wi� z irytacj� a Tora wiedzia�a, �e to z powodu ostatnich k��tni w parlamencie, kt�re wybucha�y tylko dlatego, �e jej ojciec nie zgadza� si� na wprowadzenie r�nych innowacji, proponowanych przez m�odych i bardziej ambitnych parlamentarzyst�w. W rezultacie tego pogarsza�a si� sytuacja ekonomiczna kraju, czemu mo�na by�o zapobiec przez wprowadzenie nowych rozwi�za�, zaczerpni�tych z innych pa�stw europejskich. Tora nadal nic nie m�wi�a i po chwili ksi���, jakby boj�c si� jej reakcji, powiedzia�: - Pomy�la�em, �e na t� specjaln� okazj� powinna� zam�wi� sobie kilka nowych sukni, w kt�rych wygl�da�aby� jak najkorzystniej. - Potem jakby uspokajaj�c sam siebie, �e nie b�dzie wydawa� pieni�dzy niepotrzebnie, doda�: - Mog� one by� cz�ci� twojej wyprawy, gdy�, jak s�dz�, Jego Kr�lewska Mo�� nie b�dzie chcia� aby okres narzecze�stwa trwa� zbyt d�ugo. Tora wsta�a. By�a blada i przera�ona. Podesz�a do ojca, poca�owa�a go i zanim dygn�a, powiedzia�a: - Musz� i��, ojcze, bo sp�ni� si� na lekcj� muzyki. - Jak wyjdziesz za m��, ju� ich nie b�dziesz potrzebowa� - odpar� wielki ksi��� - wi�c wykorzystaj je jak najlepiej p�ki mo�esz. C�rka nie odpowiedzia�a. Podczas gdy ojciec ci�gle jeszcze m�wi�, opu�ci�a pok�j, bardzo cicho zamykaj�c za sob� drzwi. A gdy tylko znalaz�a si� na korytarzu zacz�a biec, jak gdyby �ciga�y j� demony. Skierowa�a si� do tej cz�ci pa�acu, w kt�rej znajdowa� si� salonik muzyczny. Gdy do niego dotar�a, zatrzyma�a si� na chwil�, aby z�apa� oddech, po czym nacisn�a klamk� i wesz�a. Salonik muzyczny dobudowano w czasie, kiedy dziadek Tory odnawia� pa�ac. Pomieszczenie by�o du�e i bardzo �adne. Z ma�ym podwy�szeniem przypominaj�cym Torze scen� w teatrze, na kt�rym ustawiono fortepian Steinwaya. W tle, na malowidle �ciennym wida� by�o o�nie�one szczyty g�r Salony. Po obu stronach podwy�szenia sta�y kolumny jo�skie, z r�owego, g�rskiego marmuru, kt�ry Tora zdecydowanie wola�a od drogiego, zielonego malachitu, znajduj�cego si� w innych cz�ciach pa�acu. Krzes�a, pokryte czerwonym pluszem, kt�rych zazwyczaj u�ywano podczas koncert�w lub, co zdarza�o si� znaczenie rzadziej, wyst�p�w operowych, sta�y teraz po jednej stronie salonu. Tora przesz�a do podwy�szenia po b�yszcz�cym parkiecie. Profesor siedzia� przy fortepianie i gra� prze�liczn� ludow� melodi�, kt�r� Radoslavianie �piewali pracuj�c na �yznych polach lub �cinaj�c jod�y na stokach g�r. Profesor by� tak zaabsorbowany gr�, �e nie zauwa�y� Tory, a� do momentu gdy stan�a obok niego. Wtedy natychmiast wsta�, u�miechaj�c si� z zadowoleniem. Tora ju� od prawie dziesi�ciu lat by�a jego ulubion� uczennic�. Ksi�niczka traktowa�a go jak cz�onka rodziny i wiedzia�a, �e profesor kocha j� bardziej ni� w�asne dzieci i krewnych. - Przepraszam za sp�nienie - powiedzia�a - ale papa chcia� si� ze mn� widzie�. Profesor si� sk�oni�. - Ba�em si�, �e ju� Waszej Wysoko�ci nie zobacz� dzisiaj, a mam wspania�e nowiny, kt�re na pewno Jej Wysoko�� uciesz�. - Nowiny? - powt�rzy�a Tora i postanowi�a na razie nie m�wi� profesorowi o swoich nowinach. Wiedzia�a, �e ojciec zakaza� jej m�wi� o zamiarach kr�la Radula, ale przed profesorem nie mia�a �adnych tajemnic. W rzeczywisto�ci by� on nie tylko jej nauczycielem muzyki, ale tak�e spowiednikiem s�u��cym dobr� rad� i cz�owiekiem, kt�rego, jako jedynego mog�a nazwa� swoim przyjacielem. Tora ba�a si� zwierza� komu innemu na dworze, poniewa� podejrzewa�a, i� rodzice wypytuj� wszystkich o to co robi i co m�wi. Post�powali tak dlatego, �e zawsze obawiali si� o Tor� poniewa� c�rka wydawa�a si� energiczniejsza i bardziej pewna siebie ni� jej brat, kt�ry przypomina� wielkiego ksi�cia, a w miar� up�ywu czasu zacz�� przejmowa� nawet jego pogl�dy na �ycie. Tora zawsze by�a nieodgadniona, nawet jako dziecko. Cz�sto �y�a w swoim w�asnym �wiecie, ale r�wnie cz�sto zachowywa�a si� niekonwencjonalnie, co by�o na dworze postrzegane jako naganne. Ksi�niczka kocha�a profesora, wi�c najpierw wys�ucha�a jego nowin. Usiad�a na krze�le obok fortepianu, co oznacza�o, �e profesor r�wnie� mo�e usi��� na sto�ku przy fortepianie. By� przystojnym m�czyzn�, o regularnych rysach twarzy i zaczesanych do ty�u siwych, g�stych w�osach. Zmarszczki, mimo �e zdradza�y jego wiek, dodawa�y mu urody i nadawa�y twarzy wyraz troskliwo�ci. Mia� twarz idealisty, cz�owieka, kt�ry podobnie jak Tora, �y� w �wiecie zupe�nie oderwanym od rzeczywisto�ci. D�ugimi, wra�liwymi palcami umia� wydoby� z instrumentu najpi�kniejsze d�wi�ki, kt�re chwyta�y za serce i, jak nikt inny, potrafi� wyrazi� najpe�niej to, co dzia�o si� w jego umy�le i duszy. Teraz profesor powiedzia� z weso�ym b�yskiem w oczach: - Czasami, Wasza Wysoko��, wydaje mi si�, �e odk�d si� postarza�em, poszed�em w zapomnienie. Od czas�w, gdy by�em s�awny, dojrza�o ju� nowe pokolenie i dawno nie mia�em wiadomo�ci z �adnego dworu europejskiego, na kt�rych ongi� gra�em. - Na pewno nie zapomnieli pana, profesorze - odpar�a mi�kko Tora. - Te� tak lubi� my�le� - odpar� profesor. - Ale przecie� nikt si� ze mn� nie kontaktuje. - W jego oczach pojawi� si� smutek, ale ju� po chwili m�wi� dalej: - I teraz, kiedy najmniej si� tego spodziewa�em, dosta�em zaproszenie, abym zagra� na dworze, na kt�rym nie by�em od dwudziestu lat! - Gdzie? - spyta�a Tora. - W Salonie! Kr�l poprosi� mnie, abym za trzy dni przywi�z� ze sob� sw�j kwartet do pa�acu - Ciekawe sk�d si� o nim dowiedzia�. Jak rozumiem, b�d� tam gra� dla jakiego� dystyngowanego go�cia, kt�rego kr�l przyjmuje. - Kiedy profesor wymieni� nazw� dworu, Tora westchn�a ci�ko, ale profesor nie zauwa�y� tego i m�wi� dalej: - To bardzo zadowalaj�ce. Jest tylko jedna trudno�� Chcia� m�wi� dalej, ale Tora mu przerwa�a: - To dziwne, ale w�a�nie o Salonie chcia�am pom�wi� z panem, gdy tu przysz�am. Profesor spojrza� na ni� pytaj�co. - Powodem, dla kt�rego sp�ni�am si� na lekcj� by�o powiadomienie mnie przez Pap�, �e kr�l Radul przyb�dzie tu za dwa tygodnie, aby prosi� mnie o r�k�! Profesor my�la�, �e si� przes�ysza� i spyta� zmienionym g�osem: - Kr�l ma poprosi� ksi�niczk� o r�k�? - Tak. - Ale� to nie mo�e by� prawda! Przecie� Jego Wysoko�� jest starym cz�owiekiem. - Wiem o tym - odpar�a Tora. - Chcia�am powiedzie� papie, �e nie wyjd� za kr�la Salony, ale on nie chcia� mnie s�ucha�, dla niego wa�ne jest to, co przyniesie po��czenie Radoslava i Salony. M�wi�a jak dziecko powtarzaj�ce wyuczon� lekcj�. Potem nagle g�os jej si� zmieni� i wykrzykn�a b�agalnym g�osem: - Och, profesorze, co ja mam robi�? Nie mog� wyj�� za starca! Zawsze marzy�am o cz�owieku, kt�rego bym kocha�a i kt�ry rozumia�by moj� muzyk�, tak jak pan j� rozumie, a teraz nagle mia�abym o tym zapomnie�? - Wci�� nie mog� uwierzy�, �e to, co mi Wasza Wysoko�� m�wi jest prawd�. - Ale� to najszczersza prawda! - odpar�a Tora. - Dzi�ki temu ma��e�stwu spe�ni� si� marzenia mojego ojca i cokolwiek powiem, on nigdy nie zezwoli, abym odrzuci�a o�wiadczyny kr�la, kt�ry potrzebuje m�odej �ony tylko po to �eby mu da�a potomka. Tora by�a przygn�biona i smutna, a po chwili w jej oczach pojawi�y si� �zy. - Prosz� mnie ratowa�, profesorze! Prosz� mnie ratowa� od z�a i od zniszczenia wszystkiego w co dot�d wierzy�am.! Tora by�a jak przestraszone, zagubione dziecko, kt�re rozpaczliwie szuka pocieszenia i poczucia bezpiecze�stwa. Profesor, niezwykle poruszony, wyci�gn�� r�k� i po�o�y� j� na d�oni Tory, m�wi�c: - Jak ja mog� Waszej Wysoko�ci pom�c? Co mog� zrobi�? Przecie� odda�bym za ksi�niczk� moj� praw� r�k�, moje �ycie, wszystko aby tylko ksi�niczka nie cierpia�a. - Nie chodzi tylko o to, �e kr�l jest stary - wyszepta�a Tora - ale� boj� si�, �e jest taki jak papa i �e mieszkanie w jego pa�acu b�dzie podobne do �ycia w wi�zieniu, z kt�rego nie ma ucieczki. Tora wiedzia�a, �e profesor j� zrozumie, poniewa� cz�sto gdy by�a smutna lub zdenerwowana m�wi�: - Prosz� zapomnie� o tym, co ksi�niczka czuje. Prosz� wsi��� na magiczny lataj�cy dywan i przenie�� si� do pi�kniejszego �wiata w kt�rym mo�na jedynie my�le� o kwiatach �ciel�cych si� u st�p, gwiazdach na niebosk�onie i o�nie�onych szczytach g�r, dost�pnych tylko umys�em. Potem zazwyczaj grali razem na fortepianie, dop�ki Tora nie znalaz�a si� w �wiecie bez b�lu i zmartwie�. Ale czy b�dzie mog�a tak si� czu� nale��c do cz�owieka, wymagaj�cego od niej ci�g�ego towarzystwa a obowi�zki kr�lowej zajm� jej ca�y czas? - Co mam robi�? - wyszepta�a Tora. - Jak mog� nie przyj�� jego o�wiadczyn? - Nie wiem - odpowiedzia� ponurym g�osem profesor i przejecha� palcami po klawiaturze jak gdyby muzyka mog�a da� odpowied�. Nagle Tora, obwiniaj�c si� o to, �e m�wi tylko o sobie, powiedzia�a: - Ale pan, profesorze po przyje�dzie z Salony powie mi jak tam jest, czy kr�l jest taki straszny jak my�l�. Prawie wyszepta�a ko�cowe s�owa, lecz profesor je us�ysza�. Zagra� ostatni� nut� bardzo g�o�no i powiedzia� ze z�o�ci�: - To dla mnie nie do zniesienia! Nie pojad� do Salony! Wy�l� przeprosiny i zostan� w domu. - Ale� nie, profesorze! Nie mo�e pan tego zrobi�! Ten koncert jest zbyt wa�ny dla pana. Ponadto, je�li b�d� musia�a pos�ucha� papy i pojecha� tam, to mo�e czasami zobacz� pana i us�ysz� pa�sk� muzyk�.. - Czasami! - powt�rzy� profesor. Tora wiedzia�a r�wnie dobrze jak profesor, �e takie okazje by�yby niezwykle rzadkie, a jako kr�lowa, nie mog�aby z nim ju� swobodnie rozmawia�. - Na pewno ma��e�stwo z kr�lem Salony - odezwa� si� profesor, uwa�nie dobieraj�c s�owa - by�oby dla Waszej Wysoko�ci wielkim honorem i mieszka�cy Radoslavu byliby uradowani. Ale poniewa� znam Wasz� Wysoko��, wiem, �e jest pani zbyt wra�liwa i delikatna, aby zosta� �on� cz�owieka nale��cego do zupe�nie innego pokolenia. Zapad�a kr�tka cisza i po chwili Tora zapyta�a: - Co pan profesor pami�ta z ostatniej wizyty u kr�la Salony? - Jak ju� wspomnia�em, by�o to bardzo dawno temu, ale od tamtej pory du�o o nim s�ysza�em. Wiele si� o nim m�wi. - W jaki spos�b? Profesor przez moment zbiera� my�li. - Mo�e b�dzie lepiej, je�li Wasza Wysoko�� dowie si� prawdy. Kr�l pok��ci� si� ze swoim synem, gdy� ten uzna�, �e ograniczenia �ycia na zamku s� nie do wytrzymania. - Papa m�wi� co� innego - wyszepta�a Tora. - My�l�, �e ksi��� jest bardzo post�powy i ��dny przyg�d. W ka�dym razie opu�ci� sw�j kraj wiele lat temu i, jak wiem, nigdy nie wr�ci�. - I dlatego - powiedzia�a Tora dr��cym g�osem - kr�l chce� drugiego syna. Profesorowi pociemnia�o w oczach. - To nie do pomy�lenia, aby kto� chcia� si� z ksi�niczk� o�eni� nie dla jej urody, inteligencji czy charakteru, ale tylko i wy��cznie dlatego, �e jest m�oda i mo�e rodzi� dzieci. Profesor m�wi� ze z�o�ci�, a Tora zakry�a twarz d�o�mi, hamuj�c �zy. Ju� jako dziecko nauczy�a si� kontrolowa� siebie i wiedzia�a, �e p�acz nie ma �adnego sensu, chocia� bardzo cz�sto chcia�a sobie pop�aka�. Teraz natomiast musia�a mie� jasny umys�, �eby znale�� wyj�cie z sytuacji, w kt�rej si� znalaz�a. - Mo�e - powiedzia�a po chwili - kiedy kr�l przyjedzie, postaram si� wygl�da� najokropniej i zachowywa� niemi�o, aby zrezygnowa� z ma��e�stwa. Wiedzia�a, �e to tylko wyobra�nia podsun�a jej t� historyjk� pozbawion� sensu. Ponadto mia�a przeczucie, �e w tej sprawie jej wygl�d w og�le si� nie liczy. Kr�la interesuje tylko m�oda �ona, oczywi�cie dobrze urodzona i zdolna da� mu syna. Profesor odgad� o czym my�li Tora i dlatego, aby z�agodzi� napi�cie, powiedzia�: - Nie mo�emy nic zrobi�, ksi�niczko, ale pojad� do Salony i przywioz�, mam nadziej�, jakie� informacje, kt�re poprawi� ksi�niczce nastr�j i sprawi�, �e nie b�dzie to wygl�da�o tak strasznie jak si� teraz wydaje. - Nacisn�� klawisz i doda�: - Nic w �yciu nie jest proste. - To prawda - przytakn�a Tora. - Ja te� mam problemy - powiedzia� profesor, chc�c w jaki� spos�b odci�gn�� Tor� od z�ych my�li. - Je�li mam wyjecha� do Salony pojutrze, musz� szybko znale�� jeszcze jednego muzyka do mojego kwartetu. - Jak to ? - zdziwi�a si� Tora. Stara�a si� by� zainteresowana tym, co profesor m�wi, gdy� pomimo swoich zmartwie� wiedzia�a, �e problemy profesora dotycz� r�wnie� jej. - �e te� musia�o si� to zdarzy� w�a�nie teraz! Simonida mia�a ma�y wypadek i z�ama�a praw� r�k�. Dopiero za miesi�c b�dzie ca�kiem sprawna. Tora wiedzia�a, �e Simonida, kt�ra by�a krewn� profesora, mia�a czterdzie�ci lat i gra�a w kwartecie na wiolonczeli. Mia�a opini� znakomitej wiolonczelistki i cz�sto wyst�powa�a w samym Radoslaviu oraz w wielu innych krajach. Ka�demu koncertowi kwartetu towarzyszy�y gor�ce owacje i bardzo pochlebne artyku�y w gazetach. By�a to w du�ej mierze zas�uga profesora, ale r�wnie� trzech pozosta�ych artyst�w. - Och, profesorze! - wykrzykn�a Tora. - Tak mi przykro, wiem, jak ci�ko b�dzie panu znale�� kogo� odpowiedniego po tylu latach koncertowania z Simonid�. - Ona te� jest zdruzgotana. Jest kilku muzyk�w, kt�rych m�g�bym zabra� do Salony, ale zosta�o zbyt ma�o czasu na pr�by a ta okazja jest wyj�tkowa. - Przerwa�, po czym doda� cicho: - I to nie tylko ze wzgl�du na mnie ale i na Wasz� Wysoko��. - Ale� z pewno�ci� znajdzie pan� - zacz�a Tora i po chwili wykrzykn�a. - Mam pomys�! To znak od losu i nie mo�emy go zmarnowa�! - Zmarnowa� czego? - spyta� profesor. Tego, �e mam okazj� pojecha� z panem do Salony! Profesor patrzy� na ni�, nie mog�c uwierzy� w to, co us�ysza�. - Profesorze, musi pan zrozumie�, to idealna okazja - wyja�ni�a Tora. - Zobacz� kr�la takim, jaki jest naprawd�, kiedy nie musi popisywa� si� przed pap� i traktowa� nas protekcjanalnie, z uwagi na to, �e Radoslav jest du�o mniejszym pa�stwem od Salony. - To niemo�liwe - wykrzykn�� profesor. - Co wi�cej - ci�gn�a Tora, jakby nie s�ysz�c jego s��w - je�li oka�e si�, �e jest on tak odra�aj�cy, jak przypuszczam, zbyt stary, dumny i pompatyczny, aby go mo�na by�o zaakceptowa�, nie wyjd� za niego, bez wzgl�du na to, co powie papa. - Wzi�a g��boki oddech i szybko m�wi�a dalej, zanim profesor zd��y� jej przeszkodzi�. - Uciekn� wst�pi� do zakonu� ale nie wyjd� za cz�owieka, kt�rego dotyk przyprawi�by mnie o md�o�ci i kt�rego nienawidzi�abym tak bardzo, �e mog�abym go nawet zabi�! - Nie powinna ksi�niczka w ten spos�b m�wi� - zgani� j� profesor, najwyra�niej wstrz��ni�ty tym, co w�a�nie us�ysza�. - To, co m�wi�, jest prawd� - s�owa same cisn�y si� jej na usta. - I musi pan zrozumie�, �e je�li chce mnie pan uratowa� od takiego losu, musi mnie pan wzi�� z sob� do Salony. - Ale to niemo�liwe! - powt�rzy� profesor - przecie� Wasza Wysoko�� zosta�aby rozpoznana. - Nonsens. Kr�l nigdy mnie nie widzia�, nie ma te� �adnego obrazu z moj� podobizn�, gdy� mama nie lubi pozowa� i mnie r�wnie� tego zabrania�a. - To prawda - zgodzi� si� profesor. - Ma pan gra� tylko jednego wieczoru - nalega�a dalej Tora. - Do pa�acu mo�emy przyby� tego samego dnia, bardzo wcze�nie, bo przecie� b�dzie pan jeszcze chcia� przeprowadzi� pr�b� i sprawdzi� jaki tam maj� fortepian. Potem wyst�pimy i wyjedziemy nast�pnego dnia zaraz po �niadaniu. To, co powiedzia�a, brzmia�o tak sensownie, �e profesor by� niemal urzeczony. Powiedzia� jednak: - To jest co�, czego Wasza Wysoko�� nie mo�e zrobi� i w czym ja nie wezm� udzia�u! - Jak mo�e pan co� takiego m�wi�? Jak mo�e by� pan taki okrutny i nie pom�c mi? - Profesor odwr�ci� g�ow�, kiedy Tora m�wi�a: - By� pan dla mnie wszystkim przez ostatnie lata. Nauczy� mnie pan docenia� pi�kno. Poszerzy� pan moje horyzonty. Nauczy�, �e muzyka pochodzi od Boga. Czy po tym wszystkim mo�e mnie pan skazywa� na �ycie, kt�re b�dzie jedn� wielk� udr�k�, od kt�rego ju� lepsza by�aby �mier�? - Mo�e nie b�dzie- zaooponowa� profesor. - Ale mo�e by�! I dowiem si� o tym, kiedy tylko ujrz� kr�la takiego, jaki jest naprawd�. - Jak mog� si� zgodzi� na co� tak niedorzecznego? - westchn�� profesor. - Poza tym, w jaki spos�b Wasza Wysoko�� wymknie si� z pa�acu nie zauwa�ona. - To bardzo proste - odpar�a Tora. - Cz�sto my�la�am o tym, jak si� wyrwa� z pa�acu, szczeg�lnie wtedy kiedy moi rodzice byli dla mnie niesprawiedliwi lub kiedy tym wszystkim starszym damom nie podoba�o si� co�, co zrobi�am. Stra�nicy na ty�ach zamku nie s� zbyt uwa�ni i niemal ka�dy m�g�by si� obok nich prze�lizgn��, kiedy pij� lub rozmawiaj�. - Tora za�mia�a si� i ci�gn�a dalej: - Kiedy ju� b�d� za bram� pa�acu, zabierze mnie pan powozem i min� godziny, zanim ktokolwiek si� zorientuje, �e mnie nie ma. Zostawi� papie wiadomo��, �e pojecha�am do przyjaci�ki. - Jego Ksi���ca Mo�� na pewno w to nie uwierzy i wy�le �o�nierzy na poszukiwania. - Ale je�li b�d� z panem, na pewno mnie nie znajd� i zanim wszyscy zaczn� si� martwi�, my wr�cimy i nikt nigdy si� nie dowie, gdzie naprawd� by�am. - Nie brzmi to zbyt przekonuj�co - zaprotestowa� profesor. - Poza wszystkim, to jest z�e. - Z�e dla kogo? - spyta�a Tora. - Dla mnie? - Profesor nie odpowiedzia�, Tora k�ad�c sw� d�o� na jego r�ce powiedzia�a: - To jedyny spos�b, w jaki mo�e mi pan pom�c. I je�li mnie pan kocha, prosz� to dla mnie zrobi�. Nic nie jest wa�niejsze, gdy� tu wchodzi w gr� ca�a moja przysz�o��. Profesor spojrza� na jej delikatn� d�o� i powiedzia� s�abym g�osem: - To jest bardzo trudne ksi�niczko. - Obiecuj�, �e nikt pana nie b�dzie za nic wini�, a je�li b�d� musia�a wyj�� za kr�la, postawi� warunek, aby to pan zosta� nadwornym muzykiem i gra� dla mnie ka�dego dnia. - U�miechn�a si� i doda�a: - I je�li b�dzie to mo�liwe, przez ca�y dzie�, tak abym mog�a zapomnie� o wszystkim z wyj�tkiem muzyki, kt�r� ofiarowa� mi pan osiem lat temu i kt�rej teraz nie mo�e mi pan odebra�. S�owa te bardzo poruszy�y profesora. Przykry� d�o� Tory swoj� r�k� i powiedzia�: - Bo�e, ze�lij mi pomoc, bo b�d� jej potrzebowa�! Tora krzykn�a z rado�ci i wsta�a - A wi�c wszystko jest ustalone, profesorze i mam przeczucie, p�yn�ce z samego serca, a mo�e nawet z mojej duszy, �e to, co robimy, jest dobre i �e rezultaty tego r�wnie� oka�� si� dobre. - Konsekwencje dla mnie b�d� op�akane, je�li zostan� odkryty, Grozi mi rozstrzelanie lub sp�dzenie reszty �ycia w wi�zieniu - powiedzia� ponuro profesor. Tora si� roze�mia�a: - A wi�c p�jd� do wi�zienia razem z panem! A je�li dadz� nam tam fortepian, b�dzie to zdecydowanie lepsze ni� ma��e�stwo z kr�lem. Profesor r�wnie� nie m�g� powstrzyma� si� od �miechu. - Czy mog�em przewidzie�, kiedy szed�em tu dzi� rano, aby przekaza� ksi�niczce dobre wie�ci, �e us�ysz� tak� odwa�n� propozycj�? - Prosz� tak nie m�wi�. Przecie� to pan mnie uczy�, �e odwaga jest jedn� z najwa�niejszych cech. - Mia�em na my�li odwag� dla ochrony naszych przekona� - odpar� profesor. - Ale to r�wnie� oznacza odwag� robienia tego, co wydaje si� s�uszne, nawet je�li jest to zwi�zane z ryzykiem - odpar�a Tora. Profesor pokiwa� g�ow�. Potem jakby poczu�, �e nie mo�e d�u�ej wyra�a� swoich uczu� i my�li s�owami, uderzy� w klawisze, a p�yn�ca melodia zdawa�a si� sama prowadzi� jego palce po klawiaturze. By�a to w�gierska piosenka, kt�r�, o czym Tora wiedzia�a, �piewali buntownicy sprzeciwiaj�cy si� okrucie�stwu posiadaczy ziemskich. I chocia� wielu rebeliant�w straci�o �ycie w walkach, nie posz�o to na marne, gdy� sytuacja ch�op�w si� polepszy�a i ich �ycie sta�o si� �atwiejsze. Podczas gdy profesor gra�, Tora wzi�a skrzypce le��ce na fortepianie i zacz�a mu wt�rowa�. Poniewa� mia�a dobrego nauczyciela i by�a, jak mawia� profesor, urodzonym muzykiem, gra�a prawie tak dobrze jak on na skrzypcach, wiolonczeli i fortepianie. Przesuwaj�c smyczkiem po strunach wydobywa�a z nich muzyk� pe�n� rado�ci i zadowolenia. Profesor wiedzia�, �e Tora jest r�wnie dobra jak Symonida, je�li nie lepsza, i nikt kto jej s�ucha� nie m�g�by pozosta� oboj�tny na pi�kno wydobywanych przez ni� d�wi�k�w. Mia�y one w sobie magi�, chwytaj�c� ludzi za serca i unosz�c� ich do nieba. Kiedykolwiek koncertowa�, sam b�d� te� z kwartetem, po zagraniu ostatniej nuty na widowni panowa�a niezwyk�a cisza, kt�ra, o czym wie ka�dy prawdziwy muzyk czy aktor, jest wyrazem najwy�szego uznania dla jego pracy. Gdy Tora teraz gra�a, profesor by� �wiadom tego, �e stara si� go przekona�, i� wszystkie lekcje jakich jej udzieli�, przygotowa�y j� do wej�cia w sk�ad jego kwartetu. Nie liczy� si� jej tytu�, ale umiej�tno�� oddawania pi�kna i magii muzyki. Kiedy melodia si� sko�czy�a i profesor zagra� ostatni akord, Tora sta�a w milczeniu patrz�c na niego pytaj�cymi oczami. Profesor odezwa� si� dopiero po chwili: - Pojedziemy do Salony i je�li oka�e si�, �e istnieje jakie� rozwi�zanie tego dr�cz�cego problemu, odnajdziemy je razem. Rozdzia� 2 Tora le�a�a patrz�c w otwarte okno i czekaj�c na pierwszy blask poranka, kt�ry mia� si� ukaza� zza o�nie�onych szczyt�w g�r oddzielaj�cych Radoslav od Salony. W nocy nie mog�a zasn��, poniewa� by�a zbyt podekscytowana i ba�a si�, �e nie zdo�a si� obudzi� tak wcze�nie jak chcia�a. Kiedy zdecydowa�a si� na t� podr�, by�a zaskoczona, jak wspaniale profesor potrafi� wszystko zorganizowa� aby ich plan nie zosta� wykryty i aby nie zatrzymano jej w ostatniej chwili. Zna�a profesora i wiedzia�a, �e jest przera�ony nie tylko perspektyw� jej ma��e�stwa z kr�lem Salony, ale r�wnocze�nie widzi si� w roli rycerza w l�ni�cej zbroi, gotowego chroni� j� od nieszcz�cia. Tej ochrony w�a�nie potrzebowa�a i chocia� profesor niezbyt nadawa� si� do roli rycerza, by�a mu bardzo wdzi�czna, za udzia� w tej eskapadzie i za szczeg�owe jej przygotowanie. Wiedz�c bowiem, �e Tora jest zdeterminowana i koniecznie chce zobaczy� kr�la przed o�wiadczynami, profesor obmy�li� ka�dy drobiazg ich wyprawy. - Najpierw - zacz�� - kto�, komu mog� zaufa�, zawiezie Wasz� Wysoko�� do gospody "Pod Trzema Dzwonami", gdzie sp�dzimy noc, zanim dotrzemy do Maglic. Maglic by�o stolic� Salony i Tora s�ysza�a, �e by�o to miasto pi�kniejsze od jakiegokolwiek w Radoslavie. Ale teraz interesowa� j� bardziej sam kr�l ni� jego bogactwa dlatego s�ucha�a dalej uwa�nie. - Gospoda �Pod Trzema Dzwonami" jest usytuowana przy granicy Salony i Radoslava. Jest to miejsce bardzo znane, ale ciche, wi�c nikt nie b�dzie w�tpi� w to, �e ksi�niczka jest cz�onkiem naszego kwartetu - zapewni� profesor. - Przypuszczam, �e Wasza Wysoko�� przyjedzie tam wcze�niej ni� ja, ale nie ma podstaw do niepokoju, gdy� rano w gospodzie nie ma zbyt wielu go�ci. - Na pewno musz� opu�ci� pa�ac najwcze�niej jak to mo�liwe - zgodzi�a si� Tora. - Najlepiej o �wicie. - Oczywi�cie, ale b�dzie to �atwiejsze, je�li ksi�niczka nie we�mie z sob� �adnego baga�u. Tora zrozumia�a o co chodzi. Je�eli stra�nicy zobaczyliby j� z czymkolwiek, mogliby sprawdzi� baga�, s�dz�c, �e jest z�odziejk�, wynosz�c� co� z pa�acu. Potem profesor zaproponowa� plan kt�ry wywo�a� u�miech na twarzy Tory. - Prosz� wzi�� futera� od wiolonczeli do sypialni, Wasza Wysoko��. Znaj�c pani zainteresowania, nikogo to nie zdziwi, a b�dzie pani mog�a w�o�y� tam wszystkie potrzebne rzeczy, kt�re potem Symonida przepakuje do jednego ze swych kufr�w. Ten pomys� nigdy by nie wpad� Torze do g�owy. - Ale� profesorze - klasn�a w r�ce - jest pan genialny! Prosz� mi powiedzie�, co jeszcze mam zrobi�, aby nie pope�ni� �adnego b��du. Profesor zamy�li� si� na chwil� i powiedzia�: - Obawiam si�, �e nawet najprostsza suknia Waszej Wysoko�ci mo�e wzbudzi� zainteresowanie, niezale�nie od tego czy b�dzie Wasza Wysoko�� podr�owa� sama czy ze mn�. Dlatego zastanawia�em si�, czy nie ma pani jakiej� sukienki w stylu ludowym. - Ale� oczywi�cie, �e mam! - wykrzykn�a uradowana Tora. - Czy pami�ta pan, jak w tamtym roku wyst�pili�my dla papy na jego urodziny? Wszyscy mieli�my na sobie ludowe stroje i �piewali�my ludowe piosenki. - Zapomnia�em o tym! Proponuj� wi�c, aby Wasza Wysoko�� w�o�y�a ten kostium, chocia� i tak, ktokolwiek pani� zobaczy, pomy�li, �e jest pani zbyt pi�kna na zwyk�� wie�niaczk�. Kiedy Tora znalaz�a sukienk� w szafie, uzna�a, �e pomys� profesora by� bardzo dobry. Sukienka prezentowa�a si� doskonale. Radoslav, jak wi�kszo�� s�siaduj�cych pa�stw, mia� sw�j w�asny str�j narodowy, nie tylko bardzo twarzowy ale i bardziej wyszukany od stroj�w na przyk�ad Bo�ni czy Czarnog�ry. Sp�dnica, zamiast tradycyjnej czerwieni, mia�a kolor zielony, a barwny fartuszek by� niezwykle bogato zdobiony przez dziewcz�ta z Radoslavia kt�re haftowa�y go kilka nocy przed festiwalem. Do sp�dnicy noszono ozdobne bia�e bluzki, a przed zimnym wiatrem od g�r os�aniano si� narzucaj�c na ramiona d�ugi szal z fr�dzlami. W powszednie dni dziewcz�ta nosi�y na g�owach stroiki z kolorowych wst��ek, ale na Dzie� Wszystkich �wi�tych lub na inne uroczysto�ci wk�ada�y mu�linowe czepki, tworz�ce aureolk� z ty�u g�owy. Tora zdecydowa�a si� zostawi� czepek, gdy� by� zbyt wyszukany na t� okazj�. Znalaz�a natomiast wianek z kwiat�w i wst��ek, kt�ry w�o�y�a wraz z innymi rzeczami do futera�u po wiolonczeli. Chocia� Tora zgadza�a si� z profesorem, �e powinna podr�owa� jako wie�niaczka, uzna�a, �e na koncert nale�y ubra� si� bardziej konwencjonalnie. Dlatego te� zacz�a szuka� odpowiedniej sukni. Wreszcie znalaz�a skromn�, �adnie uszyt� kreacj� w lekkim odcieniu b��kitu, kt�ry podkre�li czerwie� jej w�os�w i blado�� sk�ry, co na pewno pomo�e zosta� nie zauwa�on� podczas koncertu. Profesor te� ju� o tym pomy�la� i powiedzia� stanowczo: - Je�li ksi�niczka ma ze mn� pojecha�, dla jej w�asnego bezpiecze�stwa wyst�pi pani jako pianistka. - Tora spojrza�a na niego pytaj�co, dlatego profesor wyja�ni�: - Przede wszystkim Wasza Wysoko�� usi�dzie bokiem do publiczno�ci i wszyscy b�d� widzieli tylko jej profil. Ponadto ja graj�c na skrzypcach stan� przed Wasz� Wysoko�ci� tak, aby zas�oni� pani�. Tora wiedzia�a, �e to bardzo m�dre posuni�cie i rzeczywi�cie lepiej b�dzie, je�li na tym koncercie profesor zagra na skrzypcach. Ws�awi� si� przecie� graj�c na nich z wielkimi orkiestrami w ca�ej Europie. Dopiero kiedy osiad� na staro�� w Radoslaviu, za�o�y� kwartet i pokocha� gr� na fortepianie r�wnie gor�co jak gr� na skrzypcach, kt�ra przypomina�a Torze �piew anio��w. Ksi�niczka by�a zdecydowana zrobi� wszystko i gra� na czymkolwiek, byleby tylko pojecha� z profesorem do Salony. Zapyta�a jedynie: - A co powie pan pozosta�ym cz�onkom kwartetu? Byli to m�czy�ni i Tora grywa�a z nimi przy r�nych okazjach, na przyk�ad, ostatnio podczas �wi�t Bo�ego Narodzenia. Profesor pomy�la� chwil� po czym odpowiedzia�: - Zawsze wierzy�em w to, �e ludzie widz� tylko to, co chc� ujrze�, a ostatni� rzecz� jak� Andrea i Kliment spodziewaj� si� zobaczy� jest ksi�niczka Viktorina podr�uj�ca z nami do Salony. - Powiem im, �e Wasza Wysoko�� jest moj� krewn�, mieszkaj�c� bardzo daleko i �e jest pani wspania�ym muzykiem, odpowiednim na miejsce Simonidy. - Czy my�li pan, �e gdy mnie ujrz� uwierz� w to? Profesor si� roze�mia�: - A dlaczeg� mieliby mi nie wierzy�? Zawsze, a� do tej pory, by�em cz�owiekiem prawdom�wnym. Tor� uspokoi�y te s�owa, ponadto wiedzia�a, �e Andrea i Kliment s� ju� lud�mi starszymi. Aby odczyta� nuty stoj�ce na stojakach musieli, tak jak profesor, zak�ada� okulary. - Je�li b�d� zbyt ciekawi - powiedzia�a Tora - mo�e im pan powiedzie�, �e istotnie jestem podobna do ksi�niczki i �e by� mo�e jeden z moich rozpustnych przodk�w jest za to odpowiedzialny. - Nic podobnego nie powiem! - odpowiedzia� ostro profesor i Tora pomy�la�a z u�miechem, �e profesor by� zszokowany jej propozycj�. Nios�c futera� do swojej sypialni, Tora my�la�a, �e b�dzie on za du�y na jej potrzeby, ale kiedy w�o�y�a do niego sukni� wieczorow�, koszul� nocn�, ciep�y p�aszcz i inne rzeczy, okaza�o si�, �e z trudno�ci� zamkn�a wieko. Nast�pnie zadzwoni�a na s�u��c� i kiedy ta pojawi�a si� w pokoju, poleci�a jej przekaza� futera� lokajowi, aby zani�s� go do saloniku muzycznego, gdzie czeka� na� profesor. Tora wiedzia�a, �e s�u�ba wykona wszystkie jej polecenia bez szemrania, poniewa� og�lnie wiadomo by�o, i� ksi�niczka cz�sto grywa na fortepianie w swoim salonie. Ostatniej nocy, kiedy pokoj�wka ju� wysz�a z sypialni, Tora wyj�a sukienk� w stylu ludowym, kt�r� wcze�niej starannie ukry�a i na my�l o tym, co j� czeka, poczu�a przyspieszone bicie serca. Wiedzia�a dobrze, �e gdyby kiedykolwiek jej eskapada wysz�a na jaw, oboje rodzice byliby bardzo zdenerwowani. Jednak ona osi�gnie sw�j cel i zobaczy kr�la takim, jaki jest naprawd�, bez tej aury wa�no�ci, otaczaj�cej go, gdy odwiedza inne pa�stwa jako wielki w�adca. - Mo�e nawet uda mi si� z nim porozmawia� i zobaczy�, jak si� zachowuje w stosunku do zwyk�ego muzykanta, bo taka mu b�d� si� wydawa� - powiedzia�a Tora do siebie. Wiedzia�a jak jej ojciec zachowuje si� w podobnych sytuacjach. Jest wtedy pe�en rezerwy i zwraca si� do przedstawianych mu ludzi w spos�b, kt�ry dla Tory zawsze by� zawstydzaj�cy. - To ostatnia rzecz, jak� bym chcia�a znale�� u swojego m�a. - zdecydowa�a Tora i zadr�a�a na my�l o ma��e�stwie z cz�owiekiem, kt�ry m�g�by by� jej ojcem. Le��c teraz w ��ku i wpatruj�c si� w ciemno�� nocy, pomy�la�a �e wcze�niej te� patrzy�a w gwiazdy, marz�c, i� pewnego dnia stanie pod nimi z ukochanym cz�owiekiem i b�d� patrze� w nie razem. Kocha�by j� bardzo, a ona czu�aby si� tak, jakby wszystkie gwiazdy, na jego skinienie, znalaz�y si� u jej st�p. Tora nigdy nie przebywa�a sam na sam z m�czyzn� i dlatego nie wiedzia�a, jak zachowuje si� zakochany m�czyzna. Ale dowiedzia�a si� z ksi��ek, �e mi�o�� jest tym, czego ludzko�� szuka przez ca�e wieki, bezcennym skarbem, za kt�ry wszyscy gotowi s� nawet umrze�. Od zesz�ego roku, kiedy uznano j� za doros�� i odprawiono nauczycieli, marzy�a o idealistycznej mi�o�ci opiewanej przez poet�w. Odnalaz�a t� mi�o�� w wielu sztukach Szekspira, i one zaprz�ta�y jej umys�. - To jest mi�o��, kt�rej pragn� - powtarza�a ci�gle i by�a pewna, �e pewnego dnia j� odnajdzie. Ale teraz, aby po�wi�ci� si� dla dobra kraju, musi wyj�� za cz�owieka, kt�ry, by�a tego pewna, nigdy nie obdarzy jej mi�o�ci�, o jakiej. - Nie wyjd� za niego za m��! Nie wyjd�! - powiedzia�a g�o�no Tora. Po chwili jednak przyrzek�a sobie, �e zachowa si� przyzwoicie wobec kr�la. Zobaczy go i spr�buje oceni� na zimno, jako cz�owieka, a nie jako cenny nabytek dla Radoslavu. Rozmy�laj�c o tym doczeka�a �witu. Wiedzia�a, �e musi ju� wsta�. Wyskoczy�a wi�c z ��ka, umy�a si� w zimnej wodzie i w po�piechu zacz�a wk�ada� na siebie atrakcyjny str�j ludowy, kt�ry kupi�a dla niej kiedy� jedna z jej dam dworu. - Nie uwa�am, �eby to by�o rozs�dne - m�wi�a z dezaprobat� baronowa - aby Wasza Wysoko�� udawa�a wie�niaczk� i jestem zdziwiona, �e profesor m�g� w og�le pomy�le� o czym� tak niestosownym! - R�wnie dobrze mog�abym si� przebra� za Kleopatr� lub kr�low� Sheby, co to za r�nica - oponowa�a wtedy Tora. Baronowa zacisn�a jedynie usta z niezadowoleniem. Tora kupi�a sukienk� ludow� w jednym z dro�szych sklep�w w mie�cie. By�a �adnie uszyta i z dobrego materia�u. Torze bardzo si� podoba�a. Ch�opi Radoslavu doskonale prezentowali si� w od�wi�tnych strojach, kt�re wk�adali z okazji wszelkich �wi�t. Nawet gdy pracowali w polu, ubrani w wyblak�e, sprane i pocerowane koszule wyr�niali si� pi�knem, jakiego nie mo�na by�o znale�� w innych ludziach zamieszkuj�cych P�wysep Ba�ka�ski. - Nikt mnie nie zauwa�y - uspokaja�a si� Tora. - Wok� jest tyle pi�knych dziewcz�t, �e jedna wi�cej nie zwr�ci niczyjej uwagi. Kiedy jednak spojrza�a w lustro, pomy�la�a, �e nie da si� ukry� jej wielkich oczu ani wype�niaj�cej ich s�onecznej jasno�ci. Na zewn�trz panowa� jeszcze mrok i na niebie migota�y ostatnie gwiazdy. Tora wymkn�a si� rzadko u�ywanymi ogrodowymi drzwiami, prowadz�cymi wprost do zaro�li otaczaj�cych pa�ac od ty�u. Powietrze wype�nia� s�odkawy zapach kwiat�w. Teraz musia�a my�le� jedynie o ucieczce. Owin�a si� szczelnie szalem i zas�oni�a twarz na wypadek, gdyby kt�ry� ze stra�nik�w chcia� przyjrze� si� jej z bliska. Kiedy dotar�a do tylnej bramy pa�acu okaza�o si� �e stra�nik�w nie by�o na zewn�trz. Siedzieli w przeznaczonej dla nich chacie, zbudowanej do u�ywania tylko podczas z�ej pogody, kiedy zacina� deszcz lub pada� �nieg. Zazwyczaj jednak, jak Tora powiedzia�a profesorowi, stra�nicy u�ywali chaty przez okr�g�y rok, szczeg�lnie wtedy, kiedy mieli pewno��, �e w pobli�u nie ma oficera, kt�ry m�g�by ich przywo�a� do porz�dku. Przez nie zas�oni�te okno Tora widzia�a stra�nik�w siedz�cych przy lampce naftowej i bez trudu mog�a wymkn�� si� z teren�w pa�acowych a� na drog�. Ca�y czas trzyma�a si� w cieniu wielkiego muru otaczaj�cego pa�ac. Potem szybko posz�a drog�, aby, jak to by�o ustalone z profesorem, doj�� do skrzy�owania. Jedna droga prowadzi�a do miasta, a druga, kt�r� ona mia�a p�j��, przechodzi�a przez dolin� i bieg�a a� do granicy z Salon�. Dopiero kiedy Tora znalaz�a si� na rozstaju dr�g, zda�a sobie spraw�, jak bardzo bije jej serce i jak bardzo ba�a si�, �e kto� j� zatrzyma. A wszystko okaza�o si� takie proste. Profesor mia� racj� m�wi�c, �e powinna wyj�� przed �witem, zanim s�u�ba zacznie prac�. Ci bowiem, kt�rzy pracowali w nocy, zazwyczaj drzemali albo te� liczyli minuty do zako�czenia s�u�by, marz�c o w�asnym ��ku. Tora rozejrza�a si� doko�a. Na szcz�cie droga by�a pusta. Wiedzia�a, �e ba�aby si� znacznie bardziej, gdyby spotka�a tu jakich� ludzi, kt�rzy na pewno zwr�ciliby na ni� uwag�. Czeka�a tylko pi�� minut, kt�re zdawa�y si� trwa� wieki, a� wreszcie zobaczy�a ci�gni�ty przez dwa konie pow�z, jad�cy od strony miasta. Mia� nim jecha� przyjaciel profesora i zastanawia�a si�, czy profesor wyja�ni� mu, kto b�dzie jego pasa�erk�. Kiedy konie si� zatrzyma�y, Tora ujrza�a cz�owieka w �rednim wieku, o posiwia�ych skroniach. By� ubrany nawet do�� dobrze ale ona wiedzia�a, �e jest ch�opem. Pochyli� si� aby pom�c Torze usi��� i mrukn�wszy "dzie� dobry" ruszy�. Odwr�ci�a si� i zobaczy�a na platformie r�ne paczki oraz niewielk� beczk� wina. Domy�li�a si�, �e ten cz�owiek zajmuje si� handlem obwo�nym. S�ysza�a o tym, �e handlarze ci podr�uj� po ca�ym kraju rozwo��c kurczaki, jajka i inne produkty z farm, a tak�e ubrania, wst��ki oraz kobiece b�yskotki, aby je sprzeda� tym, kt�rzy b�d� gotowi za nie zap�aci�. Jedna z pokoj�wek opowiada�a Torze, �e w ma�ej wiosce u podn�a g�r, w kt�rej mieszka�a jako ma�a dziewczynka, przyjazd takiego handlarza by� wielkim �wi�tem i wyci�ga� wszystkich z chat. - Dawniej my�la�am, �e wst��ki, kt�re nam sprzedawa� s� najpi�kniejsze na �wiecie, Wasza Wysoko�� - m�wi�a pokoj�wka - a moja matka oszcz�dza�a, aby kupi� od niego bawe�n�, we�n� i jedwab do ozdoby naszych fartuszk�w i bluzek. Tora pomy�la�a, �e tylko profesor m�g� wymy�li� co� tak m�drego i przys�a� po ni� zwyk�ego handlarza. Zamkni�ty pow�z na pewno wzbudza�by ciekawo��. Natomiast handlarz by� czym� tak zwyczajnym, �e w razie docieka�, w jaki spos�b uda�o jej si� opu�ci� pa�ac, nikomu nawet przez moment nie przysz�oby do g�owy my�le� o kim� takim. Przed opuszczeniem pa�acu Tora zostawi�a li�cik do ojca, wyja�niaj�c, �e to co jej powiedzia�, tak ni� poruszy�o, i� musi wyjecha�, aby by� sama i przemy�le� wszystko. Musisz sobie zdawa� spraw�, Ojcze, �e zawsze chcia�am wyj�� za m�� za cz�owieka, kt�rego bym kocha�a i dlatego my�l o ma��e�stwie z kr�lem tylko dla korzy�ci Radoslavu jest dla mnie nie do zniesienia. Wiem, �e tego wymaga moja pozycja. Jednocze�nie musz� si� do tej my�li przyzwyczai�, a jest to mo�liwe tylko wtedy, je�li b�d� przez jaki� czas sama z przyjaci�lk�, bez tych wszystkich znajomych rzeczy, kt�re mnie otaczaj�, a kt�re b�d� zmuszona, niestety, opu�ci�. Prosz�, nie martw si� o mnie, Papo, i powiedz Mamie, �e mam dobr� opiek�. Wr�c� zanim zorientujecie si�, �e mnie nie ma, ale przynajmniej b�d� mie� troch� czasu na przemy�lenie ca�ej tej sprawy. Twoja zawsze oddana i zazwyczaj pos�uszna c�rka Tora. Wk�adaj�c list do koperty zaadresowanej do ojca i k�ad�c go na stole w swoim salonie, Tora pomy�la�a, �e ojciec otrzyma go dopiero w po�udnie, a mo�e jeszcze p�niej. Wtedy ona na pewno ju� b�dzie w drodze do miejsca, gdzie nikt jej nie b�dzie szuka�. Tora by�a pewna, �e matka pomy�li, i� pojecha�a do jednego ze swych starych nauczycieli, mieszkaj�cego w innej cz�ci kraju. Szukaj�c jej, kogo� tam wy�l� a kiedy zorientuj� si�, �e si� omylili, ona ju� przyjedzie z powrotem do domu. Tak jak powiedzia�a profesorowi, chodzi tylko o dwie noce, jedn� w gospodzie "Pod Trzema Dzwonami" i drug� w pa�acu. Nikt nie powinien si� zorientowa�, gdzie ona mo�e by�. Tora oczywi�cie nigdy nie by�a w �adnej gospodzie i wszystko, co o nich wiedzia�a, pochodzi�o z ksi��ek, bardzo wi�c by�a ciekawa, jak to b�dzie wygl�da�o naprawd�. S�ysza�a, �e w Radoslaviu s� r�ne karczmy, tak jak w s�siednich krajach. Czyta�a o w�a�cicielach grabi�cych podr�nych albo nawet morduj�cych tych, kt�rzy powierzyli im swoje baga�e. Ale by�a pewna, �e profesor nie zabra�by jej do takiej gospody. R�wnie� z ksi��ek Tora dowiedzia�a si� o kawiarniach, pe�nych pijanych student�w, naprzykrzaj�cych si� wszystkim dooko�a oraz o bawarskich i austriackich winiarniach, znajduj�cych si� zazwyczaj przy gospodach, gdzie zakochani, siedzieli w ocienionych altankach i s�cz�c powoli lokalne wina s�uchali muzyki. Czasami Tora snu�a fantazje, w kt�rych widzia�a siebie przy ma�ym stoliku u boku m�czyzny, nad nimi �wieci�y gwiazdy, wok� rozbrzmiewa�a muzyka skrzypiec, a on opowiada� jej o swej mi�o�ci. Innym razem ta�czy�a walca do muzyki Johanna Straussa z przystojnym nieznajomym, kt�rego cia�o, umys� i serce by�y z��czone z jej dusz�. - Tego w�a�nie pragn� - powtarza�a sobie Tora, ale wiedzia�a, �e poniewa�, jest ksi�niczk�, nigdy si� to nie zdarzy. Kiedy� ta�czy�a na balu wydanym w pa�acu i chocia� by�o to niecodzienne wydarzenie w jej �yciu, poza kilkoma m�odzie�cami, synami dworzan ojca, jej partnerami byli, m�czy�ni w �rednim wieku. Mimo tego, po raz pierwszy ubrana w "doros��" sukni�, bawi�a si� dobrze przy pi�knej muzyce, we wspania�ej sali balowej o�wietlonej kandelabrami i udekorowanej wielkimi koszami kwiat�w, m�czyzn w mundurach i kobiet we wspania�ych krynolinach. Tora wiedzia�a, �e tego widoku nie zapomni do ko�ca �ycia. Wtedy nie zdawa�a sobie jeszcze sprawy, �e by� to schy�ek mody na krynoliny. Jak dyktowa� kr�l mody, Fryderyk Worth w Pary�u, wszystkie suknie powinny mie� podniesione ty�y, wi�c suknie, kt�re Tora kupi�a na sw�j debiut, by�y skromniejsze z przodu, a bardziej obfite z ty�u. Niekt�re z nich uszyto z samych falban i Tora czu�a si� w nich jak na statku p�yn�cym ku nieznanym l�dom. Tora nie mia�a jednak zbyt wielu okazji aby wk�ada� nowe suknie. Dopiero w przysz�ym miesi�cu mia�a by� przedstawiona w towarzystwie jako doros�a kobieta i oczywi�cie kandydatka na �on�. Teraz kiedy ojciec zamierza� wyda� j� za m��, planowana uroczysto�� zostanie po��czona ze �lubem i w jednej chwili ca�a wizja wspania�ego balu straci�a sw�j blask. Matka Tory robi�a od pewnego czasu list� kawaler�w z s�siaduj�cych kr�lestw i zamierza�a zaprosi� najstarszych syn�w w�adc�w tych pa�stw do Radoslavu. Byli w�r�d nich nast�pcy tronu z Czech, Chorwacji, Dalmacji, a tak�e Tyrolu i W�gier. - Wszyscy oni s� kawalerami - m�wi�a kr�lowa, kiedy razem z Tor� przegl�da�y list� - i czuliby si� obra�eni, gdybym ich nie zaprosi�a. Mam nadziej�, �e zaprosz� ci� do siebie, moje dziecko. - Ja te�! - odpar�a Tora. - By�oby wspaniale gdyby� zobaczy�a inne dwory poza swoim w�asnym. Wiele os�b koronowanych jest przecie� w taki czy inny spos�b z nami spokrewniona. Brzmia�o to bardzo obiecuj�co, ale za dwa tygodnie przyb�dzie nudny kr�l Radul i ju� nie b�dzie sk�ada� interesuj�cych wizyt, chyba �e w roli kr�lowej Salony. - Nienawidz� go! Nienawdz�! - krzycza�a w duchu Tora, przera�ona jednocze�nie gwa�towno�ci� swoich uczu�. Aby odegna� z�e my�li stara�a si� porozmawia� z handlarzem o miejscach, przez kt�re przeje�d�ali, ale okaza� si� on cz�owiekiem cichym i zamkni�tym w sobie. Mo�e dlatego, �e zazwyczaj przebywa� sam, nie podj�� rozmowy z Tor�. Po kilku nieudanych pr�bach nawi�zania rozmowy, Tora zamilk�a i patrzy�a na pi�kne tereny, jakie mijali, ze srebrzystymi rzekami i ukwieconymi ��kami. Wi�ksz� cz�� doliny zajmowa�y jakie� uprawy; by�y tu pola winogron i m�odej, zielonej kukurydzy. W po�udnie zatrzymali si�, a handlarz poda� Torze koszyk, kt�ry przekaza� dla niej profesor. Wysiad�a z powozu i usiad�a na trawie przy drodze. W koszyku by�y �wie�e bu�eczki z szynk� i serem, a tak�e kilka ma�ych czekoladowych ciasteczek, kt�re Simonida piek�a specjalnie dla profesora. Tora znalaz�a r�wnie� ma�� butelk� lemoniady. Zastanawia�a si� czy powinna si� podzieli� posi�kiem z wo�nic�, ale kiedy to zaproponowa�a, pokr�ci� przecz�co g�ow� i usiad� z boku, pal�c fajk� i wpatruj�c si� w niewielki strumie�, jakby szuka� ryb pluskaj�cych si� na p�yci�nie. Tora patrzy�a na g�ry oddzielaj�ce j� od kraju, kt�rym, je�li wyjdzie za kr�la, b�dzie rz�dzi�. Przypomnia�a sobie, jak cz�sto por�wnywa�a te szczyty z w�asnymi pragnieniami, kt�re mia�y spe�ni� si� w przysz�o�ci. Tak wielu rzeczy musz� si� j

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!