4190

Szczegóły
Tytuł 4190
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

4190 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 4190 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4190 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

4190 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

ISTVAN NEMERE GAGARIN KOSMICZNE K�AMSTWO? (Przek�ad: Camilla Mondral) JAK SI� TO DLA MNIE ZACZʣO Podobno dnia 12 kwietnia 1961 wystrzelono Gagarina w przestrze� kosmiczn�. Z kilku powod�w dzie� ten jest dla mnie pami�tny, i ka�dy z tych powod�w dotyczy owej podr�y w Kosmos. W mie�cie, w kt�rym w�wczas mieszka�em - sporym mie�cie b�d�cym siedzib� w�adz komitetu - poprzedniego, wieczoru w wi�kszym towarzystwie byli�my w teatrze. 12 kwietnia przypad� na �rod�, a zatem by� to wiecz�r wtorkowy, 11 kwietnia. Granej w�wczas sztuki nie pami�tam, natomiast wry�o mi si� w pami��, �e wszyscy to spostrzegli i wiadomo�� roznios�a si� lotem b�yskawicy: podczas przerwy wezwano do telefonu obecnego na spektaklu sekretarza komitetu. Wr�ci� po kilku minutach i szeptem co� powiedzia� najbli�szemu swemu otoczeniu. Ju� podczas drugiego aktu wie�� si� rozesz�a. Komitet centralny partii w Budapeszcie powiadomi� sekretarza komitetu, �e Sowieci wystrzelili w Kosmos cz�owieka! Powtarzam: by�o to 11 kwietnia 1961 roku, we wtorek. W �wczesnym pa�stwie monopartyjnym panowa� zwyczaj, by towarzyszy na kierowniczych stanowiskach w por� informowa� zawsze o wszystkim, �eby nie byli zaskoczeni, albo te� nie dowiadywali si� o jakich� wydarzeniach sk�din�d (bro� Bo�e z Radia Wolna Europa). �wiadczy�oby to, �e Budapeszt poda� dalej wiadomo�� otrzyman� z Moskwy. Mog� sobie wyobrazi�, �e tego� wieczoru rzecz rozegra�a si� podobnie nie tylko w naszym mie�cie i nie tylko na W�grzech. Moskwa zawiadomi�a najpierw partyjnych przyw�dc�w pa�stw satelickich, ci swoich ludzi w stolicach i z kolei wie�� posz�a do wojew�dztw, region�w, podw�adnych �republik� i tak dalej. Oczywi�cie wsz�dzie przekazano wiadomo�� tylko kierownikom, lecz podobnie jak to si� sta�o u nas, ci, che�pi�c si� posiadaniem dobrych informacji, podali je swemu bliskiemu otoczeniu. Nic wi�c dziwnego, �e w ci�gu kilku godzin wie�ci rozesz�y si� po ca�ym mie�cie. Tak samo mog�o si� sta� w Bu�garii, Czechos�owacji, Niemieckiej Republice Demokratycznej, w Polsce, Mongolii, Rumunii itd. Nie tego dnia, lecz dopiero nazajutrz sprawa wyda�a si� podejrzana. Jak Moskwa mog�a poda� t� wiadomo��? Przecie� Gagarin zosta� wystrzelony dopiero nazajutrz w Kosmos? Kto m�g� poprzedniego wieczoru wzi�� na siebie odpowiedzialno�� za to, �e nast�pnego dnia lot w Kosmos przebiegnie pomy�lnie? A w og�le dlaczego wiadomo�� zosta�a poprzedniego wieczoru podana w czasie przesz�ym? Dopiero wiele lat p�niej dowiedzia�em si�, co jeszcze w�wczas si� sta�o. Od po�owy lat sze��dziesi�tych w nast�pstwie zawartego ma��e�stwa zamieszka�em w Polsce, w swoim miejscu pracy, w wielkiej bibliotece uniwersyteckiej, poprosi�em o roczniki polskich pism codziennych z roku 1961. Ze zdumieniem stwierdzi�em, �e na stronach tytu�owych gazet z 12 kwietnia ogromne tytu�y g�osz�: Cz�owiek radziecki w Kosmosie! Poza tym do�� mgliste artyku�y o oficerze sowieckim, lotniku, jeszcze bez nazwiska, kt�ry wedle kr���cych po Moskwie informacji, w�a�nie odby� lot w przestrze� kosmiczn� i �e wkr�tce oczekiwany jest komunikat na ten temat. Powtarzam, �e by�a to gazeta z 12 kwietnia, kt�r� - jak wsz�dzie na �wiecie - redagowano i sk�adano poprzedniego wieczoru, aby j� w nocy wydrukowa�, �eby o �wicie znalaz�a si� w sprzeda�y we wszystkich miastach tego du�ego kraju - mowa o g��wnym organie prasowym polskiej partii. Gdyby kto� jeszcze nie rozumia�, temu szczeg�owo wyja�ni� pow�d mego zdumienia: gazeta zosta�a wydrukowana, rozprowadzona i sprzedawana jeszcze zanim Gagarin zosta� wystrzelony w poje�dzie kosmicznym Wostok! Inne pisma na �wiecie, z wyj�tkiem wyda� popo�udniowych, dopiero dzie� p�niej, a wi�c rano 13 kwietnia, mog�y poda� sensacyjn� wiadomo��. Inaczej m�wi�c trzydzie�ci sze�� godzin po warszawskiej gazecie partyjnej (wliczaj�c w to czas potrzebny na druk itd.). Trzecim za�, dla mnie ogromnie podejrzanym momentem, by�a nadana przez w�giersk� telewizj� bezpo�rednia transmisja na �ywo z konferencji prasowej Gagarina dla korespondent�w zagranicznych. Program by� w�wczas oczywi�cie czarno-bia�y. Ogl�da�em program do ko�ca, gdy� badania Kosmosu, loty w przestrzeni kosmicznej, fantastyka bardzo mnie interesowa�y ju� od ko�ca lat pi��dziesi�tych. Najbardziej zdumiewaj�cy moment konferencji prasowej nast�pi� wtedy, gdy Gagarin jeszcze nie otworzy� ust. Poproszono go do mikrofonu, by opowiedzia� o swoim locie. I wtedy on... wyj�� z kieszeni kartk� i przeczyta�, co widzia� w kosmosie. No c�, �wiat zawsze odnosi� si� z niedowierzaniem do Rosjan; my za�, W�grzy, mieli�my faktycznie wiele powod�w, �eby podejrzliwie przyjmowa� wszystko, co stamt�d przychodzi�o. Ostatnie szesna�cie lat (1945 - 1961) naszego dotychczasowego istnienia prze�yli�my w �wiadomo�ci, �e przej�te stamt�d idee by�y ogniem i mieczem rozpowszechniane, ze szkod� dla nas. Nasi rodzice i m�odzi koledzy, podobnie jak olbrzymia wi�kszo�� spo�ecze�stwa, nie wierzyli tej propagandzie i - jak si� to okaza�o w latach 1989 i 1990 - pod powierzchni� zawsze mieli�my nasze w�asne zdanie o komunizmie i wszystkim, co �czerwone�. Tak wi�c pierwsz� moj� reakcj� by�o : nie wierz�, by Gagarin odby� lot w Kosmos. Wy�ej wspomniane spostrze�enia popiera�y to rozumowanie, lecz by�y tak�e inne. Sowieckie badania Kosmosu polega�y dotychczas wy��cznie na zachowaniu tajemnicy oraz na og�aszaniu z wielkim szumem rzekomych, nie daj�cych si� sprawdzi� rezultat�w. Od dziesi�tk�w lat chwalili tylko siebie i sw�j ustr�j, cho� wszystkim by�o wiadome, �e jest to najwi�ksze przekle�stwo dla ludzko�ci. I nagle radio og�asza, �e oni osi�gn�li taki wielki sukces naukowy! Tak wi�c nie wierzyli�my. To by�a organiczna reakcja. Chyba wielu ludzi we Wschodniej Europie reagowa�o tak samo. Wiedzieli�my, �e zatajali swoje niepowodzenia w badaniach Kosmosu, wyolbrzymiali ma�e sukcesy. A zazwyczaj podawali jedynie wiadomo�ci ex post. Z g�ry bowiem nigdy nie zapowiadali, jakie eksperymenty zamierzaj� przeprowadzi�, gdzie, przy pomocy jakich urz�dze� i jaki jest ich cel. Je�li si� nie uda�o, milczeli, my za� dopiero p�niej, po�rednio, z zachodnich audycji radiowych dowiadywali�my si� o niepowodzeniu owych eksperyment�w. �wiat - jestem przekonany - zawsze podejrzliwie odnosi� si� do Zwi�zku Radzieckiego, i tak b�dzie, dop�ki istnieje ten sztuczny tw�r pa�stwowy. �Bohaterowie Walki o Pok�j� - jak wiemy - zgromadzili przez ten czas najwi�kszy arsena� broni, jaki kiedykolwiek istnia� na �wiecie, i bez wahania u�ywali go, tak�e w latach osiemdziesi�tych. Po czwarte: pozosta� mi jeszcze �lad we wspomnieniu i mo�e moi �wcze�ni koledzy pami�taj�, �e nazajutrz po locie, kiedy my, gimnazjali�ci, przekrzykuj�c si� wzajemnie dyskutowali�my o �locie w Kosmos�, o�wiadczy�em: nie wierz� w to, ten cz�owiek nie m�g� polecie�, on wcale nie przebywa� w przestrzeni kosmicznej. (Powiedzia�em tak jeszcze przed konferencj� prasow�). Cz�� koleg�w by�a tego samego zdania, inni natomiast wykrzykiwali: �Na takie k�amstwo Rosjanie by si� nie odwa�yli�. W ka�dym razie ja zako�czy�em rozmow� tak: - Ten cz�owiek nie b�dzie d�ugo �y�. Kto zna tak� tajemnic�, to znaczy, �e wcale nie by� w Kosmosie i ca�a jego s�awa to tylko chwyt propagandowy, tego rz�d, tego w�adza nie zostawi przy �yciu. P�ki �yje, stanowi� b�dzie wielkie niebezpiecze�stwo dla w�adzy, bo przecie� mo�e gdzie� si� wygada�. Albo kto� z jego otoczenia... Nie b�dzie d�ugo �y�, sami zobaczycie. Jak wiemy, Gagarin nie do�y� nawet do ko�ca lat sze��dziesi�tych. W roku 1968, nie ca�e siedem lat po �locie w Kosmos�, zgin�� w �wypadku�. Po pi�te: jedena�cie lat p�niej znowu zetkn��em si� z t� spraw�. Mieszka�em jeszcze w Polsce, i wskutek jakiego� donosu polska S�u�ba Bezpiecze�stwa zacz�a si� mn� interesowa�. M�ody cudzoziemiec, wci�� pisz�cy, badaj�cy r�ne �r�d�a, widywany na r�nych mi�dzynarodowych imprezach, a przy tym wyst�puj�cy jako t�umacz przy kilku znacznych dyplomatach... jakimi tematami si� zajmuje w odnajmowanym poza stolic� mieszkaniu? Ca�ymi dniami stuka na maszynie. Jedna moja praca by�a ju� gotowa, do drugiej zdo�a�em ju� zebra� wiele materia�u. Uderzyli wi�c. 25 stycznia 1972, w czasie mej nieobecno�ci, trzej agenci SB przeszukali moje mieszkanie, sk�d zabrali wszystkie maszynopisy i notatki. Po pewnym czasie wi�kszo�� zwr�cili, nawet ksi��k� zatytu�owan� �Planeta strachu i n�dzy� zawieraj�c� bardzo polityczne tre�ci i ostr� krytyk� obu wielkich mocarstw na tle �wczesnej sytuacji na �wiecie. Tylko inn� moj� prac� zatrzymali sobie na zawsze. By�a to pierwsza wersja, jeszcze do�� pobie�na, dotycz�ca oszuka�czej sprawy Gagarina, wraz z notatkami na ten temat. Jedno jest niew�tpliwe: to w�a�nie by�o powodem, �e potem przez d�ugie miesi�ce S�u�ba Bezpiecze�stwa mnie obserwowa�a, wzywa�a na przes�uchania, uniemo�liwia�a wyjazd i utrudnia�a kontakty. Dopiero interwencja paru wp�ywowych warszawskich polityk�w, w tym jednego p�niejszego ministra (kt�rych zna�em jako t�umacz) spowodowa�a z�agodzenie tych nacisk�w, lecz w czerwcu 1972 roku musia�em wr�cz uciec z Polski, gdy� SB jeszcze bardziej si� mn� interesowa�a i chcia�a za wszelk� cen� wpakowa� mnie w jak�� szpiegowsk� histori�. Potem przez siedem lat, a� do roku 1979, nie odwa�y�em si� pojecha� do Polski, wtedy za� zosta�em zaproszony na �wiatowy Zjazd T�umaczy Literatury Polskiej. Nie wykluczone �e by�a to wsp�praca wschodnio - europejskich si� bezpiecze�stwa, tak �ci�le powi�zanych ze Zwi�zkiem Radzieckim. Sam mog�em si� przekona�, �e jeden z wysoko postawionych funkcjonariuszy Ambasady W�gierskiej w Warszawie by� agentem polskiej bezpieki. Wysy�a� tam raporty z prowadzonych ze mn� poufnych rozm�w, podczas kt�rych podziela� moje zdanie. Inaczej m�wi�c: nie wykluczam wi�c, �e Moskwa by�a poinformowana o przygotowywanej przeze mnie ksi��ce. Moja osoba by�a widocznie nie tak wa�na, by rozpocz�� jak�� akcj�, a �e w por� powr�ci�em na W�gry (gdzie w �najweselszym baraku� nie tak gro�nie traktowano podobne �figle�), sprawa by�a dla nich tylko sygna�em: gdzie�, kto� ju� zaj�� si� t� spraw� nie tylko na zachodzie, lecz tak�e na wschodzie, i ju� domy�la si� powi�za�... Jedno jest pewne: w sprawie Gagarina jest masa sprzeczno�ci, a je�li tak jest, to znaczy, �e co� nie jest w porz�dku. Kto teraz przeczyta t� ksi��k� musi odnie�� wra�enie, �e kurczowe utrzymywanie tajemnicy jest kurczowym k�amaniem. DLACZEGO WTEDY I DLACZEGO W�A�NIE TAK? Zbadajmy najpierw wst�pne okoliczno�ci rzekomego lotu, i to nie tylko pod k�tem bada� Kosmosu, lecz i szerszej sytuacji politycznej. W latach poprzedzaj�cych rok 1961 Zwi�zek Radziecki prze�ywa� (wtedy r�wnie�) g��boki kryzys. Dzisiaj, kiedy zaczynamy ja�niej widzie� wzajemne zale�no�ci ostatnich sze�ciu czy siedmiu dziesi�tk�w lat, stwierdzenie to nie ma cech sensacji. Od 1917 roku, a przede wszystkim od oficjalnych przemian dokonanych na pocz�tku lat dwudziestych, to najwi�ksze pa�stwo �wiata zmaga si� ze sta�ymi kryzysami wywo�anymi przez sam system. Pod koniec lat pi��dziesi�tych zacofanie Zwi�zku Radzieckiego w stosunku do cywilizowanego �wiata by�o wr�cz niewiarygodne. Niech nikogo nie myli fakt, �e sz�y stamt�d w �wiat same dobre wiadomo�ci, a nas we Wschodniej Europie poddawano sta�ej indoktrynacji. Nieustannie s�uchali�my o wy�szo�ci socjalizmu, o jego dynamizmie i szybkim rozwoju. W rzeczywisto�ci natomiast w tym ogromnym pa�stwie istnia�y minimum dwa �wiaty, tak w czasie jak i w przestrzeni. Jednym by� �blask� Moskwy, Leningradu i kilku innych du�ych miast, w paru ga��ziach przemys�u kilka wyr�nionych (i stale pokazywanych) zak�ad�w produkcyjnych i urz�dze� wytwarzaj�cych energi�, kilka instytut�w naukowych i osi�gni�te wyniki. Poza tym nic. Drugi �wiat znajdowa� si� poza tym wszystkim. Par�set milion�w ludzi �yj�cych na jednej sz�stej globu bytowa�o w n�dzy, kt�ra trwa do dzisiaj. Okre�lenie olbrzym na glinianych nogach nigdy bardziej nie pasowa�o do jakiejkolwiek struktury pa�stwowej, jak do tej w�a�nie. Jedna trzecia bud�etu by�a przeznaczona na zbrojenie, przemys� by� zacofany, rolnictwo oparte na ko�chozach - m�wi�c delikatnie - by�o tragicznie zacofane w por�wnaniu z wydajno�ci� kraj�w o podobnym klimacie. Grzechy polityczne niczym o��w ci��y�y na kierownictwie. Rok 1956: W�gry, o kt�rych �wiat wcale nie zapomnia�, po pi�ciu latach wypominano to Sowietom na ka�dym mi�dzynarodowym forum. W Moskwie przygotowywano ju� �wiadomie kuba�sk� prowokacj�: w drodze na rz�dzon� przez Castro Kub� znajdowa�y si� pociski rakietowe, kt�re mog�y dosi�gn�� terytorium Stan�w Zjednoczonych. Kilka tygodni po �locie kosmicznym� Gagarina istotnie nast�pi� kryzys kuba�ski. Chruszczow trzyma� si� co prawda dobrze, ale i on, i jego ideologiczni towarzysze wiedzieli: w tym pa�stwie nie tylko za Stalina, lecz od czas�w carskich (a wi�c od wielu stuleci), przej�cie w�adzy odbywa�o si� tylko drog� przemocy. Musia� si� obawia�, �e ta tradycja mo�e od�y�. (Co prawda jego �yciorys zdaje si� zaprzecza� temu twierdzeniu, bo przecie� pozostawiono go przy �yciu i jako emeryt zmar� w zapomnieniu.) Na pi�ty ju� mu nast�powa� Leonid Bre�niew, kt�ry tak�e si� uwija� przy sprawie Gagarina i jako drugi, w cieniu Chruszczowa zbiera� �s�aw�. Podczas wi�c gdy �wiat liczy� si� ze Zwi�zkiem Radzieckim i obawia� si� go, w samym kraju zapowiadane wielkim g�osem reformy jako� si� nie udawa�y. Poniewa� og�oszone zagospodarowanie ziem dziewiczych i z�oty wiek rolnictwa nie nast�powa�y, s�o�ce Chruszczowa przygasa�o. Wiedzia�, �e jego polityczni przeciwnicy i konkurenci w Biurze Politycznym od dawna spiskuj� przeciwko niemu. Trzeba by�o co� wymy�li�, co r jednej strony odwr�ci uwag� �wiata od przygotowywanej awantury kuba�skiej - a przynajmniej st�umi wywo�any ni� szok - z drugiej za� strony, i to przede wszystkim, uspokoi wewn�trznych opozycjonist�w. Z pewno�ci� przychodzi�o mu tak�e do g�owy, �e ta sprawa i jemu przysporzy s�awy, a w ka�dym razie umocni jego chwiejn� pozycj�. Trzeba by�o wymy�li� co� wielkiego i b�yskotliwego, od czego oszaleje przeci�tny sowiecki obywatel i co pozwoli w niego wm�wi� to, co mu od dziesi�tk�w lat wbijaj� do g�owy: �e jest nadzwyczajnym obywatelem nadzwyczajnego pa�stwa, �e jemu przys�uguj� najwi�ksze na �wiecie prawa (!), �e buduje cudown� przysz�o��, �e jest uciele�nieniem najpi�kniejszych marze� ludzko�ci, �e stanowi ideologiczn� awangard� �wiata, itd. itd. A zatem: konieczny jest wielki sukces, i to mo�liwie nie wojskowy, gdy� taki zwi�kszy�by tylko negatywne uczucia �wiata wobec Zwi�zku Radzieckiego. Niech si� da w kr�tkim czasie urzeczywistni�, niech nie wymaga zbyt wielkich nak�ad�w i niech wzbudzi podziw �wiata, a tak�e bieduj�cych obywateli radzieckich. Musi to by� co� zwi�zanego z nauk� - powiedzia� kto�. Bieda w tym, �e nauka sowiecka od dziesi�tk�w lat nie przodowa�a w �adnej dziedzinie; wszystkie wynalazki polega�y na na�ladowaniu zachodnich wzor�w, naukowcy sowieccy z powod�w ideologicznych i ze wzgl�du na czujno�� w obronie pa�stwa nie mogli utrzymywa� kontakt�w osobistych, ani nawet korespondencyjnych z kolegami w rozwini�tych (a wi�c kapitalistycznych) krajach. Fachowe czasopisma nie by�y sprowadzane regularnie, tylko kapa�y od wypadku do wypadku. Dlatego w�a�nie w latach pi��dziesi�tych, sze��dziesi�tych i siedemdziesi�tych by�o rzecz� normaln�, �e w niekt�rych, szczeg�lnie prowincjonalnych instytutach naukowych przez ca�o lata, za cen� wysokich nak�ad�w pieni�nych odkrywano rzeczy, kt�re w wolnym �wiecie od dawna by�y znane. By� jednak pewien teren, gdzie istnia�y szans�. Odpowiada�o to wymaganym warunkom, gdy� mia�o zwi�zek z sowieck� technik� wojskow�. Ta za� otrzymywa�a wszelk� pomoc, wi�c tu mo�na by�o naj�atwiej co� osi�gn��. I tu istotnie osi�gni�to rezultaty. Najbardziej spektakularn� dziedzin� by�a technika bada� kosmicznych. Rakiety, za pomoc� kt�rych mo�na niszcz�ce pociski kierowa� na terytorium wroga. Tym razem jednak rakiety by�y potrzebne nie jako narz�dzia bojowe. W kierownictwie partyjnym kurczowo domagano si�, by ta rakieta nie by�a tak� rakiet�. Sprawa musi mie� aspekt pokojowy. Sowiecka technika rakietowa ca�kowicie (to przyznawano) oparta by�a o osi�gni�cia niemieckie. W roku 1945 w Peenemunde (do�wiadczalny poligon rakietowy Hitlera) uj�ci zostali tamtejsi naukowcy i na bazie znalezionych tam rakiet powsta� program produkcji zbrojeniowej, kt�ry doprowadzi� do dzisiejszej techniki kosmicznej. �wczesne rakiety A - 4 (inaczej zwane V - 2) by�y punktem wyj�cia do�wiadcze� w 1946 roku, w miejscowo�ci Podlipki w pobli�u Moskwy. Pierwsz� rakiet� balistyczn� dalekiego zasi�gu wystrzelono 18 pa�dziernika 1947 roku, nie by�o w niej nic sowieckiego. Niemieckie V - 2 nazwano broni� sowieck�. Nast�pn� r�wnie gro�n� rakiet�, zbudowan� podobno w wi�kszo�ci z element�w konstrukcji sowieckiej, wystrzelono 10 pa�dziernika 1948 roku. Tu chc� zaznaczy�: powy�sze dane opublikowano w sowieckim czasopi�mie (�Trud�) pod koniec 1989 roku. Przedtem nigdy i nigdzie nie mo�na by�o tego poda�. P�niej ci�gle konstruowano wielkie rakiety, kt�re do dzisiaj s� gro�b� dla �wiata. Badania kosmiczne zainicjowane g��wnie dla presti�u, a nie dla osi�gni�cia cel�w naukowych (pierwszy sputnik, pies �ajka itd.) w spos�b oczywisty ukazywa�y, �e jest to teren, na kt�rym mo�na ol�ni� �wiat. Tym bardziej, �e Amerykanie te� pod��ali w tym kierunku. Nie by�o tajemnic�, co przygotowuj�. Jak zwyk�o si� dzia� w wolnym �wiecie, Amerykanie przed ka�d� pr�b� z g�ry o niej oznajmiali, a je�li si� nie uda�a, nie robili z tego tajemnicy. Nawiasem m�wi�c w prawdziwie demokratycznym spo�ecze�stwie zatajanie czegokolwiek nie mia�oby �adnych szans. Oni te� przygotowywali pierwszy lot z cz�owiekiem i wszyscy o tym wiedzieli. Poza tym prezydent Kennedy oznajmi� w roku 1961, �e Amerykanie pracuj� nad programem lot�w na Ksi�yc i �e tam pierwszy Amerykanin dotrze w 1968 roku. (Pomyli� si� tylko o jeden rok, bo jak wiemy z powodu �po�lizgu� w realizacji programu Neil Armstrong w czerwcu 1969 roku stan�� na ksi�ycu). Wiedziano tak�e, �e Alan Shepard, wyznaczony jako pierwszy ameryka�ski pilot do wykonania �skoku w kosmos�, przygotowuje si� na koniec kwietnia lub pocz�tek maja 1961 roku (!). A gdyby tak pierwszym by� cz�owiek sowiecki? S� pewne znaki, �e Sowieci ju� pod koniec lat pi��dziesi�tych prowadzili do�wiadczenia w Kosmosie. Do niekt�rych aluzji jeszcze powr�cimy w innym miejscu tej ksi��ki. Niczego pewnego jednak na Zachodzie, nikt nie wiedzia� i nie m�g� wiedzie�. Nie zapomnijmy, �e nie by�o w dziejach (i w drugiej po�owie dwudziestego wieku) drugiego pa�stwa tak odci�tego od zewn�trznego �wiata. W�adza by�a wy��cznym w�a�cicielem wszystkich zamk�w, k��dek i kluczy. Rozbudowane systemy kontrolne, miliony donosicieli i wr�cz chorobliwa tajno�� organ�w wojskowych by�y w tym pa�stwie tradycyjne, ale pod koniec naszego stulecia osi�gn�y szczyt. W Zwi�zku Radzieckim tak�e istnia� program bada� Ksi�yca. Wiemy, �e - nawet wed�ug �r�de� w�gierskich - by�a to najwi�ksza kl�ska w ich badaniach kosmicznych... W�o�yli w to miliardy, staraj�c si� za wszelk� cen� wyprzedzi� Amerykan�w, to bowiem by�o zawsze ich prawdziwym i niemal jedynym celem, a nie prawdziwe badanie przestrzeni kosmicznej. A� do lat siedemdziesi�tych, kiedy rozpocz�a si� wsp�praca w dziedzinie bada� kosmicznych z konkurentami zza oceanu, pokonanie Amerykan�w zawsze majaczy�o przed oczyma kierownictwa sowieckiego. W Moskwie bowiem wbili sobie do g�owy, �e kto w tej dziedzinie b�dzie przodowa�, udowodni tym samym przoduj�c� rol� swego systemu i ideologii, albo w�a�nie jego zbawczy charakter. Teraz wreszcie, w roku 1990 - tym, sytuacja jest przynajmniej jasna... Kiedy oficjalna propaganda sowiecka od pocz�tku, a� do 1989 roku twierdzi�a w s�owie i pi�mie, �e nigdy nie zamierzali l�dowa� na Ksi�ycu, gdy� Ksi�yc i bez tego mo�e by� zbadany innymi sposobami (np. przez sondy) - niedawno okaza�o si�, �e jest to tylko klasyczny przypadek pomniejszania tego, czego sami nie potrafi�. W rzeczywisto�ci prowadzili rozpaczliwy wy�cig z Amerykanami a� do ostatnich tygodni (!) przed ju� wspomnianym l�dowaniem ekipy Armstronga w roku 19692. Pisz� o tym wszystkim tylko dlatego, aby wykaza�, �e w Zwi�zku Radzieckim, zgodnie z wol� najwy�szych w�adz partyjnych, od samego pocz�tku, przynajmniej przez p�tora dziesi�tka lat, sowieckie badania przestrzeni kosmicznej s�u�y�y wy��cznie propagandzie, niczemu innemu. Ju�. przy wystrzeleniu pierwszego sputnika (4 pa�dziernika 195 - 7 roku) liczyli tylko na efekt propagandowy, i faktycznie innego nie osi�gn�li. Trzeba by�o to teraz wykorzysta�! Zbli�a� si� termin zapowiedzianego lotu Sheparda. Z r�nych �r�de� wiemy, jaki nacisk wywierano na badaczy Kosmosu, szczeg�lnie na cz�onka akademii Korolowa, kt�ry by� �dusz�� ca�ego programu i na kilkuset jego towarzyszy. Partia ��da�a za wszelk� cen� sukcesu i to na �wiatow� skal�, a do tego natychmiast - a w ka�dym razie wcze�niej ni� Amerykanie. Teraz jest tak�e jasne, �e program Ksi�yca natychmiast porzucili - niech przepadn� zaanga�owane w to miliardy - kiedy Amerykanie pierwsi osi�gn�li cel. Od tej chwili sprawa przesta�a interesowa� w�adze monopartii, niech si� zmarnuj� niew�tpliwie nagromadzone cenne do�wiadczenia, wynalazki i wyniki. Mo�na wi�c zrozumie�, �e na pocz�tku 1961 roku nacisk by� jeszcze silniejszy. Sukces by� pilnie potrzebny, przecie� wszystko doko�a si� chwia�o, �republiki cz�onkowskie� utrzymywano tylko bezwzgl�dnym terrorem, a �wiat zewn�trzny mo�na by�o utrzyma� w szachu straszliw� si�� zbrojn�. A wi�c - cz�owiek musi wyruszy� w Kosmos! By� ju� sputnik, by�y zdj�cia z tamtej strony Ksi�yca, zdarza�y si� satelity ��czno�ciowe i szpiegowskie, zacz�o si� wojskowe wykorzystywanie Kosmosu, cho� wszystko to by�o jeszcze w stadium dzieci�stwa. Chruszczow wyda� poufny rozkaz: trzeba za wszelk� cen� wyprzedzi� Amerykan�w. W jakikolwiek spos�b! Rozkaz wykonano pos�usznie. SPRZECZNO�CI LOT Id�my po kolei. Poniewa� ju� przedtem od kilku dni po Moskwie kr��y�y dziwne plotki (o tym b�dzie jeszcze mowa), wi�c oczywi�cie nie tylko tam, lecz w tak zwanych �zaprzyja�nionych� stolicach ludzie o tym m�wili. Najjaskrawszym tego przyk�adem by� wspomniany ju� wypadek warszawski: polscy dziennikarze i inni towarzysze tak bardzo si� pospieszyli z podaniem dobrej wiadomo�ci, �e wyprzedzili samo wydarzenie! Oczywi�cie w Budapeszcie te� o tym m�wiono. Dowodem jest w�gierska prasa partyjna. Artyku� niejakiego V.J. w Nepszabadsag wyjawia: �e we wtorek w po�udnie (a wi�c dwadzie�cia cztery godziny przed rzekomym lotem Gagarina) ca�y Budapeszt m�wi� o sowieckim locie w Kosmos jako ju� dokonanym fakcie. Znamy psychologi� �socjalistycznych� re�im�w, do�� mieli�my czasu, aby si� nauczy� wszystkich chwyt�w i forteli. Takie plotki nie bez powodu zwyk�y si� rozchodzi�, podobnie jak dementowanie (kt�re w rzeczywisto�ci jest tylko zaprzeczeniem) ma swoje znaczenie w imperium k�amstwa. Od czas�w Hitlera, Stalina, Ceaucescu, Kadhafiego i im podobnych wiemy, �e to, czemu przecz� owe re�imy, na og� stanowi czyst� prawd�. Ot� w omawianym artykule znajdujemy zaprzeczenie, �e co� podobnego zdarzy�o si� w Zwi�zku Radzieckim, �e to tylko �imperialistyczny wymys��, itd. Brak jednak odpowiedzi na pytanie, sk�d w takim razie przysz�a ta wie��, w jaki spos�b rozprzestrzeni�a si� nie tylko w Moskwie, lecz w po�owie Europy - jeszcze zanim nast�pi� �w rzekomy lot? Jak ju� wspomniano: na podstawie po�rednich dowod�w twierdzimy, �e Gagarin nigdy nie by� w przestrzeni kosmicznej. Dla cel�w propagandowych przeprowadzono w Zwi�zku Sowieckim przedwczesny eksperyment, kt�ry si� nie uda�, i dopiero wtedy, pod naciskiem rozg�oszonych ju� wiadomo�ci (i z powodu zbli�aj�cego si� terminu ameryka�skich do�wiadcze�) trzeba by�o wydoby� z nico�ci cz�owieka, kt�rego da si� mianowa� kosmonaut� i wm�wi� �wiatu, �e ten cz�owiek ju� odby� wielk� podr�. Potrzebny by� cz�owiek godny zaufania. Tak, podporucznik Jurij Gagarin, potem porucznik i major, by� istotnie godny zaufania, gdy� najwa�niejszym wydarzeniem jego �ycia przed lotem kosmicznym - jak sam to p�niej o�wiadczy� - by�o przyj�cie go do partii... Ale teraz po kolei. Ot� wtedy, kiedy wszyscy ju� rozprawiali o locie w Kosmos, w �rod�, 12 kwietnia przed po�udniem TASS poda�a o tym wiadomo��, kt�r� MTI (W�gierska Agencja Prasowa) odebra�a o godzinie 930. Z uwagi na r�nic� czasu zegary w Moskwie wskazywa�y wtedy godz. 1130. Oto zacz�a si� era kosmiczna - oznajmiono triumfalnie w Moskwie. Rosjanie byli ju� sk�onni zapomnie� o w�asnym, pierwszym sputniku z 1957 roku. Loty kosmiczne cz�owieka otwieraj� nowe perspektywy w dziejach ludzko�ci - grzmieli. Faktycznie nie mo�na zaprzeczy�, �e chodzi�o o wielkie wsp�zawodnictwo. Wielu o tym wiedzia�o i w Ameryce, i na Zachodzie. Nie zaszkodzi zacytowa�: �Przed lotem� Gagarina w Stanach Zjednoczonych wystrzelono ��cznie 42 sputniki, w Zwi�zku Radzieckim za� wszystkiego 12 sztucznych ksi�yc�w wyprawiono na orbit� dooko�a-ziemsk�... Cho�by tylko dlatego mieli z�e samopoczucie. Konieczny by� jaki� wielki sukces. LECZ KTO NAPRAWD� ODBY� LOT KOSMICZNY - I KIEDY? Dziwnym trafem pewnej pomocy w ustaleniu fakt�w dostarczy� �wczesny korespondent w�gierski w Moskwie. O tym, �e co� by�o nie w porz�dku, doni�s� w swoim pierwszym sprawozdaniu z 13 kwietnia. �eby nie by�o nieporozumie�: ukaza�o si� to w druku. Wspomina, jak na sensacyjn� wiadomo�� zareagowali wszyscy korespondenci prasy mi�dzynarodowej, akredytowani w Moskwie. S� tam dwa zdania, kt�re dzisiaj nie wydaj� si� ju� dziwne, lecz s� raczej dowodem. Cytuj�: �I tak rozpocz�a si� zaci�ta walka o sekundy mi�dzy wielkimi zachodnimi agencjami prasowymi. Jak to by�o mo�liwe, �e natychmiast dosta�y wolne po��czenia kablowe? Ot� mi�dzynarodowe agencje ju� od czterech dni, po�wi�caj�c tysi�ce dolar�w, utrzymywa�y sta�� ��czno�� z moskiewskimi korespondentami...� Musia� chyba by� jaki� pow�d, prawda? A wi�c pocz�wszy od 8 kwietnia nie tylko w Moskwie, lecz i za granic�, przede wszystkim na Zachodzie wiedziano ju�, �e co� si� szykuje. Albo - tak my uwa�amy - co� ju� si� sta�o. W roku 1961 sytuacj� korespondent�w zagranicznych w Moskwie w niezwyk�ym stopniu utrudnia�y w�adze i tajna policja. Nie mog�o by� mowy o tym, by opuszczali Moskw� i na w�asn� r�k� zdobywali wiadomo�ci. Taki krok w dobrze pilnowanym mie�cie r�wna�by si� zawodowemu samob�jstwu, w naj�agodniejszej formie grozi� cofni�ciem akredytacji, albo oskar�eniem o szpiegostwo... (Te zarz�dzenia byty w mocy do lat osiemdziesi�tych). Tak wi�c zagraniczni dziennikarze, je�li chcieli wykonywa� swoje zadania byli zdani na miejscowych informator�w i na plotki. Od organ�w urz�dowych zamiast rzeczywistych informacji otrzymywali tylko propagandowe frazesy lub k�amstwa; w tym wypadku te� nie by�o inaczej. W mie�cie m�wiono, �e by�a pr�ba lotu w Kosmos, ale si� nie uda�a. A mo�e nie by�o? W ka�dym razie donie�li o tym na Zach�d, a tamtejsze agencje prasowe przygotowa�y si�: wkr�tce kr���ce wiadomo�ci zostan� potwierdzone przez �r�d�a oficjalne. Od 8 - go kwietnia czekali i naprawd� kosztowa�o ich to niema�o. Kto� m�g�by powiedzie�: przy wydarzeniach o takim znaczeniu nie da si� unikn��, by ludzie nie plotkowali, by ju� wcze�niej nie by�o przeciek�w. Ja za� powiadam: z zachowania tajemnic imperium sowieckie zda�o egzamin celuj�co (patrz dalej do rozdzia�u na ten temat) i kierownictwo nie mia�o tego rodzaju k�opot�w. Poza tym wystrzelenie pierwszego sputnika w 1957 roku by�o w swoim czasie jeszcze wi�kszym wydarzeniem, a przecie� do ostatniej chwili nie by�o najmniejszego przecieku! ��CZNO�� RADIOWA Po wystrzeleniu pierwszego sputnika podano d�ugo�� fali, na kt�rej ka�dy m�g� us�ysze� jego sygna�. Pami�tamy chyba: cz�sto stacje nadaj�ce program podawa�y sygna� bip - bip. Teraz, kiedy zdarzy�a si� tak wa�na rzecz, jak rzekomy lot Gagarina, nie podano z g�ry takiej informacji, nikt wi�c nie m�g� us�ysze� sygna�u. Natomiast Frankfurter Allgemeine Zeitung w tym czasie opublikowa� ma�� ukryt� wiadomo��, z kt�rej wynika�o, �e kilka dni wcze�niej zachodni nas�uchiwacze radiowi (z pewno�ci� chodzi�o o wojskowy nas�uch elektroniczny) s�yszeli rozmow� w j�zyku rosyjskim mi�dzy Ziemi� i przestrzeni� kosmiczn�. Nie byli co prawda ca�kiem pewni, czy jeden z m�wi�cych faktycznie m�wi� z Kosmosu. Po locie Gagarina w�adze sowieckie oficjalnie poda�y do wiadomo�ci d�ugo�ci fal, kt�rych u�ywano podczas lotu. (Dlaczego dopiero po fakcie?) Oto one: w zakresie fal kr�tkich - cz�stotliwo�� 9,019 i 20,006 MHz, a w zakresie UKF 143,625 MHz. Poniewa� og�oszono to post factum nikt ju� nie m�g� skontrolowa� po ukazaniu si� tamtej wiadomo�ci, czy istotnie by�a to rozmowa rosyjska i g�os Gagarina. Czy rozegra�o si� to rzeczywi�cie 12 kwietnia rano? A mo�e kiedy indziej? Albo... wcale nie? LOT - WERSJA OFICJALNA TASS poda�a do wiadomo�ci, �e Jurij Aleksiejewicz Gagarin, urodzony w 1934 (a zatem mia� wtedy dwadzie�cia siedem lat), 12 kwietnia przed po�udniem jako pierwszy w dziejach ludzko�ci dokona� lotu kosmicznego doko�a Ziemi. Lot trwa� 89,1 minut w jednoosobowym statku kosmicznym typu Wostok, kt�ry szcz�liwie powr�ci� na Ziemi� w wyznaczony z g�ry rejon na terytorium Zwi�zku Radzieckiego. Statek kosmiczny tego dnia wed�ug czasu moskiewskiego wystartowa� o godzinie 9:07 z Bajkonuru (o tym b�dzie te� mowa dalej...), o 922 przelecia� nad Ameryk� Po�udniow�, o 10:15 nad Afryk�, a o 10:25 na sygna� nadany z ziemi w��czy�o si� urz�dzenie hamuj�ce i kabina kosmiczna po dokonaniu jednego okr��enia Ziemi wyl�dowa�a w pobli�u jakiej� wioski ko�o Saratowa o g. 10:55. Czas trwania lotu: najpierw przez kilka dni podawano 89,1 minut. W nast�pnych latach oceniano czas lotu na 108 minut. Oczywi�cie zale�a�o to od tego, jaki odcinek lotu by� oceniany. Prawdopodobnie odliczono czas startu i l�dowania, st�d owe 89 minut, potem za� dodano �w czas i wysz�o 108 minut. Wa�na uwaga: o fakcie lotu kosmicznego TASS poinformowa�a po odbyciu lotu. Nie przedtem, nie podczas lotu i nie minut� po l�dowaniu, tylko nieco p�niej. Dok�adnie 35 minut potem, jak kosmonauta rzekomo znalaz� si� na Ziemi w pobli�u Saratowa. O tym b�dzie jeszcze mowa w dalszym ci�gu tych wywod�w. PIERWSZE ZDJ�CIA Nazajutrz w gazetach ukaza�y si� dwa zdj�cia. Jedno to dobrze znana fotografia u�miechni�tego lotnika w sk�rzanej kominiarce. I drugie, na kt�rym kosmonauta stoi mi�dzy innymi osobami, po wyj�ciu z kabiny. W prasie w�gierskiej te� si� to zdj�cie ukaza�o, najcz�ciej z takim tekstem: �Major Gagarin znowu na Ziemi po udanym locie w Kosmos�. Tylko �e to nie on! Zupe�nie inna twarz, kt� wie, kiedy i gdzie to zdj�cie zosta�o wykonane? Nawet pobie�ny rzut oka wzbudza mieszane uczucia. Ten cz�owiek nie bardzo jest podobny do u�miechaj�cego si� do nas prosto w oczy kosmonauty. Czy� nikt tego nie zauwa�y�? - mieliby�my prawo zapyta�. Odpowied�: tego dnia po raz pierwszy pokazano �wiatu zdj�cia Gagarina, a �e nie rozporz�dzano innymi, te w�a�nie dostarczono mi�dzynarodowej prasie dla cel�w informacyjnych. W�wczas nikt jeszcze nie zna� prawdziwej twarzy rzekomego kosmonauty, nikt nie zwr�ci� na to uwagi. Zdj�cie zreszt� nie jest najlepsze, ale do tego ju� przywykli�my z uwagi na �wczesny stan techniki sowieckiej. �Jestem cz�onkiem i synem Partii Komunistycznej� (Gagarin) Pierwszego dnia by�o bardzo ma�o prawdziwej informacji. Faktycznie niemal nie dowiedzieli�my si� �adnych szczeg��w. Niekt�re pisma - nie tylko na Zachodzie - podawa�y sprzeczne w niekt�rych punktach wiadomo�ci. Mo�na nawet powiedzie�: panowa�o wr�cz zamieszanie. I to nie tylko w dziedzinie informacji, lecz tak�e za kulisami. Re�yserom pozosta�o ma�o czasu na wyre�yserowanie ca�ego spektaklu, jest wi�c zrozumia�e, �e pope�nili b��dy. Pierwszy dotyczy� wspomnianego ju� zdj�cia, ale by�y oczywi�cie tak�e inne. W tym czasie odezwa�o si� kilka trze�wych g�os�w na �wiecie, szkoda, �e p�niej umilk�y, a nawet przy��czy�y si� do ch�ru og�lnego zachwytu. Paru zauwa�y�o, �e �przepraszam, ale przed kilku dniami co� si� sta�o, jaki� lot kosmiczny, czy co�... Sk�d wi�c wzi�� si� ten Gagarin i czemu si� twierdzi, �e on w�a�nie lata�, i to dopiero w �rod�, 12 kwietnia? Wiemy przecie�, �e ju� w sobot�, czy w niedziel� inny sowiecki kosmonauta zosta� wystrzelony w Kosmos...� KIM M�G� BY� PRAWDZIWY PIERWSZY KOSMONAUTA? W plotkach pada�y nawet nazwiska; wi�kszo�� wymienia�a Iljuszina juniora, syna konstruktora samolotowego Iljuszina, tw�rcy s�awnych samolot�w I�. Ciekawe, �e zachodni korespondenci, kt�rzy p�niej starali si� to wyja�ni�, natrafiali zawsze na mur milczenia. Przez bardzo d�ugi czas nikomu nie uda�o si� dotrze� do m�odego Iljuszina, Kiedy�, w roku 1963, czy 1964, jaki� w�gierski tygodnik - o ile sobie przypominam �Orszag - Yilag� lub �N�k Lapja� (�Kraj - �wiat� lub �Pismo Kobiet�) - przedrukowa� z prasy sowieckiej kr�tki wywiad, podobno przeprowadzony w�a�nie wtedy z Iljuszinem juniorem. Wynika�y z niego nast�puj�ce fakty: przekl�ta prasa kapitalistyczna bezpodstawnie podejrzewa�a tego nienagannego radzieckiego obywatela o to, �e by� kiedykolwiek kosmonaut�. Jest to czysty wymys�. Towarzysz Iljuszin junior w roku 1961 uleg� powa�nemu wypadkowi samochodowemu - twierdzi� autor wywiadu - w nast�pstwie kt�rego przez dwa lata leczy� si� w Chinach! I ta w�a�nie wzmianka o Chinach jest podejrzana. Kto si� chocia� troch� interesowa� w polityce �wiatowej antagonizmem chi�sko - sowieckim, ten dobrze wie, �e te dwa ogromne pa�stwa na pocz�tku lat sze��dziesi�tych powa�nie si� por�ni�y i taki stan trwa� do lat siedemdziesi�tych. Czy�by sowiecka wiedza lekarska by�a a� tak z�a, �e nie potrafi�a wyleczy� syna tak znakomitego cz�owieka? Trzeba go by�o wys�a� na leczenie do nieprzyjaznych wtedy Chin? Przy rozeznaniu �wczesnych stosunk�w wydaje si� to ca�kowitym absurdem. Te twierdzenia same w sobie s� dowodem, �e wok� lotu Gagarina co� nie jest w porz�dku. Tak wi�c wed�ug kr���cych po Moskwie informacji, Iljuszin junior siedzia� w statku kosmicznym Wostok 8, 9 lub 10 kwietnia. On mia� by� pierwszym kosmonaut� sowieckim na znak szczeg�lnego uznania i wdzi�czno�ci partii dla zas�ug jego ojca. Nie wiadomo, w jakim stopniu pilot Iljuszin by� przygotowywany do tego lotu. Tym niemniej wed�ug kr���cych po Moskwie wie�ci lot by� fiaskiem, Iljuszinowi nie uda�o si� okr��y� Ziemi, co� si� sta�o ju� w pierwszej fazie lotu, tak �e trzeba by�o Wostok �ci�gn�� na Ziemi�. To przymusowe l�dowanie nie odby�o si� g�adko, a m�odego Iljuszina - podobno - w tragicznym stanie wydobyto z kabiny i nie mog�o by� mowy o tym, by go pokaza� �wiatu jako kosmonaut� po szcz�liwym locie. Gdy� taka mo�liwo�� by�a prawdopodobnie te� rozwa�ana. Jako �e nie liczy�a si� prawda, lecz to, czy uda si� wm�wi� �wiatu, �e wyprzedzili Amerykan�w. Jednak Iljuszin by� w takim stanie, �e wiedziano, i� lepiej go nikomu nie pokazywa� i odci�� od �wiata, na ca�e lata albo nawet na ca�e �ycie... Trzeba by�o rozejrze� si� za innym kosmonaut�, lecz k�opot w tym, �e eksperymentu nie mo�na by�o powt�rzy�. Nie by�o innego statku kosmicznego Wostok, a �e wiadomo�� jako� przeciek�a, nie mo�na by�o czeka� tygodniami na przygotowanie nast�pnego lotu. Tym bardziej, �e Amerykanie ju� deptali po pi�tach... Tak wi�c wed�ug jednej wersji Sowieci byli zmuszeni do podstawienia kogo� innego zamiast Iljuszina i wm�wienia �wiatu, �e dopiero 12 kwietnia wyruszy� w Kosmos pierwszy cz�owiek, kt�ry zdrowo powr�ci� na Ziemi� i �e nazywa si� Gagarin. By�oby ciekawe odnale�� w dzisiejszym Zwi�zku Radzieckim m�odego Iljuszina. Chocia� je�li to rzeczywi�cie on zosta� wystrzelony w przestrze� kosmiczn� w kwietniu 1961 roku, nale�y w�tpi�, czy da si� go odnale�� i czy w og�le jeszcze �yje. K�AMSTWA GAGARINA Nie jest win� �kosmonauty�, �e musia� k�ama�. Najwy�ej o tyle, �e jako wierny cz�onek partii pe�en podziwu dla Chruszczowa, podj�� si� tej roli - na poz�r wdzi�cznej. Nie przypuszczam, by mo�na go by�o do tego zmusi�. Mo�e nawet nie chciano go zmusza�. W takich szczeg�lnych wypadkach o wiele lepiej, �eby cz�owiek w pewnej mierze wierzy� w to, co m�wi. Je�li wierzy, �e w ten spos�b oddaje ojczy�nie nieocenion� przys�ug�. Chyba �atwo by�o go do tego sk�oni�, tak mi si� wydaje. Albowiem major Jurij Gagarin, o kt�rym powszechnie wiedziano, �e �lepo wierzy w Parti� Komunistyczn� i jej aktualnych przyw�dc�w, by� takim cz�owiekiem. Kierownictwo te� podj�o olbrzymie ryzyko, obdarzaj�c go zaufaniem, ale nie by�o innego wyj�cia. Pewne jest tak�e, �e byli inni kandydaci. Tylko �e by�o ma�o czasu, by przygotowa� cz�owieka na wiele tysi�cy mo�liwych pyta�, na kt�re w najbli�szych dniach, tygodniach, mo�e i latach b�dzie musia� odpowiada�. I to nie tylko w okoliczno�ciach krajowych, a wiec sowieckich, to znaczy dobrze kontrolowanych i mo�liwych do skontrolowania, lecz tak�e zagranicznych, prawdopodobnie cz�stych, i to na Zachodzie! Powtarzam, �e brak czasu m�g� by� powodem niedostatecznego przygotowania tej marionetki. Pozosta�my jednak przy chronologii. A wi�c 12 kwietnia, po �locie�, TASS nie mia�a przygotowanej z g�ry kolekcji zdj�� do rozdania korespondentom prasy i telewizji. To b��d, lecz naszym zdaniem co� wi�cej: obci��aj�cy znak. Bo przecie�, gdyby wszystko dzia�o si� zgodnie z planem, to kosmonaut� Gagarina od miesi�cy fotografowano by bez opami�tania podczas �wicze�, lot�w, w gronie rodzinnym, i by�yby na sk�adzie niezliczone zdj�cia z takimi podpisami jak �Gagarin i traktorzy�ci�, �Ulubione miasta Gagarina�, �Gagarin na wycieczce�, �Gagarin z matk�, ojcem, bra�mi, szwagrami, dzie�mi, pionierami, dzia�aczami partyjnymi itd.� Zdj�cia czeka�yby na 12 kwietnia. A w rzeczywisto�ci... nie istnia�o ani jedno takie zdj�cie! Podobne wykonano po wielu dniach, tygodniach, a nawet miesi�cach - z ogromnym op�nieniem! Z wyj�tkiem, oczywi�cie, istniej�cych ju� zdj�� odpowiadaj�cych chronologii i logice. By�o kilka s�abych fotografii z klubu lotnik�w, zdj�cia rodzinne z m�odych lat, itp. Wszystkie inne zdj�cia zosta�y zrobione po rzekomym locie, znowu stanowi�c przeno�ny dow�d, �e re�yserzy (zmuszeni jeste�my u�ywa� tego okre�lenia, gdy� nie znamy ich nazwisk) wpadli w pu�apk� czasu. Gagarina wyci�gni�to w ostatniej chwili, najwy�ej na 48 - 72 godzin wcze�niej, i tylko tyle czasu zosta�o na przygotowania. Wtedy oczywi�cie byli zaj�ci czym innym, a �kosmonauta� te� na co innego musia� wykorzysta� pozosta�y kr�tki czas: musia� �wmaglowa� przestrze� kosmiczn� i nigdy nie prze�yty lot kosmiczny. Tote� nie by�o i zdj��. NIC INNEGO TE� NIE BY�O... W swoim �yciorysie Gagarin twierdzi�, �e jeszcze przed lotem udzieli� wywiadu reporterom Prawdy i Izwiestii, kt�ry nagrany na ta�mie zosta� p�niej wyemitowany. Tego nie da si� udowodni�, szczeg�lnie w sytuacji, kiedy mamy powa�ne w�tpliwo�ci, czy towarzysz major w og�le wyruszy� w Kosmos... Chocia� przy drobnym zamaskowaniu sprawy, obu dziennikarzy (o ile w og�le istnieli) w�adze wojskowe mog�y wprowadzi� w b��d. Nie zapominajmy: i wtedy i jeszcze przez wiele lat p�niej eksperymenty kosmiczne odbywa�y si� w ramach struktury wojskowej i w absolutnej tajemnicy. Przez pierwsze dni w istocie nie by�o �adnych materia��w dowodowych o tym, �e Gagarin faktycznie odby� lot kosmiczny. Nie nakr�cono filmu o l�dowaniu. Dopiero znacznie p�niej pokazano kr�ciutki fragment filmowy pokazuj�cy, jak wsiada do Wostoku. By�oby to wiarygodnym dowodem tylko w jednym wypadku: gdyby to pokazano w dzienniku telewizyjnym 12 kwietnia wieczorem, albo najp�niej 13 rano. P�niej nie by�o to ju� warte z�amanego grosza, gdy� mog�o by� wykonane po rzekomym �locie�, my za� twierdzimy: zosta� nakr�cony p�niej dla poparcia twierdze� zbudowanych na bardzo kruchym materiale dowodowym. �Lot Gagarina: �wiatowy triumf ludu radzieckiego!� (Prasa sowiecka, kwiecie� 1961 r.) Jedna z wypowiedzi Gagarina nie by�a pozbawiona element�w humorystycznych, cho� by� to humor nie zamierzony. M�wi� on: �Dobrze wiedzia�em, �e moi przyjaciele i ca�y lud radziecki bacznie �ledz� m�j lot w Kosmos. G��boko wierzy�em, �e partia i rz�d s� gotowi w ka�dej chwili mi pom�c, gdybym znalaz� si� w trudnym po�o�eniu�. No pewnie! Niemal widzimy, jak �partia i rz�d�, to znaczy sam Nikita Sergiejewicz Chruszczow i jeszcze bardziej bohaterski Leonid Bre�niew lec� za nim innym statkiem kosmicznym, aby ratowa� dzielnego syna ludu radzieckiego...! Nie m�wi�c ju� o tym, �e w pierwszym zdaniu Gagarin te� odbiega od prawdy. W jaki spos�b lud radziecki m�g� bacznie obserwowa� jego lot w Kosmos, kiedy dopiero po wyl�dowaniu podano wiadomo�� o tym fakcie? �Lot statku kosmicznego z cz�owiekiem na pok�adzie to wspania�y sukces nauki socjalistycznej�. (Prasa sowiecka, 1961) L�DOWANIE. DALSZE K�AMSTWA Statek kosmiczny Gagarina, wedle p�niejszych, bardziej trze�wych ocen fachowc�w, wygl�da� tak: Statek kosmiczny Wostok zosta� wypr�bowany podczas poprzednich lot�w ze zwierz�tami, i ten typ statku kilkakrotnie odbywa� loty w Kosmos. To by�a pierwsza podr� z cz�owiekiem na pok�adzie. Wostok sk�ada� si� z dw�ch cz�ci: kulistej kabiny (w kt�rej znajdowa� si� pilot) i sto�kowatego pomieszczenia dla urz�dze� technicznych. Obie cz�ci by�y po��czone kablami. Waga wynosi�a ok. 4,7 tony, d�ugo�� wraz z ostatnim cz�onem rakiety no�nej 7,35 m. Przekr�j kulistej kabiny w najszerszym miejscu m�g� wynosi� 2 - 3 m. (Do dnia dzisiejszego nie posiadamy dok�adnych danych!) W kabinie kosmonauta siedzia�, a w�a�ciwie na p� le�a� przez ca�y czas lotu na fotelu z urz�dzeniem umo�liwiaj�cym katapultowanie si�. (Z uwagi na stan niewa�ko�ci troch� si� unosi�, nie za bardzo, gdy� kabina by�a ciasna). W razie awarii statek m�g� przez dziesi�� dni kr��y� w przestrzeni kosmicznej, kierowanie nim, a szczeg�lnie l�dowanie mog�o si� odbywa� drog� radiow� z ziemi, lecz podobno pilot m�g� tak�e sterowa� nim samodzielnie. Kabina mia�a trzy okna, du�o aparatury itd. W p�niejszym stadium l�dowania pilot mia� dwie mo�liwo�ci, m�g� wybra� jeden z dw�ch technicznych wariant�w: pozosta� w kabinie, kt�ra w�wczas na rozkaz radiowy z ziemi oddzielona zostaje od reszty statku i na wielkich spadochronach ��agodnie� sp�ywa na ziemi�. Drugi wariant umo�liwia kosmonaucie - na wz�r uszkodzonych samolot�w my�liwskich - katapultowanie si� z kabiny, kt�ra l�duje na w�asnym spadochronie. Decyzja musi zapa�� najp�niej na wysoko�ci 7000 metr�w. Je�eli do tej wysoko�ci kosmonauta nie zastosuje katapulty, mo�e dolecie� na ziemi� tylko w kabinie. Wydaje si� podejrzane, �e Gagarin podobno wybra� wariant l�dowania w kabinie, a wi�c wewn�trz kabiny dosi�gn�� ziemi. Co prawda z jego wspomnie� nie wynika, by zbytnio si� waha�, ani czy jemu powierzono wyb�r. By� mo�e zadecydowali o tym ci na ziemi. W ka�dym razie pomini�cie takich zasadniczych kwestii w podstawowym dziele budzi podejrzliwo��. I jeszcze co�: a je�eli Iljuszin (albo, je�li to nie by� on, to �w do dzi� nieznany �towarzysz X�) pozosta� w kabinie i to spowodowa�o tragedi�? We wzmiankowanych wspomnieniach, a przynajmniej w ich pierwszym wydaniu - je�li je uwa�nie przeczytamy - Gagarin niepostrze�enie przechodzi nad t� kwesti� i nie pisze ani s�owa o dw�ch mo�liwych wariantach l�dowania. Kilkoma zaledwie zdaniami za�atwia ostatni odcinek lotu (jest tego mniej ni� p� strony, a na niej g��wnie opowiada, jak� piosenk� sobie �piewa� z niepohamowanej rado�ci!) wspomina natomiast, �e w pewnej chwili statek niespodziewanie zacz�� wirowa�, lecz uda�o si� to zlikwidowa�. Chcia�bym zapyta� jak to by�o, je�li kilka dni wcze�niej, gdy lecia� �towarzysz X�, w�a�nie tego wirowania nie zdo�ano zatrzyma� i to spowodowa�o katastrofalne l�dowanie? Przecie� nie mo�emy wykluczy�, �e �Iljuszin� albo �towarzysz X� okr��y� co prawda Ziemi� na statku kosmicznym typu Wostok, lecz przy ko�cu lotu nast�pi�a katastrofa, wobec czego propaganda sowiecka ju� nie mia�a czym si� chwali�. Nader podejrzane jest bowiem to, czego si� dowiedzieli�my w kr�gach specjalist�w. Na statkach kosmicznych typu Wostok lata�o w Kosmosie sze�ciu kosmonaut�w, to znaczy po Gagarinie jeszcze pi�ciu: Wostok 2 - H. Titow, 6 sierpnia 1961; Wostok 3 - A. Niko�ajew, 11 sierpnia 1962; Wostok 4 - P. Popowicz, 12 sierpnia 1962; Wostok 5 - W. Bykowski, 14 czerwca 1963; Wostok 6 - W. Tierieszkowa, 16 czerwca 1963. Ot� wszyscy - z wyj�tkiem Gagarina - wybrali katapultowanie si� jako metod� l�dowania! Ani jeden nie pozosta� w kabinie i w kabinie nie l�dowa�! Oczywi�cie bardziej prawdopodobne jest to, �e nie oni o tym decydowali, lecz w obawie o jaki� b��d konstrukcyjny tak im nakazano. Powtarzam wi�c, �e powstaje podejrzenie, i� katastrof� �Iljuszina� czy te� �towarzysza X� spowodowa�o l�dowanie w kabinie, dlatego w nast�pnych lotach unikano takiego rozwi�zania. Przyjrzyjmy si� jednak dalszym dziwom zwi�zanym z l�dowaniem. Wed�ug sprawozda� prasowych Gagarin powr�ci� na nasz� kochan� star� planet� w okolicy Saratowa (inne �r�d�a wymieniaj� miasto Engels), w pobli�u wsi Smie�owka i dotkn�� ziemi na polach tamtejszego ko�chozu �Droga Lenina� - (jak�e by m�g� nazywa� si� inaczej!). I tu zaczynaj� si� k�opoty. Prasa poda�a (np. �Sowietskaja Rosija� z dnia nast�pnego), �e Gagarin l�duj�c na ziemi mia� na sobie niebieski kombinezon. Natomiast major Gagarin w swoich wspomnieniach wspomina skafander koloru pomara�czowego, a tych dw�ch barw raczej nie mo�na pomyli�. W kabinie statku kosmicznego (je�eli w og�le nim lecia�) nie by�o mo�liwo�ci przebrania si�. A zatem .pomy�ka, znowu pomy�ka re�yser�w, po�piech. Wed�ug wspomnianego artyku�u w Sowietskiej Rosiji najpierw spotka� prostych mechanik�w rolniczych, kt�rzy prawdopodobnie na polu naprawiali traktory. Tymczasem w pierwszych dw�ch dniach mo�emy znale�� inn� wersj� w prasie sowieckiej, a za ni� w prasie w innych j�zykach. 13 i 14 kwietnia w jednej wersji kabina Gagarina osiad�a na ziemi na ��ce, a kosmonauta bez niczyjej pomocy wysiad� z niej. (Wielkie pytanie, czy technicznie by�o to w og�le mo�liwe. Przecie� zewn�trzna pow�oka kabiny, podczas przelotu przez atmosfer�, mimo warstw izolacyjnych, zostaje niezgorzej spalona. Wystarczy pomy�le�: lataj�cy obiekt rozgrzewa si� wtedy do 10000 stopni Celsjusza! Jako� nigdzie nie ma o tym mowy, i to tak�e jest podejrzane. Sam towarzysz major w spos�b elegancki pomija ten problem. Z jego ksi��ki nie wynika tak�e, jak przebiega�o l�dowanie, kiedy kabina stukn�a o ziemi�, co si� dzia�o z olbrzymimi spadochronami, jak on sam opu�ci� kabin�). Nagle znajduje si� na ��ce i spotyka... kogo? W jednej wersji �mechanik�w ko�chozowych�. Wed�ug drugiej wersji, pocz�wszy od 15 kwietnia mo�emy wyczyta� w prasie: w �rodku wsi Smie�owka stara wie�niaczka spojrza�a w niebo i - cytuj� - �zauwa�y�a co� niezwyk�ego�. Wybieg�a na drog� (gdzie jest ��ka?) i �zobaczy�a dziwnie ubranego m�czyzn�, kt�ry macha� do niej r�k�� Sowietskaja Rosija. R�wnolegle inne pismo, w zwi�zku z l�dowaniem, do�� mgli�cie napomyka o jakiej� �ekspedycji spadochroniarzy�, a wi�c o grupie wyszkolonych ludzi, kt�rzy samolotem zostaj� dostarczeni na miejsce l�dowania, tam s� zrzuceni, i oni pomagaj� kosmonaucie wydoby� si� z kabiny. (Na p�niejszych filmach sowieckich pokazuj�cych l�dowanie statk�w kosmicznych widzieli�my co� podobnego). Jeszcze p�niej o tych �pomocnikach� ju� nie by�o mowy. Gagarin natomiast w swojej ksi��ce znowu inaczej opisuje, z kim si� najpierw spotka�. Jedno jest pewne: by�oby dziwne, gdyby sowiecki kosmonauta spotka� najpierw ortodoksyjnego popa, albo... jakiego� inteligenta. Przepojona ideologi� propaganda wymaga�a, by prosty syn ludu spotka� si� w tej historycznej chwili z prostymi synami tego ludu... Mo�e w�a�nie dlatego powsta�o tyle sprzecznych z sob� wariant�w. Re�yserom znowu potrzebny by�by czas na uzgodnienie tych szczeg��w, a czasu mieli w�a�nie do dyspozycji najmniej. �Kiedy stan��em na twardym gruncie (Sk�d? Z czego? W jaki spos�b? - I. N.) rozejrza�em si� i ujrza�em kobiet� z ma�� dziewczynk�; sta�y obok �aciatego cielaka i ciekawie mi si� przygl�da�y. Ruszy�em w ich stron�, one za� post�pi�y w moim kierunku. Ale im by�y bli�ej, tym wolniej si� posuwa�y. Nic dziwnego, mia�em wci�� na sobie jaskrawy skafander astronauty i ten dziwny widok m�g� je przestraszy�. Nigdy kogo� takiego nie widzia�y. - Jestem sw�j... towarzysze... st�d pochodz�! - krzykn��em zdejmuj�c he�m, ale ze zdenerwowania i mnie po plecach przechodzi�y ciarki. (Nie przyczepiajmy si� do takiego szczeg�u, �e do kobiety i dziecka wo�a �towarzysze� - I.N.). T� kobiet� by�a Anna Akimowna Tachtarowa, �ona le�niczego, a dziewczynk� jej sze�cioletnia wnuczka Rita. - Czy mo�e z Kosmosu? - zapyta�a troch� niepewnie. - Wyobra�cie sobie, �e stamt�d! - odpowiedzia�em. - Jurij Gagarin! Jurij Gagarin! - wykrzykn�y...(...) One by�y pierwszymi lud�mi, kt�rych spotka�em po powrocie z Kosmosu na Ziemi�. Pro�ci, sowieccy ludzie, uprawiaj�cy ko�chozow� ziemi�...� No i prosz�, to wygl�da troch� na z�y dowcip. Ot� re�yserzy, kt�rzy w pierwszych dniach przekazali prasie to opowiadanie, tylko z innymi aktorami, zapomnieli o jednym drobiazgu: czemu dzielni ko�cho�nicy wykrzykiwali imi� i nazwisko Gagarina? Przecie� o locie towarzysza majora komunikat zosta� nadany dopiero 35 minut po l�dowaniu, do tej pory ca�a sprawa by�a absolutn� tajemnic� tak dla mieszka�c�w Zwi�zku S

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!